Dokkan, krwawiąc, czołgał się przez swój prywatny gabinet trzymając w ręku medalion. Zbliżał się do ogromnej szafy.
W tym samym czasie po wyczerpującej walce, Qultist zdołał odparowywać ciosy zabójczyni i samemu atakować. Choć ona była szybsza i bardziej zwinna, nie potrafiła zadać finalnego cięcia Kel Dorowi.
W pewnym momencie wytrącił jej oba ostrza, kopnął w klatkę piersiową, a ta osunąwszy się na ścianę, jedynie spojrzała na niego, nie mogąc z bólu się podnieść. W tej samej chwili dobiegł ich głos z gabinetu Neimoidianina:
- Odpuść sobie chłopcze i dam mi spokojnie wyjść stąd - chrypiał. - A Ty Zanjo. Zawiodłaś mnie, więc musisz ponieść konsekwencje.
Gdy ranny Dokkan wypowiadał te słowa uszom Kel Dora dobiegł...płacz dziecka. Gdy obrócił głowę w stronę gabinetu zobaczył, jak zielonoskóry otwiera tajne przejście, które sugerowało szybką ewakuacją, a drugą ręką celuje w małe dziecko. Robił to bardzo nieporadnie i mozolnie, jednak ręka z blasterem skierowana w dziewczynkę, była jakby nieruchoma. Był już praktycznie w środku.
- To moja córeczka - zaskoczyła Qultista zabójczyni. - Nie pozwól, by coś się jej stało. Proszę - mówiła cichym i niespokojnym głosem wpatrując się w Kel Dora.
Qultist błyskawicznie musiał dokonać wyboru:
czy przeczekać, aż Dokkan bezpiecznie, choć zraniony, ewakuuje się, ocalając tym samym dziewczynkę. Blaster wypadł mu w czasie walki z zabójczynią i był co najmniej sześć metrów od niego, więc szybszy byłby Neimoidianin, strzelając do niewinnego dziecka.
czy spróbować doskoczyć do Dokkana, aby jednym cięciem pozbawić go życia. Odzyskałby medalion, ale nie zdążyłby uratować dziecka, gdyż w ciągu sekundy blaster rozszarpał by pierś dziecka, a co za tym idzie, musiałby jeszcze raz walczyć z niemającą nic do stracenia zabójczynią.
Czy narazi dziecko dla kredytów, a może uratuje obcą dziewczynkę, jednak będzie na pewno ścigany przez Alaska, Dokkana i ich ludzi?
W tym samym czasie po wyczerpującej walce, Qultist zdołał odparowywać ciosy zabójczyni i samemu atakować. Choć ona była szybsza i bardziej zwinna, nie potrafiła zadać finalnego cięcia Kel Dorowi.
W pewnym momencie wytrącił jej oba ostrza, kopnął w klatkę piersiową, a ta osunąwszy się na ścianę, jedynie spojrzała na niego, nie mogąc z bólu się podnieść. W tej samej chwili dobiegł ich głos z gabinetu Neimoidianina:
- Odpuść sobie chłopcze i dam mi spokojnie wyjść stąd - chrypiał. - A Ty Zanjo. Zawiodłaś mnie, więc musisz ponieść konsekwencje.
Gdy ranny Dokkan wypowiadał te słowa uszom Kel Dora dobiegł...płacz dziecka. Gdy obrócił głowę w stronę gabinetu zobaczył, jak zielonoskóry otwiera tajne przejście, które sugerowało szybką ewakuacją, a drugą ręką celuje w małe dziecko. Robił to bardzo nieporadnie i mozolnie, jednak ręka z blasterem skierowana w dziewczynkę, była jakby nieruchoma. Był już praktycznie w środku.
- To moja córeczka - zaskoczyła Qultista zabójczyni. - Nie pozwól, by coś się jej stało. Proszę - mówiła cichym i niespokojnym głosem wpatrując się w Kel Dora.
Qultist błyskawicznie musiał dokonać wyboru:
czy przeczekać, aż Dokkan bezpiecznie, choć zraniony, ewakuuje się, ocalając tym samym dziewczynkę. Blaster wypadł mu w czasie walki z zabójczynią i był co najmniej sześć metrów od niego, więc szybszy byłby Neimoidianin, strzelając do niewinnego dziecka.
czy spróbować doskoczyć do Dokkana, aby jednym cięciem pozbawić go życia. Odzyskałby medalion, ale nie zdążyłby uratować dziecka, gdyż w ciągu sekundy blaster rozszarpał by pierś dziecka, a co za tym idzie, musiałby jeszcze raz walczyć z niemającą nic do stracenia zabójczynią.
Czy narazi dziecko dla kredytów, a może uratuje obcą dziewczynkę, jednak będzie na pewno ścigany przez Alaska, Dokkana i ich ludzi?