Do momentu aż pochłonęła trzeciego naleśnika wydawała się zupełnie go nie słuchać, zaaprobowana jedzeniem. Dopiero, gdy skończyła skinęła Sharon głową.
- Dziękuję, bardzo smaczne.
Wtedy też zwróciła spojrzenie na Trójkę. Patrzyła na niego ze względnym spokojem i opanowaniem. I tak też mówiła.
- Wiesz, jakie to uczucie, gdy każda komórka twojego ciała jest rozpalana do białości, łącząc się w jeden wielki ból? Znasz to cierpienie, gdy mechanizmy zachodzące w twoim organizmie są sztucznie przyspieszane? Krew się nagrzewa. Serce bije tak szybko, że nie nadążasz z oddychaniem. - Podeszła do mężczyzny, wyciągając dłoń do jego twarzy. - Najpierw krew zaczyna wyciekać Ci nosem, później ustami i przez uszy. Bębenki w uszach pękają Ci od ciśnienia. Ale najgorzej jest, gdy zaczynają krwawić oczy. Znasz uczucie płaczu, prawda? Każdy je zna. To wyobraź sobie, że zaczynasz płakać, ale twoje łzy szczypią Cię w oczy, palą jak pocisk blastera wystrzelony Ci prosto w twarz. Próbujesz je przetrzeć, ale nie jesteś w stanie, bo twoje ręce są przykute do metalowego stołu operacyjnego. Próbujesz krzyczeć z bólu, ale gdy tylko nabierasz powietrza, zaczynasz krztusić się własną krwią. Gdy jesteś już na skraju uduszenia się, ktoś otwiera Ci usta i wsadza do nich długą, metalową rurkę. Ona drażni twoje gardło, prowokuje kaszel. Ale gdy kaszlniesz, boli jeszcze bardziej. Musisz całą siłą swojej woli powstrzymać się od kaszlu. Przez rurkę podają Ci powietrze, żebyś nie umarł. Żeby mogli kontynuować. Bo oni wcale nie zamierzają przerwać. Gdy uzyskają absolutną pewność, że faktycznie krwawisz na czerwono, postanawiają zobaczyć jak wygląda wnętrze twojego brzucha. Och, tak, mogliby to zrobić przez prześwietlenie! Ale oni wolą to zrobić przy pomocy noża. Nacinają Ci więc skórę nożem i w ramach dobroci od razu przypalają tkankę, żeby nie wdało się zakażenie. Prawda, że to miłe z ich strony?
Podczas wymieniania części ciała dotykała ich delikatnie (w przypadku oczy - okolic) na ciele Trójki.
- Gdy kończą bawienie się twomi flakami, postanawiają Cię zaszyć. Odpinają Cię od stołu. Po wielu godzinach patroszenia Cię gorzej od zwierzęcia, jesteś ciągnięty po nierównej, ostrej miejscami podłodze. Przyjmujesz jej chłód z ulgą, nie zważając na nowe rany nabyte podczas tej krótkiej drogi. Zdajesz sobie sprawę, że to koniec. Koniec na dzisiaj. Po rzuceniu Cię brutalnie na podłogę, żegnają Cię słowami "Ciąg dalszy jutro". No, chyba, że któryś ze Szturmowców wpadnie na genialny pomysł zabawienia się z Tobą. W końcu, czemu nie? Przecież nie masz siły się bronić. Wtedy kończysz poturbowany tylko odrobinę gorzej niż zwykle. W końcu staje się to dla Ciebie czymś zupełnie normalnym i przestajesz nawet myśleć o tym by się bronić. Co z tego, wepchnie Ci członka czasem tu, czasem gdzie indziej, przestajesz o tym myśleć. Stajesz się bezwładną lalką, która ma jedną myśl: sen. To jest jedyne co przynosi choć minimalne ukojenie. Spędzasz dzień marząc tylko o śnie. Wyobraź sobie takie życie przez blisko siedem lat i pomnóż wynik razy dwadzieścia, to otrzymasz przybliżony obraz przez co przeszłam. Czy pozwolę na opiekę medyczną? O niczym innym nie marzę. Ja chcę być zdrowa. Chcę żyć. Czy pozwolę zrobić z siebie szczura doświadczalnego? Prędzej sama nabiję się na skalpel.