przez Amon Rage » 29 Sty 2013, o 13:16
Jeszcze zanim drzwi zamknęły się za nim, poczuł emanację Jasnej Strony, która choć mogło wydawać się to dziwne, działała na niego uspokajająco. Byłoby bowiem znacznie gorzej, gdyby na otwartej przestrzeni przyszło mu zmierzyć się z kolejnym oddziałem wyposażonym w ciężki sprzęt. Światło, jakie rozświetliło ciemność chwilę później dało taki sam skutek, jak w przypadku użycia przez wojownika Wzroku Mocy, choć pozwoliło mu oszczędzić tę odrobinę energii.
Na dźwięk słów Jedi, Amon uśmiechnął się lekko, po czym ściągnął z głowy hełm i odrzucił go na bok, odsłaniając tym samym pokrytą bliznami twarz. Karabin blasterowy był w tej chwili co najwyżej zabawką, którą mógł niegroźnie pomachać, dlatego broni również się pozbył, kładąc ją na ziemi przy prawej stopie.
- Grozisz śmiercią nieuzbrojonemu człowiekowi, który walczy o własne życie? Jakież to szlachetne, Jedi. Czy to właśnie stanowi podstawę waszego kodeksu? Chronić Galaktykę przez zabijanie każdego, kto nie chce podporządkować się waszym regułom?
Słowa Sitha, choć skierowane do Mistrza, bądź też Rycerza Jedi, nie miały oddziaływać na niego. Czuł i dostrzegał wiele słabych punktów w jego uczniu, niemal wyczuwał tlący się w nim gniew oraz pragnienie zemsty za śmierć tych, którzy polegli z jego ręki. To zaś było idealnym gruntem do zasiania ziarna zwątpienia w młodym Padawanie. Ponadto sama rozmowa dwóch kultystów Jasnej Strony była zastanawiająca i intrygująca, dlatego nie mógł przepuścić okazji na dowiedzenie się czegoś więcej na temat tajemniczego wydarzenia.
- Od takich jak ja? Mój komunikat przez radio był jasny. Jedyne czego chciałem, to odejść stąd, lecz zamiast tego postanowiliście poświęcić życie kilkunastu niewinnych żołnierzy, żeby mnie powstrzymać. A jeśli chodzi o TO, to nie miałem z tym nic wspólnego. Jestem tu sam i zadecydował o tym przypadek, a nie moja wola. I podobnie jak wy, poczułem nagle, jak aury Jedi gasną gwałtownie, lecz nie mam pojęcia co jest tego powodem.
I wtedy właśnie, gdy sądził, że wszystkie jego możliwości się wyczerpały, starszy Jedi podsunął mu nie lada okazję, której nie sposób było nie wykorzystać.
- Nie ma emocji, jest spokój. Czyż twój Mistrz właśnie nie udowodnił, że jest inaczej podnosząc na ciebie głos i każąc ci zamilknąć, jakbyś był jego psem, a nie uczniem? Nie ma pasji, jest pogoda ducha. Czy w takim wypadku pogodą ducha można uznać groźbę dokonania mordu na kimś, kto nawet nie jest uzbrojony? Jakież to honorowe i godne Jedi! Nie ma chaosu, jest harmonia. Nie ma śmierci, jest Moc. Spróbuj powiedzieć to wszystkim tym, którzy oddali życie w trakcie niezliczonych bitew i wojen na przestrzeni ostatnich stuleci, jakie wstrząsnęły Galaktyką aż po same posady.
Po tych słowach Amon uśmiechnął się nieznacznie i uniósłszy ramiona w górę, rozłożył je na boki, by uderzenie serca później ruszyć niespiesznym krokiem wprost ku obu Jedi.
- Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja. Dzięki pasji, osiągam siłę.
Dzięki sile, osiągam potęgę. Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo. Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy. Moc mnie wyzwoli. Jeszcze nie jest za późno, chłopcze, by dostrzec prawdziwą ścieżkę w Mocy, gdzie twoje umiejętności i potencjał będą mogły zostać wykorzystane do prawdziwie szczytnych celów, nie zaś do walki w imię tych, ze strony których nie otrzymasz nawet słowa podzięki za ryzykowanie swojego życia.