Chiss uśmiechnął się szyderczo w momencie gdy robot wypowiadał swój słowotok, a kiedy wspomniał o mechanizmach obronnych, uśmiech Trena rozszerzył się jeszcze bardziej.
-Proszę cię droidzie... Nie groź mi, ani mojemu przyjacielowi. Nie ładnie tak robić przy pierwszej rozmowie. A teraz wybacz, pójdę zobaczyć się z Navikiem. - Po czym oddalił się czym prędzej, puszczając jeszcze oko do cyborga z miną która wprost mówiła, że "wszystko będzie dobrze".
-Pieprzone droidy... Pieprzeni Rodianie! - Warknął w myślach gdy tak przechodził się po statku. Rozglądając się wokoło, spoglądał na obdrapane ściany... Pojazd wymagał konserwacji, to pewne. Nagle stanął przed wejściem do ładowni. Słyszał kroki po drugiej stronie, a do ucha wpadła mu wiązanka przekleństw wypowiedziana przez Rodianina.
Policzył w myślach do trzech, po czym z impetem otworzył drzwi i wtargnął do środka. Navik stanął jak wryty gdy Chiss szedł spokojnie w bladym świetle, a jego oczy połyskiwały złowrogo. Tren stanął naprzeciw kosmicznego robala i przemówił... A jego głos był zdecydowany i spokojny.
-Słuchaj Navik. Sprawy się trochę pokomplikowały. Chcieliśmy po dobroci, ale tak się nie dało. I wierz mi, że gdyby nie moja interwencja to albo zginąłbyś z ręki cyborga, albo zabiliby cię strażnicy nieopodal hangaru. Nie pytaj mnie dlaczego... A jeśli chcesz wrócić cało i zdrowo do swojego ukochanego braciszka, który zapewne zamartwia się na śmierć... To mam dla ciebie propozycję.
Chiss przerwał na chwilę, pozwalając by Navik poskładał sobie to wszystko do kupy, po czym ciągnął dalej, uspokajającym tonem. - Zabierz nas na Taris... Nie pytaj po co, ani dlaczego... Wiedz że to sprawy rodzinne, nie cierpiące zwłoki. Gdy nas tam przywieziesz, nigdy więcej już się nie zobaczymy. To raczej dobra oferta... Nie chcę cię zabijać. Nie mam w zwyczaju strzelać do każdego którego spotkam, ale muszę się tam dostać... za wszelką CENĘ.
Tren skończył mówić, a jego prawa dłoń spoczęła delikatnie na kaburze pistoletu... Miał mimo wszystko nadzieję, że Navik pójdzie na współpracę. Bo jeśli nie, to wszystkich czeka niemiła niespodzianka...