przez Alanis Orton » 24 Gru 2010, o 14:57
- Bez finezji, ale może obleci. – stwierdziła, jeszcze raz obrzucając zwłoki dozorcy przelotnym spojrzeniem. Jednocześnie trzeba przyznać, że Tamara nie cierpiała takich sytuacji – i nie chodzi tu o nieuzasadnioną przemoc, czy też mordowanie kogokolwiek, ale o te momenty, w których nie mogąc sprecyzować swoich myśli wiedziała, że odpowiednie słowa ma na końcu języka.
- No i git. – rzuciła Jesens w stronę Tobiasa. To krótkie wyrażenie, wypowiedziane w nieco cieplejszym tonie, musiało wystarczyć Lassiterowi za pochwałę i podziękowanie jednocześnie. Jednakowoż gołym okiem było widać, iż jakaś nieznośna myśl nie dawała kobiecie spokoju. Myśl o czymś małym i z pozoru nieistotnym, co mogłoby definitywnie zaprzeczyć ingerencji osób trzecich w ten nieszczęśliwy zgon... Choć może rzeczywiście Tamara niepotrzebnie zaprzątała sobie głowę takimi szczegółami.
- Najpierw śmierć Willie Kinga, później McPherson ma kłopoty z odnalezieniem jednej, ale za to cholernie problematycznej, przemytniczki. Jeszcze na dokładkę, mój piękny ścigacz musiał się przedwczoraj zepsuć. I teraz jeszcze ten uciążliwy dozorca. Szlag by to wszystko trafił. – podsumowała swoje myśli, robiąc przy tym dość nieciekawą minę. Cóż, nie można powiedzieć, by Tamara była zadowolona z przebiegu całej tej akcji – jak zwykle, miało być miło, łatwo i przyjemnie. A wyszło takie coś... Na dodatek, jakby wszystkiego było mało, zrobiła się już wcale późna godzina, a Jesens zadała sobie sprawę z tego, że jest już poważnie spóźniona.
- Poczekaj chwilkę, kolego. Zaraz wracam. – powiedziała, tylko po to, by w tej samej chwili ponownie wejść do kuchni. Nie minęło jednak dużo czasu, a już była z powrotem – chodziło bowiem tylko o to, by wytrzeć odciski palców, które tam zostawiła. Ostatecznie, środek czyszczący sam się z szafki nie wyciągnął... Wrzucając do worka wszystkie przedmioty, które mogłyby świadczyć o ich obecności, uśmiechnęła się do olbrzyma.
- Chyba już nic tu po nas. Możemy iść. No, chyba, że jeszcze jakieś genialne pomysły przed wyjściem? – zapytała, biorąc do ręki reklamówkę z dowodami rzeczowymi i próbując sobie dokładnie przypomnieć słowa Skippiego.
GG: 13812847