Chmura dołączył do Webstera na piętrze budynku. Przez chwilę wpatrywał się w obszar, w którym według pilota miał się znajdować ich cel. Policzył wrogich żołnierzy - wychodziło około sześciu ale cześć przechadzała się między budynkami, przez co ciężko było być pewnym, a poza tym była mgła. Ostrożnie rozejrzał się po okolicy. Nie było widać dalszych patroli. Na zachodzie za to było dość spore zamieszanie, choć wiele nie był w stanie dostrzec.
- "Czwórka" - zwrócił się szeptem przez komunikator do drużynowego snajpera. - Statek jest w sektorze G3. Będziemy czekać w okolicy na twoje wsparcie.
- Musimy zakraść się jak najbliżej. - Tym razem mówił do "szóstki". To nie był najbezpieczniejszy pomysł, zbyt dużo otwartej przestrzeni. Pobliski las powinien jednak zapewnić im wystarczającą osłonę. Im bliżej się znajdą w momencie ataku, tym większe będzie zaskoczenie dla przeciwników.
Starszy sierżant wyszedł z budynku od strony południowej i przeszedł do zachodniej jego ściany. Wyjrzał za róg, nikogo nie było widać, więc powoli przesunął się wzdłuż muru i znów wychylił się w celu rozeznania w sytuacji. Dwie niewyraźne sylwetki majaczyły między budynkami sektora G3. Chmura schował się, odczekał chwilę, po czym powtórzył wybieg. Postacie zniknęły. Przygotował się do biegu, lecz w ostatniej chwili, kątem oka spostrzegł coś w jednym z okien. Serce zabiło mu szybciej, właśnie o mały włos nie wystawił się do odstrzału. To stwarzało pewien problem. Odwrócił się do podążającego za nim pilota i gestem dłoni nakazał zawrócić. Kiedy znaleźli się między budynkami, z dala od oczu wroga, Jhoren skierował się w stronę dróżki na granicy sektorów E-F4 i znajdującego się przy niej budynku. Zakradł się do jego ścian, rozejrzał się i nie dostrzegając w pobliżu nikogo wpełzł do środka. Z uniesioną bronią spenetrował wnętrze. Na szczęście było pusto. Podszedł do północnego okna i ostrożnie wyjrzał. Jak szczęśliwie zauważył, nie dość, że w okolicy nie było patroli, to pozycja ta była niewidoczna dla ewentualnych, ukrytych w sektorze G3, strzelców. Tak więc Chmura wymknął się przez wybite przez kogoś wcześniej okno, wylądował przykucnięty, unosząc blaster w gotowości, po czym ruszył ostrożnie, acz trochę szybciej, nadal nisko na nogach. Skierował się w stronę lasu i gdy tylko się w nim znalazł, padł do pozycji leżącej, za najbliższym dużym drzewem.
Chyba nikt go nie zauważył, bo nie słyszał żadnych nowych wystrzałów, ani krzyków. Dał więc sygnał Websterowi, że może iść.