Content

Inne Lokacje

[Rodia] Przygoda w Yusk

Image

[Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Mistrz Gry » 11 Sty 2013, o 13:22

Bersenthor Kumari przybywa z: [Tatooine] Ku gwiazdom

Po kilkunastu godzinach widok zza głównego iluminatora znowu się zmienił. Niebieskawy tunel nadprzestrzenny rozmył się, a gwiazdy powróciły na swoje miejsce. YT-1300 znalazł się w sektorze Savareen, a konkretnie w systemie Tyrius nazwanym od lokalnej gwiazdy, świecącej mieszkańcom Rodii.
- Jak się czujesz Bersenthorze? Tak daleko od domu jeszcze nie byłeś. Kto wie, może podróże międzygwiezdne wejdą ci w krew? - spytał dziarsko Ben So-Dran.
- Beeeeep! Beep bop bip bip - wyprzedził Jawę, R6.
- Panie, ten nieokiełznany, mały robot sugeruje, że jemu już weszły w przewody. - wtrącił się droid protokolarny - Cóż za brak wyczucia i czelności. Pan Ben pytał pana Bersenthora...
- Beeeeeeeeeeeeeep! Bop bip bip beeep bop! - zrewanżował się astromech.
- Spokojnie. Jeszcze nie wylądowaliśmy na Rodii, a już wszczynacie awantury. - rzekł stanowczo człowiek - Więc jak Bersenie? Jeżeli mógłbym zapytać, masz jakiś konkretny cel jaki chciałbyś osiągnąć podczas, hmm, powiedzmy zwiedzania Galaktyki? Jawowie pałają się handlem, czyżbyś chciał zdobyć dla swojego klanu nowe kontakty? Prawdę mówiąc, nie różnych światach nie powinieneś czuć się samotnie. Na wielu planetach można spotkać twych braci. Można was spotkać na Ryloth planecie Twi'leków, górzystym świecie Genon, zurbanizowanej Arvan IV będącej pod zarządem Imperium. Do niedawna, nim komputer przejął kontrolę nad Raxus Prime, Jawowie byli tam liczną kolonią. Myślę, że zaciekawiłby cię Florrum, gdyż jest tam sporo pustyń, skalnych kanionów, jednak w odróżnieniu od Tatooine, można podziwiać w tym miejscu gejzery. Och wybacz, chyba cię zanudziłem.
- Beep bip boop! beep! - mruknął cicho R6, choć umknęło to uszom So-Drana, albo sam zignorował szept astromecha.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Bersenthor Kumari » 11 Sty 2013, o 21:51

Po tych kilkunastu godzinach zdającej się trwać w nieskończoność podróży Jawa siedział w maszynowni statku z zainteresowaniem przyglądając się pomieszczeniu, lecz niczego nie dotykając ze względu bezpieczeństwa. Możliwości bowiem były dwie - albo by zginął lub zostałby ranny, albo zepsułby statek i utknęliby w przestrzeni kosmicznej. W obu przypadkach byłby niezły problem. W pewnym momencie niespodziewanie statkiem zatrzęsło i Bersenthor zaniepokojony tym postanowił pobiec na kokpit, żeby sprawdzić co się dzieje. Kiedy tam dotarł zrozumiał już co się stało, gdy tylko wyjrzał przez przednie szyby YT-1300. Wyszli z nadprzestrzeni co oznacza, że musieli dotrzeć do celu.
-To jest... Rodia?- zapytał się będąc mocno pod wrażeniem. Dotąd nie widział tej planety z racji tego, że była to jego pierwsza podróż międzygwiezdna. Dodatkowo żył do tej pory na pustynnej planecie, więc widok ciała niebieskiego pokrytego czymś zielonym i błękitnym był dla niego niezwykły. Do tego stopnia, że mruknął coś niezrozumiałego pod nosem co na upartego mogło brzmieć "Wow".
Wkrótce potem młody Jawa nie tylko zaczął się przysłuchiwać, ale też przyglądać zaistniałej na statku sytuacji odnośnie małej sprzeczki droidów. Dodatkowo Ben zaczął też Bersenthorowi coś opowiadać, więc ten słuchał z zaciekawieniem. Zainteresowało go nieco to, że jego pobratymcy mogą żyć na innych planetach niż Tatooine. Ciekawe czy jakiegoś spotka. Zapytany przez Korelianina odnośnie jego celów zwiadowca zaczął się zastanawiać. To było dość ciekawe pytanie odnośnie tego dlaczego w ogóle zgodził się z nim polecieć.
-Możliwe, lecz... tak naprawdę nie wiem. Myślę, że po prostu chciałem zobaczyć jak to jest poza moim światem. Jak dotąd wszystko jest dla mnie nowe...- zamilkł na momencik, ponieważ do jego uszu dotarły kolejne bipania R6. On jako Jawa znał język droidów. Przy ich częstej styczności z nimi dla Jawów był to praktycznie drugi najlepiej znany język. Nie dosłyszał wprawdzie wszystkiego, lecz i tak go to nieco rozbawiło. W sensie to co powiedział R6. Nie zamierzał jednak nic o tym mówić. Westchnął nieco z niecierpliwości. Nie mógł się doczekać aż wylądują na obcym świecie. Pierwszy raz miał postawić stopę na innej planecie niż jego własna. To było... ekscytujące.
Image
Awatar użytkownika
Bersenthor Kumari
New One
 
Posty: 54
Rejestracja: 6 Paź 2012, o 21:10

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Mistrz Gry » 11 Sty 2013, o 22:24

- Rozumiem. Cóż, na Rodii mam zamiar spędzić góra dwa dni, choć nie mam nic za Rodianami, to na swojej planecie czują się zbyt pewni, a nawet zdarza im się być aroganckimi. Choć 48 godzin to niewiele by cokolwiek zobaczyć, to jak na pierwszy raz sądzę, że to nawet dobrze Bersenthorze. - rzekł Ben - Co więcej, moim kolejnym przystankiem znowu będzie Tatooine. Mam tutaj odebrać pewne składniki do napojów dla kantyny Mos Eisley.
YT-1300 wszedł w atmosferę zielonej planety, a następnie skierował się ku kosmoportowi Yusk. Miasto różniło się choćby od stolicy Rodii, z tego względu, że było największym ośrodkiem agrokulturalnym w systemie. Gdy statek zszedł niżej, Kumari mógł, prócz samych zabudowań, zobaczyć przez iluminatory liczne pola i uprawy. Ostatecznie wszystko przesłoniły ściany lądowiska.
- Tak z ciekawości zapytam. Pałacie się handlem różnymi elektronicznymi rzeczami. Znacie się na fachowej rozbiórce wraków statków. W takim razie czy potrafiłbyś pilotować taką maszynę, jak choćby ten lekki, koreliański frachtowiec? - spytał So-Dran, grzebiąc w wewnętrznej części marynarki, by znaleźć odpowiednie kwitki oraz kredyty, by uiścić kosmoportowe opłaty.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Bersenthor Kumari » 13 Sty 2013, o 07:32

Zainteresowało go trochę to, że po pobycie na Rodii znowu wrócą na Tatooine, lecz domyślał się, iż nie będzie to stały pobyt. Pewno odwiozą tam ten ładunek o którym mówił Ben i ruszą dalej. @ dni... tyle mają spędzić w tym miejscu. Niezbyt dużo na zwiedzanie, choć mieszkańców już znał ze swojej własnej planety. Mniej więcej. W trakcie wchodzenia w atmosferę Bersenthor przyglądał się przez ów tzw. iluminatory widokom jakie był w stanie dostrzec. No i musiał przyznać, że jeszcze czegoś takiego do końca nie widział. O ile u niego jest mnóstwo piasku, tu panowała roślinność. W końcu jednak musiał przestać podziwiać krajobrazy, ponieważ YT-1300 wylądował w kosmoporcie i nie było widać nic poza ścianami tego obiektu.
-Pilotować? Hm...- zdziwiony pytaniem Ben So-Drana zaczął coś mamrotać w zamyśleniu i chodzić charakterystycznie w kółko. No cóż to była prawda, że Jawowie byli znani z handlu oraz świetnego przeistaczania tzw. złomu w coś używanego i bardziej pożytecznego. Na statkach też trochę się znali, gdyż Tatooine posiada sporo wraków na swojej powierzchni. Wiele z nich nawet bardzo starych, wszystkie już porzucone. Prawda jednak była taka, że nie umie pilotować. Znaczy... nie do końca.
-Znać statek znam. Swego czasu znajdowaliśmy mnóstwo wraków. Nigdy nie pilotowałem żadnego.- odpowiedział kapitanowi. Z drugiej strony sam fakt, że znał się trochę na statkach był jakimś początkiem. Była więc możliwość, by nauczyć młodego Bersenthora tej jakże szlachetnej sztuki pilotażu. Gdyby oczywiście ktoś podjął się tego być może trudnego zadania. W końcu... czy ktoś kiedykolwiek słyszał o Jawie pilotującym statek?
Image
Awatar użytkownika
Bersenthor Kumari
New One
 
Posty: 54
Rejestracja: 6 Paź 2012, o 21:10

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Mistrz Gry » 13 Sty 2013, o 12:59

- Może będzie okazja trochę cię podszkolić. - mruknął okiem Ben i obaj wyszli ze statku, gdyż natarczywe pukanie w poszycie statku przypomniało im o czekającym urzędniku pobierającym opłaty.
- Ricko chodź będziesz w razie czego tłumaczył. - rzekł So-Dran do swojego droida protoklarnego.
- Tak jest, panie. Rodiański nie jest takim trudnym językiem, ale... - odpowiedział robot, lecz przerwał mu R6.
- Beep! Beeeeeeeep! Bip. - seria pisków nie brzmiała łagodnie.
- Sam bądź cicho, ty konserwo.
- Spokój! - zawyrokował stanowczo właściciel YT-1300. Astromech postanowił pozostać na pokładzie statku, a pozostała trójka w końcu stanęła na platformie lądowiska kosmoportu Yusk. Widok dla kogoś takiego jak Bersenthor musiał zapierać dech w piersiach. Już pierwszy haust powietrza dostarczył mu kilkunastu informacji. Atmosfera była o wiele wilgotniejsza i miała całkowicie inną woń od tej na Tatooine. Kumari odnotował też, że planeta wcale nie jest zimna i w porze letniej mogą panować tu naprawdę wysokie temperatury.
- Twoja kazać długo czekać! Opłata uiścić. - rzekł urzędnik, zaskakując So-Drana próbą rozmowy w mowie wspólnej.
- Wybacz, trap się zacina. - skłamał bez mrugnięcia okiem człowiek, wyciągając republikańskie kredyty - A więc jak będzie z zapłatą?
- Twoja mieć załoga dwuosobowa! To będzie 400 kredytów! - zawyrokował zielonoskóry Rodianin.
- Co? To niedorzeczne... Bersenthorze słyszysz? - zdziwił się mężczyzna.
- Poza tym podatek na rzecz ochrony ekosystemu Yusk 200 kredytów! - kontynuował dalej urzędnik - I za blaszka 100 kredytów, on nie być przyjazny środowisku!
- Czemu aż tyle? Ostatnim razem za cały, dwudniowy postój zapłaciłem 300 kredytów! - zdenerwował się So-Dran - Bersenie o co w tym wszystkim chodzi.
- Twój przyjaciel Jawa nic nie mówić, bo rozumieć! Kredyt republikański nic nie wart! Stolica Republiki być okupowana! - awanturował się pracownik kosmportu - Pieniądz republiki niedługo nic nie wart! Ty płacić albo lądować gdzie indziej!
- Dobrze, dobrze. - mruknął przybysz, oto opłata, chwilę później zwrócił się do Jawy - Mógłbyś podejść do zarządcy kosmoportu i zapytać czy to on zamawiał wino z Tatooine oraz trofea łowieckie? Śmigacze zdaje się zamawiał ktoś ze sklepu elektronicznego, więc z tym pójdziemy już razem. Niestety odbezpieczanie towaru nieco mi zajmie, a jak widzisz nie mamy zbyt wiele czasu i kredytów na opłaty. Lokal zarządcy znajduje się jakieś 200 metrów po prawej stronie. Zresztą nie przegapisz jego loga. Możesz wziąć Ricka, bo wątpię aby mówili tam w mowie wspólnej.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Bersenthor Kumari » 15 Sty 2013, o 14:05

Jawa wyszedł wraz z Benem i droidem protokolarnym ze statku zadowolony z tego powodu, że być może kiedyś nauczy się pilotować ten statek. Wizja tego mu się zdecydowanie podobała, gdyż ciekawiły go statki. Jak zresztą każdego Jawę - mają to we krwi. Bersenthor natomiast był ciekaw jak to jest pilotować coś takiego. Dlatego jeśli So-Dran będzie kiedyś chętny go tego nauczyć to on z pewnością nie odmówi tego typu lekcji. W końcu pojawili się na zewnątrz i podeszli do pewnego Rodianina, który ku ich zdziwieniu władał basiciem na tyle, by móc z nimi rozmawiać. On natomiast zdziwił się dużo mniej, gdyż skoro sam znał dobrze mowę wspólną, a trzeba zaznaczyć, ze niewielu Jawów ją potrafi, to zdecydowanie nie był zaskoczony tym, że Rodianin też może. W zasadzie to Bersenthor nawet dałby sobie głowę uciąć, jeśli kiedykolwiek nie usłyszałby basica z ust Hutta czy też Sullustanina.
Dopiero jednak zwiadowca rozszerzył mocno jaskrawe ślepia, gdy do jego uszu dotarła wysokość opłaty za wylądowanie tu statkiem. Nie znał się zbytnio na tym, gdyż na Tatooine głównie znał ceny części mechanicznych, jedzenia i innych potrzebnych rzeczy. Mimo to w jego mniemaniu cena za postój tu była chyba nieco zaniżona, jeśli nie mocno. Bersenthor siedział jednak cicho, gdyż w zasadzie Rodianin wyjaśniał wszystko, a on także chciał to usłyszeć, podobnie jak Ben. Wkrótce potem, gdy kapitan zapłacił należność, Jawa zwrócił się ku niemy, by wysłuchać tego co ma mu do powiedzenia. Gdy było trzeba potakiwał lekko głową.
-Chodź Ricko.- rzucił w kierunku droida protokolarnego, po czym odprowadził jeszcze wzrokiem Bena na pożegnanie i ruszył we wskazanym przez niego kierunku do zarządcy kosmoportu. Po paru chwilach stanęli. W końcu obaj znaleźli się przy budynku zarządcy. Spojrzał się jeszcze na swego dużego, elektronicznego przyjaciela, po czym wszedł do środka. Rozejrzał się w środku zauważając kilka obecnych tu osób.
-Zapytaj się ich, gdzie mogę znaleźć zarządcę kosmoportu.- powiedział w basicu do droida. Wprawdzie mógł do niego zwrócić się po jawsku, gdyż i tak by zrozumiał, lecz Bersenthor uznał, że skoro teraz przebywa poza Tatooine w ogromnej wręcz galaktyce to tu przyda mu się znajomość mowy wspólnej. Powinien więc nią mówić jak najczęściej, by się przyzwyczajać, a także uczyć mówić, gdyż bądź co bądź jak to mówią "człowiek uczy się całe życie", a bez ciągłego szlifowania języka w końcu się go zapomni.
Image
Awatar użytkownika
Bersenthor Kumari
New One
 
Posty: 54
Rejestracja: 6 Paź 2012, o 21:10

Re: [Rodia] Przygoda w Yusk

Postprzez Mistrz Gry » 15 Sty 2013, o 17:59

W budynku zarządcy dziewięćdziesiąt procent osób stanowili Rodianie, a pozostali byli mieszanką najczęściej spotykanych ras czyli ludzi czy Twi'leków. Dosyć szybko przy nietypowej parze Jawy i droida, pojawili się dwaj rodiańscy ochroniarze, wymieniający między sobą komentarze, w ojczystym języku.
- Hej Jawa? Ty mnie rozumieć? Tu nie skup złoma, tu biuro dostojnego zarządcy. - rzekł niebieskoskóry niewyraźnym basickiem - Tutaj nikt nie kupić droida. Zresztą co Jawa tu robić?
- Ty się tłumaczyć! Ty znać rodese? - spytał drugi ze strażników - Szybko twoja mówić.
- Spokojnie panowie. - odparł szczerze droid Ben So-Drana - Paniczu Bersenthorze chyba nie wywarliśmy na nich zbyt dobrego wrażenia.
- Robot cisza! Jawa gadać! - zagrzmiał Rodianin, oczekując odpowiedzi od Kumariego.
Nie po raz pierwszy Bersen spotkał się z niezbyt miłym, a wręcz mało tolerancyjnym przywitaniem. Mógł mieć jedynie nadzieje, że przekona ochronę i poinformuje ich o cele swojego przybycia do zarządcy kosmoportu. W końcu to prawdopodobnie on zamawiał tatooińskie wino oraz trofea łowieckie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Inne Lokacje

cron