Nim KR-2A zdążył odpowiedzieć, jego rozmówca już zniknął za drzwiami sali odpraw, więc starszy szeregowy szybko podążył w jego ślady. Jak się okazało, trafili w idealnym momencie, gdyż gdy tylko zajęli miejsca, do sali wszedł major Hag. Zanim jeszcze wzrok wszystkich skupił się na oficerze, Iskariota zauważył, że w sali nie ma chyba więcej znajomych mu osób, choć wszyscy zebrani mieli maksymalnie stopień podoficerski.
Tymczasem major stanął na podwyższeniu, a wzrok około trzydziestki żołnierzy podążył w kierunku jego postaci. Każdy jego ruch wydawał się być żywcem wyjęty z podręcznika dla rekrutów, mających nauczyć się wojskowych reguł. Idealny salut mężczyzny mógłby zostać przyjęty za wzór, na przykładzie którego ćwiczą kolejne pokolenia Imperialnych sił zbrojnych.
- Witam wszystkich - powiedział bez zbędnych wstępów. - Zostaliście tutaj wezwani, gdyż skierowano was na szkolenie oddziałów specjalnych. To już nie będzie zabawa, musicie się maksymalnie starać, pracować zawsze w maksymalnym skupieniu. Jako siły specjalne nie zawsze będziecie mieć za plecami wielką armię, a przed sobą maszyny kroczące. Zostaliście wybrani nie bez powodu, więc liczę na to, że podołacie temu zadaniu i przejdziecie pomyślnie szkolenie. Od tego momentu zostajecie przeniesieni do innej części bazy, przestają wam przysługiwać regularne przepustki, a także podlegacie innym oficerom. Wszystkiego dowiecie się na miejscu, teraz macie zabrać swoje rzeczy i zebrać się o godzinie 1200 przy lądowisku numer 3 w bloku B, gdzie czekać będzie na was śmigacz. Gratuluję i życzę powodzenia.
Tymi słowami oficer zakończył krótką odprawę i wyszedł. Wszyscy siedzieli w ciszy, zaskoczeni treścią i formą spotkania. Nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, choć powoli zaczynała docierać do nich duma z wyróżnienia. Po kilku chwilach w sali rozległ się cichy gwizd.
- Nieźle - rzucił KR-2A, zwracając się do Iskarioty.