Content

Archiwum

[Casbin*] Misja dyplomatyczna

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

[Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 26 Lut 2010, o 00:30

Akcja przenosi się z: [Coruscant] Świątynia Jedi

Prom w barwach Zakonu Jedi osiadł na specjalnie przygotowanym lądowisku wysoko w górach planety Casbin. Pasmo miało zaledwie około ośmiu kilometrów długości i biegło wzdłuż zachodniego wybrzeża wąskiej, ale szerokiej wyspy nie znajdującej się pod panowaniem żadnego z trzech państw, a więc będącej neutralnym terytorium - właśnie z tego powodu wybrano ją jako miejsce, w którym powinno dojść do spotkania Jedi z przedstawicielami Wielkiego Królestwa Północy, Wspólnoty Casbinu oraz Zjednoczonych Księstw Archipelagów.
Cyrus ubrany był w płaszcz Rycerza Jedi - nieco grubszy niż normalnie, gdyż temperatura w tej okolicy obecnie nie przekraczała osiemnastu stopni, zaś znad oceanu wiał dość silny wiatr, który sprawiał, iż człowiek miał wrażenie, że jest co najmniej pięć stopni mniej. Schodząc po trapie statku kroczył obok Victorii, zaś zaraz za nimi szli Uczniowie - Emma i Vuul. Droid protokolarny, poskrzypując cicho swoimi metalowymi stawami, człapał się na szarym końcu - właściwie był niepotrzebny, ale skoro już znalazł się na pokładzie, Stadlober postanowił zabrać go ze sobą. A nuż jednak okaże się, że będzie można go wykorzystać, gdyby komuś nie spodobał się prezent...

Po oficjalnych i bardzo długich (jak na gust Cyrusa, z natury bardzo cierpliwego, przynajmniej dwukrotnie za długich) ceremoniach powitalnych oraz wręczeniu prezentów od Nowej Republiki, przystąpiono do części, tak zwanej "nieoficjalnej", która swoją "sztywnością" niczym nie różniła się tygodniowego nieboszczyka cierpiącego przed śmiercią na chorobę stawów. Podano tradycyjne dania wszystkich trzech państw i oczywiście nie można było ominąć któregokolwiek, by nie obrazić jednej ze stron, więc po podwieczorku Rycerz miał wrażenie, że pęknie niczym balon, a już na pewno nie zmieści nawet kawałka tortu, jaki właśnie wjeżdżał na środek sali bankietowej.
Okazało się, że zmieścił...

Cyrus odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że wszyscy przywódcy państw są zadowoleni z prezentów, jakie im wręczono, a do tego żaden z nich nie spojrzał z zazdrością na podarek dla drugiego. Wręcz przeciwnie - puszyli się zupełnie jakby dostali ten najlepszy. I dobrze, jeden problem z głowy, pomyślał w momencie, gdy na środek sali wyszło dwanaście młodych dziewczyn - po cztery w barwach każdego z krajów. Chwilę później włączono muzykę i zespół rozpoczął przedstawienie - jeden z najwspanialszych tańców, jakie dane było Stadloberowi oglądać.
Oglądając występ nie wiedział, że właśnie zaczynają się schody.
Oczekiwano, że i goście dadzą pokaz swoich umiejętności - najlepiej Uczniowie, bowiem ich nauczycielom nie wypada.
Cholera, czemu nigdzie nie napisali o tym zwyczaju?
-Emma, Vuul, wszystko w waszych rękach. - szepnął do dziewczynki i Wookiego...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 4 Mar 2010, o 14:01

Vuul westchnął słysząc słowa Cyrusa. Mimo, że nie było to po nim widać, inni Jedi mogli bez problemu wyczuć jego wybitną niechęć wobec tego zadania.
- Nie jestem przecież jakąś cyrkową atrakcją by skakać dla rozrywki ludzi - warknął pod nosem w swoim rodzimym narzeczu. Mimo tego podszedł do jednego ze stojących pod ścianą strażników, ściskającego w dłoniach długi na prawie dwa metry i wykonanego z jakiegoś lekkiego metalu kija.
- Byłbym bardzo wdzięczny gdyby użyczył mi pan swoją broń na czas mojego występu - zwrócił się Vuul do niego. Strażnik zmierzył wyższego od siebie Jedi i z wyraźną niechęcią oddał mu swoją broń. Młody Wookiee chwycił kij w środku i zrobił nim parę wolnych wymachów badając wyważenie broni. Jego wewnętrzna struktura nie była najwyższej jakości, nie mówiąc już o tym, że Vuul wolałby jakikolwiek kij z jego rodzinnej planety. Ale, jak to mruknął pod nosem Wookiee - na bezrybiu i rak ryba...
Tancerki, widząc nadchodzącego Jedi ustąpiły mu miejsca na parkiecie. Vuul postanowił przedstawić jeden z tradycyjnych tańców opowieści jego ludu. Opowiadał on historię pojedynku przodka założyciela jego plemienia, Zharrukha'awhella z Terentatekiem.
Taniec rozpoczął się dosyć powolnymi i szerokimi wymachami kijem oraz średnio skomplikowanymi piruetami. Po chwili jednak ruchy Wookieego nabrały bardzo szybkiego tempa oraz gwałtowności. W ogólności cały taniec składał się z bardzo trudnych, wręcz akrobatycznych ruchów mających ukazać dzikość walki Zharrukha'awhella oraz podstępność obrony Terenteka. Wraz z coraz dłuższym trwaniem pokazu, w sercu Vuula zaczęła się rozpalać coraz większa dzikość, tak charakterystyczna dla jego ziomków.
Taniec zakończył się widowiskowym wyskokiem, wspomaganym częściowo przez moc, po którym lądując Vuul wykonał ostateczny atak znad głowy. Uderzenie kija o podłogę, spowodował jej zadrganie z zadziwiająco dużą amplitudą.
Młody Wookiee przez chwilę pozostawał na jednym kolanie opierając się o kij. Jego ciałem wstrząsały spazmy uderzeń adrenaliny, a w głowie kotłowało się od dzikich obrazów. Po chwili jednak Vuul wyciszył się i powstał. Następnie po płytkim ukłonie w kierunku widowni, nie czekając na reakcję widzów podszedł ponownie do strażnika i oddał mu broń...


Image
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Emma Lost » 5 Mar 2010, o 13:17

- Eeee... - Emma patrzyła to na Vuul'a to na Cyrusa. Nie była przygotowana na coś takiego. Widownia bardzo pozytywnie zareagowała na występ jej przyjaciela, co spowodowało jeszcze większą presję na dziewczynie. Mistrz spojrzał na nią wymownie, dając znak, że teraz jej kolej. "No to super" pomyślała sceptycznie i trochę poirytowana. Wstała i ruszyła w stronę wolnego miejsca, gdzie miała się zaprezentować, jednocześnie gorączkowo myśląc co mogłaby zaprezentować. "W czym jestem dobra? Tak, żeby nie było obciachu... Telekineza? Moje umiejętności pewnie i tak nie zrobią na nich wrażenia". Ale była to jedyna rzecz, która w tej chwili przychodziła jej do głowy. Należy pamiętać jednak, że Emma ma ogromną wyobraźnię, która tylko czeka na wyzwanie i duże zdolności improwizacji, które "ćwiczyła" już od najmłodszych lat. Mogła jeszcze wyjść i po prostu zaśpiewać. Jako dziewczynka uwielbiała śpiewać i wychodziło jej to bardzo ładnie, ale już dawno tego nie robiła, poza tym, pomyślała, że musi pokazać jakąś umiejętność, która ją wyróżnia od dawnych koleżanek i kolegów z Dantooine. W tej chwili starała się wyciszyć i maksymalnie skupić, żeby połączenie z Mocą nie było niczym zakłócane. Podeszła do pobliskiego stolika, na którym stała ogromna misa z owocami. Emma wzięła ją, a następnie rozłożyła owoce wokół siebie. Wzięła głęboki oddech. "No to zaczynamy!" powiedziała sobie w duchu. Maksymalnie skupiona uniosła owoce za pomocą telekinezy, tak, że teraz była jakby w środku owocowego okręgu. Wiedziała, że telekineza to za mało, żeby komukolwiek choć trochę zaimponować. Poza tym, skoro już musiała się zaprezentować, chciała to zrobić jak najlepiej, być najlepsza. Po raz kolejny czynnik ten wpłynął na jej motywację. Przygotowując się do występu przypomniała sobie ćwiczenie jakie kiedyś zadał jej Cyrus, polegające na przenoszeniu piłeczek za pomocą telekinezy, jednocześnie odbijając strzały. Nikt nie wiedział, że ćwiczyła ona swe umiejętności, gdy była sama. Dziewczyna zaczęła wykonywać delikatne ruchy taneczne. Z niezwykłą jak na nią lekkością poruszała się, jakby w rytm muzyki. Chyba nikt, kto ją znał nie spodziewałby się takiej... wrażliwości z jej strony. Tańcząc, jednocześnie sprawiała, że owoce wokół niej zmieniały swe pozycje, tworząc zgrabne figury cały czas ją otaczając lub będąc przy niej. Mimo maksymalnego skupienia, wyraz jej twarzy sprawiał wrażenie, że jest całkowicie nieobecna, rozmarzona jak by myślami była w swoim własnym świecie. Jej taniec był lekko hipnotyzujący, wyciszający. Na koniec swego występu, Emma wyskoczyła w górę, robiąc ładny piruet w powietrzu, pośrodku owocowego kręgu. Po wylądowaniu, skłoniła się lekko, a owoce umieściła z powrotem w misce, którą następnie zaniosła na stół. Starała się nie patrzeć na reakcję innych, na ich miny. Czuła się trochę dziwnie, gdyż nigdy nie prezentowała się nikomu z tak.. delikatnej strony. Znano ją raczej jako bojową, odważną dziewczynę. Była jednak dumna ze swych umiejętności i postępu w nauce telekinezy. "No, chociaż na coś się przydało". Od kilku miesięcy bowiem, dziewczyna będąc sama w pokoju czy sali treningowej, ćwiczyła zmuszając kilka rzeczy do różnych ruchów, poruszania się każdego z nich w innym kierunku i różny sposób, a potem układania ich w jeden obraz. Podeszła do miejsca, gdzie byli Cyrus z Vuul'em i uśmiechnęła się do nich lekko.
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez David Turoug » 5 Mar 2010, o 22:52

Victoria z podziwem obejrzała najpierw wspaniały taniec Vuula. Choć po raz pierwszy widziała taki pokaz doceniała trud Wookiego. Z zapartym tchem śledziła również poczynania Emmy Lost, którą znała z trwających jedynie kilkanaście dni treningów na Yavinie IV. Healey nie mogła wyjść z podziwu, że w tak młodym wieku można być tak wspaniale wprawionym w tajniki telekinezy. Nim Emma zakończyła swoje "przedstawienie", członkini Zakonu Jedi, nachyliła się do Cyrusa, by szepnąć mu na ucho:
- Będziesz miał ogromną pociechę z tej pary. Myślę, że zrobili ogromne wrażenie na zebranych,
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 6 Mar 2010, o 12:50

Vuul powitał nadchodzącą z powrotem Emmę podniesionym do góry kciukiem.
- Muszę to głośno powiedzieć - zwrócił się do niej - Masz talent do telekinezy... Przez to wszystko zgłodniałem, ale chyba się pohamuję żeby nie robić wstydu przed naszymi gospodarzami. - dodał z uśmiechem.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 7 Mar 2010, o 00:31

Cyrus wiedział, że Emma ćwiczy na własną rękę - widział bowiem to po jej zmęczeniu, gdy późnym wieczorem wracała do swojego pokoju albo, gdy mijał ją na korytarzu prowadzącym do sal treningowych, ale nie spodziewał się, że dziewczynce udało się osiągnąć takie rezultaty. Jeśli miał być szczery sam przed sobą, nie podejrzewał, że będzie miała tyle samodyscypliny, by nie zrezygnować po tygodniu.
-Dobra robota. - powiedział do swoich uczniów - Oboje spisaliście się świetnie. Musieliście improwizować, a mimo to oczarowaliście wszystkich swoimi występami, które, zdaje się, miały nas tylko ośmieszyć w oczach miejscowych, bowiem na tej planecie jeszcze nie widziano, by gość musiał robić z siebie cyrkowca, więc nie jest to żaden lokalny zwyczaj. Po prostu nie spodziewali się, że sobie z tym poradzimy...
Uśmiechał się ciepło, niemal po ojcowsku, ale w głębi duszy zastanawiał się jaką grę prowadzą z nimi przedstawiciele trzech zwalczających się frakcji planety Casbin. Nie spodziewał się, by wszystkie karty zostały odsłonięte w ciągu następnych czterdziestu ośmiu godzin, więc czekały ich jeszcze przynajmniej dwa dni stąpania po grząskim gruncie, gdzie każdy krok może zdyskredytować delegację Zakonu Jedi. Po prostu świetnie.
-Teraz zostanie wylosowana kolejność, w jakiej przedstawiciele Nowej Republiki odwiedzą nasze kraje. - zapowiedział starszy mężczyzna w szkarłatnej szacie, lecz Cyrus nie mógł przypisać jego twarzy do żadnego nazwiska ani nawet stanowiska. Niedobrze - Taka była decyzja Najwyższej Rady Zakonu Jedi, którego członków dzisiaj gościmy, bowiem nie chcieli oni, by któreś z naszych państw poczuło się traktowane lepiej lub gorzej niż pozostałe. O wszystkim ma zadecydować los, lub jak określili to Mistrzowie Jedi, Moc.
-Ta punkt wieczoru przynajmniej był zaplanowany. - Stadlober szepnął Victorii na ucho - Mam nadzieję, że więcej niespodzianek nie będzie.
Przed starszym mężczyzną postawiono okrągłe naczynie, w którym spoczywały trzy kostki holograficzne, wszystkie identyczne, co udowodniono pozwalając je obejrzeć każdej z głów państw oraz delegacji Zakonu. Cyrus, choć udawał, że rzeczywiście uważnie się im przygląda, jedynie rzucił na nie okiem uznając całą sprawę za śmieszną. Kiedy wreszcie wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie ma mowy o oszustwie, z powrotem umieszczono je w przezroczystym naczyniu, zaś starzec w szkarłacie sięgnął pomarszczoną dłonią do niego i wyciągnął pierwszą kostkę. Wszyscy wpatrzyli się w napis, jaki zawisł w powietrzu, gdy mężczyzna uruchomił urządzenie.
ZJEDNOCZONE KSIĘSTWA ARCHIPELAGÓW
-Tam przynajmniej będzie cieplej niż w tych górach. - skomentował Cyrus znów szepcząc do Victorii
Lord Sidney Conner nie posiadał się z radości, że to jemu będzie dane gościć przybyszów jako pierwszemu. Ubrany był w mundur wojskowy, ale bez żadnych oznaczeń, co oznaczało, że w rzeczywistości nie jest w armii. Nie chcąc się jednak zbytnio odróżniać od reszty swoich arystokratycznych kolegów, w dużej mierze będących wyższymi oficerami, ubierał się jak oni. Sięgnął po kielich z winem, uniósł go w kierunku Stadlobera i uśmiechnął się poufale. Rycerz Jedi jedynie skinął głową w odpowiedzi i spojrzał na starca, który ze szklanego naczynia wyciągał drugą kostkę holograficzną.
WSPÓLNOTA CASBINU
-To oszustwo! - wszystkie głowy obróciły się w kierunku, z którego dochodził pełen oburzenia okrzyk - Wyniki losowania były z góry ustawione, by upokorzyć Wielkie Królestwo Północy, monarchię, która jako jedyna ma prawo do przywództwa nad całą planetą!
-Czemu nie jestem zdziwiony? - mruknął Cyrus na razie powstrzymując się od interwencji i mając nadzieję, że przywódcy krajów załatwią sprawę między sobą
-Jesteś głupi Svalbard! - wrzasnął mężczyzna, jakiego Stadlober zidentyfikował jako Kanclerza Wspólnoty, Kevina Rentsoca - Przed chwilą sam przyznałeś, że nie może być mowy o oszustwie i zgodziłeś się na taką formę losowania!
-Ale właśnie zmieniłem zdanie! - twarz monarchy była równie purpurowa, co jego zabawny płaszcz - Żądam powtórzenia losowania! Tym razem uczciwie!
-Nie zgadzam się! - otyły Lord Conner może prześcigał pozostałych członków kłótni ilością krwi nabiegłej do twarzy, ale w jego głosie nie było słychać nawet połowy ich zdecydowania - My zostaliśmy wylosowani jako pierwsi i tak ma zostać, inaczej...
-Inaczej co!? - teraz Król Wielkiego Królestwa Północy naprawdę był wyprowadzony z równowagi, a sposób w jaki wymachiwał nożem, jakiego przed chwilą używał przy jedzeniu, jednoznacznie wskazywał na to, iż jest gotów z niego skorzystać również w innym celu - Czy ty, wyspiarski, gruby psie właśnie mi grozisz!? Jak śmiesz oślizła kupo morskiego szlamu!
-Cóż, masz więcej uroku niż ja. - Cyrus uśmiechnął się krzywo do Victorii jednocześnie zastanawiając się czy trafił na prawdziwą misję dyplomatyczną czy to jakiś durny program holonetowy, gdzie sprawdzają jak ludzie zachowają się w różnych idiotycznych sytuacjach nie wiedząc, że te w rzeczywistości są ustawione - Aha, miecza świetlnego używamy w ostateczności. - zażartował
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Emma Lost » 7 Mar 2010, o 11:59

"Jeju jaki cyrk..." pomyślała Emma. Nie wiedziała czy może zacząć się śmiać, a miała na to ogromną ochotę, gdyż inaczej nie potrafiła zareagować na takie zachowanie. "To mają być przywódcy? Jak dzieci! To ja się już nie dziwię, że mają tu problemy...". Powstrzymywała się jednak od głośnego wyrażania swej opinii, tym bardziej, że odkąd tu jest, dzieje się tyle nieprzewidywalnych rzeczy, że nie wiedziała czy z tej niepozornej kłótni nie wybuchnie coś poważniejszego, dlatego wolała zachować ostrożność i swoje uwagi dla siebie.
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 7 Mar 2010, o 13:24

Vuul miał identyczne odczucia co do zaistniałej sytuacji co jego przyjaciółka, lecz w przeciwieństwie do niej nie był choć w najmniejszym stopniu zdziwiony. Wszak poświęcił wiele ze swojego wolnego czasu na wizyty w Senacie, by poprzez zwykłą obserwację dokształcić się w zakresie polityki Nowej Republiki. Niestety, pomimo że większość senatorów jest raczej w ogólności dobra to jednak ich sposób myślenia jest bliższy do doktryny Sithów niż Jedi. Zazdrość, pożądanie władzy oraz strach przed jej utratą to główne, choć raczej utajone, motywy jakimi kierują się politycy zasiadający w Senacie. Całe szczęście znajduje się tam parę osób, która zdaje sobie sprawę z misji jaką powinna spełniać - przykładem może być delegacja z planety Dac, z której szefem udało się młodemu Wookiee parokrotnie spotkać.
Tak więc młody Jedi stał obok swojego mistrza i z uwagą obserwował kłócących się polityków starając się wykorzystać ten pozorny zamęt by lepiej poznać rządzących planetą Casbin.
- "Ciekawe jak to załatwi mistrzyni Healey..." - przemknęło mu przez myśli. Nie odczuwał on niepokoju przed tym, że może coś pójść nie tak, więc uwaga Cyrusa a propos użycia miecza świetlnego wywołało u niego lekkie rozbawienie...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez David Turoug » 7 Mar 2010, o 13:49

Victoria choć nie była zwolenniczką stanowczych, czy wręcz agresywnych działań, szybko podjęła decyzję o tym jak uspokoić władców trzech państw. Spokojnie wstała ze swojego miejsca i uniosła rękę. Nie przyniosło to skutku, wiec wspomagając ton głos Mocą, donośnie powiedziała:
- Jeżeli troje dostojnych władców nie potrafi dojść do ładu i porozumienia, które z państw mamy odwiedzić jako pierwsze, to wątpię aby nasza misja cokolwiek tu wskórała. Bez ustępstw z każdej z trzech stron, nie da się dojść do porozumienia. W przeciągu godziny opuścimy waszą planetę nie niepokojąc dostojne rody przez najbliższe dziesiątki lat, chyba, że dojdziemy do porozumienia.
Po tych słowach Healey jakby nigdy nic usiadła na swoim miejscu i sięgnęła po czarkę z wodą, przyglądając się zamilkłym przywódcą państw. W końcu pierwszy głos zabrał Kevin Rentsock (Kanclerza Wspólnoty Casbinu).
- A wiec dobrze. Jaki dostojnik demokratycznego państwa potrafię ustąpić innym - tu wymownie przerwał, a po 2-3 sekundach ironicznie dodał - mniej rozwiniętym państwom. Wspólnota Casbinu może jako ostatnia przyjąć wysłanników Rady Jedi.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 13 Mar 2010, o 13:30

Cyrus był niemal przekonany, że zaraz władca Wielkiego Królestwa Północy, król Harald VIII Svalbard, krzyknie oburzony, iż to on chce przyjąć przedstawicieli Nowej Republiki, ponieważ to jego państwo jest tym najbardziej rozwiniętym na planecie. Na szczęście nie doszło do tego, a monarcha ponownie usadził swoje uszczęśliwione cztery litery na krześle. Stadlober podziękował w duchu Mocy za to drobne udogodnienie, szepnął Victorii słowo uznania, a sam powstał skupiając na sobie uwagę wszystkich biesiadników.
-Myślę, że kwestia kolejności, w jakiej odwiedzimy państwa Casbinu została ostatecznie rozwiązana. - powiedział donośnym, lecz spokojnym głosem - Przypomnę, żeby nie było wątpliwości, najpierw wybierzemy się do Zjednoczonych Księstw Archipelagów, następnie do Wielkiego Księstwa Północy, a na końcu odwiedzimy Wspólnotę Casbinu. Przypominam, że kolejność ta nie ma żadnego, powtarzam: żadnego, znaczenia dla tego jak będziemy traktować poszczególne państwa. Mam też nadzieję, że te wizyty pozwolą nam zbudować nić współpracy między Casbinem i Nową Republiką, a także zakończyć niegasnące spory na planecie. Dziękuję.
Fragment o zakończeniu sporów nie spodobał się szczególnie królowi Haraldowi VIII, ale Cyrus nie miał zamiaru przejmować się jego despotycznymi i wojowniczymi zapędami, które mogły pogrążyć całą planetę w średniowieczu. Miał też nadzieję, że wreszcie ta "impreza" się skończy...

Zakwaterowano ich w dużym domu nad brzegiem oceanu, którego fale delikatnie obmywały niemal biały piasek. Kiedy przelatywali nad wyspą, Cyrus spostrzegł, że większość plaż pokryta jest kamieniami, więc tym bardziej ucieszyło go, że trafił im się prywatny kawałek nadającej się do relaksu. Nie spodziewał się dwutygodniowego urlopu, leżenia na słoneczku i popijania drinka z palemką, ale chociaż pół godziny pływania mogłoby się trafić...
Śmigacz wylądował za domem, do którego prowadziła wąska ścieżka oświetlona płonącymi pochodniami, których ogień rozjaśniał ciemności nocy, a jednocześnie nadawał tej scenie nieco surrealistycznego wyrazu. Karłowate drzewa owocowe porastające całą wyspę przypominały tutaj czające się w mroku potwory z dzieciństwa. Jednocześnie jednak białe ściany willi oraz jasne lampy umieszczone w bezpośrednim jej sąsiedztwie sprawiały, że wydawała się jeszcze przytulniejszym miejscem niż widziana z powietrza. Ostatni bezpieczny bastion w krainie straszydeł. Dobre, pomyślał Cyrus i lekko uśmiechnął się pod nosem. Dojrzawszy to, Victoria spytała wzrokiem o co chodzi, ale pokręcił jedynie głową dając do zrozumienia, że to nic ważnego.

-Mam nadzieję, że się państwu tutaj podoba. - powiedział siwiejący mężczyzna ubrany w nienagannie odprasowane ubranie kamerdynera - Zaprowadzę państwa do ich pokojów, żeby mogli państwo złożyć bagaż, a następnie pokażę dom.
Lokaj. Dali nam własnego lokaja na tydzień. Są społeczeństwem o wyraźnym podziale na warstwy społeczne, z których najważniejszą jest arystokracja i pewnie dla nich to oczywistość. Idę o zakład, że w kuchni ktoś już nam szykuje kolację, którą poda jeszcze ktoś inny. Bogowie, nie zdziwię się jeśli obsługi będzie tu więcej niż gości...
-Jutro czeka państwa wyprawa na jedną z naszych wspaniałych podwodnych farm, gdzie uprawiamy wodorosty. - powiedział lokaj pokazując im niewielką przystań, którą Cyrus wcześniej przegapił - Znajdą tutaj państwo sprzęt do nurkowania oraz szybkie motorówki.
-Dziękujemy ci, Harry. - odparł Stadlober - Faktycznie wspaniały dom, a z ciebie jeszcze wspanialszy przewodnik. Nie obrazisz się jeśli jednak pójdziemy już spać? to był ciężki dzień poprzedzony ciężką podróżą.
-Oczywiście, sir. - odpowiedział skinąwszy się lekko - Drogę do pokojów już państwo znają. Życzę miłej nocy. - tymi słowy się pożegnał i odmaszerował w swoim kierunku
-Wow... - mruknał Cyrus - Co myślicie o tym wszystkim? Zwykła, arystokratyczna uprzejmość ze strony Pierwszego Lorda czy może próbuje nas "urobić", byśmy wspierali jego racje?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez David Turoug » 14 Mar 2010, o 01:32

Victoria również była zmęczona kilkugodzinna podróżą oraz powitaniem jakie zgotowali im przedstawiciele trzech państw Casbinu. Healey pomimo iż wolała lesisty Yavin przyznawała w duchu, iż niezwykle pięknie wygląda ocean w świetle jakiegoś lokalnego satelity. Z rozmyślań wyrwały ją pytania Stadlobera.
- Myślę, że Lord Sidney Conner chce zrobić na nas dobre wrażenie. - odparła kobieta - Mimo to oddanie do dyspozycji lokajów i tym podobnych jest chyba w tradycji owego państwa. Nie do końca powinniśmy podejrzewać Sidney'a o próbę przekabacenia nas na swoją stronę. Być może chcą być po prostu grzeczni wobec gości... A co do uczty powitalnej i pierwszych spostrzeżeń... Wydaje mi się, iż mogłoby dojść do porozumienia między kanclerzem Wspólnoty Casbinu Kevinem Rentsockiem, a Lordem ZKA Sidneyem Connerem. Niestety władca Wielkiego Królestwa Północy, król Harald VIII Svalbard, jak na monarchę przystało wolałby sam panować nad całym Casbinem, niż być członkiem jakiejś Rady Generalnej złożonej z przedstawicieli każdego z państw. Możemy mieć z nim największe kłopoty. Musimy mieć pewność, że każde z naszych działań polepszy obecną sytuację na planecie. W żadnym wypadku nie możemy być powodem do rozpoczęcia otwartej wojny między trzema krajami...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 16 Mar 2010, o 16:38

- Zgadzam się z mistrzynią - odezwał się Vuul - Szczerze mówiąc nie zdziwiłbym się wcale gdyby jeszcze dziś pojawił się u nas w odwiedziny lord Conner z planem jakiegoś przekupstwa. Może nie przyjdzie i nie powie wprost, że za naszą przychylność da nam takie a nie inne zaszczyty, ale będzie to zapewne dosyć wstydliwe do nie przyjęcia, przy czym będzie nas lekko do czegoś zobowiązywało... Wszak arystokracja uwielbia takie gierki w niedomówienia. Może się też pojawić jakiś wróg lorda, który będzie chciał nas wykorzystać w grze o większe wpływy. Z drugiej jednak strony może się mylę i nic się nie wydarzy - jedno jest jednak pewne - musimy uważać na wszystko co mówimy by nas przypadkiem źle nie zinterpretowano.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 16 Mar 2010, o 17:59

-Dobrze jest mieć przyjaciół, gdy jest się wśród ludzi, którzy w każdej chwili mogą się okazać wrogami.
Poprzez słowo "wróg" Cyrus nie miał na myśli takiego przeciwnika, jakim było Imperium Galaktyczne dla Republiki czy nie spodziewał się, by musieli użyć mieczy świetlnych broniąc się przed przywódcą któregokolwiek z państw, ale w polityka jest grą o twardych regułach - dla nich, w obecnej sytuacji, jeszcze twardszych niż normalnie.
-Myślę, że nie ma sensu dłużej siedzieć. - wznowił po chwili - Wszyscy powinniśmy dobrze wypocząć...


Zjednoczone Księstwo Archipelagów
Pierwszy dzień wizyty


Pierwszy Lord Sidney Conner nie zdecydował się przybyć i nurkować na plantację wodorostów razem z Rycerzami Jedi. Wymówił się ważnymi sprawami państwowymi i gorąco przepraszał jednocześnie zarzekając się jak bardzo żałuje, iż nie będzie mógł tego czasu spędzić z wysłannikami Nowej Republiki.
-Jasne... - Cyrus skomentował to mówiąc szeptem do ucha Victorii - Pewnie nie mają tak wielkiego kombinezonu, żeby w niego wszedł... Albo po prostu boi się wody...

Przebrali się w kombinezony, które ściśle przylegały do ciała - najwięcej problemów miał z tym wielki, włochaty Wookie, ale ostatecznie i Vuul wszedł w strój. Rozdano im też specjalne maski, które odfiltrowywały tlen z wody i pozwalały na swobodne oddychanie pod jej powierzchnią. Na razie jednak musieli dopłynąć do miejsca, gdzie znajdowała się największa plantacja wodorostów w okolicy - do tego zaś potrzebowali szybkiej, lekkiej motorówki, jaka już na nich czekała. Stadlober uśmiechnął się widząc entuzjazm Emmy, jaki pojawił się na jej twarzy, gdy zobaczyła te diabelnie szybkie maszyny.
Kiedy zaś dotarli na miejsce, musiał przyznać sam przed sobą, że trzeba było zjeść mniej na śniadanie. Podróż była błyskawiczna, ale prędkość, z jaką pokonywali fale podrzucające łódkę w górę, sprawiła, że Rycerz Jedi musiał zanurzyć się w Mocy, by zmusić swój żołądek do posłuszeństwa.
-Plantacja znajduje się trzydzieści metrów pod nami. - wyjaśnił sternik motorówki - Trzeba zanurkować. - na koniec zauważył odkrywczo
-Co to za cień, o tam, pod wodą? - spytał Cyrus pokazując dziwny kształt ręką - Jakieś podwodne zabudowa...
-Już po nas! - wrzasnął sternik i przesunął manetkę prędkości do oporu starając się uciec od tajemniczego cienia. Cyrus zdecydowanie nie należał do zwolenników tak gwałtownych przyspieszeń, więc sięgnął Mocą to układu kontroli prędkości i sprowadził ją do poziomu "0".
-O co chodzi? - chwycił mężczyznę za ramię domagając się wyjaśnień
-To piraci! Pływają pod wodą i atakują plantacje! Nigdy nie zostawiają świadków!
Rzeczywiście, dziwny kształt przybrał formę olbrzymiej manty i wyraźnie się wynurzał. Problem w tym, że najwyraźniej miał zamiar staranować małą motorówkę...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 17 Mar 2010, o 01:47

Vuul nie wiele myśląc naciągnął na "twarz" maskę i wyskoczył za burtę, choć wiedział że w niedalekiej przyszłości będzie tego żałował. Doszedł jednak do wniosku, że lepiej się przemęczyć susząc futro niż utonąć gdyż zwlekało się z opuszczeniem pokładu motorówki. Gdy znalazł się w wodzie odruchowo sięgnął w kierunku miecza świetlnego, lecz nie wyciągnął go wiedząc, że pod wodą nie zadziała.
- Do zapamiętania - przemknęło mu przez myśli gdy odpinał od kombinezonu do nurkowania długi nóż, który jest jego standardowym wyposażeniem - Omijać z daleka planety, na których są większe zbiorniki wody oraz zmodyfikować miecz.
Łódź podwodna piratów faktycznie staranowała motorówkę, lecz na szczęście najwyraźniej wszyscy poszli w ślady młodego wookieego i również opuścili jej pokład. Następnym krokiem na jaki zdecydował się Vuul było złapanie jakiejś odstającej od kadłuba części i oczekiwanie na rozwój wypadków.
- Ciekawe jak idzie reszcie - pomyślał dając się ciągnąć przez maszynę piratów.
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez David Turoug » 17 Mar 2010, o 17:35

Victoria do ostatniej chwili znajdowała się na pokładzie łodzi pod banderą Zjednoczone Księstwo Archipelagów. Gdy doszło do kolizji, wyskoczyła wysoko w górę, wspierając się Mocą. Ku zdziwieniu sternika, który służył za przewodnika członkom Zakonu, Healey wylądowała na... olbrzymiej łodzi, której kształty przypominały ogromną mantę. Nie czekając długo kobieta sięgnęła po swój miecz świetlny tworząc 30 centymetrowy otwór w dachu maszyny. Chwilę później ponownie wykonała skok, chowając miecz świetlny pod kombinezon. Potężna manta mimo dziury, zanurzyła się, a Victoria wylądowała w wodzie.
- Mam nadzieję, że mała prysznic trochę ostudzi działania tych piratów...
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Emma Lost » 19 Mar 2010, o 16:43

Emma podekscytowana możliwością płynięcia tak szybką motorówką i planami nurkowania jeszcze dobrze nie zdążyła się nacieszyć sytuacją, gdy ta zmieniła się o 180 stopni. Wyskoczyła, trochę odruchowo, za Vuul'em, choć bardzo szybko uświadomiła sobie, że pływanie nie jest jej mocną stroną. W połączeniu z zaskoczeniem i lekką paniką, gdy dotarło do niej, że daleko jej do mistrzostwa w utrzymywaniu się na powierzchni wody, zaczęła wykonywać na początku chaotyczne ruchy, co jakiś czas wpadając całkowicie pod powierzchnię. "Najpierw się utrzymać," pomyślała. Dopiero potem, gdy już odzyska równowagę, będzie mogła myśleć co dalej i o ewentualnym nurkowaniu z resztą grupy. "Matko, jaka ja jestem głupia!" powiedziała sobie w myślach, gdy dotarło do niej, że może pomóc sobie Mocą. Choć trudno jej było w takich warunkach się wyciszyć, Emma była na tyle już "zaawansowana", że łączenie z Mocą i umiejętność odpowiedniego wykorzystywania jej przychodziła jej znacznie szybciej i lepiej niż na początku jej kariery Jedi. Gdy uspokoiła swe ruchy i spokojnie utrzymywała się na powierzchni, rozejrzała się za resztą, gdzie są i co należy zrobić dalej.
Awatar użytkownika
Emma Lost
New One
 
Posty: 256
Rejestracja: 18 Paź 2008, o 15:18

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 27 Mar 2010, o 22:05

Victoria nie mogła wiedzieć, że w chwili rozszczelnienia kadłuba, momentalnie włączały się systemy bezpieczeństwa na okręcie podwodnym. Uszkodzoną powierzchnię momentalnie pokryło silne pole energetyczne, które zatrzymywało wodę na zewnątrz kadłuba - działało to na tej samej zasadzie, co podwodne miasta na Naboo. Krótko mówiąc, prysznica dla piratów nie było, zaś działanie Jedi, miast ich ostudzić, jedynie rozwścieczyło jeszcze bardziej.
Okręt podwodny, jak zwrotny by nie był, nie zawróci w miejscu. Kręcenie się w kółko piratom nie przypadło do gusty, więc postanowili się po prostu wynurzyć i wystrzelać przeciwników z pokładu okrętu podwodnego. Cyrus tylko na to czekał.
Chwycił się kadłuba jednostki, po czym wskoczył na jego środek, gdy na zewnątrz pojawili się piraci. Dwóch z nich ciął w powietrzu i tuż po dotknięciu metalowej powierzchni stopami, a trzeciego wypchnął do wody. Spojrzał w kierunku pozostałych Jedi i krzyknął w ich stronę.
-Abordaż! Kto ostatni na mostku ten ślamazara! - po czym zniknął we włazie okrętu...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Jack Welles » 28 Mar 2010, o 14:51

Vuul wynurzając się, parsknął wypluwając ogromną ilość wody. Podczas zanurzenia w jakiś sposób zerwała mu się z twarzy maska, przez co nałykał się mnóstwo słonej wody.
- Jak ja nie znoszę pływania... - warknął pod nosem w swoim rodzimym narzeczu rozglądając się wokół. Nagle dostrzegł dryfującą Emmę, która nie wyglądała o wiele lepiej od niego samego. Podpłynął więc do niej, po czym wbrew protestom dziewczyny odholował ją do kadłuba łodzi podwodnej. Następnie pomógł jej się wspiąć na niego.
- Niezłe zamieszenie - stwierdził z kwaśnym uśmiechem, po tym jak sam się wdrapał - Nie pozostaje nam chyba nic innego jak pójść w ślady mistrza... Damy przodem. - dodał ironicznie się kłaniając w pas i wskazując właz...
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Jack Welles
Gracz
 
Posty: 2552
Rejestracja: 31 Gru 2008, o 21:04
Miejscowość: Olsztyn

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez David Turoug » 28 Mar 2010, o 15:39

Mimo młodzieńczego i nieco nieprzemyślanego okrzyku Cyrusa, Victoria w ogóle nie śpieszyła się z dostaniem na pokład pirackiej łodzi. Wolała spokojnie dopilnować, czy nic nie stało się Emmie i Vullowi i czy spokojnie staną na pokładzie wrogiej maszyny. Tuż po tym jak dziewczynka i wookie wskoczyli do środka, Healey odnalazła ich przewodnika.
- Idzie pan z nami? - spytała Jedi.
- Nie... Muszę o wszystkim zameldować Lordowi Sidney'owi Connerowi. To niedopuszczalne, aby nasi goście musieli borykać się z takim niebezpieczeństwem. - rzekł mężczyzna, po czym ciszej dodał - Byłbym jednak zobowiązany, gdybyście skopali tyłki tym piratom.
Chwilę później z kieszeni kamizelki wyciągnął jakiś niewielki, gumowy przedmiot, który następnie zmienił się w ponton. Przewodnik powoli ruszył w stronę brzegu. Victoria jeszcze raz omiotła wzrokiem okolice i nie wykrywając żadnego nowego niebezpieczeństwa udała się na pokład pirackiej maszyny.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Casbin*] Misja dyplomatyczna

Postprzez Peter Covell » 2 Kwi 2010, o 17:33

Działanie Cyrusa było jednak uzasadnione - zdawał sobie sprawę z tego, że z jego uczniami wciąż pozostaje Victoria, podczas, gdy on sam mógł oczyścić z piratów pomieszczenie, do którego wskoczył. Nie było ich wielu - raptem dwóch i to mocno zaskoczonych, lecz nie miał zamiaru ryzykować postrzelenia Emmy czy Vuul'a.
Chwilę po tym, jak przepołowił nieprzyjaciół i zgasił energetyczną klingę swojego miecza świetlnego, za plecami usłyszał lądowanie reszty towarzyszy. Z korytarza okrętu podwodnego dochodziły hałasy i krzyki, zaś chwilę później dołączył do nich dźwięk syreny.
-Zanurzamy się. - powiedział Cyrus spoglądając na automatycznie zamykający się właz nad ich głowami - Myślę, że w obecnej sytuacji najlepiej będzie się przebić na mostek. Jeśli będzie taka możliwość, oszczędzajcie życia naszych nieprzyjaciół...
Ponownie uruchomił miecz świetlny. Ułamek sekundy później do charakterystycznego buczenia jego klingi dołączyły kolejne trzy - Victoria, Emma i Vuul również byli gotowi. Stadlober pchnięciem Mocy wyważył drzwi na korytarz...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Następna

Wróć do Archiwum

cron