przez Larisa Rayne » 6 Sie 2010, o 01:03
Rayne biegła dosyć szybko w strone parku tylko by zdąrzyć na przylot transportu. Jednak i w tym terenie zastała niewielki opór w postaci 4 oficerów, którzy patrolowali pobliski teren. Tego się spodziewała najbardziej. Jednak nie było czasu na przemyślenia. Wyjęła blaster i schowała się za jednym z drzewek uważnie przyglądając się rozstawieniu jej przeciwników. W tym samym momencie odezwał się Tresta który ' ładnie ' poprosił Panne Duch o to by zajęła się własnie nimi. Kto by pomyślał że własnie miałą zamiar to zrobić. Musiała zrobić to raz a porządnie. Do tego potrzeba było taktyki. Dzięki szkoleniu w siłach specjalnych potrafiłą zając się nie to jedną taką grupką. Pora wziąść się do roboty. CIchym i szybszym krokiek podkradła się pod jednego który właśnie przechodził miedzy drzewami. Postanowiłą że pierwszą swoją ofiare zajdzie od tyłu tak by inni jej nie zauwazyli. Gdy była już blisko, uważnie rozglądając się czy nikt jej nie widzi, uderzyła stopą w zgięcie kolana w taki sposób że mężczyzna aż wygieło, wprost wpadająć w ręce kobiety, która była za nim. Szybkim ruchem skręciła mu kark i położyła na ziemi, po chwili wciągając go w pobliskie krzaki. Gdy ciało zostało ukrtye ruszyła dalej na łowy. Teraz była trudniejsza zabawa, gdyż dwójka w tym momencie stała i gadała o czymś naprawde nie istotnym. Rayne aktywowała kamuflaż, wchodząc w stan niewidzialności i ruszyła w ich strone. Teraz chciała zobaczyć co zrobią w tej sytuacji panowie...Stanęła za jędnym i wycelowała mu prosto w tył głowy. Nie naciskają spustu, dezaktywowała tarcze.
- cześć kochasiu może się zabawimy...ja bede łowczynią a ty bedziesz uciekał przed moimi pociskami - jej wzrok opadł na mężczyźnie stojącym przed jej ofiarą który odrazu chwycił za broń i zaczął mierzyć do kobiety - Tobie zaś mój drogi nie radziłąbym tego robić..jeśli oczywiście zależy Ci na życiu swego kolegi - nie było czasu na pogaduszki...Rayne kopnęła stojącego przed sobą tak by ten upadł na drugiego. Ruchem ręki wyjęła ostrze i zaatakowała ich, wbijając pierwszemu dwa ostrza w plecy, odrazu powodując śmierć poprzez pocięcie wnętrzności, dzięki ząbkom na skrajach jej broni. Potem zrobiła zwinny obrót tak by stanąc obok drugiego jej przeciwnika. Zanim ten pozbył się martwego ciała swojego kolegi został trafiona w twarz, tworząc wielkie dwie szramy, z którychn odrazu zaczęła lecieć krew. Nagle Larisa dostrzegła biegnaćego w jej strone 4 policjanta który celował do Niej z pistoletu. Przetrulała się tuż za rannego i stanęła zasłaniajac się jego ciałem, gdy tamtem oddał pare pocisków. Na szczęście wszystkie trafiły w mężczyzne, zabijają go na miejscu. Rayne tylko oparła pistolet o ramie nieszcześnika i wystrzeliła, zabijając 4 i ostatniego. Gdy już wszyscy leżeli martwi, kiwnęła tylko głową mrucząc pod nosem
- amatorszczyzna... - po czym nacisnęła na swój komunikator i powiedziała -Panie Kapitanie, teren ewakuacyjny zabezpieczony...Zbierajcie się szybciej..bo wątpie żę bedzie tu wciąż spokojniej..mogą przyjść posiłki ..a tego byśmy nie chcieli. Daje naszem pilotowi znak by się już szykował do zabrania nas z tej planety . - przełączyła swój przekaźnik na kontakt z Zephyrem - Peter..panowie już nadhodzą do parku. Ja zabezpieczyłąm teren. Możesz powoli kierować się w moja stronę po tych słowach ukryłą się gdzieś w cieniu czekając na swych towarzyszy jak i transport
nr gg : 4946534