Content

Archiwum

[Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 2 Lis 2009, o 17:20

- Tak - mruknął Kelan, choć w głębi ducha nie był przekonany, czy na cos sie ta operacja przyda. Wszak osada górnicza nie wyglądała na pełną życia. Daylana wciąż lekko otumaniona siedziała pod ścianą, obejmując kolana i opierając na nich brodę - Piszczek zajmij się głównymi drzwiami kopalni.
Niewyraźna sylwetka zamajaczyła w drzwiach pomieszczenia kontrolnego i zniknęła w ciemności korytarza. Kelan zmrużył oczy jakby chcąc się upewnić, że to co zobaczył nie było jedynie iluzją. Z korytarza dobiegł odgłos rozsuwanych automatycznie drzwi.
- Zaczekajcie tu na mnie - rzucił zdawkowo łowca mijając niebieskoskórą i droida.
Drzwi wiodące do laboratorium były otwarte, a w powietrzu unosił się ledwo uchwytny zapach tak doskonale Kelanowi znany, choć wydawać by się mogło dawno zapomniany. Podążając jego śladem łowca zagłębił się w korytarz wiodący w głąb kompleksu. Stała u jego zwieńczenia przed masywnymi drzwiami, uśmiechając się w charakterystyczny sposób przygryzając dolną wargę. Ubrana jedynie w zwiewną, czarną tunikę, która nie ukrywała wiele odwróciła się i przyłożyła dłoń do czytnika linii papilarnych przy drzwiach. Rozsunęły się bezszelestnie oślepiając mężczyznę światłem dochodzącym z laboratorium.
- Chodź do mnie najdroższy - szepnęła i odgarnąwszy z oczu kosmyk niesfornych włosów, zniknęła za drzwiami laboratoryjnymi
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 4 Lis 2009, o 13:14

Przypuszczenie Kelana nie okazały się całkiem słuszne - choć substancja, która skaziła powietrze kompleksu przedostała się i na zewnątrz, do osady, tam była znacznie bardziej rozrzedzona. Włączenie wentylacji pozwoliło na oczyszczenie odrobinę pomieszczeń kopalni i już po kilku minutach oczy Daylany przestały się same zamykać. Co prawda wciąż miała mdłości i czuła się jak przejechana przez czołg, mogła stanąć na nogi o własnych siłach. Pamiętała, że Kelan gdzieś wychodził, więc brak jego obecności nieszczególnie ją zdziwił - była przekonana, że jej towarzysz niedługo wróci. Zaczęła się więc rozglądać ciekawie wokół aż jej uwagę przykuły trzy ołówkowe latarki. Sprawdziła je i okazało się, że wszystkie są sprawne. Wiedząc o tym, że niektóre z korytarzy są nieoświetlone, dwie schowała do tylnej kieszeni, zaś trzecią przykleiła do lufy swojego pistoletu za pomocą taśmy, którą znalazła w szufladzie biurka - dokładnie tak, jak robili to bohaterowie holofilmów.
-Teraz gammoreanie wyskakujący z ciemności mogą pocałować mnie w dupę... - mruknęła z zadowoleniem - Piszczek, jakieś pomysły na wyjście stąd?
PRACUJĘ NAD OTWARCIEM GŁÓWNYCH DRZWI, ALE WSZYSTKO WSKAZUJE NA TO, ŻE MECHANIZM ULEGŁ AWARII. PODAĆ ALTERNATYWNE DROGI EWAKUACJI?
-Dawaj...
[JEDEN] NA TYM POZIOMIE ZNAJDUJE SIĘ RURA NA ODPADKI, PRZEZ KTÓRĄ MOŻNA DOSTAĆ SIĘ DO GŁÓWNEGO ZBIORNIKA, A Z NIEGO WYJŚĆ NA ZEWNĄTRZ. [DWA] WINDA PROWADZĄCA DO TUNELI KOPALNI DZIAŁA, MOŻNA Z NICH SKORZYSTAĆ I WYJŚĆ OKOŁO KILOMETR OD GŁÓWNEGO WEJŚCIA. [TRZY] ISTNIE...
-Cicho! - syknęła Daylana i przestała czytać komunikaty Piszczka - Słyszałeś?
Od jakiegoś czasu nie dochodziły do niej gniewne kwiki Gammorean, ale uznała, że świniopodobnym po prostu znudziło się dobijanie do zamkniętych drzwi. Teraz była jednak przekonana, że przed chwilą słyszała pisk bólu i przerażenia wydany przez co najmniej dwóch przedstawicieli tego gatunku. Zakończył się on potwornym wrzaskiem, który zwiastował obecność czegoś bardzo nieprzyjemnego. Twi'lekanka mocniej ścisnęła kolbę pistoletu i czekała na powrót Kelana.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 22 Lis 2009, o 17:59

Nie wiedząc tak naprawdę czemu, Kelan ruszył za kobietą. Nie potrafił wyjaśnić tego, co nim kierowało, ale ona wydawała się nazbyt znajoma. Ten sam ton głosu i te same kasztanowe włosy opadające miękko na ramiona. I choć wszystkie zmysły mówiły mu, że to przecież nie może być prawda, wszedł do laboratorium. Przynajmniej tak głosił szyld nad drzwiami, bo gdy drzwi rozsunęły się bezdźwięcznie, oczom Kelana ukazał się pokój. Pomieszczenie średnich rozmiarów z wygodną kanapą skierowaną w kierunku przeszklonej ściany, za którą akurat zachodziło słońce, pachniało damskimi perfumami. Na fotelu skierowanym w kierunku do drzwi, skąpana w czerwieni promieni słonecznych siedziała kobieta. Przekrzywiła lekko głowę przyglądając się przybyszowi. Gdy postąpił kilka kroków dostrzegł, że się uśmiecha. To był Jej uśmiech, który pamiętał doskonale, choć starał się go wymazać z pamięci przez te wszystkie długie lata
- Teia? - szepnął Kelan, niczym osoba która boi odezwać się głośniej by nie spłoszyć ptaka siedzącego nieopodal
Kobieta wstała, prezentując swoją nienaganną sylwetkę. Uśmiechnęła się w odpowiedzi
- Przecież to niemożliwe - łowca oparł się o pobliską ścianę - Ty jesteś Teia?
- Jestem - kobieta mrugnęła do niego - jeśli tylko chcesz bym nią była
- Teia nie żyje - jęknął cicho Kelan - jesteś tylko złudzeniem
Przestała się uśmiechać i podeszła do mężczyzny, a wesołe ogniki nadal tańczyły w jej oczach, niczym na Taris. Pogładziła go delikatnie po policzku i przybliżyła usta do jego ucha
- Zabiłeś mnie skurwysynu - szepnęła
Kelan odepchnął kobietę przerażony i odruchowo sięgnął po blaster. Dźwięczny śmiech wypełnił pokój
- Kochanie, nigdy nie znałeś się na żartach - podeszła ponownie - poważny jak zwykle.
Kelan bez słowa spoglądał na kobietę. Nie wiedział zresztą co mógłby powiedzieć. Pragnął by była prawdziwa. Pragnął by wszystko to co się stało było tylko złudzeniem. Ona jakby czytając w jego myślach odezwała się cicho
- Jestem prawdziwa najdroższy. W przeciwnym wypadku nie mogłabym przecież zrobić tego - stanęła na palcach i delikatnie musnęła wargami jego usta - jestem tu dla ciebie.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 26 Lis 2009, o 15:17

W ciszy, jaka zapanowała po gwałtownej, bolesnej i bardzo głośnej śmierci Gammorean, Daylanie wydawało się, że słyszy odgłosy rozmowy dochodzące gdzieś z korytarza. Rozmowy - było to zbyt wiele powiedziane, bowiem miała nieodparte wrażenie, że słyszy głos Kelana i nikogo więcej. Zastanawiając się czy to jedynie złudzenie wywołane dziwną substancją znajdującą się w powietrzu, wpływ akustyki tego miejsca czy może jeszcze coś innego, Daylana uniosła przed siebie rękę, w której trzymała pistolet i ostrożnie ruszyła w stronę korytarza.
Stąpając cicho niczym pantera śnieżna podeszła do otwartych drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Pusto. Odetchnęła z ulgą i ruszyła, skrytym w półmroku, korytarzem. Starała się nie zwracać uwagi na irytujące mruganie któreś z lamp za jej plecami, choć tworzone przez to cienie, nie raz przyprawiały ją o gęsią skórkę, gdy myślała, że z kąta wychodzi jakaś dziwna istota - byś może ta, która zabiła Gammorean...
Dotarła do do drzwi laboratorium i ponownie usłyszała szept Kelana - teraz była pewna, że to on. Z bronią gotową do strzału wkroczyła do opuszczonego pomieszczenia i zobaczyła swojego towarzysza stojącego na środku z wyraźnie przyspieszonym oddechem. Wpatrywał się przed siebie zamglonym, nieco rozmarzonym, wzrokiem, jednak postawa jego ciała zdradzała pewne napięcie.
Daylana musiała przyznać, że mimo dziwnego wyrazu twarzy, jak na ludzkie standardy, wygląda całkiem nieźle.
-Wybacz, że przeszkadzam, - powiedziała nieco uszczypliwym tonem - ale mamy własne tyłki do ewakuacji. Poza tym, czy przypadkiem nie wyrosłeś już z ćwiczenia w samotności postawy "jaki ze mnie zamyślony przystojniak"? - dodała nie mogąc powstrzymać się od ironicznego uśmiechu
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 1 Gru 2009, o 16:00

Łowca odwrócił się momentalnie.
- Day... - szepnął cicho wpatrując się w niebieskoskórą trochę bardziej przytomnymi oczami - cholera tracę chyba rozum
Wyglądał jakby stoczył z sobą ciężką walkę, a jego oddech był szybki i urywany.
- Musimy się wydostać zanim skończymy jak wszyscy pozostali - usilnie starał się ignorować sylwetkę Tei stojącej przy drzwiach wyjściowych i uśmiechającej się ironicznie. Spróbował zamknąć na chwilę oczy. Kobieta o kasztanowych włosach wciąż znajdowała się w tym samym miejscu. Spróbował skupić wzrok na Daylanie i ku swojemu zdumieniu w jej spojrzeniu odnalazł coś, czego wcześniej zdawał się nie dostrzegać. Coś co sprawiło, że kobieta w przezroczystych szatach zlała się z tłem.
Ujął dłoń Twi'lekanki. Odpowiedziało mu tylko zdziwione spojrzenie. Nie cofnęła ręki, nie wyrwała się, co zresztą nie miało już takiego znaczenia. Nie czuł się już winny. Grzechy przeszłości pozostały daleko w tyle, a teraźniejszość zamykała się w ciepłej, niebieskiej dłoni, która prawdopodobnie bezwiednie również ujęła dłoń mężczyzny. Pokój zniknął, a promienie zachodzącego słońca zastąpiło migocące czasem światło laboratorium. Kelan odetchnął głęboko i zupełnie już trzeźwo spojrzał na Daylanę
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 8 Gru 2009, o 13:08

Daylana nigdy nie miała się dowiedzieć czy decyzję podjęła pod wpływem chwili, sytuacji, w jakiej się znaleźli, dziwnej substancji unoszącej się w powietrzu i otępiającej ich umysły, ciągłego poczucia zagrożenia, które sprawiało, że potrzebowała bliskości - z kimkolwiek, czy też może rezultat czegoś, co zaczęło się dawno temu na Naboo, gdy Kelan uczył ją strzelać z blasterów. Choć później wielu rzeczy, jakie się wydarzyły na Nal Hutta nie będzie pewna, nie będzie wiedzieć czy były to jedynie halucynacje czy rzeczywistość, nigdy nie zwątpi w to, co zrobiła, gdy Kelan ujął jej dłoń.
Bez zastanowienia podeszła bliżej, pozwalając by Navarr odruchowo objął ją w pasie, a następnie zbliżyła swoje usta do jego ust i połączyła je w pocałunku, delikatnie wsuwając język między wargi Kelana...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 8 Gru 2009, o 15:01

Kelan zaskoczony nieco zachowaniem towarzyszki oddał pocałunek. Gdy oderwali się od siebie na chwilę by złapać oddech, spojrzał w oczy Twi'lekanki, sam nie wiedząc co chce w nich odnaleźć. Przemknęło mu przez myśl, że to kolejne stadium halucynacji, które stają się po prostu coraz bardziej realne, lecz nie miał zamiaru zastanawiać się nad tym problemem. Pochylił się do jej ust zatapiając się bez pamięci. Wszystko co działo się później następowało jakby naturalną koleją rzeczy. I choć Kelan zakładał, że kiedyś może do tego dojść, nie podejrzewał że stanie się to w takich okolicznościach. Zresztą było mu to obojętne. Uniósł lekko Daylanę, która natychmiast oplotła jego biodra nogami. Posadził ją na jednym z blatów laboratoryjnych ręką zgarniając na ziemię wszystko co znajdowało się na nim. Czując jak niebieskoskóra ściąga jego kurtkę zbliżył usta do jej szyi, zatapiając w niej delikatnie zęby. Usłyszał tylko cichy syk zadowolenia.


Image Image
Edit by: Otorek (tak dla jaj :P)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 8 Gru 2009, o 17:31

Choć Daylana miała wcześniej znaczne opory przed seksem z Kelanem, teraz, gdy czuła jego delikatne kąśnięcia na szyi, zaś po karku i plecach przeszedł ją elektryzujący dreszcz, wszelkie hamulce przestały istnieć. Zaraz po tym, jak rzuciła kurtkę mężczyzny w niewiadomym kierunku, jeszcze bardziej zacisnęła nogi na jego udach tak, że całkowicie do niej przylgnął, pozwalając, by poczuła przez spodnie jak jego członek sztywnieje obiecując znacznie więcej rozkoszy niż dawały im namiętne pocałunki.
Nie zważając na otoczenie, na zagrożenia, jakie ich otaczały, ani na to, że jeszcze przed pięcioma minutami była śmiertelnie przerażona potwornymi wrzaskami zarzynanych Gammorean, Daylana błyskawicznym ruchem niemal zdarła z siebie bluzkę, a następnie chwyciła prawą dłoń Kelana i położyła ją na swojej piersi, drugą zaś na plecach, w okolicach zapięcia stanika.
Zdezorientowany dziwnym zachowaniem dwóch istot żywych, Piszczek, bucząc cicho, wycofał się w kąt pomieszczenia...



Image Image
Edit by: Otorek (tak dla jaj :P)
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 9 Gru 2009, o 14:36

Zmęczona i wciąż zadyszana Daylana położyła głowę na piersi Kelana i pozwoliła, by jeszcze chwilę gładził ją po nagich plecach i całował w szyję, ale potem cały obraz sytuacji, w jakiej się znaleźli dotarł do niej znacznie wyraźniej niż by sobie tego życzyła. Przed chwilą uprawiała seks z człowiekiem, który miał być dla niej nikim więcej jak zawodowym partnerem, Łowcą Nagród, z jakim stanowiła idealny duet, ale duet zabójców - nie kochanków. Oh, nie żeby jej się nie podobało, bo Kelan i jego mniejszy kolega stanęli na wysokości zadania, ale dziewczyna zdawała sobie sprawę z tego, że wszystko poszło zdecydowanie za daleko i jeśli uda im się stąd wydostać, ich wzajemne stosunki (jakże niefortunne słowo!) mogą już nigdy nie wyglądać jak przed godziną, gdy po prostu byli parą profesjonalistów.
Z wdziękiem charakterystycznym dla kobiet w całej galaktyce, pocałowała go w usta i, nie dając po sobie poznać, że jej myśli zaprząta jakiś problem, wstała ze stołu laboratoryjnego, na którym to zrobili, by odszukać rozrzucone części swojej garderoby. Chwilę później, zakładając bluzkę, rzuciła Kelanowi jego koszulę, posyłając mu jednocześnie nikły uśmiech.
-Powinniśmy pomyśleć jak się stąd wydostać. - powiedziała - Chyba, że chcemy, że to, co miało miejsce przed chwilą, było naszą ostatnią przyjemnością w życiu...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 14 Gru 2009, o 16:52

- Byłby to niezły koniec - mruknął Kelan i po raz pierwszy od długiego czasu na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu. W przeciwieństwie do Daylany nie zastanawiał się zbytnio nad tym co się właśnie wydarzyło i jaki może mieć to wpływ na ich dalsze relacje. Nie sądził zresztą, żeby kilka tak upojnych chwil mogło wpłynąć negatywnie na jakąkolwiek znajomość
Niebieskoskóra w odpowiedzi uśmiechnęła się tylko i rzuciła mu koszulę
- Racja. Trzeba się stąd wynosić - łowca naciągnął na siebie koszulę - Piszczek, sprawdź czy istnieją tu jakieś inne drogi wyjścia, bo tych cholernych wrót raczej nie da nam się otworzyć.
Ledwo dokończył ostatnie zdanie zdał sobie sprawę, że ponownie nazwał kulkę metalu "Piszczek". Imię to tak absurdalne, że aż śmieszne nigdy nie potrafiło go do siebie przekonać, jednak pod wpływem swej towarzyszki zaczął je regularnie używać. Gdyby miał z piętnaście lat więcej, pomyślałby że się po prostu starzeje. W obecnej sytuacji jedyna logiczna przyczyna miała niebieską skórę i fantastyczną figurę. Od dalszych dywagacji na temat towarzyszki odwiódł go droid, który bucząc dumnie, wyświetlił plan kompleksu, na którym zaznaczył drogę wiodącą przez rurę na odpadki i zbiornik na nie przeznaczony. Kelan westchnął zrezygnowany spoglądając na towarzyszkę
- Jak w tej opowieści, którą usłyszałem w jednej z kantyn, w której z gwiazdy śmierci, przez zsyp na odpadki uciekły cztery osoby, z których jedna była kobietą, a jedną wookie - Daylana uśmiechnęła się na samą myśl - Prawda, że absurdalne?
Kelan sprawdził blaster i poprawił rękojeść miecza na paskiem.
- W każdym razie w naszym wypadku może się sprawdzić. Czas wynieść się z tego chorego miejsca.
Przodem ruszył Kelan, tuż obok jego ramienia, bezgłośnie unosząc się w powietrzu Piszczek oświetlający drogę swoimi dwoma reflektorkami, a za plecami łowcy Daylana czujnie wsłuchująca się w ciszę mąconą przez odgłosy ich kroków.

Rura na odpady znajdowała się według planu wyświetlonego przez droida mniej więcej w połowie korytarza, w którym znajdowali się Gammoreanie. Para łowców stanęła przed wrotami, które teraz nie rozbrzmiewały głuchym echem pod wpływem uderzeń z drugiej strony.
- Piszcz... - Kelan poprawił się - droid twierdzi, że pęd powietrza w rurze wciąż działa. Powinien nas bez problemu dostarczyć do głównego zbiornika, do którego prowadzi osobne wejście z zewnątrz. W razie problemów po prostu otwórz to cholerstwo i wskakuj do środka. Gdy otworzymy te drzwi, może być gorąco. Gotowa?
Daylana w odpowiedzi skinęła głową, równocześnie sięgając po blaster. Kelan wyjął zza paska rękojeść miecza. Gdy pomieszczenie rozbłysło srebrnym światłem łowca wcisnął przycisk aktywacyjny drzwi, które rozsunęły się cicho ukazując wnętrze korytarza.
- A to kurwa co... - szepnął Kelan, który ponownie poczuł jak jego plecy i czoło robią się wilgotne od potu.
Korytarz zawalony był szczątkami Gammorean, których płyny ustrojowe i pourywane szczątki pokryły posadzkę.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 16 Gru 2009, o 15:04

Daylana, gdyby nie zwróciła całej zawartości żołądka wcześniej, teraz zrobiłaby to na pewno. Szczątki przyklejone do podłogi i ścian były w takim stanie, że ich identyfikacja była po prostu niemożliwa - na to, że to byli Gammoreanie, wskazywały jedynie zielone ochłapy ich skóry, obdarta z mięsa czaszka i wszechobecny smród, jaki wciąż przebijał się przez odór rzezi, na którą patrzyli.
-Co to mogło być? - jęknęła Daylana z trudem utrzymując się na nogach - Cholera, coś ich po prostu przemieliło jak maszynka do mięsa.
-To jest kolejny argument za tym, byśmy się nie ociągali z opuszczeniem tego miejsca. Halucynogenne opary i stworzenia zamieniające Gammorean na tatar to nieco za dużo jak na jeden raz. - odparł Kelan starając się robić jak najlepszą minę do tej gry - Idziemy. - gdyby on o tym nie zdecydował, Twi'lekanka prawdopodobnie wolałaby wrócić do bezpiecznego pokoju, z którego niedawno wyszli.
Odległość dzielącą ich do zsypu na śmieci pokonali w pełnym biegu - cokolwiek zaatakowało Gammorean, równie dobrze mogło zająć się nimi, a ani Daylana ani Kelan nie mieli na to ochoty. Kiedy dobiegali do klapy zamykającej rurę spustową, usłyszeli odgłosy przypominające stukanie setek chitynowych nóżek w metalowe powierzchnie ścian i podłogi.
Po kilkunastu sekundach zorientowali się, że to były setki chitynowych nóżek uderzających w metal.
-Co to, kurwa, jest!?
W ich kierunku zbliżała się fala chrząszczy, których czarne pancerzyki połyskiwały w mdłym świetle rzucanym przez, podwieszone pod sufitem, lampy. Owady miały około dziesięciu, piętnastu centymetrów długości i było ich zdecydowanie więcej niż Daylana była w stanie zaakceptować. W czasie, gdy Kelan siłował się z klapą zsypu, ona wyciągnęła blaster i oddała kilka strzałów w kierunku czarnej fali. Chrząszcze - zabójcy jakby nieco zwolniły zaskoczone tym, że kilku ich ziomków zamieniło się w skwierczące skorupki, gdy laserowe błyskawice uderzały w pobliżu. Daylana poczuła, że wstępuje w nią nowy duch, ale wydarzenia następnych dwóch sekund szybko zabiły w niej tą świadomość.
Głośnemu rykowi towarzyszyło pojawienie się największego z chrząszczy, jakie kiedykolwiek Twi'lekanka widziała. Miał on ponad dwa metry wysokości, płonące czerwonym blaskiem oczy i żuwaczki tak wielkie, że bez problemu mogły rozciąć dorosłego człowieka na pół nim ten krzyknąłby "robak!".
-Kelan! - krzyknęła czując jak nogi się pod nią uginają - Otwieraj ten pieprzony zsyp!
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 17 Gru 2009, o 18:03

Kelan nie widział dwumetrowego chrząszcza. Nie widział też setek mniejszych, mknących ku nim po podłodze. Nie zobaczył niczego, ale dźwięk dochodzący z ciemności i wciąż narastający nie nastrajał pozytywnie. Nie oglądając się za siebie, ciął mieczem w zamek pokrywy i upewniając się, że nie będzie nastręczać ona więcej problemów, kopnął ją z całej siły, tak że wleciała do wnętrze rury na odpady i uniesiona pędem powietrza pofrunęła ku górze.
- Wskakuj! - krzyknął do Daylany, która natychmiast zniknęła w otworze
Kelan przed skokiem spojrzał w ciemną stronę korytarza. Jego źrenice rozszerzyły się
- Jasna cholera - szepnął przerażony i nie zastanawiając się ani sekundy skoczył w pęd powietrza, który uniósł go do góry.

Wylądował plecami na czymś twardym z taką siłą, że pociemniało mu w oczach. Jęknął i powoli podniósł się na nogi. Znajdowali się w głównym zbiorniku na odpady, co mógłby odgadnąć po samym zapachu. W jednej ze ścian znajdowały się wrota, które według zapewnień Piszczka prowadziły na zewnątrz.
- Idziemy - szepnął Kelan do Daylany, starając się nie zwracać uwagi na lekkie zawroty głowy i jakie przyprawiał go zapach tego miejsca - już prawie jesteśmy
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 20 Gru 2009, o 13:02

Daylana już wiele razy moczyła się w brudach Coruscant, ale nigdy tak dosłownie jak teraz na Nal Hutta. Z obrzydzeniem na twarzy zdjęła z siebie rozkładające się ścierwo jakiegoś szkodnika, który miał pecha zginąć w tym miejscu, po czym chwyciła rękę Kelana pomagającego jej wstać.
-Ten smród będzie za mną chodził przez tydzień. - mruknęła ruszając za swoim towarzyszem, ale chwilę później gwałtownie przystanęła - Słyszałeś? - spytała - To coś znów za nami idzie. Jestem pewna...
Faktycznie, z rur na odpady dochodziły najprzeróżniejsze dźwięki, jednak ze względu na charakterystyczną akustykę takiego miejsca, nie można było rozpoznać dokładnego kierunku ani odległości do źródła hałasów. Tajemnicze zgrzytanie, szuranie i... kurwa, mać, mlaskanie, to mlaszcze!, jak przeszło przez myśl Daylanie, wciąż pozostawały zagadką...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Kelan Navarr » 21 Gru 2009, o 13:30

Tym razem Kelan też słyszał odgłosy dobiegające z otwory, który przed chwilą dostarczył ich do tego cuchnącego miejsca. Po tym co zobaczył w korytarzy na dole nim podążył za towarzyszką, nie był pewien czy byłby w stanie zrobić cokolwiek by ocalić Day i siebie przed śmiercią.
- Zabieramy się stąd - Daylana stała jakby oszołomiona - Natychmiast!
Krzyk Kelana przywrócił ją do świadomości. Najszybciej jak pozwalało na to niepewne podłoże rzucili się w kierunku światła, które rosło z każdą chwilą obiecując rychłe ujrzenie świata zewnętrznego. W końcu dopadli wrót.
- Kurwa mać - mruknął Kelan opierając się o stalową barierę - nie może być zbyt łatwo
Wrota były rozsunięte tylko na szerokość ramienia dorosłego mężczyzny, także nawet dziecko nie zdołałoby się tamtędy przecisnąć.
- Schowaj się gdzieś - zarządził Kelan odpinając od paska dwa z trzech miniaturowych materiałów wybuchowych, które zawsze na wszelki wypadek nosił zawsze przy sobie. Gdy niebieskoskóra przycupnęła za jakimś sporych rozmiarów niezidentyfikowanym, metalowym obiektem, Kelan przykleił je do krawędzi wrót i gdy upewnił się, że towarzyszka jest bezpieczna, przesunął oba przełączniki odliczania i co sił w nogach popędził ku Dalanie.

Echo eksplozji mimo mgły zalegającej dolinę i tłumiącej większość odgłosów, poniosło się na sporą odległość. Łowcy osłaniając usta przed pyłem, który wzbiła w powietrze eksplozja, ruszyli ku wyjściu. Po dolnej części wrót nie pozostało zbyt wiele. Mgła leniwie wdzierała się już nowo utworzoną drogą.

Miasteczko wyglądało dokładnie tak jak gdy je opuszczali kilkadziesiąt godzin wcześniej. Mgła delikatnie poruszana słabym ruchem powietrza, przemieszczała się powoli tworząc do społu z opuszczonymi budynkami niepokojący obraz.
- Gdzie teraz? - spytała Daylana rozglądając się po spowitej żółtawą bielą okolicy.
- Tędy - Kelan ruszył przodem
Szybkim krokiem minęli lokal, w którym Kelan widział zmasakrowany oddział ciężko uzbrojonych najemników. Nagle zatrzymali się niemal równocześnie i spojrzeli na siebie wymownie
- Ty?
- Też - odpowiedziała Daylana oglądając się za siebie
Piszczek wydał z siebie tylko ciche piknięcie. Z pobliskiego budynku wyszedł jeden z najemników, których Kelan widział wcześniej w barze.
- Nie wierzę w chodzące trupy - szepnął do siebie Kelan zamykając na chwilę oczy - nie wierzę w chodzące... jasna cholera!
Do pierwszego najemnika dołączyła reszta oddziału, która powoli ruszyła w kierunku łowców. Daylana pierwsza rzuciła się do ucieczki. Kelan wyszarpując blaster z kabury ruszył za nią. Ubrane na czarno postaci rzuciły się biegiem za nimi. Kelan oddał kilka strzałów na oślep w ich kierunku. Dwa z nich trafiły w czaszkę osobnika najbardziej wysuniętego, lecz nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.
- Uruchamiaj silniki! - krzyknął w stronę towarzyszki - ja ich zatrzymam!
We mgle zamajaczył ciemny kształt okrętu. Gdy byli już blisko, Kelan zatrzymał się i odpiął od paska ostatnią z kulek. Najemnicy zatrzymali się również, wpatrując się w łowcę pustymi oczodołami. Daylana zniknęła już we wnętrzu okrętu. Łowca przesunął przełącznik na ładunku.
- Kochanie, nie - w miejscu gdzie znajdowali się przed chwilą najemnicy, stała teraz Teia - nie rób tego
Silniki Kruka zagrzmiały znajomo. Kelan wyłączył ładunek, który trzymał w ręce i powoli ruszył w stronę trapu. Kobieta za jego plecami rozpłynęła się we mgle, gdy ukręt oderwał się od ziemi.

Kelan rozsiadł się na fotelu pilota obok Daylany i westchnął głęboko. Obojętne mi gdzie lecimy... potrzebny mi prysznic i odrobina snu. Jeśli chcesz, po prostu włącz autopilota.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Nal Hutta] Zaginiony transportowiec

Postprzez Peter Covell » 23 Gru 2009, o 15:20

Daylana, zgodnie z propozycją Kelana, uruchomiła autopilota i nakazała Piszczkowi, by ten pilnował wszystkich systemów i w razie jakichkolwiek kłopotów, natychmiast wszczął alarm. Kiedy Navarr wszedł do pokładowej łazienki, Twi'lekanka udała się do barku, wyciągnęła stamtąd jakąś kolorową wódkę i pociągnęła spory łyk bezpośrednio z butelki. Czuła jak, wraz z alkoholem spływającym w dół jej przewody pokarmowego, ustaje drżenie całego ciała, mijały też zawroty głowy, choć to zdecydowanie było wpływem nieskażonego powietrza. Daylana chwilę patrzyła przed siebie, jakby coś rozważała.
-Pieprzyć to. - mruknęła i wziąwszy jeszcze jeden łyk wódki, poszła w kierunku łazienki rozbierając się po drodze

Ani ona, ani Kelan nie widzieli eksplozji jądrowej w miejscu z którego kilkanaście minut wcześniej uciekli. Chwilę później ich statek skoczył w nadprzestrzeń...

Akcja przenosi się do: [Coruscant] Klub nocny Beebleberry
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Poprzednia

Wróć do Archiwum