Content

Inne Lokacje

[Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Image

[Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lut 2013, o 19:32

Najważniejszy w życiu...

Status: aktywne

Nagroda: Anonimowy: 10 000 kredytów

Opis artefaktu: Laska, mierząca około 130 standardowych centymetrów. Główka skonstruowana została na specjalne zamówienie, z unikalnej kombinacji metali szlachetnych i elementów wykonanych z kryształów, rzekomo pochodzących nawet z mieczy użytkowników Mocy. Jest to prawdopodobnie jedynie historia opowiadana przez właściciela, jednak zguba rzeczywiście ma ogromną wartość. Zleceniodawca chce odzyskać laskę z racji jej dużej wartości materialnej, jak i zwykłego przywiązania do przedmiotu.


Lokalizacja artefaktu: Ryloth

Dodatkowe informacje: Zleceniodawca życzy sobie, aby przedmiot wrócił do niego bez najmniejszej rysy zwłaszcza na szklanej części ukrywającej błękitną, półpłynną masę. Każdy widoczny ubytek wynikły z winy wykonujących zlecenie będzie egzekwowany z całą surowością, wszelkimi dostępnymi zleceniodawcy siłami. Na dodatkową premię mogą liczyć najszybsi z poszukiwaczy. Odbiór osobisty w klubie "Różowa Perła".


***************************************************************************************************************

Dustin Yadrr i Lionnie Dillinger przybywają z: [Zordo's Haven] Doki

Lekki, koreliański frachtowiec YT-1760 przemknął przez atmosferę Ryloth i skierował się ku Kala'uun, jednemu z największych i charakterystycznych miast stołecznej planety Twi'leków. Lokacja była położona wzdłuż terminatora, oddzielającego dwie części świata. Jak wiadomo na jednej połowie Ryloth panuje wieczny dzień, natomiast na drugiej wieczna noc.
Maszyna pilotowana przez Dillinger wleciała do jednego z doków, miasta zabezpieczonego przed ognistymi burzami. Zapewne było to ciekawe doświadczenie dla gwiezdnych podróżników, którzy po raz pierwszy mieli okazję wizytować planetę Twi'leków.
Po wylądowaniu maszynę kobiety otoczyło kilka pracowników kosmoportu w szarawych uniformach. Jak we większości cywilizowanych miejsc w Galaktyce należało uiścić opłatę za postój "Śpiocha", a także z grubsza określić cel podróży.
- Wyłaźcie, wyłaźcie. - rzekł kierownik dzisiejszej zmiany, w miarę zrozumiałym basikiem - Nie mam całego dnia, a musimy załatwić formalności. Musicie opłacić postojówkę oraz podatek. Na początek 200 kredytów, a potem w zależności od okresu waszego pobytu na Ryloth będziemy regulować należności. No dalej!




Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Reiner Spark » 27 Lut 2013, o 20:54

Jeszcze na statku Dillinger opowiedziała o całym zleceniu. Dustin zauważył, że była osobą, która wymyśla wszystko na poczekaniu, lubiącą improwizacje, bo jej wyjaśnienia zawarły się w jednym zdaniu: "Szukamy niebieskiej laski, z niebieskimi kryształami i wcale nie mam na myśli jakiejś Twi'lekańskiej dupy", po czym pokazała mu zdjęcie berła na jednym z monitorów YT.
- Hej Dust, łap. W razie jakbyśmy się rozdzielili - dziewczyna krzyknęła do Yadrra z głębi statku, gdy ten już kierował się do luku i rzuciła mu niewielkie, owalne urządzenie, które jak się domyślał było holokomunikatorem. Nowoczesnego sprzętu tego typu miała na statku od cholery. Zwróciła się do niego używając żartobliwej (według niej) ksywki. Poczucie humoru też miała specyficzne, jednak w gruncie rzeczy uważał, że jej pogoda ducha nadrabia te drobne wady.
- 200 kredytów? - uniosła brew, gdy stojąc przed Twi'lekiem usłyszała wysokość opłaty, lecz po chwili uśmiechnęła się słodko. Gdy przekazywała chipy do ręki "portowego", niby przypadkiem upuściła je na ziemię, dodając tylko - Ups - następnie wymijając gościa.
Ruszyli w stronę jednego z dwóch korytarzy prowadzących do turbowind, które z kolei miały wywieźć ich na wyższe poziomy. Yadrr człapał tylko koło Korelianki.
W trakcie krótkiej podróży zdążył już poznać nieco historię dziewczyny, której z usta z reguły nie pozostawały zamknięte na długo. Od niewielemównego Dustina również wyciągnęła sporo informacji o jego przeszłości. To między innymi odróżniało współpracę z Dillinger od współpracy z Sertyńskim, nie wspominając już o Dullusie i Saillocku.
Image
Awatar użytkownika
Reiner Spark
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 25 Lis 2012, o 14:03
Miejscowość: Kraków

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 27 Lut 2013, o 22:38

Pracownik kosmoportu odebrał rzucenie kredytów na ziemię, jako zniewagę, jednak przyjął to bez słowa, przysięgając sobie w duchu, że przy najbliższej okazji "odwdzięczy się" ludzkim przybyszom, którzy zniknęli za drzwiami turbowindy.
Para najemników znalazła się na poziomie handlowo-usługowym. Prócz sklepów ze sprzętem elektronicznym, droidami itp, znajdowały się tam małe bary oraz jedna duża kantyna "Słoneczny Sztorm". Niestety oboje nie mieli punktu zaczepienia, gdyż anonimowy zleceniodawca nie podał zbyt wielu szczegółów, niemniej został poinformowany o tym, że ktoś zajął się sprawą, więc istniała nadzieja, iż w najbliższym czasie ktoś się z nimi skontaktuje.
Yadrr i Dillinger nie wiedzieli w jakich okolicznościach zaginął artefakt, ani w jakim konkretnie miejscu mógłby się obecnie znajdować. Pozostało im lakoniczne podana planeta Ryloth. Tyle i tylko tyle. Równie dobrze, można było podać dane mówiące o tym, że gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach powinien znajdować się mistyczny pancernik "Latający Mandalorianin", który doczekał się setek artykułów w HoloNecie.
Idąc alejką Dustin, ze swą towarzyszką byli zachęcani do wstąpienia, do sklepów i lokali gastronomicznych przez właścicieli. W zdecydowanej większości byli to rdzenni mieszkańcy planety - Twi'lekowi. Nie zabrakło jednak ludzi czy Rodian, a nawet zastali malutki sklepik z częściami do robotów prowadzony przez Sullustanina. Jednak sam spacer na pewno nie rozwikła zagadki tajemniczej laski.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Reiner Spark » 28 Lut 2013, o 00:08

Dustinowi nie specjalnie podobało się miejsce, w którym się znajdowali. Odstraszający świat i miasto we wnętrzu góry, nie zrobiły na nim dobrego wrażenia. Źle się czuł znajdując się wciąż w zamkniętej przestrzeni tym bardziej, że wychowywał się na równinach Dantooine.
- W tym urządzonku, które Ci dałam, masz zapisaną projekcję przedmiotu, o który nam chodzi. Rozdzielmy się i w razie problemów, jesteśmy w kontakcie - powiedziała Dillinger i postukała w holokomunikator - Stawiam 500 kredytów, że pierwsza znajdę jakieś informacje - mrugnęła do niego, znikając gdzieś w tłumie.

***


Yadrr zaczął chodzić od straganu do wdając się w rozmowy ze sprzedawcami, pytając o poszukiwany przez nich przedmiot. Nie pytał wprost. Próbował dowiedzieć się czegoś o sklepach jubilerskich w pobliżu, znawcach mistycznych przedmiotów lub kolekcjonerach rzadkich dóbr. Czasami wspominał coś o berle, gdy wydawało mu się, że ktoś akurat posiada ciut więcej informacji.

***


Lio tymczasem wypatrzyła migającą reklamę kantyny o, jak to miały one w zwyczaju, jakieś badziewnej nazwie. Nigdy nie była na tej planecie, lecz jej przypuszczenia odnośnie wyglądu knajpy wydały się całkiem trafne. Mieszanka zapijaczonych mord różnych ras z przewagą Twi'leków, stoły do gry w sabaka oraz tutejsze tancerki kręcące się wokół rurek i wyginające się w swych popisowych tanecznych ruchach.
Przy barze zaopatrzyła się w drinka, aby nie odstawać od klienteli, szybko wypatrzyła wolne miejsce przy stole do karcianej gry, siadając na przeciwko jakiegoś typa. Tacy osobnicy zwykle wiedzieli co dzieje się w okolicy, a podpici z reguły byli bardziej wylewni niż barmani.
- Szybka partyjka? - spojrzała na oponenta, wyciągając swoją talie. Gdy zaczęła życie przemytniczki, podłapała w jednym z podobnych miejsc zasady gry i kupiła kolekcję kart. Zauważyła, że to z reguły dobry sposób na szybkie zaplusowanie... lub też zaminusowanie i innych.
Image
Awatar użytkownika
Reiner Spark
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 25 Lis 2012, o 14:03
Miejscowość: Kraków

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 28 Lut 2013, o 00:32

Otwarte szukanie jakiegokolwiek przedmiotu raczej mijało się z celem. Uczciwsi sprzedawcy jedynie kiwali głowami i oferowali własny towar, inni zapewniali, iż są w posiadaniu owego artefaktu i prezentowali jakieś durastalowe laski, ozdobione tandetnymi, syntetycznymi kryształami marnej jakości. W ten sposób Yadrr na pewno nie znalazłby poszukiwanej rzeczy.
- Pani kup pan u mnie, mam dwie sztuki. A jak poczekasz tydzień mogę sprowadzić więcej. - mówił jakiś chytry człowiek, wyciągając ze składziku niebieską lagę, zakończoną niby srebrną kulą. Gdyby Dustin miał ciężką wadę wzroku mógłby poczuć dreszcz adrenaliny, że oto znalazł "zgubę". Jednakże prezentowany towar był zwykłą laską do podpierania, choć lepiej było nie ryzykować oparcia całego ciężaru na przedmiocie, gdyż mógł się złąmać.
- To jak będzie? Dogadamy się? 70 kredytów za jedną? - dopytywał mężczyzna - Może jest trochę inna niż oczekujesz ale wszystko zrobimy by zadowolić klienta!

***

W tym samym czasie Lionnie postanowiła wykorzystać swój czas w kantynie. Zamówiony drink raczej zostałby sklasyfikowany jako nieudany zajzajer, gdyby podawano go w Światach Jądra czy nawet Wewnętrznych Rubieżach. Tutaj jednak nie było różnicy czy zamawia się czystą gorzałę czy jakiegoś drinka. Wszystko miało ten sam zapach i smak, przypominający wyeksploatowany olej do smarowania tłoków w silnikach swoopow.
Stali bywalcy z niechęcią spoglądali ku Dillinger, mimo że była całkiem kształtną kobietą. Twi'lekowi po pierwsze nie ufali nowoprzybyłym, a po drugie byli zadowoleni z własnych kobiet, a te często przewyższały pod wieloma względami płeć żeńską rasy ludzkiej.
- Woh'mi topi. - rzucił nieprzyjaźnie niebieskoskóry facet z głowoogonami, odchodząc od stolika. Jego komapn również dorzucił coś w języku "Twi'leki" komponując to z gestami wykonanymi w "Lekku". Kobieta raczej nie mogła liczyć na powodzenie wśród starych wyjadaczy "Słonecznego Sztormu". Pozostała jej stara jak galaktyka metoda rozmowy z barmanem, o ile jej nie zignoruje bądź wzięcie na spytki innych gwiezdnych podróżników, a takich nie brakowało.
W kantynie oczywiście większość stanowili przedstawiciele lokalnej rasy. Jednak nie brakowało paru ludzi, Sullustan, Jawów, Rodian czy nawet Togrutan. Każdy trzymał się swojej grupki, porozumiewając się szeptem i od czasu do czasu spoglądając na smukłe ciała, pięknych tancerek. Co więcej, jedna z nich puściła nawet oko do Dillinger, choć towarzyszka Yadrra nie mogła mieć co do tego stuprocentowej pewności.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Reiner Spark » 28 Lut 2013, o 16:32

Całe to dochodzenie było całkowicie niezabawną częścią zabawy, w której jak Dustin zauważył uczestniczyć trzeba. Ledwo minęło standardowe 15 minut, gdy zrozumiał, że to co robi jest całkowicie bez sensu.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Żadnej poszlaki, żadnego choćby strzępka dokładniejszej informacji, nic. Na przetrzepywanie miasta kamień po kamieniu i liczenie na spotkanie kogoś kto przypadkowo akurat coś wie, nie starczyłoby mu życia.
Podniósł jednak hardo głowę, nie poddając się ruszył dalej uliczką, kierując się do turbowindy. Zdecydował się udać do strefy podmiejskiej. W końcu, zaginiony przedmiot nie mógł zostać pozyskany przez właściciela w sposób legalny, dlatego musiał udać się do miejsca, gdzie interesy nielegalne się odbywały.
Dziwił się również, że zleceniodawca jak na razie nie skontaktował się z nimi. Powinno mu zależeć na szybkim odnalezieniu przedmiotu, a nawet drobne szczegóły mogły by zdziałać cuda w sytuacji, gdzie nie wiedzieli nawet od czego zacząć.

***


- Czołem. Jestem kolekcjonerem, nie pytaj co kolekcjonuję, bo za dużo czasu minęłoby na gadaniu - zagaiła do barmana, gdy tylko zobaczyła, że ten miał wolną chwilę - Nie wiesz kto mógłby tu mieć jakiekolwiek pojęcie o różnych starożytnych szpejach i wartościowych przedmiotach? Za każdą użyteczną informację płacę w łupi.
W międzyczasie popijała trunek, siedząc bokiem do barmana i bezwiednie wodząc wzrokiem po lokalu.
Image
Awatar użytkownika
Reiner Spark
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 25 Lis 2012, o 14:03
Miejscowość: Kraków

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 28 Lut 2013, o 17:39

Sektor podmiejski nie różnił się zbytnio od podobnych miejsc znajdujących się na innych planetach. Po wyjściu z turbowindy kilku żebraków próbowało wybłagać od Dusina kilka kredytów. Gdzieś w oddali słychać było strzały z blastera oraz stek żarliwych przekleństw. Aż dziw bierze, że żadne służby bezpieczeństwa nie zrobiły z tym porządku.
Kilka kroków dalej, Yadrr został zatrzymany przez rosłego Twi'leka, który nie mówił w basiku. Kilkukrotnie potarł swoje ręce w chciwym geście i niespodziewanie uścisnął prawicę człowiekowi. Zaskoczony przybysz nie mógł wiedzieć co się dzieje, dopóki nie podeszła do niego piętnasto, może szesnastoletnia Twi'lekanka, ubrana jedynie w koronkowe majtki.
- Twoja skorzystać, twoja zapłacić moja szef. - rzekła łamanym wspólnym dziewczyna, dając Dustinowi do zrozumienia, że ma do czynienia z alfonsem i nieletnią kurewką, zapewne zmuszaną do prostytucji. Choć decyzja co zrobi należała do niego, wiedział, iż właśnie w takim miejscu może zdobyć ciekawe informacje dotyczące przeróżnych spraw. Być może i mistycznej laski, której poszukiwał.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

***

Barman skrzętnie przyjrzał się przybyłej kobiecie i nim cokolwiek powiedział postawił przed nią drinka. Oficjalnie była kolekcjonerką, jednak tylko kompletny idiota mógł uwierzyć w taką bajeczkę. Nie mniej, mało kto z nowych istot przyznawał się do normalnych interesów na Ryloth.
- Kolekcjonerką mówisz. Tak, jest tu parę osób, którzy robią wykopki i bawią się w poszukiwaczy skarbów. - mruczał Twi'lekański barman, o dziwo używając czystego basika, pukając przy tym wymownie dłonią w kontuar - Nie wiem jednak czy pamiętam ich imiona. Zresztą moi znajomi mogą nie chcieć się spotykać, mimo twojej urody. Zobacz, nasza tancerka Samantha puszcza do ciebie oko. Ciekawe, że akurat tutaj przybyłaś rozwijać swą kolekcjonerską pasję...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Reiner Spark » 28 Lut 2013, o 21:01

Dustin rzucił kilka czipów Twi'lekańskiemu alfonsowi o łącznej wartości 100 kredytów. Zobaczył wyraz niezadowolenia na jego twarzy, ale szybko dodał:
- Więcej nie dam za takie chuchro... Ale jak mnie zadowoli to może nawet dopłacę...
Mała przetłumaczyła widocznie co zakomunikował Yadrr, wypowiadając kilka słów w swoim ojczystym języku.
Chwycił ją za ramię i pociągnął za sobą. Skręcił od razu, kierując się w boczne uliczki, gdzie przez popsute reflektory panował półmrok. Znaleźli się w niewielkim zaułku i mimo nieco szorstkiego potraktowania Twi'lekanka nie zdawała się odczuwać strachu czy jakiś innych emocji. Jedynym co malowało się na jej twarzy była niewinna obojętność.
Kiedy zaczęła zsuwać swoje koronkowe majteczki Dustin jej przerwał:
- Daj spokój... Naprawdę wyglądam na takiego ? - był zły. Od początku mu się tu nie podobało, a obraz świata jaki zobaczył w podmiejskiej dzielnicy sprawił, że miał wtedy ochotę zastrzelić niebiesko skórego alfonsa - Chciałbym Cie tylko o coś zapytać.
Mała pokiwała tylko głową, a on kontynuował, starając się mówić wolno i wyraźnie, aby zrozumiała co do niej mówi.
- Szukam tego przedmiotu albo kogoś kto może coś wiedzieć o nim lub mieć ogólne pojęcie o tego typu przedmiotach... Może jacyś paserzy, kumple Twojego...? - nie znalazł słowa, więc tylko wyświetlił berło za pomocą holoprojektora - Eh... Pewnie i tak nic podobnego nie widziałaś, ale może ominęło Cię spotkanie z jakimś zwyrodniałym bandytą. A jeśli ja mogę coś dla Ciebie zrobić, mów.
- Skurwysyni... Pozabijam ich wszystkich i zakończę to, jeśli będę miał kiedykolwiek w przyszłości na tyle sił- pomyślał, choć wiedział, że taka chwila raczej nigdy nie nastąpi.

***


Lio nie lubiła gierek, lecz z całych sił starała się tego nie okazywać, aby nie zniechęcić barmana. Było to dla niej trudne, więc aby sobie pomóc zaczęła tupać cichutko nogą.
- Mniejsza z tym kim jestem i czego chcę - rzuciła kilka łupi na ladę, a te ledwo jej dotknęły i natychmiast zniknęły - Konkrety, konkrety... Nie chcę marnować Twojego cennego czasu skarbie. Gdzie mam się udać, z kim rozmawiać?
Image
Awatar użytkownika
Reiner Spark
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 25 Lis 2012, o 14:03
Miejscowość: Kraków

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 1 Mar 2013, o 22:04

Młoda Twi'lekanka była zdziwiona postawą kilka lat starszego człowieka. Do tej pory nikt nie zrezygnował z jej usług. Początkowo myślała, iż mężczyzna gardzi jej wyglądem i nieco się zmartwiła, jednak dopiero po chwili zrozumiała o co mu chodzi. Niestety jej wspólna mowa galaktyczna nie należała do najwybitniejszych, więc Yadrr musiał mówić do niej wolno i wyraźnie, by choć w minimalnym stopniu dojść do porozumienia.
- Moja nie artefakta. Moja dawać uciechę. Moja nie interesować co klient myśleć, ja zarabia! - odparła podciągając majtki w górę - Przedmiot nie znam. Moja szef może coś wiedzieć. On znać różnych człowiek i nie tylko. Za pieniądz pomoże. Chyba.
Dziewczynka mocno kaleczyła basic, nie mniej Dustin mógł coś niecoś zrozumieć z bełkotu niebieskoskórej, która ciągle wpatrywała się w swego klienta licząc, że jednak zarobi dodatkowe kredyty dla siebie. Była skłonna oddać swe ciało, byle tylko Yadrr dorzucił kila czipów...

***

- O moja zawodna pamięć. Na szczęście, w odpowiednich momentach nieco mi się rozjaśnia. Na niższym poziomie lokalu mamy specjalne biura. W jednym z nich pracuje Pan Clint Sylla. Niektórzy uważają go za świra, choć gdyby tak było nigdy by się nie dorobił. - odparł barman - Oczywiście obstawia się jakimiś dryblasami, ale takie złotka, tajemnicze przedmioty i ogólnie kasa go kręci. Tak, to idealny kontakt dla ciebie. Ale o czym mu tu rozmawialiśmy?
Mężczyzna znowu popukał ręką w kontuar, jednak chwilę potem ruszył wzdłuż lady, gdyż musiał obsłużyć klientów. Lio miała już pewną możliwość. Niestety nie wiedziała czego spodziewać się po wizycie w podziemnej części lokalu. W takich miejscach zwykle nie obowiązywało prawo, a istoty ginęły bez śladu, nie będąc nawet poszukiwane przez służby bezpieczeństwa. Czy gra była warta świeczki?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Reiner Spark » 4 Mar 2013, o 18:09

Chwilę po całym incydencie, Yadrr wrócił do pracodawcy młodej kurewki, której uprzednio rzucił kilka dodatkowych kredytów. W międzyczasie przez holokomunikator skontaktowała się z nim Lionnie, która oznajmiła, że w razie kłopotów będzie w dolnych pomieszczeniach "Słonecznego Sztormu" - kantyny ulokowanej na poziomie handlowym.
- Znasz kogoś, kto zajmuje się sprzedawaniem różnych "zaginionych" rzeczy? - zapytał Twi'lekańskiego alfonsa, gdy już przed nim stanął, a następnie wyświetlił mu projekcję artefaktu - O to konkretnie mi chodzi.
Znacząco pogładził saszetkę przy pasie, z której uprzednio płacił. Był zły, starał się nie dać ponieść emocjom i zachować czujność, rozglądając się co jakiś czas. Tacy jak on byli tu na pewno częstymi ofiarami.

***


Lio wyłączyła właśnie holokomunikator. Mogła porzucić pomysł zejścia na dół, ale zdecydowała się go sprawdzić. Była zbyt niecierpliwa, żeby wypuścić z rąk trop, który stosunkowo szybko udało jej się znaleźć.
Z doświadczenia jednak wiedziała, że barmani potrafią brać kasę, tym samym robić ludzi w banthę, dlatego też wzmogła nieco swoją ostrożność, schodząc w dół schodami kantyny.
Image
Awatar użytkownika
Reiner Spark
Gracz
 
Posty: 121
Rejestracja: 25 Lis 2012, o 14:03
Miejscowość: Kraków

Re: [Ryloth] Najważniejsze w życiu...

Postprzez Mistrz Gry » 5 Kwi 2013, o 21:17

Alfons był zaskoczony dodatkowym zarobkiem przy niezwykle krótkiej pracy nieletniej. Gdy przyjrzał się dziewczynie, zdziwił się, gdyż nie wyglądała jakby przed chwilą odbyła stosunek. Jednak nie było to ważne, w końcu kasa jest kasa, a co Yadrr robił z kurewką. Gdy miał już odchodzić, człowiek pokazał mu jakiś przedmiot.
- Hmm, a da się na tym zarobić? Chyba nie tyle co na dziewczynkach. Oczywiście to nie jest jakaś wersja wibratora? - spytał nieco prześmiewczo opiekun z burdelu - Cóż ja się nie pałam takimi rzeczami, dopóki nie widzę pieniędzy na stole. Proponowałbym ci szukać w "Słonecznym Sztormie" na niższych poziomach, tam ponoć jest jakiś dziadyga od starych rupieci. Tymczasem muszę lecieć, czas to kredyt, a raczej łupi-łupi. Bywaj.

***

Tym jednak razem barman za sowitą zapłatę, dał miarodajną informację. Schodząc na dół kilku ochroniarzy groźnie na nią łypało, jednak musieli dostać cynk że mają ją przepuścić. Dolny poziom był kantyną lecz w wersji delux. Prócz kontuaru, znajdowało się tu sporo pomieszczeń dla bogatszej klienteli, ktoś oferował jej igiełki śmierci po promocyjnej cenie, jakaś blond kobieta proponowała przyprawę. Gdy Dillinger zmierzała dalej, o mały włos nie została wywrócona przez przystojnego i umięśnionego mężczyznę w wieku około 25 lat.
- Oh witaj nieznajoma... Dla takich pięknych kobiet, uciechy za darmo! - krzyknął wyraźnie podniecony model łapiąc Lio w pasie - Nie masz ochoty nawet na dłuższy numerek?
Kobieta stanęła teraz przez interesującym wyborem, gdyż prócz oferty erotycznej mogła podążyć wzdłuż korytarza, gdzie znajdowały się drzwi z tabliczką "dr Clin Sylla".

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Inne Lokacje

cron