Daylana zrozumiała, że z "Pikiniera" nie wyciągnie już żadnych informacji, więc po prostu odpuściła. Choć wolała wiedzieć czy na co dzień zajmuje się jej współpracownik, nie chciała wzbudzać podejrzeń poprzez bycie zbyt nachalną. Na uwagę dotyczącą okoliczności, w jakich Renno oberwał w twarz od wspomnianej arkanianki, twi'lekanka uśmiechnęła się pod nosem. Tresta był typem zbyt przewidywalnym, naprawdę.
-No co ty? Nigdy bym się tego nie spodziewała po tak porządnym facecie, jak ty - powiedziała tonem, który ociekał ironią. - Jestem przekonana, że postąpiła niesłusznie... Dobra! - spoważniała w jednej chwili. - Teraz musimy zdobyć jakieś informacje o tych zeltrońskich sukach. Zrobimy to w sposób klasyczny... odejdę od stolika nieco wzburzona, a ty jeszcze bardziej wściekły będziesz za mną krzyczał groźby i inne przyjemności. Następnie pójdziesz do baru, zamówisz coś mocnego i zaczniesz wypytywać barmana o siostry Trenston, bo słyszałeś, że są skuteczne i tak dalej. Kapujesz? To zaczynamy...
Daylana wstała z miejsca tak gwałtownie, że uderzyła nogami o stolik, który się zachwiał. Szklanki z niedopitymi drinkami przewróciły się rozlewając wokół swoją zawartość, a jedna z nich spadła nawet na ziemię wzbudzając hałasem zainteresowanie ze strony gości siedzących w pobliżu.
-Miałeś zapłacić dzisiaj, cholerny sukinsynu! Domagasz się ekspresowych dostaw, więc ja mam prawo domagać się ekspresowych płatności! - Daylana błyskała zębami, a z jej oczu strzelały błyskawice, jakby rzeczywiście ktoś doprowadził ją do prawdziwej furii. - Doigrasz się, zobaczysz... Jutro chcę pieniądze, plus dziesięć procent!
Odwróciła się na pięcie, rzuciła krótkie "na co się patrzysz?" do faceta przyglądającemu się atakowi jej furii, przepchnęła się przez tłumek tańczących ludzi i niczym burza doszła do drzwi, przez które opuściła klub. Teraz pora na przedstawienie ze strony Tresty...