Nie czekając na dalsze rozkazy Zeven ruszył do sektora 3 beta, przebiegając przez coraz bardziej nieprzyjazny piechurom teren. Zajmując pozycję na drugim piętrze budynku rozejrzał się, szukając wzrokiem reszty plutonu.
- Przynajmniej nie będę musiał się stąd ruszać, wszystkie trzy sektory widać jak na dłoni. - zaśmiał się do siebie, oglądając wnętrze najbardziej oddalonego budynku z sektora 1 beta. Całe szczęście miał na to czas, dopóki pluton nie zajmie umówionych pozycji...
Zaczęło się. Z oddali wszystko wyglądało identycznie - najpierw jedynka, dwójka i trójka wpadli na parter, czyszcząc go z niewidzialnych przeciwników gradem boltów. Chwila ciszy, strzały na piętrze, parter zajęty przez piątkę i szóstkę. Nef powinien być chyba całkiem zadowolony z całkiem niezłej już sprawności plutonu w szturmowaniu małych budynków. Piętnaście sekund na przejęcie parteru i piętra minęło, kolejne pięć miało być pokazem Zevena...
Pięć sekund, pięć okien, pięć kart. I tylko 4 pociski, wystrzelanie wszystkich odpadało, nieco smucąc Alvaiego. Dla Korelianina większym widowiskiem byłoby zdjęcie wszystkich pięciu celów, nie chciał jednak ryzykować powtórki ćwiczenia przez cały oddział.
Cztery sekundy. Na parterze Tancerka i druga karta oznaczona jakimś numerem, nie warto było tracić czasu na sprawdzanie jej - na pewno nie był to Idiota. Przesunięcie celownika na piętro, pierwsze od lewej okno...
Trzy sekundy. W pierwszym oknie kolejna karta z liczbą, Korelianin znów musiał przesunąć celownik, tym razem nieco w prawo. Ułamek sekundy później padł strzał, wyrywający resztki karty z palców.
Dwie sekundy. Alvai nie miał wiele czasu, gwałtownym ruchem przesunął karabin, szukając ostatniej karty w oknie. Tym razem zmysł snajpera go nie zawiódł - ostatnia karta nie była Idiotą. Trafił, pomimo dość dużej presji strzelania wyjątkowo blisko kończyn sojuszników.
- Trafiony, sir. - zakomunikował krótko Alvai, znikając z okna, aby szybko przeładować broń. Kto wie, czy podczas ostatniego szturmu nie zabraknie mu jednego bolta..?