Content

Pozostali

[Biografie] Corcus "Corc" Riswol

[Biografie] Corcus "Corc" Riswol

Postprzez Narik Nenu » 1 Gru 2012, o 23:23

1. Nazwa postaci: Corcus "Corc" Riswol, na ulicach Nar Shaddaa znany przede wszystkim jako Kapitan.

2. Lokalizacja: Nar Shaddaa, sektor koreliański, klub nocny "Ciemna Strona Księżyca" lub prywatne apartamenty, do których dostęp mają wyłącznie osoby zaproszone.

3. Gatunek: Człowiek pochodzący z Dantooine

4. Profesja: Gangster, przywódca przestępczej organizacji "Kompania Zero".

5. Data urodzenia: 21 BBY

6. Usposobienie:
Corcus jest cynicznym, zimnym i bezwzględnym dla wrogów draniem, dzięki czemu znakomicie wpisuje się w koloryt Księżyca Przemytników. Wciąż jednak ma żołnierską mentalność - zachowuje dyscyplinę i tegoż domaga się od swoich podwładnych, czy raczej kompanów, jak woli ich nazywać, a których pozyskał głównie dzięki swoim przywódczym predyspozycjom - wrodzonej charyzmie, zdecydowaniu i uporowi w dążeniu do obranego celu. Zyskał sobie sławę przywódcy sprawiedliwego, lecz stanowczego i - kiedy trzeba - surowego, nie pozwalającego sobie na poufałości. Być może dlatego Kompania Zero może pochwalić się jednym z najniższych współczynników zdrad wewnątrz grupy, które są bezwzględnie tępione. Jak przystało na byłego sierżanta, Riswol nie toleruje jakiegokolwiek sprzeciwu, wymagając bezwzględnej lojalności i posłuszeństwa.
Od czasu incydentu, w którym przeprowadzono na niego zamach pod koniec 25 ABY, stał się o wiele ostrożniejszy, by nie rzecz, paranoiczny - coraz rzadziej możnego zobaczyć w miejscach publicznych. Odbiło się to na tempie ekspansji Kompanii, co nie podoba się tamtejszym "młodym wilkom", ale o czym nikt oczywiście głośno nie mówi. Z tego względu pogłębiło się też jego uzależnienie od przyprawy Lumni, drogiego towaru, na którego handlu niegdyś sam zbił fortunę. Chętniej zaczął też korzystać z usług prostytutek, tuż pod nosem swojej żony i zarazem prawej ręki w interesach, Elli lub "Porucznik", jak nazywa się ją w Kompanii. Jego relacje z dorastającą córką ponoć też się zepsuły.

6. Wygląd:
Corcus jest wysokim, postawnym mężczyzną, na którym wiek powoli odciska swoje piętno. Jego ogorzała, pokryta drobną siateczką zmarszczek, twarz jest niczym wyciosana z granitu, posiada twarde, męskie rysy i gładko ogoloną, kwadratową szczękę, na tle których wyraźnie odcina się orli nos, obecnie noszący ślady złamania, ponoć po bójce z własną żoną. Ciemnobrązowe włosy, ścięte jak zawsze na żołnierską modłę, są przyprószone delikatną siwizną.
Najbardziej widoczną cechą jest zaś to, co znajduje się poniżej podbródka - paskudna blizna na szyi, pamiątka po próbie zabójstwa, która na zawsze odebrała mu naturalny głos. W zamian w szyję Kapitana wszczepiono syntezator mowy, który mruga porozumiewawczo błękitnym światełkiem, ilekroć Corcus się odzywa, mimo nieporuszania ustami, co rozmówcę może wpędzić w niejaką konfuzję. Dodatkowo syntezator ma dziwaczną skłonność do gwałtownego zwalniania tempa mowy lub wręcz przeciwnie – do przyspieszania. Mimo komicznego efektu śmiech jest jednak niewskazany - Corc wydaje się być na tym punkcie przeczulony, a wybuchniecie śmiechem w twarz bossowi podziemia to ostatnia rzecz, na jaką może sobie pozwolić osoba ceniąca własne zdrowie i życie.

7. Umiejętności:
Riswol odbył standardowe przeszkolenie imperialnego szturmowca w zakresie obsługi blasterów oraz taktyki, zarówno czarnej, później niezwykle przydatnej w wojnach gangów wśród miejskiej zabudowy Nar Shaddaa jak i zielonej, a także zwyczajowy trening sprawnościowy mający poprawić warunki fizyczne żołnierzy Imperatora.
Częste kontakty z Huttami wymusiły na nim przyswojenie sobie ich języka, mimo że jego syntezator nie wydaje niektórych dźwięków, przez co musi korzystać z pomocy tłumacza.
Pamiątką z dawnego życia na Dantooine pozostała znajomość języka binarnego, służącego do programowania droidów rolniczych oraz wiedza w zakresie budowy i naprawy swoopów - kiedyś naprawdę się tym pasjonował.

8. Historia:

21-2 BBY
Corcus urodził się na Dantooine, w wielodzietnej rodzinie drobnych rolników z większych perspektyw na odmianę swojego losu. Życie upływało mu bez większych rewelacji, w sposób jak najbardziej właściwy dla głębokiej prowincji, którą zamieszkiwali Riswolowie. Od kiedy ukończył dziesięć lat, zajmował się głównie pracą na roli, której szczerze nienawidził, czasem pozwalając sobie okazjonalne wyprawy z przyjaciółmi do większych miast oraz inne drobne przyjemności jak naprawa swoopów w miejskim warsztacie. Chłopak pogardzał trybem życia swoich rodziców, pragnąc osiągnąć coś więcej i konsekwentnie to wyrażał, co spotykało się z oporem jego rodziny. W końcu zwierzył się swojemu znajomemu ze swoich problemów, a ten wręczył mu ulotkę propagandową Armii Imperialnej zachwalającą pilotażowy program poboru. Corc widząc w tym remedium na swoje problemy, nie oglądając się na opinię krewnych, udał się do punktu werbunkowego Imperium w stołecznej Khoondzie. Tam przeszedł pozytywnie weryfikację i skierowano go do obozu szkoleniowego na biegunie planety.
Podczas półrocznego szkolenia rekruci nauczyli się rzeczy niezbędnych każdemu żołnierzowi Imperatora. Wszystko to zostało dodatkowo okraszone solidną porcją ciężkostrawnej propagandy, która nie zrobiła na Corcusie większego wrażenia. Mimo prowincjonalnego pochodzenia doskonale wiedział, jaka jest ich rola w trybach machiny wojennej, choć nie brakowało rekrutów, którym idea śmierci ku chwale Imperium i Imperatora wydawała się świetnym pomysłem.
Po zakończonych ćwiczeniach wysłano ich, by zasilili planetarny garnizon. Służba nie była zbyt ekscytująca, aczkolwiek zawsze ciekawsza niż praca na roli. Przez większą część służby Corc zajmował się rutynowymi czynnościami takimi jak patrolowanie miasta i okolic czy pilnowanie porządku. Dantooine widziane oczyma imperialnego żołnierza było tym samym nudnym i prowincjonalnym Dantooine, jak z perspektywy rolnika. Mimo to Corc dawał z siebie wszystko, zyskując opinię człowieka sumiennego, na którym można było polegać.
Okazja do zabłyśnięcia nadarzyła się, gdy wykryto bezczelnie prowadzony pod nosem Imperium nielegalny magazyn, służący za przerzut kontrabandy. Skierowano tam siły garnizonu do jego likwidacji. Zwiad przeprowadzony kilka godzin wcześniej zawiódł i żołnierze, w tym Corc, napotkali silny opór. Dowódca Riswola stracił zimna krew w ogniu walki, narażając całą drużynę na silny ostrzał. Corcus, ignorując łańcuch dowodzenia, zdołał nie tylko wyprowadzić drużynę spod ognia, ale i przeprowadzić ją na tyły wroga. Dzięki temu udało się zatrzymać próbujących uciec przemytników. Mimo to Corc został na oczach całego oddziału ochrzaniony, ba!, niemalże pobity, za samowolkę przez dowodzącego akcją. Koniec końców wyszło na jego, bo następnego dnia otrzymał skierowanie na dalsze szkolenie na planetę Carida, by zrobić z niego pełnoprawnego szturmowca w służbie Imperium.

1 BBY-4 ABY
Planeta Carida była w zasadzie jednym wielkim centrum szkoleniowym przez które codziennie przewijało się setki tysięcy rekrutów różnych formacji, co na chłopaku z prowincji robiło niemałe wrażenie, jednak Corc nie miał zbyt wiele czasu na podziwianie widoków. Po wstępnej weryfikacji przydzielono go do grupy rekrutów prowadzonej przez klona - weterana Wojen Klonów. Szkoleniowiec robił wrażenie zgorzkniałego, zaś przed rekrutami stawiał niebotyczne wymagania, jednak Corcus szybko przywykł do wojskowego drylu i takiego trybu życia. Jedyną uciążliwością były tak zwane "lekcje patriotyzmu", gdzie kandydatom na szturmowców puszczano siermiężne, miejscami ocierające się o kicz i groteskę, holofilmy propagandowe. O dziwo, podobnie jak na Dantooine, i tutaj większość była pod ich dużym wrażeniem. Według Riswola były wręcz kretyńskie, ale z wiadomych względów postanowił nie dzielić się tą opinią z innymi.
Po szkoleniu w na rok przed sławetną bitwa o Yavin przyszły „Kapitan”, znany od teraz jako LV-426, otrzymał przydział do garnizonu na Naboo. Warunki były tam ciężkie, wojska Imperium często musiały angażować się w walkę z gungańskimi partyzantami w trudnym terenie. Corcus zdobył sobie uznanie swojego dowódcy, który poniewczasie awansował go na kaprala. W zaledwie dwa lata później, po rekomendacji i krótkim kursie doszkalającym, stał się pełnoprawnym sierżantem. Zaszczyty nieszczególnie go obchodziły, raczej przywileje, które za sobą niosły. Otrzymał pod swoją komendę pluton znakomitych żołnierzy, u których szybko wyrobił sobie szacunek należny zwierzchnikowi.
Tymczasem w Imperium narastały niepokoje. Rebelia zaczynała odnosić coraz większe sukcesy. W trzy lata po bitwie o Yavin Corcus wziął udział w bitwie o Restuss, mającej na celu zniszczenie zajmowanej przez Rebeliantów bazy Zefir na księżycu Naboo, Rori. W samym mieście toczyły się ciężkie, uliczne walki z oddziałami rebelianckimi, w których udział brała także kompania Riswola. Bitwa zakończyła się w pewnym momencie gigantycznym wybuchem, który zniszczył niemal całe miasto. Dosięgnął on też Corca, który znajdował się wtedy na rogatkach. Z ciężkimi obrażeniami skierowano go do szpitala polowego na rekonwalescencję. Nigdy nie dowiedział się, co było przyczyną tajemniczej eksplozji.
Całe Imperium trzęsło się w posadach, czego kulminacją była przegrana bitwa o Endor i śmierć samego Imperatora. Mimo prób zachowania spokoju, na Naboo wybuchło ogólnoplanetarne powstanie ludzi i Gungan, wymierzone w garnizon imperialny. Mimo że udało się odeprzeć bezpośredni atak, sytuacja była niewesoła, w dodatku dowódca kompanii Corca, kapitan Lorms, ani myślał o ewakuacji wojsk. Riswol doskonale zdawał sobie sprawę, jak to się zakończy - pozostałości Imperium będą rozdzierane na sztuki przez napędzanych własnymi ambicjami watażków. Jedynie osoba Imperatora utrzymywała cały system we względnej równowadze i nie wyglądało na to, by znalazła się ktoś zdolny go zastąpić. Corc postanowił wygrać, niezależnie od tego, po której stronie go to usadowi. Dyskretnie zbadał nastroje wewnątrz dowodzonego przez siebie plutonu. Zgodnie z oczekiwaniami większość, mimo uspokajających komunikatów dowództwa, była rozgoryczona i rozczarowana tym, że zostawiono ich na pastwę losu. Sierżant zbadał możliwości ewakuacji i doprowadził do bezpośredniej konfrontacji z Lormsem. Postawiony pod ścianą kapitan przyznał, że odmówiono im ewakuacji, co wywołało ogólne oburzenie. Jeśli dodać do tego narastające ataki powstańców, to ich los zdawał się przesądzony.
Zdecydowana większość plutonu stanęła murem za Riswolem, w tym i jego przyszła żona, Ella Nerray. Lorms nadal jednak wciąż miał poparcie znacznej części dowodzonej przez siebie kompanii, co doprowadziło do wybuchu strzelaniny. Zbiegło się to z atakiem powstańców, którzy dostrzegli w tym swoją szansę. W bitewnym chaosie Corcusowi i reszcie jego podkomendnych z minimalnymi stratami udało się przebić ulicami stołecznego Theed do hangarów, skąd ukradli cywilny transportowiec i czym prędzej opuścili tę przeklętą planetę.
Zyskali wolność, lecz pojawiło się pytań: co dalej? Wszystkie oczy zwróciły się ku ich dowódcy, który zadecydował, że udadzą się na jakąś neutralną planetę i tam zdecydują, co dalej. Wybór padł na Nar Shaddaa, zurbanizowany księżyc w przestrzeni Huttów.

5 ABY-8 ABY
Na miejscu zdobyli cywilne ubrania, by wtopić się w otoczenie. Corcus zostawił swoim podkomendnym wolną rękę, ale zgodnie z oczekiwaniem cała osiemnastka byłych szturmowców przysięgła mu wierność. Riswol miał teraz pod sobą grupę zdyscyplinowanych i zaprawionych w bojach żołnierzy - siłę, z która należało się liczyć. Mogąc w końcu decydować o sobie, postanowił wyciąć dla siebie kawałek na Księżycu Przemytników.
Były sierżant poświęcił kilka miesięcy, by zorientować się w sytuacji tutejszej sytuacji. Działania te były uwieńczone brawurową akcją uratowania rodiańskiego bossa podziemia, Paroku, z zasadzki, którą zorganizowała konkurencyjna grupa. Cyngle z ulicy nie mogli równać się z wyszkolonymi szturmowcami, którzy zlikwidowali napastników i umożliwili ucieczkę Rodianinowi. Zgodnie z przewidywaniami Paroku skontaktował się z niegdysiejszym sierżantem, będąc pod wielkim wrażeniem ich umiejętności bojowych i zaoferował byłym szturmowcom miejsce w swojej grupie przestępczej. Corcus oczywiście się zgodził - przy tłocznej planszy zwanej Nar Shaddaa zasiadł właśnie nowy gracz.
Wykorzystując wojskową taktykę w walkach z niezdyscyplinowanymi hałastrami gangów, byli szturmowcy odnosili same sukcesy, metodycznie usuwając wszelką konkurencję. Dodatkowo rozpoczęli szkolenie ludzi Rodianina pod tym samym kątem. Ten zaś nie posiadał się z radości. Jednak do czasu, bowiem pozycja Riswola w gangu cały czas rosła, wywołując niezadowolenie niektórych. wyżej postawionych członków. Ostrzegali Paroku przed sierżantem, sądząc, że ten może ich zdradzić. I nie mylili się - po zapewnieniu sobie lojalności większości gangsterów, Corc wraz z drużyną zaatakował siedzibę Rodianina, klub nocny "Ciemna Strona Księżyca". Starcie skończyło się krwawą masakrą zwolenników Padoku i bezdyskusyjnym zwycięstwem Riswola. Ten jednak nie przewidział, że Rodianin zdążył podjąć już kroki do jego zlikwidowania - wynajął zabójcę rasy Clawdite z poleceniem zabicia Corca.
Następnego dnia nieświadomy śmierci zleceniodawcy skrytobójca zbliżył się do niego i przybierając postać Elli, jego podkomendnej i kochanki zarazem, zaatakował znienacka, w paskudny sposób podrzynając gardło byłego szturmowca. Ten jednak zdołał zastrzelić napastnika i krwawiąc obficie, dostać się do swoich ludzi, którzy zabrali go do lekarza podziemia. Tam zdołano zatamować krwawienie i zaszyć ranę, ale krtań była zanadto uszkodzona. Lekarz zaoferował wyhodowanie nowych organów, ale Corcus odmówił. Walka o dominację na Nar Shaddaa dopiero się rozpoczęła.

9 ABY-czasy obecne (26 ABY)
Niedługo potem, już po „awansie” na Kapitana, przejął oficjalnie przejął władzę nad gangiem wraz ze swoimi ludźmi. Nazwali się Kompanią Zero i pod tym szyldem rozpoczęli akcję metodycznej, przeprowadzonej w typowo wojskowy sposób eliminacji wszelkiej konkurencji, która wydała im wojnę, rzekomo w celu pomszczenia Paroku. To były ciężkie lata, pełne walki, cierpienia i śmierci. W międzyczasie wiele się wydarzyło: śmierć poniosło kilku przyjaciół Corca, między innymi ci ze "starej gwardii", jak określano byłych szturmowców, zaś on sam ożenił się z Ellą i razem adoptowali córkę, Teslę.
W końcu wszystkie strony uczestniczące w konflikcie spotkały się na szczycie na neutralnym gruncie. Wykrwawieni wrogowie Kompanii Zero przystali na ich warunki, przyznając Kapitanowi znaczne tereny w sektorze koreliańskim i ustanawiając tym samym kruchy rozejm. Tak powstał swoisty status quo, który w tej części księżyca obowiązuje do chwili obecnej.

9. Organizacja:
Kompania Zero jest organizacja przestępczą, zajmującą się handlem bronią i przyprawą, której głównym wyróżnikiem jest zastosowanie w działaniu wojskowej taktyki i hierarchii dowodzenia. Wyjątkowy nacisk położony jest na zdyscyplinowanie i współdziałanie członków grupy, co odróżnia ich od rzeszy gangów i karteli na Księżycu Przemytników, który jest ich głównym terenem działania. Na czele organizacji stoi enigmatyczna osoba zwana Kapitanem, która ma absolutną władzę nad grupą, jego zastępcę tytułuje się Porucznikiem. Kompania Zero jest dość hermetyczna i rzadko przyjmuje nowych członków, zaś kryteria przyjęcia są dość wywindowane, niemniej czasem wydaje otwarte zlecenia, w których pośredniczy tajemnicza persona zwana Mr Johnem, choć krążą plotki, że sam Kapitan mu nie ufa. Grupa chętnie posługuje się sprzętem imperialnym, ponoć nie tylko ze względów pragmatycznych. Kompanią żywo interesuje się imperialny wywiad - istnieje uzasadnione podejrzenie, że jej szefowie mają status dezerterów.
Nr GG: 12246614
Narik Nenu
Gracz
 
Posty: 21
Rejestracja: 3 Wrz 2012, o 21:38
Miejscowość: Poznań

Wróć do Pozostali

cron