przez Silus Targon » 21 Kwi 2009, o 20:47
Silus i Rezun wyruszyli teraz w przeciwnych kierunkach. Grupa Silusa tworząc zamknięte kółko i powoli przesuwała się do przodu. Targon sam wystawił się do pierwszej linii. Wszyscy przykucnięci trzymali broń w pogotowiu. Dookoła była całkowita cisza. Ani jednego droida. Nie wyglądało to tak jak powinno. Gdzieś w powietrzu wisiała pułapka. Nie chcąc wychodzić na środek bloku wschodniego pod ewentualny ostrzał trzymali się jego brzegu.
-Ciekawe co Skidder nam tu przygotował - odezwała się Smith
-Nie wiem ale już mi się to nie podoba - odparł bardzo cicho Silus - ale nie będziemy chyba musieli długo czekać żeby się dowiedzieć.
Te słowa jak gdyby były hasłem dla droidów. Zaraz pod stopy zbitej grupy padły dwa strzały.Na szczęście w porę wszyscy zareagowali. Silus zaczął się kurczowo rozglądać by zlokalizować źródło strzałów. Automatycznie podzielili się na dwie grupy chowiąc w różnych miejscach.
-Dach - krzyknął ktoś z przeciwległej drużyny. Gdy Silus spojrzał do góry zobaczył lecącego droida prosto na niego. Odsunął się unikając zderzenia.
-Niezły strzał - powiedział z wyczuwalnym jeszcze strachem w oczach.
Zanim ktokolwiek mu odpowiedział pojawiły się kolejne strzały
-Wszyscy do budynku!!! - krzyknął. Grupa ustawiła się przy tylnym wejściu pod ścianą. Dorovin pomajstrowała coś przy zamku. Drzwi stanęły otworem. Zanim ktokolwiek wszedł Silus wrzucił do środka mały granat odłamkowy. Kiedy usłyszeli wybuch zaczęli ładować się kolejno do wewnątrz.
-Czysto
-Czysto
-Czysto - padały kolejno hasła.
-Anderson i Sair, sprawdźcie piętro, my zabezpieczymy okna - Silus może nie był tak dobrym strzelcem ale zdolności strategiczne miał wrodzone po ojcu. Inni to widzieli więc słuchali go nawet jeśli mieli trochę wyższe rangi niż on. Wraz z dziewczynami przygotowywali prowizoryczne stanowiska strzeleckie. Nagle usłyszeli kilka strzałów u góry.
-Czysto - odezwał się głos Saira. W tej samej chwili zobaczyli luźno schodzącego Andersona z wypalona dziurą w mundurze.
-Ale już bezemnie. Sorry moja wina - rzucił i nie patrząc na nikogo wyszedł z budynku z podniesionymi rękami. Zostało ich czworo. Nie tracąc czasu wykorzystali różne rupiecie znajdujące się w środku do zabarykadowania okien. Wybili szyby i mając dość dobre pozycje strategiczne otworzyli ogień.
-Kornelia, stań z tyłu i pilnuj drzwi żeby nic tu nie wlazło - wydał kolejne polecenie. Niekt nie polemizował. Droidy z przeciwległych budynków padały dość szybko. Nagle uwagę Silusa przykuło coś pomarańczowego, i przemieszczającego się z lewej strony. Wyciągnął lornetkę i spojrzał w tym kierunku.
-O CHOLERA CYWILE!!! - wrzasnął - Sair ze mną, wy nas osłaniajcie! - Oboje wypadli z budynku. Dookoła nich zaczęły padać strzały ale biegli ile sił w nogach, droidy miały dość daleko by ich zestrzelić. Cywile przemieszczali się dość szybko, w chwili kiedy wyjdą z za budynku staną się łatwym celem dla droidów. Oboje stanęli na chwile po czym bez namysłu zdjęli dwoje przeciwników którzy mogli by im przeszkodzić. Kiedy dobiegli do końca czekała ich najgorsza część. Musieli dostać się na środek i osłaniać przemarsz cywilów. Na środku długiej alei stał tylko jeden pomnik za którym nie będzie łatwo schować się dwóm facetom. Ruszyli do przodu, kiedy stali już pod pomnikiem Silus wskazał grupie kilkunastu oznakowanym ludziom w którym kierunku mają się udać.
-Nie oszczędzajmy broni - ośmiał się Sair do Silusa. Leżąc wychylili się lekko puszczając serie strzałów. Silus miał komfort że jego broń miała dużą pojemność ładunków ale przy tak wysokiej częstotliwości strzelania nie problem było się ich pozbyć. Cywile wyszli na środek. Za każdym razem gdy na horyzoncie pojawiał się droid albo był zmuszony do ucieczki albo do opuszczenia pola walki. Cywile spokojnie przeszli na drugą stronę. Tam byli już bezpieczni. Silus pokazał do Saira podniesiony kciuk w górę a ten kiwnął głową. Ale sielanka nie trwała długo. Ich oczom ukazało się nie przesadzając kilkadziesiąt droidów wysypujących się z budynków i nie patrząc na nic ruszyli w kierunku bohaterów. Otworzyli ogień. Silus i Sair nie zdążyli powiedzieć nawet słowa. Oboje skulili się tak bardzo jak tylko mogli za pomnikiem który kurczył się pod ostrzałem. Nad ich głowami latały już tylko odłamki kruszonego kamienia.
-Qrde, to koniec - pomyślał Silus. Gdzieś popełnił błąd ale nie wiedział gdzie. Wtedy spostrzegł dziwne zjawisko. Strzały nie ustały, wręcz się nasiliły ale chyba nie w ich stronę bo brakło odłamków. Powoli podniusł głowę i ujrzał salwę strzałów z górnej części lasu. Odwóciło to od nich uwagę więc wykorzystując to oboje i zaczęli uciekać w bardziej bezpieczne miejsca. Zdezorientowanych droidów ubywało a grupa szturmowa w całej swojej okazałości pomoagała w tym dziele. Kilka chwil później padł ostatni droid.
-Ciężkie blastery do usług - odezwał się komunikator Silusa.
-Gratuluje poczucia czasu Joe - odpowiedział.
Dziewczyny wyszły z budynku. Targon otrząsnął się po całym tym zdarzeniu i zaczał przypominać procedury.
-Ok wszyscy na ziemię - powiedział już spokojnie do cywilów.
-Dobra robota - dodał do towarzyszy ze zmęczeniem na twarzy.Zaraz po tym włączył komunikator wbudowany w rękawice munduru.
-Pułkowniku Skidder. Wschodni blok fortecy opanowany. Cywile zabezpieczeni. Straciliśmy jednego człowieka i ani śladu celu.
(Musiałem popchnąć coś do przodu. Trochę chaotycznie ale jestem uczącym się maturzystą wiem myślę że mnie zrozumiecie:)