Content

Archiwum

[Ploo IV]Naukowcy z Felucii

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 2 Sty 2010, o 13:42

Kelan przyzwyczajony do wszelkiego rodzaju odzieży bojowych bezgłośnie przekradł się niezauważony do celu, którym był najwyższy w bazie budynek, pełniący obecnie funkcję nasłuchową, o czym świadczyło rozlokowanie na dachu różnorakich urządzeń monitorujących przestrzeń. Budynek zbudowany na planie koła miał około dziesięciu metrów. Łowca rozglądnął się czujnie i upewniwszy się, że nikogo nie ma w zasięgu wzroku wystrzelił linkę, która zahaczyła się o krawędź wystającego poza ściany budynku dachu. Zarzuciwszy karabin na plecy wcisnął przycisk przy pasku i odepchnął się od ziemi. Choć Marcus i Sidd oferowali mu naprawdę niezły ekwipunek, Kelan wolał swój sprawdzony w prawie każdych warunkach zestaw. Bez trudu wciągnął się dach, nie odpinając linki, która mogła być przydatna w przypadku nagłej ewakuacji. Baza rozciągająca się przed nim pogrążona była w ciemności i ciszy. Tu i ówdzie widać było jedynie patrolujących teren strażników. Na jednej z trzech wieżyczek strażniczych zapłonął maleńki punkcik ognia na końcu papierosa. Kelan rozstawił stojak na karabin i wygodnie rozłożył się na dachu. Wśród licznych urządzeń pokrywających całą powierzchnię wokół niego, czarnym kombinezonie, oraz pokrytą czarną farbą twarzą był absolutnie niewidoczny. Przyłożył oko do lunety bacznie lustrując otoczenie w trybie nocnym.

Sidd przypadł do ziemi, a Marcus automatycznie uczynił to samo. Między budynkami z bronią w rękach stało dwóch strażników.
- Przeklęta pogoda - mruknął jeden z nich - Idealna na zarządzenie alarmu. Psia mać
- Myślisz, że to był na prawdę statek? Czy po prostu radar oszalał na chwilę?
- Cholera, nie wiem. Jeśli Hyun mówi, że trzeba być w pogotowiu to trzeba.
- Racja - pokiwał głową drugi - kończmy ten obchód
Gdy zniknęli z pola widzenia najemnicy spojrzeli po sobie znacząco. Duchy pojawiające się na radarze w momencie, gdy wypłynęło zlecenie na naukowców? Sidd i Marcus wiedzieli już, że nie są w okolicy sami. Zachowując podwójną czujność, skuleni ruszyli w kierunku głównego reaktora.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 3 Sty 2010, o 00:49

Daylana przez chwilę przyglądała się monitorom i szybko zorientowała się, że nie jest to główna strażnica, bowiem przekazywany obraz dochodził z wnętrza budynku i jego najbliższego otoczenia, nie zaś całej placówki. Oznaczało to, że albo nie ma jednego pomieszczenia, w którym strażnicy mogą obserwować cały teren albo systemy zostały zdublowane i w niektórych budynkach jest osobne pomieszczenie ochrony, w którym może ona kontrolować to, co się dzieje wokół. Wydawało się to znacznie rozsądniejszym rozwiązaniem, gdyż dublowało systemy i nie pozwalało na to, by "wyłączenie" głównego budynku straży zostawiało laboratorium "bez oczu". Jak się później miało okazać, drugie rozwiązanie było tym prawdziwym.
Wyszła z budynku przepompowni zamykając je kartą-kluczem, jaką znalazła przy martwych strażnikach. Dwie zostawiła na ziemi, pod liściem jakieś rośliny spodziewając się, że Kelan dobrze się rozejrzy, jeśli będzie wracał pierwszy, trzecią zaś schowała do kieszeni kamizelki. Tym czy Sidd i Marcus odnajdą klucz się nie przejmowała - przecież mieli tyle ładunków wybuchowych, że w razie problemów wejdą do środka, a gdyby jednak taka opcja nie wchodziła w grę... Cóż, dla niej ich życia nie miały żadnego znaczenia.
Nie uszła nawet trzydziestu metrów od drzwi, gdy zobaczyła dwie postaci idące wzdłuż ogrodzenia. Kierowały się prosto na nią i było jasnym, że za kilka sekund znajdzie się w ich polu widzenia, a ponieważ nie miała się gdzie schować - było pewnym, że ją zauważą. Już miała postawić wszystko na jedną kartę, gdy odezwały się comlinki najemników, a ci zatrzymali się w miejscu.
-Co sprawdzić? - pytał jeden z nich - Ogień? Jaki, kurwa, ogień? Poza terenem? Dobra, zaraz zerkniemy...
Twi'lekanka wprost nie wierzyła własnemu szczęściu, gdy zobaczyła jak dwóch wartowników odwraca się i podążą w kierunku, z którego przyszli. Dopiero potem zobaczyła kilka niewielkich, ale szybko rozprzestrzeniających się mimo deszczu, pożarów poza terenem ośrodka badawczego.

W czasie, gdy Black Water wkraczało na teren kompleksu
-Ogień się rozprzestrzenia. Wygląda na to, że użyto tam ładunków zapalających, bo inaczej już by zgasł. - mężczyzna stojący przed Debrą nie wyglądał na zadowolonego z roli posłańca złych wiadomości - Nie możemy nawiązać łączności z posterunkiem przy wejściu, zaś system zgłosił awarię niektórych wieżyczek...
-Natychmiast ogłosić alarm! - Hyun zerwała się z fotela - Włączyć wszystkie światła, skupić się na obronie głównego budynku i niech ktoś sprawdzi te pożary, do cholery! Już, już, już!

W momencie, gdy Sidd i Marcus, a także Price i Vardo byli w połowie drogi do generatora, rozbrzmiały syreny alarmowe, zaś praktycznie cały teren kompleksu został oświetlony silnymi reflektorami - czwórka intruzów w jednej chwili, zamiast kryć się w mroku, znalazła się w jasnym świetle.
Daylana odruchowo zasłoniła oczy ręką, gdy wszędzie wokół zapłonęły reflektory oblewając teren kompleksu światłem. Wiedziała, że ich czwórka nie dysponuje odpowiednią siłą ognia, by brać udział w otwartej walce, więc był to koniec ich akcji - pozostawało im jedynie nie dać się złapać.
Odwróciła się, by biegiem wrócić do przepompowni, gdy na drodze stanęło jej dwóch najemników. Daylana uskoczyła przed strzałami z karabinów blasterowych i przywarła plecami do pnia drzewa, które uchroniło ją przed kolejnymi boltami, ale wiedziała, że teraz jedynie cud może ją uratować...

W tym momencie następuje synchronizacja czasów akcji Black Water oraz ekipy Kelana i Daylany.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 3 Sty 2010, o 01:37

Price i Vardo znajdowali się niedaleko ogrodzenia i mieli to szczęście, że byli oddaleni od najbliższej zasłony w postaci kontenera zaledwie kilka metrów. Sidd i Marcus byli profesjonalistami, lecz gdy zobaczyli przed sobą dwóch biegnących szturmowców w czarnych jak noc pancerzach, stracili kilka cennych chwili, choć mimo to zdołali jako pierwsi otworzyć ogień. Gdy pierwsza wiązka energii minęła Naxa o centymetry, poczuł on jak nagle traci grunt pod nogami, na szczęście to Price łapiąc go od tyłu rzucił go za osłonę kontenera. Przez chwile obaj byli bezpieczni...

Weber usłyszał strzał i natychmiast dostrzegł strzelających najemników w zupełnie otwartym terenie, błyskawicznie skorygował celownik i oddał strzał do uciekającego w stronę jakiejkolwiek przeszkody terenowej człowieka. Dieter kątem oka dostrzegł, że napastnik się przewrócił i już chciał po raz drugi ściągnąć spust kiedy jego partner schował się za narożnikiem budynku. Nie tracąc czasu, szukał już kolejnej ofiary...
Marcus dosłownie i w przenośni nie miał zielonego pojęcia co przeszyło jego klatkę piersiową na wylot. Nie usłyszał wystrzału, nie zobaczył bolta a nawet wystrzału. Coś nagle go trafiło i nie miał pojęcia co to było. Niewidzialny pocisk z Xerrola Nightstingera uszkodził kręgosłup razem z kluczowymi narządami. Marcus już bez przytomności wpadł jeszcze w pośmiertne drgawki...

W tym momencie Deckard i jego ludzie znajdowali się jeszcze przed ogrodzeniem, a tym samym, światło nie w pełni ich ujawniło. Ich ciemne pancerze wyglądały jak blade cienie, choć tylko przez krótką chwilę bo wszyscy natychmiast przypadli do ziemi.
- Kurwa mać - wycharczał Paddy
- Tomlinson natychmiast wzywaj Svelte, będziemy potrzebować wsparcia - rozkazał Deckard, modląc się aby Price zdążył wysadzić generator. - Granaty dymne, Oso ostrzelaj te cholerne światła jak już będziemy osłonięci.
Po kilku chwilach wszyscy gnali przed siebie, uważnie się rozglądając w goglach termowizyjnych którym nie przeszkadzał dym. Błyskawicznie pokonali ogrodzenie i dotarli do ściany głównego budynku, każdy z nich trzymał już regularną broń, a nie wyciszone blastery...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 3 Sty 2010, o 10:37

- Kurwa Marcus co się dzieje? - szepnął Kelan do komunikatora
Ogniska, które nagle zaczęły się pojawiać za ogrodzeniem po jednej stronie kompleksu nie gasły pomimo ulewnie padającego deszczu.
- Dostali Marcusa - odezwał się w słuchawce zdyszany głos Sidda - kurwa tu są jacyś imperia...
Dalsze słowa najemnika zagłuszył ryk syreny, który ogarnął teren kompleksu. Jasne światła rozbłysły wszędzie, praktycznie spowijając otocznie w bieli. Kelan odruchowo zamknął oczy by nie zostać oślepionym i po omacku wyłączył tryb nocny. Choć cały teren rozbłysł jakby był to dzień, to dach budynku na którym leżał łowca pozostał skąpany w ciemności. Ciche rozwiązanie sprawy nie wchodziło już w grę, a ich trójka nie miała zbyt wielkich szans w starciu z całym oddziałem stacjonującym na terenie kompleksu. Kątem oka dostrzegł biegnącą Daylanę i dwóch strażników zmierzających w jej stronę. Nie zdążył wycelować zanim padły strzały w stronę Twi'lekanki, ta jednak szczęśliwie uskoczyła. Dwa bezgłośne strzały, które padły jeden po drugim z dachu budynku nasłuchowego rozerwały głowy strażników.
- Day! - syknął do nadajnika - Zawijaj się do przepompowni i upewnij, że nikt nie odetnie nam drogi ucieczki
Kelan był poważnie wkurzony. Kolejne zadanie, które miało pójść nie po ich myśli. Nie... nie miał zamiaru ponownie wynosić się z pustymi rękami, tym bardziej jeśli na terenie znajdowali się jacyś imperialni.
- Sidd! Trzeba wypierdolić w powietrze ten generator, bo wystrzelają nas tu jak króliki. Będę cię osłaniał. Gdzie jesteś?
- Przy magazynie. Wschodnia ściana. Zrób coś z tymi imperialnymi, bo inaczej jestem tu udupiony
Łowca spojrzał w kierunku budynku, za którym powinien znajdować się Sidd. Imperialni musieli ukryć się za ścianą niepomyślnie pod kątem ustawioną względem Kelana.
- Wypłosz ich stamtąd - zarządził Kelan - inaczej nie mogę ich zdjąć
Po chwili granat ogłuszający wybuchł tuż przy niewidocznym dla snajpera rogu budynku, tuż pod nogami Naxa Vardo. Price lekko oszołomiony odszedł kilka kroków wychylając się równocześnie zza bezpiecznego kąta osłaniającej go ściany.
- Kur... - nagle jego prawe ramię drasnął pocisk snajpera, rozrywając odzież i spory fragment skóry. Mężczyzna upadł na ziemię.
- Dobra, przynajmniej chwilowo unieszkodliwieni Sidd - zakomunikował Kelan - zapierdalaj teraz do tego generatora i wykurzmy towarzystwo.
Sidd ruszył biegiem mijając pozbawionego przytomności Vardo, który leżał na ziemi. Strażnik na jednej z wieżyczek, który zauważył przemykającą sylwetkę najemnika, upadł martwy nim zdążył wycelować. Kelan wyraźnie się rozkręcał.

Po kilku minutach potężna eksplozja wstrząsnęła okolicą, doszczętnie niszcząc budynek głównego reaktora. Główne światła zgasły, pogrążając cały ośrodek w ciemnościach rozjaśnianych jedynie tu i ówdzie światełkami zasilania awaryjnego.
- Zająłem pozycję - zakomunikował Sidd
- Miej oczy dookoła głowy - odpowiedział Kelan z okiem przyłożonym do celownika, przełączonego na powrót w tryb nocny - imperialni wciąż są gdzieś w pobliżu
Jak na zawołanie skradając się przy ścianie, zza załomu głównego budynku wyłoniła się odziana w czarny, imperialny strój postać. George Tomlinson nie wiedział nawet skąd padł strzał, który przeszył jego krtań. Chwytając się odruchowo za gardło padł martwy na ziemię, zatrzymując jednocześnie resztę grupy Deckarda w bezpiecznym miejscu.


Oto w razie niescislosci, bledow itp - pisz na gadu a zawsze moge zedytowac :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 4 Sty 2010, o 14:00

Price podniósł się najszybciej jak umiał i sprawdził rękę. Szybko stwierdził, że na razie prócz bólu nic złego mu nie grozi, więc dopadł do Vardo. Nax był wyraźnie nieprzytomny, granat musiał wylądować mu prosto pod nogami, Eddie zaaplikował mu stymulanty, które póki co nie odniosły żadnego skutku.
- Weber osłaniaj nas, Vardo jest nieprzytomny, nie damy rady z tym generatorem. - przekazał i usłyszał krótkie - Zrozumiałem.
Eddie wyjrzał za kontenera i ostrzelał najemników biegnących w stronę Deckarda, miał nadzieje że chociaż na chwile zmusi ich do cofnięcia się. Gdy opróżnił całą baterię, nagle usłyszał a także i poczuł eksplozje generatora.
- Web wracam do ciebie - przekazał mu Price, chwycił za 2 granaty dymne i rzucił w taki sposób aby umożliwiły mu powrót do kryjówki snajpera. Przerzucił sobie Vardo na zdrowe ramię i zaczął biec, mając nadzieję że Dieter poradzi sobie z ewentualnymi niespodziankami...

Jeszcze za nim reaktor wyleciał w powietrze "Anioł Nocy" odebrał transmisje od Tomlinson-a.
- Nance natychmiast potrzebujemy bezpośredniego wsparcia z powietrza. - usłyszeli głos przedzierający się przez otaczające dźwięki wystrzałów.
- Przyjąłem, rozpoczynam podejście, ETA pięć minut. - odpowiedział spokojnie Nance
Jednak zamiast potwierdzenia usłyszeli tylko nieludzkie charkanie, dobiegające od przestrzelonej krtani Tomlinsona.
- George ! - odezwał się z drugiego siedzenia "Viper" który słuchał już tylko dźwięków tła które wydobywały się z włączonego odbiornika komandosa.
- Tomlinson odezwij się ! - dorzucił po krótkiej przerwie. Nagle usłyszał oddalone dźwięki.
- Tomlinson dostał ! - usłyszał rozpoznawalny krzyk należący do Vegi.
- Co z nim ? - pytał jeszcze bardziej oddalony głos, Viper miał wrażenie że należał do Nixona.
- Kurwa nie żyje! Ma przestrzelone gardło - jęknął już głośno i wyraźnie Vega, który musiał pochylać się nad ciałem.
- Oso zostaw go nie mamy teraz czasu ! - krzyczał Nix
- Nie zostawię go tu! - uparł się Oso, który podniósł ciało najemnika i wrócił za bezpieczną ścianę do zespołu.
W tym momencie cały zespół usłyszał eksplozje.
- Price wysadził generator, Paddy odpalaj ! - usłyszeli rozkaz Deckarda, który teraz nie miał czasu myśleć nad stratą.
Connolly w tym czasie ostro pracował z ładunkami wybuchowymi, które miały przebić ścianę o której nie miał zielonego pojęcia, więc pewnikiem nieco przesadził z ilością ładunku...
Specjalne kierunkowe ładunki dosłownie rozsadziły zewnętrzną ścianę w pył, rozrzucając tysiące odłamków zarówno do wnętrza jak i na zewnątrz. Na szczęście żaden z nich nie sięgnął komandosów z Blackwater.
Gdy Nixon jako pierwszy znalazł się w środku zobaczył scenę z zupełnie innego świata. Mnóstwo pyłu, odłamków ściany, wyposażenia wnętrz i jakiś niezidentyfikowanych ciał przypominały raczej koniec świata, niż realny świat. Znajdowali się w głównym korytarzu i w jednym z pokoi, gdyż ładunek eksplodował na ich przecięciu w zasięgu wzroku nie znaleźli nikogo żywego. Zanim dotarli do połowy korytarza za którym kryło się główne lobby i przejścia na wyższe pietra, przeszukali wszystkie pokoje i natrafili jedynie na lekki opór.
- Paddy zajmij się drzwiami, reszta przygotować się! - padła komenda...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 4 Sty 2010, o 18:51

Daylana jeszcze nie wymyśliła jak właściwie ma wypełnić polecenie Kelana i powstrzymać najemników, gdy ci naprawdę zechcą dorwać ją w przepompowni, ale czym prędzej pognała do jej drzwi, przeskakując po drodze nad ciałami zabitych nieprzyjaciół. Kiedy dostrzegła wejście do budynku, poczuła się nieco lepiej i w biegu sięgnęła do kieszeni, by wyjąć z niej elektro-klucz. Kiedy już trzymała kartę w ręce, kątem oka dostrzegła przeciwnika starającego się przeciąć jej drogę. Błyskawicznym ruchem ręki sięgnęła do pasa z shurikenami, oczywiście upuszczając przy tym klucz, a następnie wyrzuciła śmiercionośną gwiazdkę w kierunku nadbiegającego mężczyzny, który już naciskał spust swojego karabinu.
Metalowy shuriken nie trafił w cel, a jedynie otarł się o szyję najemnika, jednak starczył to, by odruchowo sięgnął on do rany, tracąc przy tym idealną linię strzału. Długa seria zielonych boltów laserowych przecięła powietrze nad głową Daylany, ale kilka wiązek zjonizowanej energii przeleciało tak blisko, że na twarzy poczuła ich ciepło. Nieprzyjaciel jednak szybko się zbierał i długa lufa jego karabinu już wracała na linię prowadzącą prosto od niej do Twi'lekanki, więc ta wyrzuciła kolejne dwa shurikeny. Zaskoczony dziwną bronią najemnik, odruchowo uchylił się przed lecącymi gwiazdkami, ale jedna wbiła mu się w ramię. Całkowicie wyprowadzony z równowagi, wcisnął spust i znów zaczął kierować karabin w stronę biegnącej Daylany - kiedy jednak przeniósł wzrok z rany na niebieskoskórą, ta już znajdowała się przy nim, zaś w lewej ręce trzymała krótkie wibroostrze, które z dzikim krzykiem wbiła w gardło mężczyzny...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Andy Calius » 6 Sty 2010, o 13:51

Nax odzyskał przytomność. Bolała go głowa a uszy krwawiły. Nie widział też zbyt wyraźnie ale czuł że ktoś go niesie.
-Kurwa moja głowa- powiedział. Był już wstanie chodzić o własnych nogach więc nie było potrzeby aby go niesiono. Stanął na nogi i zaczął biec za Pricem.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 9 Sty 2010, o 10:54

- Cholera Sidd co to za fajerwerki - krzyknął Kelan do komunikatora
- Chyba wysadzili ścianę budynku dowodzenia - nadeszła natychmiastowa odpowiedź - chyba włażą do środka inną drogą.
- Kurwa mać znów wszystko obraca się przeciwko nam
Łowca wyciągnął holonotes i spojrzał na plan całego ośrodka badawczego. Jedynym budynkiem pozwalającym na zajęcie dogodnej pozycji strzeleckiej pozwalającej na obserwację przeciwległej strony głównego budynku kompleksu był kształt majaczący na granicy lasu.
- Sidd spróbuj założyć jakiś ładunek przy tej wyrwie, na wypadek gdyby faktycznie chcieli tamtędy uciekać. Ja muszę zająć pozycję stąd niczego nie widzę

Łowca z karabinem dłoni przeskoczył nad krawędzią budynku i dzięki lince miękko zjechał na ziemię. Sprintem ruszył w stronę granicy drzew. Bieg odkrytym terenem choć zająłby kilka minut mniej, prawdopodobnie zakończyłby się śmiercią.
- Day - wydyszał do komunikatora - Weszli do środka od tyłu. Biegnę do kwadratu siódmego. W razie problemów uciekaj sama
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 10 Sty 2010, o 20:38

Daylana, wciąż krzycząc dziko, niczym wojownik z zapomnianych czasów, kiedy nie znano ani broni blasterowej, ani w ogóle broni palnej, wyrwała wibroostrze z gardła nieprzyjacielskiego najemnika. Z rozciętej tętnicy na twarz Twi'lekanki trysnęła krew, upodabniając kobietę do jakiegoś upiora.
-Day, - usłyszała zadyszany głos Kelana dobiegający z komunikatora - weszli do środka od tyłu. Biegnę do kwadratu siódmego. W razie problemów uciekaj sama.
-Będę ich trzymać jak długo się da. - obiecała, jednak zdawała sobie sprawę z tego, że w przypadku, kiedy naprawdę będą chcieli przejść przez jej linię obrony, zrobią to bez większego problemu.
Otarła rękawem krew z twarzy i rozejrzała się wokół rozpalonymi oczyma. W chwili, gdy wysadzono generator, cały teren spowiły ciemności rozświetlane jedynie płomieniami niegasnących pożarów za terenem placówki. Na ich tle widziała sylwetki obrońców ośrodka badawczego, którzy wydawali się niezbyt dobrze zorganizowani. Daylana zdawała sobie sprawę, że jest to winą tego, iż zatrudnione przez Republikę, grupy najemników nigdy wcześniej ze sobą nie współpracowały. Czasami widziała też inne postaci - zakute w ciężkie, czarne zbroje tak charakterystyczne dla szturmowców z oddziałów specjalnych. Nie miała wątpliwości, że Imperium Galaktyczne zdecydowało się zrównać ośrodek z ziemią lub porwać naukowców. Pech chciał, że ich atak rozpoczął się mniej więcej w tym samym czasie, co ich własny...
Z rozmyślań wyrwała ją blasterowa błyskawica, która przemknęła tuż obok jej twarzy. Daylana odruchowo rzuciła się na ziemię i przeturlała przez lewe ramię, ratując sobie tym samym życie, bowiem krótka seria z gwizdem przecięła powietrze w miejscu, gdzie przed chwilą znajdowała się Twi'lekanka. Łowczyni nagród chwyciła karabin zabitego najemnika, a także zapasowy magazynek, i odpowiedziała ciągłym ogniem przesuwając lufą w poziomie i zmuszając czterech nieprzyjaciół do padnięcia na ziemię. Jeden z nich głośno krzyknął, gdy laserowy strzał ugodził go prosto w serce, co było raczej wynikiem przypadku jak celności kobiety.
"Zostało jeszcze trzech" - przemknęło jej przez myśl na ułamek sekundy przed tym, jak ponownie rzuciła się w bok, by uniknąć strzałów zmierzających w jej stronę. Przeturlała się dobre pięć metrów zanim znów odpowiedziała ogniem, a następnie wstała i zygzakiem przebiegła krótki dystans oddzielający ją od dwóch, niemal zrośniętych ze sobą, drzew, których konary rozchodziły się na wysokości półtora metra w przeciwnych kierunkach tworząc coś na kształt litery V. Było to wprost idealne stanowisko strzeleckie, więc kobieta wymieniła wyczerpany magazynek na nowy, oparła karabin o pnie drzew i przeczesała teren wzrokiem w poszukiwaniu trzech nieprzyjaciół...

******

-Wdarli się do środka!
-Co to za jebany cyrk, kurwa mać!? - dowodząca obroną Debra była wręcz urzeczywistnieniem kobiecej furii - Banda przebierańców, którzy dobrze nie potrafią strzelać, o myśleniu nie mówiąc, wdarła się na teren tej placówki robiąc kilka ognisk? Cholerni harcerze kopią nas po dupie, a my nie potrafimy jej nawet znaleźć bez wymacania się obiema rękami i pomocy kolegi! Chcę, żeby naukowcy znaleźli się w schronie pod ośrodkiem! NATYCHMIAST!
-Tak jest!
Sześciu najemników, którzy od kilku lat walczyli u boku tej kobiety stającej się powoli żywą legendą w świecie "spluw do wynajęcia", wybiegło wypełnić jej rozkazy - zabrać naukowców do schronu na najniższym poziomie kompleksu, znajdującym się kilka pięter pod ziemią. Ściany tego pomieszczenia były na tyle solidne, by wytrzymać bombardowanie gwiezdnego niszczyciela, więc jeśli doktor Ohw i jego pracownicy zdążą do niego dotrzeć - będą w stu procentach bezpieczni...

W tym samym czasie, lekki opór, jaki napotkali ludzie BlackWater, powoli zaczynał zamieniać się w solidnie przemyślaną i zaciętą obronę każdego metra korytarza, jaki intruzi musieli przebyć. Im dalej się zapuszczali, trafiali na bardziej doświadczonych żołnierzy, cieszących się największym zaufaniem Debry Hyun, której polecenia były jasne: "za wszelką cenę zatrzymać nieprzyjaciół"...

******

Nieprzyjacielscy najemnicy powoli wstali z ziemi, mając karabiny cały czas gotowe do strzału. Od Daylany dzieliło ich jakieś pięćdziesiąt metrów, lecz ta, pomimo doskonałej pozycji, nie była pewna swoich umiejętności strzeleckich na taką odległość, więc cierpliwie czekała aż podejdą bliżej. Wejście do przepompowni było zaledwie dziesięć, może piętnaście metrów od niej, ale bała się przebiec ten dystans bez uprzedniego pozbycia się trzech przeciwników.
Kiedy ci znaleźli się zaledwie trzydzieści kroków od niej, wiedząc , że za chwilę mogą ją zauważyć, Daylana zdecydowała się pociągnąć za spust. Spokojnie wymierzyła w tego najbardziej po prawej, wstrzymała na chwilę oddech i oddała strzał dokładnie między uderzeniami swojego serca. Zaskoczony nieprzyjaciel rozłożył ręce, gdy zielona błyskawica trafiła go w pierś, a następnie konając upadł na kolana. Jego towarzysze przypadli do ziemi, ale Daylana już celowała w kolejnego z nich...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 14 Sty 2010, o 11:41

Starcie w lobby było trudniejsze niż Deckard się spodziewał, walka stanęła w martwym punkcie i przypominało ostrzeliwanie się z okopów. Obie strony były dobrze schowane i wzajemnie się osłaniały, nawet granaty nie przynosiły znacznych korzyści w tym przestronnym wnętrzu które już po krótkiej chwili przypominało ruinę.
- Musimy się ruszyć ! - Paddy krzyczał do mikrofonu.
- W porządku na mój sygnał wyrzucamy granaty odłamowe i ruszamy. - rozkazał w desperacji Mike, wiedząc że czas nie jest ich sojusznikiem. Wcześniej wyprowadzeni w pole najemnicy zaczną wracać i osaczą komandosów w tym przeklętym budynku.
- Ja i Oso ruszymy po lewej, Nix i Connolly ruszycie prawą flanką. - rozkazał Decks
Wziął głęboki oddech i przygotował granat. W jego głowie przewijało się mnóstwo myśli i obrazów, był prawie pewien, że nie wyjdę z tego cało, ale mieli jedną przewagę. Lata treningu i doświadczenia frontowego, które jeśli nie teraz to kiedy miałoby się przydać?
Mike dał krótki znak ręką i czterech ludzi poderwało się na nogi i wyrzuciło granaty, szybko chowając się i przygotowując broń.

Po huku eksplozji który zlał się w jedno przerażające dudnienie, czas jakby zwolnił. Mike wyskoczył za osłony, podniósł broń do twarz i obserwował otoczenie przez celownik swojego E-19. Spokojnie i statecznie kroczył, choć jego kroki trwały całe wieki, przynajmniej tak mu się zdawało, kątem oka dostrzegał resztę zespołu poruszającą się wraz z nim. Gdy tylko opadł dym "Bies" zauważył, że przeciwnik nie dał się zaskoczyć tak tanim chwytem, jeden z nich celował w Deckarda. Były żołnierz Imperium czuł, że to koniec a jego wzrok skupił się na palcu najemnika który pociągał ze spust...

Pierwszy pocisk minął głowę dowódcy BlackWater na krótko przedłużając jego życie, lecz w momencie gdy bolt zdążył opuścić lufę karabinu stało się coś jeszcze. Drzwi frontowe prowadzące do Lobby i całego budynku nagle zostały rozerwane na strzępy. Fala uderzeniowa była tak mocna że natychmiast zabiła kilku najemników, którzy mieli nieszczęście stać w ich pobliżu. Jeden z odłamków przemierzył całe pomieszczenie i prześlizgnął się po pancerzu Deckarda. Siła była tak ogromna, że Mike stracił równowagę i upadł na ziemię. Kilka centymetrów w lewo a Mike stracił by nogę...
Najemnicy nagle znaleźli się w bardzo nieprzyjemnej sytuacji, większość ogłuszona straciła kilka cennych sekund na reakcję, a reszta musiała namierzyć nowe zagrożenie tym razem bezpośrednie. Przez wysadzone drzwi do środka wpadł Weber, Price i Nardo, którzy bezlitośnie likwidowali zupełnie zaskoczonych przeciwników.
Po kilkudziesięciu sekundach było po wszystkim BlackWater kontrolowała cały parter w tym drogi zarówno do góry jak i na dół budynku, choć o tej ostatniej drodze komandosi nie mieli pojęcia. w Lobby znajdowała się zamaskowana winda, która prowadziła na dolne piętra, na ich szczęście był to jedyny dostęp, a naukowcy jeszcze nie zdążyli zejść na dół...
- Miło cię widzieć Eddie - wyspał Deckard
- Później znajdziemy czas na podziękowania, teraz zajmijmy się tymi naukowcami.
- Jak sobie życzysz - odpowiedział Mike i uśmiechnął się, choć przez hełm nie było tego widać.
Blackwater połączone w całość szybko się przegrupowało i ruszyło schodami na I piętro na którym znajdowali się naukowcy. Nixon nie mógł uwierzyć w szczęście które przed chwilą wyratowało ich z opresji, ale rzeczywistość szybko przywróciła go na ziemię.
- Black Dwa tu "Anioł Nocy" jesteśmy nad celem, czy mam rozpocząć podejście ? - usłyszał w słuchawce głos Nanca
- Odmawiam, jeszcze nie odebraliśmy przesyłki, daj nam kilka minut, w tym czasie użyj uzbrojenia pokładowego i oczyść trochę teren. - odpowiedział Lewis
- Zrozumiałem, zaraz rozpętamy tam piekło. - rzucił niedbale pilot i zauważył, że "Viper" siedzący po jego prawej zaczął się uśmiechać.
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 24 Sty 2010, o 15:36

Kelan zaklął szpetnie widząc ciemny kształt opadający z nieba ku powierzchni planety. Statek otworzył ogień, przeczesując skutecznie teren kompleksu. Łowca nazbyt dobrze wiedział co to oznacza.
- Sidd! - ryknął do komunikatora starając się przekrzyczeć odgłosy wybuchów i prowadzonego ostrzału - będą chcieli uciekać przez dach!
- I co ja mam na to kurwa poradzić! - nadeszła odpowiedź - jestem całkowicie odcięty!
Kelan w obliczu tego co działo się w bazie nie miał żadnego planu, który nie uwzględniałby szybkiej i głupiej śmierci. Nie pozostawało mu nic innego jak czekać.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 28 Sty 2010, o 13:23

Wszystko przebiegało po myśli byłych komandosów, którzy zdołali bez strat przedrzeć się przez obronę przedsionka I piętra i wydawało się, że najtrudniejsze jest już za nimi. Sytuacja skomplikowała się gdy wysadzili kolejne drzwi prowadzące do obszernego pomieszczenia w którego środku znajdowało się kilkunastu naukowców wraz z eskortą. Najemnicy zaprawieni w boju, zareagowali całkowicie poprawnie i prędko rzucili się do najbliższych osłon jednak kompletnie zapomnieli o grupce cywili, która dość chaotycznie rozpierzchłą się po pomieszczeniu. Obie grupy prowadziły zaciętą wymianę ognia jednak przewaga w uzbrojeniu i technologii stała po stronie byłych imperialnych komandosów. Przy umiejętnym wykorzystywaniu granatów i ścisłej współpracy, której brakowało ich przeciwnikom udało im się ich zabić lub zmusić do odwrotu.
Kilku z naukowców leżało martwych lub ciężko rannych na podłodze, więc Deckard nawet nie próbował się nimi zajmować, Oso i Paddy szybko zagonili cywili pędząc ich niczym bydło, wśród nich był cel główny dr. Garry Ohw, którym Nix zajął się osobiście.
- "Anioł" natychmiast lądujcie przy północnej stronie budynku, przy rozerwanym fragmencie ściany." - powiedział Nix do komunikatora.
- Zrozumiałem, rozpoczynam podejście. - usłyszał w odpowiedzi.
Po kilku minutach przy lekkim oporze oddział podchodził do dziury w ścianie którą niedawno sam stworzył. Paddy już widział lądującego Svelte i w końcu trochę się rozluźnił...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 28 Sty 2010, o 16:20

Tajemniczy okręt przerwał ogień i rozpoczął procedurę lądowania. Ku zdziwieniu i uciesze Kelana najwyraźniej nie zamierzał osiąść na dachu budynku. Jeśli imperialni mieli zamiar wychodzić wyrwą, to czekała ich niemiła niespodzianka w formie materiałów wybuchowych rozmieszczonych po obu stronach wyrwy przez Sidda. Choć były to ładunki o raczej niewielkiej sile rażenia, bez problemu wystarczały do likwidacji małego oddziału, gdyby nieopatrznie wszedł między nie.
- Sidd wychodzą na mnie - mruknął Kelan do komunikatora
- Zrozumiałem
Kompleks spowiła posępna cisza, mącona jedynie przez cichy odgłos mechanizmów hydraulicznych opuszczających trap okrętu, który osiadł nieopodal budynku. Łowca przyłożył celownik do oka i skryty w ciemnościach czekał cierpliwie. W wyrwie ukazała się nagle postać w naukowym uniformie. Przystanęła na chwilę oglądając się za siebie, lecz po sekundzie ruszyła dalej wraz z pięcioosobową grupą naukowców popędzanych przez jednego z imperialnych. Pierwszy z naukowców aktywował ładunki. Niezbyt efektowna eksplozja rozrzuciła ciała naukowców we wszystkich kierunkach. Imperialny odrzucony został na powrót do wnętrza budynku, jednak ze względu na rozmieszczenie ładunków najpoważniej ucierpiały osoby znajdujące się na zewnątrz. Kąciki ust Kelana zadrgały w zadowoleniu. Przez następne kilka minut w okolicach wyrwy nie nastąpił żaden ruch. W końcu z ciemnego otworu wleciały trzy niewielkich rozmiarów przedmioty, które po zetknięciu z ziemią zaczęły wydzielać gęsty, biały dym, który powoli zaczął spowijać cały obszar. Nagle w otworze zamajaczyła postać naukowca, w którym Kelan rozpoznał główny cel. Dym podniósł się uniemożliwiając czysty strzał. Łowca nacisnął spust, a zarys postaci zwinął się i upadł. Łowca nie wiedział, że wystrzał został zauważony przez snajpera Blackwater.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 1 Lut 2010, o 01:22

- Co to kurwa było ? - krzyknął Vega widząc co eksplozja zrobiła z naukowcami i Paddym.
Connolly odrzucony na kilka metrów, odbił się od ściany i leżał płasko na ziemi. Pierwszy dopadł do niego Price.
- Paddy wszystko w porządku ? - zapytał kiedy obrócił towarzysza na plecy i lekko szturchnął. Po krótkiej chwili która zdawała się trwać wieki nierozważny najemnik lekko się poruszył.
- Co się stało ? - wydukał z trudnością.
- Ktoś musiał podłożyć jakieś ładunki wybuchowe, przynajmniej tak to wyglądało. - przyznał Eddie - rzuciło cię solidnie o ścianę.
- Nie mamy czasu zbierajmy się. - rzucił krótko Deckard, obserwując zdenerwowanego Vipera, która stał ukryty w cieniu Svelte, który zapraszał do środka swoim otwartym trapem.
- Kilka grantów dymnych i biegiem na pokład "Zaćmienia". - rozkazał.

Po chwili kiedy otwarty teren między budynkiem a czarną maszyną pokrył się dymem, oddział postanowił ruszyć. Pierwszy do przodu skoczył Vega dźwigając ze sobą ciało Tomlinsona, które "czekało" na ich powrót. Za raz za nim biegł Nixon prowadzący ostatniego żywego naukowca Garry'ego Ohwa. Gdy wskoczył w gęsty dym widział tylko plecy naukowca i majaczącą sylwetkę promu, gdy zauważył, że Oso zdążył już bezpiecznie wejść na pokład był pewien, ze już nic im nie grozi. Z błędu wyprowadził go jasny pocisk, który ugodził naukowca i natychmiast posłał go na spotkanie z ziemią. Lewis jak najszybciej potrafił podniósł, jak się później okazało niegroźnienie rannego Ohwa, i wspólnie razem z Naxem, który był tuż zanim dostarczył go na prom. Po kilku sekundach reszta zespołu bezpiecznie dostała się na pokład i Viper ruszył do kokpitu, zamykając wcześniej trap.

"Zaćmienie" szybko nabierając prędkości i wysokości bez przeszkód opuściło miejsce walk i przygotowywało się do opuszczenia planety...
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 9 Lut 2010, o 23:31

Daylana już dawno przestała orientować się w tym, co się dzieje wokół, ale jednego była pewna - jeśli uda im się stąd wyjść w całości, porządnie kopnie Kelana w dupsko za to, że ma manię dobierania jakiś dziwnych zleceń - najpierw Nal Hutta, a teraz Ploo IV. Jeśli wydaje mu się, że będzie się dawać zerżnąć za każdym razem jak zapewni jej odpowiednio wysoką dawkę adrenaliny, to się grubo myli.
Udało jej się zlikwidować dwóch przeciwników, którzy próbowali podejść do drzewa, jakie posłużyło jej za osłonę i "podstawę" do broni, dzięki czemu jej strzały zyskały nieco na celności, a następnie dotrzeć do budynku przepompowni - ich jedynej drogi ucieczki. Słyszała unoszący się statek, który zagłuszył dźwięk kroków najemnika, jaki wpadł do pomieszczenia, gdzie się skryła pilnując odwrotu. Zauważyła go w ostatnim momencie i kilkukrotnie ściągnęła spust posyłając większość strzałów w ściany. Na szczęście wystarczył ten jeden celny, który trafił nieprzyjaciela prosto w krtań, co było raczej niezwykłym fartem nowicjusza, a nie celnym okiem Daylany.
-Kelan, masz pięć minut. - mruknęła - Potem spływam, bo nie damy rady...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 15 Lut 2010, o 21:46

- Już do ciebie biegnę skarbie - uśmiechnął się lekko, wyobrażając sobie charakterystyczne zmrużenie oczu, które zafundowałaby mu niebieskoskóra gdyby była obok.
- Sidd! Zwijamy się! - krzyknął łowca do komunikatora - Zadanie wykonane!
- Zrozumiałem. Widzimy się w przepompowni
Kelan chwycił karabin i biegiem ruszył w kierunku punktu ewakuacyjnego. Gałęzie boleśnie smagały i drapały go po twarzy, pozostawiając krwawe ślady. Przeskakiwał akurat nad zwalonym pniem, gdy jasny promień pomknął w jego kierunku, trafiając w karabin łowcy i wyrywając go z jego ręki. Kelan z jękiem upadł w kałużę. Napastnik zbliżał się powoli mierząc w okolice krzaka pod którym leżała ofiara. Prawie bezszelestnie postąpił krok naprzód, lecz w tym momencie wystrzał z blastera ugodził go prosto w czoło. Kelan trzymając się za obolałą rękę, nie chowając broni podniósł się i schylony ruszył w dalszą drogę.

Między gałęziami zamajaczył budynek przepompowni. Łowca zdyszany wpadł do pomieszczenia i opadł na posadzkę przy niebieskoskórej.
- Sidd jeszcze nie dotarł?
W odpowiedzi Daylana pokręciła tylko głową.
- Sidd! - krzyknął Kelan do komunikatora - gdzie jesteś!?
- Ku.....a! Te ch........e mnie odcięł.... - zacharczało urządzenie w odpowiedzi. W oddali dawało się słyszeć wystrzały.
- Cholera... Sidd nie da rady się przedrzeć... Wracaj na łajbę i czekaj na nas maksymalnie kwadrans. W razie czego statek i wszystko co na nim jest twoje - sam nie wiedząc czemu, pod wpływem chwili pocałował niebieskoskórą - do zobaczenia.

Gówniany wpis, ale muszę się rozkręcić na nowo, bo ten w bólach sporych się rodził :)
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Oto'reekh » 16 Lut 2010, o 11:00

"Anioł Nocy" bez przeszkód opuścił planetę i programował skok do nadprzestrzeni. W tym czasie oddział BlackWater próbował się "zorganizować". Oso Vega klęczał przy ciele Tomlinson-a, któremu później będzie trzeba odprawić małą prowizoryczną "ceremonię" już drugą na pokładzie "Zaćmienia".
Nix wraz z Paddym opatrywali rannego naukowca, któremu pocisk strzaskał kolano, dla jego własnego bezpieczeństwa podali mu też środek usypiający.
Deckard przyglądał się temu przez chwilę, ale postanowił nie przeszkadzać żołnierzom, po akcji każdy chciał mieć chwilę dla siebie. Ruszył w stronę kokpitu i omawiał z Nancem plan lotu.

Kilka chwil później "Viper" otrzymał krótki sygnał zawierający jedynie koordynaty skoku.
- Prawdopodobnie nasz stary pracodawca miał tu jakąś ukrytą sondę. - mruknął
- Możliwe - odparł Jack - przeprogramuj komputer, ja przygotuje silniki.
- Gotowe ! - wypalił po chwili Metcalf i odwrócił się w stronę Deckarda.
- Miejmy tylko nadzieję, że Imperium nie będzie interesować się nami... - urwał w momencie gdy statek skoczył w nadprzestrzeń.

Akcja przenosi się do: [Zordo's Haven] Biuro Międzyświatowej Organizacji Najemników
Image
Image
GG: 447116
Awatar użytkownika
Oto'reekh
Administrator
 
Posty: 2726
Rejestracja: 3 Gru 2008, o 15:40

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 20 Lut 2010, o 22:04

-Skurwysyn. - mruknęła Daylana spoglądając w miejsce, gdzie Kelan zniknął - Cholerny skurwysynu, jesteś większym idiotą niż myślałam.
W oczach Daylany decyzja Kelana o wyruszeniu na pomoc tej bezmózgiej masie zdolnej jedynie do trzymania karabinu, był równie mądry co szturmowanie gwiezdnego superniszczyciela przy pomocy atmosferycznego pojazdu dostawczego. Cała sprawa już wystarczająco się posrała, a pseudoidealizm Navarra jedynie doprowadził Twi'lekankę do szału.
Przez chwilę miała mawet zamiar wystartować, gdy tylko dostanie się na pokład statku.
-Jak wrócisz żywy to obedrę cię ze skóry... - mruknęła tylko i zanurkowała we wodzie, by dostać się do łodzi, jaką tu przybyli.
Wiedziała, że jeśli będzie potrzeba, poczeka i dwa tygodnie.
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Kelan Navarr » 21 Lut 2010, o 00:59

Przerdzewiała już mocno łódź samotnie unosiła się pośrodku moczar na Ploo IV. Mgła spowijająca okolicę powoli jaśniała zwiastując rychłe nadejście kolejnego, deszczowego dnia. Daylana siedząca na pokładzie łajby w towarzystwie przewoźnika od dobrej pół godziny wpatrywała się w nieruchomą taflę wody. Nagle na powierzchni zaczęły pojawiać się bąbelki i po chwili wynurzyła się postać w stroju nurka, podtrzymująca drugą zdecydowanie masywniejszą osobę ubraną w taki sam sposób. Kelan z trudem wepchnął swojego towarzysza na pokład i lekko zamroczony osunął się do wody. "Kapitan" rzucił się do burty, chwytając łowcę za kołnierz i utrzymując jego głowę nad powierzchnią wody.
Już po chwili ciężko oddychający i kaszlący partner Daylany leżał na pokładzie. Gdy doszedł do siebie spojrzał na niebieskoskórą i uśmiechnął się słabo. Usiadł z trudem i trącił leżącego na plecach Sidda.
- Wstawaj - mruknął - zawijamy się stąd
Mężczyzna leżał nieruchomo z zamkniętymi oczami. Przewoźnik przykucnął nad nim i sprawdził puls, po czym pokręcił głową spoglądając na Kelana. Łowca bez słowa położył się na plecach zaciskając jedynie dłonie w pięści. Daylana, która już otwierała usta by rzucić jakąś kąśliwą uwagą w kierunku towarzysza, widząc jego reakcję po prostu usiadła obok niego i kładąc na jego piersiach suche rzeczy do przebrania.
- Nie będziesz przecież leżał w tym mokrym stroju przy tej temperaturze - mruknęła, zastanawiając się natychmiast, czy w jej głosie nie dało się wyczuć przesadnej troski
- Dzięki Day - łowca podniósł się powoli z rzeczami na zmianę w ręce i po chwili niezręcznej ciszy, gdy ich spojrzenia się zetknęły dodał cicho - cieszę się, że jesteś cała.

Widok majaczącej we mgle mieściny przyjęli z prawdziwą rozkoszą. Powrót łodzią wydawał się trwać jeszcze dłużej niż podróż w przeciwną stronę, serwując jedynie identyczną aurę. "Kruk" ociekający deszczem przywitał ich swoim całkiem przytulnym wnętrzem i obietnicą gorącego prysznicu.
- Musimy wrócić na Coruscant - powiedział Kelan, gdy trap zamknął się za nimi i skierowali swe kroki w kierunku foteli pilotów - trzeba odebrać pieniądze za to pieprzone zadanie. Cała pula tylko dla nas...
Choć Kelan nie wyglądał na absolutnie szczęśliwego z tego powodu, Daylana uśmiechnęła się pod nosem. Wreszcie w pełni wykonali jakieś zlecenie i to w dodatku za zawrotną sumę pieniędzy.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: [Ploo IV]Naukowcy z Felucii

Postprzez Peter Covell » 23 Lut 2010, o 20:15

Poprzez iluminator w kabinie pilotów spoglądała na oddalającą się powierzchnię czwartego księżyca gazowego giganta, Ploo, gdzie zostawiali za sobą, nie tylko zgliszcza ośrodka badawczego Nowej Republiki, ale również zwłoki dwóch ludzi, którzy wciągnęli ich w to zadanie. Jedyne, czego Daylana żałowała to to, że nie ona wpakowała im blasterową błyskawicę w tył głowy.
Cóż, nie można mieć wszystkiego, zadowoli się nagrodą za wykonanie zadania.
-Zza tarczy księżyca wyłaniają się dwie koreliańskie korwety. - poinformował Kelan spokojnym głosem, zerkając na przemian na iluminator, odczyty komputera nawigacyjnego i malejącą odległość do linii wyznaczającej granicę, za którą mogą wejść w nadświetlną
-Chodzi im o nas? - zapytała Daylana przygryzając wargę
-Nie, za dużo czasu minęło. Pewnie już od dawna są przekonani o tym, że napastnicy uciekli. Pewnie zwykły patrol.
-To dobrze... ale daleko jeszcze do granicy? - zapytała niespecjalnie uspokojona
-Trzy minuty. - Navarr uśmiechnął się pod nosem

Akcja przenosi się do: [Coruscant] Bar Baribal
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Poprzednia

Wróć do Archiwum