Ulicą, a także po ścianach, w popisach brawurowych zdolności pilotażu, podrywając maszyny do dzikich skoków lub trudnych wirów, leciała grupa swoopów. Maszyny ciągnęły za sobą łańcuchy z doczepionymi puszkami, na każdej z sześciu sztuk siedział tylko jeden śmiałek, czy też raczej wariat, biorąc pod uwagę dziwaczne makijaże, karnawałowe stroje oraz wymyślne fryzury. Wszyscy piloci byli mężczyznami, wszyscy też zdawali się bardzo młodzi.
Zgrani niby owady koordynowane przez jakąś nadjaźń, zatrzymali speedery w odległości dwudziestu pięciu kroków od grupy Jedi, wyraźnie zaskoczeni obecnością nowej zbieraniny indywiduów na ich terenie. Repulsorowce warczały, udając drapieżne zwierzęta, a ich właściciele z błyskami szalonej radości w oczach obserwowali nietuzinkowych w tej części Coruscant gości.
- Spróbujmy to załatwić pokojowo... - szepnęła Taara.
- Akurat - odgryzł się równie cicho Laike. - Jeśli pozwolisz im się zabrać na przejażdżkę, raczej z niej nie wrócisz. Zresztą widzę u nich blastery. Wątpię, czy mają zezwolenia. Aresztujmy gnojków, to klasyczna banda swoopowców.
Oboje Jedi spojrzeniami szukali poparcia swojej postawy w reszcie członków ekipy.