Larisa Rayne, Matt Rooster:-Nie jest znana dokładna liczba szturmowców pilnujących placówki, lecz należy spodziewać się silnego oporu - Alice zaczęła wypluwać z siebie informacje na temat obiektu, jaki mieli zaatakować.
-Co znaczy "silny opór"? - Kren nie był usatysfakcjonowany byle ogólnikami
-Według naszego wywiadu, w placówce i pobliskich koszarach może stacjonować nawet pięciuset żołnierzy wspieranych przez samobieżne pojazdy zwiadowcze AT-ST. Oprócz tego, na orbicie przebywa gwiezdny niszczyciel mający na pokładzie...
-Tak, tak, załapałem o co chodzi. Będziemy musieli poszukać słabych punktów, poruszać się niepostrzeżenie i przygotować dywersję na wypadek, gdyby coś poszło nie tak.
-Otwarta walka najpewniej nie skończyłaby się po pana myśli, panie Mor. Aktualne warunki pogodowe: minus czternaście stopni, wiatr północo-zachodni osiągający nawet sześćdziesiąt kilometrów na godzinę. W ciągu najbliższych kilku godzin należy spodziewać się dużych opadów śniegu. Ze strony lokalnej fauny nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
-Zamieć powinna ułatwić nam dostanie się do środka. W takich warunkach atmosferycznych będziemy niczym duchy - Kren nie mógł powstrzymać się od jednoznacznego spojrzenia w stronę Larisy.
-Nie ma sensu dalej zwlekać - krótko podsumował Matt nakazując wymarsz.
Peter podrzucił drużynę do miejsca, z którego mieli pięć kilometrów do placówki klonującej, po czym ponownie uniósł się w powietrze i wrócił na miejsce lądowania. Zephyr raczej rzucał się w oczy, a statek tych rozmiarów ciężko ukryć w pobliżu strzeżonej, imperialnej bazy.
Długi marsz w głębokim śniegu i przy wiejącym w twarz wietrze nie był łatwym zadaniem i na miejsce dotarli dopiero po półtorej godziny. Ciepłe kombinezony z wewnętrznym akumulatorem pozwalającym na ogrzanie ciała ułatwiały wędrówkę, ale utrudniały ruch.
Z niewielkiego wzniesienia mieli doskonały widok na znajdującą się w dole placówkę klonującą. Baza otoczona była zwykłym płotem, najpewniej pod wysokim napięciem, a kilka metrów wgłąb murem wystarczająco szerokim, by mógł patrolować go człowiek. Wokół drugiego ogrodzenia wybudowano wieżyczki strażnicze wyposażone w szperacze i gniazdo E-Weba. Przeznaczenia budynków znajdujących się wewnątrz nie trudno było się domyślić - dwa budynki koszar, wielki hangar z otwieranym dachem - najpewniej właśnie tam przechowywano AT-ST i myśliwce TIE, kantyna, budynek administracyjny, a obok niego kwatery dla oficerów. Uwagę przykuwał sporych rozmiarów generator zasilający cały kompleks, który - sądząc po niewielkich rozmiarach budynku otoczonego dodatkowym płotem - musiał znajdować się pod ziemią.
-Dziwne, że nie mają podniesionych tarcz. Myślicie, że ich zwyczajnie nie mają czy może oszczędzają energię i podnoszą je jedynie w razie ataku?
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza GryMapka kompleksu - wybaczcie brak zdolności artystycznych.
*Stopni Celsjusza. Nie mam pojęcia w jakiej skali podaje się temp. w SW. Wiatr dający km/h to mniej więcej 7 (na max 12 pkt) w skali Beauforta - szkód jeszcze nie robi, ale jest bardzo nieprzyjemnie. Renno Tresta, Clark Borenaux:Akcja przenosi się z: [Alzoc III] Tajna placówka The EyeClarkowi nie udało się promu posadzić nawet w połowie tak łagodnie, jak uczynił to Peter z Zephyrem, lecz mimo to Xara była szczęśliwa, że nie rozbili się w tej cholernej zamieci. O ile Borenaux zyskał wiele w oczach hybrydy, gdy wydostał ich z wybuchającej placówki na Alzocu III, o tyle twarde lądowanie na Yorgraxx zrewidowało jej poglądy na temat umiejętności pilotażu mechanika.
-Zupełnie jak w domu - powiedziała Xara wyglądając na zewnątrz. - Wszędzie cholerny śnieg. Czy cała galaktyka tak wygląda?
-Ależ skąd - mruknęła Wedra. - Są jeszcze planety, gdzie temperatura osiąga sześćdziesiąt stopni, gdzie deszcz nie padał od Wojen Klonów, a gdzie się nie obejrzysz jedynie piach.
-Słodziutko.
Podobnie, jak drużyna zwiadowcza, Renno Tresta, Clark Borenaux i Xara ubrani byli w chroniące przed zimnem stroje pozwalające im wyjść na dwór bez większych obaw o własne zdrowie. Przy opuszczonym trapie powitał ich Peter MacLeod, którego poznać można było jedynie po głosie - jak wszyscy pozostali, twarz miał zasłoniętą przez kominiarkę.
-Długo zamarudziliście - powiedział. - Matt, Larisa i Kren przyglądają się tej placówce klonującej szukając jej słabych punktów. Wysadziłem ich pięć kilometrów od celu, w punkcie, z którego mam ich odebrać, więc trasa tam i z powrotem trochę im zajmie. Ty jesteś Xara?
-Tak, czyżby zdradził mnie kolor skóry wokół oczu?
-Raczej kobieca sylwetka. Peter MacLeod, wasz pilot.
-Miło mi, świetnie się bawię i tak dalej, ale może wejdziemy na pokład tego waszego cudu techniki?
-Alice odbiera zbliżający się do naszej pozycji statek - Peter natychmiast ruszył do Zephyra, a za nim pognali wszyscy pozostali zostawiając doktor Torus samą na pokładzie promu. - Alice, raport!
-Zamieć utrudnia komunikację, ale udało mi się oczyścić sygnał. Daję na głośnik.
-Nie otwierajcie ognia - usłyszeli męski głos. - Mam nadzieję, że nie spóźniliśmy się na imprezę.