Każda komnata, które odwiedzała kobieta coraz bardziej ją zadziwiała. Mimo, że prawie nie wyróżniały się od innych to jednak było coś w nich tajemniczego...mrocznego.
- Chyba panowie zaczęli zabawę beze mnie - powiedziała do siebie, kiedy ściany korytarza niosły krzyk torturowanej osoby. Już samo to napawało kobietę miłym uczuciem.
Wchodząc do 'sali tortur' zauważyła dwóch oficerów, którzy w brutalny sposób przesłuchiwali swoją ofiarę. Na początku wolała nie wtrącać się w pracę oficerów. Oparta o ścianę przyglądała się wszystkiemu. Wiedziała jednak, że długo mężczyzna nie wytrzyma po tym jak ujrzała dziurawe miejsca w ciele z których ciekła krew.
- Witaj Pani,- drugi z oprawców wyszedł by powitać Vexiss - pracujemy nad pozyskaniem informacji. Rozumiem że oczekuje pani pełnego raportu? - Zeltronka skrzyżowała ręce i spojrzała przez ramię oficera
- Za długo wam z tym schodzi. On i tak już Wam nic nie powie. - wyminęła mężczyznę odpalając swoją lance.
- Ustawcie stół w pozycji pionowej by stał na przeciw reszty. Tutaj przy ścianie - jak kobieta rozkazała, tak mężczyźni zrobili. Wciskając odpowiedni przycisk, stół ustawił się do pionu. Na twarzy mężczyzny malował się ból i cierpienie, jednak starał się zachować twardą twarz i nie zdradzać jakichkolwiek informacji. Vexiss zbliżyła się do niego i powąchała go. Na jej twarzy pojawił się złowrogi uśmiech
- boisz się twardzielu, zobaczymy co powiedzą na to Twoi kompanii - po czym przyłożyła rubinowy miecz do górnej części klatki piersiowej. Spojrzała w stronę reszty, która miała również przejść przez proces przesłuchania. Nie minęła chwila a zaczęła powoli jechać w dół klatki piersiowej, rozcinając mężczyznę. Takiego krzyku jeszcze nie słyszeli oficerowie jak i więźniowie. Miotało nim na prawo i lewo, jednak i to nic nie dało. Krew zaczęła ściekać strumieniami, a wnętrzności zaczęły wypadać jak z worka pełnego śmieci. Po paru sekundach ofiara nie żyła a całe jej flaki leżały tuż pod jego nogami. Zabójczyni nawet nie spojrzała na jego twarz. Przyglądała się obrzydzeniu i zniesmaczeniu kolejnych więźniów. Używając mocy podniosła resztki wnętrzności i rzuciła prosto w nich. Jedni zgrywali twardzieli, inni zwymiotowali, nawet jeden zemdlał. Odpięła ciało i cisnęła nim w kąt.
- Ten - wskazała na faceta, który dopiero co zwrócił swoje śniadanie - zobaczmy co ma nam do powiedzenia. - klony podniosły szarpiącego się mężczyznę i przypięli do łoża śmierci. Darth Vexiss zgasiła klingę i spojrzała prosto w oczy przestraszonego więźnia
- Ci którzy zaczną z nami współpracować, otrzymają pomoc medyczną a nawet zostaną zwerbowani do mej armii w której otrzymają wyżywienie, schronienie i godne wynagrodzenie. Tak więc zacznijmy od początku. Kto jest waszym dowódcą i gdzie się znajduje ?! nie każ mi używać drastycznych środków. Szkoda by było marnować taką buźkę - była bezlitosna. Tylko w taki sposób mogła wyciągnąć jakiekolwiek informacje od schwytanych więźniów