Eksplozja barw. Dudniąca w uszach muzyka. Tłum skandujący czyjeś imię. Słowem: impreza!
Choć może i brzmiało to nieco paradoksalnie, Mika przekonała się, że nie ma dla niej lepszego odpoczynku jak odrobina wieczorowego szaleństwa. Kiedy tylko odpaliła gorylom przy drzwiach kilka kredytów za wejście, od razu i bez najmniejszej trudności wtopiła się w tłum. Z radością dała się porwać dudniącej w piersiach muzyce. To właśnie uwielbiała w tej dzielnicy Coruscant - oddalony nieco od pozostałych budynków lokal łączył wszystkich w pragnieniu najzwyklejszej zabawy.
Dziewczyna prędko zapomniała o kłótni między rodzicami, którą musiała wysłuchiwać po powrocie z pracy. Choć zdążyła się już do tego przyzwyczaić, sam fakt, iż w domu panuje niezgoda po prostu ją smucił. To dlatego nie przepuszczała żadnej okazji, która pozwalała jej oderwać się od szarej codzienności - a dyskoteka była idealnym przykładem takiej odskoczni. Wprost kochała to uczucie, które rodziła muzyka, niezależnie od jej gatunku. Śmiejąc się i wydurniając, z łatwością złapała rytm i dała się mu porwać.
Może i lokal nie należał do największych i najpopularniejszych, ale nie było to ważne dla tych, którzy się w nim bawili. Większość z nich, podobnie jak Mika, poszukiwała w tańcu i zabawie odskoczni od problemów każdego dnia. To właśnie dlatego imprezownia miała poziom, a dzięki właścicielowi i wynajętym przez niego gorylom było w środku również bezpiecznie. Każdy znał każdego, nikt nie pozostawał sam - liczyła się tylko zabawa!
Po jakimś czasie nawet najwytrwalsi musieli na momencik zejść z parkietu. Również Mika podeszła do lady niewielkiego barku, chcąc zamówić cokolwiek, co zwilży gardło, suche od śmiechu i wrzasków. Będąc w kolejce rozglądała się po ludziach (i nieludziach) w poszukiwaniu znajomych twarzy. Znalazła ich kilka - ale napój sam za siebie przecież nie zapłaci.
Nie spodziewała się jednak, że od tego właśnie czasu w jej życiu miały zajść spore zmiany. Nawet, jeśli posiadałaby taką wiedzę, zapewne nie przejęłaby się zbytnio. Teraz był czas na zabawę, martwić będzie się kiedy indziej.