(Mae culpa Aru za opóźnienie. Potrzebowałem odetchnąć trochę po nawale roboty przed klasyfikacją. Postaram się nieco ustabilizować teraz odpisy.)
- No ba, sprowadzana z pieprzonego Coruscant... Dobra, żartowałem. Silnika nie rozpierdoli. No, przynajmniej dotąd nie rozpierdoliła nikomu.
Odparł staruszek i zaśmiał się ochryple, co wywołało dalszy kaszel. Aż ciarki przechodziły na dźwięk odcharkiwanych fragmentów flegmy poprzedzających siarczyste pociągnięcie nosem... Cała mieszanka została zwieńczona diabelnie głośnym przełknięciem. To z kolei chyba wywołało odruch wymiotny nawet w samym rozmówcy, bo słychać było stłumione "oż kurw". Po chwili milczenia, podczas której Aru z łatwością mógł się domyślać co staruszek robi - siorbanie jakiegoś płynu, połączone z równie głośnym co wcześniej przełykaniem. Wreszcie radośnie sobie beknął i odezwał się jakby trochę czystszym głosem niż przed chwilą.
- Jak będziesz na miejscu, pospiesz się. Musisz uważać na...
W tym momencie sygnał się urwał, zastąpiony szumem. Najwyraźniej przeglądanie przez robota kanałów komunikacyjnych zakłóciło przekaz z wieżą kontrolną. Droid, jako że nie posiada inteligentnych modułów, zaczął wyszukiwać wszelkiego rodzaju "ciekawe" informacje - czyli odbiegające od dyktowania listy zakupów. Już po chwili Aru usłyszał pierwsze, urywane przekazy.
"Mm.... Taaak, słodki. Właśnie smaruję oliwkami i papryką mój niedobry tyłeczek..."[TRZSZSZSZSZ]"Cel zbliża się do hangaru numer..."[TRZSZSZSZSZ]"Tylko uważaj na Wookiech, kochanie! Podobno są strasznie..."[TRZSZSZSZSZ]"I CO JA MAM KURWA ZROBIĆ Z TAKĄ ILOŚCIĄ GIZKA?!"[TRZSZSZSZSZ]"Lubię placki!"[TRZSZSZSZ]"...na Wałbrzych!"[TRZSZSZSZSZ]
Pośród nawału informacji ciężko było wychwycić coś konkretniejszego. Może należało sprecyzować droidowi polecenie? Przecież to nie jest najnowszy model...
W międzyczasie wykonywany był skan terenu. Po chwili Aru otrzymał podstawowe informacje na temat strefy lądowania. W zasadzie, nie wykrył nic niepokojącego. Podejście do lądowania nie sprawiło najmniejszych problemów. Już po krótkiej chwili Consular gładko osiadł na metalowej płycie lądowiska, a śluza powietrzna powoli się zamknęła. Do uszu futrzaka dobiegł głos nieco młodszego mężczyzny.
- Trwa dekompresja hangaru, prosimy nie opuszczać pokładu.
***
Edit (04.03.2012r):
Kotokrólikopsomiś najwyraźniej zbyt długo czekał na zbawienie. Rozeźliło to nieco siedzącego na chmurce Mistrza Gry. Przeładował więc swój Meteor Gun, wycelował i wystrzelił w stronę statku. I tak oto Aru utracił cały swój dobytek a sam znalazł się w stanie krytycznym. Uratować jego życie może jedynie powrót na Mgławicę Mocy przed końcem marca i dobre wyjaśnienie swojej nieobecności oraz kompletnego braku kontaktu z kimkolwiek w celu jej wytłumaczenia.
Miałeś dość czasu, żeby się wyspowiadać. Nie uwierzę, że przez prawie dwa miesiące w całym mieście padł prąd, samochód ci się zepsuł, komórka wpadła do klozetu a smutni panowie w garniturach zabrali cię do pokoju bez klamek a nawet laptopa.
Jeżeli pan Aru nie wróci do końca marca, postać definitywnie umiera.