Content

Archiwum

[Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Coruscant.

[Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 17 Lis 2011, o 00:40

Sinaara przenosi się z [Zordo's Haven] Doki

- Pewne rzeczy robi się nie tylko dla pieniędzy. A z niektórymi wrogami nie jest tak łatwo wygrać - podjął opowieść Korjak w trakcie ostatniego skoku. - Sekta, która teraz się zadomowiła na Korriban i Yavin, a która uważa się za Sithów, to w moich oczach tylko ogary kath na imperialnej smyczy. Gdyby nie mieli wsparcia, ktoś już dawno by się nimi zajął. Weszli w drogę wielu osobom, nie wspominając o tym, że mają przechlapane u Nowej Republiki i Jedi.
Korjak chyba nieco się znał na polityce lub chciał sprawiać takie wrażenie.
- To Imperium zapewnia im zaopatrzenie, transport, wsparcie militarne. Układ nie jest wcale taki dziwny, ale nie pamiętam, by kiedyś rolę opłacanej bojówki podjęli władcy Ciemnej Strony Mocy. Widziałem Ciemnych Jedi jeszcze w czasach złotej ery Starej Republiki. Działali pojedynczo albo stali za plecami organizacji. Ci nowi Sithowie są inni... Imperium traktuje ich jak państwo bluszczowe. Pewnie używają ich jako przeciwwagę dla Jedi. Całkiem logiczne zagranie. Imperium prowadzi wojnę z Nową Republiką. Senat ma na smyczy Zakon, więc Imperator wziął sobie ich przeciwieństwo. Wcześniej zajmowali się tym inkwizytorowie, tylko że większość z nich załatwiły dzieciaki od Skywalkera. Ale taka polityka nie może trwać wiecznie. Prawdziwi Sithowie nie lubią komuś podlegać. Znałem jednego z nich. W czasach Wojen Klonów służyłem jako pilot Konfederacji. Hrabia Dooku nie przypominał tej bandy wytatuowanych maniaków w żadnym calu. To on był mózgiem i demiurgiem wszystkiego, co się wokół niego działo. Ogary z Korriban to tylko narzędzie. Gdyby któryś z tych tak zwanych Lordów stanął naprzeciw Dartha Vadera, pewnie posrałby się ze strachu. banda wynaturzeń...
Korjak odpłynął we wspomnienia. Pod przymkniętymi powiekami przewijało mu się dwieście lat życia. Musiał naprawdę sporo widzieć. Więcej, niż istotom o genotypie ludzkim będzie dane. Feeorin nie był w żadnej mierze stary. Dojrzałość wynikała z doświadczenia, biologicznie prawdopodobnie był rówieśnikiem Sinaary.
- Walka z tymi Sithami musi się odbywać na tym polu, na którym jest im to najmniej na rękę. Ich stosunki z Imperium nie są zbyt ciepłe. Widzisz, za czasów Palpatine'a wszystko było pod kontrolą. Myślę, że obecny Imperator nie wiąże specjalnych planów z Sithami. Wykorzysta ich, a później porzuci albo i sam zmiażdży, jeśli warunki mu pozwolą. Na pierwszym planie jest wojna z Republiką. Sithowie to zwykła inwestycja. Posłanie bolta między oczy jednemu z nich, jak zaproponowałaś, niczego nie zmieni. Znajdą na jego miejsce zastępstwo. Ale nie mogą sprawnie działać bez statków, broni, ochrony Imperium. Gdyby nie patrole niszczycieli nad Yavinem, wystarczyłby mi jeden nalot i ze słynnej świątyni zostałyby zgliszcza. Jeśli chcesz bić w Sithów, odetnij im linie zaopatrzeniowe. Zniszcz transportowiec, choćby był pusty.
Lot w nadświetlnej dobiegł końca, Korjak stracił ochotę do dalszej dyskusji.
- Kiedy Imperium uzna, że Sithowie są zbyt drogą inwestycją, wtedy będzie można się nimi zająć - Feeorin usiadł na fotelu, skupił się na prowadzeniu frachtowca.
- Guar przesyła nam sygnał - Arkanianin wszedł do kokpitu z szerokopasmowym komunikatorem w ręce. Twi'lekanka ledwo zauważyła, kiedy się zjawił i to pomimo zachowywania szczególnej ostrożności. Cichy chód widać był naturalnym talentem nawigatora.
- Widzę go...
Faktycznie, za szybą wyraźnie rysował się kształt VCX-820. Dryfował w systemie Potrójnego Zero, poza restrykcją kontroli lotów planety i poza miejscem ruchu. Innymi słowy, trzymał się mocno na uboczu. Żyleta zresztą również wyskoczyła w sporej odległości podświetlnej od planety.
- Wywołaj go. Powiedz, że spotkamy się na powierzchni. Gdzie jest Oooorrrraaaaalllllip?
Uwadze lethanki nie uszło, że Korjak wypowiedział trudne imię bez zająknięcia, jak gdyby dobrze znał istotę noszącą to miano.
- Z resztą - odpowiedział Aaorulf. - Ponoć podstawił kolejnego łowcę.
- No, wygląda na to, panno Sinaaro, że nasze drogi będą się powoli rozchodziły. Odstaw nas na planetę, jesteś bądź co bądź właścicielką tego statku. Naprawdę, porządna maszyna. Tego, że nic nie widziałaś, nie muszę chyba dodawać?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Sinaara » 17 Lis 2011, o 17:55

Słuchała go z uwagą, starała mu się nie przerywać wykazywała jednak pewne zainteresowanie tym co mówił analizując wszystko w swojej czerwonej głowie. Miała przed sobą prawdopodobnie jakiegoś idealistę, męczennika za wiarę czy inną ofiarę losu. Na pierwszy rzut oka należał do tych stających okoniem watażków, którzy uważali się pewnie za ostatnich sprawiedliwych, lepszych od całej reszty, bo nieograniczonych sprawami tak przyziemnymi jak pieniądze. On miał jakieś wartości, o ironio… może powinien udać się do Zakonu Jedi. Tam zrobiłby furorę. Mistrz Korjak. To co opowiadał miało sens, ale było przepełnione roszczeniowym myśleniem. Mackogłowy pokazywał swój punkt widzenia, ale brakowało mu dystansu. Fałszował sobie obraz przed własnymi oczami, za mało w nim było szarości, za dużo czerni i bieli. Był ślepy – widział rzeczy tak jak chciał je widzieć, a sama idea bombardowania Korriban i Yavin 4 była już totalnym szaleństwem. Nie miała wątpliwości, Feeorinianin był wypaczony, śnił na jawie, a najniebezpieczniejszym dla niego było to, że w wierzył we własne bajki. Może był całkiem sprytny, może i widział wiele, ale nawet ona – nijak nie wykształcona w polityce, gospodarce i ekonomii orientowała się na czym stoi ten świat i jak to wygląda. Bombardowanie planet to domena Imperium, Republika nigdy by się na to nie zgodziła, byłyby protesty, zamieszki, gdzie stanąłby Zakon? Oczywiście, że po jasnej stronie Mocy. Jego pogląd nie trzymał się logicznie kupy, widział potężne drzewo rodem z Kashyyyk, ale nie widział maszyn tnących gałęzie, na których siedzieć miał jego doskonały, utopijny plan pozbycia się Sithów. Teraz rozumiała, dlaczego był taki groźny dla wytatuowanych. Był szalony i nieobliczalny. Trzeba było go usunąć, i ona na ich miejscu podjęłaby taką samą decyzję. Trzeba było ukrócić jego personalną krucjatę. Miał na ich punkcie jeszcze większą obsesję niż ona.

- Wystarczył by "tobie"? Z całym szacunkiem Korjak, jest cienka granica między bohaterem a byciem wspomnieniem. Jesteś tylko piratem słodziutki, cwanym i całkiem rozgarniętym, co liczę sobie za plus, pomyliłam się w twojej ocenie, przyznaję – ale jesteś tylko piratem. Ziarenkiem, rozumiesz? Był jak dziecko. Naprawdę musiał wyobrażać sobie wielkie bitwy, siebie w mundurze admirała dyktującego rozkazy, albo uruchamiającego potężne działa na jakimś niszczycielu. Był marzycielem, a tacy są tylko mięsem armatnim. Być może byłoby jej go szkoda, ale facet miał pod spodem własnej czaszki wypisane wielkimi znakami słowo „śmierć”. Już teraz był martwy niezależnie od tego czy to ona pociągnie za spust, czy sprzątnie go kto inny. Było jej o tyle łatwiej, że Korjak z Malastare sam podpisał na siebie wyrok. Może tylko redukowała swój poznawczy dysonans, może faktycznie uważała się jedynie za broń, blaster wymierzony w jego pierś. To kto inny nią kierował, zaś Feeorinianin przyjmował tą rolę z pasją niespełnionego mesjasza, choć możliwym, że wcale nie zdawał sobie z tego sprawy. Może nie sięgał wyobraźnią aż tak daleko, może myślał, że jest nieśmiertelnym półbogiem, pomazańcem, któremu wszystkie dobre siły wszechświata będą sprzyjać, te złe zaś schodzić z drogi. Bo tak. Bo był tym jedynym. Głupiec. Totalny głupiec.

- Jeśli chciałabym się bić z Sithami musiałabym zamienić się z banthą na głowy – bez urazy piracie, każdy ma prawo do swoich poglądów. Wybrałeś jak wybrałeś twoja sprawa, nie rozumiem jednak wciąż motywu. Zabili ci bliskich? Mścisz się wojowniku? – nie chciała by zabrzmiało to jak zwykła fala ciekawości. W jej głosie słychać było coś na kształt zrozumienia i szacunku połączonego z troską. To czy udawała, niech pozostanie tajemnicą. Trzeba było pamiętać, że jej rodzina także została skrzywdzona, co prawda nie przez Sithów, ale widziała co to strata bliskich.

Dalsze wydarzenia wprowadziły trochę zamieszania. Myślała, że polują na Guara Giorinno, widać całość była jakąś ukartowaną akcją. Widać można było podciągnąć Korjaka pod współpracę z przestępcą, kto wie może także oskarżenia terroryzmu czy innego lepkiego gówna, od którego nie można się odkleić. To, że Arkanianin się skradał jakoś specjalnie jej nie ruszało, gdyby chciał ją zajść od tyłu, pewnie by to zrobił.

- Zaraz, przecież to statek tego Grana, przecież wyznaczyłeś za niego nagrodę, mogę go zgarnąć, nie ma problemu. – zaaferowała się. Pamiętam dokładnie Korjak – 10 kawałków dla tego kto sprowadzi go żywego. O co tu chodzi? Kim jest ten Oraaaaaalliiiippp czy jak mu tam? Co to za „reszta”– nawet gdyby chciała, nie powtórzyłaby jego imienia prawidłowo. - Co się dzieje Feeorinie? Dlaczego chcesz lądować na Coruscant? Zaraz zaraz zaraz… - udawała nerwową, zerwała się z krzesła. - Oczywiście, że nic nie widziałam pieprzony piracie, inaczej wzieliby mnie za współwinną całego tego syfu, który wyczynił w dokach ten Gran! – krzyknęła i wycofała się nieco, tak by żaden nawet skacząc nie dał rady jej dosięgnąć. - Chcę odpowiedzi Korjak, tym razem mnie nie spławisz! Nie dam się wydymać i nie uspokoisz mnie dopóki nie wyjaśnisz o co tu chodzi! – tak, granie rozhisteryzowanej przychodziło lekko, jeśli wiedziało się jak to robić.

Całą drogę pilotował, a teraz to ona miała siadać za sterami, chyba go popieprzyło. Jeśli któryś zacznie coś kombinować, łapie za blaster. Być może Korjak był sentymentalnym dupkiem, ale jej było do tego bardzo daleko, aż taki sympatyczny nie był, aby nie wpakować mu strzału z blastera między te czerwone kaprawe oczka. To samo tyczyło się albinosa. Sprawy się komplikowały, jeśli zaczną śpiewać będzie wiedziała co robić, już teraz miała pewien pomysł.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Sinaara
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 12 Lis 2011, o 14:05

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 18 Lis 2011, o 00:01

Aaorulf uśmiechnął się blado, obaj mężczyźni chyba byli przyzwyczajeni do podobnych scen. Nie okazywali ani rozdrażnienia, ani podejrzliwości na żądanie wyjaśnień.
- Jakie zlecenie? - Korjak zrobił zdziwioną minę. W związku z innym układem kostnym i mięśniowym twarzy, musiał wyrażać emocje głównie oczami. - Aaorufl, o jakim zleceniu ona mówi?
-Chyba o tym, które zostało wycofane - wzruszył ramionami białowłosy. Chciałbym zobaczyć minę Zorda, gdy wszystko skojarzy...
Korjak nie podzielał wesołości towarzysza, obrócił się ku lethance z poważnie zmarszczoną cienką skórą na czole.
- No widzisz? Nie ma żadnego zlecenia. A Scylla bynajmniej nie należy do Guara. Należy do mnie. Gran ją tylko pożyczył. Teraz Zordo pomyśli dwa razy nim postanowi pośredniczyć w zleceniach Sithów. Gdy policzy, ile kosztowało go moje ostrzeżenie, być może zacznie lepiej sobie dobierać partnerów.
- Dobra rada - wtrącił Arkanianin z drgającymi kącikami ust. - Nie pokazuj się w najbliższym czasie na stacji tego hemafrodytycznego spaślaka. Skojarzy, że użyczyłaś nam statku. Bez wątpienia pomyśli, że należysz do naszego małego koła biznesowego.
Przez krótką chwilę panowała cisza, Feeorin wysłał na Scyllę komunikat. Zapewne z koordynatami pod miejsce spotkania na Potrójnym Zero. Odpowiedzią był lakoniczny tekst, wyświetlony na pulpicie Żylety.

Przyjąłem. Wszystko zgodnie z planem. Detonuję drugi ładunek. Hutt się obsra ze złości.
PS: Następnym razem sam nadstawiaj tyłka, Korjak.
G.G.


- Niepotrzebnie się ekscytujesz, Sinaaro - zapewnił patynowy pirat, wyciągając wygodnie nogi. - Wszystko przecież poszło tak, jak miało. Dostaniesz kredyty za transport.
Arkanianin uniósł ręce w pokojowym geście.
- Jasne, wcale nie chcemy cię wystrychnąć. Z Zordem da się załagodzić sprawę. To my mu podpadliśmy, jeśli nikt nas więcej razem nie zobaczy, będziesz mogła dalej odbierać zlecenia na jego stacji.
- Poza tym ten rynek nie należy tylko do niego - Korjak zachowywał się jak wujek dający dobre rady ulubionej siostrzenicy. Mówił bardzo protekcjonalnym tonem. - Szczerze ci polecam rozejrzenie się za innymi skupiskami pracy dla łowców nagród. Zordo zawsze dbał tylko o własny, mokry od śluzu tyłek. Vigowie Czarnego Słońca też potrafią dobrze zapłacić. I masz u nich pewność, że traktują cię na wyłączność. Zordo's Haven udawało apolityczne, ale to działało w dwie strony. Hutt nie miał oporów, by wydawać listy gończe za własnymi interesantami. Jednego dnia odbierałaś u niego nagrodę za pracę dla wytatuowanych, następnego sama stawałaś się obiektem i to z tym samym pośrednikiem. Dupek nie dbał o swoich zleceniobiorców. Między innymi dlatego należało mu skopać tyłek. Już ci mówiłem... bijemy tam, gdzie boli. Najbardziej boli w kredytach. No, my tu gadu gadu, a robota czeka. Chcesz poznać Oooorrrraaaaalllllipa, Twi'lekanko? Świetnie się składa. Czeka na nas w dzielnicy senackiej. Z twoimi pieniędzmi.
Aaorufl zawahał się, zerknął niepewnie na Korjaka, ale ostatecznie próba zrobienia dobrego wrażenia i przypodobania się lethance wzięła nad nim górę. Sinaara naprawdę mu zawróciła w głowie.
- Chyba możemy jej powiedzieć? Zdaje się, że słyszała o Oooorrrraaaaalllllipie. Cokolwiek ci o nim nagadali u Zorda... nigdy nie bierz od niego roboty. Zaufaj nam. Generalnie nie należy zawierzać osobom z kiepską dykcją. To taka... niepisana zasada.
Korjak wreszcie się uśmiechnął, wyjątkowo paskudnie. A później zapytał gestem dłoni: "wylądujesz wreszcie, czy nie? Śpieszy nam się."
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Sinaara » 18 Lis 2011, o 12:17

Mełła wszystkie informacje jak dopiero co uruchomiony młyn. Może i było to wszystko przydatne, może płynęło prosto z ich dziwacznych serc, ale gdyby miała się bać o swój tyłek tylko dlatego, że przerośnięty ślimak zechce się jej pozbyć musiałaby rzucić tą robotę. Z biegiem czasu stawała się bardziej pewna siebie, poza tym nikt nie powinien zadzierać z łowcami nagród, nawet najpotężniejsze persony. Cholera wiedziała do czego byli zdolni w zemście.
- Świetnie, więc mam po prostu udawać, że nie istnieję… postradaliście zmysły! To moja praca, jak mogę wykluczyć Zordo z obiegu?! Ma wiele pracy dla takich jak ja! – znów krzyczała, choć tak naprawdę samego Zordo miała gdzieś. - Może wy możecie fruwać sobie gdzie się wam podoba, niestety ja żyję w tym świecie. Muszę się w nim poruszać, czy któryś z was zadał sobie w ogóle pytanie czy podoba mi się lądowanie na Coruscant? Tam też jestem poszukiwana i powiem szczerze – niezbyt mi się chce natknąć na konkurenta, który akurat chce odebrać za mnie nagrodę. – łgała jak z nut, nie była osaczona, ale musiała wszystko rozegrać w ten sposób, aby mogła zrobić tak wiele jak się da. Nie ufam ani wam, ani całemu Oooralipowi – skróciłą w końcu jego imię, nie było poprawne, za to oszczędzało się na czasie wypowiadając nazwę tej gwiezdnej kreatury. Miała pomysł.
- Wesoło, że jesteście niewypłacalni, może ten pajac na powierzchni ma mnie ustrzelić co? Piraci od siedmiu boleści. Nie mogę się tam tak pokazać. Ląduj Korjak, muszę się przebrać – jeśli któryś będzie podglądał zatłukę jak małopjaszczurkę. Bez słowa odeszła do swojej kajuty zamykając się w niej. Musiała zmienić strój. Wybrała mocny ale elastyczny kombinezon okrywający całe ciało jak strój pływaka. Do tego luźne szaty, choć nie przasadzając z workowatością. Miało to na celu ukryć większość szczegółów jej sylwetki. Nowa para wysokich butów, do tego wyposażone w ochroniacze rękawice. Na szyi gruby szal, na twarz maska przeciwgazowa, przez którą nie było wiadać ani centymetra jej twarzy. Osłona posiadała modyfikator głosu, to też się przyda. Najgorzej było ukryć lekku. Ścisnęła je mocno ze sobą taśmą, okryła długą, sięgającą pleców chustą, na to przywdziała czarny płaszcz do ziemi z szerokim i głębokim kapturem. Wyglądała trochę jak chodzący worek. Luźne szaty doskonale maskowały jej ciało. Do tego wszystkiego standardowy ekwipunek- blaster pod pachą i na udzie, rewolwer z tyłu dodatkowo ostra żyłka, wibrobronie z pominięciem miecza jak i granaty. Była uzbrojona i nierozpoznawalna. Ciągle nasłuchiwała i ciągle pozostawała zwrócona przodem do drzwi. Dla bezpieczeństwa wyjęła blaster, wyszła sprawdzając czy żaden z nich na nią nie dybie. Miała nadzieję, że siedzą tak jak siedzieli, a Korjak szykował się do wylądowania.

- Nazywajcie mnie Vara – no co, nie patrzcie tak, nie mam zamiaru stracić głowy dla kilku tysięcy. Jej zmodulowany komputerowo głos brzmiał dziwacznie i nienaturalnie… i o to chodziło. Oby nie musiała strzelać.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Sinaara
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 12 Lis 2011, o 14:05

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 19 Lis 2011, o 01:53

- Hahahahahahaha
Śmiał się Arkanianin, Korjak tylko zakrył dłonią twarz. Aaorulf złapał się za brzuch, padł na krzesło, nerwowo podrapał tył głowy. Chyba już się wyleczył z oszołomienia urodą lethanki.
- W ogóle się nie rzucasz w oczy... - mruknął Feeorin z Malastare.
- Zawodowa aktorka - naigrywał się białowłosy. - No słowo daję, Korjak, wygląda jak rasowy Gand. Albo whiphid w kosmicznym skafandrze.

***

Żyleta została zgrabnie posadzona w galaktycznej stolicy, obok niej usiadła Scylla. Lądowisko bez wątpienia było wcześniej opłacone. Cała akcja z Zordo wyglądała na profesjonalnie przygotowaną.
- A to kto? - zdziwił się pomarańczowy Gran, rzekomy porywacz statku, klepiąc przyjaźnie po plecach Aaorulfa. Zatrzymał troje oczu na Sinaarze. - Zatrudniliście Ganda?
Arkanianin znów parsknął śmiechem.
- Sinaara użyczyła nam transportu - wyjaśnił lakonicznie Korjak. - Jesteśmy jej dłużni. Oooorrrraaaaalllllip na nas czeka?
- Tak - odparł Guar Giorinno. Jak wszyscy Granowie, mówił sflangerowanym głosem, nieco zniekształconym jak przez trzeszczący komunikator. - W Baribalu.
- Jak zwykle najgorsze meliny - szepnął do Twi'lekanki albinos, przewracając oczami.
Trójoki tylko wzruszył niezgrabnie ramionami i rozłożył koślawe ręce.
- Patrol - powiedział nagle Korjak.
Wszyscy odwrócili się w kierunku, w którym patrzył. Faktycznie w stronę lądowiska zmierzał patrol CSFu w osobie oficera z droidem. Całe uzbrojenie Sinaary zaczęło jej nagle ciążyć, jeśli miałoby dojść do użycia skanerów, mogłaby mieć problemy. Feeorin, Arkanianin i Gran też nie wyglądali na zadowolonych. Specjalnie zorganizowali lądowanie w lepszej części Coruscant, by uniknąć spotkań ze służbami policyjnymi. Traf chciał, że akurat przechodził członek najgorszej, najbardziej skrupulatnej możliwej jednostki. Ponadto miał przy sobie naprawdę groźnie wyglądającego robota. Czy aby był to przypadek?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Sinaara » 19 Lis 2011, o 12:28

- Wezmę to za komplement piracka drużyno – wysapała przez modulator głosu. Może i wyglądała jak chodząca porażka, ale nie przejmowała się tym ani trochę. Bardziej przejmowała się tym, że wyjawił jej prawdziwe imię przy spotkaniu z Granem. Jeszcze jedna taka akcja i pociągnie za spust. Nie miała zamiaru wystawiać się robalowi na tacy, nie miała też zamiaru tłumaczyć mu dlaczego cel żyje. Z drugiej strony co robal mógł zrobić? Zacząć nagle krzyczeć, że Korjak miał zginąć, a widzi go żywego? Chyba aż tak ograniczony nie był. Przynajmniej taką miała nadzieję.
- „Baribal”. Powtórzyła chcąc lepiej zapamiętać gdy nagle pojawił się kontrolny patrol. Mogła by mieć problemy za posiadanie dwóch blasterów, rewolweru i kilku wibrobroni? Szaleństwo… była łowcą nagród. Kto pytał kiedy Fetta co ma ze sobą, tyle że on był już chodzącą legendą a ona co najwyżej naroślą na łowczym drzewie życia.
- Spotkamy się na miejscu, mogę mieć problemy. Rzuciała cicho patrząc przed siebie. Vara, Korjak, Vara… - rzuciła chcąc przypomnieć mu co mówiła, zaraz bez pożegnania skręcając w boczną uliczkę tak by nie wpaść na patrol i nie dać się złapać. Będzie w Baribalu, zajmie wygodne miejsce gdzieś w ciemnym kącie by nie rzucać się w oczy. Potem najwyżej dojdzie do ich stolika. Kto wie, może zostaną aresztowani, może nie, czas pokaże.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Sinaara
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 12 Lis 2011, o 14:05

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 22 Lis 2011, o 00:52

- Hej, to twój statek? - głos godzący w plecy tak rozproszył lethankę, że zza maski nie zauważyła, kiedy wpadła na odzianego jeszcze szczelniej niż ona przechodnia.
Obcy nosił mandaloriański pancerz. Kompletny, mocno zużyty i prawdopodobnie liczący sobie więcej lat użytkowania, niż Sinaara przeżyła. Przechodzeń jakby się wystraszył nieuwagi Twi'lekanki, biorąc ją za akt agresji. Gdy Sinaara spojrzała na niego po raz drugi, już miał dłoń gotową jak do strzeleckiego wyścigu po broń. Opamiętał się jednak, gdy dostrzegł, że całość faktycznie stała się za sprawą przypadku. Stuknął palcem w swój hełm w pozdrawiającym salucie i ruszył w swoją stronę, wcale się nie śpiesząc.
- Hej - powtórzył wcześniejszy głos. Oficer CSFu dogonił łowczynię. Biorąc pod uwagę, że podążał za nią bez zacięcia, można było wnioskować, że nie ma specjalnych podejrzeń czy złych zamiarów, a jedynie chce dopilnować jakiejś procedury. Był to ten sam ludzki mężczyzna, który patrolował okolice lądowisk. Zapewne Korjak i Aaorulf mu wykapowali, że Żyleta należy do "tej niezgrabnej sylwetki Ganda, która tak pośpiesznie się oddala."
Pierwsza zasada łowców nagród podczas pracy w terenie zurbanizowanym: im bardziej się kryjesz, tym większą przyciągasz uwagę. Ot, choćby ten dziwny koleś, którego zahaczyła. Łaził po stolicy galaktyki w pełnym rynsztunku mandaloriańskim, jakby szykował się na wojnę, a nikt go nie zatrzymywał. Już go nie widziała, rozpłynął się, choć wszyscy powinni się na niego gapić. Czemu? Czego jeszcze brakowało lethance do takiej sztuki?
- Poproszę twoje dokumenty - oficer porządkowy obszedł z boku Twi'lekankę i stanął z nią twarzą w twarz. Póki co nie zdradzał, o co mu chodzi. Miał prawo wylegitymować każdego z ulicy. Jego droida nigdzie nie było widać.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Sinaara » 22 Lis 2011, o 01:58

Wyrósł jak z pod ziemi. Mandalorianin, albo przynajmniej ten, który ukradł komuś jego zbroję. Ponieważ kradzież pancerza byłaby równoznaczna z zerwaniem jej jegomościowi z tyłka, bo znając ich fetysz ochronnego ubioru również w nich spali, raczej wychodziło na to, że był prawdziwy. Dlaczego oni wszyscy noszą te uniformy… Jakby widziała brata Fetta. Cały ten salut jak i błyskawiczne rozejście się wprawiło ją w lekkie zmieszanie. Nawet nie zdążyła zareagować na to, że wyciągnął broń. W dodatku wołał ją ten przeklęty funkcjonariusz.

No i… dupa. Jakie dokumenty mogła mu pokazać? Przecież nie te należące do żadnego Ganda, bo tym przecież nie była. Nie chciała specjalnie się legitymować, postanowiła zagrać więc na zwłokę, a w razie konieczności ostatecznie pokazać swój dokument. Owszem mogłaby zabić tego pajaca, ale umiejętności bycia niewidzialną zaraz po dokonaniu zbrodni nie posiadała, dlatego też musiała obejść się ze smakiem. Przez chwilę pomyślała o tym, ż przydałby się jej jakiś wspólnik… a raczej ochroniarz. Ktoś kto chodzi za tobą krok w krok i usuwa kłody z pod nóg… i chowa je owinięte płachtami materiału w kanałach po zmroku.

- O co chodzi, jest jakiś problem? Spytała zmodulowanym głosem. Miała gdzieś co sobie myśli o jej modzie, a także o posiadaniu blasterów, które i tak były dość ukryte pod zwiewnymi szata. To nic strasznego, prawo większości planet pozwala nosić broń ze sobą.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Sinaara
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 12 Lis 2011, o 14:05

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 24 Lis 2011, o 02:16

Mężczyzna szybkim ruchem głowy spod oficerskiej czapki zaprzeczył pesymistycznym dociekaniom.
- Nie, skądże... - tu się zawahał, gdyż nie mógł rozpoznać płci Sinaary. Został więc przy grzecznościowym zwrocie. - Nie ma żadnego problemu, dżentelistoto. Zauważyłem tylko, że zaparkowałaś swój frachtowiec na prywatnym lądowisku. Strasznie ciężko taki wynająć.
Zrobił zakłopotaną minę osoby, która zaraz poprosi o przysługę.
- Dziś przylatują do mnie przyszli teściowie, więc tak się zastanawiałem... na lądowisku jest dużo miejsca, a fajnie byłoby ich przyjąć z klasą. Pytałem twoich znajomych, mówili że to twój statek. Nieprzyjemne typki, myśleli że chcę was od razu zrewidować.
Mężczyzna uniósł brwi, jakby pomysł był niedorzeczny. Albo pozornie niedorzeczny i wypowiedź miała drugie dno.
- Przesunąłbyś nieco maszynę, tak żeby na godzinkę czy dwie mógł ktoś wylądować obok? Będę zobowiązany.
Policjant ostatecznie założył, że ma do czynienia z mężczyzną. Czyli kamuflaż, mimo drwin piratów, sprawdzał się doskonale.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Sinaara » 24 Lis 2011, o 18:34

A jednak niespodzianka. Dżentelistota brzmiało o tyle zabawnie, o tyle równie idiotycznie, niemniej najważniejsze, że oficer nie rozpoznawał jej tożsamości. Cała sprawa brzmiała cudacznie, to wszystko brzmiało niewiarygodnie. Miała sprzątnąć kogoś, ale w drodze po jeszcze większe zyski natrafiała na coraz to dziwniejsze przypadki. Teraz do kolekcji indywiduów trafił policjant bez parkingowego miejsca. Zaraz prędko spojrzała na jego odznaczenia, tak by wiedzieć do kogo zwrócić się w przyszłości o przysługę. Gdy tylko zapamiętała jego godność podniosła lekko głowę spoglądając na stróża porządku.
- Da się zrobić, chwilę to potrwa. Nie musiała mówić więcej, bo i sama sytuacja nie wymagała dzielenia się z nim historią życia. Wróciła do maszyny, uruchomiła silniki główne i pomocnicze wzbijając się lekko nad grunt stacji i upewniwszy, że nie zrobi niczego niewłaściwego przesunęła maszynę tak by zrobić miejsce dla kolejnego statku. Nie powinno być więcej problemów, dlatego też gdy tylko silniki zgasły, zamknęła maszynę i wróciła do porządkowego.
- O zobowiązaniach pogadamy kiedy indziej, bardzo się śpieszę, miłego dnia. To mówiąc nawet nie czekała na to co powie, zaraz prędko oddaliła się do miejsca spotkania z robalem i resztą. Wejdzie i zajmie miejsce wystarczająco blisko by ich słyszeć, wystarczająco daleko, by nie rzucać się od razu w oczy.

Sinaara przenosi się do [Coruscant] Bar Baribal
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Sinaara
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 12 Lis 2011, o 14:05

Re: [Coruscant] Kredyt nie śniedzieje

Postprzez Mistrz Gry » 14 Cze 2012, o 13:51

Sinaara przenosi się z [Coruscant] Bar Baribal

- Spóźnia się nasza mała - Oooorrrraaaaalllllip zastrzygł w znudzeniu czułkami i mlasnął szczękożuwaczkami.
- Czekamy jeszcze kwadrans - zadecydował Korjak.
Guar Giorinno przymknął wszystkie troje zamglonych oczu. Dwa piwka i znikamy. Jeśli łowczyni wpadła, niebezpiecznie będzie tu siedzieć. Arkanianin i Feeorin z uznaniem kiwnęli dla trzeźwego wywodu pijanego jak bela Grana. Owadopodobny Oooorrrraaaaalllllip nie miał tak oczywistej mowy ciała. Nerwowo zastukał kilkoma kończynami, by wyrazić zgodę.

***


- Stać.
Niezgrabny kształt posłusznie się zatrzymał na środku coruscańskiej ulicy. Sinaara zaklęła w duchu, nie powinna była tak sztywno zareagować. To jak przyznanie się do winy.
Dwóch oficerów CSF stało przed nią, na widoku. Jeden z tyłu, a ostatni, czwarty, z pewnością był w ukryciu. Dwa droidy CSFu stały po obu stronach ulicy. Klasyczna obława.
- Odłóż broń.
- To będzie trudne - odpowiedziała Twi'lekanka, zdając sobie sprawę, że nie ma sensu dalej grać. Z pewnością zebrali dość informacji, skoro zdecydowali się ją zatrzymać. Coruscańska policja nie słynęła z lekkomyślności. - Jest ukryta.
Oficer, ten sam który wcześniej udawał zainteresowanego łapówką, na chwilę stracił rezon.
- A więc trzymaj ręce na widoku.
Sinaara ponownie zaklęła w myślach. Dała się podpuścić. Zdjęła hełm.
- Jestem licencjonowaną łowczynią nagród. Przeprowadzam właśnie akcję. Mój statek jest zarejestrowany...
- Na fałszywych kodach - dodał oficer z tyłu, zbliżając się. - Posiadasz nielegalne uzbrojenie. Do tego próba przekupstwa.
- Gildia łowców...
- Jesteśmy na terenie Nowej Republiki.
- Na Coruscant! - dodał trzeci oficer, gdy drugi zakładał Sinaarze energetyczne kajdanki. Widać też chciał zabrać głos. Żółtodziób. Załatwiłaby go w mgnieniu oka. Może nawet pozostałych też. Ale cholerne droidy...
- Masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie. Masz prawo do wiedzy. Sądzona będziesz według prawa republikańskiego.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02


Wróć do Archiwum

cron