Content

Archiwum

[Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Coruscant.

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 25 Sty 2011, o 23:18

Druga ekipa stała i przyglądał się Qultistowi. To, co robił przy komputerze było dla nich nowością. Nie byli hakerami, ale spluwami do wynajęcia, więc nawet sie ucieszyli, ze ktoś wykona za nich robotę, na której się kompletnie nie znali.
W czasie, gdy Kel Dor fałszował hasła, jeden z napastników wstrzyknął coś brunetce, po czym tam zemdlała. Położył ją obok rudowłosej i podszedł do Korra.
- Szybciej, szybciej. Czas się nam już kończy.
- Myślałeś, że zmylisz nas tym przebraniem, ciołku? - zapytał drugi z przeciwnej ekipy. - I jesteś tutaj sam? Gdzie reszta ekipy?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 26 Sty 2011, o 15:02

"Hmm, oni na specjalnie bystrych nie wyglądają." - Pomyślał Qultist. Akurat kończył swój proceder i uruchomił czasową aplikację. Kody do RedChoice wynotował w pamięci. Teraz czekać na niespodziankę.
- Czekają na was na dole - Uśmiechnął się w myślach, warto ich postraszyć. - Wysłali mnie, bo w przeciwieństwie do was wejdę dyskretnie do budynku... A kiedy nie będę długo wracał oni robią zamieszanie na dole i wzywają ochronę. Tak, Plan B zawsze warto mieć... - Plan B? On ma jeszcze jeden w zanadrzu, jego wymoczona w środkach odurzających chustka nadal jest w kieszeni... Można by złapać gościa i rzucić w tamtego. Jednak poczekamy na dalszy bieg wypadków. Kel Dor właśnie skończył. Gestem zachęcił go do przeczytania, a sam ze spokojem odsunął się kawałek jeszcze i zerkał na drugiego.
- Panowie, czas się wam kończy... - Głupia ironia, jednak wszystko po to by zachęcić ich do wyjścia. Cóż, trzeba grać bezradnego póki co... Potem się ich zabije. A przynajmniej gościa w prochowcu, co jak co, ale Qultist nie pozwoli byle najemnikowi na siebie charczeć.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 28 Sty 2011, o 11:51

Ten z wąsami skinął nieznacznie głową do tego w prochowcu.
Tamten podszedł do Qultista i powiedział:
- Dobrze. Skoro już ma te kody, które zaraz zgram na datapad, to teraz grzecznie pójdziesz z moim przyjacielem. Wyjdziesz z tego pomieszczenie i zostawisz tutaj swoją torbę. Zrozumiałeś?
Ten z drużyny przeciwnej nie wyglądał, jakby żartował. Przed kel Dorem kolejna trudna decyzja. Dwie omdlałe kobiety, biurowiec pełen pracowników, skrupulatna ochrona oraz najważniejsze...wyścig, gdzie stawką jest życie niewinnej dziewczynki.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 28 Sty 2011, o 19:12

- Mocny jesteś bo masz gnata... O taaak. - Mruknął do niego i zbierał się jakby próbując wykonać polecenie. Powoli Qultist tracił cierpliwość, dobra zgodnie z jego obliczeniami. Alarm powinien zawyć dokładnie za...
"3... 2... 1..." - Kel Dor miał już dość tej farsy. A aplikacja uruchomiła się dokładnie w tej chwili co trzeba. Wszyscy zgromadzeni w biurowcu zostali ogłuszeni alarmem.
Młody łowca musiał działać bardzo szybko, w mgnieniu oka stanął pod ścianą, bez swojej torby. Przez moment wstrzymał oddech niezauważalnie.
Ochrona wpadła do pokoju, trzej funkcjonariusze od razu spostrzegli kobiety leżące na podłodze i dwóch drabów. Cóż, to oni mieli teraz broń. Ciekawy obrót sprawy, w duchu Qultist zwyczajnie wyśmiewał ich nieostrożność.
- Pomocy! Oni kazali mi się włamać do systemu, nie wiem po co im te kody! Grozili nam! - Dodał jeszcze oliwy do ognia i udając panikę stał pod ścianą. Tamci pewnie go widzieli na dole, gdy wyprowadzali Iktotchi. Zatem Kel Dor był "czysty".
Teraz Qultist rwałby boki ze śmiechu. Nie raz już udało mu się kogoś wrobić. Więc to czysta przyjemność patrzeć na tę szopkę. Cały czas pod ścianą obserwował, uniósł ręce w górę, by pokazać, że jest bezbronny. Pośpiesznie wykonał każde polecenie ochrony.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 29 Sty 2011, o 22:32

Plan pozbycia się drugiej drużyny, w takiej sytuacji, można było uznać za udany. Ochroniarze z elektropałkami wpadając do pokoju, w którym uruchomił się alarm, szybko ocenili sprawę. Dwie kobiety, konserwator i dwójka obcych. Dodatkowo Kel Dor panicznie skamląc, utwierdził ochronę w przekonaniu, że mają rację.
- Na ziemię! Już - krzyknął jeden z nich, podchodząc do zdezorientowanego mężczyzny w prochowcu. - Ty też. Gleba!
- To on! To on okradł wasz pierdolony komputer! - wołał, leząc na brzuchu jeden z obezwładnionych.
- Jasne. A moja matka to kochanka Imperatora. Zamknij mordę. Jeff, sprawdź co z kobietami i zawiadom centralę, że sprawa została opanowana.
Drugi z ochroniarzy zrobił, jak tamten polecił. Dodatkowo spoglądając na Qultista, który stał pod ścianą, odezwał się:
- Dobra Złota Rączka. Zmiataj stąd. Złóż raport do swojego przełożonego, potem wpadniesz na zeznania.



DeadLine: 23 minuty
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 30 Sty 2011, o 00:17

W duchu Kel Dor tarzał się ze śmiechu. Jednak tutaj nadal trzęsąc się, skinął głową.
- Dziękuję! Zapewne zabiliby nas, gdybyście się nie zjawili. - Jednak granie grzecznego jest przydatne... Hmm?
Po tej paradzie twórczego aktorzenia Qultist pośpiesznie wykonał polecenie. Panowie z nim współpracowali bardzo dobrze. Nie miał już potrzeby zabijania tych dwojga.
- Na całe szczęście wasz komputer nie ucierpiał... Uff, jeszcze tylko wizyta u szefa. Jak nie oni, to on mnie zabije... - Kel Dor widocznie się wzdrygnął, niech myślą, że jego fucha nie jest przyjemna, heh.
Teraz już wyszedł całkiem spokojny. Miał i kody, i ochronę po swojej stronie. Szedł dokładnie tak jak poprzednio, przepraszał pracowników i ruszył na schody. Nawet za bardzo się nie rozglądał, uważał tylko, by nie potrącić nikogo. Jeszcze ze dwa piętra i będzie na dole.
Gdy już dotarł zobaczył niemałe zbiegowisko. Ochrona w stanie gotowości i pracownicy porozbiegani. Cóż, jego sztuczka zadziałała. Zgłosił się do recepcji i wytłumaczył, iż sytuacja została opanowana przez dzielnych funkcjonariuszy, nie szczędził pochwał. Cały czas grając zwyczajnego konserwatora.
- Muszę jeszcze zgłosić się do szefa... Do zobaczenia w bardziej sprzyjających warunkach. - Pokłonił się lekko. I ruszył w stronę drzwi którymi wszedł razem z resztą towarzyszy, których niestety nie było... Żałował tylko Iktotchi. Pilot mógłby się mu przydać.
Teraz lawirował już bocznymi korytarzami w poszukiwaniu wyjścia i pojazdu, którym tu przylecieli... Oby Kula albo ktoś od Alaska tu był... A może pogadać z nim? Lepiej nie, zbyt wiele czasu już stracił.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 31 Sty 2011, o 23:06

Tym razem nikt nie zwracał zbytniej uwagi na Kel Dora. Wysoki i ciągły dźwięk alarmu, odbijał się od każdej ściany ogromnego biurowca, a większość pracowników, reagowała na ten nieczęsty słyszany dźwięk, dość żywo. Wszechobecne pytania i dziwne spojrzenia, truchtanie we wszystkie strony, setki połączeń przez komunikatory.
Kiedy Qultist zbliżał się do wyjścia, przez główne drzwi wbiegło sześciu policjantów, którzy parli prosto na niego. Na jego szczęście, wszyscy biegli, nie zwracając na niego uwagi, jednak ostatni z nich, potrącił Kel Dora, nawet nie przepraszając.
Świeże powietrze. Korr znalazł się na ulicy i wiedział doskonale, że musi znaleźć środek transportu. Sara, który był niezłym kierowcą, oraz Ven’o, który mógł załatwić pojazd, nie było przy nim. Fakt, że został sam w tym wyścigu, mogło napawać go pewnymi obawami. I ta presja czasu, a co najważniejsze: córka Zanji.
- Macie jeszcze dwadzieścia minut moja grupo – wycharczał głos Alaska z komunikatora. – Obyście byli już w połowie drogi powrotnej.
Chociaż o tej porze panował niewielki ruch, to Qultist musiał wytężyć wzrok i pomyśleć, jak najszybciej dotrzeć do mety. Jakby tego było mało, nie miał kompletnie pojęcia, że jest obserwowany przez kogoś, kto wydaje się być bardzo zdeterminowanym w kwestii swojego zadania.


Teraz niech napisze Jac i niechaj zacznie się jazda ;)
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Fenn Mereel » 2 Lut 2011, o 17:08

To było drugie zadanie od czasu, kiedy Fenn zrobił sobie przerwę. Poprzednie skończyło się niepowodzeniem, ponieważ po prostu razem z Jaggedem stracili ochotę przebijania się przez szeregi Rodian tylko po to, żeby dowiedzieć się gdzie leżą trupy celów. Mężczyzna obawiał się, że wyszedł z formy. Był w tym fachu już od 16 lat, a rzadko zdarzało się mu zawalić zlecenie. Może to oceany Chandrilli tak go zmiękczyły? Te mewy, szum fal i złoty piasek? Tym razem jest zdeterminowany, by wygrać. By złapać tego szczyla, a jak się uda jeszcze wytargować większe pieniądze za tego Kel Dora. Chwilę później w całym budynku podniósł się alarm, a do środka wbiegło paru policjantów. Cel jednak wyszedł spokojnie, bez pościgu. Cwaniak. Mandalorianin wskoczył do śmigacza i odpalił silnik. Pojazd zamruczał i ruszył z kopyta w stronę budynku, który opuścił Qultisit. Mereel przeleciał przez dwa tunele powietrzne i kiedy dolatywał do celu odezwał się komunikator, który dostał od tego naiwnego Alaska. Potrzebujesz transportu, co Korr? Będziesz go miał. Zajechał drogę Kel Dorowi i otworzył drzwi.
- Wskakuj. Dwadzieścia minut to mało czasu. - popatrzył na istotę zza wizjera hełmu. Nie wydawał się jakoś specjalnie groźny. Jednak widać było, że mu nie ufa. - Spokojnie. Ja też nie przepadam za Alaskiem i z przyjemnością pomogę ci wygrać z tym debilem.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 2 Lut 2011, o 19:05

Kel Dor udawał, że spodziewał się tego transportu. Musiał jakoś dotrzeć do Alaska a zabicie tego gościa w speederze to będzie najłatwiejsze co zrobi. Miecz przywiesił przy pasie. Blaster schował dyskretnie... Pozostała jeszcze jego chustka, ta niestety już wyschła i nie da rady by zadziałała.
- Skąd mam mieć pewność, żeś od Alaska? - Wszedł do pojazdu.
Jednak co innego liczyło teraz... Zanja i jej dziecko, to coś... Ważnego. Przez niego cierpi niewinna osoba. Cierpi dziecko, tego nie mógł sobie darować. Tak jak faktu, że ojcu też sprawiał kłopoty. Całą misję wyrzucał sobie to... A teraz nie zważał na to, kim jest ten facet. Usiadł obok niego, lekko dygocąc. To uczucie już mu kiedyś towarzyszyło. Pogłębiało się, rozpacz, smutek, gniew, zazdrość, strach, wszystko naraz, wszystko narastało w nim. Cały czas dygotał.
- Tylko szybko... Nie wiesz, co jest stawką tego zakładu! - Nie wytrzymał. Chociaż? Co obchodzi potencjalnego zbira problem z jakim boryka się Kel Dor? Przecież Alask i tak prawdopodobnie go potem zabije...
Zanja i dziecko... Te dwie osóbki chodziły mu po głowie teraz... Przecież to jego wina, powtarzał sobie to cały czas i nawet teraz. Jego ręka mimowolnie zacisnęła się na blasterze. Odbezpieczonym, jednak jeszcze go nie ukazał...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 2 Lut 2011, o 22:17

Łowca, który sprytnie wymyślił plan likwidacji celu, był przekonany o tym, że Kel Dor połknął haczyk. Zresztą, każdy by dał się nabrać, gdyby znalazł się w takiej samej sytuacji, jak Qultist.
Jednak Korr mógł przeczuwać, albo być na tyle przezornym, że udawał swoją naiwność.

Speeder Fenna zakołysał się lekko i pomknął wzdłuż ulicy, przy którym znajdował się ogromny biurowiec. Kiedy już nabierał prędkości, komunikator Qultista odezwał się głosem brzydkiego twi'leka:
- Gdzie wy kurwa jesteście? zostało wam kilkanaście minut. Nie mogę tego przegrać, rozumiecie? Nie mogę! Ten pieprzony Nomer nie może wygrać trzeci raz z rzędu. - Krzyki Alaska niosły się w pędzie powietrza, jednak były wyraźne dla obu słuchaczy. - Jeśli wam się nie uda, osobiście dopilnuję, żeby...
Ani Qultist, ani Fenn nie usłyszeli nic więcej. Problemem nie był komunikator Alaska, a odbiorcy.
Zniszczony, nie mógł odbierać sygnału.
Z jednej z prostopadłych kosmouliczek wyleciała repulsorowa półciężarówka, która z ogromnym impetem uderzyła w bok pojazdu łowcu. Speeder przekoziołkował kilka razy i upadł na bok.
Obaj chwilowo stracili przytomność...


Na litosć boską Panowie: dbajcie o estetykę! Używajcie [JUSTIFY] i [TAB], oddzielajcie sceny i inne enterem...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Fenn Mereel » 3 Lut 2011, o 19:04

Ciężarówka uderzyła w speeder strącając go z nieba. Ścigacz uderzył o beton jakiegoś tarasu, upadł na bok i przejechał na nim dobre 10 metrów. Obaj pasażerowie leżeli w środku nie dając znaku życia.

Chwilę później Mandalorianin obudził się i z ogromnym bólem głowy wyczołgał się ze zmiażdżonego pojazdu. Drzwi po jego stronie były wybite, miał szczęście że ciężarówka uderzyła od strony Kel Dora. Z trudem wstał i uznał, to że jest cały zawdzięcza zbroi. Mandaloriańskie żelazo ochroniło go przed śmiercią. jedyne co czuł to ból głowy i dziwne kłucie w żebrach. Muszą być połamane.
- Komputer. Diagnostyka uszkodzeń. Natychmiast. - zwrócił się do systemu operacyjnego zbroi. Parę sekund potem odezwał się miły głos:
- Połamane prawe żebro ślepe, pęknięcie trzeciego lewego żebra, wstrząs mózgu. Zbroja nie doznała żadnych uszkodzeń. Stan tarczy: 42%. - a więc nie było tak źle. Musiał wykorzystać przewagę. Za chwilę będzie tu mnóstwo glin. Mężczyzna okrążył speeder i stanął po stronie pasażera. Kel Dor był jeszcze nieprzytomny, ale lepiej było nie ryzykować. Włączył miotacz ognia i poczekał na jego przebudzenie.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 3 Lut 2011, o 23:39

Wszystko stało się tak szybko... Ciężarówka, wypadek i ten ból. No właśnie, zniknął. Przez moment Kel Dor był jakby zawieszony w nicości. Raczej to jego własny umysł. Nikt nie wie co widzą nieprzytomni.
Jednak jego wizja powoli zaczęła się wyostrzać. Zmysły dochodziły do siebie. Przez moment jeszcze tłumaczył sobie, co się właściwie stało. Teraz przypomniał sobie. Mandalorianin i transport. Ciężarówka i huk...
Spojrzał, nazwijmy to, w górę i zobaczył ów mandalorianina celującego do niego ze swojego miotacza płomieni.

To tak się ma to skończyć? Jakiś łowca głów miał na niego zlecenie? Nie... Przecież jakoś trzeba było wygrać ten cholerny zakład, a dwie niewinne osoby nie zginą... Jakoś trzeba utrzeć nosa Alaskowi potem i (może) go zabić. Nie teraz.
Sam natomiast poczuł w dłoni blaster. Na całe szczęście go nie wypuścił. Bardzo widocznie go odbezpieczył.
- Powiedz... - Zaczął całkiem spokojnie. Spodziewał się takiego obrotu sprawy. - Ile Alask zapłacił ci za mój łeb? Albo inaczej... Jak wysoką nagrodę za mnie wyznaczyli? - Cały czas zachowywał spokój... Przynajmniej w swoich wypowiedziach...

Do jego umysłu znów dostał się głos sumienia. Zanja, dziecko... Jego ojciec. Przed oczami przemknęły Qultistowi wszyscy, których zabił. Każdy, nie ważne czy słusznie czy nie. Zlecenie to zlecenie. Każda śmierć, strach jaki czuli, jaki widział w ich oczach. Teraz jeszcze Zanja i pierwsze spotkanie z nią. Dlaczego wtedy nie zabił tego gościa? Dlaczego ratował dzieciaka? Bo dzieci zasługują na życie. On nie. A teraz znów przyczynił się do jej cierpienia. Do strachu... Właśnie te przymioty często były pomocne w jego profesji. Tylko dlaczego obchodziła go ta dziewczyna i jej dziecko? Czuł się winny... Bo ona nie była winna, jej córka tym bardziej.
W pewnym momencie nie wytrzymał. Przystawił sobie blaster do głowy.
- Odpowiadaj! Jestem ci potrzebny żywy?! Czy martwy?! - Teraz już mocniej zacisnął rękę na blasterze. - Nie wiesz o jaką stawkę gra się toczy! Lepiej zginąć tu! Niż żyć ze świadomością i krwią niewinnych na rękach! Żywego mnie nikt nie dostanie! - Kel Dor był już na skraju wytrzymałości. Ręka z blasterem drżała. Pierwszy raz od dawna drżała mu ręka. - Ojcze... Wybacz.... - Wymamrotał do siebie. Mandalorianin mógł zobaczyć poprzez pęknięte okulary jego maski jak cisnął oczy. Czekając na własną śmierć. Wyrok wydany przez niego samego... Blaster nadal nie wystrzelił. Jednak spust powoli ustępował pod palcem młodego Korra...
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Fenn Mereel » 4 Lut 2011, o 17:26

Mereel patrzył na przebudzenie Kel Dora. Patrzył na niego i milczał. Jego krzyki odbijały się echem w jego głowie, ale nie wzruszały go. W ciągu tylu lat, tyle osób zachowywało się podobnie, że nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Jednak determinacja, oraz głupota Korra go rozczulały.
- Krew niewinnych na rękach... - powtórzył po kosmicie. - I mówi to morderca. Ci policjanci wykonywali swoją robotę, a jednak ich zabiłeś. - wyłączył miotacz ognia i powoli podszedł do Qultista. - Nie wiem o co chodzi z tym zakładem, ale wiem jedną ważną rzecz. - szybkim ruchem skierował lufę blastera w powietrze, a Kel Dor wystrzelił. Sekundy dzieliły go od samobójstwa.
- Martwy nie wygrasz. - Fenn był przekonany, że Korr coś kombinuje, więc odsunął się z powrotem na bezpieczną odległość i wyjął pistolet.
- Mam dla ciebie układ. Pomogę ci wygrać tę nędzną farsę, pomogę ci zabić Alaska, dzięki czemu wzrośnie twoja wartość, potem oddam cię policji. I odbiję jak tylko dostanę od nich zapłatę. Jedyne czego żądam od ciebie to trochę gry aktorskiej. Co ty na to? - plan był prosty, ale bardzo ryzykowny. Jednak lepiej będzie dla Kel Dora jeśli się zgodzi.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 4 Lut 2011, o 18:14

Fakt, w ten sposób dał upust swoim emocjom... Nie chodziło o wzbudzenie jakiegoś współczucia. Po prostu czasem ma takie odchyły, jeśli akurat nie jest wkurzającym smarkaczem. Czy też nie obśmiewa kogoś. Powoli doszło do niego, że próbował się zabić. Już nie pierwszy raz, fakt. Jednak teraz miał powód by żyć. Przynajmniej przez chwilę...

Kel Dor zdał sobie sprawę, że mandalorianin właśnie go uratował przed najgorszą decyzją w życiu. Nie pierwszy raz miał te zapędy. Jednak teraz stał jeszcze przez moment. Wysłuchał jego propozycji. Odetchnął.
- W największym skrócie... Stawką nie są pieniądze, a życie małej dziewczynki i jej matki. Na śmierć zasługują tylko dorośli... A nie istoty mające przed sobą, może nie najgorszą przyszłość. Alask wiedział, że tak mnie zmusi do tamtego włamania... Bezczelny Twi'lek. Postanowiłem go zabić... Nie koniecznie jestem mścicielem. Jednak ten drań nie cofnie przed niczym. - Tutaj spuścił nieco z tonu. - Fakt, żyję, jak żyję i ojciec wcale nie byłby dumny... Może jest jakaś nadzieja, jednak to muszę odkryć sam...

Młody łowca schował blaster do kabury i sięgnął z torby swój miecz. Mały komputer przymocował do paska. Po raz kolejny spojrzał na wibroostrze. Po tych małych przygotowaniach rozejrzał się jeszcze po wraku speedera. Nie znalazł nic co by się przydało.
- Teraz serio... - Gdyby nie maska, można dostrzec jego głupi uśmiech. - Ile chcą za mój łeb? - Qultist jakby nie patrzeć cieszył się z faktu, że jest "sławny" w jakikolwiek sposób... Miał nadzieję zwrócić czyjąś jeszcze uwagę na swoją osobę. Ojca nie ma, a on ma mnóstwo pytań. Choćby dlaczego czasem ma takie dziwne wybuchy... Już drugi raz.
- Co do incydentu wtedy w celi... Jakby to ująć, poczułem coś... W normalnych warunkach nie byłbym wstanie zadrasnąć nawet tamtego dryblasa... Nie wiem, nadal nie wiem. Dlaczego, ta siła, ten gniew. Niepohamowana żądza mordu. Nawet gdy wykonywałem zlecenia nie czułem się tak. Wciąż... - Tu urwał na moment. - Szukam odpowiedzi, co się ze mną dzieje... - Kel Dor wziął głęboki oddech. - Raz się żyje i umiera! Zgadzam się. Powiedz mi, tylko na czym moja rola polega? - Już całkiem się rozluźnił. Fenn chyba się upewnił, że on wcale nie kombinuje niczego.
Może jest zbyt ufny? Może to sytuacja go zmusiła? Jedna teraz liczy się życie Zanji i jej dziecka.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 4 Lut 2011, o 21:24

Sytuacja między dwoma nowopoznanymi stawała się coraz bardziej napięta. Jeden z nich starał się zdobyć jego zaufanie, przedstawiając misternie utkany plan, natomiast drugi z nich zdawał się połknąć haczyk, stawiając na szczerość.
Ale czy to była jedynie gra, czy może ich priorytety, po spotkaniu i przeżyciu wypadku, zmieniły się i będą współpracować naprawdę razem?

- Gdzie wy kurwa jesteście?? Zostało wam 12 minut!! Ja wam poprzetrącam nogi i łokcie, gnoje... - krzyczał mocno zdenerwowany Alask przez lekko trzeszczący komunikator.

Qultist musiał, po raz kolejny przez ostatni miesiąc, podjąć ważną decyzję. Uciekać wraz z łowcą, próbować go przechytrzyć, a może przystać na jego plan? Musiał bardzo się jednak spieszyć.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Fenn Mereel » 4 Lut 2011, o 23:33

- To proste. Zabijamy grubasa, lecimy na posterunek, a ty bez incydentów oddajesz się w ręce policji. Oni przelewają forsę na moje konto, kiedy już to zrobią to pomogę ci uciec. - schował blaster. - W tej ostatniej części planu postaramy się nikogo nie zabić. Rozumiemy się? - pytanie retoryczne zakończyło krótki monolog Fenna. Mandalorianin odwrócił się trzymając za bok i rozejrzał się po szlakach powietrznych teraz przydałby się im transport. Speedery leciały zbyt szybko by móc je złapać, więc trzeba byłoby znaleźć jakiś parking. Zajrzał pod taras. Tak jak myślałem. Budynek, przy którym znajdowała się betonowa półka, na której stali był wielkim biurowcem, a gdzie jest biurowiec tam jest i parking.
- Słyszę syreny alarmowe. Chodźmy. - zrobił krok wstecz i szybko dostał się na klatkę przeciwpożarową. Będą im potrzebne nowe drzwi. Zbiegał szybko po metalowych schodach. Chwilę później był już na parkingu, podszedł do byle którego śmigacza i niewiele myśląc wybił szybę. Otworzył drzwi i odpalił silnik.
- Jeżeli chodzi o twoją głowę. - popatrzył na siedzącego obok Kel Dora. - To nie jest to wielka suma - zaśmiał się złowieszczo i ruszył do rudery Alaska.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 5 Lut 2011, o 15:45

Kel Dor słuchał przez moment jeszcze jego wypowiedzi. Obserwował go... Jakiś transport rzeczywiście by się przydał. A on i tak nie był dobrym pilotem. Ręka na wibroostrzu. Teraz pognał za mandalorianinem. Wpadł za nim do skradzionego speedera.

Uśmiechnął się gdy usłyszał wypowiedź o forsie. Jakoś trzeba było się uspokoić...
- Coś mi się jednak wydaje, że jestem więcej wart... - Poprawił popękaną maskę na twarzy, bez niej można by dojrzeć grymas jego uśmiechu.
Jednak przez jego głowę przebijały się inne myśli, chciał koniecznie ocalić Zanję... Cóż poradzić? Czuł się winny i jakoś musiał to odpracować, nawet jeśli potem trafi do pudła. Może dostanie tylko dożywocie?
- Jak myślisz? Dożywocie czy Kara Śmierci? - Zaśmiał się, - W każdym razie... Musimy się śpieszyć...








//Sorki nie miałem zbytnio weny...//
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Fenn Mereel » 9 Lut 2011, o 18:24

Mandalorianin miał już dość paplaniny Korra. Nie był specjalnie rozmowny, a co za tym idzie nie miał zbyt wielu przyjaciół. Szczerze mówiąc nie miał żadnego.
- 4 osoby plus jeszcze Alask i jego ochroniarze. - zatrzymał speeder - To wystarczy, żebyś usiadł na krześle, Korr. - wyjął kluczyk ze stacyjki i nie czekając na towarzysza wysiadł ze śmigacza. Chwilę potem obaj mężczyźni szli już po klatce schodowej. Obkute buty Mereela wypełniały cały budynek złowieszczym powolnym stukotem. Stuk... Stuk... Stuk...
- Powiedz szefowi, że te ścierwa wróciły. - wysoki mężczyzna szepnął do stojącego obok siebie Zabraka. Ten skinął głową i wszedł do pomieszczenia za sobą.
- Tędy. - Człowiek wskazał im drogę machnięciem ręki, a obaj łowcy weszli do sali, z której Korr i jego przyjaciele rozpoczęli wyścig. Fenn przepuścił Kel Dora, w końcu to on to zaczął i on ma to skończyć.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Mistrz Gry » 9 Lut 2011, o 22:30

7 minut. Tyle zostało do końca wyścigu.
W sali, do której zmierzali obaj łowcy czekał zniecierpliwiony Alask oraz co najmniej dziesięcioro jego ludzi różnej rasy. Każdy z nich był uzbrojony - od elektropałek i paralizatorów, po wibroostrza i blastery.
- Szefie. Chyba wróciła twoja drużyna, ale o jednego mniej - powiedział niski sullustanin, który znalazł się blisko Alaska.
Qultist i Fenn pojawili się w pomieszczeniu. Wokoło dało się wyczuć lekkie napięcie, jednak ludzie Alaska byli spokojni i czujni. Twi'lek bez słowa podszedł do Kel Dora i uderzył go na odlew tak, że ten upadł:
- Słuchaj gnoju. Skoro kazałem się wam meldować, to macie to robić. Jak powiem, byś się zesrał, masz się zesrać w minutę. Gdzie rogacz i ten drugi, narwaniec? - zapytał już nieco bardziej uspokojony szef gangu, rozglądając się. - Zresztą nie ważne. Zdążyłeś przed czasem i chyba dzięki Fennowi. Skurwiel jest zimny, tajemniczy ale dobry - uśmiechnął się cynicznie do mandalorianina.
Dwóch ludzi podeszło i odebrało datapad Qultistowi, podłączając go do sprzętu, by sprawdzić, czy hasło rzeczywiście zostało pobrane.
- Drużyna tego starego byka, Holura, w ogóle nie dała znaku w drodze powrotnej. Nieźle musieliście ich załatwić - zaśmiał się pod nosem Alask.
Po chwili dało się wyczuć, że sytuacja powoli staje się bardziej przyjemna i mniej nerwowa.
- Zanim chłopaki sprawdzą, powiedz Fenn, czemu zainteresowałeś się tym gnojkiem? - kiwnął głową na Korra. - Tak na serio, bez ściem.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Coruscant] Sprawa musi zostać wyjaśniona

Postprzez Dorhian Q'nirr » 10 Lut 2011, o 00:39

Kel Dor podniósł się od razu po tym ciosie, wymamrotał coś do siebie. Lecz na głos rzekł
- Ciesz się, żeś u siebie... - Qultist spróbował poprawić maskę, po chwili zdjął ją w ogóle, była całkowicie zniszczona, nie warto nosić taki chłam. - Wybacz, ale kiedy mam potrzebę, to ja decyduję... Jak teraz, czy rzucić się na ciebie czy pozwolić się obrażać. Więc pozwolę się obrażać... - Teraz można było zobaczyć ten grymas uśmiechu ukrywany uprzednio pod maską. - Widocznie jak Jeff, potrzebujesz tego. - Wymamrotał pod nosem, komentując Alaska. - Co do tych spluw z drugiej ekipy... Eee nooo, mają pogawędkę z ochroniarzami biurowca... Wszakże napadli na sekretarki i konserwatora... - Spróbował ująć to jak największą dozą ironii.

Za chwilę usłużnie oddał datapad chłopakom Twi'leka, coś jednak nie pasowało. No tak, przecież on majstrował z kodami. Pamiętał dokładnie, co wtedy zrobił w obawie przed ucieczką tamtej drużyny. Podszedł do nich i poszperał nieco w komputerze. Kilka szeptów, parę razy kliknął i dostał się do bazy danych.
- No, te są właściwe... Tamten plik to był mały robak, który zaatakował system alarmowy biurowca... - Gdy już im sprecyzował, stanął pod ścianą, raczej oparł się o nią, oczekując dalszego biegu wypadków.

Sam także był ciekaw odpowiedzi mandalorianina... Chociaż, pewnie i tak chodziło o kasę za jego łeb. Teraz Alask dostanie kolejny powód do wyśmiania "skruszonego Kel Dora", ale tym się nie przejmował za bardzo. Miał tylko nadzieję, że Twi'lek dotrzyma umowy, kasa się nie liczyła, a życie Zanji i jej córki.
Właśnie, przypomniał sobie całą tę farsę. Teraz nowa fala emocji i poczucia winy poczęła w nim wzbierać, lecz nie dał tego po sobie poznać.
Postać Główna
Image
//Sometimes the hardest battle is against yourself...//
Awatar użytkownika
Dorhian Q'nirr
New One
 
Posty: 225
Rejestracja: 20 Sie 2010, o 02:09

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron