W całej bazie rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk alarmu. Z koszar zaczęło wybiegać kilkunastu szturmowców, a w całej bazie zrobił się niemały chaos. Gdy Akar odmówił odpowiedzi na pytania Akara, ten zamachnął się na niego pięścią, ale sekundę później był już po drugiej stronie baraku, gdyż Marill Verg`iss`tea użył Mocy by cisnąć nim o ścianę. Nie minęło kolejne pół sekundy, gdy dobył miecza świetlnego, odbijając dwa blasterowe bolty, które posłali strażnicy.
- Teraz musimy znaleźć w papierach, gdzie więziony jest kapitan Michael Grant. - rzekł stanowczym tonem Chiss, szybko przeglądając dokumenty leżące na biurku imperilnaego oficera. Po minucie znalazł. - Niestety trzymają go w izolatce, na końcu garnizonu. Musimy się tam dostać. Desmondzie, rozkuj Akara. A Ty Akarze, jeżeli wolisz blastery niż miecz, zabierz broń któremuś z leżących szturmowców.
Następnie troje członków Zakonu wybiegło z budynku. Rycerz Jedi nie miał już na sobie hełmu szturmowca, jednak dalej korzystał z E-11, by nie zdradzać, iż przybyli ze Świątyni na Coruscant. Ponadto Verg`iss`tea nie wspomniał swym uczniom, iż ma co raz bardziej złe przeczucia. Ktoś nadchodził...
*****
Do budynku, gdzie jeszcze przed chwilą miał zostać zdezaktywowany Harvos, wpadło trzech szturmowców. Pierwszy rzut oka na wnętrze dał im odpowiedź, kto był winny za masakrę oficera i techników. Nie czekając dłużej otworzyli ogień, w stronę droida, licząc na to, że go zniszczą.
*****
Chaos panujący w bazie pozwolił Dagosowi spokojnie przekroczyć bramę wejściową. Jednak "nietykalność" nie trwała dłużej. Jeden ze strażników, na 20-metrowej wieży, zauważył kroczącego przez środek placu, blisko dwumetrowego Twi'leka. Szybko sięgnął po karabin snajperski i oddał strzał w kierunku Rycerza Jedi.
*****
Tajemniczy patrol, wracający z pustyni Ambrii, wkroczył na betonowy trakt. Ich dowódca, ubrany w ciemną zbroję oraz płaszcz z kapturem, słysząc alarm w bazie mocno wyforsował się do przodu. Już od kilku minut czuł, że w garnizonie znajdują się osoby o nieprzeciętnych umiejętnościach. Nie ukryli swej aury, pozwalając na to, by bez problemu ją wykrył. Teraz już był pewien, w bazie byli członkowie Zakonu Skywalkera...