-Obecnie siedzi na kolejnym spotkaniu w interesach, jakaś konferencja w Serv-O-Droid. - odparł Sebrof - Naprawdę nie trzeba, żebyście się w to angażowali, wyślę jakiegoś młodego, który akurat będzie miał służbę. Tęższe umysły będą potrzebne jutro do ważniejszych zadań. Idźcie odpocząć, skoro jesteście zmęczeni, - policjant spode łba zerknął na Ganda - a jeśli czegoś nowego się dowiem, będę was na bieżąco informował.
-W takim razie, nie będziemy już przeszkadzać w pracy na miejscu zbrodni, bowiem faktycznie nic tu po nas. - odparł Kon - Niech Moc będzie z tobą. - pożegnał detektywa tradycyjnym pozdrowieniem Jedi i wraz ze swoim uczniem odmaszerował w kierunku Świątyni, gdzie mieli się przespać, a potem znów wrócić do pracy
Wydarzenia mające miejsce w temacie [Coruscant] Miasto
Czerwone niebo upstrzone milionami mknących świetlnych punktów odbijało się w szybach wieżowca Serv-O-Droid i okolicznych budynków. Kelan i Day w małym śmigaczu zawiśli przy ścianie jednego z otaczających siedzibę firmy Youngmana drapaczy chmur. Znajdowali się dokładnie na wprost sali konferencyjnej, w której wg. informacji uzyskanych przez Kelana dyrektor zwołał walne zebranie zarządu właśnie na 18, w odległości idealnej na oddanie strzału, schowani jednocześnie w cieniu rzucanym przez znajdujący się za nimi budynek. Silnik śmigacza szumiał cicho wrzucony na jałowy bieg. Kelan wyjął karabin i wygodnie ułożył się na masce pojazdu spoglądając co chwila na mały wyświetlacz podłączony do jakiegoś dziwnego urządzenia.
- Wchodzą - zakomunikował szeptem, jakby obawiał się, że spłoszy zwierzynę i kontrolując obraz na wyświetlaczu przyłożył oko do lunety - Jest i nasz człowiek
Jego palec ułożył się na spuście czekając na dogodny moment.
Nagle dwie ściany budynku, gdzieś na połowie jego wysokości rozerwała potężna eksplozja, a siła wybuchy była tak potężna, że z niektórych okien okolicznych budynków powypadały szyby. Siedziba korporacji Serv-O-Droid zachybotała się niepewnie przy akompaniamencie gnącej się stali i pękającej konstrukcji. Kelan oderwał się od karabinu spoglądając jak konstrukcja wieżowca powoli załamuje się i w kłębach dymu rozpadając na mniejsze kawałki spada ku niewidocznej powierzchni planety. Wśród całego tego chaosu, samotny dwuosobowy śmigacz w czarnym kolorze poderwał się do lotu, oddalając z miejsca katastrofy.
DZIEŃ DRUGI
Komisariat policji. Biuro Sebrofa
-Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - w głosie Kona, choć z pozoru spokojnym, wyraźnie słychać było irytację - Skoro wybuch nastąpił krótko po tym, jak wróciliśmy do Świątyni Jedi, mieliście wystarczająco dużo czasu, żeby się z nami skontaktować. W gruncie rzeczy, porozumieć się z Zakonem nie jest problemem, prawda?
-Mieliśmy wystarczająco wiele problemów na głowie. - warknął Sebrof - Rozwaliło cały budynek administracyjny Serv-O-Droid, dziesiątki ofiar śmiertelnych, jeszcze więcej rannych. Ładunki podłożono tuż nad salą konferencyjną, gdzie odbywało się spotkanie, w którym uczestniczył Youngman. Nie mamy praktycznie żadnych śladów, ciała nie nadają się do identyfikacji, bo zostały rozerwane na drobne strzępki i rozrzucone po całym Coruscant. Jak widzicie, bajzel był taki, że tylko byście mi przeszkadzali w pracy.
Po części Sebrofa dało się zrozumieć - Jedi i tak nic by nie wskórali swoją obecnością na miejscu zdarzenia, a lepiej, że mieli okazję porządnie wypocząć i ze świeżymi umysłami ugryźć sprawę porwania i morderstw z rana. Detektyw natomiast wyglądał jakby przepuszczono go przez wyżymaczkę - nie miał czasu się ogolić, chodził w rozpiętej pod szyją, pogniecionej koszuli, a oczy miał podkrążone. Prawdopodobnie nie zmrużył nawet oka przez całą noc.
-Oficjalnie zamach w Serv-O-Droid nie jest powiązany ze sprawą porwania i zabójstwa Cornelii Youngman, a także zaginięcia ich dzieci, więc nie powinienem dopuścić was do żadnej z informacji, jakie uzyskaliśmy, ale nie ma sensu podkładać sobie nóg, więc jeśli będziecie mieli jakieś pytania, po prostu je zadajcie.
-Wiemy, że Youngman na pewno był na spotkaniu? - momentalnie odezwał się Rycerz Jedi
-Zarejestrowały go kamery, a obraz z nich jest od razu przesyłany do komputerów w serwerowni, która znajduje się na najniższych poziomach budynku Serv-O-Droid. Dzisiaj nad ranem nasi ludzie wreszcie się do nich dokopali i udało im się znaleźć nagranie sprzed samego wybuchu, gdzie wyraźnie widać jak Garry Youngman wchodzi do sali konferencyjnej. Nie wiemy czy jej nie opuścił w jakiś sposób, ale wydaje się to mało prawdopodobne.
-Raport z sekcji?
-Czekajcie. Gdzieś tu miałem kopię dla was... - przerzucił kilka arkuszów filmiplastu leżących na biurku, a znalazłszy właściwy podał go Jedi - Wszystko macie napisane...
Kon pominął fragmenty napisane typowo medycznym żargonem - i tak wiele by z nich nie zrozumiał i przeszedł od razu do krótkiego podsumowania przeznaczonego dla takich laików jak on lub osób niemających czasu na zagłębianie się w szczegóły.
Zgon nastąpił około godziny 13.00 (ciało znaleziono o 17.43) na wskutek ran zadanych ostrym narzędziem kształtem przypominającym pustą w środku rurkę o średnicy około dwóch centymetrów. Uszkodzenia kości czaszki zadane zostały po zgonie za pomocą ciężkiego, prawdopodobnie okrągłego, jednak nie kulistego, przedmiotu np. podstawki ciężkiej figurki - na co wskazywać mogą ślady srebra znalezione w ranach na głowie denatki.
Autopsja nie wykazała żadnych innych obrażeń poza otarciami na nadgarstkach będących śladami po wiązaniach krępujących denatkę. Ich stan sugeruje, że kobieta próbowała się z nich uwolnić oraz/lub że były zbyt ciasno związane. We krwi denatki nie wykryto żadnych substancji pochodzących spoza organizmu - leków, narkotyków trucizn czy innych środków chemicznych poza drobną ilością nikotyny. Stan płuc oraz odbarwienia pod paznokciami dają pewność, że denatka za życia była palaczką, więc zawartość ww substancji nie odbiega od normy.
Pod paznokciami denatki znaleziono włókna, prawdopodobnie pochodzące z dywanu lub ubrania. Próbki zostały wysłane do analizy. Na ciele ofiary znaleziono również ślady perfum, których analiza wykazała, że było "Alderaańskie niebo" produkowane przez firmę Chacalieux.
Bezpośrednią przyczyną zgonu był zbyt duży ubytek krwi z organizmu.
Kel podał raport Oto'reekhowi i poczekał aż i Gand przetrawi jego treść. Sebrof w tym czasie milczał zajmując się swoją robotą, ale jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że chciałby, by Jedi już opuścili jego biuro.
-Możemy to wziąć ze sobą? - zapytał Kon
-Jasne, bierzcie, to kopia dla was...
-W takim razie już nie przeszkadzamy. Jesteśmy w kontakcie.
Dwóch Jedi wyszło od detektywa Sebrofa, a kiedy znaleźli się sami w windzie, Kon Laae odezwał się do swojego ucznia pamiętając, iż to niski Gand ma większe doświadczenie w policyjnej robocie.
-Co myślisz o tym wszystkim? Nie wiem czy ten raport choćby w najmniejszym stopniu rozjaśnił nam sytuację. Jakie znaczenie może mieć jakich perfum używała ofiara? Może powinniśmy skupić się bardziej na powiązaniach między uprowadzeniem rodziny Youngmana, śmiercią jego żony i jego samego, a następnie, znalazłszy wspólny mianownik, odnaleźć ich dzieci? O ile jeszcze żyją... - dodał zasępiony