Content

X Lat Mgławicy Mocy

Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Image

Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez BE3R » 26 Wrz 2018, o 18:53

BONUS

I na koniec mały bonus - "Mgławicowe wspominki", napisz parę słów o Mgławicy, jak ją widzisz, co zapadło w pamięć, a o czym zapomina się zaraz po wylogowaniu. Nie oczekuję tu peanów pochwalnych ociekających miodem i posypką, lecz bardziej poznania Waszego spojrzenia na Mgławicę, było nie było spędziliśmy ze sobą sporo czasu i mam nadzieję, że jest co wspominać.

Zachęcam serdecznie do udziału we wspominkach, autor każdego wpisu [<papug> Dłuższego niż trzy linijki] weźmie udział w losowaniu, które zaowocuje przyznaniem nagrody. Jakiej? Takiej jakiej się nie spodziewacie :twisted:
Awatar użytkownika
BE3R
Gracz
 
Posty: 1761
Rejestracja: 27 Paź 2011, o 21:47
Miejscowość: Chorzów

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Kelan Navarr » 27 Wrz 2018, o 02:55

Poniższa praca z przyczyn oczywistych nie bierze udziału w losowaniu.

10 lat to szmat czasu, w przypadku PBFów liczony chyba co najmniej podwójnie. W „biznesie”, gdzie większość tworów nie działa dłużej niż kilka miesięcy, dekada to wynik kosmiczny. Szczególnie jeśli uwzględnić fakt, że mimo jednorazowych porządków fabularnych i przesunięcia całości o kilkadziesiąt lat do przodu, przez cały ten czas kontynuujemy tę samą linię fabularną. Nie będzie przesadą w stwierdzeniu, że Mgławica mocno odcisnęła się na moim życiu, ucząc wielu rzeczy i pozwalając poznać wielu wspaniałych ludzi. Po raz pierwszy tego typu posta nie piszę z pozycji administratora i przyznać muszę, że mi z tym wyjątkowo dobrze, a ograniczenie roli organizatorskiej do przygotowania grafiki jest odświeżającym doświadczeniem. Cieszę się tym bardziej, gdyż forum wciąż działa i się rozwija. Jako że kolorek po raz pierwszy w trakcie jubileuszu mam inny, pozwolę sobie na odrobinę bardziej bezpośredni opis mojej przygody z najlepszym forum Star Warsowym w Polsce.

Na Mgławicę (a raczej Akademię Jedi), trafiłem zupełnie przypadkiem z linku z jakiejś szemranej strony. Wszedłem i zobaczyłem forum służące do odgrywania przygód za pomocą postów. Byłem autentycznie zaintrygowany, mimo iż całość wizualnie waliła po oczach, a towarzyszący nam przez kolejne pół roku napis „Your Domain Name Here” również nie nastrajał bojowo. O PBFach nigdy wtedy nie słyszałem i nie wiedziałem nawet, że tego typu strony istnieją. Gdybym wiedział, pewnie szukałbym czegoś w realiach fantasy, jako że Gwiezdne Wojny w formie pisanej były mi całkowiecie obce, a i w klimatach sci-fi nie czułem się szczególnie mocno. Moja wiedza o rozgrywce przez forum była jednak zerowa i dlatego na większość mankamentów nie zwracałem uwagi.
W okolicach Świąt napisałem więc kilkulinijkową KP, która spotkała się wówczas z ciepłym przyjęciem. Pisząc o kilku linijkach nie przesadzam – cała moja karta była krótsza od pierwszego lepszego opisu usposobienia w kartach na obecnej MM. Rozgrywkę Kelanem Navarrem rozpocząłem dołączając do wątku niejakiego Petera Covella i jego Twi’lekanki – Daylany, nie podejrzewając, że stan ten utrzyma się przez najbliższe kilka lat. Po kilku miesiącach zacząłem rzeźbić coś przy stronie wizualnej forum i zostałem administratorem. Te czasy istnienia forum wspominam chyba najcieplej – wszyscy mieliśmy mnóstwo czasu, mało pieniędzy i gigantyczny zapał. Wypadkowa tych wszystkich czynników zaowocowała powolnym, lecz kreatywnym rozwojem forum – zaczęło się od zmiany nazwy na Mgławicę Mocy i nowego stylu wizualnego stworzonego potajemnie przeze mnie i Otorka. Potem pojawiły się nowe inicjatywy, jak konkursy, plebiscyty i wydarzenia specjalne. Nawiązaliśmy nawet współpracę z Wydawnictwem Amber, drukującym wówczas w Polsce książki StarWarsowe. Co zabawne, z perspektywy czasu wspominamy wraz z Peterem, że czynnikiem, który zmotywował nas do zwiększonych wysiłków, było stanowisko administracji innego forum starwarsowego – Ewok. Posiadało ono swoje grono użytkowników, które pisało posty o zbliżonym do naszych poziomie, wpadliśmy więc na pomysł połączenia forów pod wspólną nazwą i administracją. Zostaliśmy wówczas olani, jako ci mający mniej do zaoferowania. Zdecydowaliśmy się więc udowodnić, jak bardzo się mylili.
„Tydzień z Łowcmi Nagród” było swego rodzaju krokiem milowym dla forum – informacje o nas ukazały się na stronach poświęconych Gwiezdnym Wojnom (między innymi na SW-Extreme, wówczas ramię w ramię walczącym z Bastionem o miano popularniejszego portalu. Patronat takich firm jak sklep Fanatyk.pl, czy wspomniany już Amber, robiły wrażenie i wyróżniały nas w PBFowym świecie. Złożonego wówczas Bounty Hunter’s Insidera mam na dysku chyba do dziś. Całe to wydarzenie wyjątkowo utkwiło mi w pamięci ze względu na niebywałą ekscytację wsparciem sponsorskim, szerszą reklamą i ogólnie nowym terytorium, na które się zapuściliśmy. Dość powiedzieć, że będąc w Chinach chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do Petera, żeby wykrzyczeć mu do słuchawki, że Amber nam odpisał i zaoferował nam trzy zestawy książek. Mgławica zmieniła się wtedy na zawsze.
Późniejszy etap to próby poszukiwania nowych dróg promocji forum i odkrycie ogólno pojętej społeczności PBFowej. Z perspektywy czasu ogromna strata energii, lecz gdyby nie nasza reklama na PBF Guild, na forum nigdy nie trafiłaby choćby Panda, czy kilka innych osób. Koniec końców nasz pobyt na PBFG nie trwał zbyt długo i zaowocował sytuacją zbliżoną do Ewokowej – podrażniono naszą ambicję i postanowiliśmy pokazać, że da się inaczej. W rezultacie powstał założony przez Petera, Otorka i mnie Vision Lighthouse, nad którym pieczę sprawowałem przez pierwsze dwa lata istnienia. Wtedy nasze wyobrażenia o fajności społeczności PBFowej ogólno pojętej napotkały na poważną przeszkodę w formie rzeczywistości. Celem VL było stworzenie medium dającego forom zrzeszonym nowe możliwości pod względem promocji, pozyskiwania sponsorów itd. Tymczasem paradoksalnie, Mgławica zmiast zyskiwać na całym tym przedsięwzięciu, zaczęła tracić. Pomysł na równoczesne kierowanie MM i VL był bardzo prosty – Peter miał wziąć na siebie kwestie organizacyjne Mgławicy, zaś ja skupić się na Latarni. Niestety po restarcie fabularnym, Peter stracił zapał (o tym napiszę trochę niżej), a ja wraz z Otem w maszynowni zostałem z dwiema stronami do ogarnięcia. Patrząc na konkursy i wydarzenia organizowane przez MM dostrzeżecie pewną dziurę czasową – to właśnie czasy mające poprzez VL dawać nam nowe możliwości. Niestety nasza energia i zasoby finansowe pompowane były w rozwój portalu o PBFach, nie zaś forum leżące u podłoża całej inicjatywy. Z perspektywy czasu postrzegam to jako największą pomyłkę. W ciągu dwóch lat na Latarni zorganizowaliśmy kilka konkursów, podczas gdy na Mgławicy nie odbyło się żadne szczególne wydarzenie pozafabularne. Co zabawne, po naszej rezygnacji z VL i pozostawieniu portalu w rękach pozostałych członków redakcji, sytuacja nagle uległa całkowitemu odwróceniu. Powrót na MM był moją najlepszą decyzją.
W międzyczasie, gdy Vision Lighthouse dopiero wystartowało, nasza zielona trójka doszła do wniosku, że przez te wszystkie lata Mgławica była fabularnym kolosem na glinianych nogach. W chwili zakładania forum przez Gyara i Jaspara, nie zakładali oni że ich twór tak mocno ewoluuje i sprawy tła fabularnego potraktowali po macoszemu. W ciągu kilku kolejnych lat nieścisłości i bzdury fabularne przybrały takie rozmiary, że nie można było ich już ignorować. Zapadła decyzja o podjęciu stosownych działań. Głównym założeniem restartu fabularnego było zachowanie całej spuścizny dotychczasowej Mgławicy wraz z jej postaciami i przygodami. Jedyną metodą na zrobienie porządku raz na zawsze było więc urządzenie ostatniego, wielkiego questa opowiadającego o imperialnym ataku na Coruscant i przesunięcie akcji o czterdzieści kilka lat do przodu – do roku 70ABY i napisanie historii niejako od nowa. Okres ten idealnie pasował do naszego konceptu – prawie wszystkie dotychczasowe postaci mogły wciąż egzystować w galaktyce, lecz ze względu na wiek nie nadawały się już do kierowania w trakcie przygód innych niż ucieczka z zakładu geriatrycznego. Mimo naszych obaw, większość graczy zdecydowała się pozostać na forum i stworzyła nowych protagonistów. Wraz z restartem fabularnym do dyspozycji graczy oddaliśmy nową wersję Holonetu – działającą do dziś. Zmieniliśmy też styl wizualny forum, który zaczął wyglądać na miarę swoich czasów. Mówiąc krótko wykonaliśmy naprawdę gigantyczną pracę, oczekując jedynie odzewu społeczności. Odzewu, który w gruncie rzeczy nigdy nie nastąpił, pośrednio prowadząc do zniknięcia Popka. Znalazłem zresztą posta, którego wtedy napisał: viewtopic.php?f=197&t=2086 Sam czułem się podobnie i chciałem pierdolnąć tym wszystkim. Jako że nie jestem już administratorem, w tym miejscu mogę napisać bez przesadnej kurtuazji – użytkownicy urzędujący wtedy na forum dali dupy po całej linii, prawie doprowadzając do zamknięcia strony. Gdyby okazano wówczas większe zainteresowanie i troskę o to, co się dzieje na forum, sprawy mogłyby potoczyć się inaczej.
Tymczasem okres, który nastąpił później to chyba największy kryzys forum. Peter „wyjechał w Bieszczady”, Oto zajęty był naprawianiem forum po instalacji aktualizacji (nie macie pojęcia jakią grozę wywoływały w nas jego wiadomości „O! Jest update dla forum!”), ja byłem uwiązany do VL, a na Mgławicy pojawił się chaos. Wiadomości słane do Petera przestały otrzymywać odpowiedzi, zamysł łączenia graczy w grupy zamiast prowadzenia osobnych wątków dla każdego z graczy przestawał działać w momencie zniknięcia jednego z nich. Oddać trzeba tu wiele Vrathowi, który wtedy samodzielnie pociągnął przez krótki czas chyba połowę wątków na forum. Wprawdzie motywacja siadła mu niedługo później i zniknął, pozostawiając wszystkie te przygody do podziału dla ekipy, jednak bez jego ówczesnego entuzjazmu trudno byłoby to wszystko dźwignąć. Niedługo potem opuściłem Vision Lighthouse i poświęciłem się działaniu na Mgławicy.
W tym miejscu zaczynają się czasy znane większości z Was ze mną jako głównym zielonym na pokładzie i ewolucja forum do formy, jaką prezentuje obecnie. Dzięki pomocy Davida, Chudego i później Robala, stopniowo zaczęliśmy doprowadzanie wszystkiego do porządku. Pojawił się pierwszy minikonkurs jubileuszowy, a już w grudniu zrzuciliśmy bombę konkursową w postaci Tygodnia z Rebelią. Wtedy też zaprezentowaliśmy pierwszy tom Opowieści, będący ewenementem w całym światku PBFowym (nie słyszałem, by jakieś inne forum wydało książkę, ale mogę się mylić). Kolejny rok to kolejny konkurs świąteczny z jeszcze lepszymi nagrodami, których nie powstydziłby się żaden poważny portal informacyjny. Wreszcie zeszłe zeszłoroczne święta i premiera drugiej części Opowieści, będących dotychczasowym opus magnum Mgławicy. Gdyby nie kilka wad wytykanych części pierwszej, pewnie drugi tom nigdy by nie powstał. Tymczasem zadziałał znów syndrom wejścia na ambicję i prace nad drugą częścią zacząłem prawie od razu po premierze pierwszej. Jak widać – odzew użytkowników naprawdę jest rzeczą istotną.

Tak dotarliśmy biegiem do dziesiątej rocznicy istnienia forum. Miałem w planach urządzić ostatni, potężny konkurs i dopiero wtedy przekazać funkcję administratora, ale w marcu nie byłem już w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco dużo energii. Trochę mi szkoda, bo mógłbym wszystko spiąć ładną klamrą, ale z drugiej strony cyferki nie mają znaczenia. Forum jest w dobrych rękach i działa doskonale, a to najważniejsze. Ja również nigdzie się nie wybieram, choć nie narzucam już sobie reżimu, że coś musi być gotowe na już, teraz (dziękuję za wyrozumiałość wszystkim, którzy czekali, bądź aktualnie czekają na avatar). Z powrotem do czynnej gry wstrzymam się do momentu, gdy Mistrzów Gry będzie na tyle dużo, że swoim wątkiem nikogo nie obciążę (czyli Starbringerem raczej nigdy już nie napiszę posta :D ), a w międzyczasie wprowadzę w życie jeden ze swoich pomysłów na sesję specjalną. Po ostatniej z wysadzaniem imperialnego okrętu potrzebny mi będzie tego typu detoks. Tradycyjnie ogłoszę coś pewnie w okolicy świąt, a do tego czasu na spokojnie pozbieram informacje i wszystko sobie dokładnie porozpisuję. Obiecuję, że tym razem przygoda odbędzie się na moich zasadach.

Dziękowałem już przy wielu różnych okazjach, a szczególnie w poście kończącym moją karierę administratora, więc tym razem odpuszczę. Składam za to najlepsze życzenia całej ekipie ciągnącej uparcie ten wózek do przodu – czasu, pomysłów i aktywnych użytkowników. Na zakończenie jeszcze krótki apel do wszystkich graczy: Doceniajcie starania Waszych administratorów i Mistrzów Gry, gdyż wszystkie ich wysiłki podejmowane są dla Was. Kilka linijek komentarza w odpowiednim temacie nie stanowi żadnego problemu, zaś nie macie pojęcia jak pozytywny może przynieść efekt. Nie popełniajcie błędów poprzedników. Shoutbox jest czyszczony, a wszystkie wiadomości na nim umieszczane znikają.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Nicciterra » 27 Wrz 2018, o 13:15

Mój drogi pamiętniczku moja mgławica mocy zaczęła się... nie no to czyste szyderstwo xD, a tak do rzeczy:

Gry RPG zawsze były dla mnie idealnym odciągnięciem się od rzeczywistości, czy spędzenia wesoło czasu. Praktykę prowadzenia improwizowanych sesji pamiętam zza czasów podstawówki czwartej klasy i trwa to aż do dziś. Co prawda w nieco mniejszej skali, bo rzadkością jest ogarnięcie ponownie dziesięciu dorosłych osób przy jednym stoliku z zakąską i słodkim napojem w celu bazgrania czegoś na kartce papieru, wsłuchiwania się, czy opowiadania własnej części historii, te czasy minęły. A na tyle czerpałem z tego przyjemność, że pomimo faktu, że ze znajomych nikt nie chciał prowadzić gry, to wciąż sam ogarniałem temat i organizowałem sesje, prowadząc niekiedy przez komunikator głosowy, kiedy ludzie woleli siedzieć u siebie. Lata mijały i ekipa się stopniowo wykruszała, coś trzeba było z tym zrobić...

Człowiek wpadł na myśl pewnego jakże to błyskotliwego wieczoru, że pewnie w internecie już coś takiego wymyślili jak gry RPG, takie prowadzone czy coś. Forum i te sprawy. Odbijając się o kilka innych portali dotarłem tutaj i spotkałem ambitniejsze podejście... o tak. Zabawne to było kiedy po raz pierwszy w życiu zacząłem bardzo uważnie się skupiać na tym co przedstawiam tekstem i jak to jest odbierane. Jako swego czasu skrajny anty-humanista, nie zauważyłem kiedy zacząłem przeglądać słowniki języka polskiego i bawić się w kreowanie opisów. Kwestia nałogu, była już punktem na wykresie, trzeba było tylko pociągnąć linię od początku układu współrzędnych.

Stworzyłem postać nie będąc świadom, że jej imię zostanie mi potem przylepione jako pseudo w rzeczywistości xD. Mogłem w końcu pograć sobie, zamiast, jak to było do tej pory, tylko prowadzić. Pełen swej próżności, chwaląc się nową aktywnością z ówczesnymi znajomymi, rzuciłem bez wątpliwości zdaniem, że i tak pewnie będę prowadził gry zamiast w nie grać, Ci tylko kiwnęli głową twierdząco. No i nie myliłem się xD

W ramach jubileuszu pragnę podziękować aktualnemu adminowi i byłemu MG co nick ma BE3R. Pamiętam początki, kiedy to czuło się obustronny hype w prowadzeniu wątku, kiedy odpisy padały parę razy w tygodniu. Żałuję, że nie zdołałem wyprowadzić postaci na tyle interesująco by utrzymać ten stan. Pewnie dlatego, że nie spodziewałem się faktu, że można się aż tak wkręcić, a i wtedy zaczęły się kombinacje, jak na mnie przystało, kiedy się w coś wkręcę. Człowiek lubi niekiedy przekombinować, zamiast trzymać się dobrego schematu i go rozwijać. Tak też stało się niestety kosztem mojej postaci, której zamysł przy stworzeniu chciałem obrócić jakoś do góry nogami, przy pomocy gry. Dodatkowo postać sama z siebie była bardzo dołująca w odgrywaniu a kolejne przeszkody tylko upewniały, że obrót w drugą stronę jest niemożliwy, co też zaczęło wywierać rzeczywisty negatywny wpływ. Kto by pomyślał? Jakaś głupia gra na forum. Facet weź wyluzuj, ile ty masz lat?... No każda gra jest głupia, albo jednocześnie głupia i losowa, jeśli się w nią nie wkręcisz ;) A wkręcony byłem do bólu, chcąc to jakoś obrócić w inną stroną, co poskutkowało miotaniem się, aniżeli osiągnięciem celu. Sprawę przypieczętowało tempo odpisów, które stało się ostatnią przyczyną "braku zdecydowania" i porzucenia postaci.
Mimo niesmaku na sam koniec, zajebiście się grało Puszek :D Trzeba by to powtórzyć w nowej lepszej odsłonie :D Teraz zaś wychodzę z nową optymistyczną inicjatywą i rzeczywiście mi ulżyło, nie musząc już grać tamtego wątku.

Ukłon się należy wszystkim graczom, którym prowadziłem i tym którym nadal prowadzę. Każdy "nieudany" wątek, który skończył się czyjąś śmiercią(vs NPC), czy w konsekwencji porzuceniem gry, traktuję jako sygnał, że na którymś etapie zabrakło komunikacji, albo nie zdołałem wybadać gracza na tyle, by dostrzec ile potrzebuje informacji by z wysiłkiem, ale z przyjemnością, poradził sobie z zadaniem w queście. Nie jest to samobiczowanie Quorn ;) a wyjście z filozofią, że to od siebie trzeba zacząć, jak coś poszło nie tak, by następnym razem zrobić to lepiej.

Podsumowując, wspomnienia są świetne, szczególnie zjazd w Warszawie był prawdziwym rarytasem. Ekipa jest prawdziwą mieszanką przeróżnych osobowości, niekiedy przysparzającej surrealistycznego odczucia, że jest się w innym wymiarze :D Forum moim zdaniem idzie powoli, ale konsekwentnie do przodu. Przybywa spokojnym tempem niebieskich, co sugeruje realny rozwój, a nie wymuszony. Pojawiają się nowe rzeczy, choćby taka Bitwa Flot, która jeszcze uderzy z większą siła ;) oj tak, uderzy :-)

Ja osobiście nie potrzebuję podziękowań. Widzę staż i realne zaangażowanie w postach, to jasny sygnał, że gra i forum się sprawdza i podoba, inaczej ludzie by nie spędzali tu czasu ;)
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Quorn » 27 Wrz 2018, o 14:37

Mój tekst wspomnieniowy będzie mikry w porównaniu z Kelanowym podsumowaniem dziesięciolecia. Ja jestem na MM niecałe 3 lata więc siłą rzeczy będę miał znacznie mniej do powiedzenia. Co nie znaczy, że nie zabiorę głosu.

Na początek jednak podepnę się pod ostatnią myśl Kelana. Użytkownicy, szanujcie swoich Mistrzów i Adminów. Ogarnianie tego całego cyrku jest naprawdę zajmującą pracą, na którą często nie starcza czasu i trzeba go gospodarować kosztem innych aktywności życiowych. Ile razy słyszałem od Agnieszki, że "znowu siedzę na tej Mgławicy!". Tłumaczenie jej, że muszę odpisać nie było tym, które chciała usłyszeć. Na szczęście Aga kochana jest i cierpliwie znosi moje dziwne hobby.
Doceniajcie.
Bo jest to dla prowadzących jedyna nagroda i potężny zastrzyk energii i motywacji do dalszego działania. Każde miłe słowo jest na wagę złota. Konstruktywna krytyka też jest miła. Najgorsza jest jednak obojętność, której przejawem, w naszych oczach, jest brak jakichkolwiek komentarzy. Brak odzewu boli. Jak zły dotyk.

A co do wspomnienia o samej Mgławicy.
Po pierwsze. Mgławica pozwoliła mi zaspokoić mój głód RPGowania. A był to wielki głód. Wspominałem już o tym przy innej okazji. No, ale powtórzę się. Życie moje się tak potoczyło, że praktycznie nie miałem już stałej ekipy do grania "przy stole w jedyne i prawdziwe papierowe erpegi". A przecież swego czasu zagrywaliśmy się namiętnie. Warhammer, Wiedźmin, Wampir, Star Wars, Wolsung i kilka innych. Działo się a copiątkowe sesje były obowiązkowym rytuałem bez którego człowiek nie mógł żyć. To było jako oddychanie. A potem nagle przyszła dorosłość i wuj. Dusza pozostała marzycielska, ale realia już nie. PBF miał być dla mnie jakąś tam alternatywą. Czymś na przetrwanie głodu. Taką tam namiastką.

Głupi byłem.

Wierzcie mi, moje zaskoczenie grą tutaj było wielkie. Pisanie postów i czytanie odpowiedzi Mistrza Gry naprawdę wciągało. I to nie mniej niż "stołowa" rozgrywka; a myślę, że pod pewnymi względami PBF jest nawet lepszy.
Pierwsze posty moim geonosiańskim mechanikiem robiły mi "pychotki w mózgu" jakby to powiedział Quorn. Saine, dzięki Ci za tą pierwszą sesję, podczas której w miarę łagodnie wprowadziłaś mnie w świat pbfowej rozgrywki. To było naprawdę COŚ! W momencie gdy nie tak dawno pisałem ostatniego posta z wielką przyjemnością wróciłem do Manaan i spotkania z Ronem, Connie i Derikiem. To były prawie trzy lata gry! Może wyszło ckliwie, może sztucznie przerysowane to było, ale gdy pisałem ostatni dialog Connie i Quorna czułem to... Coś we mnie drgnęło. Oko się zaszkliło.
Tak jak podczas najlepszych sesji zagranych w Złotym Okresie grania w RPGi.
Dzięki.

Mgławica też całkowicie zaspokoiła moją chęć Mistrzowania i tworzenia przygód. I pozwoliła nawet na więcej niż podczas sesji przy stole. Pierwszy raz miałem okazję poprowadzić szerszej większej grupie osób niezależne - ale jednak powiązane - ze sobą wątki. Mogłem sobie w spokoju realizować długo dystansowe plany ale też mogłem patrzeć jak wydarzenia i postaci wprowadzone do gry czasem na skutek impulsu rozwijały się i doczekiwały się swoich własnych znaczących momentów. Tak pojawił się kupiec Fenn, tak pojawił się Urpa Loss czy nawet Palpoo, który ostatecznie stał się aktualną postacią BE3Ra.
Tak zaczęła się "Kupiecka Gra" gdzie w głównym wątku grali i grają: Kittani, Gweek i Ig87F. Ale finalnie w wątek mniej lub bardziej zaplątali się (prowadziłem im): Lilhun Erdale, Tayle Hancord, Ksorba, Ayle Dara, Kayle Hale, BE3r, Axis, Rafael, Nantel i Saine Kela.
Historia toczy się nadal i zupełnie nie wiem jak ona się skończy. Zaczęła się od ucieczki niewolnic na Tatooin a obecnie trwa sobie na Gamorr gdzie ścierają się ze sobą dwa wrogie gamorreańskie klany, zakulisowo tłuką się huttysjkie rodziny, a imperium tropi uciekinierów z Taris. Wszystko polane sosem z rakghoulańskiej zarazy i poszukiwaniem ducha Mirax, który tkwi w kushibańskim ciele mistrzyni jedi.
Taaak, zdecydowanie Mgławica pozwala mi się wyżyć fabularnie.
Dzięki Ci za to mgławico.

Dziesięć lat to spora szmata czasu. 26.09.2008 r. to był piątek. I nie jestem pewien ale chyba jechałem pociągiem do poznania na pierwsze zajęcia ze studiów magisterskich. Albo mieliśmy się spotkać na sesji RPGowej. Jedno z dwóch. No nie ważne. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że jedną z najlepszych kampanii życia uda mi się poprowadzić na PBFie to nie uwierzyłbym.

Sto lat!
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez David Turoug » 27 Wrz 2018, o 18:02

Dziesięć lat Mgławicy Mocy... Kto by pomyślał, że forum założone dla wąskiego grona znajomych z BestForum (forum dla wszystkich i o wszystkim), na którym prym wiedli wspomnieni już Gyar Than Hadyyk (PeseiK), Dagos Bardok (Przemas), Peter Covell (nie pamiętam Jego nicku, sic!), ja (PinkFloyd), Emma Lost (która prywatnie siostrą Covella jest), przetrwa tyle lat i rozrośnie się w taki sposób.
O ostatnich latach nie będę się rozwodził, gdyż są osoby które lepiej przedstawią zakulisowe tworzenie forum. Pewnie nikt się nie zdziwi, że główny wątek skieruje do samych początków Akademii Jedi, które zostało powołane do życia przez Dagosa i Gyara 11 września 2008 roku, a pierwszymi graczami byli właśnie członkowie wspomnianego wcześniej BestForum (o którym też niejedno zdanie można by napisać). Przed powstaniem AJ, nie bardzo wiedziałem co to PBF i jak taka gra wygląda. Jednak po szybkim samokształceniu, popełniłem, tragiczną jak na obecne czasy, kartę postaci Davida Turouga, z którym w pewien sposób jestem związany do tej pory. Aż wierzyć się nie chce, że na przestrzeni 5 lat (2008-2013) moja postać wzięła udział w około 15 questach, co niestety na obecną chwilę jest niemożliwe. Ktoś powie, że pierwsze misje/fabuły opierały się na krótkich (czasem bardzo) postach, jednak interakcja między graczami moim zdaniem była świetna. Mało kto pamięta, że taki quest na Drunost był 13-stronnicowym spamem 260 postów napisanych od końca lutego do końca czerwca 2009 roku! 4 miesiące i ile radości! Postaci w tamtych czasach realnie się rozwijały, ponieważ w skali rzeczywistego roku bohater mógł wziąć udział w 3-4 fajnych questach, a dodatkowo popisał nieco postów w kantynach, będących wydzielonymi tematami. Ponadto gdy ktoś zaczynał jako nastolatek, w początkowej fazie dość szybko mógł dorosnąć (zaczynaliśmy od 18 ABY a np. 1 czerwca 2009 był już 22ABY!). Mnie jako aktywnemu graczowi (z kilkoma postaciami) to nie przeszkadzało.
Owszem we wczesnej fazie życia MM (209-2010) też trafiały się kryzysy, nie pamiętam kiedy to dokładnie było, ale ilość postaci pobocznych była tak duża, że Mistrzowie Gry nie nadążali z odpisywaniem, każdy miał dość. Szczęście w nieszczęściu, iż wtedy złapałem podobną fazę jak później Vrath i trochę tych postów naprodukowałem, a że byłem odpowiedzialny za wojska Republiki oraz Jedi to nie było z tym problemów. Ponadto od zawsze kłopotliwe były wakacje, gdzie praktycznie każdy gdzieś wyjeżdżał pozostawiając po sobie pustkę. Ciekawe zdarzały się powroty, gdy ktoś miał do nadrobienia np. 50 postów.
Co z tamtych, odległych czasów jeszcze wspominam ciepło? Na pewno przyjemnie było zmienić kolor nicka, po zmianie rangi głównego postaci, aczkolwiek doskonale rozumiem ograniczenie kolorków. W pewnym momencie mieliśmy chyba na forum z 15 rang, co mogło wprowadzać chaos, szczególnie dla nowoprzybyłych. Miałem też (razem z Jackiem Foremanem) przyjemność pełnić funkcję Junior Admina. Wtedy gdy tych graczy przybywało nieco więcej, było to przydatne, gdyż mogłem nadawać komuś rangi, robić porządki (zarówno w postaci usuwania kont "zero postów" jak i w zakresie ogarniania działów).
Nieco refleksyjnym faktem jest to, że wtedy, w 2008 roku zaczynałem 3 klasę technikum, a problemy stanowiła np. "klasówka z matematyki". Po dziesięciu latach optyka zmieniła się diametralnie o 180 stopni, podobnie jak zmieniła się Akademia Jedi w Mgławicę Mocy. Brzydkie kaczątko stało się pięknym łabędziem, a kto wie jak będzie wyglądało kolejne stadium rozwoju. Moim zdaniem trzeba być dobrej myśli, bo mimo iż Kelan nie jest od marca 2018 adminem tego kramu, to stery trzyma równie zaprawiony w bojach pirat BEER.
Kończąc, mam świadomość że mało kto tęsknie patrzy na te dawne lata Akademii Jedi czy wczesnej MM. Wiem doskonale że ten tekst jak i sama AJ trąci myszką, ale myślę iż nie powinniśmy zapominać o przeszłości. Historia na pewno uczy, choć nie może przeszkadzać w postępie. Dlatego chcąc, nie chcąc (jednak chcąc) zgadzam się na owy rozwój i to jak Mgławica ewoluuje. Nie wszystko w tej ewolucji (a czasem nawet rewolucji) mi się podobało, ale bez kompromisów kto wie czy Mgławica nie wygasłaby parę lat temu. Dlatego jestem zadowolony z tego jak dziś Mgławica wygląda i mam pełny szacunek dla osób, które się do tego przyczyniły. Jeszcze raz dziękuję:
* Dagosowi Bardokowi i Gyar Than Hadyykowi -> za powołanie do życia Akademii Jedi i pierwsze wspólne questy,
* Peterowi Covellowi i Oto'reekgowi -> za świetną organizację i elastyczne przejęcie sterów od "praojców"; Peterowi ponadto za wiele świetnych questów duetu (Covell-Turoug),
* Kelanowi -> jak wyżej, a także za to iż poświęcił tyle lat Mgławicy jako admin i w dalszym ciągu jest nadwornym grafikiem MM, bez którego oprawa graficzna pewnie by nie istniała
* starej* generacji graczy: Harvosowi, Emmie Lost, Jackowi Foremanowi, Avienowi Matiiasowi, Nikhowi, Renno Treście, Larisie Rayne - za wspaniałe questy, shotubox i poczucie humoru,
* Tau -> za ogromną wiedzę i kunszt pisarski,
* BEERowi -> za wkład w rozwój, przejęcie sterów jako Admin i (niech ma) Papuga,
* TOBIE -> czyli każdemu graczowi, który dołożył nawet najmniejszą cegiełkę do stworzenia naszej starwarsowej fabuły, wybaczcie że tak ogólnikowo ale gdybym musiał wymienić wszystkie Pandy, Koty (KotoLisy?), Indyki, Blaszaki, Robaki etc. etc. etc. to siedziałbym do jutra rana


* - starej ale jarej

Przypisy:
1) Karta postaci David Turoug
2) Okiem gracza - tekst z VL z grudnia 2014 roku
3) O powstaniu... - parę słów od Gyar Thana (z 2012)
4) O restarcie fabularnym (2013)
5) O V rocznicy... - wypowiedzi userów z okazji 5 urodzin (2013)
6) Archiwum MM - tu gdzie zdarza mi się wracać




Myślicie, że to już koniec? Już prawie tak...
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry









Tak to już koniec... Do zobaczenia gdzieś na słonecznym Tatooine lub w kantynie na Yavin IV, tam gdzie historia się zaczęła.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Kittani Levfith » 27 Wrz 2018, o 20:21

Ale się zrobiło sentymentalnie... Myślę, że dorzucę swoje trzy grosze. Może cztery :D

Mój staż na forum jest krótszy niż połowa funkcjonowania samego forum, bo wynosi 4 lata. Dla kogoś mało, dla innego dużo. Ja sama jakoś nie odczuwam, kiedy zleciały te cztery lata posiadania konta na Mgławicy. Przyszłam zupełnym przypadkiem, po długich namowach Kelana oraz pośrednio Pandy i Davida. Szczerze mówiąc - wątpiłam w to, że zostanę i mi się spodoba. Mój staż na samych PBFach sięga właśnie jakiś 10 lat (może i nawet więcej, ale 10 z pewnością) - przez ten czas zdążyłam się już przyzwyczaić, że fora lubią ,,umierać". Czasami taka jest naturalna kolej rzeczy, czasami przyczynia się do tego sama administracja czy nawet użytkownicy. Sporo ich się przewinęło w przeciągu pierwszych 6 lat mojego grania a sama tematyka gdzie grałam była dosyć rozległa i ciekawa. Zniechęcona ówcześnie mocno krytykowanymi forami tzn. SL które zamykały się czy też umierały miesiąc po otwarciu postanowiłam osiąść na czymś bardziej stabilnym - tak wylądowałam na forum, które obejmowało swoją tematyką wszystko co związane z PBFami, koncentrując się jednak w większej mierze na SL. Mój zapał literacki w skutek owych rotacji forumowych został dość mocno ostudzony i długi czas zajmowałam się tylko pomocą jako Admin, robiłam grafiki, ogarniałam reklamy różnych PBFów, słowem - pomagałam tej małej społeczności, jednak nigdzie nie grałam z dłuższym stażem niż miesiąc. Aby poszerzyć nieco zasięg naszego forum udałam się z misją promocji na VL. I takim oto sposobem poznałam wspominaną wcześniej trójkę Mgławicowców. ;)

Minęło wiele miesięcy i zapewnień o pomocy ze strony panów zanim zdecydowałam się zarejestrować na Mgławicy i napisać swoją pierwszą (i dotychczas jedyną) KP. Ja - wieloletni gracz w zupełnie innej tematyce, nie posiadający jakiejkolwiek wiedzy na temat samego uniwersum SW - zupełnie nie widziałam się na Mgławicy. Stwierdziłam - pewnie karta nie przejdzie, a jeżeli nawet przejdzie mnie samej znudzi się po miesiącu albo się nie odnajdę. Nie będzie przesadą mówiąc, że pytałam o wszystko - łącznie z tym, czy na danej planecie może padać deszcz. :D Niedoświadczona i zupełnie zielona w temacie napisałam kartę (oceniając z perspektywy czasu - słabą i mało starwarsową, teraz najchętniej napisałabym ją na nowo) i modliłam się w duchu, że nikt mi nie będzie wypominał błędów stylistycznych oraz brakujących przecinków, których obawiałam się najbardziej (nie wiem dlaczego wtedy przy każdej karcie były uwagi o brakujących przecinkach?). Na szczęście w ówczesnym systemie oceniana kart przez graczy dostałam magiczne taki i karta przeszła.

Nie dokończyłam pierwszej sesji z Kelanem. Po dwóch miesiącach jakoś przestałam zaglądać na Mgławicę, chociaż nadal miałam kontakt z ludźmi z forum. Nie czułam klimatu, nadal nie znałam uniwersum, ciężko było mi się zebrać do odpisu. Chyba zasłoniłam się wtedy przygotowaniami do matury i rekrutacją na studia. Wróciłam po roku z podkulonym ogonem. :D Przez ten rok dawałam szanse różnym forom oraz sama sprawdzałam, czy faktycznie wyczerpał się mój cały zapał do pisania w świecie PBFów czy zwyczajnie nie mogę trafić na swoje miejsce. Bez pisania gdziekolwiek wytrzymałam dwa miesiące. W międzyczasie zrezygnowałam z roli Administratora na Edenie, zmęczona charakterystycznym i trudnym środowiskiem ludzi grających i tworzących coraz to nowsze twory.

I wiecie co mnie uderzyło najbardziej jak wróciłam po roku? Te same nicki, które mnie rozpoznały i zapamiętały moje imię. Tego samego dnia dostałam pytanie od kilku osób czy planuję wrócić. Przyjęto mnie tak ciepło, jakbym była wieloletnią koleżanką która wraca na ,,stare śmieci". A przecież nie mieli większych podstaw - uciekłam praktycznie bez słowa, zostawiając wątek i drugiego gracza. Trafiłam na świetnego MG który wyprowadził mi postać i jej przygoda ciągnie się już kolejny rok, porywając coraz więcej postaci oraz innych użytkowników. Dla mnie to wy tworzycie forum, całą Mgławicę - jasne, bez Adminów, grafiki, zarządzania tym wszystkim i pilnowania forum wyglądałoby zupełnie inaczej, ale dla mnie swoistym rdzeniem Mgławicy który zagwarantował jej sukces i 10-lecie są właśnie gracze. I chociaż czasami sobie dogryzamy i obliczamy wskaźniki focha nie zamieniłabym naszego zwierzęcego SB na jakiekolwiek inne. ;) Uwielbiam atmosferę na forum, nasze wewnętrzne żarty, starą gwardię i fakt, że pomimo stałej ekipy dołączają i - co najważniejsze - zostają z nami nowe osoby (siema Serith, o Tobie mowa :D ), które też podłapują panująca na Mgławicy atmosferę. I to jest genialne. A szczytem tego wszystkiego jest poznanie was osobiście i spędzenie razem tych kilku dni w ciągu roku. Mamy taką mieszankę przeróżnych osobowości, z różnych stron Polski (i świata), zajmujące się na co dzień tak różnymi zajęciami a wszystkich nas łączy pisanie na Mgławicy. Nie ważne czy to był weekend w Katowicach z nocną misją zlokalizowania monopolowego z niedziałającym domofonem czy odprowadzenie Robala na dworzec w Poznaniu - dla mnie osobiście to zawsze ogromna przyjemność spędzić z Wami trochę czasu zamiast pisać na SB i bądźcie świadomi, że cenię to sobie niesamowicie. :) A zwieńczeniem tego wszystkiego są wydane Opowieści. Nie macie pojęcia jaka duma mnie rozpiera widząc wydane obie książki (jedna nawet z kawałkiem mojej twórczości). Nie wspomnę o reakcji ludzi spoza forum - mają szczery podziw w oczach, że grupka przypadkowych ludzi zebrana na forum o Gwiezdnych Wojnach robi takie rzeczy razem. I to wyróżnia Mgławicę na tle wszelkich innych tworów. Nic dziwnego, że nie odczułam kiedy minęły te 4 lata z kontem Kittani. Może przy 10 odczuję... Tego sobie i Wam życzę. ;)
Image
Awatar użytkownika
Kittani Levfith
Gracz
 
Posty: 386
Rejestracja: 12 Lut 2014, o 17:08
Miejscowość: P-ń

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Saine Kela » 28 Wrz 2018, o 14:01

<siada na stole i zawija się kitą odpływając wspomnieniami>
To już 5 lat jak siedzę tutaj na forum i pomyśleć, że jak przyszłam nie nazywano mnie Pandą, a Świnką (zwaną dziś kawią domową). Ale od początku!

Tak się czasem losy plączą, że z pozornie nieistotnych sytuacji stwarza się coś niezwykłego. Na mgławicę przywędrowałam trochę ponad 5 lat temu, ale z zamiarem gry nosiłam się już rok wcześniej. Kelana, Otorka i Popka (czyli ówczesnych adminów) poznałam przy okazji tworzenia VL, kiedy to zostałam zwerbowana do pomocy przy korekcie tekstów z innego forum, które właśnie dzieliło wsparcie dla działalności serwisu. Początkowo nie czułam się na siłach ani pomagać przy VL, ani tym bardziej do rejestracji na MM. Szybko się jednak okazało, że nowo poznana ekipa to równi goście, a znajomość z netu dość szybko przeszła do znajomości w realu. Kel był pierwszą taką poznaną przeze mnie osobą, a nawet nie byłam wtedy jeszcze na Mgławicy! To były ciekawe czasy... ale potem było jeszcze ciekawiej.
Po dość długich i upierdliwych namowach przez Otorka, zdecydowałam się na rejestrację. Dokładnie gdzieś tydzień przed moją obroną licencjacką :D Nic tak nie motywuje do próżnowania, jak ilość nauki na głowie. Przy tej okazji dziękuję mocno Otorkowi, który pomógł mi przy mojej pierwszej KP (to jest właściwie stworzył ją mniej więcej w 50% :P). Denerwowałam się, ponieważ Mgławica jawiła mi się jako forum trudne. Do tej pory bywałam na wielu inny, które często padały dość szybko, do tego miały zdecydowanie inną formę działania i choć Gwiezdne Wojny zawsze uwielbiałam, obawiałam się, że nie poradzę sobie, zginę, albo sama zrezygnuję. Wejście w życie forum wcale nie okazało się takie trudne, tutaj też dziękuję Davidowi za pierwszą "wstępną" sesję, którą mi zorganizował, co bardzo mi pomogło w oswojeniu się z grą. To naprawdę było dla mnie ważne.
Jeżeli chodzi o moją ksywkę... jak przyszłam to początkowo byłam nazywana "Świnką", głównie przez administrację, jako że tak mnie nazywano na VL i innych miejscach, bardzo szybko jednak dostałam nową ksywkę, którą nadał mi sam obecnie Jaśnie Panujący Żaba, czyli BE3R. Rzucił żart na czacie z gifem z Pandą i... tak już zostało. Wtedy dopiero poczułam się częścią Mgławicowej rodziny :) Nie byłam już nowa, byłam już SWOJA.
Nie mogę też zapomnieć o zjazdach! Do tej pory wzięłam udział w jednym zjeździe forumowym, a odkąd gram na Mgławicy okazało się, że to nie tylko znajomi z sieci, ale i w życiu realnym. Był pierwszy zjazd, potem drugi, przy okazji było jeszcze kilka innych mniejszych czy większych spotkań (za każdym razem te spotkania obfitowały w całe mnóstwo zabawnych zdarzeń, o niektórych lepiej nawet nie wspominać!). To już nie byli współgracze, to była RODZINA. Co więcej, z początku nieco się wstydziłam przyznawania do znajomych z sieci, ale jak kilka razy o tym wspomniałam za każdym razem był efekt "wow". Ludzie z różnych stron polski (i świata), w różnym wieku, z różnymi zainteresowaniami o różnych charakterach, a mimo to tak dobrze się dogadujący? Dla wszystkich było to niesamowite, dla mnie też.
Nawet jeżeli się spieramy, czasem fochamy (przeważnie ja), to tak wiem, że między nami wszystkimi jest pewna nić, która sprawia, że wiem, że mogę na nich liczyć. Poza tym kto się czubi to się lubi, jak mówią. Zyskałam nową rodzinę, większą pewność siebie i ogólnie przez te ostatnie 5 lat wiele się zmieniło. Mam nadzieje, że będę mogła grać na forum jeszcze kolejne 5, albo i dłużej, dobrze się bawiąc, przeżywając kolejne epickie przygody, walcząc z Imperium (niech żyje Rebelia!), ciesząc się wzajemnie swoją obecnością, spędzając miło czas wśród ludzi, którzy znaczą dla nas coś więcej, niż tylko kilka literek zapisanych na ekranie.

Niech Moc będzie z nami :)
Image

Image

GG: 6687478
Awatar użytkownika
Saine Kela
Gracz
 
Posty: 710
Rejestracja: 18 Cze 2013, o 13:04
Miejscowość: Pandarium/Ruda Śląska

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Nantel Grimisdal » 1 Paź 2018, o 23:57

Nie będę się rozpisywał aż tak, jak niektórzy powyżej, bo to nie w moim stylu. Jednak wspomnę o kilku rzeczach, o których już pisano, bo i nie sposób o nich nie wspomnieć :)
W tym miesiącu minie mi 2,5 roku, odkąd się na Mgławicy zarejestrowałem. Ale trafiłem na ślad tego PBF'a już wcześniej, bo przy okazji Tygodnia z rebelią, kiedy to przymierzałem się do napisania KP. Moje wcześniejsze doświadczenia z tego typu RPG'owaniem były jednak mizerne i raczej nie zachęcały. ot tylko raz zostałem skuszony przez znajomych do pisania czegoś przez internet, co skończyło się ledwo po trzech postach, kiedy przestali odpisywać. Brak czasu zweryfikował ich chęci. Stąd długo myślałem, że jedyne słuszne RPG'owanie to wersja klasyczna - z kartka i ołówkiem przy stole ze znajomymi. Mgławica Mocy, na której prawie dwa i pół roku temu dałem sobie szansę, bardzo jednak zmieniła mój pogląd :)
Historia tego, jak na forum się zjawiłem, jest dość klasyczna - nuda i brak gry na żywo zachęcił do spróbowania czegoś nieznanego w świecie PBFów. Za to historia tego, czemu na forum jestem i będę jeszcze bardzo długo, jest już znacznie ciekawsza.
Zwykle, gdy zostawałem w jakiejś grze online, czy to mmorpg, czy to gry pokroju Ogame jeszcze za czasów szkolnych, robiłem to, bo było z kim pogadać na czacie. Byli ludzie, z którymi można było dzielić się jakimś swoim zainteresowaniem, swoja pasją. Ale to nie wszystko. Był warunek, żeby ci ludzie, z którymi się rozmawiało, byli w tamtym miejscu na stałe. Żeby ekipa była nie na chwilę, ale tworzyła zgraną i zżytą grupę. To samo jest tutaj. niektórzy gracze piszą krótko i znikają, niektórzy piszą mniej, niektórzy więcej, są na forum ludzie, którzy zaglądają tu codziennie i których można tu bez problemu spotkać. To lubię, bo czuję wtedy ciągłość i sens tego, co tutaj robimy. I mało tego, nie tylko mogę osoby z MM spotkać zawsze w tym samym miejscu, mogę też z nimi porozmawiać na różne tematy, czasem śmieszne, czasem poważne.
A robimy dużo. Gdy zobaczyłem, że z przygód, które tutaj wszyscy piszemy, została stworzona książka, szczena mi opadła i powiedziałem sobie, że muszę ją mieć u siebie na półce. Gdy powstał i drugi tom Opowieści, musiał od razu dołączyć do pierwszego. I są to dwie najcenniejsze książki, jakie posiadam. Białe kruki, które pokazuję każdemu, kto mnie w gościach odwiedza. Mnóstwo ludzi włożyło ogrom pracy we wszystko, co Mgławica w sobie zawiera przez te dziesięć lat jej historii.
To miejsce stało się też niejako moim polem do nauki pisania. Na początku jako gracz nie było tego dużo, ale kiedy zostałem jednym z Mistrzów Gry, ilość tekstu, którą na tydzień się wytwarza, pozwala naprawdę szkolić się w składaniu opowieści. Dla mnie jest to super przeżycie, bo wiem, że to, co piszę, nie idzie do szuflady, a komuś służy.
Jeśli ktoś kiedyś spytałby mnie: "Czy za Mgławice warto umierać?"; powiedziałbym mu, że: "Nie, nie warto. Lepiej żyć dalej i walczyć o każde kolejne jej dziesięciolecie istnienia." Bo Mgławica Mocy jest czymś więcej niż najlepiej prosperującym forum PBF w klimacie Star Wars. To nasz dom. Dom, który my wszyscy razem tutaj tworzymy, który jest naszym schronieniem, choć dla każdego z nas na swój sposób, ale który sprawia, że "nasz własny świat każdego z nas nadal jest w jednym kawałku". I każdy z nas jest na MM cięgle potrzebny, bo to forum tworzymy właśnie My wszyscy.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez BZHYDACK » 4 Paź 2018, o 17:46

I cóż mam powiedzieć? Moje wspomnienia nie są tak długie ani tak intensywne, jak wszystkich, którzy przede mną pisali. Nie jestem ani nie byłem Mistrzem Gry, nie jeździłem na zloty (jeszcze :P ), nie spotkałem się z Mgławicowcami prywatnie (również jeszcze :D ). Jednak... Mgławica jest czymś, co stało się dla mnie codziennością. Czymś nieodłącznym i zawsze obecnym. Ale od początku.

Zawitałem na Mgławicę niecałe trzy lata temu. Teraz, ze wspomnień starszych użytkowników widzę, że nie był to najlepszy okres dla tego forum, ale może i dobrze się stało, że trafiłem tu w tamtym momencie. Wtedy jakoś na innym forum, gdzie udzielałem się dość mocno, mieliśmy zorganizowane coś w rodzaju PBFa. Był to w sumie mój pierwszy kontakt z czymś takim. Inicjatywa umarła dość szybko, bo nasz Mistrz Gry wziął i zniknął, ale zostałem z niedosytem. Spodobało mi się i chciałem pisać więcej, tworzyć coś razem z innymi. I... na fanpejdżu Biblioteki Ossus natrafiłem na reklamę konkursu na Kartę Postaci zorganizowanego przez Mgławicę Mocy z okazji Siódmej Rocznicy. Zawsze lubiłem uniwersum Star Wars, siedziałem w nim dość głęboko, zatem stwierdziłem, że czemu by nie spróbować? Przeczytałem kalendarium, background i zasady, napisałem Kartę i wysłałem. Tak się napaliłem, że nie czekałem na wyniki konkursu, tylko już po zamknięciu terminu wysłałem ją po raz drugi, zwykłą drogą :D No i tak zostałem do teraz. Tamto drugie forum poszło w odstawkę, a Mgławica na stałe zajęła miejsce w moim życiu.

Nie skłamię, jeśli powiem, że nie wyobrażam sobie teraz dnia bez wejścia na Mgławicę, sprawdzenia postów, przeczytania na chacie przepychanek między Pandą i Robalem, rzucenia okiem czy Kelan nie zrobił jakichś nowych grafik. Cieszę się, że mogę tu być i współtworzyć ten nasz własny wszechświat, który, choć nie wymyślony przez nas, jest teraz już odrębnym tworem, który wszyscy tu tworzą. Mogę kibicować poszczególnym graczom czy wytknąć błąd Mistrzowi gry, mogę wreszcie po prostu śmiać się z żartów lub czytać i dumać nad poważnymi tematami, jeśli jakieś wypłyną. To wszystko, to przynależność, to poczucie bycia częścią społeczności. Może niewielkiej, ale jakże bliskiej, co więcej, witającej każdego z otwartymi ramionami (i czasem kijkiem z kupą ;-) ). A to jest coś, czego mi było bardzo potrzeba. Czego nam wszystkim potrzeba. I co wszyscy razem tutaj sobie dajemy.

Oby następne dziesięć lat!
Awatar użytkownika
BZHYDACK
Gracz
 
Posty: 320
Rejestracja: 18 Sty 2016, o 12:29

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Opliko » 9 Paź 2018, o 18:12

Cóż, nie jestem na Mgławicy długo. Jakoś 1,5 roku ledwie. Mniej niż nawet 1/5 czasu istnienia forum.
Nie zmienia to jednak, że po tym czasie czuję się z nią związany i największą rzeczą której żałuję, a z którą będzie coraz gorzej, to moja mała aktywność.
No, ale zacznę od pozytywów! Po prostu bardzo lubię wszelkiej maści RPG'i a Mgławica, jeśli się lubi storytelling i Gwiezdne Wojny, nie ma raczej sobie równych w polskim internecie (w innych językach w sumie nie szukałem :) ). Co jednak bardziej mnie w sumie zaciekawiło jeśli chodzi o to jak wygląda sama gra tutaj, to połączenie pewnego profesjonalizmu z bardzo luźną atmosferą.
Genialna strona graficzna forum naprawdę je wyróżnia. I choć ze stroną techniczną nie jest idealnie (niestety, technologia się starzeje. I choć na PC wciąż wygląda genialnie to powoli człowiek coraz bardziej chciałby mieć możliwość komfortowego przeglądania strony na telefonie. Holonet już w ogóle się psuje na małym ekranie :) A mini-chat, choć jest dość przedpotopowy, to jednak ma swój klimat), to jednak widać, że była tworzona przez osoby znające się na tym choć trochę. Strona po prostu naprawdę zachęca do siebie (nie tak jak pewien-inny-pbf-gwiezdnowojenny, który ma losowo część rzeczy na zupełnie inaczej wyglądającym portalu. Losowo, bo faq jest na takiej samej stronie co główne forum, a zasady gry na czmś o zupełnie innej [i dość brzydkiej] estetyce, przechodząc z ciemnego do jasnego tła z delikatnością piły maszynowej...).
No, a co z tą atmosferą? To muszę powiedzieć zapewnia chyba głównie czat :) To, że jest dostępny jedynie dla obecnch graczy sprawia, że nikt się nie martwi przegonieniem "nowych" (jak już się pojawią, to za późno :) ) i tak mamy choćby pełno zwierząt, czy możemy spokojnie rozmiawiać o wybuchaniu głów (choć temat już nie jest taki popularny)...
Plus MG (poza mną oczywiście :) A na serio, to mam zbyt duże problemy ze zorganizowaniem się) są świetni. Fajnie się odkrywało tajemnice Imperium na Naboo.

No to teraz do mojego problemu: powoli zaczynam mieć problem z tym by spędzać czas przy Mgławicy. Jestem chyba najmłodszym MG i dopiero jestem na poziomie technikum. Coraz więcej rzeczy muszę robić, z czego tu padam też ofiarą własnej ambicji wybierając jednak naukę do konkursów zamiast Mgławicy. Mam też niestety pewne problemy z zarządzaniem czasem i motywowaniem się. A do tego powoli odkrywam u siebie coraz więcej problemów zdrowotnych (z tych które odkryłem w ciągu ostatniego miesiąca, to prawdopodobnie mam astmę i dysgrafię :) Jeszcze nie mam pewności, ale pewnie za jakiś czas będę się na to badał...).
No cóż, postaram się jednak mimo tych trudności odpisywać. Możliwe jednak, że nie będę w stanie i będę zmuszony przekazać moich graczy innym MG. Za co bardzo przepraszam. Ale będę tu optymistą i powiem, że mam nadzieję jednak zostać z Mgławicą przynajmniej do 18 :)
Image
Ilość eksplozji przetrwanych przez postać:
Ilość przetrwanych rzutów o ścianę:
Ilość zdrad:
Discord: opliko#3114
Awatar użytkownika
Opliko
Gracz
 
Posty: 265
Rejestracja: 22 Cze 2016, o 13:59

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Jack Welles » 10 Paź 2018, o 11:44

Trochę czasu już minęło od założenia tego tematu, jak i samej rocznicy, ale w sumie tak sobie pomyślałem, że głupio nie byłoby dorzucić od siebie paru słów.

Choć nie jestem z Mgławicą, a wcześniej z Akademią Jedi, od samego początku, to w sumie mi niewiele brakuje do tego wyniku (właściwie zaledwie parę miesięcy po powstaniu oryginalnej odsłony forum wtargnąłem w jego szeregi)... No ale zacznijmy od samego początku.

Otóż od zawsze lubiłem grać w gry komputerowe. Odkąd pamiętam w domu był pecet, a ja zauroczony tym jak mój ojciec pykał w wolfensteina czy innego tam prince of persia sam chwyciłem bakcyla i siedzenie przed kompem szybko stało się moim ulubionym zajęciem. Dosyć długo powolna ewolucja sprzętu komputerowego nie sprawiała mi większych problemów. Mój piec raczej większość gierek potrafił udźwignąć, i to bez większych nakładów finansowych. A z resztą jak już przestał nadążać za rozwojem procków i kart graficznych, tuptałem do Empiku i kupowałem gry z kolekcji Extraklasyki iu podobnych. Z resztą na pewnym etapie wystarczył mi Baldur's Gate, Icewind Dale i Fallout. Zauroczyłem się w erpegach i mogłem w nie właściwie nonstop młócić... No ale z czasem wszystko może się troszkę przejeść.

Na 18 urodziny dostałem swojego pierwszego laptopa nieistniejącej już firmy Maxdata. Umówmy się, że już wtedy nie był on szczytem techniki, co wymogło na mnie by rok później - gdy już poszedłem na studia - zakup między innego przenośnego dysku. W 2008 roku wyjechałem do Gdańska i zacząłem studiować na PG. Dosyć dzielnie przez pierwszy semestr ćwiczyłem wytrzymałość mojej wątroby i zachłysnąłem się nowymi znajomościami, dostępem do baaaaardzo szybkiego Internetu i wolnością od Starych... No ale moja miłość do pykania w gierki nie zardzewiała.

Pojawił się więc pewien problem. Otóż mój lapek zupełnie nie nadawał sie do grania praktycznie w cokolwiek. Oczywiście w starego już wtedy unreala, gta2 i inne klasyki dało sie dalej grać, no ale ile można młócić w kółko to samo?! W tak zwanym międzyczasie zacząłem udzielać się na forum o nazwie peb.pl, i tam odkryłem ideę play by forum. Początkowo wydała mi się ona dosyć głupia i jakoś nie potrafiłem ogarnąć jak coś takiego może działać i w sumie po chwili olałem temat. No i przyszedł nieszczęsny 31.12.2008.

Umówiłem się z nowymi znajomkami na wspólne świętowanie sylwestra. Wsiadłem w pociąg i przyjechałem do Gdańska. Po drodze z dworca kupiłem już sobie sześciopak żywca i z uśmiechem na gębie potuptałem do akademika... Szybko mój zaciech zniknął gdy okazało się, że zostałem niefortunnym zbiegiem okoliczności przez wszystkich wystawiony i miałem ostatni wieczór i noc roku spędzić sam w pokoju. Cóż... Mówi się trudno. Odpaliłem sobie browca, frankfuterki i zacząłem surfować po Internecie. Szybko zaczęła mi doskwierać nuda, ale właściwie niezbyt miałem w co pograć by zabić czas, a iść spać niezbyt mi się uśmiechało. No i wtedy przypomniał mi się cały ten temat o play by forum. Dodajmy, że byłem/jest i będę dużym fanem SW, więc stosunkowo szybko moją uwagę przykuła reklama Akademii Jedi.

Kliknąłem w link i moim oczom ukazała się brzydka, jak zielona kupa, strona główna poprzedniczki Mgławicy. No ale oczywiście nie to było najważniejsze, tylko content. A posty jakie można było wtedy na forum znaleźć czytało się na prawdę dobrze. Od razu było widać, że forum buduje grupa zgranych osób, które wiedzą jak pisać i znają uniwersum SW jak własną kieszeń. Już po chwili zarejestrowałem się i siadłem nad pisaniem karty postaci. Jedyny mój problem był taki, że zdecydowana większość postów była raczej sztywna. Ważny Pan Mistrz Jedi, który tam sobie naucza, rycerze który biorą udział w megaważkich questach ect ect. No a ja miałem już dosyć nieźle w czubie :D

Nie chciałem tworzyć pastiszu, czy parodii, no ale chciałem stworzyć na prawdę "kolorową" postać. No i tak powstał Jack Foreman, który wygląd ukradłem Afro Samurajowi, obycie z kobietami Jamesowi Bondowi, a w mojej głowie miał on głos Samuela l. Jacksona. Do tego dorzuciłem klimat bycie menelem i efekt tego wszystkiego można podejrzeć tutaj: link . Ale było moje zdziwienie jak dostałem akcepta :D :D :D . Zwłaszcza, że w międzyczasie zdążyłem juz wytrzeźwieć i już parokrotnie przeczytać co wysmażyłem. No ale powiedziało się A to było trzeba było powiedzieć B i chwilę później napisałem swojego pierwszego posta .

Początki forum były można powiedzieć jego pierwszym złotym okresem. Aż mnie przechodzą dreszcze na myśl co tu się wyprawiało. Jak szybko powstawały kolejne odpisy i jak w sumie bez większej, wyczuwalnej przynajmniej przeze mnie, globalnej fabuły wszystko działało. Questy ciągnęły się przez dziesiątki wpisów, a potrafiły wcale długo nie trwać. A ja poznałem, co prawda tylko na odległość i przez monitor, wielu nowych znajomych, jeśli nie zaryzykować stwierdzenia, że przyjaciół. Choć kontakt troszkę się ograniczył, czy wręcz urwał, to gdyby nie robota i inne zobowiązania na pewno chętnie wsiadłbym w pociąg by wyskoczyć z nimi na piwo.

Z czasem forum z początkowego Dzikiego Zachodu zaczęło ewoluować i śrubować standardy. Z czasem nawet przyklejono nam łatkę bardzo hermetycznych i czepiających się, co samo w sobie było śmieszne jeśli tylko zajrzało się na nasze SB (pozdro dla kumatych ;) ). W praktyce po prostu nie chcieliśmy grać z nieumiejącymi sklecić dłuższego niż 3 zdania posta dziećmi neostrady.

Niestety w pewnym okresie czasu aktywność forum zaczęła trochę spadać, wyraźnie było widać że tworzący forum ludzie zaczęli posiadać o wiele więcej zobowiązań w realnym świecie i zwyczajnie nie mieli czasu zajmować się odpisami. Szczęśliwie napłynęła wtedy fala, równie zakręconych co już obecni członkowie forum, nowych użytkowników.

Mniej lub bardziej Mgławica towarzyszyła mi w życiu. Miałem parę dłuższych przerw, ale również przynajmniej raz niemal sam popychałem forum do przodu. Zawdzięczam jej również znaczną poprawę umiejętności posługiwania się słowem pisanym. Najważniejsze dla mnie jednak jest to, że poznałem bardzo wielu ciekawych ludzi i zyskałem miejsce, które mogę nazwać swoim domem rodzinnym w Internecie. Na prawdę mi przykro, że nie potrafię znaleźć więcej czasu by móc ty przebywać w sposób regularny, ale uwierzcie mi, że nie ma dnia jakbym nie myślał o Mgławicy.

Wiem, że należałoby teraz pozdrowić/podziękować/wspomnieć o jakichś współużytkownikach, ale osób które chciałbym wymienić jest tak dużo, że boję się iż kogoś pominę. Ogólnie, wstyd się przyznać, ale trochę się wzruszyłem tymi wspominkami. W każdym razie życzę nam wszystkim by Mgławica trwała i mała się dobrze przez kolejne dekady! Wszystkiego najlepszego! :)

Edit

Nie chwaląc się, ale dźwięk nowej wiadomości na SB jest w sumie moją zasługą - wyjąłem go z Yoda Stories i wysłałem Otorkowi. Jest to odgłos R2-D2 ;)
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Sskirt » 10 Paź 2018, o 14:46

A więc, żeby sprawdzić, kiedy zacząłem obserwować to forum zajrzałem do jego graficznej historii(dzięki Kelan) i o ile grafika ze Świętym Mikołajem dostarczającym prezenty na drugą Gwiazdę Śmierci nie została wykorzystana więcej niż raz, to obserwację ekosystemu Mgławica Mocy zacząłem z końcówką 2014 roku(choć trzech późniejszych grafik aż do Tygodnia z Rebelią włącznie kompletnie sobie nie przypominam).
Na dość długo przed rejestracją, a na pewno przed, cytując Turouga, "popełnieniem" KP Nemesisa, obserwowałem Holonet, do którego trafiłem pokrętną drogą, której nawet nie jestem w stanie teraz sobie przypomnieć, i to znacznie przed zorientowaniem się, że jest od podpięty do jakiegoś forum PBF. W ogóle wtedy nie wiedziałem co to PBF(nie żebym teraz umiał rozwinąć ten skrót). Przeglądając go jednak natrafiłem najpierw na wskazówki co do pisania kart postaci, a w końcu sprawdziłem ostatnią pozycję górnego menu i okazało się, że ten cały Holonet ma jeszcze jakieś forum, gdzie ludzie posty piszą. Szok normalnie.
I oto, po przepchnięciu drugiej KP, która przeszła już bez zasadniczych trudności(jednak metoda na na Lewisa, to znaczy zobacz zdjęcie, dopisz historię, się sprawdza) Przy końcu stycznia 17 roku wylądowałem na forum, gdzie doprowadziłem swoją postać do śmierci w jakieś 4 miesiące. Niech jej ziemia lekka będzie.
Niezrażony pierwszym potknięciem pół miesiąca później zmodyfikowaną metodą na Lewisa opracowałem drugą postać(aktualna, która zdaje się dwa miesiące temu obchodziła pierwsze urodziny).

Jeśli ktoś dotarł do tego miejsca mogłoby go najść zapytanie, i co właściwie z tego wynika? Wobec takiego oskarżenia wypadałoby tu podsumować, zmiany, jakie na Mgławicy zaszły przez ten czas. A wydarzyło się w sumie dosyć sporo. Dzięki wysiłkom administracji i naszego grafika-Kelana otrzymaliśmy atlas, razem z wywaleniem popularnych planet(gdzie imo rzadko się kto pojawiał) i wprowadzeniem zamiast nich części galaktyki(tak jak teraz). Bardzo dobra zmiana, tak według mnie. Powinienem zwrócić też uwagę na tytaniczny wysiłek, jaki został włożony w opracowanie dwóch tomów Opowieści z Mgławicy Mocy(czy jakoś podobnie), ale jako iż brakło mi wytrwałości(albo zwyczajnie mi się nie chciało, mniejsza o to), żeby przejrzeć jedno dzieło jak i drugie, nie wypowiem się na ich temat, zresztą pewnie i tak nie powiedziałbym niczego ponad to, co zostało powiedziane w stosownych tematach.

Na zakończenie dziękuję wszystkim, którzy włożyli swój wysiłek, żeby stworzyć tak dobre miejsce do spędzania swojego czasu, gdzie w dodatku coś dzięki temu może powstawać. Jest to także skierowane do ciebie szary(znaczy jasno niebieski) użytkowniku Mgławicy Mocy, ponieważ to właśnie dzięki wam to forum dalej żyje i ma się, tak jak teraz. Dokładając swoją cegiełkę do tego ogromnego i niejednorodnego gmachu wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to uniwersum.

Tak więc obyśmy się nigdy nie zatrzymali
Nie myślcie Administracjo i MG, że o was zapomniałem, ponieważ wam należą się szczególne podziękowania, za to, że tworzycie rusztowanie tego forum, na którym możemy tworzyć swoje historie.
Image
This user in the most of time can't write on chat and see archive of chat
Awatar użytkownika
Sskirt
Mistrz Gry
 
Posty: 235
Rejestracja: 3 Sie 2016, o 21:59
Miejscowość: Kraków

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Serith Tallav » 10 Paź 2018, o 18:05

To ten, no, dzień dobry lub dobry wieczór.
Moja historia na Mgławicy nie jest jakoś specjalnie długa, przyszedłem tutaj mniej więcej w połowie lipca 2017 roku, więc to daje nam rok i trzy i pół miesiąca gry, co porównując z dziesięcioma latami pbfa jest malutkim ułamkiem. :)
Zacznijmy od początku. W same giereczki "play by forum" grywam od ponad dziesięciu lat, pewnie gdzieś zahaczę o jedenaście-dwanaście lat. Jako, że uwielbiałem grać w strategie to takie też były moje początki, pbf strategiczny, oczywiście próg wejścia do gry był naprawdę wysoki bo trzeba się było bawić w tabeleki w excelu i sporo zmiennych, no ale jakoś zrozumiałem i tam zostałem. Tamto forum nadal żyje i nadal się gra, a ja tam grałem przez dziesięć lat, ale od roku po prostu dostałem sporego przesytu.
Od zawsze byłem fanem Gwiezdnych Wojen, odkąd je pierwszy raz zobaczyłem w 2002 albo 2003 roku, w jakiś sposób mnie urzekły i wciągnąłem się w ten świat. Właściwie dopiero gdzieś w roku 2015 natrafiłem na pbfa o Star Warsach, drugiego największego pbfa w tym uniwersum i pewnie większość się domyśla jakiego. :)
Grałem tam i gram tam do dzisiaj. Ogólnie na Mgławicę pierwszy raz trafiłem w 2016 roku, ale szczerze powiedziawszy przestraszyłem się na początku tą długością postów i bałem się, że nie dam rady tak pisać, więc nie rejestrowałem się i tak na roku zapomniałem o tym pbfie. W 2017 napotkałem Koteła (wiem, że to czytasz :D) i zacząłem coś tak gadać z nią, wytłumaczyła pewne rzeczy i postanowiłem się zarejestrować. Pamiętam doskonale jak tydzień, dzień w dzień pisałem po parę godzin KP, które teraz jak na nie patrze z chęcią bym poprawił (w sumie spodziewałem, że pójdzie do poprawy, ale jednak akcpecik był :D). Spotkałem się z ciepłym przyjęciem co mnie tylko zachęciło do dalszej rozgrywki i tak jestem tutaj do tej pory. :)
Co mnie tutaj trzyma? Na pewno świetny klimat i świetni ludzie, na prawdę jak się wchodzi na forum i zjeżdża w dół do chatu i widzi się jak Robal drażni Pandę, czy wchodzi Puszka z papugiem to człowiek sam się uśmiecha. Na prawdę z wielką chęcią codziennie tutaj wchodzę i rozmawiam z innymi czy czytam wątki innych osób, bo są mega. Tutaj należą się wielkie podziękowania dla wszystkich adminów i MG, bo to oni robią tą wielką robotę i prowadzą nasze postacie w kolejne przygody. Może teraz tak osobiście podziękuje Nantelowi, bo świetnie mi się pod nim gra i to jakie wymyśla przygody super mi podpasowują (mam nadzieję, że mnie tak szybko nie sprzedaż :twisted: ). No i oczywiście podziękowania dla pana exżabeły za piękne grafiki, bo są cudowne i czasami nie można od nich oderwać wzroku i się na podziwiać. Ogólnie mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zawitać na jakiś zjazd mgławicowy.
Mam wielką nadzieję, że Mgławica pociągnie kolejne lata, tak żeby nawet tutaj była trzydziesta, czy czterdziesta rocznica, jak najwięcej. Życzę, żeby nadal to wszystko trwało i jeszcze bardziej się rozwijało, no i, żeby nigdy nas tutaj nie zabrakło. Salut! ;)

Spoiler:
Awatar użytkownika
Serith Tallav
Gracz
 
Posty: 183
Rejestracja: 17 Lip 2017, o 22:43
Miejscowość: Rzeszów

Re: Moja Mgławica Mocy - wspomnienia

Postprzez Gweek » 3 Lis 2018, o 23:05

Gmoch. TRENER Gmoch. Pamiętnik!

Dawno temu, ze 20 będzie na pewno, jako kilkulatek oglądałem u wujaszka jakiś film. Nie od początku, ciężko mi było sprecyzować czy leci od środka, a może to był koniec? - musiałem trochę na tę wiedzę poczekać. Tytułu długi czas nie znałem patrząc z perspektywy czasu, ale spodobał mi się mocno, choć go do końca nie obejrzałem. To jest moje pierwsze wspomnienie związane ze STAR WARS. Rok to długo czy może krótko? A 10 lat to ile? - No właśnie... niech każdy odpowie sobie sam.

Tym filmem okazał się po kilku latach Epizod 5 - Imperium kontratakuje. Jak dziś pamiętam niezwyciężoną flotę Imperium i moment desantu na Hoth, majestatyczny przemarsz AT-AT oraz demolkę jaką robiły dookoła oddziały jedynej i słusznej siły w Galaktyce.

Następnym epizodem, myślę że decydującym o przynależności do grona fanów tego uniwersum, przypada na 4 czy 5 klasę szkoły podstawowej lub nawet rok wcześniej. Szczęśliwi czasu nie liczą, jak to się pisze. Kumpel z podwórka odkrył/dowiedział się, że w MOKiS'ie Oleśnickim działa Klub Fantastyki Chimera. Jak sama nazwa wskazuje, zajmował się on fantastyką przez DUŻE F bym napisał. Grano tam w gry czy to karciane (Magic, Star Wars CCG), prawdziwe RPG (Vampir, Cyberpunk no i klasyk gatunku, król królów czyli WFRPG, nie zapominając o SW D6 - byłoby to grzechem niewybaczalnym) no i nie mogło braknąć graczy bitewniaków (Warhammer i BFG) z ich makietami i figurkami. Mnie do gustu przypadło oczywiście SW CCG z uwagi na klimat uniwersum i dalej poszło już samo. Cotygodniowe spotkania (piątek), oficjalne turnieje nie rzadko również co tydzień (sobota), gracze z Wrocławia i nie tylko do nas przyjeżdżali itp. Kolejne lata zaowocowały w ewolucję form rozrywki przez gry komputerowe, filmy, książki (które czytam do dnia dzisiejszego ale niestety z mniejszą już manią niż choćby jeszcze jakiś czas temu) powiększające wiedzę na temat Gwiezdnych Wojen. SW CCG po utracie licencji przez wydawcę Deciphera przeszło w ręce Wizardsów. Stworzyli oni SW TCG, później nastała era LoTR'a i kres istnienia dopadł naszą Chimerę. Nieudolne próby (a było ich kilka) jej reaktywowania spełzły na niczym. Kolejni znajomi wykruszali się z mojej paczki. Codzienność wypierała z życia fantastykę, jej miejsce zajmowała praca, rodzina itp. Niestety, a to tylko dla mojej kochanej żony niestety, u mnie w głowie zarezerwowane mam miejsce na Star Wars. Kość tej pamięci jest hmm pojemna, spora, a dysk/nośnik fizyczny ma się lepiej, niż dobrze.

Czas boleśnie wybijał mi z głowy i wybija nadal czasy dzieciństwa, wspomnień i zachwytu tym pięknym światem. Nie można żyć przeszłością tylko i wyłącznie. Jest jeszcze teraźniejszość no i przyszłość. Wróżę sobie jak i temu forum długich chwil w doborowym towarzystwie. Co przyszłość pokaże? - Nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Życie to sztuka wyborów. Mam nadzieję, że nie będę musiał wybrać między czymś a Mglawicą Mocy, która mi została plus książki czytane z doskoku, w komunikacji miejskiej zazwyczaj. Życie i MM da się pogodzić (chyba). Pisanie z wami czy czytanie tego, co tam naskrobiecie staje się domknięciem dnia. Chwilą odpoczynku po ciężkim dniu, wytchnieniem od ciężaru jakim jest życie codzienne. Czasu będę miał coraz mniej bo dziecko w drodze i szukamy domu/bliźniaka/szeregówki do kupienia. Nawarstwia mi się obowiązków ale raportowanie postępów ostatnio coraz lepiej mi wychodzi.


Przechodząc powoli do tematu właściwego - to pewnego razu doszło do takiej wymiany zdań z moją małżonką, że nie pisałem ani nie wchodziłem na MM przez długi czas i nie odpisywałem. To był już mój koniec z Gwiezdnymi Wojnami. Definitywny i ostateczny. Jednak ten cios wytrzymałem i postanowiłem skończyć ten wątek, grany w tamtej chwili. Trwa on dalej i nawet jak postać najnormalniej w świecie padnie, to mam drugą nawet wysłaną chyba (-: ale jak mawiał mój świętej pamięci ojciec - "Daleko dupa od oka"

Wspomnienia hmmm. Natknąłem się przypadkiem na Was i to kilka razy nawet. Strona była pewną niewiadomą, tajemnicą. Napisanie KP i jej wymogi mnie nieco zniechęciły jak dobrze pamiętam. Poczytałem co nieco i sam okres historyczny średnio mi leży nawet do tej pory, bo brak mi stosownych danych technicznych na interesujące mnie tematy. Przed MM pograłem chwilę na SW Extreme w IWD i to mnie pchnęło do napisania postaci Gweeka. Ale było to dużo później. Musiałem dojrzeć do tej decyzji. Średnio przekonany do tego typu formy rozrywki po raz kolejny się przełamałem. Decydujący moment przyszedł wraz z konkursem na postać rebelianta. Dowiedziałem się o nim na www.star-wars.pl i jak to u mnie bywa - czekałem do ostatniego momentu, bo jak zwykle to w życiu bywa - znajdzie się coś ważniejszego do zrobienia na dany moment. Napisana w jedno popołudnie, a póżniej i wieczór. Miałem zarys postaci, pomysł a z realizacją wyszła kupa. Nigdy chyba nie napisałem posta jeszcze tak, jakbym w 100% chciał i to widział. Potrafię kilka razy zmienić cały koncept lub po poprostu zapomnieć, co miałem zawrzeć w stosownej odpowiedzi. Myśli są szybsze niż ręce piszące na klawiaturze. Nie wygrałem konkursu zdziwiony, że tak dobra postać i jej historia( w moim mniemaniu ) mogła nie wygrać. No bo jak? - Teraz już wiem dlaczego... Bo praca nie była na TEMAT!!! Tak jak i te wypominki. A wypominać mam komu. No i tak zacząłem pisać z Wami, z jednym tylko załamaniem woli na dokończenie żywota obecnej postaci. Było, minęło.

Czas leci, jedni gracze przychodzą, inni odchodzą, a świnia jak była - tak jest do dziś dnia z Wami, od momentu jej opublikowania w bazie danych.

Może przejdę do podziękowań. Należą się każdemu, kto przeczytał choć kilka wyrazów naszej pisaniny nie tylko tutaj, w wątkach oraz na SB. Gronie GM'ów za zaakceptowanie postaci i umożliwienie rozgrywki. Davidowi za pierwszego questa i to, że znając jego tendencje do uśmiercania postaci i klątwy - moja obecność tutaj się nie zakończyła. Beerowi za zrealizowanie mojej odwiecznej pasji jaką są statki kosmiczne i wcielenie się w jednego z GÓWNOdowodzących dowódców floty Imperium. (Jestem zdania, że jest w ciul słabe, chyba najsłabsze ze wszystkich stron konfliktu( ale i tak nim wygrywam haha). [ Moja megalomania i niespełnione marzenia dalej nie zostały zaspokojone w tym temacie]. Figurki do SWM SB są pochowane i zabezpieczone w pudełkach...

Graczom, którzy musieli znosić moje odraczanie pisania czy dokańczania postów na szybko, pod lekkim batem mobilizującej odpowiedzialności za wątek kooperacyjny. Z tego miejsca też przepraszam za czekanie. WIem, momentami spowalniałem, ale myślę, że wyszło nam to na dobre i wszyscy łączący swój wątek z moim, przeżyli jego rozerwanie.

Osobna linijka należy się dla mojego Pana GM'a czuwającego nad tym, aby nie tylko mi podnosić systematycznie ciśnienie ale i z upragnieniem sprawdzać, czy czasem nie ma dla mnie odpisu... (tak , bywam samolubny i nieznośny i wulgarny). Tak, tak... czas leci, a my jak małe dzieci. Wiele refleksji i trudnych pomysłów na wyjście z pozoru prostych sytuacji wymaga wielkiej organizacji przestrzennej i skrupulatnego wynotowywania mankamentów. Muszę od Quorna się tego nauczyć. Rozpisywać sobie co i jak. Może siądę kiedyś do czegoś grubszego i spiszę w kilkudziesięciu zdaniach, redagując co trzeba.

Rozpiera mnie najbardziej duma, że i moje pisanie hobbystyczne zostało zredagowane i wydane jako publikacja. Coś, co nie zdarza się często. Wydać książkę to jak dla mnie dużo, a być jej częścią to zupełnie co innego. 2 tomy Mgławicowych Opowieści to w ciul dużo dobrej roboty, multum wręcz. Napisałem kilka przemyśleń po przeczytaniu całości, gdzieś w odmętach forum można to sobie odszukać.

Jak to bywa i w tym przypadku - pisanie na raty mnie zabija. Zabija mi myśli i to, co chciałem napisać lub o czym zapomniałem. Ale czas to przywilej bogatych, że mogą robić to, co im się podoba, nie zważając na sprawy przyziemne.

Swój wywód zakończę pewnym powiedzeniem, które przekształciłem na zastane warunki i miejsce :
"Czas to pisanie, pisanie to Mgławica, więc piszmy szybko, bo szkoda czasu."
No i drugie jeszcze:
"Uczmy się pokochać pisanie, bo myśli tak szybko ulatują".

Koniec, kropka. Pozdrawiam. (kogoś pominąłem, ktoś może poczuć się obrażony, czegoś nie dopisałem - ale jest to cała kwintesencja mojej osoby). Knurek Gweek.
Image

gg 5214304
Awatar użytkownika
Gweek
Gracz
 
Posty: 319
Rejestracja: 13 Sty 2016, o 15:10
Miejscowość: Wrocław


Wróć do X Lat Mgławicy Mocy

cron