Content

Archiwum

[Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Coruscant.

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 16 Wrz 2010, o 21:07

Jeff absolutnie nie spodziewał się tego typu obrotu sprawy. Jego kumpel błyskawicznie został wciągnięty przez intruza, ale ten nie trafił go błyskawicami z blatera, kiedy się wychylał. Gdy Kel Dor trzymając ochroniarza z kucykiem krzyknął do niego, by nie strzelał, ten znieruchomiał. Chociaż mógł go zaatakować , to jednak nie ryzykował takim posunięciem.
W tym samym momencie ogromny Trandoshanin, obserwując całą sytuacją zza osłony, wyciągnął z pasa przewieszonego przez tors, dwa noże do rzucania i nie wychyliwszy się, rzucił nimi w prawy bok Qultista, który był najbardziej odsłonięty podczas powolnego przemarszu z żywą tarczą.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 18 Wrz 2010, o 18:29

Świst noży sunących w stronę Qultista, zaalarmował go zbyt późno... Pierwszy z nich chybił, jednak drugi rozorał mu bok. Kel Dor poczuł dość silny ból. Jednak to nie spowolniło jego pochodu, a wręcz sprowokowało. Odwrócił się do nich tak by widzieli zakładnika.
Wolną ręką wycelował z blastera w kolano i zwyczajnie przestrzelił mu je. Strażnik zawył z bólu. Kolejny strzał wymierzony był w stronę tamtych.
Teraz jednak cały czas zwrócony twarzą do nich począł poruszać się dalej w głąb korytarza.
- Nie martw się, ta rana nie zagraża nodze... Po drodze cię gdzieś zostawię... - Tu nieco przyciszył głos. - Powiedz czy ty wiesz, gdzie Dokan trzyma swoje skarby? Chodzi mi o pewien medalion... - Tu urwał i ponownie zwrócił wzrok na tamtych. Nie tak to wszystko planował, jednak przyspieszył kroku i zniknął w oddali.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 18 Wrz 2010, o 19:27

- Z tego co wiem, swoje najcenniejsze rzeczy trzyma u góry, w swoim apartamencie - zawył z bólu ochroniarz. Powoli tracił przytomność i stawał się większym balastem dla i tak już krwawiącego Quiltista.
Gdy intruz zniknął w głębi pomieszczenia, przemieszczając się w stronę drugich drzwi, szef ochrony uniknąwszy wcześniejszego wystrzału w jego stronę, ruszył do ciągle stojącego w miejscu Jeffa.
- Ostrzegam - syknął w jego stronę. - Jeśli przez twoją bierność i strach on mi ucieknie, wydłubię ci oczy.
Pozostawił w tyle zszokowanego Jeffa i sam ruszył za młodym Korrem.
- Kel Dorze! – rzucił donośnie w jego stronę. – Dlaczego zakłócasz spokój mojego pracodawcy? Może mi to wyjaśnisz?
Widząc, że intruz krwawi, co by oznaczało, że jego wcześniejszy rzut nożem był celny, postanowił uśpić czujność przeciwnika, wciągając go w rozmowę. A sam powoli, wręcz niedostrzegalnie sięgał do tyłu po granat dźwiękowy.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 18 Wrz 2010, o 19:53

Qultist przystanął na moment. - "Jasne, ty mnie zagadasz... Nie jestem jakimś żółtodziobem..." - Pomyślał, lecz na głos rzekł. - Strażniku! Przyjacielowi się nie odmawia! Więc, każdy z nas niech robi swoje, z dala od siebie. - O ironio, przecież on był ochroniarzem... A Kel Dor włamywaczem...
Jednak młody łowca stał się bardziej czujnym, rana w boku dała o sobie znać nieco dotkliwiej. Jak tak dalej pójdzie, to znacznie ograniczy to jego ruchy. Teraz przyspieszył kroku.
Szukając jakiejś wskazówki gdzie powinien iść dalej. Ale ten zakładnik, nieprzytomny i za ciężki. Cóż, szefa ochroniarzy nie było w pobliżu... Jeszcze. Zatem położył go pod ścianą, tak by nie naruszyć jego nogi. - Wybacz za nogę... - Tamten i tak go nie usłyszy. Qultist przeszukał zakładnika i znalazł amunicję do broni.
Szybszym krokiem ruszył dalej, teraz nie miał przecież już "tarczy".
A może honorowy pojedynek? Akurat, gość ustrzeli go, gdy tylko będzie miał okazję.
Jednak rana bardzo sprawnie go spowalniała. Nie był zdolny biegać i nawet machać mieczem, większość jego ruchów opierała się przecież na skrętach bioder.
Z kabury wyciągnął drugi blaster, przeładował go i począł zmierzać dalej.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 18 Wrz 2010, o 20:04

Trandoshanin stał chwilę w miejscu widząc, jak intruz idzie po schodach wraz z ledwo dychającym ochroniarzem. Wyjął granat dźwiękowy i odbezpieczył. Szef ochrony specjalnie od razu nie ruszył za nim, znając dokładnie rozkład korytarzy, schodów i pomieszczeń.
Uśmiechnął się sam do siebie.
Gdy po chwili, po cichu, skradał się po schodach zauważył bezwiednie leżące ciało mężczyzny z kucykiem.
Spojrzał w górę i zauważył plecy Kel Dora.
- Uważaj! Będzie głośno! - krzyknął Trandoshanin i rzucił granat dźwiękowy pod nogi Qultista, który odwróciwszy się zauważył migający, okrągły przedmiot pod swoimi stopami.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 19 Wrz 2010, o 13:59

Czego innego by się spodziewać od ścigającego go Trando? Sam fakt rozmowy miał zdjąć jego uwagę. Szczęściem to nie błyskowe kule, Qultist przytknął na moment obie ręce do głowy. Jednak granat był pod jego nogami, nie dość, że poczuł to usłyszał ten przeciągły dźwięk. Chwila niepewności, podparł się o ścianę.
Jednak teraz nic nie słyszał, mimo to wzrok go nie zawodził, prawa ręka schowała blaster i sięgnęła po miecz. Jeśli ten Trandoshanin rzucał granatem, to po to, by go ogłuszyć i schwytać żywego!
Powolnym krokiem począł młody Kel Dor wdrapywać się po schodach, przystanął na półpiętrze. Póki co dowódca straży nie wychylił się. Lewa ręka celowała w dół schodów by, w razie czego strzelić i spowolnić go... Cholera, Qultist cały czas krwawił, niegroźnie, jednak ta rana go spowolniała i jeszcze huk...
Cóż, jedna na górę musiał się dostać. Miecz ścisnął mocniej, stał się uważniejszy, jednak jego ruchy mogły stać się nieco wolniejszymi, choćby przez ten cholerny granat...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 19 Wrz 2010, o 14:44

Podczas rzutu schował się na półpiętrze zaciskając uszy, co spowodowało, że uniknął działania dźwięku.
Granat nie oszołomił intruza w taki sposób, w jaki spodziewał się szef ochrony. Po chwili ruszył za Kel Dorem skacząc co kilka stopni i zauważył go, gdy ten był już kilkanaście metrów od prywatnego pokoju Neimoidiana.
- Dalej nie pójdziesz - wypowiedziawszy to, rzucił się na Qultista trzymając w jednej ręce blaster, a w drugiej nóż.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 19 Wrz 2010, o 14:57

Pierwsza reakcja, jak najbardziej słuszna, strzelił do niego, a w zasadzie w jego blaster.
Wysłużony BlasTech miał więcej mocy niźli pistolet straży, zatem łatwo go zniszczył.
Trando już był przy nim, w ostatniej chwili zasłonił się przed nożem. Jednak rana dała o sobie znać i obaj padli na ścianę, przyciśnięty przez strażnika Kel Dor, myślał teraz trzeźwo. Mimo bólu odepchnął go od siebie. Odsłoniętemu zasadził soczyste kopnięcie proste (Mae-Geri) w brzuch. Teraz złapał miecz oburącz.
Czekał na jego reakcję...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 19 Wrz 2010, o 16:27

Impet strzału w blaster pozbawił szefa ochrony czucie w ręku. Strasznie go piekło i jak na razie ręka była bezużyteczna. Pomimo większej wagi niż intruz, Trandoshanin nie potrafił, po odbitym ciosem nożem, przygnieść skuteczniej Kel Dora. Odepchnięty nie zdążył zareagować, jak otrzymał cios w brzuch. Skulił się, lecz po chwili wyprostowawszy zamachnął się zdrową ręką, w której trzymał nóż, z prawej strony na Qultista.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 19 Wrz 2010, o 22:17

Qultist wykorzystując chwilę nieuwagi schował blaster. Teraz gdy strażnik rzucił się na niego, ten zwyczajnie zszedł z ciosu. Lewą ręką złapał w nadgarstku atakującego. Pociągnął Trandoshanina by zadać mu cios z kolana w brzuch. Odsunął rękę z nim i przyciągnął drugi raz, chciał wbić wibroostrze. Jednak rana w boku znów ozwała się, tym samym pchnął Trando na ścianę zamiast go załatwić, chwilę stał w bez ruchu, bowiem ból był silniejszy tym razem.
Młody Łowca zwiększył dystans, całkowita przytomność po huku dopiero teraz do niego powracała. Jednak sprawność ograniczona była przez ranę. Ścisnął ostrze w ręce. Czekał na ruch kapitana straży. Bowiem, teraz był w stanie tylko kontrować...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 19 Wrz 2010, o 22:56

Z dziką furią spowodowaną kolejnym, nieudanym atakiem Trando ruszył na Qultista. Tym razem machał nożem w obie strony, szerokimi łukami, spychając Kel Dora do tyłu. Nigdy nie był dobry w walce wręcz i zawsze wokał używać broni laserowej, toteż jego ataki były silne, ale wolne, niezgrabne i raczej przewidywalne
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 24 Wrz 2010, o 18:17

"Jeśli się uda... Zakończę to teraz." - Ostatnie, co przeszło Qultistowi przez głowę, gdy, ów niezgrabny w walce wręcz, strażnik nacierał. Nadeszło pierwsze cięcie dość płaskie, Kel Dor zszedł na prawo, z cięcia, własnym ostrzem tnąc po nodze (tj. lewej strażnika) na skos w górę, od kostki przez uda. Skręt w biodrach, rana odezwała się ponownie, jednak przemógł ból robiąc piruet. Ugiętego w przyklęku, Trando, ciął w plecy, kończąc obrót. Skos z lewego ramienia, do prawego biodra.
Lekko zamłynkował mieczem, ciął płasko karku, głęboko by tętnice przeciąć, jednak nie zbyt, by głowa nie spadła. Krew brocząca obficie zbliżyła się do jego butów, na szczęście nie dotknęła.
- Cóż, każdy śmieć potrafi strzelać... - Gdyby oczy ukazywały uśmiech, dałoby się dojrzeć perfidny grymas. - Sztuką jest walczyć bronią białą... Nawet Jedi to wie.
Po tym spostrzeżeniu wymienionym, ze sobą samym, młody łowca nagród zbliżył się do drzwi.
Tak jak się spodziewał, zamknięte. Ponownie spróbował swych sił przy konsoli. Po kilku nieudanych próbach, wbił poprawną kombinację. - "Robię się coraz lepszy..." - Wielka radość, bowiem za 12 razem wbił poprawnie... Przy pierwszym pomylił się z 65 razy.
Drzwi ustąpiły, dość cicho. Wszedł do środka, ostrożnie lustrując otoczenie, lewa ręka powędrowała do drugiego z blasterów. Trzeba być czujnym.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 24 Wrz 2010, o 20:12

Trando, pomimo bycia ogromnym osobnikiem, nie zdołał powalić intruza. To Qultist był żwawszy, bardziej gibki, a przede wszystkim potrafił bardzo dobrze władać bronią białą.
Ciało szefa ochrony huknęło na posadzce.

Całej tej scenie, jak i innym, wcześniejszym, przyglądał się Neimoidian. Tym razem poczuł ukłucie strachu. Nacisnął na guzik przy swoim stoliku i powiedział
- Zanja...może zajmiesz się naszym gościem?

Gdy Kel Dor wszedł przez drzwi, rozglądając się zauważył, że ogromne pomieszczenie. Służyć ono mogło do przyjmowania gości. Ekstrawaganckie meble, ciekawe i drogocenne ozdoby na ścianach, na podłodze, na szafkach. Dalej znajdowały się uchylone drzwi, zapewne prowadzące do biura Dokkana. Gdy Qultist wszedł głębiej właśnie w tych drzwiach ukazał się wysoki Neimoidian. Stojąc nieruchomo zapytał pewnym siebie głosem:
- Czego chcesz intruzie? Włamujesz się do mojego domu, zabijasz mi moich ludzi. Musisz mieć wystarczający powód, by tak postępować.
Być może na początek rozmowa, bez użycia przemocy, mogłaby zakończyć całą sprawę - pomyślał.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 24 Wrz 2010, o 21:40

Qultist spojrzał na Neimoidiana, wyglądał śmiesznie, próbował być opanowany. Coś jednak drżało w jego głosie. Był niespokojny, co sugerowało jakiś podstęp. To pozwoliło Kel Dorowi myśleć, iż owa zabójczyni, o której wspomniane było wcześniej, może być w pobliżu. Trzeba być czujnym.
- Obrzucajmy się wyzwiskami... - Ręka zacisnęła się pewniej na rękojeści miecza. Blaster był cały czas ukryty. - To może ja nazwę cię oszustem i złodziejem... O, czy dodałem jeszcze żeś perfidna świnia? - Cóż, łowca nagród czy nie, ale Qultist miał dość zabawy w kotka i myszkę. Teraz postąpił parę kroków wodząc, opatrzonymi w część okularową, oczami po pomieszczeniu, chciał mieć pewność, że nikogo poza nimi tu nie ma.
- Niech za powód wystarczy ci, iż PRZYJACIELOWI SIĘ NIE ODMAWIA... - To mówiąc przygotował broń, jednak jej nie odkrył. Chciał aby Dokkan drżał przed pokrawionym mieczem. Jednak nie zaatakował go. Czekał na jego reakcję, bądź dalszy bieg wypadków.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 24 Wrz 2010, o 22:15

- Jakiemu przyjacielowi? O co chodzi? - zatrwożył się Dokkan. - Chcesz któryś z moich skarbów, albo jedną z moich dziwek, które robią nieprawdopodobne rzeczy w łóżku?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 25 Wrz 2010, o 17:40

Na stwierdzenie o dziwkach młody łowca nagród skrzywił się. - "Niektórym tylko cielesności w głowie... To już wolę być mordercą..." - Kel Dor począł spokojnym krokiem zbliżać się do Dokkana. Miecz, dla przykrywki, schował do osłony na plecach. Lewa ręka gotowa do strzału, jednak nadal nie ukazał blastera. - Jakiś czas temu wygrałeś w sabaka pewien medalion. Jego poprzedni właściciel był gotów zapłacić każdą cenę za odzyskanie go... - Tu urwał, bowiem teraz był już przy Dokkanie, widocznie drżącym ze strachu o swoją skórę. - A co ty zrobiłeś? Wolałeś pastwić się nad nim, wiedziałeś, że ten medalion to nie tylko stara biżuteria. Zamiast z góry zaproponować cenę, i zarobić, wolałeś śmiać się właścicielowi w oczy. - Kel Dor umilkł na moment. - Tak nawiasem, jesteś idiota, bo szansa zdobycia łatwych pieniędzy przeszła ci koło nosa... Cóż, teraz JA, chcę ten medalion. Możemy to załatwić po dobroci... - Tu wyciągnął blaster i przyłożył go do czoła Neimoidiana. - Albo, gdy "zaśniesz". Która opcja bardziej ci pasuje?
Qultist był czujny, do teraz nie spotkał owej zabójczyni, toteż musiał to załatwić szybko, nie paliło mu się po tylu morderstwach do kolejnej walki... Dokładając fakt, iż krwawił, niegroźnie, ale zawsze coś ogranicza...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 25 Wrz 2010, o 19:26

Coś uderzyło w lekko krwawiącą ranę Qultista. Gdy ten skrzywił się, opuściwszy blaster, upadł na jedno kolano i zobaczył małą, drewnianą pałkę leżącą obok jego nogi. W jednym momencie pojawiła się koło niego postać. Był to niski osobnik, cały ubrany na czarno. Jedynie widać było szmaragdowe, błyszczące oczy, które jako jedyna część ciała, były odkryta.
Kel Dor poczuł zimny oddech stali jednego z krótkich ostrzy, które zostało przystawione do jego szyi.
- Dobrze Zanja, w końcu do czegoś się przydałaś - wrednie syknął Dokkan. - Pamiętam tą sytuację z sabakiem i moją wygraną w niego od tego patałacha. Chodzi Ci może o ten medalion? - w tym momencie wyjął z kieszeni, na zwykłym rzemykowym sznurku, stary, poniszczony medalion w kształcie serca. Był wielkości wnętrza dłoni dorosłego człowieka, jego górna część była nadłamana.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 25 Wrz 2010, o 21:26

"Kurcze, nawet jej nie spostrzegłem..." - Kel Dor nie był zszokowany takim obrotem spraw. Skoro ludzie Dokkana nie dali mu rady, to sięgnął po ową Zanję. - Zanja... Gdzieś już słyszałem to imię... Byłoby uprzejmiej, gdybyś sama się przedstawiła, a nie robił to ten podszyty tchórzem wieprz. - Cały czas Qultist zachowywał zimną krew. Swoje wibroostrze położył na podłodze. - Pozwolisz mi się chociaż wyprostować? - W zasadzie pytanie retoryczne, nie zważając na bliskość ostrzy zabójczyni począł się podnosić. - Jak widzisz opuściłem broń, nie zabiłem jeszcze twojego pana... Zatem.
Qultist działał na zasadzie impulsu, błyskawicznie uderzył głową w nos Zanję stojącą za nim. To pozwoliło mu się schylić i posłać niskie kopnięcie podcinając ją. Wykonując obrót sięgnął po swój miecz i skoczył do Zanji, przygważdżając ją do ziemi, próbował obezwładnić. - Powiedz, co on ma takiego na ciebie? Cel mamy wspólny, bez swojej ochrony zostałaś mu tylko ty... - Na prawdę kiepskie wyczucie czasu, jego rana dała o sobie znać właśnie teraz. Ukłucie bólu osłabiło jego uścisk na ramionach zabójczyni.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Mistrz Gry » 25 Wrz 2010, o 22:26

Zanja odepchnęła kopnięciem Kel Dora, ignorując jego pytanie, podniosła się i po chwili ruszyła na niego. W rękach miała dwa krótkie miecze lśniące w poświacie północy, która okrywała prywatny salon Dokkana. Szybkimi machnięciami zbliżała się do Qultista nacierając ostrzami na jego klatkę piersiową.
Jej ruchy były zabójczo szybkie.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] - Przyjacielowi się nie odmawia

Postprzez Dorhian Q'nirr » 26 Wrz 2010, o 14:55

Qultist widząc reakcję zabójczyni ścisnął mocniej miecz w prawej ręce. Ona szarżowała, w takim razie wystarczy odpowiedzieć brutalną paradą (fachowo "finta"), Kel Dor począł wykonywać szybkie, zarazem silne ruchy wibroostrzem.
Rezultat był taki jak przewidział, wytrącił zabójczynię z równowagi, pozostawiając ją odsłoniętą na śmiertelny cios. Jednak on nie ryzykował, rana w boku mogłaby znów mu przeszkodzić. Zatem zadał jej kopnięcie pchnięte w odsłonięty brzuch, posyłając ją na podłogę. Teraz zgrabnym ruchem wyciągnął BlasTecha, piruet, strzał, celował w nogę uciekającego Dokkana, by go zatrzymać. - A teraz jeśli zechcesz oddać mi medalion, odejdę... - Qultist strzelił w drugą nogę, by upewnić się, że Neimoidian nie może się ruszyć.
Błyskawiczny obrót w stronę zabójczyni. - Nadal chcesz ochraniać tę świnię? - Kel Dor ścisnął miecz o obu rękach, bowiem bok znów go zabolał. Trzeba zmienić taktykę i ograniczyć wyczerpujące ruchy.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron