- Grzeczny chłopiec. Jak myślisz Rose? Zabić go, bo wygadać się może policji czy komukolwiek o naszym małym interesie, czy darować mu życie?
- Cóż. Był słodki i przydatny. Wątpię, by ktoś jego pokroju i poziomu, by cokolwiek wygadał. Wygląda na takiego, co ma to w dupie.
Keila spojrzała na Rose i kiwnęła głową, by ta opuściła broń. Podeszła do Trena i rzekła:
- Żałuję, że to wszystko tak się właśnie potoczyło. Odejdź. I pamiętaj, że to miejsce w ogóle nie istnieje.
Gdy skończyła mówić pocałowała go bardzo namiętnie. Pocałunek trwający kilkanaście sekund, był niesamowicie przyjemny i rozkoszny.
- Żegnaj niebieskoskóry.
- Cóż. Był słodki i przydatny. Wątpię, by ktoś jego pokroju i poziomu, by cokolwiek wygadał. Wygląda na takiego, co ma to w dupie.
Keila spojrzała na Rose i kiwnęła głową, by ta opuściła broń. Podeszła do Trena i rzekła:
- Żałuję, że to wszystko tak się właśnie potoczyło. Odejdź. I pamiętaj, że to miejsce w ogóle nie istnieje.
Gdy skończyła mówić pocałowała go bardzo namiętnie. Pocałunek trwający kilkanaście sekund, był niesamowicie przyjemny i rozkoszny.
- Żegnaj niebieskoskóry.