Liam Skidder przeniósł się z: [Taris] Poszukiwania 'Pamiętnika' Mirandy FlembekDroga z hangarów, do Kantyny zajęła Skidderowi niecałe 15 minut. Gdy wszedł do środka, uznał że praktycznie nic się nie zmieniło od jego ostatniego pobytu. Dalej była to mała kantyna połączona z hotelem dla średnio zamożnych ludzi. Liam usiadł przy 'swoim' stoliku, gdzie dawniej przesiadywał ze swoimi znajomymi. Wkrótce potem podszedł do niego barman, który był zarazem właścicielem kantyny.
- Witaj Liam... Ile to lat minęło? Dawno do nas nie zaglądałeś - wesoło przywitał Skiddera, Joe Bashak
- Cześć Joe. Miło Cię widzieć, nic się nie zmieniłeś, no może przybyło Ci parę kilogramów, a jak tam żona?
- Wszystko w porządku. Poszła z synem na zakupy. Skoro widzę się z przyjacielem po tylu latach, masz u mnie obiad na koszt firmy.
Liam próbowal oponować, ale wiedział iż Joe nie da sobie zapłacić. Przy każdym spotkaniu Skiddera, z Bashakiem, ten drugi zawsze wspomina jak to był pułkownik Republiki uratował go na Coruscant przed imperialistami i wywiózł na Korelię, gdzie Joe założył kantynę.
- Dzięki za jedzenie, było wyśmienite jak zawsze - odparł szczerze gość
- Nie przesadzaj. Zapewne chcesz na dłużej pobyć na Korelii?
- Owszem. Oddałem do naprawy 'Rangy Eagle', więc trochę odpocznę. W ostatnich parunastu dniach zdążyłem zwiedzić Naboo i Taris.
- Proszę oto pokój nr 3, ten co zwykle.
Skidder wziął od Bashaka klucze, jeszcze raz podziękował za obiad i udał się do swojego pokoju. W łazience wziął szybki prysznic, a następnie walnął się na łóżko i momentalnie zasnął.
***
Rano obudził się rześki. Dawno się tak dobrze nie wyspał. Skidder przejrzał szybko wiadomości w HoloNecie, lecz nic ciekawego tam nie znalazł. Gdy zszedł na dół, już czekał na niego stolik wraz ze śniadaniem.
- Joe czy to dla mnie, czy może spodziewasz się jakiegoś ważnego gościa - zapytał Liam, spoglądając na obficie zastawiony stolik
- Hmm... Dwa w jednym, ponieważ tym ważnym gościem jesteś Ty - powiedział z uśmiechem Bashak. - Czuj się jak u siebie w domu. Ja tymczasem muszę obsłużyć innych gości. Co prawda nie jest tu tak tłoczno, jak w tych górnomiejskich kantynach, ale kilku przybyszów zagląda tu codziennie.
Skidder w milczeniu zjadł śniadanie, po czym ponownie wziął się za przeglądanie wiadomości w HoloNecie.