Content

Nar Shaddaa

[Nar Shaddaa] Smak niewoli

Image

[Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Mistrz Gry » 28 Wrz 2012, o 01:48

Akcja przenosi się z: [Nar Shaddaa] "Błyskotka"

Tępy, pulsujący ból umiejscowiony gdzieś z tyłu czaszki był tym, co wyrwało Tevaka Orella z błogiej krainy snów i przywróciło do gorzkiej rzeczywistości. Drugą rzeczą, jaką Twi'lek poczuł była nieznośna suchość w ustach i delikatny posmak krwi z pękniętej wargi.
Leżał na brudnej podłodze w jakimś ciemnym, dużym pomieszczeniu. Brak porządnego źródła światła utrudniał zorientowanie się w sytuacji, ale jednocześnie pozwalał na otwarcie oczu, które - mimo półmroku - i tak natychmiast zaszły łzami. Do jego uszu dochodziły jakieś dźwięki, jakby rozmowy, ale zagłuszał je nieustanny szum w uszach.
-Chyba się budzi - usłyszał męski głos dochodzący gdzieś z lewej strony. Chwilę później pojawiła się nad nim twarz młodej, atrakcyjnej kobiety.
-Tak, odzyskał przytomność - dziewczyna odezwała się do mężczyzny poza zasięgiem wzroku Tevaka, po czym zwróciła się bezpośrednio do Twi'leka. - Mocno dostałeś w głowę, więc staraj się nie ruszać zbyt gwałtownie. Pamiętasz co się działo zanim się tu znalazłeś? Wiesz kim jesteś i jak się nazywasz?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Narik Nenu » 28 Wrz 2012, o 21:06

Tevak stęknął głucho, czując tępy, pulsujący ból u podstawy czaszki. Wbrew napomnieniu podźwignął się na prawej ręce do pozycji półleżącej. Otarł wolną ręką oczy i przełknął skąpe resztki śliny, jakie pozostały mu w ustach.
Pytanie kobiety kompletnie zbiło Orella z tropu, więc przez dobrych kilka sekund wpatrywał się w nią bez zrozumienia, jakby przemówiła do niego w obcym języku.
- Co? - zapytał dość głupio. Kobieta usłużnie powtórzyła swoje pytania, aż ich sens stał się dla Twi'leka jasny.
- Jestem Tevak i... - Wtem powróciło do niego ostatnich paręnaście minut tuż przed utratą przytomności, aż do momentu, gdy...
- Skurwysyn! - wyrwało się Twi'lekowi. W wyrazie bezsilności rąbnął pięścią w brudne podłoże. Miał go prawie na widelcu, ale Tardok okazał się sprytniejszy. Albo planował to od początku, albo odgłosy walki zwabiły kogoś z jego ludzi. Tak czy siak ulegnięcie swoim emocjom sporo kosztowało Tevaka. "Zamienię twoje życie w piekło" - złowieszcze słowa handlarza sprawiły, że Orell poczuł nieprzyjemny skurcz w swoich żołądkach.
Wybacz Skipper, nie byłem zbyt pojętnym uczniem, pomyślał gorzko, oczyma duszy widząc twarz starego przemytnika ściągniętą w wyrazie dezaprobaty. Zaledwie kilka godzin od rozstania, a już pakował się w takie kłopoty i to na własne życzenie. Trzeba było dać sobie spokój i lecieć prosto na Coruscant. Chociaż... Czy potrafiłby potem spojrzeć sobie w oczy? Chyba nie.
- Gdzie jestem? - zapytał, jednocześnie wodząc wzrokiem dokoła, gdy oczy przywykły już do skąpego oświetlenia. - I kim wy jesteście?
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Mistrz Gry » 30 Wrz 2012, o 11:51

-Domyślam się, że pamiętasz co się działo zanim nabito ci tego guza - kobieta ze zrozumieniem pokiwała głową. Nie tylko Tevak przeklinał łowców niewolników. - Jestem Madison. Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy, ale domyślamy się, że to jakiś opuszczony magazyn, w którym trzymają wszystkich, których udało im się zwabić w pułapkę.
-Takie zaplecze sklepu - wtrącił głos, który Orell słyszał wcześniej. Okazało się, że należy do niebieskoskórego Twi'leka o posturze przywodzącej na myśl pracowników kopalni. - Pomyśleć, że wyrwałem się spod ziemi i kurateli Kompanii Górniczej po to, by drugiego dnia wolności trafić na pierdolonych handlarzy żywym towarem.
-Nie mamy pewności dlaczego nas tutaj trzymają, Yt - odparła Madison. - Może wcale nie chcą nas sprzedać. Może mają inne plany.
-Niby jakie? - Yt przewrócił oczami. - Gdyby porywali same kobiety, powiedziałbym, że tworzą sobie harem, ale biorąc pod uwagę obecność mężczyzn, postawiłbym moje lekku na to, że właśnie staliśmy się niewolnikami.
Czas, jaki Madison i Yt poświęcili na dyskusje, Tevak mógł poświęcić poznawaniu szczegółów otoczenia. Magazyn, w którym wylądował mógł mieć z dwadzieścia metrów długości i niecałe dziesięć szerokości. Do środka światło docierało jedynie dzięki brudnym szybom umieszczonym wysoko pod sufitem, przez co w pomieszczeniu panował półmrok zmuszający do wytężania oczu. Wokół ścian, na wysokości jakiś pięciu metrów, biegła metalowa antresola, lecz Orell nie mógł dojrzeć schodów ani drabiny prowadzących na nią.
W magazynie zamkniętych było jeszcze około dwudziestu osób. Tevak wypatrzył, włącznie z Ytem, sześciu przedstawicieli swojej rasy, wśród których były cztery młode kobiety. Gdzieś w cieniu krył się pojedynczy Wookiee, dwie Miralianki, Rodianie i, najliczniejsza rasa w galaktyce, Ludzie. Wystarczył jeden rzut oka, by ocenić, że wszystkie kobiety są młode i atrakcyjne, a mężczyźni nadają się do pracy.
Za takich uzyskuje się największe ceny.
-Niewiele mamy do roboty - Madison znów zwróciła się do Tevaka. - Może opowiedziałbyś coś o sobie? Jak tu trafiłeś? Na zewnątrz dzieje się coś ciekawego?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Narik Nenu » 2 Paź 2012, o 23:18

A więc Twi'lek znajdował się w niewoli. Paskudna ironia losu, choć temu samemu losowi mógł dziękować za to, że żyje. Tardok naprawdę był człowiekiem interesu - jak widać ten typ człowieka potrafił nawet sprzedać z zyskiem własnego wroga.
- To nie czas i miejsce - odparł ponuro Tevak, rozważając własne położenie. Nie zabiją go, przynajmniej nie od razu. Tardok zgodnie z zapowiedzią nie odmówi sobie przyjemności wymierzenia tortur Orellowi.
A potem niewola, albo śmierć.
Ta ponura konkluzja zdopingowała Twi'leka do podniesienia się z podłogi i poszukiwania jakiegoś wyjścia z tej skądinąd niewesołej sytuacji.
- Nie ma chyba co pytać, czy jest stąd jakieś wyjście, co? - mruknął, rozglądając się po wnętrzu budynku. Okna były o wiele za wysoko, ale uwagę Tevaka przyciągnęła metalowa antresola ponad ich głowami.
- Musielibyśmy podrzucić wysoko kogoś lekkiego... - wymruczał, drapiąc się po bliźnie przy lewym oku, jak zwykle zresztą w chwilach zamyślenia.
- Długo tu siedzicie? Ktoś tu zagląda? Dają wam jeść? - zasypał Madison gradem pytań. Z całej tej gromady wydawała mu się najbardziej godna zaufania, między innymi dlatego, że jako jedyna zainteresowała się jego losem.
Orell jednocześnie przetrząsnął swoje kieszenie. Nie liczył na wiele, właściwie zrobił to, żeby zająć czymś ręce.
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Mistrz Gry » 4 Paź 2012, o 14:44

-Jeść dają raz dziennie. Breja jaką dostajemy wygląda i śmierdzi jak gówno, smakuje niewiele lepiej, ale przynajmniej pozwala napełnić żołądek. Po pierwszych dwóch razach pewnie natychmiast go opróżnisz, ale potem już się przyzwyczaisz.
Madison stała niecałe półtora metra od Tevaka. Choć cała pokryta była pyłem, włosy miała w nieładzie, a ubranie domagało się wymiany, dziewczyna wciąż zdawała się wnosić słoneczne promienie do tego ciemnego pomieszczenia. Nie można było mieć wątpliwości, że Tardok zbije na niej niemałą fortunę. Grzebiąc we własnych, pustych kieszeniach, Orell spostrzegł na jej przegubach siniaki i ślady otarć, ale poza tym, nie było widać, by obchodzono się z nią tak brutalnie jak z jego własną potylicą.
-Chcesz się dostać na antresolę? Już tego próbowaliśmy i kilkadziesiąt sekund później zjawili się ludzie z pałkami ogłuszającymi. Podejrzewam, że mają tutaj zamontowaną kamerę... Nie wiem w jaki inny sposób mogliby dowiedzieć się o próbie ucieczki tak szybko.
Madison wykonała głową ruch zachęcający do pójścia za nią i podeszła do Rodianina w brudnym, podartym kombinezonie pracownika technicznego kosmoportu. Do kurtki miał nawet wciąż przypiętą małą sztywną wizytówkę z imieniem Kylath Ti Rhea. Tevak zdążył je przeczytać na chwilę przed tym, jak Madison przedstawiła sobie Twi'leka i mechanika.
-Kolejny nowy? Pewnie dałeś się złapać wierząc, że załatwią ci pracę, co nie? - Rodianin mówił z silnym akcentem sprawiającym, że słowa były trudne do zrozumienia. - Ja dałem się skusić na nieźle płatną fuchę w godzinach pracy. Wiesz, "przyjrzeć się silnikom tego YT-1300".
-Ostatnio mówiłeś, że był to jakiś statek ze stoczni Mon Calamari - Madison puściła oko do Tevaka. - Nieistotne. Kylath jako jedyny z nas opuścił to pomieszczenie z odsłoniętymi oczami.
-Musiałem im naprawić generator prądu - wyjaśnił. - Nie zrobiłbym tego, gdyby nie lufa blastera przystawiona do skroni... Dlaczego o tym rozmawiamy?
-Tevak chce stąd nawiać.
-Jak my wszyscy. Lepiej się nie łudź, chłopcze. Stąd nie ma jak uciec.
-Jedzenie! - krzyknął ktoś, a chwilę później do magazynu weszło trzech uzbrojonych mężczyzn. Rzucili na ziemię dziesięć plastikowych misek, a obok nich położyli większą, wypełnioną breją, o której mówiła Madison. Chwilę później opuścili magazyn bez słowa.
-Jako nowy jesteś na końcu kolejki - oznajmił Rodianin i rzucił się do walki o jedzenie zostawiając Madison i Tevaka samych.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Narik Nenu » 9 Paź 2012, o 02:28

Tevak jedynie westchnął żałośnie. Miał świadomość, że samemu nie da rady uciec, wpierw jednak musiał przemóc zrezygnowanie i rozgoryczenie swoich towarzyszy niedoli, a to nie było takie znowu łatwe. Orell nigdy nie był typem przywódcy, a tym czasem musiał tchnąć nową nadzieję w serca tych nieszczęśników i poprowadzić ich ku wolności. No i przygotować drobiazgowy plan ucieczki.
Pogrążony w myślach powlókł się wraz z Madison, która wyprzedziła go od razu, na koniec kolejki nie chcąc marnować sił w bezsensownej walce o byt. Nic więc dziwnego, że zastał jedynie żałosne resztki szarej, grudkowatej masy na dnie miski. Reszta "towaru" rozeszła się po kątach i pałaszowała w najlepsze swoje porcje brei, jakby to były najwykwintniejsze obiady w Pięćsetce Republiki, co jakiś czas zazdrośnie zezując na porcję sąsiada.
Patrząc na tę scenę, Twi'lek poczuł do nich swego rodzaju odrazę, że tak łatwo godzą się na swój los i nie mają odwagi stawić oporu, nawet daremnego.
Po prostu chcą przeżyć, tłumaczył ich przed samym sobą wychowanek Skippera.
- Chcesz moją porcję? Straciłem apetyt - rzekł z roztargnieniem, podsuwając swoją miskę stojącej w pobliżu Madison, co zresztą ta przyjęła z wdzięcznością.
Potrzebuję planu, pomyślał Tevak, wodząc wzrokiem dokoła. Musiał się stąd wydostać, chociażby samemu, a najprostszym ku temu sposobem była...
Awaria generatora! Tak!
Trzeba by ja w jakiś sposób wywołać, na pewno nie zrobi tego jednak samemu. Musiał, tak jak zakładał wcześniej, pozyskać chociaż część grupy zamkniętej w magazynie.
- Hej, Madison... - Ta uniosła głowę i spojrzała nań pytająco. Tevak już otworzył usta, by wtajemniczyć ją w szczegóły planu, lecz szybko zreflektował.
Kamery! Przypomniał sobie, że być może każdy jego ruch i każde słowo rejestrują kamery. Skoro tak szybko reagowali na próby ucieczki, to bardzo prawdopodobne.
- Już nic. - Musiał znaleźć jakiś inny sposób komunikacji między więźniami. Twi'lek w roztargnieniu chwycił swoją tchun, by doznać olśnienia.
- Hej, Yt! - krzyknął w stronę swojego pobratymca, by zwrócić jego uwagę. Miał ułatwione zadanie, jako że ten skończył już posiłek i snuł się bez celu po magazynie.
Jeśli to rozumiesz, przekaż to innym Twi'lekom z grupy. Mam plan, który wymaga ich pomocy. Niech zgromadzą wokół siebie kilka osób, które będą podtrzymywać rozmowę na dowolny temat. Przekażę ci szczegóły za pomocą moich lekku, a ty podasz to dalej, aż oni przekażą to wszystkim w swojej grupie. Naprawdę potrzebuję waszej pomocy.
Tevak przekazał te słowa tylko przy pomocy ruchu własnych lekku, co było dość karkołomnym zadaniem, bowiem język lekku nie był przystosowany do przekazywania złożonych pojęć. Twi'lek musiał posłużyć się wieloma językowymi wybiegami, by literalnie przekazać całą treść, a i tak pojawiły się pewne luki. Oby Yt znał ten język - na Ryloth był powszechny, zaś kto nie potrafił się nim posługiwać, był traktowany jak upośledzony. Zanikał on jednak wśród obcoświatowców, którzy odrzucili tradycję Twi'leków.
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Mistrz Gry » 5 Gru 2012, o 00:38

Odbiorca wiadomości Tevaka wpatrywał się długo w swojego pobratymca, próbując zrozumieć przekaz. Musiało to wyglądać dość dziwnie, skoro przemytnik najpierw zawołał ziomka, a potem zaczął wykonywać prawie niewidoczne, ale jednak przydługie gesty swoimi lekku.
- Co ty robisz? - spytała Madison, wpatrując się zaskoczonym wzrokiem w Twi'leka. Najwyraźniej ona zauważyła nienaturalne ruchy Orella.
Siądź z dupą i czekaj. Nie bądź zbyt porywczy, to kończy się bólem. I lepiej jedz, nie trać sił - tak mniej więcej przetłumaczył sobie odpowiedź Yt'a Tevak. Choć była dość opryskliwa i Twi'lek użył w niej niecenzuralnego gestu, przemytnikowi wydawało się, że udało mu się zaciekawić pobratymca.
- Może jednak opowiesz nam o sobie, między sobą powiedzieliśmy już chyba wszystko - powiedziała Madison, wpatrując się w lekku Twi'leków. Musiała zauważyć dziwne gesty także u Yt'a i zaczęła coś podejrzewać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Narik Nenu » 9 Gru 2012, o 22:47

Tak!, pomyślał uradowany, gdy współwięzień po chwili namysłu odpowiedział w lekku. Im dłużej jednak przemytnik go "słuchał", tym większa konsternacja go ogarniała.
- Ale...! - Tevak już chciał oponować, lecz rozmówca zgromił go wzrokiem, ucinając tym samym temat.
Może coś źle ująłem?, przyszło mu do głowy. Język lekku z uwagi na ograniczony zasób ruchów miał wiele dwuznaczności, interpretowanych zależnie od kontekstu. Na polowaniach wśród gorących piasków Ryloth nie stanowiło to większego problemu. Gorzej, gdy przychodziło omawiać drobiazgowy plan ucieczki, od którego zależało życie wszystkich współtowarzyszy niedoli.
Orell ponowił przekaz, ale Yt w połowie demonstracyjnie odwrócił się na pięcie, nie zwracając na niego dłużej uwagi. Niebieskoskóry Twi'lek wydał z siebie pełne bezsilności i gniewu westchnienie, a następnie zrezygnowany opadł na brudną podłogę, patrząc ponuro przed siebie. Był zły, a pytanie Madison jeszcze bardziej wytrąciło go z równowagi.
- Słuchaj, nie zamierzam odstawiać cholernego talk-show! - Kobieta aż cofnęła się lekko, patrząc na niego z przestrachem. Orell zreflektował po chwili, że przemówił dużo ostrzej, niż zamierzał. Powoli zaczynało udzielać mu się zdenerwowanie, a był tu dopiero od jakiejś godziny.
Zamienię twoje życie w piekło.
- Ja... Przepraszam. - Uciekł spojrzeniem gdzieś w bok, zawstydzony, po czym odetchnął głęboko, żeby się uspokoić. - Jeśli faktycznie cię to ciekawi, to jestem zwyczajnym Twi'lekiem z Ryloth, którego przyszła żona wpadła w łapy łowców niewolników. Od tamtego czasu zacząłem wałęsać się po Galaktyce, szukając jakiegoś śladu. Spotkałem Tardoka w barze, tu, na Nar Shaddaa i próbowałem wyciągnąć jakieś informacje. Jak widać, bezskutecznie.
Licząc, że zaspokoił ciekawość Madison, zaczął znowu zastanawiać się nad planem ucieczki. Najchętniej sam zagadałby do Rodianina, ale te kamery... Może zdołałby pozyskać innego Twi'leka.
W tym momencie zaburczało mu głośno w brzuchu. Nie ma się co dziwić - wielkie ciało wymagało wielkich ilości jedzenia. Teraz Twi'lek zaczął żałować, że jednak oddał swoją porcję. Głód nie sprzyjał rozmyślaniom.
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Re: [Nar Shaddaa] Smak niewoli

Postprzez Mistrz Gry » 12 Gru 2012, o 22:37

Już po kilku następnych godzinach Tevak przekonał się, że głód nie sprzyja zbyt wielu czynnościom w ogóle. Jego brzuch burczał coraz boleśniej, a on jemu samemu pozostawało przypatrywanie się apatycznym więźniom. Nikt nie planował ucieczki, a przynajmniej tak, żeby przemytnik to zauważył, nikt nie podejmował żadnych gwałtownych ruchów, wszyscy wydawali się być pogodzonymi ze swoim losem.
Tak mijała godzina za godziną. Czas wlókł się niemiłosiernie, a Tevak bez żadnego czasomierza nie mógł nawet obserwować tego swoimi oczami. Nie było światła, które by się zmieniało, nie było zegara, po którym biegłby czas, nie było nic, co nie pozostawało by takim samym. Więźniowie kładli się spać, budzili, siedzieli, czasem wstawali, w kółko to samo. Nawet Madison po ostatnim wybuchu Twi'leka, choć usłyszała jego historię, starała się trzymać z boku.
Na to wszystko w końcu otworzyły się drzwi, wpuszczając do środka smugę światła. Do środka weszło czterech Weequayńskich drabów i zaczęło zbierać niektórych więźniów przy drzwiach. Tevak zauważył także dwóch uzbrojonych Rodianinów, którzy pilnowali samego wyjścia.
- Zbierają umówionych na handel - rzuciła mu do ucha Madison, gdy stanęła obok niego. - Nie wiemy, co z nimi robią, ani jak ich wybierają. Pewnie na życzenie klien...
- Ty! - krzyknął jeden z drabów, wskazując na kobietę. - Chodź tu, nie rób problemów!
Wskazał grupę stłoczoną przy drzwiach, oczekując, iż Madison szybko do nich dołączy. Tymczasem Orell zobaczył, że Yt zaczyna się skradać w kierunku stojącego przy drzwiach Weequaya, a z drugiej strony robi to inny więzień. Yt najwyraźniej opracował już wcześniej swój własny plan ucieczki i teraz zaczynał go wykonywać. Nie wyglądało to zbyt przemyślanie, gdyż czwórka obcych znajdujących się w pomieszczeniu uzbrojona była tylko w wyciągnięte elektropałki, a ukryci bezpiecznie za drzwiami Rodianie posiadali broń palną.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Nar Shaddaa

cron