Content

Archiwum

[Coruscant] Rudera

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Coruscant.

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 17 Kwi 2012, o 22:13

Panna Gersenówna

Na piętrze rudery Alicia zobaczyła ciemny, wąski korytarz, który prowadził na przody budynku. Długi na około dwadzieścia metrów, szeroki na mniej niż dwa, wydawał się dziewczynie dziwnie mrocznym i obcym. Po jego obu stronach znajdowały się drzwi, w regularnych odstępach odciskając się na fakturze ściany. Każde z nich były prawie w jednakowym stopniu zniszczone, a na ich płaszczyznach dogorywały resztki schodzącej farby. Kolor malowania jeszcze pogłębiał przygnębiające wrażenie, jakie wywierał na Gersenównie ten korytarz.
Była to najpewniej część budynku, gdzie na życie zarabiały mieszkające tu niegdyś prostytutki. Alicia miała niesamowicie mocne przekonanie, że w każdym z pokojów znajdujących się za drzwiami znajdzie wielkie łóżko, małą łazienkę i niewiele więcej. Przebiegając wzrokiem przez ten ponury widok, Alicia zauważyła na końcu korytarza załamanie, jakby przy zewnętrznej ścianie budynku droga po prostu skręcała i jeszcze się nie kończyła.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry

Dziecko z pudełka przenosi się z: [Nar Shaddaa] Sektor Koreliański

Gdy tylko zamknął wieko, Darrena otoczyły ciemności, w których nie czuł się zbyt pewnie. Szczęśliwie dla niego przewoźnicy towaru spieszyli się na tyle, iż nie usłyszeli jego cichego szlochania. Gdy, jak się domyślał, znalazł się w ładowni jakiegoś statku, Selzen nie mógł już zdradzić tym swojej obecności, gdyż po chwili zasnął niespokojnym snem.
Nie wiedział po ilu godzinach się obudził, lecz cały czas czuł lekkie drżenie jego "kabiny". Zrozumiał, że leci w nadprzestrzeni, choć nie zdawał sobie sprawy jak długo już, ani ile to jeszcze mogło potrwać. Był wciąż małym chłopcem, co prawda szkolonym długo na wojownika, ćwiczonego w ciężkich warunkach, lecz nadal dzieckiem. Nie znał się w ogóle na podróżach międzygwiezdnych, choć nawet ta wiedza nie mogłaby mu pomóc. Siedział w niedużych pudle i do tego ograniczał się tylko jego świat.
Nie wiedział ile leciał, zasypiał wiele razy, podjadał towar, pośród którego się ukrył, i cały czas leciał dalej.
W końcu coś się zmieniło. Drżenie pokładu ustało, po jakiejś godzinie chwilach Darren poczuł gwałtowne szarpnięcie. Najwyraźniej był "wyładowywany" u celu. Jego środek transportu podrzucano, przerzucano i podnoszono kilkukrotnie, aż w końcu mały Selzen poczuł, że pudło postawiono na czymś, co raczej nie powinno było się ruszać. Po chwili usłyszał głosy, które dochodziło z okolic ładunku.
- Okej, zgadzam się na tą cenę. Sprawdźmy tylko, jaki jest stan mojego ładunku. - Po tych słowach młody Kiffar usłyszał kroki, które rozlegały się naprawdę blisko. Po chwili ktoś gwałtownie otworzył skrzynię, akurat tę, w której schowany był dzieciak.
- Co do kurw... - powiedział zdziwiony Rodianin, który stał obok pudła z jakimś dziwnym urządzeniem. Darrena oślepiło światło, które wpadło do środka. Otrząsnął się z tego szybciej, niż zdziwiony handlarz, który nadal wpatrywał się w niespodziewanego gościa. Szybkim ruchem Darren wyprostował zdrętwiałe mięśnie i skoczył mu między nogami. Znalazł się na ulicy jakiegoś ogromnego miasta, zapewne samego Coruscant. W pobliżu nie widział żadnych dobrych kryjówek, choć całkiem niedaleko niego, na rogu następnego przecięcia ulic, znajdowała się jakaś stara rudera.
W tym momencie wydała mu się miejscem wprost stworzonym dla niego.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 18 Kwi 2012, o 15:32

Gdy Darren się obudził, przetarł lekko oczy i ziewnął. Czuł dziwną pustkę, jakby stracił coś cennego, ważnego. Jakby stracił część swojego życia. Nie wiedział tylko czy to uczucie odnosiło się do Kiffex, Nar Shaddaa czy planety, na którą właśnie podąża. Chłopak telepał się z zimna i strachu. Skulony w kłębek bardzo, bardzo po cichutku, wręcz ledwie słyszalnie, nucił sobie piosenkę. Próbował dodać sobie otuchy. Co chwilę w niekontrolowanych gestach pochylał się do przodu i znowu do tyłu... Do przodu i do tyłu.
Gdy pudło, w którym się skrył zaczęło "lewitować", strach wezbrał w nim niesamowicie. W sekundzie skamieniał i nerwowo przełykając ślinę wyczekiwał. Uczucie grozy, które mu towarzyszyło nie pozwoliło zwrócić mu uwagi na wszystkie podrzucenia, szarpnięcia czy dźwięki. Jego oddech przyspieszył, dokładnie tak samo, jak bicie serca. Teraz był skazany tylko na ślepy los, któremu oddał się opuszczając Kiffex. Do tej pory go nie szczędził... Co będzie teraz?
Promień światła gwałtownie uderzył dzieciaka w oczy. Instynktownie zasłonił twarz rękoma i krzyknął:
- Poooomocy!... Nie rób mi krzywdy. Ja nie chciałem!- Gdy tylko jego wzrok powrócił nie było czasu - trzeba było wiać, chłopak wiedział to z doświadczenia, które zyskał na Księżycu Przemytników. Błyskawicznie wyskoczył z pojemnika, w którym się znajdował. W ręce ściskał jakiś owoc, którym pożywiał się podczas podróży. Zdrętwiałe nogi nie były dla niego żadnym problemem. Przynajmniej nie w tym momencie, gdy w jego ciele wezbrała adrenalina. Szybko rozeznał się w okolicy. Otwarta ulica nie była najrozsądniejszym miejscem - młody wojownik nie był na swoim terenie, a więc mógłby zapędzić się w zaułek, wpaść w jakieś szemrane ulice albo wystawić się na potencjalny ostrzał z blasterów. Racjonalne myślenie w takich sytuacjach było typowe, dzięki jego wychowaniu. Mimo wszystko nie potrafił do końca zachować zimnej krwi. Wszystko dokładnie rozplanował, ale strach, bezradność i nienawiść ogarniała go z każdej strony. Gdy Rodianin otworzył pojemnik, w którym się znajdował przez myśl nawet przeleciała mu chęć poddania się. Zamknięcia oczu i po prostu powierzenia swojego żywotu ślepemu losowi, fatum. Przełamał się. Przypomniał sobie słowa ojca: "Nigdy nie polegaj na nikim". Może był on surowym wychowawcą, ale jego rady niejednokrotnie uratowały mu skórę.
Nie było czasu na żadne rozmyślenia. Wszystkie te troski przebiegły Darrenowi przez myśl w chwili, gdy się rozglądał. Szukał on najbliższego miejsca, w którym mógłby się schować i uciekać, nie będąc wystawionym, jak na dłoni. Rudera była wręcz idealna. Jeśli w środku znajdował się ktoś "zły", to i tak chłopaka nie spotka nic gorszego, niż spotkałoby go, gdyby został dorwany przez zdenerwowanego Rodianinia, który prawdopodobnie w tym momencie rzucił się za nim w pościg. Korzystając ze swoich drobnych nóżek i szczupłej sylwetki, Darren biegnąc do potencjalnego schronienia starał się przemykać wąskimi przejściami, dobrze zasłoniętymi. Jeśli mogła się natrafić jakakolwiek okazja, by zwiększył swoją przewagę w tej uciecze, próbował ją wykorzystać - wtopić się w tłum, schować się, gdy Rodianin nie patrzy, wbiec niepostrzeżenie do rudery... Teraz wszystko zależało od jego sprawności. A tę miał, szczególnie przy tak mocno ogarniającym go strachu i adrenalinie.
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 18 Kwi 2012, o 16:33

A więc szli dalej. Tym razem grubas odszedł nieco dalej i nie sapał nad uchem Alicji jak wcześniej. To pozwoliło dziewczynie na nieco swobodniejszy chód i szybkie myślenie co powinna zrobić. Na razie szła przed siebie dość ciemnym i wąskim korytarzem. Dla drobnej i chudej dziewczyny było to jak znalazł. W porównaniu do otyłego faceta ona mogła spokojnie skakać po nim. A ciemność ... w sumie to mógł być jej sprzymierzeniec.
Tak więc nasz Promyczek przyśpieszył kroku, aby jak najdalej odejść od depczącego jej po piętach grubasa. Postanowiła zrobić to czym prędzej. A potem ... Potem skierować się do najbliższych drzwi po którejkolwiek stronie.
A więc dziewczyna zaczęła coraz szybciej iść, najpierw przyśpieszyła jedynie kroku, aby oddalić się od grubasa. Potem postanowiła biec i wpaść w pierwsze lepsze drzwi po lewej stronie.


Witam serdecznie Darrena w wątku i przepraszam, że post nie jest aż tak bardzo barwy i długi jak twój :cry:
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 19 Kwi 2012, o 19:56

Szaleńczy bieg Darrena był prawdziwą walką. Chłopiec musiał pokonać ból płuc, mięśni, a także własny strach. W końcu dobiegł do rudery nim złapał do wściekły Rodianin. Szczęśliwym dla niego trafem, drzwi były całkowicie otwarte, więc malec nie miał żadnych problemów z dostaniem się do środka. Wbiegając do wnętrza zobaczył, że wejście zostało wyważone, a może nawet wykopane z zawiasów. Nie świadczyło to najlepiej o mieszkańcach budynku, jednak Darren nie miał teraz czasu zastanawiać się nad takimi szczegółami.
Szybko rozglądnąwszy się po wnętrzu, Selzen zobaczył przestronną salę, która zawalona była resztkami mebli i jakiś sprzętów. Z jednej strony pomieszczenia Darren zobaczył drzwi, które najpewniej prowadziły do kolejnych pokoi dziwnego wnętrza. Naprzeciwko niego znajdowała się długa lada.
Nagle chłopiec zobaczył jakiś ruch tuż przy niej. To inne dziecko patrzyło na niego wystraszonymi oczyma. Dziwny wyraz twarzy chłopczyka zmienił się diametralnie, gdy tylko młody usłyszał krzyki goniącego Kiffara handlarza. Nieznajomy przywołał Selzena do siebie krótkim ruchem ręką, po czym z obawą schował się znów za ladą.
Tymczasem na piętrze budynku inna młoda - choć o wiele starsza - osoba starała się wybrnąć z niezbyt ciekawej sytuacji. Na długości korytarza udało jej się zostawić dość mocno w tyle wielkiego mężczyznę, który szedł uważnie, rozglądając się za jakąś pułapką. Nie zauważył szybszego kroku Alicii, a gdy tak zaczęła biec, była już poza jego bezpośrednim zasięgiem. Zanim zdążył podjąć jakąkolwiek akcję, dziewczyna skoczyła do jednych z drzwi po lewej stronie. Te na nieszczęście Gersenówny nie ustąpiły od razu, co skrzętnie zauważył wielkolud.
Grubas z szaleńczym uśmiechem zbliżał się coraz szybciej do Alicii, wciąż jednak rozglądając się za jakimiś oznakami zasadzki. W końcu, gdy był tylko kilka metrów od szarpiącej się z drzwiami młodej kobiety, na korytarzu rozległ się krzyk. Nie był to zbyt mocny, ani głośny głos, jednak był tym, czego poszukiwał mężczyzna. Krzyczała mała dziewczynka, którą spotkała wcześniej Gersenówna.
Cały czas z tym samym uśmiechem na twarzy, grubas obejrzał się naokoło. Zrozumiał, że Alicia nie ma gdzie uciec, więc ruszył w stronę schodów. Dziewczynę aż zdziwiło, jak szybko i sprawnie mężczyzna obrócił się w wąskim przejściu. Już po chwili widziała tylko jego plecy, które znikały na pierwszych stopniach schodów.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 22 Kwi 2012, o 16:17

- A więc udało się jej! Pobiegła, oddaliła się na dość znaczną odległość od Tłuściocha. Jej szczęście. A ten debil nawet tego nie zauważył! Ha, jednak życie w obskurnych slumsach dolnych partii Coruscant dało coś jasnowłosej. I jak najszybciej do drzwi! - takie oto myśli towarzyszyły naszemu Promyczkowi kiedy, niczym chyża łania lub jakieś inne zwierzątko, uciekała przed naszym panem Tłustym. Ale jak to bywa, los jest przewrotny. Czasem się uśmiechnie, innym razem okrutnie zakpi. I tak właśnie było w przypadku drzwi do których dopadła Alicja. Nie chciały one puścić za pierwszym razem. Ani za kolejnym.
- Kurwa - tym razem jasnowłosa powiedziała to na głos. Jednocześnie szamotała się z drzwiami, które, jak na złość, nie chciały puścić. I tutaj Promyczek zrobiła błąd. Zamiast biec dalej i szukać innego wyjścia, ona walczyła z tymi cholernymi drzwiami. Dała tym samym możliwość na przybliżenie się Tłuściochowi. I to dość niebezpiecznie.
Następnie zaś Promyczek usłyszał krzyk. Dziewczynę zmroziło, gdyż doskonale znała ten głos. Należał on do Mii, nastolatki, która jeszcze tak niedawno znajdowała się na dole rudery. Cóż, w tym momencie Grubas nie czekał na to co zrobi Alicja. Odwrócił się na pięcie i zbiegł na dół. Dziewczyna jednak tym razem nie chciała stać i patrzeć jak głupia. Czym prędzej puściła się za Grubasem na dól. Miała nadzieję, że go dogoni. W międzyczasie próbowała wyciągnąć ze kieszeni swoich spodni mały sprężynowy nóż. Bieg na pewno jej to utrudniał, a więc nieco zwolniła aby wyjąć go. Oby Grubas nie zwiał jej jeszcze bardziej.

A więc jeśli dziewczynie udało się dobiec dość blisko Grubasa, jeśli udało się jej wyciągnąć nóż to postanowiła nim rzucić. W co? Celowała w plecy grubasa. Ale to oczywiście wszystko przy najlepszym scenariuszu.
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 23 Kwi 2012, o 00:08

Chłopiec ciężko oddychał. Nie przebiegł długiego dystansu, jednak był wyczerpany. Jeśli podróż go zmęczyła, to teraz był na skraju wytrzymałości. Najwidoczniej trzeba będzie wznowić treningi, bowiem od czasu, gdy Darren wyniósł się z Kiffex, nie miał ku temu okazji. Nieważne, plany na przyszłość opracuje kiedy indziej, teraz trzeba się ukryć.
Gdy tylko nieznajomy pokazał mu kryjówkę, ten zasłonił swoje usta dłonią, żeby Rodianin nie usłyszał przyspieszonego oddechu. Bicia serca jednak nie potrafił utemperować. Po woli rozpoczął próby uspokojenia się. Zaczął przepuszczać powietrze przez płuca wolniej, bardziej regularnie. Przymknął lekko oczy, wtulając się w ladę najbardziej, jak się dało. Wciąż doskwierało mu uczucie zagrożenia. Adrenalina za nic nie chciała go opuścić - bał się, że to może o czymś świadczyć. O czymś złym. O czymś, co po woli nadchodzi w jego stronę. W razie czego scisnął rękojeść wibroostrza, schowanego pod ubraniem. Wsadził po prostu jedną z dłoni pod szatę, jakby trzymał się za bok. Nie chciał pokazywać swojej broni nieznajomemu. Bał się, że może go tym wystraszyć, a przecież ten przed chwilą uratował mu życie. Chociaż... Skoro miał on na tyle odwagi, żeby wyciągnąć młodego Darrena z opałów, to pewnie nie jedno w życiu widział.
Na razie, Selzen po prostu nasłuchiwał, starając się zbytnio nie poruszać. Jedną dłonią zasłaniał swoje usta, by ciężki oddech nie wydał jego kryjówki, natomiast drugą trzymał na swojej broni, gotowej do użycia. Co chwile przymykał oczy - od dłuższego czasu podejmował wysiłki uspokojenia się. Przede wszystkim interesowało go to, gdzie jest Rodianin i czy z miejsca, w którym się znajduje, są potencjalne drogi ucieczki. Pobieżnie zaczął się wszystkiemu przyglądać. Omiótł całe pomieszczenie swoim wzrokiem, który na samym końcu zatrzymał się na jego "wybawcy". Dzielnym chłopaku, który jak się okazało myślał dużo bardziej racjonalnie, od Darrena i był w stanie nadstawić karku za całkiem obcego bezdomnego włóczęgi. Po raz kolejny, Kiffar nadstawił ucha, by zorientować się czy jest już bezpiecznie. Jeśli chwilowo niczego nie było słychać, po woli przysunął się do tajemniczego chłopaka i szeptem zaczął rozmowę:
- Gdzie jesteśmy? Co to za miejsce? Co to za planeta? - w jego głowie rodziło się jeszcze więcej pytań, niż podczas pierwszego pobytu na Nar Shaddaa. Po fali pierwszych pytań zaczęły się kolejne: o tożsamość nieznajomego, dlaczego mu pomógł, kim był Rodianin, który go gonił i tym podobne, i tak dalej... Na samym końcu, gdy uzyskał wszystkie odpowiedzi podziękował chłopakowi za uratowanie życia i przedstawił się.
Wiadomym jest, że podczas takiej zawieruchy może nie być czasu na pogawędkę. Wtedy, młody Selzen trzyma się kurczowo nieznajomego, zachowując się najciszej, jak może.
Adrenalina, stres i strach będą towarzyszyły Darrenowi przez najbliższe kilka chwil. Nawet te sekundy odetchnienia, nie mogły mu dać ulgi. W jego głowie szumiało. Najchętniej, położyłby się on teraz spać, odpocząć. Chciał, żeby to wszystko wreszcie się skończyło. Aby nareszcie mógł zasnąć spokojnie.


Cześć Alis! ;) Nie liczy się ilość, a jakość, a tego od Ciebie mógłbym się uczyć godzinami ;> Mam nadzieję, że nasza "współpraca" będzie owocna :D
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 25 Kwi 2012, o 17:07

Gdy oboje chłopców schowało się za ladą, Darren wykorzystał pierwsze chwile spokoju na złapanie oddechu. Starał się zachowywać jak najciszej, myśląc, że właśnie znalazł się w kryjówce swojego nowego towarzysza. Starszy chłopak dał mu kolejne znaki ręką, wskazując na dziurę w tylnej ścianie pomieszczenia. Po chwili zaczął się wczołgiwać w wąski otwór. Gdy tylko Selzen podążył za nim, znalazł się w jakimś małym, strasznie wąskim pomieszczeniu, które musiało być jakimś zapleczem głównej sali.
Jego towarzysz położył palec na ustach, nakazując Kiffarowi ciszę, a sam zasunął na przejście jakiś karton, zasłaniając je przed niepowołanymi oczyma. W tej właśnie chwili usłyszeli głośne kroki, które rozległy się za ścianą. Kolejne hałasy wskazywały na to, że wściekły Rodianin demolował jeszcze bardziej zniszczone wnętrze, szukając swojej zguby.
Tymczasem chłopiec pociągnął Darrena za rękaw, wskazując mu kolejną dziurę.
- Chodźmy, musimy poszukać mojej siostry - wyszeptał. - Tylko bądź cicho.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Kiffara, nie dając mu czasu na zadawanie jakichkolwiek pytań, ruszył dalej. Po chwili przeszli do następnego pomieszczenia, w którym stało wielkie łóżko. Wyszli po cichu na korytarz, a gdy znaleźli się już na tyłach budynku, doszli do klatki schodowej. W tym właśnie momencie Darren zobaczył jakąś dziewczynkę zbiegającą po schodach i usłyszał głośne trzaski, jakby ktoś przerzucał cegły po piętrze. Ktoś, kto gonił młodą, musiał być naprawdę potężnej postury.
Nagle zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Dziewczynka zauważyła brata i wskazała mu drogę, biegnącą na tyły budynku. Na górze rozległ się za to przeraźliwy krzyk cierpienia i zaskoczenia, po czym na schodach rozległ się niesamowity rumor. Po chwili Darren zobaczył zjeżdżającego po schodach monstrualnego faceta, na które plecach znajdowała się jakaś dziewczyna. Jedyną rzeczą, jaką zdążył zauważyć była jej zjawiskowa uroda.
Chwilę później wylądowała prosto na nim, a on uderzył o podłogę.

Kilka sekund wcześniej


Alicii nie można było odmówić dwóch rzeczy, które dla wielu są całkowicie nierozłączne. Chodzi mianowicie o odwagę i głupotę.
Dziewczyna rozpędziła się w wąskim korytarzu i wyciągnęła nóż. Celowanie przy takim tempie poruszania się było praktycznie niemożliwe, jednak jej cel zajmował właściwie całą szerokość klatki schodowej, co znacznie ułatwiło jej rzut. Cisnęła po prostu swój sprężynowiec w jego stronę, będąc pewną trafienia.
Nie pomyliła się, gdyż ostrze weszło głęboko w bark grubasa. Chwilę potem zdarzyło się jednak kilka rzeczy, które nie znalazły się w planie dziewczyny. Olbrzymi mężczyzna wrzasnął, zapewne bardziej ze zdziwienia, niż z bólu i zatrzymał się gwałtownie. Chciał się odwrócić, jednak wszystkie te czynności wykonywane na raz spowodowały tylko jeden efekt - mężczyzna stracił równowagę.
W tym samym momencie wciąż rozpędzona Gersenówna potknęła się o wystającą z podłogi deskę i ruszyła lotem koszącym w jego kierunku. Trafiła idealnie pomiędzy łopaki grubasa, który próbował wciąż złapać równowagę. Dodatkowe kilkadziesiąt kilogramów, do tego poparte niezłym pędem, skutecznie zakończyło te próby i dwójka ruszyła w dół schodów. Podróż, która trwała zaledwie kilka sekund skończyła się szczęśliwie tylko dla żeńskiej części wycieczki.
Alicia utrzymała się jakoś na plecach olbrzymiego cielska mężczyzny, dzięki czemu przeżyła niesamowitą i miękką przygodę. Dopiero przy końcu schodów, gdy grubas zahaczył z wielkim trzaskiem o ostatni stopień, wyleciała do przodu prosto w korytarz. Nie zdążyła nic zrobić, choć lądowanie miała zaskakująco miękkie. Trafiła na kolejne dziecko, choć wydawało jej się, że nie był to brat Mii.
Tymczasem grubas na leżący u dołu schodów zaczął wydawać z siebie jakieś głuche dźwięki, a od przodu budynku Gersenówna usłyszała inne, zbliżające się kroki.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 28 Kwi 2012, o 12:45

Stojąc w wąskim przejściu z trudem powstrzymywał łzy. Gdy tylko poczuł przysłowiowe "świeczki" w oczach, zamknął powieki, żeby chłopak, który go uratował nie widział go w tym stanie. Chciał uchodzić za twardziela, chyba każde dziecko chciało. I rzeczywiście nim był, ale wszystko ma swoje granice. Ileż można być "groźnym wojownikiem", mając zaledwie osiem lat, sto dwadzieścia centymetrów wzrostu i ciągłe problemy na karku? Jedno było pewne. Jeśli to przetrwa, zyska ogromne, ogroooomne doświadczenie.
Nie mógł teraz pokazywać swoich słabości. W życiu czekają go niewątpliwie gorsze chwile, w których nie pojawi się "wybawca" w ostatniej chwili. A co wtedy? Na Kiffex dawał sobie z tym radę, tutaj też musi. Oswoi się z nowym "domem" i będzie twardy jak skała. Tak, takie miał właśnie postanowienia. Przełknął nerwowo ślinę, zaciskając maleńką piąstkę. Jego drobniutkie mięśnie napięły się. Teraz nie było odwrotu. Czeka go tylko przyszłość! Otworzył powieki, a po strachu i przytłoczeniu zdawało się nie być śladu. Niesamowita mobilizacja dała mu otuchy.
Darren rozumiał słowa nieznajomego. W zasadzie nie zwracał uwagi na to czy mówi on w wspólnym, czy jakimkolwiek innym języku. Jego zdolności pojmowania obcych dialektów były nader dziwne, jednak nieokiełznane. Posłusznie pokiwał głową, jednak widząc, że chłopak już dawno ruszył, przyspieszył kroku, żeby go dogonić (oczywiście tak cicho, jak to było tylko możliwe). Młody Kiffar ciągle bacznie się rozglądał. Starał się zapamiętać całą drogę, którą przebył do klatki schodowej. Zachowywał czujność, ponieważ nigdy nie wiedział, co tutaj może się czaić. W końcu po raz kolejny był nie na swoim terenie... Jego rozmyślania przerwały jakieś dziwne krzyki. Wzdrygnął się.
Gdy zobaczył grubasa spadającego po schodach zdawało mu się, że stoi przed dziecięcym dowódcą gangu, w wydaniu Alfa. To wszystko wyglądało tak, jakby los skierował go tutaj, by dostał nauczkę za ucieczkę z Księżyca Przemytników i mimo, że od tego momentu nie minęło wiele czasu, to Darren zmienił się. I to bardzo. Dziewczyna spadając na chłopaka przygwoździła go do ziemi. Przez chwile nie mógł złapać oddechu. Otworzył nerwowo oczy, które widząc lecący w jego stronę "pocisk" automatycznie zamknęły się.
- Eeee... zejdź...ze...mnie... - starał się wykrztusić przez przygniecione, lekko obciążone malutkie płuca. Lewa dłoń powędrowała w kierunku wibroostrza. Już dawno nie miał z niego pożytku. Być może zbliżał się ten moment, gdy wreszcie nie będzie musiał ograniczać się do pięści. Ostatnie dni nauczyły go - albo ja, albo on. Nie mógł okazywać słabości i musiał wykorzystywać każdy swój atut do skończenia pojedynku. Nikt tutaj nie jest do niego przyjaźnie nastawiony (nie licząc chłopczyka, który uratował mu życie). Młody Selzen próbował zepchnąć dziewczynę z siebie. Oczywiście niewątpliwie było to dla niego bardzo trudne, jednak starał się. Jej uroda chwilowo nie robiła na nim wrażenia. Był zbyt młody, żeby zwracać na takie rzeczy od razu uwagę, dlatego też nie miał żadnych oporów w odpychaniu jej dłońmi - nawet jeśli musiałby odepchnąć ją za klatkę piersiową... :oops:
Jeśli tylko udało mu się odzyskać pion, stanął murem przed swoim wybawcą. Nie pozwoli go skrzywdzić, tak jak on nie pozwolił skrzywdzić jego. Kątem oka patrzył także, co zamierza zrobić nieznajomy chłopczyk i jego siostra. Gdyby chcieli uciekać, Darren niewątpliwie podąży za nimi. Przez cały czas trzymał lewą dłoń pod szatą będąc gotowym na wydobycie wibroostrza. Nerwowo jeździł wzrokiem - to raz patrząc na otoczenie, to na Alicię, to na nieznajomego grubasa. Jedyne, co mógł teraz zrobić to czekać na ruchy reszty.
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 1 Maj 2012, o 01:07

Pośpiech i działanie czasem zbyt pochopnie - tego nie można było odmówić młodej Gersenównie. Splot dziwnych wydarzeń sprawił, że Alicja wpadła w dość dziwną sytuację z której można powiedzieć, że wyszła obronną ręką. Najpierw udało się jej trafić grubas, który dość nieporadnie uciekał korytarzem, kierując się w stronę schodów. Cóż, rzut może nie był najlepszy, ale wielkie ciało zajmowało na tyle powierzchnię korytarza, że broń Alicji weszła w miarę miękko w zwały tłuszczu mężczyzny. Dziewczyna trafiła go`w bark. Po tym pojawił się na twarzy dziewczyny lekki uśmiech. Pełna euforii i entuzjazmu postanowiła pobiec prędzej. I cóż, w tym momencie fortuna odwróciła się od niej. W ferworze wszelkich wydarzeń nie zauważyła, że spod podłogi wystaje deska. I jak na złość, właśnie o nią potknęła się. I jak na złość, nasza jasnowłosa straciła równowagę i wpadła na grubasa, który odwrócił się w jej stronę z wyrazem bólu i zdziwienia całą sytuacją. Mina Alicji na pewno była podobna. W zasadzie dziewczyna dała się ponieść sile, która z impetem wcisnęła ją w cielsko grubasa. A potem? Potem zaczął się zjazd po schodach na plecach mężczyzny. Wszystko działo się w tak szybkim tempie, że Alicja nawet nie zdążyła się zdziwić. Jeszcze chwilę temu biegła po korytarzu, potknęła się i obecnie jechała po schodach na kimś komu niedawno wbiła nóż w plecy. Wszystko to było bardzo dziwne i działo się strasznie szybko. Przez krótką chwilę nastolatka miała wielką uciechę z tego co się działo. Nawet uśmiechnęła się w trakcie całego zjeżdżania. Niestety, jednak radość nie trwała długo, gdyż schody kiedyś się w końcu skończyły. Nasza Alicja miała wtedy dość nieprzyjemne lądowanie, Przeskoczyła przez grubasa, w zasadzie przez całe jego ciało i poleciała do przodu. Jednak i w tym momencie można było powiedzieć, że los jej sprzyjał. Mimo, że straciła równowagę to nasza jasnowłosa wylądowała na kolejnym ciałku. Tym razem było ono o wiele mniejsze od ciała wielkiego, tłustego wieprza na którym miała przejażdżkę. Alicja przewróciła niewielkiego wzrostem dzieciaczka. Tak, kolejnego małego bachora, którego spotkała w trakcie swojej wędrówki do dawnego burdelu. A może to był hotel? Mniejsza. Tak czy inaczej, jak na razie Alicja miała same kłopoty przez dzieciaki. Rzuciła szybko okiem na malca, którego miała pod sobą. Nie przypominał jej nikogo kogo wcześniej by widziała. Czym prędzej postanowiła zejść z niego i działać. Widziała, że malec próbuje ją z siebie zrzucić. Cóż, jednak był on za mały, aby poradzić sobie z większą dziewczyną. Alicja postanowiła sama mu pomóc. Zeszła z niego i rzuciła krótką komendę w stronę małego:
- Wstawaj gówniarzu.
Cóż, Gersenówna, jak już wcześniej wspomniałam nie należała do osób o wysokiej kulturze bycia. Poza tym dziewczyna usłyszała jakieś kroki na zewnątrz budynku. Cholera, musieli się schować. Promyczek rozejrzał się szybko po całej ruderze. Gdzie mogli się schować. Jedynym miejscem jakie przyszło do głowy Alicji była lada, za którą schowane było rodzeństwo przygotowujące posiłek. Nie namyślając się długo tam postanowiła udać się dziewczyna. Rzuciła także krótkie polecenie do dzieciaczka, którego o mało nie udusiła:
- Jak chcesz to chodź ze mną - spojrzała się szybko na niego, po czym szybkim krokiem udała się w kierunku lady.



Dziękuję, że panowie poczekali na mnie i mieli cierpliwość do mojego wysłużonego kompa. Obecnie mam sprawny sprzęt, więc odpisy będę dawała już w miarę regularnie ;)
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 7 Maj 2012, o 20:29

To był błąd i przekonać się miała o tym Alicia już po chwili, gdy dobiegł ją syczący szept Mii:
- Nie idź tam, tam jest...
W tym jednak momencie Gersenówna dowiedziała się, co tam jest, gdyż z głównej sali wypadł wściekły Rodianin. Widząc nieznajomą głośno krzyknął coś w tak niezrozumiały sposób, że ani dziewczyna, ani mający talent do języków Darren nic nie zrozumieli. O wiela łatwiej było jednak odnaleźć odpowiednie intencje działaniach kupca, gdy ten zaczął biec w stronę Alicii i stojącej na za nią grupki, wyciągając jakąś pałkę. Ten gest był prawdopodobnie znany i rozumiany w całej galaktyce, a zważając na różnicę wagową i wzrostową, nie wróżył nic dobrego młodej kobiecie.
W tym momencie rozległ się chłopięcy krzyk, gdy Akar postanowił poinformować Gersenównę o swoim nowym planie.
- Szybko, na tyły! - jego wrzask spowodował nieznaczne, choć gwałtowniejsze poruszenie grubasa, wciąż leżącego u dołu schodów. Najwyraźniej facet zaczął odzyskiwać przytomność, co nie wróżyło nic dobrego nowym towarzyszom. Korytarz nagle zaczął być przerażająco krótki i wąski, gdyż stojąca kilka metrów od grupki Alicia widziała szarżującego Rodiania, a tuż przy rodzeństwie i Darrenie wielki facet zaczął poruszać swoimi rękoma.
To wystarczyło, by dzieciaki przesunęły się za róg pomieszczenia i zniknęły ze wzroku dwójce pechowych towarzyszy. Kilka metrów za załomem znajdowały się drzwi, obok których widniała sporych rozmiarów dziura w ścianie. To właśnie nią uciekło rodzeństwo i to właśnie ona wydawała się być jedyną deską ratunki dla pozostałej w budynku młodzieży. Teraz pozostawało już tylko do niej dotrzeć, a przecież o wiele zgrabniejsza Alicia czy dużo mniejszy Darren mieli przewagę szybkości nad wściekłym Rodianinem, nie wspominając o ciągle jeszcze budzącym się grubasie.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 18 Maj 2012, o 16:40

Cóż, nie zawsze człowiek podejmuje trafne decyzje. W tym momencie nasza jasnowłosa pomyliła się. Chciała wejść za ladę, znaleźć tam schronienie i ukryć się. Niestety, w tym momencie przed młodą Gersenówną stanął Rodianin. Spowodowało to, że Promyczek stanęła jak wryta. Nie spodziewała się, że ktoś może jeszcze być z grubasem. Tym bardziej, że nacierający na nią mężczyzna posiadał broń w postaci pałki. Dziewczyna nie chciała na pewno spotkać się z nią, ani też poczuć jej na swojej skórze.
Wtem zza pleców usłyszała znajomy głos chłopaka. To był ten młodzieniaszek, który tak się stawiał. A teraz postanowił jej pomóc. Gersenówna, nie namyślając się długo, postanowiła podążyć za głosem. Skierować się na tyły budynku. Jasnowłosa obejrzała się i zobaczyła pozostałą grupkę uciekinierów. Malec, na którego wpadła znajdował się ze znajomym jej wcześniej rodzeństwem. Cała trójak skierowała się (albo powinna) w stronę kąta budynku, gdzie znajdowały się drzwi a także jakaś dziura. Alicia szybko oceniła, że może mieć problemy z wejściem do niej. Niemniej najpierw puściła się pędem w tamtą stronę, chcąc uciec zarówno Rodianinowi jak i grubasowi, który w każdej chwili mógł stać się groźny.

Jeśli nie musimy czekać na Darrena, będę wdzięczna ;) Poza tym zabijesz mnie jak zapytam się jak wygląda Rodianin :oops: :oops:
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 20 Maj 2012, o 20:00

- Uciekaj stamtąd! - próbował jeszcze nawoływać pannę Gersen młodziutki Selzen. No cóż, widocznie nie przyniosło to zamierzonego efektu, co można było wywnioskować na podstawie miny prezentowanej przez nieznajomą. Rodianin znowu deptał mu po piętach. Na dodatek z drugiej strony przejście blokował niemniej agresywny grubas. Było tylko jedno wyjście... Nogi za pas!
Darren zaczął biec przed siebie z całej siły, nie zważając na nic. Po raz kolejny musiał ratować swoją skórę i nie zamierzał, by tym razem zakończyło się to fiaskiem. Tak samo, jak podczas przylotu na Nar Shaddaa los dał mu okazję, by zrealizował swoje cele - tam był to szyb wentylacyjny, tutaj dziura w ścianie. Nie miał wyjścia. Nie myśląc wiele na temat konsekwencji i tego, co znajdzie za ścianą szybkim susem wśliznął się do niej, próbując przejść na jej drugi koniec (jeżeli takowy był).
Ale korytarz mógł się okazać nieco bardziej zdradliwy - mógł nie mieć zakończenia bądź być ciemny. W takim wypadku młody Selzen trzyma się możliwie blisko ściany, starając przyzwyczaić swój wzrok do panujących ciemności.
- Gdzie jesteśmy?! Kim oni są i czego od nas chcą? Jak stąd uciekniemy?! - Darren wpadł w dość ostrą panikę. Zadawał wiele pytań, za wiele. Starał się robić to jak najciszej, ale przez adrenalinę nie zawsze mu to wychodziło. Tym razem już nawet nie próbował uchodzić za twardziela. Bał się, nawet ślepy by to zauważył. Kurczowo trzymał się za bok, a przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy osoby, która nie wiedziała, że pod jego brudnymi i podartymi ubraniami schowana jest zabójcza broń.
Ejej! Panie przodem, ja też czekałem na Twój odpis tak samo, jak Ty na mój... :P Coś się nie zgraliśmy. Mimo wszystko powinien był chociaż się zalogować i napisać wiadomość, wybaczcie mi. Przepraszam, że tak krótko. Po prostu nie miałem pojęcia co dodatkowo mógłbym napisać w takiej sytuacji.
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 22 Maj 2012, o 15:36

Sytuacja na korytarzu wydała by się niemożliwie komiczna każdemu, kto mógłby ją obserwować ze znacznej odległości. Niestety jej głównym bohaterom z łatwością umykała cała zabawność tej sceny, gdyż musieli walczyć co najmniej o swoją skórę. W najgorszym przypadku stawka mogłaby być jeszcze większa, gdyż nie wiadomo było ani Alicii ani Darrenowi, co chodzi po głowach ich prześladowcom. Szybko więc ruszyli za rodzeństwem w stronę tylego wyjścia z budynku.
Ich szaleńczy bieg skończył się dość szybko i z dużym sukcesem, gdyż najpierw małemu Kiffarowi, a potem zgrabnej dziewczynie udało się przejść bez problemów przez dziurę w ścianie. Alicia zahaczyła tylko o wystającą część ściany, dzięki czemu podarła sobie ubranie i zarobiła dość długą szramę, krwawiącą i ciągnącą się wzdłuż pleców. Gdy tylko para znalazła się na dworze, szybko umiejscowiła się w małej, bocznej uliczce. Zobaczyli też młodziutkie rodzeństwo, które zachęcało ich gestami do schowania się za śmietnikiem stojącym niedaleko.
Gdy tam dotarli, co zajęło im kilka krótkich chwil, usłyszeli głosy za drzwi. Najpierw szarpanie zamkniętego przejścia, potem jakieś kopniaki w ścianę. Najwyraźniej jedna z dwójki ścigających ich złych istot chciała wyjść ze starego burdelu za wszelką cenę. Chwilę później usłyszeli niewyraźne słowa, które Alicia z łatwością przypasowała do głosu grubasa. Zaraz potem rozległ się strzał, a w ciszy, która po nim nastała usłyszeli tylko upadające ciało. Po jeszcze jednym szarpnięciu drzwiami, usłyszeli oddalające się korytarzem kroki.
Młodziutka Mia wyraźnie pobladła ze strachu, zresztą tak samo jak jej brat. Dopiero po chwili wykrztusiła cicho, ze ściśniętym gardłem:
- Co teraz robimy?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 24 Maj 2012, o 13:35

Kiffarowi dziwnie sprzyjało szczęście. Nie, żeby mu się to nie podobało, po prostu jeszcze całkiem niedawno jego poczynania były pasmem niekończących się i upokarzających go porażek. Może gdyby był bardziej starszy, a jego umysł doroślejszy i bystrzejszy to rzuciłby jakimś trafnym, pasującym do sytuacji zwrotem, jednak wciąż był "dorastającym za szybko dzieciakiem". No cóż, kto przewidzi, w którą stronę zawędrują nici, szyjące pajęczynę życia?
Darren ciężko dyszał. Po podróży wciąż nie miał okazji dobrze odpocząć... W zasadzie przed nią też nie miał na to jakoś szczególnie dużo czasu. Odbiło się to na jego kondycji. Był bardzo zmęczony, oddychał szybko i nieregularnie, co chwile nerwowo przełykając ślinę. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, która ma tutaj miejsce, starał się robić to możliwie cicho. Rozglądał się dookoła z sennym spojrzeniem, jakby jeszcze to wszystko do niego nie dochodziło, jakby uważał tą rzeczywistość za zwykły koszmar, z którego zaraz miałby się wybudzić. Co chwile patrzył mętnym wzrokiem to na Alicię, to na rodzeństwo. Nie mówił w zasadzie nic; nie było jak. Aż do czasu.
Wystrzał paraliżujący całą okolicę spowodował u niego mocne wzdrygnięcie się. Przed jego oczami nagle przeleciał cały trening bojowy, który przeszedł pod ciężkim spojrzeniem ojca na rodzinnej planecie. Pierwsze chwile, gdy otrzymał wibroostrze, jego intensywny trening, męki, rany, zmęczenie i ciężka praca. Kolejne testy i sprawdziany swoich umiejętności, które doprowadziły go do peryferii społeczeństwa. Został całkowicie odrzucony i żył tylko sam dla siebie i dla treningu, który miał uszczęśliwić ojca. Następne sceny inicjacji, w których miał zabić pierwszego człowieka i ... tchórzostwo. Uratowanie go od śmierci i następne oglądanie tortur, które sprawił mu ojciec Darrena. Zwykły strzał z blastera sparaliżował go. Mimo, iż w głowie wciąż tliły się stare obrazy, a mógł on dokładnie przyjrzeć się swojemu życiu, to wszystko w rzeczywistości trwało nie więcej niż pięć sekund, po których chłopak otrząsnął się. Pokręcił głową i popatrzył na rodzeństwo, które zdawało się najlepiej znać teren.
- Jesteście tutejsi, prawda? Będziemy bezpieczni w tym miejscu? Gdzie my w ogóle jesteśmy? - zaczął młody Selzen, patrząc to na chłopaka, to na dziewczynę. Przez chwile wydawało się tak, jakby nie dostrzegał on w ogóle Gersenówny, ponieważ skoncentrował się tylko na swoich potencjalnych "rozmówcach".
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 18 Cze 2012, o 22:28

Wyglądało na to, że naszych bohaterów czeka szaleńczy pościg przed obławą. Młoda Gersenówna chciała wraz z dzieciakami uciec jak najszybciej z tej zapadającej się rudery, gdzieś gdzie byliby w miarę względnie bezpieczni. W trakcie ucieczki z pomieszczenia nasza jasnowłosa, przechodząc przez dziurę w ścianie, zrobiła to na tyle nieudolnie, że część jej ubrania poszarpała się, a sama Gersenówna pocharowała sobie jeden z swoich pięknych boczków. Alicja zaklęła pod nosem dość szpetnie, czego nie będę przytaczać drogim czytelnikom. Niemniej, po przejściu przez dziurę rzuciła się w ucieczkę. ona i jej przedszkole ... Kurwa, jak to musiało zajebiście wyglądać. Uliczny złodziejaszek stał się mamką dla jakiejś hałastry dzieciaków, wziętych tutaj cholera wie skąd. Niemniej nie pozostało nic innego jak bieg, jak najszybszy bieg. Alicja, z racji tego, że była najstarsza, największa i może najbardziej wytrzymała to wyprzedziła dość znacznie resztę dzieciaków. Na całe szczęście udało się wybiec z pomieszczenia na ulicę i skryć się w jednej z uliczek. Gersenówna starała się zachowywać jak najspokojniej aby młodsi towarzysze nie poczuli się zaniepokojeni. W sumie mogło to nie wyjść ze względu na to co zostało usłyszane. Dziewczynka, którą Alicja znała pod imieniem Mia przestraszyła się strzałów. Ogólnie Gersenówny również to nie napawało optymizmem. Ona sama nie miała żadnej poważniejszej broni oprócz głupiego nożyka. Czyli można powiedzieć byli bezbronni.
Na pytanie Mii Alicja nie odpowiedziała. Jedynie przycisnęła palec do ust co miało oznaczać, żeby wszyscy zachowali spokój i ciszę. Podobny wzrok skierowała w stronę Darrena (imienia oczywiście nie znała) aby był cicho i nie zadawał zbyt głośno pytań, choć one mogły okazać się przydatne. Tak czy inaczej Promyczek nie miał innego planu jak ukrycie się i spokojne czekanie i nie odzywanie się. A nuż nie zauważą ich. Przynajmniej Gersenówna tak się łudziła.



Wybaczcie że tak późno. Ale problemy z kompem, praca, zawirowania pbfowe. Ogólnie w tym momencie jakoś wszystko się wyprostowało, że będę mogła wam odpisywać na pewno częściej niż do tej pory. Przepraszam jeszcze raz za zwłokę. :roll:
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 21 Cze 2012, o 22:02

Przestępca mimo powierzchownej rany barku oraz mocno naruszonych nerwów nie przerwał pościgu za młodocianą, a wręcz bardzo młodocianą grupą. Nie zważając na nikogo ruszył przez alejkę. Żebracy oraz menele nocujący w kartonach starali się wtopić w otoczenie, by nie narazić się grubasowi.
- Gdzie poszli? Gdzie oni są? - rzekł złowrogim tonem, szarpiąc jednego z bezdomnych.
- Kt... Ktoo p.. pa.. panie? - odparł, jąkając się brudny i śmierdzący mężczyzna.
- Banda dzieciaków. Konkretnie troje i jedna nastolatka! - powiedział zaciskając knykcie na mocno już podartym swetrze faceta.
- Taam... Prosto pobiegli i zniknęli w tamtej alejce... - mruknął, modląc się w duchu by "Grubas" go zostawił. Tak, na jego szczęście, też się stało.
Przestępca zdecydowanym krokiem, z każdą chwilą zbliżał się do grupki ukrywających się dzieci. Jego zimne, stalowe oczy wyrażały tylko jedno. Alicia wiedziała, że to na niej spoczywa odpowiedzialność, za wymyślenie jakiegoś fortelu albo planu pozwalającego na dalszą ucieczkę. Bliźnięta, Mia i Akar, które do tej pory wykazały się i tak sporą wyobraźnią, stały się milczące i przerażone. Gersen ciągle nie wiedziała czego można spodziewać się po 8-letnim Selzenie.
- Chodźcie, chodźcie to was tylko powystrzelam. - rzekł udawanym, przyjaznym tonem grubas, celując w okolice miejsca gdzie krył się "Promyczek" - Jak tego nie zrobicie to poznacie prawdziwy ból!


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 22 Cze 2012, o 09:59

Darren zaczął się mobilizować. Postawa Gersenówny rzeczywiście dała mu bardzo wiele do myślenia. Dzięki młodej-starej dziewczynie przypomniał on sobie jedną z lekcji ojca...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Co robisz, Ty... Ty...?! - ostry ton starszego mężczyzny wydawał się niezbyt stosowny w obecności małego chłopca, który mocno dyszał ściskając w ręku wibroostrze.
- Staram się... - szybko odpowiedział Darren. Mimo, że na początku jego głos brzmiał żałośnie, to z każdą kolejną wypowiedzianą literą stawał się coraz bardziej agresywny i głośny. Chłopak zacisnął zęby, kurczowo chwytając rękojeść swojej broni.
- Gdzie twoja duma? Gdzie Twoja żądza krwi i walki, młody Selzenie? - tym razem maluch nie miał przygotowanej odpowiedzi. Po prostu lekko opuścił głowę na znak skruchy. - Pamiętaj, kim jesteś! To twoje przeznaczenie... Urodziłeś się tutaj, jako Darren, jako członek naszego klanu. Nie bez powodu! - słowa wypowiadane przez ojca wbijały się w serce Darrena niczym zatrute sztylety, które powodowały rany rozległe i nieuleczalne. - Wyciągnij z tego naukę. Kształtuj swoją broń! Kształtuj ambicję i wolę walki! - ojciec wyprostował Darrena, który momentalnie przyjął postawę wojownika. - A teraz... Zrób to.
Młody Selzen po woli zbliżył się do ronta, którego niedawno ukradł jego ojciec z jednego ze statków przemytniczych. Dzieciak nerwowo przełykał ślinę. Wreszcie był w odległości na zamach mieczem. Cofnął lekko rękę, jakby zapowiadając cięcie. Obrócił się. Ojciec stał z założonymi rękoma i patrzył z surową miną na poczynanie chłopca. Darrenowi dodało to trochę otuchy. Skoro ojciec tak mówi, to tak musi być. Ostrze zawisło w powietrzu. Z głośnym świstem ronto otrzymało szybkie trzy cięcia, które z łatwością przebiły się przez jego skórę. Zwierzę zawyło z bólu i upadło.
- Dobrze... Przynajmniej wyciągasz wnioski... To było bezmyślne zwierze, które możesz łatwo zabić. Takie, które nie będzie się bronić, a szczególnie młody osobnik, jak ten. W prawdziwej walce nie ma miejsca na litość. Albo ty, albo przeciwnik. Jeśli ktoś ci grozi i jest gotów do tego, by zadać śmiertelny cios, ty musisz być do tego gotowy przed nim. Dlatego musisz być gotowy zawsze...


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Darren przełknął ślinę i wytężył swój słuch w oczekiwaniu na zbliżającego się grubasa. Wzrok koncentrował na "Alis", która a-nuż na coś wpadnie. Selzen wiedział, że to nie przelewki. Prawdziwy bój o przetrwanie właśnie się zaczyna. Jeśli dojdzie do walki, to cało wyjdzie z niej albo on, albo grubas. Tym razem dzieciak był na to gotowy. Nerwowo ściskał pod szatą swoje wibroostrze, jednak z jednej strony tak, by resztka paczki nie zauważyła broni, a z drugiej, by można było ją łatwo dosięgnąć.
Ośmiolatek nie miał w chwili obecnej żadnego innego planu, oprócz walki. Zaczął się rozglądać za miejscem, w którym grubas w pierwszej chwili by go nie zobaczył, a sam mógłby wyjść na "jego plecy". To nie postawa, której uczono go podczas szkolenia wojowniczego, jednak z kolei życie nauczyło go, żeby wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Selzen był gotowy. Wstrzymał z wolna oddech, całkowicie koncentrując się nad tym, co miało nadejść. Jeśli panna Gersen zadecyduje o planie ucieczki dopiero teraz to może być bardzo trudno odciągnąć stąd małego, upartego z natury chłopca.
W głowie ciągle odtwarzał sobie scenę zabijanego ronta i jego martwe ciało oraz słowa ojca. Kurczowo trzymał się za bok (w rzeczywistości za broń, jednak kto mógł przewidzieć, że ośmiolatek może mieć coś tak śmiercionośnego, dobrze ukrytego pdo szatami?) tym razem przypominając sobie wygląd grubasa. Miejsca, w które mógłby zaatakować tak, żeby ominąć większe warstwy tłuszczu, które mogłyby nieco wygłuszyć słabe uderzenie jego młodocianych rączek. Plecy wydawały się świetnie. Nie było na nich wiele tkanek tłuszczowych, a wedle nauk ojca jedno celne uderzenie w plecy przeciwnika potrafi szybko zakończyć walkę na naszą korzyść.
Dość sporą alternatywą młodego chłopaka był plan B. To znaczy - w przypadku, gdy w pobliżu nie było miejsca do wyprowadzenia ciosu z ukrycia, na jakie liczył dzieciak, bądź było sporo gapiów (to drugie jest bardzo wątpliwe, bo kto przejmuje się biedaczynami i bezdomnymi) pasowałoby brać nogi za pas. W takim wypadku nie czekał on nawet na reakcję Alici, tylko jak najszybciej starał się znaleźć punkt, który pozwoliłby mu zrealizować plany. Godzina próby po woli nadchodzi. I Darren jest na nią gotowy.


Dzię-ku-je-my! Za przejęcie misji, żeby nie stała kolejny raz w martwym punkcie ;)
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Alice » 23 Cze 2012, o 21:24

Gersenówna byla w sumie jedyną osobą, która mogła stawić czoła bandzie, której przewodził Grubas, którego udało się Promyczkowi zranić jeszcze w ruderze. Dzieciaki, które z nią przybiegły, nie zdały się na wiele do walki. Poza tym jasnowłosa nie miała sumienia aby narażać, któreś z nich na niebezpieczeństwo kosztem własnego życia. Cóż, ona sobie poradzi pewnie, oni - pewnie nie. Na cale szczęście w tym momencie cała trójka siedziała w miarę cicho tak jak im przykazała (przynajmniej dziewczyna miała taką nadzieję). A Alicja zaś gorączkowo szukała pomysłu aby wybrać z tego gówna. Niestety, w jej głowie nic nie świtało. Żaden pomysł, żadna myśl. Zupełnie czarna dziura. Ponadto wzrok Gersenówny złapał spojrzenie młodego Selzena. Chłopiec patrzył na nią z wyraźna nadzieją w oczach (przynajmniej tak się zdawało Promyczkowi). To spojrzenie wywołało jeszcze większy przestrach i panikę u dziewczyny. Myśli kotłowały się w zastraszającym tempie w jej głowie, jednak żadna z nich nie była na tyle racjonalna aby wytworzyć z niej jakiś konstruktywny pomysł.
Żebracy ... Nie zauważyła ich! Czy też nie usłyszała! A powinna się domyślić, że gdzieś w ruinach budynków ktoś taki na pewno się znajdzie. A te szczury oczywiście w celu ocalenia życia, wyśpiewały wszystko jak z nut. Można powiedzieć, że przepadli. W tym momencie Gersenówna zdecydowała się na szalony krok, który mogla przypłacić życiem. Ale cóż, w tym momencie o tym nie myślała widać.
- Siedzieć mi tu cicho i nie odzywać się - powiedziała zwięźle i krótko do dzieciaków. Ona tymczasem sama wyskoczyła zza węgła (czy czegoś podobnego) za czym się chowali.
- Hej, jestem tutaj! - krzyknęła do ferajny ich poszukujących - Łapcie mnie!
Po tych słowach postanowiła wdać się w dość szybki bieg wgłąb alejki. Ciekawe czy będzie szybsza od ku?

Również dziękuję w swoim imieniu Dave :) Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna ;)
Image
Awatar użytkownika
Alice
Gracz
 
Posty: 387
Rejestracja: 27 Lut 2012, o 14:43

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Mistrz Gry » 24 Cze 2012, o 16:00

Jak na złość Grubas stanął w takim miejscu, w którym Selezen nie miał najmniejszych szans trafić go w plecy. Dzieciak nie zdążyłby także zareagować na tyle szybko, by nie dać czasu na interwencję przestępcy. Nie oznaczało to jednak, iż złoczyńca nie zrobi jeszcze paru kroków do przodu, pozostawiając za sobą najmłodszych uczestników akcji.
Niespodziewanie na alejkę wyskoczyła 18-letnia Alicia. Gangster zawahał się przez sekundę, a następnie ruszył za dziewczyną. Gersen wcześnie musiała naoglądać się jakiś przestarzałych holofilmów, gdzie bandycie wymieniali strzały bronią konwencjonalną. Obecnie w 99% przypadkach stosowano broń laserową, a jak każdy wiedział bolty były zdecydowanie szybsze od tradycyjnych kul.
Grubas nie bawił się w typowo policyjny okrzyki "stój bo strzelam", po prostu wstrzymał bieg, wycelował i nacisną spust. Ułamki sekund później "Promyczek" poczuł palący ból w lewym ramieniu. Co prawda rana nie zagrażała jej życiu, ale siła wprost zwaliła ją z nóg. Tak skończył się jej bohaterski wyczyn.
- No i co lalusiu? Myślałaś, że mnie przechytrzysz? Nie, nie ma takiej opcji. - rzekł bandyta z szyderczym uśmiechem - Gdzie są te młodziki? Gadaj albo zanim cię zabije sprawdzę jak tam z twoją cnotliwością. Uwierz postaram się nie być delikatnym!
Sytuacja nie była wesoła. Żaden z bezdomnych czy żebraków nie palił się, by pomóc blondynce. Nie mogła też liczyć na zbawienie ze strony jakichkolwiek służb. Cień nadziei dawała jej jedynie jakaś dywersja ze strony Darrena, choć pewnie nie zdziwiłaby się, gdy młodzik oraz bliźniacze rodzeństwo po prostu dało nogę.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Rudera

Postprzez Darren Selzen » 25 Cze 2012, o 22:59

Niespodziewanie taktyka młodego Kiffara nie wypaliła. Niespodziewanym był tu jednak raczej zawiły przebieg wydarzeń, aniżeli porażka wymyślonego na szybkości planu. Alicia sporo namieszała, ale... nawet niekoniecznie. Jej ofiara przyniosła po części zamierzony efekt - zwróciła na siebie uwagę grubasa, który nierozważnie przeszedł obok kontenera nie wiedząc, że chowa się za nim rodzeństwo i młody Selzen. Co gorsza dla niego - ten drugi mógł i miał nadzieję sporo tutaj namieszać.
Wystrzał sparaliżował okolicę. Gdyby nie była to jakaś ciemna uliczka, pełna bezdomnych i żebraków, za pewne zebrałaby się tutaj dość spora grupka gapiów, jednak w miejscu, w którym się znajdowali nikt nie miał zamiaru nawet zwracać uwagi na przebieg wydarzeń. Nikt nie zamierzał pomóc Gersenównej w potrzebie... No, prawie nikt. Darren miał wobec niej dług, a trzeba wiedzieć, że mały i zarazem zadziorny nie lubi pozostawiać niespłaconych długów. Jakim honorem mógłby się wykazać, jeśli on, "wielki wojownik", rodowity Kiffar i ambitny dzieciak, bojąc się o swoje życie chowa się dalej, kiedy nieco starsza dziewczyna(!) nadstawia za niego karku porządnie oberwując i ryzykując śmiercią(!)?! Te czynniki zmotywowały młodego Darrena. Kolejne wspomnienia ojca, grożącego mu pięścią i przyglądającego się z krytycznym wzrokiem jego poczynaniom napłynęły do jego umysłu. "Pewnego dnia będziesz musiał ukazać swoją dumę i honor. Zostaniesz wtedy wojownikiem, bądź umrzesz jako nic niewarty śmieć, którym jesteś aż do tego momentu". Selzen wiedział, że ojciec już zapewne nigdy o nim nie usłyszy, a nawet jeżeli, to nie przejmie się losem swojego wyrodnego dziecka, jednak teraz może spełnić się to, o czym młody marzył całe, calutkie życie. Może dać starszemu powód do dumy i taki miał właśnie zamiar.
Pora działać. Darren od początku był zdeterminowany, toteż nie tracił ani sekundy. Już, zanim Alicia zdążyła wybiec i próbować uratować rodzeństwo z katastrofalnym skutkiem, był gotowy do uderzenia. Gdy dziewczyna dostała się na ulicę tuż pod pociski z blasterów, pokazał tylko wymownym gestem rodzeństwu, by zostało na miejscu w absolutnej ciszy. Zapewne cała ulica teraz umilknie po mrożącym krew w żyłach dźwięku wystrzałów, dlatego Darren miał utrudniony manewr, który zamierzał wykonać. Przekraść się na plecy grubasa. Z jednej strony plan wydawał się być cięższym, a z drugiej strony w dalszym ciągu łatwym. Ośmiolatek nie spał na lekcjach ze sztuki przetrwania, a więc cichy chód nie był dla niego niczym nadzwyczajnym, a szczególnie przy jego malutkich stopach i niewielkiej wadze oraz posturze. Dodatkowo jeśli Alicia syknęła z bólu mogło to rozkojarzyć grubasa, a wątpliwym jest teraz, że będzie on zwracał uwagę na co innego, niż na dziewczynę, która niejednokrotnie udowodniła mu, że wystarczy spuścić ją z oczu tylko na sekundkę, a wyjdzie na czystą pozycję będąc nawet w największym błocie. Darren po woli przekradł się obok kontenera, od strony ścian budynków mieszkalnych. Adrenalina wypełniła jego krew, a serce zaczęło bić szybciej. Skoncentrowanym wzrokiem nie dając się wytrącić z bitewnego skupienia lustrował postać agresora. Selzen podkradł się na możliwie bliską odległość, a gdy już taką osiągnął, dopiero teraz ukazał, co chował pod szatami. Wibroostrze. Przez cały moment skradania oprócz zwracania uwagi na to, by po cichu i w miarę sprawnie pokonywać kolejne odcinki trasy, młody wypatrywał jakiegoś punktu, najlepiej witalnego, w który mógłby wyprowadzić skuteczny atak. Gdy wreszcie jego wzrok odszukał odpowiednie miejsce starał się je zapamiętać po charakterystycznych punktach (np. plamach bądź szwach na ubraniu). Będąc w dogodnej pozycji skupił się jeszcze bardziej i wyprowadził jedno uderzenie wbijając miecz najgłębiej, jak tylko dał radę. Mimo niewielkiej siły naostrzona broń z łatwością powinna przebić się przez fałdy tłuszczu. Jeśli jedna rana nie powali przeciwnika, młody wyprowadza jeszcze kilka w obrębie punktu, który wypatrzył (najlepsze byłyby tu uderzenia na wysokości żołądka od strony pleców).
Alternatywą było to, że grubas jakimś cudem zachowa czujność. Wtedy, jeśli Darren zauważy, że nie da rady podkraść się bliżej, bądź będzie chciał on wystrzelić do Alici po raz drugi, młody puszcza się pędem by zadać uderzenia. Mimo wszystko jego bieg powinien być mało słyszalny. Darren przy wyprowadzaniu uderzeń będzie starał się znajdować dokładnie za przeciwnikiem przez cały czas (jeśli gruby będzie się obracał, wtedy Selzen robi dokładnie to samo, by ciągle stać w tej samej pozycji względem niego). Przeciwnik jest "przy kości", a to oznacza, że wystawianie rąk do tyłu nie przyjdzie mu z łatwością, a to oznacza, że aby oddać strzał będzie prawdopodobnie musiał obrócić się o 180 stopni. Przez myśl, nim adrenalina i bojowy szał opanował młodego chłopca, przeleciało jedno hasło: Teraz albo nigdy.
Awatar użytkownika
Darren Selzen
New One
 
Posty: 53
Rejestracja: 6 Sty 2012, o 12:51

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron