Content

Archiwum

[Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 18 Lis 2012, o 15:18

Rooster wraz z Borenaux wsiedli do windy i ruszyli w dół. Ich droga nie byłą długa, gdyż po paru sekundach damski głos oznajmił iż są na poziomie głównego generatora. Matt spodziewał się tam większej ilości mechaników niż szturmowców. Pora raczej im sprzyjała, w nocy z reguły powinno krzątać się w tym miejscu o wiele mniej osób.
Gdy drzwi się rozsunęły, ich oczom ukazało się kolejne przejściowe pomieszczenie, zakończone sporymi i solidnymi drzwiami. Na ich drodze stanęło kolejnych dwóch strażników, w zwykłych uniformach. W oczach jednego z nich pojawiło się zdziwienie, a nawet przerażenie. Dopiero po chwili Matt zorientował się, że na jego białym pancerzu znajdują się ślady krwi, zapewne jednego z wcześniej zabitych członków ochrony. Nie marnując kolejnych sekund, łowca wypalił ze swojego blastera, a następnie wycelował w drugiego z mężczyzn.
- Łapy do góry, żadnych alarmów albo Cię wykończę jak twojego koleżkę. Wstukaj pin w panel, tylko bez żadnych numerów. - rzekł nadzwyczaj spokojnym tonem Rooster - Szybciej.
- Ta-a... - odburknął, a gdy tylko terminal przyjął kod, członek The Eye bez skrupułów pozbawił życia kolejnego imperialca.
- Cóż nie obiecywałem mu, że przeżyje jeśli wstuka pink... - wzruszył ramionami blondy, by następnie razem z Clarkiem wejść do głównego kompleksu, gdzie znajdował się generator. Maszyna ustawiona była w centralnym punkcie pomieszczenia. Wokół niej krzątało się może dwóch techników, spisujących jakieś dane na datapady. Choć Yorgraxx było zadupiem Galaktyki, to Imperium nie pożałowało pieniędzy na sprzęt i maszyny. Widocznie bardzo zależało im na tym ośrodku.
- Cóż Clarkie, jeżeli potrzebny jest Tobie któryś z tych gości to zostawimy jakiegoś przy żywocie, a jeżeli nie, to ich kończymy. - szepnął w kierunku Borenauxa - A potem bierzesz się za to gówno...

***

Daylana oraz Kren Mor po kilku spokojnych minutach oczekiwania kilkaset metrów przed bazą, dostrzegli wzmożony ruch na placu kompleksu. Oprócz tego cztery patrole, każdy złożony z dwóch śmigaczy, opuściły bazę zapewne w celu spenetrowania okolicy. Ktoś w bazie musiał zorientować się, że coś jest nie w porządku.
- Szlag by to trafił. - mruknął Kren - Chyba zaczynają się schody. Ktoś musiał nabrudzić albo przeciąć nie ten kabelek...
- Czekamy na rozwój sytuacji. - odburknęła Daylana, wpatrując swe bystre oczy w placówkę klonującą pod auspicjami Imperium.

***

Również snajperzy obsadzeni nieopodal bazy, musieli zauważyć, iż układanka zaczęła się pieprzyć. Na głównym placu wyłoniły się trzy AT-ST i z marszu przeszły w tryb patrolowy. Zwiększyła się także liczba patroli, zarówno w samym kompleksie jak i poza nim.
Wydawałoby się, że jeszcze nie czas, by Rayne i Navarr zaczęli swoją pracę, gdy niespodziewanie za plecami Larisy pojawiło się trzech szturmowców, zakutych w swe białe pancerze. Każdy z nich miał wycelowaną lufę swojego karabinu blasterowego w stronę "Pani Duch". Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów członkini organizacji The Eye dała się podejść. Nie cała wina leżała po jej stronie, gdyż to Kren Mor musiał przeoczyć to zgrupowanie wroga podczas początkowej obserwacji placówki. Cała jej nadzieja na pozytywne rozwiązanie sytuacji była związana z Kelanem, o ile ten nie miał własnych problemów bądź nie był przesadnie zajęty penetrowaniem przez lunetę imperialnego ośrodka.
- Żadnych gwałtownych ruchów! - rzekł stanowczo szturmowiec, będący najbliżej Rayne - Gadaj ilu was jest i co kombinujecie, zanim rozwalę ci łeb!




KLIK - przypomnienie planu bazy
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Kelan Navarr » 19 Lis 2012, o 00:00

- A to, kurwa co? - szepnął Kelan przyglądając się kolejnym trzem dwunożnym maszynom kroczącym, które rozpoczęły patrolowanie terenu placówki.
Coś zaczynało się pieprzyć. Czuł to w kościach i nie miało z tym najmniejszego związku cholernie niewygodne podłoże na którym leżał już od blisko godziny.
- Rayne, widzisz to? - spytał nie odrywając oczu od lunety - Rayne, zasnęłaś, czy zamarzłaś?
Ponownie odpowiedziała mu cisza, więc skierował wzrok w stronę wzgórza, na którym ulokowała się Duch. Mimo padającego gęsto śniegu, gnanego z zawrotną prędkością przez wiatr, dostrzegł w ciemności trzy białe sylwetki i siedzącą twarzą do nich kobietę.
- Kurwa mać - zaklął, po czym dodał pospiesznie, tym razem do nadajnika - Daj mi piętnaście sekund.
Musiał zejść na osłoniętą część wzgórza. Strzelanie z obecnego miejsca w kierunku sąsiedniego wzgórza było mimo tragicznych warunków pogodowych zbyt ryzykowne. Nie chodziło jednak o ryzyko związane z trafieniem. Lecąca horyzontalnie wiązka energii mogła nawet wśród zamieci śnieżnej zostać dostrzeżona przez jakieś wprawne oko obserwatora. Navarr zgięty w pół, z karabinem dłoni zbiegł kawałek po zboczu, co chwila upewniając się, że nie został zauważony. Gdy masyw wzgórza przesłonił światła placówki imperialnej, Kelan zatrzymał się i przyklęknąwszy, uniósł broń. Pierwszy zginąć musiał przywódca, trzymający Rayne na muszce. Nie było to najlepsze wyjście, gdyż pozostała dwójka nie musiała się odwracać, by sprawdzić, co się stało. Dawało im to dodatkowy ułamek sekundy na reakcję, lecz nie było sensowniejszego wyjścia. Oboje opuścili karabiny, a broń łowcy pozwalała na szybką powtarzalność strzałów. Navarr przycisnął policzek do metalu broni i wycelował w głowę dowódcy grupy. Odziany w biały pancerz mężczyzna nie poczuł kompletnie niczego. Po prostu upadł martwy, z osmalonym otworem w prawej części hełmu. Pozstała dwójka nie zdążyła zareagować. Nim sami zdołali rzucić się na ziemię, by szukać tam ukrycia, z ich martwymi ciałami uczyniła to grawitacja.
- Zabieramy się stąd! - zarządził łowca, spoglądając w kierunku Rayne - w końcu zaczną ich szukać. Trzeba znaleźć jakieś inne miejsce, zapewne bardziej od frontu.
Dostrzegł jak Larisa z karabinem w garści rusza w jego kierunku, gdy przypomniał sobie o jednej rzeczy.
- Chwila! - zatrzymał ją - zabierz ze sobą hełm dowódcy. Może uda mi się kupić kilkanaście minut czasu.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Larisa Rayne » 19 Lis 2012, o 12:24

Na początku wszystko wydawało się w porządku. Dywersja zorganizowana przez grupkę infiltrującą przeprowadzona została w 100 %. Do czasu, kiedy na placu nie powiększyły się patrole wojsk imperialnych. Kolejną niezbyt przyjemną informacją było pojawienie się trzech AT-ST.
- Mam złe przeczucia co do tego - powiedziała do siebie, przyglądając się całej placówce. Rayne obrała sobie pewne punkty, które zlikwiduje, kiedy nadejdzie odpowiedni moment.
- Rayne, widzisz to? Rayne, zasnęłaś, czy zamarzłaś? - w komunikatorze odezwał się znajomy głos Kelana. Duch jednak nie mogła odpowiedzieć, gdyż została zaskoczona przez patrol żołnierzy. Od razu w głowie pojawiło się jej multum pomysłów w jaki sposób wyjść cało z sytuacji. Jedna z nich nawet się sprawdziła. Kelan wykorzystując swoje umiejętności snajperskie położył wszystkich trzech żołnierzy bez problemu. Larisa wiedziała, że jej miejsce jest spalone. Za nim ruszyła w stronę nowo poznanego towarzysza , podbiegła do dowódcy z przedziurawioną głową, po czym zdjęła mu hełm
- Hmm - mruknęła pod nosem, patrząc na idealnie przestrzeloną czaszkę. Chwilę później była już u Kelana. Rzucając hełm w jego stronę, skomentowała całą akcję słowami
- Gdybyś dał mi możliwość, to bym sobie świetnie z nimi poradziła...- za nim Kelan zdążył odpowiedzieć, dodała
- Dzięki, wiszę Ci drinka. Dobra Kelan, proponuję oddalić się od tego miejsca na odległość 200-300 metrów. Może Twoje miejsce nie jest spalone, ale nie ma co ryzykować. Działamy szybko, coś mi się wydaję, że zaraz ktoś będzie potrzebował naszej pomocy - założyła gogle i przeskanowała dokładnie całą okolice w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Znalazła wzgórze, które będzie rzucało obraz na całą placówkę,
- tak spytam z ciekawości...po co Ci ten hełm ?-
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Avien Matiias » 19 Lis 2012, o 23:18

- Nie są mi potrzebni... - Mruknął ponuro mechanik , po czym zaczął zbliżać się w stronę dwójki wymienionej wcześniej. Zanim jeden z nich otworzył usta dostał w twarz protezą z taką siłą, że jego głowa prawie obróciła się o 180 stopni. Drugiego Clark po prostu zastrzelił, bez żadnego słowa.
- Nie mogę strzelać i pracować jednocześnie, więc mnie osłaniaj.- rzucił przez ramię Borenaux, otwierając pokrywę przy dole generatora. Technik dokładnie oglądał wnętrze, opracowując w myślach jak może uszkodzić generator tak aby przestał działać i nie wybuchł.
- Zobaczmy co cię jeszcze nie boli... - burknął pod nosem do generatora. Clark zaczął działać , przekładając kable, przecinając niektóre z nich aby złączyć z czymś innym. Od czasu do czasu występowały błyski elektryczności, ale proteza mechanika nie przewodziła prąd więc nic mu się nie działo. Czasem nawet musiał wsadzić tam całą mechaniczna rękę by dosięgnąć tego kabla którego potrzebował. Miał w planie wywołać zwarcie aby generator po prostu przestał działać, a Clark wiedział za dobrze co trzeba zrobić by tak się stało. Potrzebował tylko kilku chwil by dokończyć robotę, jeżeli mu się uda generator zgaśnie, a wszędzie zapalą się światła awaryjne, zwykle czerwone choć czort wie jakie zamontowali tutaj. - Matt! Jeszcze chwila i gotowe! - rzucił do towarzysze robiąc ostatnie spięcia i obejścia zabezpieczeń.
Postać Główna:
Image
Postaci Poboczne:
Image
Image

Violence isn't the answer, Violence is the question. The answer is YES
Awatar użytkownika
Avien Matiias
New One
 
Posty: 830
Rejestracja: 30 Cze 2009, o 22:53

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 22 Lis 2012, o 18:18

Doktor Hoffer, posiadacz nazwiska, które swoim godnym brzmieniem obligowało go do pozostania renomowanym specjalistą w obranej przez siebie dziedzinie, wsunął zżółkłe paznokcie w szczelinę dzielącą szare płyty w podłodze i, jęcząc żałośnie, pociągnął resztę bezwładniejącego ciała kilka centymetrów do przodu. Do szorowania przestrzelonym brzuchem po posadzce zmusił go bezwłosy intruz, człowiek, na to wyglądało, bez czci i wiary, który najpierw strzela, a potem strzela jeszcze raz. Na swojej drodze do komór ze zbiornikami, jak pokazywały nagrania z kamer, z lubieżnym wręcz uśmiechem ciskał granatami na lewo i prawo, rozrywając na strzępy zaskoczoną ochronę, po czym zbierał po trupach jeszcze zdolne do wypluwania boltów karabiny i faszerował nimi personel.
Dobry, zdrowy psychopata. W innych okolicznościach, pobrałoby się od niego troszkę komórek, coś by się pomyślało...
Ale teraz sadysta przemykał ciemnym korytarzem, znikał w niszach ze zbiornikami, a gdy wracał, zdawało się, że beztrosko podrzucana przez niego torba robi się coraz lżejsza. Łatwo było się domyślić, co robił. A robił mało pożądane rzeczy. Bardzo mało pożądane. Da się go jednak zatrzymać, albo przynajmniej zagwarantować, że sam też padnie ofiarą swojej zbrodni. Wystarczy tylko doczołgać się do konsoli, wezwać pomoc, albo zamknąć go tutaj, jeśli nic innego nie poskutkuje. Mały wysiłek.
Hoffer nie miał siły jakkolwiek zaoponować, gdy poczuł, jak jego korpus odrywa się od podłogi i jak jest uprzejmie, acz stanowczo przesuwany w ciemny kąt wraz z odmawiającymi współpracy nogami. Gdy łapa bezwłosego puściła kitel, doktor miał okazję lepiej przyjrzeć się sabotażyście.
Piękny nie był, to na pewno.
- Co? - dopytał intruz, dociskając palec do ucha. - Aha. No to miejmy nadzieję, że się utrzyma, bo nie chcę tam na górę włazić na pluton egzekucyjny. Dobra, teraz snajperzy... Może byście zaczęli nawalać, nie? Będę wyłazić z hybrydą na zewnątrz. Dajcie znać MacLeodowi, że trzeba nas ewakuować, a Daylana z makrelą mają tu przybiec i nam...
W ułamku sekundy zgasło światło, w ciemności zapanowała niezręczna cisza, gdzieś w tle sypnęło iskrami, zazgrzytało i trzasnęło. Chwilę później znów zrobiło się jasno, ale komputery nie były zadowolone i na ekranach wyświetlały się rzędy cyferek informujące o "nagłym zagrożeniu", "spadku zasilania", i tym podobne.
- To Clarkie. - przepraszająco wytłumaczył łysy. - No, doktorze, ma pan od teraz... dziesięć minut. Jakiś rachunek może, jeśli pan wierzy w takie rzeczy. Ja raczej nie. Proszę to zatrzymać. Na pamiątkę. - rzucił Hofferowi pustą torbę.

***


- Aaandersooon!
Po cieknących potem plecach informatyka przebiegł znajomy dreszcz. Szybko poskrobał się po nosie.
- Generator padł, pułkowniku. Mamy słabe awaryjne, laboratoria się trzymają, bo mają zapasowe, teraz tylko... O...
- Co "o"? - pułkownik wzruszył ramionami. - Zresztą, pierdolić. Obstawimy wyjścia i żadna łajza się nie prześlizgnie. Przestrzelimy ich na wylot. Pracuj nad prądem, synu.
- Nieustannie! Nieustannie!
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Kelan Navarr » 28 Lis 2012, o 21:59

- Chcę sprawdzić, czy chłopaki w centrali należą do grupy tych inteligentniejszych, czy wręcz przeciwnie – rzucił Kelan przez ramię, biegnąc w kierunku wskazanego przez kobietę wzgórza.
Bieg był w tym przypadku określeniem trochę na wyrost, jako że oboje co kilka kroków wpadali po kolana w zaspy śnieżne. Aura jak na złość również zaczynała się pogarszać. Lodowaty wiatr uderzył w nich mikroskopijnymi drobinkami lodu, które bezlitośnie wykorzystywały wszelkie niedoskonałości w ukryciu twarzy za goglami i chustą.
- Pierdolę taką zabawę – zaklął Kelan, zgięty w pół starając się stawić opór nawałnicy – czemu tajne placówki zawsze muszą być ulokowane na takich zadupiach.
W odpowiedzi usłyszał tylko ciężki oddech Larisy, która starała się podążać jego śladami. Kilkanaście minut walczyli ze zwałami logu i śniegu. Zarówno tymi znajdującymi się pod ich stopami, jak i tymi atakującymi z powietrza. Ciężko oddychając wspięli się na wzgórze. Punkt nie był tak idealny jak poprzedni, lecz również dawał szerokie pole widzenia i możliwość eliminacji celów we wszystkich punktach obszaru wokół placówki. Usiedli za wystającym fragmentem skały, który częściowo chronił ich od wiatru. Kelan ułożył karabin na kolanach i wziął w ręce hełm szturmowca. Nożem rozciął miękką część wyścielającą wnętrze hełmu i z okolic, w których znajdowałoby się ucho właściciela, wyciągnął niewielkie urządzenie.
- Mógłbym po prostu włożyć hełm na głowę, ale to utrudniłoby pewne rzeczy – wyjaśnił przecinając jeden z kabli nadajnika i podłączając go do własnego komunikatora.
Rayne spojrzała na niego pytająco.
- Baza tu… - łowca potarł kable o siebie – słyszycie mnie?
„Bardzo słabo czerwony jeden. Mamy jakieś zakłócenia na linii. Jaki jest wasz status?”
- Jesteśmy w kwadracie czwartym – odpowiedział Navarr, nieustannie manipulując przy kablach, co sprawiało, że rozmówca słyszał jedynie zniekształcony głos, lecz przy odrobinie samozaparcia mógł posklejać strzępki zdania w sensowną całość – Czysto. Zatoczymy koło i wrócimy do bazy.
„Zrozumiałem. Chyba mamy tu gości” – padła odpowiedź
- Będziemy ostrożni – Kelan odłączył urządzenie i uśmiechając się pod chustą spojrzał na Larisę – nie nastawiałem się, że to chwycą. Przez jakieś dwadzieścia minut nie powinni ich szukać.
Nie był to ogrom czasu, lecz dawał jakieś minimalne poczucie komfortu. Jeśli można było o takowym mówić w obecnych okolicznościach.
- Trzeba będzie powoli zabrać się do pracy. Wiedzą, że nasi są w środku – łowca wskazał na wieżyczki strażnicze – zacznijmy dyskretnie zdejmować tych, których śmierci od razu nie zauważą.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Larisa Rayne » 29 Lis 2012, o 14:54

Duch przyglądała się wszystkiemu co wyprawiał Kelan. Cały na początku absurdalny pomysł by zabrać przedziurawiony hełm, pokazywał swoje owoce.
- No no...a ja już myślałam, że masz swoją kolekcję ulubionych helmów, należących do ofiar. Ciekawy pomysł Kelan, zaskakujesz mnie. - faktycznie, pomysł na jaki wpadł Kelan był zaskakujący. Dzięki temu wszystkiemu, nie będą szukać oddziału klonów.
- Dobra nie ma co się ociągać. Teraz nasza kolej, powodzenia - po czym przyjęła wygodną pozycję leżącą i zerknęła przez lunetę. Nie był to wyczyn, by odnaleźć określone cele. Sytuacja na terenie placówki zaczynała przechylać szalę na nie korzyść grupy ' The Eye "
- Może po pierwszym strzale nie zorientują się gdzie jesteśmy ale echo, zrobi swoje. Pora na małą dywersje - nałożyła tłumik na lufę od swego karabinu i wycelowała w najbliższy zbiornik z substancją łatwo palną,
- Skoro i tak wiedzą o naszych to mały wybuch nie narobi wielkich problemów - po czym nacisnęła spust. Wybuch zbiornika wprowadził chaos na terenie placówki. Parę nawet oddziałów udało się odciągnąć od planowanego ataku na grupę Tresty. To był ten moment by rozpocząć mały ostrzał. Cel osiadł na jednym z klonów pełniącym wartę na wieżyczce. Strzał. Ciało nie zdążyło jeszcze paść dobrze na ziemie, a Duch już miała na celowniku kolejną ofiarę. Strzał. Kolejny na jej koncie. Rozejrzała się po placówce, mając nadzieję, że Kelan zajmie się resztą wieżyczek. Musiała sprawdzić, co robi reszta klonów. Wybuch wprowadził zamieszanie o które Rayne chodziło. Żołnierze biegali i próbowali gasić ogień inni sprawdzali dokładnie teren placówki by dowiedzieć się co było przyczyną wybuchu. Nikt nie przypuszczał, że mogło być to spowodowane atakiem snajperów.
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 2 Gru 2012, o 13:45

O ile snajperom szło na razie dobrze, pomijając krótkie zagrożenie ze strony patrolu, który został wyeliminowany przez Kelana, o tyle dwóm grupom działającym na terenie placówki nie było już tak łatwo. Rooster i Borenaux wykonali swoje zadanie, Clark sprytnie uszkodził generator mocy, nie wysadzając go przy okazji, co oszczędziło wszystkim atomowego wybuchu.
- Cóż spierdalamy stąd, będziesz musiał teraz usunąć spawy o ile imperialni nie zaczęli kombinować przy drzwiach z drugiej strony. - mruknął Matt, wymieniając ogniwa energetyczne w swoich blasterach.
- W takim razie do roboty. - odparł Borenaux i obaj weszli do windy na górny poziom. Tam okazało się, że do wejścia rzeczywiście ktoś się dobierał, jednak robota mechanik The Eye spisał się na medal, tworząc zaporę prawie nie do przejścia. Gdy podchodzili do drzwi Roosterem targnął dziwny niepokój, a sekundę później razem z Clarkiem wylądowali kilkanaście metrów wgłąb korytarza. Przez pierwsze kilka sekund blondyn nie wiedział co się stało, dopiero po chwili zorientował się, że zakutym łbom udało się wysadzić wejście, a podmuch wybuchu zwalił łowców nagród z nóg.
Uczucie strachu zapewne nie pozwoliłoby działać ani Mattowi, ani pokiereszowanemu Borenaux'owi, gdyby nie ogrom, wytwarzanej w organizmie, adrenaliny. Toporne drzwi, znalazły się zaledwie 5 cm od lewego ramienia łowcy. Gdyby nie łut szczęścia Rooster dołączyłby do "niebiańskiej" hali sław Bounty Huntereów.
- Co teraz ...... - miał zamiar zapytać strzelec, gdy reszta zdania utonęła w blasterowym ostrzale. Imperialce musiały ustawić naprzeciw wejścia, do budynku generatora, stanowisko E-WEBa. Co gorsza, raz po raz do pomieszczenia dostawały się strzały z AT-ST.
- Mamy problem, powtarzam przy generatorze mamy problem... - ryknął przez komunikator Matt, chociaż wątpił czy ktokolwiek w tym zgiełku go usłyszał - No Clarkie jak mamy zginąć na Yorgraxx to przynajmniej w licznym towarzystwie panów w białych pancerzach.

***

W bazie dowodzenia pułkownik Jan Frederiksen nadspodziewanie spokojnie obserwował przebieg sytuacji. Nie przeszkadzało mu w tym nawet czerwone, nieco irytujące światło zasilania zapasowego. O wiele mniej stoicką postawę zachowywał młodszy oficer Anderson.
- Poruczniku, nadać wiadomość do niszczyciela by przybyło wsparcie. Niech wezmą też tych z wywiadu żeby zbadali ten burdel, po tym jak opanujemy sytuację. - mruknął dowódca.
- Tak jest, sir! - rzekł machinalnie młodszy stopniem żołnierz.
- Ponadto zaczynamy zakłócać komunikację. Poinformujcie tych na orbicie, że kontakt tylko poprzez naszą specjalną częstotliwość. - dodał Frederiksen - To wszystko, wykonać.

***

Plac bazy Imperium był obecnie zalany falą żołnierzy oraz maszyn kroczących AT-ST. Gdzieniegdzie było słychać krzyki rannych, którzy oberwali po wybuchu spowodowanym strzałem Rayne. W miejscu niedostępnym dla snajperów szturmowcy przygotowali stanowisko E-WEB, z którego prowadzili ogień w kierunku budynku z generatorem. Rooster i Borenaux nie mieli obecnie najmniejszych szans na opuszczenie swojej lokacji.
W nie lepszym położeniu znajdował się Trestsa z Xarą. Nie dość, że siedzieli na tykającej bombie, to jeszcze musieli uporać się jakoś z imperialcami obstawiającymi laboratorium. Ktokolwiek nie wyszedłby teraz z tego budynku, zostałby zdmuchnięty z powierzchni Yorgraxx.
- Chyba na nas kolej. - powiedział dość obojętnie Kren Mor.
- Nie pieprz tylko działaj. - syknęła Daylana, podczas gdy oboje zbliżyli się do bramy placówki klonującej. Dwóch czujnych wartowników zginęło w odstępie sekundy, gdy Twi'lekanka zrobiła użytek ze swoich szurikenów. Umiejętności skrytobójcze na pewno przydały się w wejściu do bazy.

***

W czasie gdy Daylana i Nautolanin przekraczali "próg" imperialnego terytorium, kolejny patrol kontrolował obszar wokół placówki klonującej Imperium. Bardzo złe warunki atmosferyczne nie pozwalały im na szybki lot, ale dzięki temu obserwatorzy mieli więcej czasu na penetrowanie terenu. Zwiad zdecydował się w końcu na powrót do jednostki, gdzie nie mógł nie zauważyć brak dwóch wartowników przy głównej bramie.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 3 Gru 2012, o 20:45

Przypalające właściwości miecza świetlnego oszczędziły posadzce laboratoryjnego holu zalania się falą krwi, która w normalnych warunkach wydobywałaby się pewnie litrami z rozerżniętych szeroko otworów w licznie zgromadzonych ciałach. Tresta dobrze radził sobie z omijaniem gęsto usianych na wysokości jego wojskowych buciorów zwłok i z sukcesem zbliżył się do hybrydy, która obserwowała go w milczeniu, krążąc kciukiem wokół brudnoczerwonego przycisku na misternej rękojeści.
- Koło siedmiu minut. Grzecznie wychodzimy.
- Nie bardzo. - odpowiedziała. - Przed drzwiami dwa E-weby, na wprawne oko dwudziestu ludzi i co najmniej jeden AT-ST.
Kapitan zdjął hełm, rzucił go gdzieś obok leniwym ruchem, wzruszył ramionami i wydął usta jak małpka. Jakby tego było mało, głębokie bruzdy na czele, od uniesionych lekceważąco powiek, jeszcze bardziej poświadczały, jak raport Xary głęboko umościł mu się w poważaniu.
- Co teraz? - zapytała, lekko rozdrażniona.
- Teraz? Teraz się poddajemy.
Karabin pacnął na śnieg, kolana szybko poszły jego śladem, a palce zgrabnie splotły się za karkiem. Inżynier za sterami bojowego pojazdu kroczącego przeklął kwieciście, bo miał już wysadzać w powietrze drzwi i kto wie co jeszcze, a teraz nici.
- To jest już ten moment, kiedy zakładacie kajdanki! - wrzasnął do szturmowców Tresta, mrużąc siekane przez śnieg oczy. Ciężko było przekrzyczeć kanonadę druzgoczącą budynek generatora. - Tylko ciasno, żebym rąk nie wyślizgnął!
Dowódca był mocno zdezorientowany. Najpierw wysłał do środka grupę ludzi, którzy już nie wrócili i raczej nie wrócą, później za jego plecami eksplodował kontener z łatwopalną breją w środku (który zresztą dwa dni temu miał być w magazynie) i trzeba było odesłać drugą grupę do opanowania sytuacji, a teraz intruzi sami wyszli się poddać. Ci sami intruzi, którzy bez problemów zmiażdżyli oddział kilkakrotnie liczebniejszy chwilę temu.
A najbardziej, choć i najkrócej, zdziwił się, kiedy chude nogi AT-ST pękły i metalowe pudło z inżynierem rozgniotło go i zagrzebało w śniegu.
- No, zmiana planów. Ty dziesięciu po lewej, ja dziesięciu po prawej. Odepchnij tego i tego cwaniaka od E-weba. - rzucił ogólnikami Renno i z powrotem sięgnął po broń, korzystając z chwili nieuwagi zaskoczonych przebiegiem akcji żołdaków. - Pięć minut. - dodał szeptem.

***


Kren westchnął z ulgą. Nieczęsto miał okazję korzystać z takich wielkich, wściekłych dział, i nie był pewny, czy jego umiejętności nie pordzewiały w tym zakresie. Ale skoro snajperzy opróżnili wieżyczkę akurat obok niego, czemu miałby nie skorzystać? Celną serią odciążył nieco Trestę i Xarę przy laboratoriach, przypomniawszy sobie, że AT-ST mają wrażliwe kończyny, a teraz wycelował rozgrzaną lufę w watahę dobierającą się do Roostera i mechanika przy generatorze. Byłoby łatwiej, gdyby nie musiał strzelać z tak daleka, ale...
- Cholera, to jest zabawa, a nie jakieś smętnych kilka boltów na minutę. To jest powód, dla którego wymyślono broń palną, i właśnie drży tak gwałtownie pod moim czułym, ale pewnym naciskiem, siejąc śmierć i zniszcz... - krzyczał w myślach.
Mor chrząknął mimowolnie z zażenowaniem, choć przecież nikt nie mógł słyszeć jego rosnąco erotycznych rozważań o E-webach. Jeszcze chwila, a mógłby stracić dużo szacunku dla samego siebie. Poza tym, jego uwagę odwróciło dziwne śmignięcie, które uchwycił kątem oka. Twi'lekanka znowu czymś rzuciła? Ostatnio, kiedy ją widział, wbijała komuś cichaczem nóż w krtań. Niech się bawi jak chce, po kryjomu, omijają ją większe atrakcje, droga wolna, jej wola.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 15 Gru 2012, o 17:55

Rooster i Borenaux przez kilkadziesiąt sekund odpowiadali na kanonadę imperialców, jednak w takim tempie ogniwa energetyczne ich blasterów szybko zostaną wyczerpane lub przegrzeją się. Szturmowcy wzięli się na sposób, odpuszczając ostrzał i rzucając granaty do pomieszczenia, w którym znajdował się Clark i Matt. Trzy z nich członkowie The Eye zdążyli odrzucić, jednak czwarty wybuchł tuż przy dużym biurku będącym centralnym punktem holu. Wybuch nie tylko ogłuszył członków The Eye, ale także ranił blondyna w lewą nogę na wysokości uda. Tylko łut szczęścia spowodował, że rana nie była zbyt głęboka i nie naruszyła tętnicy.
Nastała przenikliwa cisza, przerywana od czasu do czasu jakimiś pokrzykiwaniami. Zamroczony Rooster widział jak na ścianie pojawiają się cienie, które w końcu zmieniły się w dwóch szturmowców wyłaniających się z krótkiego korytarzyka. Obaj wydzierali się w kierunku Matta, a ten bezwiednie zaczął poszukiwać wzrokiem Borenaux'a. Gdy błądził spojrzeniem po holu, niespodziewanie dwóch imperialców ciężko zwaliło się na podłogę. To Clark wyłonił się spod ściany, szybko eliminując przeciwników. Mechanik "Oka" starał się coś przekazać blondynowi, jednak dopiero po kilku sekundach, ten drugi był w stanie cokolwiek zrozumieć.
- Matt pozbieraj się! - ryknął po raz trzeci jego kompan - Wstawaj, oni na tym nie poprzestaną!
Dalsze słowa utonęły pod ponownie rozpoczętą kanonadą, zalewając wejście do budynku gdzie znajdował się generator, falą boltów z E-WEBa. Obaj towarzysze instynktownie rzucili się ku przeciwległym ścianom, choć nie był to najrozsądniejszy pomysł. W każdej chwili żołnierze ubrani w białe pancerze ponownie mogli skorzystać z granatów. Cała nadzieja była teraz w Daylanie i Krenie, którzy znajdowali się już na terenie placówki klonującej należącej do Imperium.

***


- Pułkowniku Frederiksen, przyszła odpowiedź z niszczyciela. - rzekł młodszy oficer.
- Gadaj Anderson, co mają ciekawego do przekazania. - odparł głównodowodzący placówką.
- Sir, wsparcie floty jest w drodze. Przybędą za 40 minut, maksymalnie do godziny. - mruknął niepewnie porucznik.
- To wszystko? - spytał starszy oficer.
- Nie do końca... Z odczytów naszych sensorów, które po wyłączeniu głównego generatora padły, otrzymaliśmy niejasną informację, jakby w laboratorium zainstalowano materiały wybuchowe... A to zna...
- Wiem kurwa co to znaczy! - ryknął pułkownik Jan Frederiksen.
- Czyli mam zarządzić ewakuację? - dopytał nieco pewniej Anderson.
- Nie kretynie! Masz zrobić wszystko, żeby placówka nie wyleciała w powietrze!
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 20 Gru 2012, o 20:29

Kren zeskoczył na biały puch w momencie, w którym zajmowane przez niego jeszcze przed chwilą stanowisko buchnęło ogniem i zmieniło się w nieestetyczny fajerwerk, strzykający iskrami na lewo i prawo. Można się było domyślić, że AT-ST na zewnątrz placówki szybko wykryje tego jednego E-webowca z posterunku, który zamiast do intruzów, z całą mocą grzać będzie boltami do skołowanych szturmowców.
Skoro i tak pierwotny, mało skomplikowany plan przestał grać jakąkolwiek rolę w obecnych wydarzeniach, Mor postanowił zaimprowizować. Przy asyście snajperów wystrzelał sobie drogę do zbrojowni, włamał się do środka i rozpoczął niezapowiedzianą inspekcję. Wiedział, czego szuka, więc nie tracił dużo czasu; w końcu nikt nie chciałby zostać zaskoczonym przez wkurzonych, chętnych do naciśnięcia na spust żołdaków w składzie z amunicją.
Z budynku wyfrunął granat hukowy, a zaraz po ogłuszającym wybuchu wydostał się na mróz Nautolanin, targając ze sobą wyrzutnię rakiet. Nie był to rodzaj broni, jaki mu szczególnie odpowiadał, a nawet tak naprawdę wcale nie chciał go używać, ale...
Ale niepokorna ziemia zatrzęsła się pod jego nogami, zmusiła go do podparcia się o ścianę zbrojowni, a przytłumiony ryk spod ziemi brutalnie zaatakował zmysł słuchu.

***


Wierzchem drżącej dłoni starł znaczącą podbródek strużkę krwi, boleśnie zacisnął zęby i spróbował się podnieść choćby kilka cali wyżej, naiwnie ufając sile wątłych ramion. Jęknąwszy żałośnie, opadł z powrotem na podłogę, zamknął oczy i skrzywił się mizernie, usiłując zwalczyć otumaniające zawroty głowy.
Po dłuższej chwili, Hoffer doszedł do siebie i zogniskował wzrok na podczepionym do ściany ładunku wybuchowym. Pomocniczy ekran wyraźnie informował, że wybuch nastąpi za niecałe trzy minuty.
Mylił się.

***


- Wychyl się, nie ma co dalej pogrywać. No, dalej, dalej. Skurwysynu, wystaw łeb, bo jak... - warczał Renno, zaklinając szturmowca kulącego się za posterunkiem. - Dawaj, dawa...
Wszystkim w okolicy nagle zakołysało, nieśmiały szturmowiec wypadł zza osłony niezdarnie przebierając nogami i dziwnym trafem śmiertelnie nadział się na lufę karabinu hybrydy.
- Kurwa. - łysy skwitował kolejny raz, kiedy hybryda ukradła mu ofiarę, po czym zauważył, że sam też nie wiadomo kiedy padł na ziemię i tak właściwie złorzeczy ku niewyraźnemu niebu.
Kapitan szybko doszedł do wniosku, że to ziemia się zatrzęsła, a nie wnętrze jego czaszki. Powodem takiego niefortunnego wydarzenia mogło być tylko jedno. Przedwczesna eksplozja, a właściwie - kilka przedwczesnych, podziemnych eksplozji.
Instynkt przetrwania postawił Trestę na równe nogi, kopnął go w zad dla rozpędu i dał jeszcze wystarczająco oddechu, by mógł krzyknąć:
- Nie! Nie w ten sposób!
Cwana hybryda w mig pochwyciła powód napadu paniki swojego dowódcy i razem z nim rzuciła się do niespodziewanie krótkiej ucieczki. Zatrzymali się bowiem tuż przed oddziałem znęcającym się nad budynkiem generatora i, nie widząc innego, łatwiejszego wyjścia, zdecydowali, że wypada pomóc kompanom w potrzebie.
Walka była zacięta, a wstrząsy nie sprzyjały żadnej ze stron. Pomoc agentom Oka zapewniła Daylana i hojnie rozdysponowywane przez Pana Przystojnego i Panią Duch pociski, wyrównując szalę tego ledwo widocznego zza opadów śniegu konfliktu. Finalnie, Renno strząsnął z grzbietu strzaskany pancerz, pozbył się opróżnionego karabinu i w nasączonym krwią i potem podkoszulku zanurzył się w ruiny zniekształconego wieloma narzędziami mordu korytarza, wcześniej sugerując kobietom zabezpieczenie terenu, czy coś w tym stylu, proszę, nie bijcie mnie, jestem wyższy rangą.
- Panie Tresta - odezwała się w słuchawce Alice. - rozszyfrowałam wiadomość wysłaną z centrum dowodzenia placówki. Imperialne wsparcie z orbity przybędzie do waszej lokalizacji za około czterdzieści minut.
- Już dawno nas tu wtedy nie będzie, albo zginiemy, więc gówno mnie to obchodzi, kochanie. - odparł szczerze, starając się wypatrzeć w zgliszczach mechanika i krótkowłosego blondyna. - Rzecz w tym, że zaraz pewnie pieprznie zapasowy generator przy kloniarkach, co chyba nie będzie fajne, a nawet jak nie, to i tak zanosi się, że coś innego gromko pierdolnie. Więc bardzo, bardzo potrzebny mi tutaj ten leniwy debil MacLeod, na wczoraj wręcz, zanotowane?
Ponury grymas ustąpił miejsca złośliwemu uśmiechowi na twarzy kapitana, gdy ten zobaczył poturbowanego Roostera na brudnej ziemi - miejscu, które, jak sam wielokrotnie to powtarzał, wybitnie mu przysługiwało.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Kelan Navarr » 28 Gru 2012, o 19:45

Kelan obserwował wszystkie wydarzenia przez lunetę karabiny, a jego palec rytmicznie pociągał za spust, za każdym razem zmniejszając zasoby armii imperialnej o jednego żołnierza. Rayne obok niego radziła sobie równie dobrze i nie przeskadzała jej nawet fatalna widoczność.
- Całkiem przyzwoicie sobie radzisz - powiedział łowca do komunikatora, wypalając kolejny otwór w kolejnym białym hełmie - Prawie zaczynam żałować, że niedługo będziemy stąd musieli wiać w podskokach.
Daylana z gracją przemykała niezauważona między kolejnymi zasłonami, przynosząc niespodziewaną śmierć żołnierzom służącym Imperium. W placówce panował chaos. Nagle spod ziemi dobiegł gardłowy pomruk, a ziemia zatrzęsła się pod stopami walczących.
- Tresta, co tam się do cholery dzieje!? - krzyknął do komunikatora Navarr
- Ładunki chyba wybuchły - padła zdawkowa odpowiedź - dodatkowo niebawem będziemy mieli gości z powietrza.
- Niebawem?
- Jakieś czterdzieści minut
- Kurwa - mruknął Kelan - zbierajcie się stamdąd w cholerę i kończmy tę szopkę. Nie nadużywajmy imperialnej gościny.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 29 Gru 2012, o 14:15

Sceneria przypominała obrazki jak z jakiegoś horroru. Dookoła szalała śnieżna zamieć, niektóre budynki placówki stanowiły ruinę bądź płonęły jaskrawym ogniem. Do tego dochodziła szkarłatna ciecz stanowiąca niemal negatyw puchowej pokrywy ziemi. Gdzieniegdzie było jeszcze słychać jęki rannych i umierających szturmowców. Akcja miała być szybka i cicha, a skończyła się regularną bitwą z wieloma punktami przełomu.
- Kurwa wasza mać, nie spieszyliście się. - rzekł zachrypnięty Rooster, ciężko opierając się o pozostałość z jednej ścian budynku generatora. Tuż obok niego, spod gruzów wydostał się Avien Borenaux, który jednak oszczędził sobie jakiegokolwiek komentarza dotyczącego sytuacji.
- Naprawdę uroczo, że sobie gawędzicie, ale za około pół godziny Imperium przeprowadzi tu inspekcję. - wtrącił Kren Mor, podchodząc na środek placu. Zapewne Tresta odciąłby się kąśliwą uwagą, gdyby nie mechaniczny dźwięk i chrupanie zamarzniętego śniegu. Pierwsza zareagowała Xara, zapewne dzięki Mocy i rzuciła się pod pierwsze możliwe schronienie. W następnej sekundzie, między Trestę, Daylanę, Mora, Roostera i Borenauxa padła krótka seria z działek AT-ST...

***


Kilka chwil wcześniej pułkownik Anderson, na dużym ekranie obserwował rozwój sytuacji na głównym placu. Mimo ogromnej przewagi liczebnej oraz sprzętowej szturmowcy nie poradzili sobie z bandą najemników. Nim jeszcze padł ostatni żołnierz w białym pancerzu, dowódca krótko zakomunikował.
- Anderson za mną! - ryknął, zmierzając ku podziemnemu przejściu do hangaru - Sami zrobimy porządek.
- Tak jest sir. - odparł niezbyt zadowolony porucznik - Co pan zamierza?
- Mamy jeszcze parę maszyn AT-ST...

Post nr 3700
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 31 Gru 2012, o 21:20

Tresta sprzedał rannemu zastępcy przyjacielskie kopnięcie w zwieńczenie pleców, z impetem wpychając go prosto na zaskoczonego Borenauxa. Zabieg ten nie tylko sprawił najemnikowi sporo przyjemności, ale też pozwolił obu jego podwładnym znaleźć się poza zasięgiem plujących czerwonymi błyskawicami działek. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Łysemu nie umknęło też, iż Kren, który dołączył do grupy ze sporym spóźnieniem, wrócił nie z pustymi rękoma, a naładowaną, pachnącą nowością wyrzutnią rakiet. W obecnej, trudnej sytuacji taka zabawka była nieoceniona, a sensu jej użycia nie trzeba było tłumaczyć. Kapitan wskazał więc tylko palcem na kilka wrogich AT-ST i pognał do Xary, wzrokiem penetrując okolicę w poszukiwaniu nowego karabinu.
Mor oparł narzędzie zniszczenia o bark, kolanem zarył w śnieg i z dzikim świstem wypuścił rakietę w środkową z grupki maszyn kroczących.
- Jeden mniej, dwie się palą. - mruknął z ulgą do hybrydy, obserwując efekt działań Nautolanina. - Idź, poskacz trochę, odwróć ich uwagę. Też idę się dozbroić. Tnij po nogach.
- Wiem. Potrafię wyciągać proste wni...
Kapitan zniknął już jednak za budynkiem generatora, przeciskając się w kierunku kantyny, a dalej zbrojowni. Czując płatki śniegu topniejące na mokrych przedramionach i chłodne powietrze wzdragające skórę na karku, przeklinał swoją wcześniejszą decyzję o zdjęciu pancerza. No, przynajmniej wyglądał teraz jak rasowy twardziel, biegając w zakrwawionym podkoszulku i imponująco wypukłym ochraniaczu na genitalia. Który, niestety, zostawiał tak na prawdę bardzo dużo wolnego miejsca. Tym niemniej, wyglądał, jakby wypełniało go coś gigantycznego.
- Panie Tresta, skorzystawszy z braku nadzoru informatycznego w głównym gmachu placówki, pozwoliłam sobie rozpocząć proces wymazywania nagrań z kamer monitorujących. - odezwała się Alice. - Oceniam dotychczasowy postęp na trzydzieści procent.
- Pięknie. Zapomniałbym o tym. Pracuj ciężko, nie zostawimy im żadnego dowodu.
Kiedy już był jedną nogą u celu, już wypatrzył cudowny, a zarazem prosty kształt wyrzutni, kątem oka złowił kolejnego AT-ST wyłaniającego się niezdarnym krokiem zza głównej bramy. Wyszeptał nerwową kurwę, zatrzymał się i pozostał w bezruchu. Nie drgnął nawet powieką. Zauważył, cholerny łazik? Może nie. Nie, kręci już działkami. Na pewno zauważył. Pewnie trafi. Niedobrze. Czas negocjować?


***


Daylana wyszarpnęła swoją ulubioną broń miotaną z hełmu rozkrzyżowanego na ziemi szturmowca, strzepnęła krew paskudzącą gwiazdkę. Na placu boju nie został już chyba żaden piechociarz mający ochotę na dalsze starcia. Co rozsądniejsi musieli się gdzieś zamknąć, może mieli bunkier? To byłoby dla nich dobre.
Ziemia znów zadrżała. Pod laboratoriami się gotowało.
Twi'lekanka odwróciła się na pięcie, doszedłszy do poniekąd logicznego wniosku, że lepiej już stanąć naprzeciw AT-ST niż kręcić się wokół tykającej bomby. Ruszyła truchtem.
Odwrócona plecami do całego zdarzenia, nie miała więc szansy zobaczyć, jak w miliony kruchych odłamków pękają okna, otulone wściekłym płomieniem drzwi zginają się jak zapałki i strzelają do przodu, a ściany kruszą się, orząc śnieg osmalonymi odłamkami. Jak znajdujący się na powierzchni budynek znika, a w jego miejscu materializuje się i wspina w górę kolumna nieprzejrzyście czarnego dymu, dumnie, niby w geście tryumfu. Jak w ziemi powstaje przepastna wyrwa, w której powietrze brudne jest od prochu ze spopielonych kości.
Ale na pewno to usłyszała, podobnie jak wszyscy ze sprawnie funkcjonującym zmysłem słuchu w okolicy. A skoro usłyszała, to zdała sobie sprawę, że Imperium musiało przymusowo pożegnać się z wszystkimi swoimi osiągnięciami w dziedzinie klonowania w tej okolicy.

***


- Skończyłam, panie Tresta.
- Moja dziewczyna.
- Jak pańska sytuacja?
- O wiele lepiej, dziękuję. Nadmieniam, iż dalej spodziewamy się rychłej ewakuacji. Może przybyć, jak tylko skończę wkopywać temu trepowi zęby do gardła. O, gotowe. Już możecie przylatywać.
Tresta skończył profanować skwierczące zwłoki, wcisnął kolejną rakietę do wyrzutni i odszedł od roztrzaskanej na kawałki maszyny pomóc reszcie. Gdyby nie ta warta erekcji, odwracająca uwagę, monumentalna eksplozja w tle, kto wie, jak skończyłby się tamten kłopotliwy impas.
Szkoda, że nie będzie z tego filmu.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Larisa Rayne » 1 Sty 2013, o 15:52

Nie odpowiedziała na komentarz Kelana, to nie była pora by rozdawać sobie medale. Nie zbyt ciekawa sytuacja zaczęła panować na terenach placówki imperium. Pomimo całej "bardachy" jaką zafundowali The Eye, pozostała ta tykająca bomba, która rozniesie niebawem wszystko w niewiadomym jakim promieniu. Za nim wszyscy zdążyli wyjść ze środka budynku, Rayne z Kelanem bardzo dobrze radzili sobie z tak zwanym oczyszczaniem drogi. Teraz pozostaje kolejny etap, czyli ewakuacja, póki drużyna szturmowa nie opuści terenów placówki, dwójka snajperów musiała dbać o ich nic cenne tyłki. Duch przeniosła swój celownik na członków The Eye, patrząc czy wszystkim udało się przeżyć całe to starcie. Po chwili, zatrzymała się na osobniku, który powiedzmy nie przypasował kobiecie od samego początku - Kren Mor. Patrzyła na to jak próbował szaleć z wyrzutnią rakiet, kosząc kolejne maszyny kroczące.
- ciekawe co powiesz na to - mruknęła do siebie, po czym wzięła głęboki oddech i wystrzeliła. Pocisk z ogromną szybkością poszybował w stronę Mora, przelatując mu tuż obok głowy. Kren poczuł tylko ciepło pocisku na swoim prawym policzku i dopiero zorientował się, że to nie on był celem tylko jeden ze szturmowców, schowany między budynkami, parę metrów za nim. Żołnierz z przedziurawionym hełmem od razu padł na ziemię.
- Pora się zbierać Kelan, niebawem wszystko zamieni się w jedno wielkie lodowe pustkowie
Image
Image

nr gg : 4946534
Awatar użytkownika
Larisa Rayne
New One
 
Posty: 646
Rejestracja: 26 Kwi 2010, o 17:37

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 1 Sty 2013, o 17:19

Placówka klonująca Imperium była już jednym wielkim pobojowiskiem, jednak to co zostanie z niej za około 7-10 minut, będzie można nazwać jedynie kraterem. Szalone działania Kren Mora dosyć sprawnie unieszkodliwiły AT-ST, choć Rooster wstając z ziemi, mógłby przysiąc, że któryś ze snajperów The Eye, próbował zabić Nautolanina. Tym kimś najpewniej była Larisa, jednak jak się okazało uratowała życie rybogłowemu.
Po raz wtóry nastała względna cisza, przerywana trzaskaniem dogasającego ognia. Matt spojrzał na zasobnik energetyczny swojego blastera, było z nim naprawdę krucho. Chwilę później z zaspy wygrzebał się Clark Borenaux, jak zwykle nieprzenikniony i nie komentujący bieżących wydarzeń.
Kilka następnych chwil potoczyło się błyskawicznie. Blondyn jak gdyby nigdy nic wycelował w nogi Tresty i wypalił. To co wypluł jego blaster ciężko było nazwać boltem, jednak wystarczyło by gburowaty Renno przykucnął z bólu. Ułamek sekundy później, Rooster ryknął Clark!, a mechanik The Eye doskonale wiedział o co chodzi, pociągnął za spust celując w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał wyprostowany dowódca grupy. Celem okazał się być oficer w randze pułkownika, który wytoczył się z przewróconego AT-ST. Po interwencji Borenaux, nie miał prawa już się podnieść, gdyż jego twarz zamieniła się w miazgę.
- Wybacz Tresta, ale nie miałem chęci zgrywać bohatera i heroicznie rzucać się między ciebie, a strzelającego imperialca. - mruknął Matt, wyraźnie utykając na lewa nogę i podszedł do zabitego - Hmm, na mundurze ma plakietkę Frederiksen. Wydaje się, że to ichniejszy komandir.
- O kurwa, co tu się stało? - usłyszeli ci, którzy mieli jeszcze działające komunikatory. Był to głos MacLeoda, który wraz z Zephyrem pojawił się nad imperialną bazą - Rozumiem, że to taki prolog przed tym co stanie się za...
- Za 4 minuty i 20 sekund. - wtrąciła się Alice.
- Zwijamy się stąd i lecimy po naszych strzelców wyborowych! - dodał Peter, schodząc jak najniżej by pozostali członkowie The Eye mogli wejść na pokład.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 2 Sty 2013, o 00:10

- Świetnie, strzelaj mi po nogach, kiedy tylko będziesz chciał, żebym się schylił. Na pewno nie dostanę od tego jakiegoś upośledzenia. - odburknął Renno, zaciskając dłoń na dziurze wypalonej w osłonie na udo. - Kopnąłem cię wtedy w dupę, bo tego wymagała chwila. Nie było w tym grama złośliwości.
Skłamawszy gładko, popchnął Borenauxa z jego bydlęcą giwerą ku Zefirowi, przykucnął obok Frederiksena i zdarł mu z munduru zauważony wcześniej przez Roostera identyfikator. Zastanawiał się też, czy może szybko nie rozwalić trupowi lewej gałki ocznej, ale szefostwo nic nie wspominało, żeby zostawiać po wszystkim podpis. Poza tym, kto wie, co za chwilę zostanie z tej okolicy. Nie warto sobie babrać łap na próżno.
- Będzie chociaż pamiątka. - szepnął pod nosem i schował plakietkę, po czym włączył komunikator. - Składajcie lunety, tłumiki i resztę syfu, za chwilę was zbierzemy. Po pleckach będziemy się drapać już na pokładzie.
Łysy, jako skończony dżentelmen, dał Daylanie wejść na pokład przed sobą, z uznaniem obserwując jej tyły, a gdy już nasycił wzrok, dołączył do reszty i już w dobrze sobie znanym statku zaczął w pośpiechu wyskakiwać z imperialnych spodni.
- Ho-ho. Obstawiam, że to będzie już drugi atomowy grzybek w naszej bujnej historii. - Błysnęło mu w oku z radości. - Ach, ładnie nam to wyszło. Chaos się wkradł, ale wciąż - ładnie. Pomyśleć, że początkowa faza nam tak żmudnie szła, nie?
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Kelan Navarr » 3 Sty 2013, o 22:08

Można było zaryzykować stwierdzenie, że Navarr odjął karabin od oka z niejakim żalem. Nawet gdy Zephyr zawisł tuż obok nich, łowca posłał jeszcze ostatni strzał w kierunku zdezorientowanego szturmowca.
- Wskakujcie! - dobiegł uszu łowców głos Tresty. Kelanowi przez moment wydawało się, że krzyk kapitana okrętu usłyszałby nawet bez komunikatora.
Larisa poderwała się na nogi, sprawdziła raz jeszcze stabilność podłoża i sporym susem wskoczyła na opuszczoną rampę. Navarr raz jeszcze obrzucił wzrokiem placówkę i efekt ich pracy, po czym poszedł w ślady kobiety. Gdy tylko znaleźli się na pokładzie, rampa zamknęła się za nimi, a okręt poderwał do lotu. Wnętrze Zephyra było rozkosznie ciepłe i bezwietrzne.
- Niezłe strzelanie - łowca uśmiechnął się do Rayne i biegiem ruszył na mostek.

- Tresta, podrzućcie mnie w okolice Kruka - krzyknął od progu, pragnąc przypomnieć, że nie ma zamiaru zostawiać własnego okrętu na pastwę śniegu i wybuchu jądrowego - Ktoś ma ochotę na czasową zmianę jednostki latającej? - spojrzał pytająco na załogę, lecz jego wzrok na chwilę dłużej zatrzymał się na niebieskoskórej Twi'lekance.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez David Turoug » 5 Sty 2013, o 00:48

Rooster nie zważając na stosunkowo wesołe konwersacje w mesie, ruszył do ambulatorium. Każdy krok sprawiał mu olbrzymi ból, adrenalina w zbyt szybkim tempie zaczęła się "ulatniać". W samej lokacji, tylko bliskość ściany, o którą mógł się oprzeć, zadecydowała, iż ciężko nie upadł na podłogę. Delikatnie zdjął pancerz, a następnie rozerwał lewą nogawkę spodni aż do uda. Dopiero teraz zauważył, że kilka centymetrów poniżej tętnicy ma wbity około 7 cm odłamek. Była to pamiątka po kanonadzie szturmowców, na budynek generatora.
- Niech to szlag. - mruknął blondyn, wbijając sobie stymulant adrenaliny w ranioną nogę. Dopiero teraz Matt zdał sobie sprawę, że w ich drużynie brakuje kogoś, kto specjalizowałby się w solidnej pierwszej pomocy oraz bardziej zaawansowanych "usługach" medycznych. Zanim świat zniknął mu z oczu, usłyszał głos Alice, informującej o 59 sekundach pozostałych do wybuchu na terenie placówki klonującej należącej do Imperium.

***


- Sir, do przylotu wsparcia pozostało nie więcej niż 15 minut. - rzekł pierwszy oficer niszczyciela znajdującego się na orbicie Yorgraxx.
- Kontakt z bazą? - spytał dowódca okrętu.
- Sir, od 5 minut nikt z placówki nie odpowiada. - mruknął oficer odpowiedzialny za komunikację - Obawiam się, że nie mamy się z kim kontaktować, sir.
- Rozumiem. Skoro ktoś tam zrobił burdel, to z tego burdelu musi odlecieć. Przejąć każdy statek opuszczający orbitę tej pieprzonej planety...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Yorgraxx] Placówka klonująca Imperium

Postprzez Renno Tresta » 5 Sty 2013, o 15:24

Tęskne, przydługie spojrzenie, które Pan Przystojny posłał w kierunku Twi'lekanki, nie uszło uwadze straszącego obnażonymi nogami kapitana. Przez moment, poprawiając przepocone bokserki, zastanawiał się, jaka stoi za tą skomplikowaną relacją burzliwa, romantyczna historia z - zapewne - wieloma zwrotami akcji, ale w końcu doszedł do wniosku, że ma to gdzieś. Co nie znaczyło, że nie zechce się wtrącić.
- Pocałuj go, albo ja to zrobię za ciebie. - trącił Daylanę w bark, przechodząc za jej plecami. - Alice, skarbie najdroższy, powiedz Peterowi w kokpicie, że Kelan poprosił mnie, żebym go odstawił, a ja się zgodziłem. Dodaj też, że mu mówię, że jest głupi i leniwy. Albo leniwy i głupi, wybierz kolejność.
Tresta opuścił mesę celem znalezienia Roostera i zapytania go o zdrówko, które na terenie placówki coś mu nie domagało. Łysemu udało się to pierwsze, a drugiego zaniechał, bo widząc, co zastał, nie potrzebował żadnych wyjaśnień. Krótkowłosy leżał bez przytomności w poprzek korytarza, ubabrawszy krwią najbliższą okolicę. Albo było z nim nietęgo, albo nie wiedzieć czemu zdecydował się nagle podjąć karierę nietypowego progu zwalniającego.
- Kochanie - sapnął głośno, wlokąc blondyna ku ambulatorium. Ogarniająca cały statek Sztuczna Inteligencja była przydatnym gadżetem. - poinformuj załogę, że nasza księżniczka odleciała, cieknie i potrzebuje pomocy. Ktoś mógłby się łaskawie zjawić. Może hybryda? Umie wszystko, więc pewnie leczyć też. Ja z droidem coś zdziałamy, ale przydałaby się asysta.
Image
Postać archiwalna:
Renno Tresta
Awatar użytkownika
Renno Tresta
Gracz
 
Posty: 575
Rejestracja: 3 Kwi 2010, o 14:30

PoprzedniaNastępna

Wróć do Archiwum

cron