Content

Archiwum

[Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Fenn Mereel » 23 Sie 2011, o 12:16

- Oya! - uścisnął rękę Spike. Kolejny kontrakt został zawarty. Nie miał tego na piśmie, ale od teraz mógł się czuć częścią całej tej ekipy. Zmarszczył nos i wskazał na truchło rancora.
- Nie wiem jak wy z tym smrodem wytrzymujecie. - powiedział i szybko założył hełm. Jak miło było poczuć znowu świeże, chłodne, bezzapachowe powietrze.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Kamuro Rushi » 27 Sie 2011, o 09:21

- Cóż. Ja może nie jestem mando, ani najemnikiem, ani nawet żołnierzem. Ale jeśli ktoś na tej cholernej planecie ma szansę wyjść stąd żywy, jestem to ja. A nie byłbym dość głupi, żeby wam się narażać, zostawiając was na pastwę losu. W końcu, gdyby wam też udało się wydostać, resztę życia musiałbym przed wami uciekać, a jakoś mi się to nie uśmiecha.
Co im mógł zaoferować? Ochronę? Pilotaż?
Na pewno mieli lepszych pilotów od niego. Zaoferował im więc swój talent do wychodzenia cało z najgorszego bagna. Wierzył, że jest w stanie wyciągnąć drużynę z tej planety.
- Potrafię się skradać, ukrywać, przechodzić niezauważony. Nadaję się choćby na zwiadowcę.
Podsuwa dalej powody swojej użyteczności. Nie chciał opuszczać tej ekipy z prostej przyczyny - sam się stąd nie wydostanie.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Mistrz Gry » 10 Wrz 2011, o 13:47

Tau wiedział, że Faye miała rację. Ale jak mawiała zblazowana arystokracja w jego stronach: "to, że coś ignoruję, nie znaczy, że o tym nie wiem". Niestety w końcu się wygadał, a Rushi najwyraźniej bardzo uważnie strzygł uszami w towarzystwie grupy poszukiwaczy.
- To, czego szukamy... - Tau wolał nie używać chwilowo nazwy statku, nawet mimo faktu, że obcy już ją poznali. - To, czego szukamy może być drogą do podstawowego celu: przeżyć na Dathomirze. A odlecenie z planety nie podlega żadnym negocjacjom. Nie jestem też w stanie niczego od was wymagać. Potem pomyślimy co dalej. No, chyba że koniecznie chcecie spisać umowę na zlecenie już teraz.
- Ja wam ufam - dodała Nataye, po raz kolejny wycierając zakrwawiony nos. Po tych słowach rzuciła dłuższe spojrzenie na Fenna, a końcowe na szulera. - Obu wam.

***

- Wasz wybór! - Zack przyłożył palce do wargi zmiażdżonej ciosem Any. Obróciwszy się do dwójki plecami, ruszył drogą którą obrał wcześniej sam, przez las. - Nie zamierzam niańczyć tego dziwadła. Ranny to tylko kłopot. Miło było was poznać.
White eye skierował się w stronę speederowych świstów i blasterowych wystrzałów, znikając po kilku krokach wśród drzew.

***

Zaopatrzywszy się na pokładzie Mystica drużyna ruszyła ponownie w dżunglę. Za przewodników miała bystre oko Rushiego, instynkt Nataye, mandaloriański sprzęt, doświadczenie Rattatakanki oraz... Tau.
Komunikaty wychwycone przez Chubby'ego nabrały nowego wyrazu, gdy zaraz po zanurzeniu się w zieleń planety znaleziony został imperialny Tie Bomber. A raczej części rodem z układanki, które przy odrobinie przestrzennej wyobraźni dałyby radę Tie Bombera ułożyć.

***

Namtih czuł się lepiej o tyle, że mógł w miarę sprawnie uczestniczyć w marszu tunelem. Ale nie dość, by móc mu beztrosko powiedzieć, że "wszystko będzie dobrze". Przejście było chłodne, ale suche. Powietrze drażniło gardło, z prawdziwą ulgą można było przywitać wyjście.
Klapa na szczęście otwierała się do dołu, ale i tak wymagała od Any napięcia ścięgien do granic ludzkich możliwości. Z zardzewiałym zgrzytem wyjście stanęło otworem.

***

Tau spojrzał pod siebie z zaciekawieniem, chwilowo odrywając się od fragmentów bombowca. Ziemia pod nim się poruszała. Postawił więc kilka kroków, reszta się zbliżyła. Poza Kamuro, który nie wiedzieć czemu stał dziwnie z boku, jakby wcale nie był zaciekawiony zajściem.
Spod ziemi pojawiła się głowa brunetki. A za nią łeb albinosa o podłużnych nozdrzach.


czas na przywitanie
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Chester Westman » 13 Wrz 2011, o 19:58

Czarna wyszczerzyła się, rozglądając po nowej lokacji. Obecność kolejnych zabłąkanych na Dathomirze nie zaskoczyła jej, a wręcz ucieszyła. Wyszczerzyła się więc, wypychając Namitha przed siebie.
- Zasuwaj blady, wyściskaj ich na powitanie, a ja zagadam z przywódcą. O ile takiego mają - zaśmiała się i wyskoczyła, wyciągając rękę aby pomóc wyjść dotychczasowemu towarzyszowi z dusznego tunelu.

- Więc, kto tu jest szefem? - gladiatorka rozejrzała się dookoła, oceniając liczbę potencjalnych oponentów, i uśmiechnęła słodko, zalotnie mrugając z szeroko otwartymi oczami. Przy okazji, korzystając z dużego prawdopodobieństwa zrobienia dobrego wrażenia, wyszarpnęła blaster i niedbale, jakby od niechcenia, wycelowała w stronę opalonego mężczyzny trzymającego się na uboczu*. - Mogę stanowić całkiem solidną ochronę drużyny.

*tj Kamuro
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Rewixt Otrrasnir » 13 Wrz 2011, o 20:21

Świat... wirował.
Droga była długa, a jak na stan Namtiha strasznie męcząca. Dziwne było, że rana już przestawała krwawić - może płuco nieuszkodzone? Oby, cholera, oby. Lekko otępiały Namtih, nagle został wytrącony ze swego umysłu pojawieniem się obcych. W sumie, nie zdziwiło go tu. Jak taka anomalia istnieje, co statki ściąga, a nawet dobre, imperialne Tie bombery. Sił starczało mu na to, by się poruszać - nie wiedział , jak z mówieniem.
Nagle, jak za dotknięciem różdżki, zawrzał w nim gniew. Dziki, niepohamowany gniew spowodowany... popchnięciem. Nie zwracając uwagi na przybyszów, odwrócił się powoli do kobiety. Ta, na szczęście, nie patrzyła w jego stronę - niedbale mierzyła blasterem w kogoś z grupy, stojącego na uboczu. Kerestianin po prostu wyciągnął rękę - zaskoczywszy czarnowłosą, złapał za blaster, wyrwawszy go bez trudu z niedbałego uścisku i rzucił go tak od siebie, gdzieś chyba w stronę przybyszów... Zaraz, czy i on nie był przybyszem na tej planecie? Zresztą tam. Złapawszy kobietę za ramię, powiedział dziwnym, monotonnym, a jednakże niepokojącym głosem:
-Jak chcesz kogokolwiek chronić, solidnie, radziłbym nauczyć się przynajmniej jak blaster trzymać - po czym puścił ją po prostu, ot tak o.
Zanim czarnowłosa zdążyła zareagować, Namtih podchodził już do grupy przybyszów. Zatrzymał się tuż przed młodzikiem - czy mu się zdawało, czy ten koleś miał dwukolorowe włosy? Nieważne. Zatrzymał się tuż przed młodo wyglądającym zapewne człowiekiem, stojącym na czele grupy. Przyglądał mu się przez chwilę uważnie, a po chwili, słabym głosem rzekł cicho:
-Namtih Urr, jak widać, Kerestianin. Wybacz brak manier, ale czy nie macie choć odrobiny bacty, albo chociaż bandaża?
Image
GG: 13827349
Awatar użytkownika
Rewixt Otrrasnir
Gracz
 
Posty: 271
Rejestracja: 21 Lut 2011, o 22:13

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Jack Welles » 14 Wrz 2011, o 17:01

To co uczyniła Ana wywołało dosyć łatwą do przewidzenia reakcję Faye, która już zbliżając się do szczątków bombowca, wyciągnęła zapobiegawczo swój blaster.
- Na początek schowaj broń, panienko - rzekła łysogłowa łowczyni celując Dabi prosto w głowę. Stała od niej w odległości pięciu metrów, więc nawet będąc Jedi, Czarna nie miałaby by nawet najmniejszych szans na zrobienie uniku, gdyby Spike strzeliła. - I zaufaj - ty masz więcej do stracenia...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Kamuro Rushi » 14 Wrz 2011, o 18:42

W pewnym momencie, ni z tego ni z owego Kamuro rzucił się w przód, wykonując przewrót przez prawe ramię, jakby chcąc jak najszybciej pokonać jak najdalszy dystans robiąc jednocześnie unik.
- Za mną!
Ryknął, jeśli udało mu się przeżyć akcję, sięgając po swój blaster. Chciał jak najszybciej wycelować w miejsce które przed chwilą było za jego plecami.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Fenn Mereel » 16 Wrz 2011, o 20:04

Mereel nie był zaskoczony całą tą sytuacją. Na tej planecie nic już go chyba nie zdziwi. Szopka odstawiona przez dwa "krety" rozbawiła go pokazując nieporadność kobiety, która wydawała się być pewna swego, oraz rozgoryczenie rannego obcego.
Wypowiedzi i reakcji Spyke się nie zdziwił, sam zareagował w ten sam sposób: groźbą, ale nie atakiem. Natomiast akrobacje Kamura skwitował parsknięciem i ochotą grzmotnięcia otwartą dłonią w wizjer.
Nie było wyraźnego zagrożenia życia i wątpił żeby kosmita, lub kobieta byli na tyle głupi, żeby strzelić w sam środek tak dobrze uzbrojonej grupy.
- Spokojnie, bo to się źle dla kogoś skończy. - rzucił za fikołkującym Rushim i dobył dwóch noży. Byłby w stanie w ciągu dwóch sekund zabić oboje z atakujących.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Mistrz Gry » 17 Wrz 2011, o 20:17

- Poczekaj! - kobiecy krzyk gonił Rushiego, którego akrobacja właśnie zyskała uzasadnienie. W miejscu, gdzie niedawno znajdywały się jego plecy, z leśnej gęstwiny, wybiegły trzy Dathomiranki. Ana dostrzegała na ich czele znaną już sobie wiedźmę z chaty na kurzej nodze. - Nie mamy zły...
Metaliczny szczęk znów zawirował sceną. Gnana potężnym hydraulicznym napędem noga pociągnęła za sobą geometryczny tułów kroczącej machiny. Wojenny kolos pochylił działa w stronę zgrupowania.

- Namierzyliśmy wrak - meldunki zniekształcone przez hełmy dobywały się z mrówczych sylwetek krzątających się pod nogami ATST. Scout trooperzy zamigotali bielą. Po chwili do tej tonacji dołączyły jasnozielone smugi blasterowych pocisków - Unieszkodliwić obcych!
Leśne wiedźmy zawahały się między próbą nawiązania kontaktu z obcymi, a ucieczką przed Imperium.

***

- Infantfondorutaualtairpierwszynobilzlakonówmiłowaspoznaćjadowodzęizarządzam TAKTYCZNY ODWRÓT! - Tau chwycił na powitanie dłoń Czarnej, wstrząsnął nią i wyrzucił z siebie wszystko jednym tchem.

Image



*************************************

Postać ostatniego gracza, który napisze posta w tej turze, zostaje postrzelona przez żołnierza Imperium. Wyjątkiem jest Kamuro - on jest chwilowo bezpieczny. Deklaracja kto walczy, kto ucieka i przede wszystkim - dokąd. By się połapać w orientacji, przyjmujemy że mapa jest narysowana zgodnie z biegunami Dathomiry. Czyli ATST to północny-zachód, a wiedźmy północny-wschód względem grupy. Droga na zachód jest odcięta wrakiem, zaś na południowy-wschód znacznie utrudniona gęstwiną leśną. Teoretycznie wolną jest droga na południe stricte. Tak, jesteście w potrzasku. Posty mogą być krótkie, dynamiczne.

gęstwina
------------------------------------------------------------------
---------------------I-------------------------W----------------
------------------------------O--------------K------------------- gęstwina
------------------X----------------------------------------------
------------------------------
------------------------------------
gęstwina

I - Imperium
W - wiedźmy
O - grupa: Tau, Nataye, Fenn, Faye, Namtih, Ana
K - Kamuro
X - wrak, odcina ten kierunek ucieczki
------ - co tutaj jest dowiaduje się PM Fenn
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Chester Westman » 17 Wrz 2011, o 20:49

- Miło poznać - Dabi otworzyła swoje oczy jeszcze szerzej, słysząc potok słów od nieznajomego. Pozornie niezbyt rozgarnięty, ale miał w sobie coś, co nakazywało przyznać, że rozsądku i łatwości w podejmowaniu decyzji mu nie brakuje.
Ana, której jedyne wspomnienia stanowiło życie na arenie, strzelnicy bądź placu fechtunku, na wydarzenia zareagowała niemalże automatycznie. Pozbawiona broni palnej, podobnie jak w starciu z ogromnym Rodianinem ważącym około stu standardowych kilogramów, jednym z jej ostatnich przed odzyskaniem wolności. Kilka lat temu przeciwnik pozbawił ją broni niesamowicie fortunnym rzutem kamienia, jak gdyby miał przed sobą małe dziecko. Z jedną drobną różnicą - teraz był to sojusznik, któremu uratowała życie.

Nie zastanawiała się co zrobić ani sekundy dłużej, niż było to potrzebne, jakby przyprawa dodawała jej animuszu i wspomagała podejmowanie decyzji. Zdjęcie z pleców wibroostrza nie trwało długo, zwłaszcza iż wykonane było w biegu. "Nie pozwól, aby zorientowali się w sytuacji, zniknij jak najszybciej" - szepnęła cicho i rzuciła się w stronę wiedźm. Coś mówiło jej, że jedną z nich widziała wcześniej, a potencjalni informatorzy powinni być żywi. Przynajmniej do czasu.
Image
Awatar użytkownika
Chester Westman
Gracz
 
Posty: 384
Rejestracja: 8 Sty 2011, o 20:45

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Rewixt Otrrasnir » 17 Wrz 2011, o 21:00

Walka. Dlaczego na tej przeklętej planecie wszystko musi kręcić się wokół przemocy?!
Namtih jednak nie stał biernie, i nie rozmyślał. Wiedząc, że z żołnierzami Imperium bez broni sobie nie poradzi, ani też za szybko nie ucieknie gęstwiną, dał susa w kierunku wiedźm. Włócznia jednej z nich rozorała mu płytko przedramię - gdyby nie gwałtowny piruet, Namtih leżałby z włócznią w mostku. Kerestianin złapał za ramię oponentkę i przyciągnąwszy ją do siebie, nie będę owijał w bawełnę, po prostu przyjebał jej z bani. Prosto w grzbiet nosa, posyłając ją na ziemię, i trzymając dalej włócznię, zamachnął się nią. Postąpił krok w kierunku żołnierzy Imperium i cisnął ją mniej więcej na oślep - nie chciał nawet wiedzieć, czy trafi któregoś, chciał zyskać na czasie.
Jednak, zapomniał o dwóch pozostałych wiedźmach. Kiedy obrócił głowę, by zobaczyć jak sytuacja za jego plecami, dostał potężne uderzenie trzonkiem przez łeb - na tyle potężne, by zwalić z nóg Wookiego. Kiedy znalazł się na ziemi, świat znowu wirował. No kurwa, ileż to można?! Po tym posypały się kolejne uderzenia, zostawiając na ciele Namtiha licznie siniaki i rozcięcia. Kiedy wreszcie nastąpił błysk ostrza wznoszącego się do finalnego ciosu, czas zwolnił.
Przetrwać. Tego był uczony, to było podstawą na Kerest. Kosztem innych, kosztem czegokolwiek - byle przetrwać. I zawiódł w tym jednym, jedynym celu.
Widział wyraźnie, jak muskuły wiedźmy nagle napięły się, z zamiarem przedziurawienia Kerestianina. Wtedy, nagle wszystko znów przyśpieszyło. Ciało wiedźmy, przeszyte wibroostrzem, zaczęło spadać na Kerestianina. Ten wykorzystawszy moment, przeturlał się w lewo i szybko wstał, łapiąc za leżącą włócznię. Rozejrzawszy się szybko, zobaczył wybawcę. A raczej wybawczynię. Chociaż, kto wie? Ludzie podobno są zdolni do zmiany płci...
W tej chwili, rozjazgotały się blastery Imperium.
Image
GG: 13827349
Awatar użytkownika
Rewixt Otrrasnir
Gracz
 
Posty: 271
Rejestracja: 21 Lut 2011, o 22:13

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Fenn Mereel » 17 Wrz 2011, o 23:32

Pojawienie się Imperium i wiedźm zaskoczyło Mereela. Takiego obrotu spraw nawet w najgorszym wypadku się nie spodziewał. Zostali zamknięci w potrzasku, od północnego zachodu miniony Imperatora, od wschodu mieszkanki Dathomiry. Na dodatek drogę odcinał również wrak. Ocenił szanse. Ze swoim lekkim uzbrojeniem do walki w zwarciu nie miał szans z AT-ST, a wiedźmy będą dążyły do bliskiego kontaktu z rozbitkami.
Po szybkim namyśle rzucił się w stronę córek tej nie gościnnej planety, podążając za Aną i Namithem biegiem pokonał dzielącą ich odległość. Zbroję traktował niczym drugą skórę, więc wbrew pozorom nie spowalniała, ani ograniczała jego ruchów. Jej specjalne wykonanie stanowiło o kunszcie metalurgów, oraz zbrojmistrzów pochodzących z Mandalory.
Jedna z wiedźm wyskoczyła do przodu. Odziana była cała w zieloną skórę jakiegoś gada, wspaniale opinającą jej kobiece krągłości, gdyby Fenn spotkał ją w innej sytuacji z przyjemnością by się nią zainteresował. Natomiast teraz nie spojrzał nawet na nią w ten sposób. Teraz była zagrożeniem. Szybko wyciągnął wibromiecz jego przodków, podbił skierowaną w jego stronę włócznię i wbił go szybko po samą rękojeść w klatkę piersiową wiedźmy. Przez sekundę wyglądali jakby się przytulali, wojownik i onieśmielająco piękna amazonka, obrazek ten jednak niszczyła krew wypluta przez kobietę ochlapująca wizjer Mando'ade .
Oderwał się od niej i wtem na wizjerze pojawił się czerwony napis: "nowe zagrożenie" i wskazał południe, gdzie roiło się od nowych, innych żołnierzy Imperium, a kiedy chciał ostrzec o nich resztę grupy spokojne dotychczas AT-ST wystrzeliło z głównego działka, na szczęście dla Fenna, pudłując. Podmuch podrzucił Mereela w górę, ten robiąc salto opadł na ziemię, przetoczył się i nieprzytomny wpadł do jakiejś nory wykopanej pod drzewem przez jakieś leśne zwierzę. Mandalorianin staczał się coraz niżej w dół, aż w końcu wypadł drugim wejściem!
Okazało się, że niedaleko miejsca potyczki była mała rozpadlina, którą kiedyś płynął niewielki strumień. Nieprzytomny wpadł w gęstwinę.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Kamuro Rushi » 20 Wrz 2011, o 15:33

Aktualną sytuacją idealnie podsumowywały dwa, jakże szlachetne słowa.
- Ja pier****...
Gdy od strony Imperium dobiegły pierwsze wystrzały, Kamuro nie oglądając się za sobą zaczął biec na południe, które wydało mu się w zasadzie jedynym bezpiecznym kierunkiem. W dłoni cały czas ściskał swój DL-10, gotów strzelić w razie niebezpieczeństwa. W sumie nieźle, dotąd nie zużył ani jednego pocisku. Licząc na to, że nie został dostrzeżony przez imperialnych, skrył się za jednym z większych drzew, dopiero teraz zerkając, czy towarzysze biegną za nim. Nie miał szans samemu wydostać się z Dathomiry, a i sumienie by go gryzło nawet jakby mu się udało.
Machina krocząca typu AT-ST potrzebowała mimo wszystko chwili aby wymierzyć w cel, toteż w aktualnej pozycji był stosunkowo bezpieczny. W przypadku agresji ze strony wiedźm, nie wahał się użyć blastera, tym razem pilnując swoich pleców. Wtedy też dostrzegł Mereela zabijającego jedną z wiedźm, co upewniło go w ich agresywnych zamiarach, wystrzelił więc dwa pociski w stronę pozostałych, starając się mieć maszynę kroczącą cały czas w zasięgu wzroku. Po oddaniu strzałów zaczął biec między drzewami, zmieniając swoją pozycję.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Jack Welles » 23 Wrz 2011, o 17:50

Gdy tylko ukazały się oddział Imperium, Faye płynnym ruchem ramienia zmienił kierunek, w który celowała. Ogień otworzyła dosłownie w tym samym momencie co szturmowcy, rzucając się w kierunku Taua by go osłonić własnym pancerzem - wszak ochrona jego i Nataye żyć były jej nadrzędnym celem w ramach zawartego z nimi kontraktu.
- Postaraj się nie zabić i trzymaj się mnie - warknęła wciskając mu w dłoń blaster, z którego jeszcze chwilę wcześniej strzelała. Sama za to uzbroiła się z ściągnięty z ramienia karabinek.
Sytuacja przedstawiała ze strony taktycznie całkiem przegrana. Imperialny AT-ST miał ich "jak na dłoni" i wystarczyło jedynie by otworzył ogień, a cała grupa spotka się ze swoimi bogami. Tak czy inaczej, Spike starała się wycofać Taua i Nataye w kierunku gęstwiny leżącej na linii przecinającej położenie oddziału Imperium i wraka bombowca...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Mistrz Gry » 18 Paź 2011, o 18:11

Druga grupa uderzeniowa Imperium działała z szybkością jonowej fali rozchodzącej się po układach scalonych. Biała ściana szturmowców oflankowała drużynę, żołnierze przeszli z ostrzału pojedynczego do zaporowej serii. Jakikolwiek ruch zaczął graniczyć z samobójstwem, wiedźmy leżały martwe, Fenn zniknął wszystkim z oczu, nie przepuszczono żadnym czerwonym plamom w termowizyjnych odczytach. Imperialni wystrzelali ptaki i rozbiegające się po okolicy gadossaki. Liście krzewów, mimo że wilgotne, zajęły się ogniem.
Taktyka Faye dała trochę czasu tym, którzy utrzymali się w szyku i nie poszli w rozsypkę, ale na dłuższą walkę nie było szans. Granaty błyskowe wywołały prawdziwą kaskadę bieli i ogników przed oczami, które jednego Namtiha nie przyprawiły o ból głowy. Czarna otrzymała w plecy wiązkę ogłuszającą, dziw brał, że szturmowcom, a raczej ich przełożonym, zależało na życiu obcych. Jak na ironię, coś co miało z założenia ogłupić ofiarę, rozjaśniło ćpunce w głowie. Mięśnie kobiety zostały sparaliżowane, ale myśli miała świeże i wolne od przyprawy jak nigdy. Zapewne szok pourazowy. Tysiące igieł wbiły się w tysiące zakończeń nerwowych pod skórą Dabi.
Tau był całkowicie zdezorientowany, w chwili gdy stracił energetyczną przestał odpowiadać ogniem i po prostu przyklęknął, unosząc w górę ręce.
- Mój bohater! - wrzasnęła ironicznie Nataye chwilę przed oberwaniem materialną amunicją z akceleratora i utratą przytomności. Na oko Faye seria zmiażdżyła kości nad kolanem i rozerwała udo Jedi. Po czymś takim rzadko można było odzyskać sprawność. AT-ST stoicko postąpił krok, zmaterializował się z wszechobecnej bieli, która ogłupiła zmysły. Skierował lufy ku łowczyni nagród i wyczekiwał jakiejkolwiek reakcjo. Pilot zapewne modlił się o dalszy opór. Spike przed obecnym patem zdjęła kilku jego kumpli.
- Nie ruszać się! Nie ruszać! - zachrypnięty, zniekształcony przez modulator wewnątrz hełmu głos sierżanta, czy też innego dowódcy drużyny był wymierzony do grupy pod wrakiem. Te same słowa powtarzał szeregowy, miękkim krokiem zbliżający się do Kamuro z wycelowanym karabinem. Inni nie zwracali uwagi na kosmicznego szczęściarza, Rushi był na dogodnej pozycji do ucieczki. Podobnie jak Kerestianin, który umknął odczytom i właśnie dostrzegł tarmoszonego drgawkami mandalorianina.

Więc: Tau, Nataye (jeśli przeżyje, bo bez pomocy ma małe szanse), Dabi - wpadają w łapy Imperium, nie mają szans na nic. Reszta decyduje czy zostaje z towarzyszami, czy próbuje ucieczki.
Faye może próbować być szybsza od ATST i zwiać. Kamuro ma tylko jeden cel do wyeliminowania, plan na PM i po zatwierdzeniu (lub nie) może sobie uciekać gdzie chce. Bonus za profesję ;) Namtih został wzięty za martwego, choć oberwał najmniej ze wszystkich - tylko on wie, co się stało z Fennem (którego los będzie zależał od reszty).
Czyli chcę posty: Faye, Kamuro, Namtiha. Reszcie jednak pisać nie zabraniam.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Kamuro Rushi » 18 Paź 2011, o 21:33

- Ja pier*olę, na co ty czekasz, gońże go! Zaraz ucieknie!
Wskazał dłonią na las za sobą, mówiąc do szturmowca rozkazującym tonem, jak gdyby był jego przełożonym.
- Nie dość, że musiałem na was tyle czasu czekać, to jeszcze zamiast gonić tych sukinsynów atakujecie swoich! Kto jest twoim dowódcą do ku**y nędzy?! Dopilnuję, żebyś resztę tego roku spędził na czyszczeniu toalet jeżeli zaraz nie ruszysz swojej leniwej dupy, żołnierzu!
Kłamstwa i teatrzyki zawsze w końcu były jego specjalnością. Idealnie oddawał gesty, ton i mimikę rozwścieczonego jego niekompetencją przełożonego.
Image

GG: 10185580
Jak czujesz nieodpartą chęć postawienia komuś piwa, lub też gdy pewnego słonecznego ranka odkryjesz, że jesteś seksowną brunetką z dużym biustem - napisz.
Awatar użytkownika
Kamuro Rushi
Gracz
 
Posty: 444
Rejestracja: 12 Cze 2011, o 13:16

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Rewixt Otrrasnir » 20 Paź 2011, o 21:11

Oddech spadł do minimum, oczy przymknięte - ale Kerestianin czujnie obserwował akcję, która rozegrała się właśnie tuż niego. Nagle, zobaczył coś, co odwróciło jego uwagę od AT-ST - widocznie ciężko ranny, tarmoszący się mandalorianin, idealnie po drugiej stronie jego pozycji. Jeżeli ktokolwiek umiałby przeżyć na tej planecie - z pewnością byłby to mando. Albo Echani. Namtih też dałby radę...
Widząc jak krzewy zajęły się ogniem i zaczęły kopcić mocnym dymem, w jego głowie zaczął kształtować się plan. Imperialni byli skupieni na drużynie, byłych "towarzyszach" Urra - było to mu bardzo na rękę. Działa AT-ST były skierowane głównie na wojowniczą, chyba ludzką, kobietę. Kiedy zauważył, że na sto procent nikt nie patrzy, szybko przewrócił się na brzuch i przeczołgał się za pobliski, zajęty ogniem krzak.
Teraz wszystko zależało od wyczucia. Źle wymierzony w czasie wypad do następnej osłony i po Kerestianinie. Jeden zbyteczny hałas oznaczałby parę nowych dziur do kolekcji - a przecież musi dotrzeć on do tego chędożonego mando'ade! Już dawno odpuścił mandalorianinom zniszczenie Kerest i polowania na jego współbraci, ba, nawet paru było jego kumplami po fachu! Ale, to nie był czas na myślenie. Trzeba było działać.
Podniósł się na nogi, i przykucnięty zaczął powoli posuwać się do przodu. W końcu dotarł do końca pasma krzaków. Jedyną najbliższą osłoną było wielkie drzewo, które było w odległości jakichś dwóch metrów od Namtiha. Uzbrajając się w cierpliwość, zaczekał aż dym zacznie gęstnieć, by dał mu chociaż jakąkolwiek osłonę. W końcu, po, jakby się zdawało, wiekach czekania Namtih rzucił się do przodu, wylądował na barku i przetoczył się akurat za drzewo. Przywarł do niego plecami, czujnie nasłuchując.
Kiedy już myślał, że nic mu nie grozi, usłyszał jakieś krzyki, a wśród nich słowa "Gońże go!". Zimny pot spłynął na plecy Kerestianina, ale odczekawszy jeszcze chwilę uznał, że można przejść dalej. Spojrzał w lewo i dostrzegł, że to, co ma zamiar zrobić będzie niemal samobójcze - niewysoka trawa, przez którą miał się przeczołgać, ledwo by go zakrywała. Ale, kto nie ryzykuje, ten nie żyje! Chociaż, ten kto ryzykuje, często tez nie żyje...
Powoli, powoli, rozsuwając delikatnie trawę rękoma, Urr czołgał się, błagając sam nie wiedział kogo by nikomu nie przyszło do łba odwrócić się. Jakimś cudem, skurczybykowi się udało!
Ryzykowna eskapada dobiegała końca, ale o jednym w euforii Namtih zapomniał - że często z palących się drzew opadają gałęzie. Też płonące. Kiedy już, już prawie doczołgiwał się do stoku, za którym leżał wciąż drgający mando, usłyszał trzask, a po nim poczuł ciężar spadający na jego nogę. Jak oparzony (a taki był rzeczywiście, gałąź która spadła na jego nogę była rozpalona do czerwoności!), rzucił się do przodu, ledwo co wyciągając nogę spod płonącej gałęzi. Oczywiście, rzucił się na stok - a to bolało. I narobiło hałasu, cholera.
Mimo sporego rozcięcia na policzku, Namtih zaczął uwijać się szybko. Zdjął hełm mandalorianina i nie ceregieląc się, złapał go za włosy i odciągnął za mały występ skalny, który idealnie zasłaniał to, co się za nim znajdowało. Trzymając hełm mandalorianina w ręku, Namtih błagał los, żeby nikomu nie chciało się schodzić na dół.
Image
GG: 13827349
Awatar użytkownika
Rewixt Otrrasnir
Gracz
 
Posty: 271
Rejestracja: 21 Lut 2011, o 22:13

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Fenn Mereel » 22 Paź 2011, o 11:40

Targany drgawkami mando nagle ku zdziwieniu Kerestianina uspokoił się. Oczy dotychczas martwe i jakby przesłonięte mgłą odzyskały swój błysk. Fenn zerwał się i szybko oddychając odskoczył od obcego. Złapał się za karwasz i wycelował w niego rakietkę jednak nie wystrzelił jej.
- Nawet bez przyrządów celowniczych z tej odległości trafiłbym. - Nadal ciężko i szybko oddychał, a jego twarz rozjaśniał gniew. - Gadaj kim jesteś i czego chcesz. - pamiętał co stało się przed wpadnięciem w tę rozpadlinę. Były to tylko migawki, ale to wystarczyło. Wiedźmy, AT-ST, zasadzka.
Zostawiłem miecz. Upuściłem go! Jest tam, na górze! Muszę po niego wrócić! Myśli mandalorianina pędziły z prędkością światłą przez jego zmęczony wstrząsem mózg. Jeżeli chciał zdobyć sławę i bogactwa Chuun'tora musiał odbić resztę z rąk Imperiali. Sam nie dałby rady, lecz ten Kerestianin pomimo, że jest ranny może być przydatny.
Jedyne co musiał zarobić to przekonać tego brzydala do tej samobójczej akcji.
Postacie aktualne:
Rayleigh Silvano - Gwiezdny podróżnik

Poprzednie postacie:
Jac Randall - Hapanin; Starszy Szeregowy w 165 Grupie Do Zadań Specjalnych, Grupa Operacyjna "Mgła" - KIA
Desmond Ivey - Pół-Echani; Uczeń Jedi - zginął podczas bombardowania Coruscant
Fenn Mereel - Mandalorianin; Łowca Nagród, aalor klanu Mereel - ash'amur (poległ)
Krusk Sel'thar - Bothanin; Kapitan Floty Nowej Republiki, Republic Class Star Destroyer "Invincible" - KIA

Aldo Cohl - Mirialanin; Mechanik - zginął zastrzelony przez Imperialnych
Awatar użytkownika
Fenn Mereel
Gracz
 
Posty: 624
Rejestracja: 6 Lut 2010, o 12:59
Miejscowość: Warszawa

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Rewixt Otrrasnir » 22 Paź 2011, o 11:53

Kerestianin, mimo iż zaskoczony, złapał szybko mandalorianina za rękę i wysyczał:
-Jeżeli chcesz żyć, siadaj tu, idioto! Jeżeli utrzymamy się przy życiu, odlecimy z tej przeklętej planety, to ci gwarantuję, ale na Wielką Czerń, chowaj ten durny łeb i zamknij mordę, jeżeli ci życie miłe! Zrozum, że tam na górze jest AT-ST i paręnastu pierdolonych imperialnych żołnierzy, którzy zanim zdążysz cokolwiek zrobić, podziurawią cię jak sito!
"Idiota! Popieprzony idiota, każdy z tych popieprzonych mando jest taki sam, zero myślenia, od razu do walki! Jak przez niego zginę to... zginę, cholera". Namtih puścił mando i wcisnął w jego rękę hełm z tą dziwną niby-płetwą, po czym skulony, usiadł, jakby ignorując wojownika. On go właśnie chciał ratować, a ten do niego mierzył! No patrzcie go, wielki, cholera, chojrak się znalazł, sam przeciwko paru oddziałom.
Image
GG: 13827349
Awatar użytkownika
Rewixt Otrrasnir
Gracz
 
Posty: 271
Rejestracja: 21 Lut 2011, o 22:13

Re: [Dathomira] Blue milk run 2: mit, magia i fakt

Postprzez Jack Welles » 22 Paź 2011, o 14:10

Sytuacja, w której znalazła się Spike nie była tak tragiczna jakby można było przypuszczać. Wszak nie zginęła, a Tau i Nataye byli względnie cali. Dalszy opór nie miał więc sensu, zwłaszcza ze względu na obecny stan zdrowia młodej adeptki, której należało jak najszybciej udzielić pomocy. Ponadto z niewoli zawsze można spróbować się uwolnić.
- Tau! Ściągnij pasek, lub coś, i zaciśnij go Nataye na nodze ciut powyżej rany! - krzyknęła ściągając powoli karabin z ramienia. Następnie położyła go powoli przed sobą. Na koniec klęknęła na obu kolanach i założyła ręce za głowę w jednoznacznym geście poddania się.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum