- To są tutejsze człowieki - zaczął się szybko usprawiedliwiać So, wyraźnie przerażony działaniem Raphaela. Pod jego nogi właśnie padł ogłuszony szaleniec, a twarz mężczyzny nie miała zbyt miłego wyrazu. Nawet spod maski tlenowej widać było adrenalinę, która opanowała jego ciało i rozszerzyła oczy na niespotykaną szerokość. Festus zapragnął zapanować nad sytuacją, co było bardzo zrozumiałe, gdy spojrzało się na jego położenie. Zrobił to w sposób typowo ludzki, co jednak dla Osobasy musiało wydawać się dość groźne. Mały obcy próbował wytłumaczyć sytuację jak najszybciej, co przynosiło dość mizerne efekty. - Oni mi pomagają. To te znikające ludy z ekranu! Oni mogą powiedzieć co tu się stało, na ta planeta! Wielki komputra zabija i panuje, tylko kilka istota przeżyło!
W tym momencie Festus usłyszał dziwny dźwięk. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniach, ale doszedł w końcu do wniosku, że sygnał dobiega z jego komunikatora. Wyszarpnąwszy urządzenie z kurtki, zrozumiał, że został naruszony system obronny jego statku. Nim jednak zdążył pomyśleć o czymkolwiek innym, urządzenie ucichło, pozostawiając w pomieszczeniu ciężką ciszę, którą zdecydował się przerwać po chwili dopiero jeden z towarzyszy So.
- Teraz jesteś jednym z nas, lepiej się przyzwyczaj.
W tym momencie Festus usłyszał dziwny dźwięk. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniach, ale doszedł w końcu do wniosku, że sygnał dobiega z jego komunikatora. Wyszarpnąwszy urządzenie z kurtki, zrozumiał, że został naruszony system obronny jego statku. Nim jednak zdążył pomyśleć o czymkolwiek innym, urządzenie ucichło, pozostawiając w pomieszczeniu ciężką ciszę, którą zdecydował się przerwać po chwili dopiero jeden z towarzyszy So.
- Teraz jesteś jednym z nas, lepiej się przyzwyczaj.