Content

Pozostali

[Biografia] Jaren "Arlen" Salan

[Biografia] Jaren "Arlen" Salan

Postprzez Remi Raveren » 3 Sty 2010, o 00:14


1. Nazwa postaci:
Jaren Salan aka Arlen(ksywka jest anagramem z imienia i nazwiska, posługuje się nią od czasów szkolnych)

2. Rasa:
Cerean

3. Profesja:
W szeroko pojętym rozumowaniu: „Przemytnik”. „Każde zadanie oby dobrze zarobić i się nie zmęczyć”.

4. Data urodzenia:
38 BBY

5. Usposobienie:
Przeważnie arogancki i cyniczny. Mówi to co myśli nie zważając na skutki. Nigdy nie ścierpi, żeby ktoś był nad nim i wydawał mu rozkazy. Wolny strzelec, kowal swego losu. Wszystko co zawdzięcza, wypracował własnymi rękoma. Wysoko ceni sobie honor i dane słowo, bardzo konserwatywny. Osoby młodsze od niego traktuje z dystansem i w obecności taki istot często podkreśla swoje doświadczenie wypracowane latami. Jest jednak wyrozumiały i pomocny dla mniej doświadczonych, po bliższym poznaniu lubi rzucać uwagami i nie zraża się przy tym, że „zarozumiały młodzieniec” nie bierze sobie tego od razu do serca. Na pozór wydaję się zimny i oschły jednak potrafi okazywać uczucia i zainteresowanie. Zdarza mu się roztaczać nad kimś aurę „ojcowskiej” pomocy. Nie trawi poniżania kobiet i zawsze stanie w jej obronie. Z drugiej strony bardzo nie lubi takich z „płci pięknych” które maja niewyparzona gębę i cechują się brakiem szacunku do innych. Tak samo nie wyobraża sobie „silnej kobiety”. Nie zraża się kiedy ktoś wytknie mu dość sędziwy wiek, ponieważ uważa, że „z minuty na minutę staję się silniejszy” i nie przypomina sobie, żeby w latach jak był młodzieńcem był zwinniejszy bądź mądrzejszy. Lubi mówić: „moje serce w głowie jest większe od tego na piersi” odnosi się to do oczywistego faktu, że Cereanie maja dwa serca, jedno w klatce i drugie w czaszce.

6. Wygląd:
Pierwsze wrażenie jakie zwykle się odnosi po ujrzeniu to mniej więcej: "oschły, stary nudziarz, który opowiada miliony wyssanych z palca opowieści". Pozory mylą a w tym przypadku nawet bardzo...
Cerean przeciętnego wzrostu w sile wieku(no dobra może trochę po sile wieku). Siwa dość rzadka broda podobnie jak włosy. Krzaczaste brwi tego samego koloru. Zawsze na twarzy groźna mina w stylu: „nie chce mi się z tobą gadać”. Zielone oczy wyglądające na zmęczone z niewyspania, jednak w bliższym spojrzeniu dostrzega się w nich spokój a nawet błysk młodzieńczego wigoru. Zwyczajna czarna bluza z lekko czerwonymi dodatkami. Na nogach mocne ciemno-niebieskie spodnie, wykonane z trwałego i nader elastycznego materiału który nie łatwo podrzeć, pozwalające na nieskrępowane „harce” na które Jaren może sobie mimo „dojrzałego” wieku pozwolić.

7. Umiejętności:
Sam Arlen mógłby godzinami rozprawiać o doświadczeniu i umiejętnościach jakie posiadł przez wszystkie lata szmuglowania wszystkiego co się da. Uważa, że nie ma statku którego by nie potrafił naprawić bądź siąść za jego sterami. Rzekł raz: "- z każdym rokiem oko mam celniejsze" jak nietrudno zgadnąć odnosi się to do każdej broni strzelającej. Salan ciągle ma pewną rękę i dobry wzrok co uczyniło go doskonałym strzelcem, począwszy od małych blasterów skończywszy na wielkich działach pokładowych. Bronie do walki wręcz używa dość rzadko(co nie znaczy, że nie umie się nimi posługiwać), bagnet na łydce zawsze ma w pogotowiu.

8. Środki komunikacji:
Własny frachtowiec koreliański YT-2400: Wicherek(ulepszany).

Jest to transportowiec który bardzo długo jest w posiadaniu Arlena i tak jakby przywiązał się do niego. Mocno zmodyfikowany i prawdopodobnie jedyny w swoim rodzaju, nadał mu nawet nazwę własną: Wicherek.

9. Historia:
Dzieciństwo:
Jak na lekkoducha przystało jego dzieciństwo nie było ani traumatyczne ani nie działo się w nim nic tragicznego. Wspomina je miło i przyjemnie, zwłaszcza kochającą go matkę która go wychowywała. Można powiedzieć, że nic mu nie brakowało, jedynym odstępstwem było to, że wychował się bez ojca. Nie zaznał ojcowskiej miłości stąd też w późniejszym okresie mimo braku własnych dzieci, nad bliskimi mu osobami czuwał i był lekko nadopiekuńczy, podobnie jak jego matka nad nim. Rodzicielka wpajała mu dobroć i starała się wychować na pożądanego cereana, zostawiając mu przy tym wolna rękę na wybór zainteresowań bądź tego co chce robić w przyszłości.

Czasy młodzieńcze:
Oboje z matką mieszkali na Coruscant i za pierwszą poważną szkołę wybrał, ku uciesze matki "Akademie pilotów". Po mimo zawodu pilota podejmował się różnych prac i starał się poznawać nowe aspekty życia. Od małego lubił eksplorować nowe miejsca i zapoznawać ludzi a w około 21BBY zaczęło się wykształcać u niego poczucie, że musi w życiu przeżyć prawdziwą przygodę. Stało się tego praktycznie jego celem: wyruszyć kiedyś w galaktykę, w nieznane i poddać się w wir tego co przyniesie jutro.
Biorąc pod uwagę, niepewne czasy wojen, nie chciał zostać rasowym pilotem wykorzystywanym do zabijania. W pamiętny rok 19BBY(rozkaz 66) podjął pracę w jednej z bardziej ruchliwych kantyn w mieście. Chciał tam posłuchać opowieści osób które lubiły odpoczywać w tym miejscu, zwykle byli to handlarze, przemytnicy albo niegroźne "łotrzyki". Interesowały go przeżycia innych oraz ciekawe i różnorodne światy o jakich słyszał. Przez rok pracy jako kelner, ułożył sobie w głowie a potem na papierze wszystkie miejsca jakie chciał by odwiedzić w galaktyce. Kolejne lata poświecił na zbieraniu odpowiednich środków i doskonalenie się w różnych przydatnych umiejętnościach taki jak: mechanika bądź szermierka czy ćwiczenia na strzelnicy. Właściwie powoli dojrzewał do momentu odlotu i czekał tylko na jakiś odpowiedni bodziec.
Między 16 a 15BBY jedno zdarzenie odmieniło jego życie:

- Witam Pana coś podać? - zapytał uprzejmie Jaren nowego gościa który samotnie siedział przy swoim stoliku. Kaptur nałożony na głowe nie pozwalał na dokładniejsze przyjrzenie się ale to na pewno był człowiek.
- Piwo. - odpowiedziała postać oschłym głosem. Arlen bez ociągnięć pospieszył za bar by nalać trunek. Stał tam jego szef i liczył pieniądze z kasy toteż sprawne ruchy i brak zastojów był wskazany. Salan wiedział, że nie ma czasu na żadną rozmowę z klientem czego bardzo żałował, na dodatek nowy gość wzbudził w nim duża ciekawość. Często widział zakapturzonych osobników którzy chcieli przyciągać jak najmniej uwagi ale ten nie wiadomo czemu przykuł zainteresowanie Cerana. Było w tej osobie coś tajemniczego i zarazem odpychającego.
- Proszę o to Pana zamówienie. - rzekł ściągając z tacy jeden z kufli. Chciał coś zagadać o coś zapytać ale czuł na sobie spojrzenie zwierzchnika i nie mógł pozwolić sobie na pogawędkę, zwłaszcza, że na tacy miał jeszcze kilka zamówień które należało roznieś. Rozdać całą strawę, pozbierać puste talerze i szklanki, do tego spisać jeszcze nowe zamówienia, szybko wrócić na zaplecze, umyć brudne naczynia albo wziąć czyste, nalać nowe napoje, zlecić kucharzom wykonanie nowych potraw, rozdać picie i tak w kółko. Natłok klientów był wyjątkowo duży wiec nie było chwili wytchnienia. Przybysz jednak ciągle siedział na swoim miejscu i leniwie popijał z kufla. "- pewnie na kogoś czeka" - pomyślał chłopak i wykonywał swoja robotę. Za każdą rundką jaką zrobił w wokoło sali zauważał na nowo interesującą postać i ciekawość odzywała się ponownie. Minęło parę godzin a "dziwny" gość dalej czekał. Zainteresowanie Jarena tym osobnikiem osiągnęło zenitu. Nie zważając na własne obowiązki znów znalazł się przy stoliku nieznajomego.
- Podać coś jeszcze Panu?
- Nie.
- Widzę, że czeka Pan na kogoś... może zechciał by Pan zostawić wiadomość? - zapytał trochę niezręcznie. Często zdarzało mu się zaczepiać obcych przybyszy ale byli to zwykle istoty które po jednym piwie mogą długo opowiadać o ostatnich wydarzeniach a ten na takiego nie wyglądał.
- Czy myślisz, że gdybym chciał zostawić wiadomość to siedział bym tu cztery godziny? - zapytał nieznajomy, stanowczym acz spokojnym głosem.
- Po prostu pomyślałem, że ktoś taki nie traci tyle czasu w barach... - starał się wybrnąć. Po tych słowach postać ukryta pod cieniem kaptura podniosła wzrok na Arlena tak, że ten mógł przyjrzeć się twarzy. Tak jak myślał był to człowiek. Miał dość groźne rysy twarzy ale oczy i sposób w jaki mówił robiło z niego na pozór osobę której można by zaufać.
- Nie znasz mnie. - wypowiedział patrząc w oczy Jarena, tak, że ten czuł jak gdyby ktoś przeglądał jego myśli i dlatego szybko spuścił wzrok. - Widzę, że zaciekawiłem Cię, swoją osobą. - nie musiał patrzyć na mimikę chłopaka by wiedzieć, że trafił w sedno. Od kilku godzin widział jak chłopak zerka na niego przy każdej okazji. - Dobrze... nazywam się Caron Natero. - przedstawił się chłopakowi, który nie krył entuzjazmu z obrotu sytuacji.
- Witam jestem Jaren Salan ale każdy woła na mnie Arlen. - wypowiadając słowa usiadł przy stoliku na przeciwko Carona. - Może się wydawać dziwne, że tak do ciebie podchodzę, ale coś mnie do ciebie przyciągnęło... jakbym wyczuł coś i wiedział, że muszę Cię poznać. Trudno mi to wytłumaczyć ale to nie tylko ciekawość... - opisał jak najlepiej potrafił sytuacje.
- Hmm... ciekawe. - przeciągnął Caron poprawiając krótką bródkę. - Można powiedzieć, że też coś w tobie wyczułem, twoja zainteresowanie moją osoba i dziwna pasja do której dążysz wzbudziły we mnie również ciekawość. Po tej wymianie zdań, rozmowa potoczyła się już głatko. Arlen opowiedział o swoim celu życiowym i wszelkich powodach dla których interesował się ciekawymi osobami. Natero odwzajemnił się kilkoma faktami, że swojego życia i wyglądało na to, że oboje byli do siebie dość podobni jeżeli chodzi o zamiłowanie. Z tą tylko różnicą, że Caren był taki jak Salan chciał być w przyszłości. Rozmawiali kilka godzin i można powiedzieć, że cerean znalazł autorytet i osobę jaką chciał naśladować. Przeprowadził bardzo wiele rozmów z przemytnikami, złodziejami lub innymi postaciami z pół światka ale to człowiek przed nim był najbliżej ideału jakim sam kiedyś będzie. Arlen był tak zafascynowany nowo poznanym przybyszem, że chciał jak najszybciej powiedzieć to co od początku miał na myśli: "- zabierz mnie ze sobą na te wszystkie planety i misje" Bał się jednak, że to, może śmiesznie zabrzmieć i taki ktoś jak Natero musi słyszeć takie słowa bardzo często. A fakt, że był barmanem z marzeniami nie było jego atutem. Rozmowa toczyła się w najlepsze, a teraz to praktycznie Arlen był tylko uważnym słuchaczem kiedy przysłuchiwał się opowieści o pięknej planecie jaką jest Naboo. W tym samym czasie...:
Do kantyny pewnym krokiem wkroczyła młoda Twi'Kelanka ubrana w czarny strój taki jak zakłada się do jazdy śmigaczem, uwydatniał on jej doskonała budowę ciała. Od razu spostrzegła stolik przy którym siedział zakapturzonego Natero razem z drugą osoba której kobieta nie znała. Kiedy była już metr od, zobaczyła, że chłopak który siedzi z osobą z którą się umówiła ma założony fartuch, tak wiec jest barmanem.
- Nalej mi coś mocnego. - rzuciła wrogim tonem. Intencją jej było jak najszybsze spławienie tego kelnera. Nie wiedziała, że właśnie przerwała tak ważną dla Jarena rozmowę, jednak nawet gdyby tak było to była świecie przekonana, że nic związane z barmanem nie mogło być ważniejsze od jej misji. Młody cerean niechętnie wstał od stolika ale wydawało mu się, że Caron skinął mu lekko jak gdyby rozumiał jego rozterkę. Na dodatek celem wizyty jego nowego kolegi było spotkanie i to najwyraźniej z tą niemiłą Twi'kelanką a kim on miał by być by przeszkadzać w takim osoba w rozmowie. Pokornie udał się na zaplącze po trunek i przy okazji obsłużył kilku innych klientów. Ukradkiem przyglądał się rozmowie, jednak nie chciał wyjść na zbyt wścibskiego. Wyglądało, że konwersacja przebiegała łagodnie a trwałą z dobrą godzinę. Arlen oddał się w wir pracy. Nagle w jednej chwili kiedy z pełną tacą wkraczał na środek i zamierzał roznieść strawę, krótkim spojrzeniem zobaczył jak Natero pospiesznie wychodzi razem ze swoją partnerką. Sam pośpiech nie był by aż taki dziwny ale już sposób w jaki wyszli bardziej, sam fakt, że to mężczyzna wyszedł pierwszy a od razu za nim kobieta było nie na miejscu i na pewno nie w stylu człowieka jakiego poznał niedawno. Salan był zawiedziony, że nie mógł dłużej pocieszyć się towarzystwem Carona ale liczył, że jeszcze spotka go w tej kantynie...

Nie całe 10minut później w barze zaroiło się od policji. Tłum zbierał się przed wejściem. Podobno ktoś zadźgał mężczyznę w tłumie. Arlen nie mógł tego potwierdzić ale w głębi wiedział kto przed chwilą zginął. Wyleciał z kantyny przecisnął i się jak najbliżej. Na środku odgrodzonego przez funkcjonariuszy miejsca zbrodni leżał człowiek w kałuży krwi ubrany w czarną szatę. Tak teraz był pewien, był to Caron Natero. Mimo, że znał go tylko kilka godzin to strata jaką odczuł był największa jaką kiedykolwiek przeżył w całym życiu. Nigdy nie czuł się tak samotny jak teraz. Nie mógł tego wyrazić ale był wręcz zdruzgotany. Odchodząc, pogrążony w myślach spotkał wzrokowo na Twi'lanke z którą Natero wyszedł. Z tego zimego spojrzenia emanował wielki gniew, który sparaliżował Arlena strachem...

15BBY-5BBY:
Zdarzenie jakie przeżył było najbardziej traumatyczną życiową sytuacją. Ogarnięty strachem obrał to jako zły omen i jak najpierw zobaczył w Caronie osobę jaką chciał by być tak potem zobaczył swój koniec jaki nieuchronnie by go czekał po obraniu takiego trybu życia. Lata leciały a Arlen z wiekiem zapominał o swoich młodzieńczych marzeniach. Szeregowa i zwyczajna życiowa rutyna była już dla niego stanem normalny. W tej samej pracy widział się do końca swojego życia. Po 10latach takiego stanu rzeczy w rocznice tragicznej śmierci Natero, zaczęły powracać wspomnienia o tamtym wydarzeniu. W tej chwili odczuwał wielki wstyd i złość na samego siebie, że nie zrobił nic w kierunku by pomóc w ukaraniu tamtej Twi'kelanki. W trakcie przesłuchań nigdy o tym nie wspomniał i mówił, że z ofiarą zamienił tylko parę lakonicznych zdań. Bardzo żałował, że dał się wtedy omamić strachem. Duży gniew był tak silny, że coś w nim pękło. Jeden moment i wiedział, że jest już inną osobą. Postanowił, że już nigdy w życiu nie postąpi tak aby czegoś żałować. W jednej chwili przeszedł przemianę i na powrót stał się młody pełen wigoru i niezachwianego entuzjazmu.

5BBY- ... :
Arlen w wieku 33lat w ciągu jednego dnia diametralnie zmienił swoje życie. To o czym kiedyś marzył spełniał teraz. Rzucił pracę i zajął się zwiedzaniem galaktyki. Utrzymywał się z bycia przemytnikiem co dawało mu możliwość zobaczenia wielu ciekawych zakątków. Początkowo zaciągnął się jako pomocnik do grupy przypadkowo poznanych przemytników. To od nich nauczył się bardzo wiele i wreszcie mógł wykorzystywać umiejętności jakie nabył w młodości. Nie bał się już śmierci, uważał, że minuta życia takiego jak sobie wymarzył była cenniejsza niż rok wegetacji na Coruscant. Po 5latach służby postanowił kupić swój własny statek(Wicherek) i być kompletnie samodzielnym strzelcem który robi co mu się podoba. Wtedy to odczuł pełnie swobody i wymarzonej wolności. Latał sam albo z istotami które poznawał w rożnych zakątkach wszechświata. Nigdy nie zżywał się z nikim i był typem samotnika. Dopiero w ostatnich latach po przekroczeniu sześćdziesiątki zaczęła doskwierać mu samotność, toteż lubił werbować młodych poszukiwaczy przygód z którymi przeważnie świetnie się rozumiał. Po 29latach spędzonych jako przemytnik nabrał bardzo duże doświadczenie i lubił się nim dzielić dając rady bądź wytykając błędy...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Remi Raveren
New One
 
Posty: 164
Rejestracja: 4 Lip 2009, o 19:03

Wróć do Pozostali

cron