Strażnik rasy Elomin był kapitanem w sektorze N. Chociaż zarządzał jedynie dwunastoma strażnikami oraz ponad osiemdziesięcioma celami, czuł sie naprawdę ważny.
Kiedy z celi nr 23N wychodził Vlako, jedyny Bith z tego sektora, od razu wpadł w oko
Elominowi. Jego kompletnie łysa i wielka głowa, z niezrozumiałych powodów, nie spodobała się kapitanowi.
-
Pamiętaj. Mam cię na oku. Jak będziesz na czwórce, przy pralni, możesz liczyć na to, że się tam pojawię, a wtedy sprawdzimy wytrzymałość twojej ogromnej łepetyny - wyszeptał Vlakowi do ucha elomiński strażnik, który podszedł do niego na kilka sekund.
Po kilku minutach, jako jeden z ostatnich więźniów, Sar wyszedł na korytarz i kierował sie za resztą. Przejście nie było zbyt szerokie, a odgłosy kroków znikały gdzieś pod starym, brudnym, durrabetonowy podłożu. Drzwi cel, które oddalone od siebie o kilka metrów, również nie imponowały nowością. Niektóry nawet posiadały nieliczne dziury, niezgrabnie załatane ceramistalą. Co kilka metrów niewielkie kamery typu OBV-4, których już nie produkowano, czujnie śledziło tłum kroczący ku stołówce.
-
Zo..zostaw mnie w spokoju rogaczu - odszeptał przerażony Vlako, spoglądając na Sara, który nie otrzymał odpowiedzi od wielkogłowego. -
Chcę odsiedzieć swoje i tyle, a nie zawierać znajomości, z takimi jak ty. Mam ważniejszych znajomych - zakończył pewny siebie, jednak z lekko drżącym głosemPrzed kilkoma osoba, które kroczyły przed Quorą, wolno poruszał się Morris i Gand. Oboje spojrzeli na Sara i Vlako i pokiwali głowami.
-
Ten rogaty, to chyba się niczego nie nauczy - charknął obcy.
Doszedłwszy do małego wejścia na stołówkę, Iktotchi zobaczył dość spore, prostokątne pomieszczenie, które wypełniały rzędy stolików oraz krzeseł z syndrewna. Co ciekawe, wydzielono w nim, ogromnymi płatami transpastalowych, przeźroczystych okien, sięgających od podłogi do sufitu, niewielkie dystrykty. Na suficie, w środku każdego widniał pomalowany symbol sektora. Tatooinczyk znalazł się w tym o symbolu N. Każda z kwart posiadał swoje własne wejście i nie było możliwości, by móc porozmawiać z więźniami z innego sektora, a jedynie ich zobaczyć.
Sar znalazł się w zamkniętej strefie ze wszystkimi z sektora N.
Stolików było 10, a przy każdym z nich albo czteroosobowe ławy, lub krzesła, również dla równo 10 osób. Kilka stolików było zajętych, kilka wolnych lub siedziało tam jedynie dwóch czy trzech osobników. Cała masa różnego rodzaju przestępców: od spokojnie wyglądających finansistów, po drobnych złodziejaszków, aż po ogromnych osiłków. Wielu osobników, wiele ras i wiele możliwości ponownych prób zawarcia znajomości i podpytania o to, co najważniejsze. O informacje na temat misji.
Mozolnie kilka bardzo starych astromechów zaczęło przywozić porcje na syndrewnianie, zniszczone stoły, wyciągając czytnik na smycze do każdego, którego właśnie poczęstował.
Przy jednym stole siedzili jego kompani z celi wraz z dwoma Kel Dorami, przy innym samotny Vlako, niedaleko jego prawej strony trzech czujnie przyglądającym się wszystkim
Itchorian, czy przy końcu ostatniej ławy dojrzeć można było
Saurtona wraz z
Marasanem.