Piana nie dość, że dziwnie wyglądała to była niepokojąco lepka. Kiedy większość już większa jej część wypadła na pokład hangaru Flurr spostrzegł, że kombinezon nie jest dłużej jaskrawo pomarańczowy.
- O kurczę, powiedzcie komu mam być wdzięczny za pofarbowanie mojego kombinezonu najmodniejszym kolorem tego sezonu. Z tej radości aż podzielę się nagrodą z zakładu. Za 10 minut kolejka dla wszystkich pilotów, tylko pomóżcie mi się wyswobodzić z tego kostiumu, bo o ile to niezły kolor dla naszych kombinezonów to nie chciałbym sam mieć styczności z ta pianą.
- To cię będzie kosztowało 2 kolejki.
- Postawie trzy, a potem Ty dwie.
- Zgoda.
Kapitan nie będzie może za szczęśliwy, że wszyscy piloci upiją się w kilkadziesiąt minut po ich pierwszej misji bojowej, ale każdy z nich myślał o odreagowaniu ostatnich minut, a nie pisaniu raportów. Szczęśliwie, głupi służbista sobie poszedł i nie mógł słyszeć tej wymiany zdań, inaczej próba dodarcia do mesy mogłaby być troszkę utrudniona. Dwójka pilotów oraz któryś ze strzelców pomogli wyswobodzić się Gadosowi z śmiercionośnej pułapki zachlapując tylko pojedyncze kępki sierści. Podporucznik lustrując je zauważył, że nawet nie najgorzej wyglądają, ale nie miał zamiaru ich zostawiać i zaraz po wytrzeźwieniu obiecał sobie podcinanie kolorowych końcówek.
- Dzięki, chłopaki. To jak obiecałem zapraszam do baru. Otwórzcie mój kredyt, ja pójde pogadać najpierw z naszą chorowitą Aaylyn. Musi przecież dowiedzieć się, że pilotując jej myśliwiec zestrzeliliśmy z Rharem jedną torpedą.
Na sam koniec Gados nie tylko uśmiechnął się szeroko, ale również mrugnął do strzelca rudowłosej Korelianki.
- Jak bym nie wrócił za 10 minut to wrócę za 30. Nie wypijcie wszystkiego beze mnie.
Flurr przenosi się do: [Zewnętrzne Rubieże] Rutynowy patrol