-Musimy ufać, że Kel wie co robi, a nie możemy pominąć łańcucha dowodzenia, gdyż zrobi się bałagan. - odpowiedziała Yves nie wdając się w szczegóły - Rozkaz strzelania do swojego wcale nie jest łatwy do wykonania i nikt nie ma ci za złe tego, co zrobiłeś... czy raczej, nie zrobiłeś.
-I dlatego już do tego nie wracajmy. - powiedziała Anya uśmiechając się - Swoją drogą, ciekawa jestem czy są już jakieś wiadomości od Andy'ego...
Ester być może rzeczywiście myślała, że reszta eskadry traktuje ją obojętnie, ale niezupełnie była to prawda. Dla tych, z którymi dzieliła już trudy walki, była równorzędną towarzyszką, zaś Kavis, zwrócił uwagę nie tylko na jej umiejętności jako pilota - jakoś nie mógł zmusić się do tego, by nie przyglądać się jej od tyłu, gdy szła przed nim po powrocie z patrolu. Gdy jednak podchodził do Ester, na jego twarzy malowała się powaga, a nie typowy dla niego, zawadiacki wyraz.
-Harrison, pozwól na chwilę. - powiedział do niej zastępca dowódcy eskadry - Traulin, mogłabyś...?
-Jasne, jasne, już mnie nie ma, sir.
-Jest sprawa. - zaczął Kavis, gdy znaleźli się na tyle daleko od pozostałych, by tamci ich nie słyszeli - Cała eskadra ma zwijać manatki i lecieć na ćwiczenia, żebyśmy się na nowo zgrali. Problem polega na tym, że dowództwo nie pozwala nam załadować torped na myśliwce. Ty dysponujesz własnym, nienależącym do Nowej Republiki, więc nic ci nie zrobią, jeśli weźmiesz protonówki. Jak to w armii bywa, udało nam się skombinować dwie torpedy "na lewo", więc możesz iść w zaparte, że to twoje i masz pełne prawo je załadować. Pytanie brzmi, czy na to pójdziesz? Porucznik Kroft ma naprawdę złe przeczucia co do tego "bezpiecznego przelotu", podobnie zresztą jak ja. To jak będzie? Do niczego nie możemy cię zmusić, zwłaszcza, że to niezgodne z przepisami...
*****
-Pani przeniesienie zostanie "załatwione" odgórnie, by nie musiała pani już nic pisać, kapralu. Jeśli to wszystko, jest pani wolna. Muszę zająć się przygotowaniami do szkolenia oddziału. - dodał sugerując, że lepiej, by faktycznie było to wszystko...
*****
-Nie wierzysz chyba w jakieś fatum, co nie, kudłaczu? - zapytała mierzwiąc jego sierść na ramieniu - Wracając jednak do mojego pytania, chodzi o to, że przestaniemy być zwykłą jednostką piechoty, a staniemy się czymś znacznie więcej. Już na początku byliśmy przeznaczeni do przełamywania oporu w najcięższych miejscach, ale teraz wszystko wskazuje na to, że czekają nas działa za linią frontu...