Content

Archiwum

[Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

[Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 31 Maj 2011, o 17:04

Dante Maloy i Jean Lewis przenosza się z [Korelia]Kantyna 'Cichy Joe'

Chociaż wysłużona, to jednak zdolna maszyna Dantego przeszukała przestrzeń tysięcy danych i znalazła to, o co prosił ją jej kapitan. Z ogromu danych, nazwisk, miejsc, wydarzeń wie wielu innych czynników, po kilku godzinach intensywnego wyszukiwania danych, komputer wręcz wypluł miejsce, które posiadała najwięcej wspólnych cech z tymi podanymi przez Maloy’a.
Dok 43Fx, sektor Fortus3, planeta Ryloth.
Chyba nawet sam kapitan, nie wspominając o dziennikarce, nie spodziewali się, że będą podążać do rodzinnej krainy twi’leków. Te ziemie i ten lud przeżyły bardzo dużo w ostatnich latach, toteż jego poszczególne sektory mogą się różnić pod wieloma względami.

***

Samotnik mozolnie przecinał atmosferę Ryloth. Wprowadzone wcześniej koordynaty kierowały Dantego i Jean prosto do doku 43Fx. To było najbardziej gęste skupisko wspólnego mianownika, jakim była rodzina Lewis. I od tego miejsca musieli zacząć swoje poszukiwania zdając się na informacje, które przekazał już niemłody komputer pokładowy CEC YT-2400.
Od momentu, gdy Jean Lewis wybrała nieznajomego młodzieńca, który notabene okazał się być przemytnikiem, a nie doświadczonego detektywa, musiała zdać się na jego łaskę, lub niełaskę. Choć wybór nie do końca logiczny, mógł poskutkować tym, czego dziennikarka jeszcze nie przeżyła. Prawdziwa przygodą i prawdą. Prawda o jej mężu i dzieciach.
Kiedy Samotnik uzyskał pozwolenie na zadokowanie, o dziwo, bez zbędnych formalności i problemów, osiadł na zasypanej kurzem płycie lądowiska. Dok nie wyglądał zbyt szczególnie, ot, jak wiele innych podobnych w Galaktyce. Kiedy silniki ucichły Lewis i Maloy mogli dostrzec kilku twi’lekańskich mechaników, którzy krzątali się po płycie i obok niej, jak również palącego papierosa na zewnątrz, żółtoskórego mieszkańca planety. Jego uniform mógł wskazywać na to, że jest pracownikiem biurowym, a nie fizycznym.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 31 Maj 2011, o 21:02

Kiedy ich pojazd uderzył delikatnie o powierzchnię lądowiska, Jean przebudziła się z bardzo przyjemnego snu.
- Ojej, chyba przysnęłam. Takiego świetnego kapitana miałam, że nie czułam w ogóle, że się przemieszczam. – uśmiechnęła się, przeciągając leniwie.
- Gdzie jesteśmy? Jak długo spałam? . Chyba muszę iść się odrobinę ogarnąć, nim stąd wyjdziemy. – rzekła iście kobieco.
Postanowiła zażyć ekspresowego prysznicu i zmienić znoszone już nieco ubrania.
Kiedy wyszła, Dante stał już na zewnątrz swej niezawodnej maszyny. W promieniach słońca Lewis wyglądała bardzo seksownie, po wilgotnych włosach spływały kropelki wody, która tworzyła nęcące strużki, między piersiami. Jak zwykle, z premedytacją chyba, zapomniała założyć biustonosza i przez obcisłą bluzkę, wyraźnie odznaczały się sterczące sutki.
Rozglądając się po okolicy, powiedziała. :
- Mam dziwne wrażenie, jakbym tu już kiedyś była .. - Jean zamknęła na chwilę oczy, próbując sobie cokolwiek przypomnieć.
Nagle dostrzegła żółtoskórego tubylca, z papierosem w ręku. Jego ubiór świadczył o tym, że zdecydowanie był kimś bardzo ważnym.
- Dante … zobacz, może warto by z nim porozmawiać? – spojrzała ufnym wzrokiem na ogolonego, lecz nadal bardzo przystojnego towarzysza swej podróży.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 1 Cze 2011, o 00:37

Dante wprawną ręką prowadził swój lekki koreliański frachtowiec YT-2400 według dokładnie wytyczonych koordynatów. Starał się tym bardziej, mimowolnie chcąc zaimponować Jean. Gdy posadził statek na wyznaczonym lądowisku kobieta pomimo usilnych starań pilota aby wylądować najdelikatniej jak się da i tak obudziła się ze snu, w który zapadła zaraz po skoku w nadprzestrzeń. Uśmiechnął się jedynie słysząc pochwałę a na później zadane pytania odpowiedział:
- Planeta Ryloth moja droga, rodzinny świat Twi'lek'ów. To właśnie tutaj skierował na Neight - po tych słowach korelianin odprowadził wzrokiem kobietę. Coraz trudniej było mu skupić uwagę na sprawach bieżących, szczególnie kiedy Jean była w pobliżu. A raczej szczególnie kiedy była w pobliżu. Chłopie ogarnij się! - upomniał sam siebie - jeśli nie zaczniesz myśleć racjonalnie i nie będziesz miał się na baczności to skończysz z czarną dziurą w plecach. Myśli te przywróciły do rzeczywistości przemytnika. wstał z fotela pilota i zajął się wyłączaniem podzespołów frachtowca na czas ich nieobecności na pokładzie.
- Neight, zostaniesz na pokładzie i będziesz monitorował sytuację. Gdyby coś się działo dam ci znać przez komunikator a wtedy przygotujesz statek do lotu - poinstruował astromecha i ruszył ku wyjściu z kokpitu. Nim jednak wyszedł na korytarz R2 obrzucił go serią świergotów i gwizdów. Poirytowany przemytnik odwrócił się do robota i powiedział:
[i]- Tak wiem, że jest ładna i że ją polubiłeś! Tak, ja też ją lubię! - zadowolony z siebie automat wydał serię dźwięków w której dało zasłyszeć się nutkę triumfu. Korelianin za to zaklął głośno i wyszedł z kokpitu. Skierował się ku głównej rampie i otworzył ją wpuszczając na pokład suche, zakurzone powietrze ze świata Twi'lek'ów. Nie zrażony wyszedł na zewnątrz i stanął przy rampie lustrując sytuację panującą na lądowisku. Oprócz mechaników krzątających się po platformie tylko żółtoskóry Twi'lek wydawał się godnym zainteresowania obiektem. W przekonaniu tym utwierdziła go Jean, która zaszczyciła go nareszcie swoją obecnością i od razu zwróciła uwagę na rzeczonego mieszkańca Ryloth. Dante już miał coś powiedzieć, lecz gdy odwrócił się w stronę kobiety, zabrakło mu języka w gębie. Świeżo po kąpieli, w obcisłym i wyzywającym stroju na dodatek bez stanika(!) Jean wywoływała piorunujące wrażenie. Korelianin odetchnął głęboko zanim zdołał coś powiedzieć. Kształtne piersi kobiety skutecznie odebrały mu zdolność mówienia. Po chwili jednak przemógł się wreszcie i powiedział chłodnym tonem profesjonalisty:
[i]- Dokładnie to samo miałem na myśli
- nie ociągając się już zatem Dante ruszył na spotkanie z żółtoskórym Twi'lek'iem. Gdy para dziennikarka i przemytnik stanęli już przed obcym Dante powiedział:
- Dante Maloy i Jean Lewis - zaczął akcentując wyraźnie nazwisko kobiety - pragniemy zarezerwować sobie to lądowisko na jakiś czas, do prywatnego użytkowania. Nie widzę nikogo innego, poza panem nadającego się do załatwiania tego typu spraw, więc zakładam, że znalazł się tu pan nie przypadkiem, czyż nie? - zapytał. Maloy postanowił z miejsca grać otwartą kartą. Jeśli informacje odnalezione przez Neight'a są prawdziwe - w co nie wątpił - to prędzej czy później pojawienie się na planecie Jean zostało by i tak odkryte. A tak, Dante mógł obserwować reakcję rozmówcy, który być może wiedział coś na temat rodziny Lewis'ów. Tak czy siak nie zaszkodzi dowiedzieć się czego już na samym początku.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 1 Cze 2011, o 16:24

Żółtoskóry Twi’lek wyksztusił dym z papierosa, którego kończył, gdy usłyszał propozycję rezerwacji lądowiska. „Kim myślą, że są? Parą królewską” – zapytał sam siebie w myślach.
- Tak, jestem odpowiednią osobą w tym miejscu do podejmowania takich decyzji. Sorlith Renth – przedstawił się. – Nie sądzę, by było was na to stać, to po pierwsze. Po drugie, musicie podać przyczynę lądowania, zadokowania, swoją dokumentację przedstawić mojej asystentce, podpisać się nie odpowiednich protokołach. Wasz frachtowiec musi zostać przeszukany, kwestie bezpieczeństwa…Kontynouwać dalej? – zapytał z wrednym uśmieszkiem.
Kiedy skończył spojrzał na Jean. Choć nie lubił płci przeciwnej innej niż Twi’lekanki i, o dziwo, przedstawicielki rasy Kel Dor, to jednak ta ludzka samica mu się spodobała. Patrzał tylko na nią i na jej krągłości.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 1 Cze 2011, o 21:17

- Drogi panie Sorlith Renth, nie powinien nas pan oceniać po wyglądzie w sprawie naszej majętności. Przyczyną naszego lądowania są kwestie bardzo poufne, które jeśli panu zdradzimy mogą sprowadzić na pana i pańską rodzinę ogromne nieszczęście, więc lepiej aby żył pan w błogiej nieświadomości. Możliwie jak najdłużej. Nie posiadamy żadnej dokumentacji, co najwyżej mój towarzysz może przedłożyć panu papiery dotyczące własności maszyny. Przeszukiwanie frachtowca nie będzie chyba konieczne ? - Jean przerwała, zakładając długie, rozpuszczone włosy za ucho. Jej ruchy były bardzo powolne, jakby działała na wolniejszych obrotach. Ruch był celowy, starała się podziałać swoim wdziękiem na wyobraźnie rozmówcy.
- A tak poważnie panie Renth. Powiem panu w sekrecie, że mam nadzieję, iż wyjedziemy stąd tak szybko, że nie zdąży się pan zmęczyć naszą obecnością. Ma pan możliwość nam w tym pomóc. Może zjadłby pan z nami obiad, podczas którego moglibyśmy spokojnie porozmawiać ? - spytała z nadzieją w głosie, spoglądając na Dantego, wołając bezgłośnie o wsparcie w przekonywaniu Twillek'a.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 4 Cze 2011, o 10:14

Dante już miał odpysknąć gburowatemu Twi'lek'owi gdy ten zaczął wysuwać swoje postulaty, gdy jego zapędy ostudziła Jean. Koreliańskiemu przemytnikowi nie poprawiał humoru fakt iż zboczony obcy zawiesił lubieżne spojrzenie na odcinających się wyraźnie piersiach kobiety. Gdybyśmy tylko byli sami pomyślał patrząc groźnie na pracownika kosmoportu. Maloy opanował jednak impuls za sprawą przejęcia inicjatywy przez dziennikarkę. Z rosnącym podziwem, który zdawał się uspokajać przemytnika, obserwował kunszt aktorski kobiety, która zdawała się za kilka chwil omotać wokół palca Twi'lek'a. Co prawda nie spodobała mu się perspektywa spożywania posiłku w jego towarzystwie ale dla Jean był w stanie znieść tę niedogodność. Zamiast uporczywie cisnącego się na twarz wyrazu pogardy i obrzydzenia Dante zmusił się do ułożenia rysów twarzy w miarę przyjazną maskę.
- Oczywiście! To bardzo dobry pomysł - powiedział uśmiechając się dodał - pan Renth na pewno poleci nam dobry lokal, z którym zregenerujemy siły po trudach podróży.
Posłał spojrzenie kobiecie, niemą odpowiedź, że na do większej pomocy przy przekonaniu do współpracy Twi'lek'a się nie zdobędzie. Z resztą i tak wątpił czy jego pomoc na cokolwiek się zda. Obcy zdawał się widzieć tylko Jean, co go z resztą nie dziwiło.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 5 Cze 2011, o 16:37

Twi’lek łaknął słów kobiety, jednak starał się tego nie okazywać. Miała miękki, acz stanowczy głos, który potrafił wręcz hipnotyzować. Co któreś słowo potakiwał głową, dwa razy spojrzał na Dantego wzrokiem, który raczej nic nie wyrażał.
Kiedy kobieta skończyła mówić, a mężczyzna jej towarzyszący przytaknął, Renth wybuchł nagłym, głośnym i niezbyt przyjaznym dla ucha śmiechem.
- Że nie ma tu Kolgira, to by zerwał boki ze śmiechu. Kobieto, proponujesz mi wspólny posiłek? Ocipiałaś? To nie jest Coruscant czy Korelia! To pieprzony Ryloth – jego ostatnie słowa nie były nasiąknięte już śmiechem, a powagą.
Twi’lek rzucił niedopałek papierosa, rozdeptał go pod nogą i powiedział.
- Gówno mnie obchodzi, że to poufne, nie wierzę twoim – tu spojrzał na Lewis – groźbom, kobieto. Ale są dwie sprawy, które mogą załatwić wam to, czego chcecie. 500 kredytów i odzyskanie pewnego hasła od pewnego zgorzkniałego, starego pierdziela, Kel Dora.
Tutaj na chwilę przerwał i patrząc prosto w oczy Maloy’owi, dokończył, uśmiechając się z sekundy na sekundę w sposób, który można uznać za obrzydliwy i niesmaczny.:
- Kasa, hasło i może piętnaście minut sam na sam z ludzką kobietą. Tak albo nie, bo zawracacie mi dupę.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 5 Cze 2011, o 18:02

Rozmowa z tym obrzydliwym Twillek'iem, sprowadziła Jean na skraj wytrzymałości. Jego przedmiotowe podejście do kobiet, które zdążył zaprezentować w przeciągu kilku minut, wywołało u niej chęć, potraktowania go mniej przyjemnie niż dotychczas. Wiedziała jednak, że jeśli da się ponieść swej złości, nie osiągną zamierzonego celu. Ten idiota stanie im na drodze i misja zakończy się niepowodzeniem wcześniej niż mógł ktokolwiek to przeczuwać.
Jean miała złe przeczucia, postanowiła jednak walczyć dalej.
- To nie są groźby. To pieprzone życie, takie same jak na twoim pieprzonym Ryloth - zacytowała, wyraźnie akcentując ostatnie wyrazy.
- Wysoko się cenisz, ale jedyne co mogę Ci zaoferować to kasę, nie znam tego starego pierdziela i nie mam czasu na zawieranie nowych znajomości. No chyba, że jest on na liście osób, które mogą nam w jakikolwiek sposób pomóc. W zamian za wykreślenie opcji hasła i 15 minut (bleeech - pomyślała) ze mną 800 kredytów. - Jean nie była dobra w negocjacjach, ale miała nadzieję, że pazerność Twillek'a weźmie górę i uda im się posunąć choć krok do przodu.
A czas płynął nieubłaganie i Lewis była coraz bardziej roztrzęsiona, brakiem wiadomości o swych dzieciach.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 9 Cze 2011, o 14:04

Pomimo całego swojego uroku Jean nie udało się przekonać żółtoskórego osobnika do swoich racji. Po kolejnej, tym razem ostrzejszej wymianie zdań padły wreszcie konkrety. 500 kredytów nie było wygórowaną ceną. Jednak cackanie się z jakimś starym Kel Dor'em aby wyjawił hasło na którym zależało Twi'lek'owi było małym, choć zawsze utrudnieniem. Koniec końców przemytnik i dziennikarka przybyli na tą jałową pustynię w innym celu. Maloy już miał się wtrącić gdy obcy rzucił jeszcze jednym warunkiem. Jego słowa odbiły się echem w świadomości mężczyzny. Lekki uśmiech, który do tej pory gościł na twarzy przemytnika rozszerzył się jeszcze bardziej. W oczach zagościła mniej lub bardziej widoczna, jak dla kogo żądza mordu. Gdyby nie zaistniałe okoliczności żółtek leżał by już na płycie lądowiska z odstrzelonym przyrodzeniem. Inicjatywę ponownie przejęła Jean oferując 800 kredytów. Dante w duchu radził facetowi aby przyjął ofertę albo nie ręczy za siebie. Jeszcze nie teraz, jeszcze będzie okazja... napominał sam siebie co chwilę Maloy powoli opanowując płomień który w nim zapłonął. Postanowił nie odzywać się ani słowem, gdyż wiedział, że jeśli teraz wtrąci się do rozmowy, cena za lądowisko i względny spokój wzrośnie wielokrotnie. Jeśli nie zostanie całkowicie zaprzepaszczona. Świdrującym wzrokiem patrzył na Twi'lek'a oczekując jego decyzji.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 12 Cze 2011, o 20:05

Renth spojrzał na Lewis i ponownie oblizał wargi, a resztki tytoni ześlizgnęły się z nich na brodę.
- 800 kredytów. Daj.
Jean wyciągnęła czipy i podała Twi’lekowi. Ten pospiesznie schował je do kieszeni. Dopiero później ma się okazać, czy tak droga informacja będzie przydatna w poszukiwaniach dziennikarki i jej kompana.
- Wykupiłaś swoją cipkę. Ale musicie jeszcze przekonać Holtrha, by albo podał mi, albo, by podał wam pewne hasło. Otóż… - odsunął się dalej od wejścia i rozejrzał się wokoło. - …otóż ten stary cap zahasłował datapad, na którym znajdują się pewne, ważne dla mnie, informacje. Jednak nie odzywa się do mnie, gdyż cztery dni temu, kompletnie przez przypadek, zbiłem mu jego ulubiony kubek do kawy. Prosiłem, błagałem, zastraszałem. I nic! – rozłożył ręce i pokiwał z rezygnacją głową. – A bić go przecież nie będę. Bałwan się uparł i nic.
Zapalił kolejnego papierosa, wypuścił dym i dopowiedział:
- Zdobądźcie to hasło, jakimkolwiek sposobem, a podam wam informacje, jakich potrzebujecie. A może nawet coś ekstra. Holtrh jest w środku, sam. Ja poczekam na was na zewnątrz i dopilnuję, by nikt wam nie przeszkadzał. Nie róbcie mu krzywdy i znajdźcie jakiś sposób, bo zwykła prośba nie pomoże.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 12 Cze 2011, o 20:38

Jean ucieszyła się, że ominie ją obrzydliwe sam na sam z Twillek'iem.
Jakoś mimo chęci zatopienia się w ramionach przedstawiciela płci przeciwnej, nie miała zamiaru korzystać z jego usług.
- No dobrze, spróbujemy zdobyć dla pana to hasło. Tylko nie możemy nic obiecać. - spojrzała smętnie na Maloy'a.
Ruszając w stronę biura rzekła do swojego kompana :
- W co my się pakujemy? W co ja ciebie pakuję.. powinnam była nie zawracać ci głowy. - patrzyła mu głęboko w oczy, z ogromnym poczuciem winy.
Nagle w kieszeni rozległ się dźwięk komunikatora sygnalizujący nadejście wiadomości. Jean z przerażeniem sięgała do kieszeni, miała przeczucie, że to kolejne złe wiadomości.
' Opieszałość w działaniu szkodzi nie tylko twoim dzieciom, ale i tobie'.
- Do cholery ! Tracimy czas na gierki starych dziadów ... - czuła się wyraźnie zagubiona i roztrzęsiona.
- Jak go przekonać aby dał nam to pieprzone hasło? - spytała, zatrzymując się tuż przed drzwiami biura. - Nie sądzę, aby te potwory dawały się załapać na litość, więc może kasa? Albo faktycznie dam dupy komu trzeba, by być bliżej tropu, który zaprowadzi mnie do moich dzieci.. - Lewis szukała wszelkich możliwych wyjść z tej patowej sytuacji..
Wchodząc do biura minęli pomieszczenie przypominające kuchnię. Jean wślizgnęła się tam bardzo ostrożnie i po cichu. Zaczęła przeszukiwać szafki. W jednej z nich znalazła zakurzony, zapomniany kubek.
- Jest! - próbowała się uśmiechnąć, mając nadzieję, że jej prostacki plan wypali. - Myjąc go w zlewie rzekła do Dantego : - Powiemy mu, że jego przyjaciel nie wie jak go przeprosić i wysyła nas z pięknym nowym kubkiem... będziemy improwizować. - przechodząc obok Dante'go, który stał w wąskim przejściu, minęli się praktycznie dotykając się przodem swych ciał. Maloy pięknie pachniał. Jego zapach koił zmysły i dodawał sił.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 14 Cze 2011, o 18:41

Idą za Jean do biura Maloy początkowo nie odzywał się. Jednak gdy z głosu kobiety zaczęło być słychać desperację przemytnik nie wytrzymał i objął ją chcąc dodać otuchy.
- Nie martw się Jean, wszystko będzie dobrze - mruknął wkładając w to marne pocieszenie tyle szczerości ile tylko mógł - Znajdziemy twoje dzieciaki prędzej niż myślisz. Zanim się obejrzysz znów będziesz odprowadzała je do szkoły na Korelii i Twoim największym zmartwieniem będą nieodrobione prace domowe i okres dojrzewania.
Koreliańczyk posłał kobiecie uśmiech i skupił się na czekającym ich wyzwaniu. Odzyskanie hasła nie powinno stanowić większego problemu. Maloy zawsze znajdował wyjście z sytuacji, nawet z tych pozornie bez wyjścia. Z uśmiechem przyglądał się poczynaniom Jean, która wprawnymi ruchami doprowadzał kubek do stanu używalności. Kilka chwil później znaleziony przez Lewis kubek był już gotowy do zaprezentowania staremu Kel Dor'owi.
- Nie źle - skomentował i dodał: - no to zobaczmy czy Twój plan wypali, moja droga.
Maloy postanowił nie zabierać kubka od Jean, lepiej będzie jeśli to ona sprezentuje go zdziadziałemu Kel Dor'owi. Dziennikarka i przemytnik udali się zatem wgłąb biura na poszukiwania osobnika, który znał potrzebne im hasło. Po pewnym czasie szczęście im dopisało i trafili do pokoju, w którym dziad jawnie, na służbie spał za biurkiem chrapiąc przy tym donoście. Maloy uśmiechnął się krzywo do towarzyszki i załoił we framugę. Dudniący odgłos rozszedł się po całym pokoju budząc przy tym osobnika go zajmującego. Przemytnik odchrząknął znacząco i powiedział:
- Witam pana, nazywam się Dante Maloy a to Jean Lewis - wskazał na siebie a następnie na kobietę, kiedy już doszedł do wniosku, że Kel Dor na sto procent nie śpi - Przybywamy do pana w imieniu niejakiego Renth'a. Zobowiązał nas do przekazania panu tego drobnego prezentu, który mamy nadzieję zrekompensuję stratę, którą nieumyślnie spowodował pan Renth. Kazał również przeprosił w swoim imieniu i przekazać, że jest gotów spełnić każdą pana zachciankę... - przerwał na moment po czym dodał: jeżeli tylko wyjawi nam pan hasło do datapadu.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 15 Cze 2011, o 13:17

Stary Kel Dor obudzony z trzeciej już dzisiaj drzemki, zamruczał niestosownie. Zauważył dwójkę nieznajomych: niemłoda już, ale dość ładną, jak na rasę ludzką kobietę, oraz podejrzanie wyglądającego mężczyznę, młodszego od partnerki.
Renth wysłuchał do końca tego, co powiedział Maloy i przekręcił swoją głowę to na kobietę, to znów na Dantego.
- Na paszczę rankora! Czegoście mnie budzili?! Nie mogliście poczekać, aż sam się obudzę. Teraz jestem zły.
Wykrzyczał Kel Dor, a na koniec założył ręce na pierś. Widząc, ze jego zachowanie nie bardzo przejęło nieproszonych gości, spojrzał na kubek, który, uśmiechając się szczerze, trzymała Jean.
- Pokaż tooo – zwinnym ruchem, jak na starszego i dziwnego osobnika, wyrwał jej z ręki przedmiot. Obejrzał go dokładnie, odłożył, po czym stwierdził:
- Ten osobnik rasy Twi’lek , który śmiał zwać się moim przyjacielem, kilka razy kupował mi kubki. Ale nie o to choooodzi – powiedział zawziętym głosem. – Tu nie chodzi o kubek, tylko o fakt obrażenia swojego starego przyjaciela! I jemu nie zależy na pojednaniu się i uspokojeniu biednego, starszego Kel Dora, tylko o pierniczone hasło! Nie zamierzam się temu poddawać, oooooj nie.
Pogroził palcem, nachylając się nad biurkiem, po czym dodał ciszej:
- Ale kubek zachowam. Jakbym wczoraj z niego pił, taki jest fajny.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 15 Cze 2011, o 16:52

Zaduch w biurze potęgował dziwny zapach, roznoszący się nieprzyjemnie dookoła Jean i Maloy'a. Kręciło się jej w głowie, sama nie wiedziała czy to od tego przyjemnego przytulańca, którego otrzymała niespodziewanie od Dantego, czy też właśnie od wszędobylskiego smrodu. Kiedy Kel Dor prawił swoje morały, bardzo ostrożnie, wręcz niezauważalnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Pod nogami walała się sterta papierów, kubków po kawie, i bliżej niezidentyfikowanych przedmiotów.
'Jak można w takim czymś normalnie funkcjonować? ' - pomyślała Lewis, wykrzywiając się zabawnie.
Kiedy staruch skończył swoje tyrady miała ochotę rzucić się na niego z pięściami i roztrzaskać mu ten kubek na głowie. Opanowując swój gniew, najzupełniej spokojnie rzekła :
- Ależ proszę pana, najmocniej przepraszamy, że obudziliśmy pana ze słodkiego snu ... - chodząc po małym pomieszczeniu, kopnięciem nogi zamknęła drzwi i jednym ruchem wyciągnęła fałszywą legitymację policyjną.
- Słuchaj staruszku, nie mamy czasy na pierdolenie o takich pierdołach. Pracujemy nad tajną sprawą i lepiej współpracuj. Aby móc ruszyć dalej potrzebujemy tego cholernego hasła, inaczej twój przyjaciel ... czy cholera wie kto .. nie spełni naszych oczekiwań. Dlatego rusz swój zardzewiały tyłek i podaj nam to kurewskie hasło! - Jean wyglądała bardzo groźnie. Mówiąc to wszystko pomachała dziadkowi przed oczyma legitymacją, po czym schowała ją ponownie w kieszeni.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 18 Cze 2011, o 21:24

Pomimo zaskoczenia, które ogarnęło Dantego, przemytnik postanowił zagrać w grę Jean. Kiedy kobieta naskoczyła na Kel Dor'a machając mu przed twarzą jakimś dokumentem Maloy przesunął się ku zatrzaśniętym chwilę temu drzwiom. Poczekał aż Lewis zakończy swą kwestię i gdy już stanął przy wyjściu blokując je jednocześnie odsłonił poły płaszcza i położył dłoń na swoim ciężkim pistolecie blasterowym BlasTech DL-44.
- Pan nie zrozumie nas źle. Im szybciej pan pomoże nam, tym szybciej damy panu spokój - chcąc być kontrastem dla Jean swoją kwestię wypowiedział wyjątkowo spokojnym głosem. Jednak nie omieszkał wyszarpać z kabury blastera. Na razie trzymał go wzdłuż ciała, jednak gdyby zaszła potrzeba był gotów wyprostować błyskawicznie rękę i wystrzelić. Niewidocznym dla nikogo ruchem kciuka przestawił broń na ogłuszanie. Morderstwa nie były w jego stylu, tym bardziej, że tego typu rozgłos na pewno nie pomógł by im w poszukiwaniach.
- Więc jak będzie? - zapytał.
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 19 Cze 2011, o 14:24

Kel Dor, w momencie gdy dwójka nieznajomych była rozczarowana tym, ze nowy kubek nie pomógł, był bardziej pewny siebie. Taka duma i ważność, jak często bywa u starszych ludzi.
Pomimo posiadania maski, Holtrh i tak się uśmiechnął po tym, jak odmówił podania hasła. Mało tego, teraz miał wręcz pewność i świadomość, że jest kimś ważnym. Po raz pierwszy w życiu. Chciał to wykorzystać najdłużej, jak tylko mógł. Rozsiadł się bardziej na swoim wysłużonym stołku i już chciał zacząć mówić, jednak kobieta go ubiegła.
Jej metamorfoza przeraziła biednego, starego Kel Dora. Głos Lewis był wręcz irytujący, a oskarżenia, przekleństwa i zastraszenia w kierunku starca podkopały jego pewność siebie. Po raz kolejny.
- Ja, ja nie wiedziałem, że to tak jest. O..oczywiście już podaję hasło – odpowiedział skruszonym i cichym głosem.
W końcu, po niedługim czasie wrócili do Twi’leka i podali mu hasło. Ten od razu je sprawdził i uśmiechnął się w Momencie, gdy jego data pad wydał trzy dziwne dźwięki.
- Mam to, nareszcie. Dziękować nie będę, bo mamy interes, a nie przysługę. Wasz frachtowiec może tu dokować nie dłużej niż siedem dni, zrozumiano? – zapytał Renth. – Ja zajmę się papierkami. Coś jeszcze, czy mogę iść się w końcu wylać?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 21 Cze 2011, o 20:23

- Właściwie to ... - zaczęła Jean.
- Jeszcze coś.. mianowicie po pierwsze, potrzebowalibyśmy jakiegoś środka transportu, by sprawnie pozałatwiać sprawy i zgodnie z umową zmieścić się w terminie, który został ustalony. Więc, gdyby miał pan możliwość pożyczenia, albo wynajęcia, byłoby ... miło - rzekła dość niewinnie i z anielskim uśmiechem, nie chcąc nadwyrężać cierpliwości Twillek'a.
- I jeszcze jedno.. - zaczęła niepewnie. - Czy kojarzy pan może David'a Lewis? Był czynnym aktywistą, dość dobrze zbudowany, ciemnooki brunet.. Przybyliśmy właśnie tutaj, ponieważ mamy nadzieję, odnaleźć odpowiedzi na kilka pytań. Nie chcę pana męczyć, ale proszę mi wierzyć, że każda wskazówka może nas przybliżyć i sprawić, że znikniemy z pańskich oczu, szybciej aniżeli za siedem dni. - Jean starała się być słodka, a zarazem przekonywująca.
Kiedy oczekiwała na odpowiedź, w kieszeni jej spodni ponownie rozległ się dźwięk, którego ostatnimi czasy, szczerze nienawidziła.. Porywacz znów chciał się nad nią poznęcać. Wyprowadzona z równowagi sięgnęła dłonią po komunikator. Wyciągając go z kieszeni roztrzęsiona dłoń odmówiła posłuszeństwa. Upadł na ziemię, do góry ekranem, na którym znajdowało się zdjęcie. Zdjęcie, które przed momentem zostało przysłane.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Marko Ramius » 25 Cze 2011, o 12:36

Po udanej akcji wyciągnięcia hasła Dante nie mógł nie pochwalić umiejętności Jean. Ledwo wyszli z biura Kel Dor'a przemytnik nachylił się ku kobiecie i powiedział:
- Muszę przyznać, że twój kunszt aktorski robi nie małe wrażenie - uśmiechnął się szczerze do reporterki i kontynuował:- Gdyby to był festiwal filmowy zdecydowanie zasłużyła być na statuetkę za rolę pierwszoplanową - zaśmiał się gdy we dwójkę przemierzali wnętrze budynku kierując się ku oczekującemu na nich Renth'owi. Gdy nietypowa para opuściła już budynek ponownie buchnął im w twarz skwar i wszechobecny kurz. Nagły podmuch wiatru wzbił tuman kurzu w powietrze. Dante, który akurat był na wdechu wciągnął potężną dawkę pyłu do płuc i zaczął prychać i kaszleć starając się złapać oddech. W końcu po kilku chwilach walki, kilku solidnych klepnięciach w plecy zaserwowanych przez Jean i wrodzonemu opanowaniu Maloy wreszcie doszedł do siebie.
- Dzięki maleńka, ratujesz mi życie - mruknął ocierając załzawione po walce o powietrze oczy. Słowo 'maleńka' wyrwało mu się mimowoli, jednak na szczęście Jean zdawała się być teraz całkowicie zaabsorbowana ich misją i nie zwróciła większej uwagi na słowa przemytnika.
Kilka minut później gdy już wyjawili hasło Twi'lek'owi, reporterka poprosiła o ostatnią już przysługę. Dante nie wtrącał się, wiedział, że Jean o wiele łatwiej nakłoni mężczyznę do współpracy niźli on. Stał kilka kroków za rozmawiającymi i słuchał uważnie tego co mówią. Jego uwadze nie umknęło, że kobieta dostała kolejną już wiadomość na swój komunikator. I to, że ta jak i pozostałe wiadomości wywołały taką a nie inną reakcję. Podszedł do Jean i zdecydowanym ruchem podniósł leżący na ziemi komunikator. Rzucił okiem na wiadomość i podał go kobiecie.
- Wszystko w porządku?
Postać główna:
Image
Postaci poboczne:
Image
Image
Awatar użytkownika
Marko Ramius
New One
 
Posty: 198
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 15:57

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Mistrz Gry » 26 Cze 2011, o 18:55

Od tego posta przejmuję prowadzenie przygody z rąk Yarina. - Zeven

Twi'lek spojrzał na kobietę wzrokiem człowieka zmęczonego życiem, na którego los uwziął się dawno temu, zsyłając właśnie takich ludzi, mających tysiące spraw i próśb.
- Środka transportu? Kobieto... - przeciągnął, rozglądając się dookoła. - Czy widzisz tu jakąkolwiek stocznię albo inną całodobową wypożyczalnię śmigaczy? To Ryloth, pieprzone zadupie! - wyraźnie powoli miał dość towarzystwa obcych.
- Chociaż... Mogę ci wypożyczyć mój śmigacz na... - tu żółtoskóry palacz jakby zawahał się, odpalając kolejnego papierosa aby zyskać nieco czasu na odpowiedź. - Pięć dni za pięćset kredytów, bez negocjacji. Bierzecie?
Zrzędliwy administrator gestem nakazał Jean i Maloyowi przejście za nim do niewielkiego hangaru znajdującego się kilkanaście metrów dalej. Kiedy otworzył przed nimi główne wejście, oczom dwójki ukazał się wysłużony pojazd. Kilkanaście lat temu pokryty był prawdopodobnie błękitną farbą, jak sugerowały jej resztki rozmieszczone dość nieregularnie na całym kadłubie. Ogólnie – stan pojazdu pozostawiał wiele do życzenia jak na koszt wypożyczenia, jednak był to jedyny środek transportu, jaki Sorlith mógł im zaproponować.
- Lewisa? - zarządca doku podrapał się po policzku, zamyślając na dłuższą chwilę. - Nie wiem czego od niego chcecie, i czy na pewno mówimy o tej samej osobie, ale z taką ilością kasy na pewno macie dobry powód. - machnął ręką jakby od niechcenia i podał dwójce odpowiednie koordynaty bez zbędnego przedłużania.
- Aha, jeszcze jedno. Jeśli kogoś tam znajdziecie – ja nic nie wiem, trafiliście tam przypadkiem. Jasne? - zakończył i oddalił się szybko, rozglądając się nerwowo.
Komunikator dziennikarki NRD miał tego dnia mniej szczęścia niż jego właścicielka, której negocjacje ponownie okazały się całkiem udane. Urządzenie upadło na płytę lądowiska na tyle niefortunnie, że uderzając kantem w twardą powierzchnię uszkodzony został ekran, znacznie tracąc na ostrości obrazu. Podniesione przez Dantego urządzenie okazało się niezdatne do użytku, choć nie doszczętnie zniszczone – naprawa prawdopodobnie ciągle wchodziłaby w grę na bardziej cywilizowanych planetach niż Ryloth. Niestety, zdjęcie, które przed chwilą otrzymała Jean okazało się dla dziennikarki praktycznie niewidoczne, ukazując jedynie dwie niewyraźne sylwetki. Określenie chociaż w przybliżeniu rasy czy wieku było kompletnie niemożliwe ze względu na jakość obrazu...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Ryloth] - Czasami przeszłość lepiej zostawić za sobą

Postprzez Jean Lewis » 27 Cze 2011, o 12:36

- Nie, chyba nie jest w porządku … - podniosła komunikator i podała go Maloy’owi.
- Swoim niezdarstwem własnie straciłam jedyny, możliwy do przyjęcia sposób komunikacji ze swoimi dziećmi.. teraz już nigdy ich nie odnajdę. – rzekła to nadwyraz spokojnie.
Jean najwyraźniej traciła już nadzieję, na to, że ta wyprawa zakończy się pożądanym efektem. Starała się jednak panować nad emocjami na tyle, by nie zostać uznaną za płaczliwą mamuśkę. Słowa Dantego bardzo podnosiły ją na duchu, a pieszczotliwe określenia łechtały jej zatraconą kobiecą naturę.
Kiedy Dante przyglądał się zepsutemu komunikatorowi Lewis prowadziła dalsze konwersacje z Twilek’iem.
- 500 kredytów? Za taki … - tu ugryzła się w język, aby nie stracić możliwości, prawdopodobnie jedynej w obecnej sytuacji. Patrząc na śmigacza, bała się go dotknąć, ponieważ obawiała się, że pod jakimkolwiek większym naciskiem maszyna rozpadnie się.
Kiedy Sorlith oddalił się, wciąż była nie do końca przekonana, co do słuszności swoich ostatnich decyzji. Miała nadzieję jednak, że podane koordynaty zaprowadzą ich do miejsca, które choć odrobinę przybliży im rozwiązanie sprawy.
- Dante, i co z komunikatorem? Da się cokolwiek z tym zrobić, czy to koniec jego żywota ? - spytała, zasiadając w fotelu pasażera.
Kiedy ruszyli, Jean przymknęła powieki i próbowała się odprężyć, nabrać sił na dalsze napotykane przeciwności.
Po dłuższej chwili dojechali do miejsca, wskazanego przez żółtoskórego Twil’eka.
- To na pewno tu? – spytała z przerażeniem w głosie, rozglądając się dookoła.
Postać główna:
Image
Awatar użytkownika
Jean Lewis
New One
 
Posty: 24
Rejestracja: 22 Maj 2011, o 19:25

Następna

Wróć do Archiwum

cron