Content

Archiwum

[Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się w miejscach nie mających swoich osobnych, specjalnych działów.

[Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Republika » 12 Wrz 2010, o 18:57

Akcja przenosi się z: [Endor] Baza szkoleniowa pilotów Nowej Republiki

"Miecz Wolności" mknął w nadprzestrzennym tunelu od dwóch godzin. Załoga nie znała jeszcze miejsca, którego współrzędne wprowadzono do komputera nawigacyjnego, zaś jakiekolwiek informacje dotyczące nadchodzącego zadania były ściśle tajne i dostęp do nich posiadał jedynie kapitan okrętu. Ich kopia spoczywała bezpieczna w sejfie w kajucie kapitańskiej - na wypadek, gdyby dowodzenie musiał przejąć ktoś inny, jeszcze z nimi niezaznajomiony.
Louis Carbon przebywał w swojej kajucie, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Jedno spojrzenie na niewielki ekranik pozwoliło mu stwierdzić, że stoi przed nimi wyraźnie zaniepokojony bosmanmat Clarkson - jeden z najlepszych łącznościowców, jakich Nowa Republika miała w swoich szeregach. Ku zazdrości kolegów, wróżono mu świetlaną przyszłość we flocie. Wiadomo było, że człowiek ten niezwykle rzadko decyduje się na prywatną rozmowę z dowódcą, więc fakt, że stał teraz przed drzwiami pierwszego oficera był raczej dość dziwny.
Clarkson jeszcze raz zapukał do drzwi, tym razem nieco głośniej. Postanowił, że jeśli Carbon go nie wpuści, odejdzie i zapomni o całej sprawie.

******

Anya poprawiła poduszkę pod głową i przerzuciła stronę książki - drukowanej, bo takie lubiła najbardziej. Lewa noga zwisała jej ze skrzydła X-Winga, na którym leżała, zaś Kavis Sega nie byłby sobą, gdyby przepuścił taką okazję.
Bezszelestnie zbliżył się do koleżanki z eskadry i pociągnął ją za stopę. Anya krzyknęła cicho i odruchowo przykleiła dłonie do zimnego metalu skrzydła.
-Co to za spanie na myśliwcu, pani pilot? - zapytał Sega szczerząc się w uśmiechu.
-Jeszcze jeden taki numer i obdzieranie ze skóry będzie tym, o czym będziesz marzył, gdy dorwę cię w swoje ręce.
-Pani, widzę, lubi na ostro!
-Gdybyś nie był wyższy stopniem... - pogroziła mu Anya siadając
-Wiem, wiem... regulaminy... zawsze możemy się ukrywać, kochanie.
-Wariat - kobieta przewróciła oczami rozbrojona beztroskim podejściem do życia zastępcy dowódcy eskadry.
Kavis nie zdążył jednak jej odpowiedzieć, bowiem zbliżyła się do nich twi'lekanka, Aglaa Trualin. Jej lekku drgały nerwowo zdradzając podniecenie ich właścicielki.
-Podobno mamy brać udział w kontrnatarciu - powiedziała konspiracyjnym tonem. - Uderzamy na Bandomeer! Tak mówi załoga!
-Rozkazy są tajne - przypomniał Sega. - Poza tym, za każdym razem przychodzisz z wiadomością, że lecimy na Bandomeer. Tak ci spieszno zginąć?
-Rozmawiałam z koleżanką mechanika, który znowu ma brata w dziale zaopatrzenia, gdzie znajomy tamtego zajmował się...
-No tak, zapomniałem, że ty zawsze masz "pewne" źródło informacji. W wywiadzie kariery to ty byś nie zrobiła, Aglaa.
-Znowu Bandomeer? - zapytał Raymond Collishaw pojawiając się znikąd. - Który to już raz? Czwarty czy piąty?
-Jesteście niemili! - z niemal dziecięcym okrzykiem oznajmiła najmłodsza pilot w eskadrze.
-A ty naiwna - mruknął Raymond, po czym zawołał pozostałych Piorunów. - Hej, wy! Znowu "lecimy na Bandomeer"! Co o tym myślicie? Czy tym razem Aglaa ma rację czy znów się myli?
Image
Awatar użytkownika
Republika
New One
 
Posty: 104
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:07

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 12 Wrz 2010, o 19:34

Sev obudził się w swojej kajucie. Zaspany Vultan ziewnął ciężko, po czym powoli otworzył oczy. Jeszcze przez chwilę widział rozmazane plamy, lecz zamrugał nerwowo i rozejrzał się.
-W sumie to dali mi nawet niezły pokój.
Pomyślał Ross w chwili gdy czujnym wzrokiem rozglądał się po sterylnie czystym pomieszczeniu.
Chwilę później sięgnął po mundur i ubrał się. Zabrał plecak z apteczką, broń, komunikator i w sumie całą resztę tych kilku przedmiotów które posiadał, po czym wyszedł z kajuty.
Vultan, lekko zdenerwowany spojrzeniami tych którzy nie mogli oderwać wzroku od jego dziwacznie wyglądającej łepetyny ruszył przed siebie. Osobiście statek bardzo mu się podobał, nigdy wcześniej nie widział piękniejszego... Być może dlatego, że nie za bardzo interesował się statkami. Wolał stać na twardym gruncie, niż podróżować w przestrzeni, ale cóż. Jak mus to mus.
Sev pomyślał że w sumie ciekawie byłoby przejść się po statku i rozejrzeć do momentu aż dostaną jakieś sensowniejsze informacje o celu ich podróży.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Andy Calius » 13 Wrz 2010, o 17:38

Nagłe wezwanie na okret nie podobało się pierwszemu oficerowi. Zdążył tylko dowiedzieć się od kapitana lakonicznie o akcji bojowej. Ostrożności nigdy nie za wiele. Niekoniecznie szpieg ale jakiś dureń przez radio mógł zdradzić cel i istnienie akcji. Oficer dał wiadomość o pełnej gotowości, tylko jedna zmiana pozostała w swoich kajutach. Po sprawdzeniu gotowości udał sie do swojej kajuty. Wkrótce później rozległo sie pukanie do jego drzwi.

Carbon wstał z fotela. Był zdziwiony, jeszcze nikt poza kapitanem nie odwiedzał go w jego kajucie. Zdenerwowanie Clarksona zaciekawiło Luoisa. Gdy łącznościowiec pukał po raz drugi Carbon otworzył drzwii i gestem zaprosił młodego bosmanmata.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Ester » 13 Wrz 2010, o 18:02

"Miecz Wolności" spory kawałek czasu temu wszedł w nadprzestrzeń i jak na razie nie zapowiadało się by miał z niej wyjść. Po dosyć długim zastoju na Endorze chyba postanowiono wreszcie rzucić ich na front. Ostatnie wolne godziny Hawkeye postanowiła wykorzystać na przegląd swojego myśliwca. W gruncie rzeczy nie było potrzebne, bowiem mechanicy Nowej Republiki znali się na rzeczy. Jednak grzebanie w swojej maszynie stanowiło swoisty rytuał - robiła to zawsze przed wylotem. Dodawało jej to pewności i pozwalało się skupić przed walką, a czekała ich niewątpliwie, w przyrodzie wszak nic nie ginęło. Zatrzasnęła z hukiem klapę prawego górnego silnika, klucz wrzuciła do schowka i usiadła po turecku na skrzydle przysłuchując się zabawom Kavisa i rozmowie, która zaczęła się toczyć wśród pilotów. Kiedy przyszła Aglaa zeskoczyła ze swojej maszyny i podeszła do X-winga Bailo, gdzie oparła się o burtę słuchając rewelacji Twi'lekanki.
- Dajcie dziewczynie spokój. - rzekła spoglądając na Segę i Collishaw'a - Jeśli chce, niech węszy po statku. Nie dowie się raczej gdzie lecimy, ale może natrafi na inną ważną rzecz, z bardziej wiarygodnego źródła niż "kolega brata siostry koleżanki ze szkoły oficerskiej". Niemniej jednak skądś te pogłoski muszą się brać. Co powiecie na małe zakłady na temat tego gdzie planują nas wyrzucić? Ktoś ma mądrzejszą propozycję niż Bandomeer, panie i panowie?
Image

Ester "Hawkeye" Harrison

"You know, sometimes I amaze even myself."
Awatar użytkownika
Ester
New One
 
Posty: 42
Rejestracja: 11 Sie 2009, o 19:19

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 13 Wrz 2010, o 18:27

Znudzony już ciągłym zwiedzaniem statku, Sever ruszył w końcu do hangaru... Myśliwce nie były czymś co specjalnie wzbudzało jego zachwyt, aczkolwiek zawsze spoglądał na nie z zaciekawieniem, a to dlatego, że sam pilotem nigdy nie był, i rzadko miał okazję podziwiać to cudo techniki.
Ross od razu przyuważył grupkę osób, które rozmawiały o czymś zawzięcie. Z zaciekawienie skierował się w ich, oraz myśliwców, stronę. Jego oczy wędrowały ze statku na statek, aż w końcu zatrzymały się na wysokiej, brązowowłosej dziewczynie. Jedyne co zdołał usłyszeć to:
"... Ktoś ma mądrzejszą propozycję niż Bandomeer, panie i panowie?"
Sev wbił się z odpowiedzią swoim przyjaznym głosem:
-Może ja znam odpowiedź, panie i panowie!
Wszyscy obecni spojrzeli się w tym momencie na Vultańskiego przybysza.
-Jestem Sev, żołnierz i medyk polowy. Wiem to i owo.
Odpowiedział na ich pytające miny, lecz był pewien że zamiast jego imienia, bardziej interesuje ich tajemniczy cel wyprawy.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Ester » 16 Wrz 2010, o 15:31

Czekała na odpowiedź odpowiedź od któregoś z Piorunów, ale udzielił jej jegomość który wędrował po hangarze i najwyraźniej został przyciągnięty przez rozmowę pilotów. Vultan przedstawiający się jako polowy medyk i żołnierz. Ester spojrzała zaciekawiona na Seva. Podczas podróży ze swoim mentorem miała kilka razy okazję zobaczyć Vultan, ale nigdy nie rozmawiała z żadnym z nich. Zawsze była zaintrygowana kiedy poznawała nową, nieznaną sobie rasę Galatyki. Uśmiechnęła się do medyka i skinęła głową.
- Witamy, panie Sev, ja jestem Hawkeye Harrison. - nie musiała mówić czym się zajmuje. Lotniczy kombinezon mówił sam za siebie. - Zatem zechcesz nam uchylić rąbka tajemnicy? - zapytała uprzejmie. Piloci zwykle nieufnie traktowali ludzi "z zewnątrz" swojej eskadry, zwłaszcza jeśli chodziło o informacje. Ona nie miała jednak podobnych zahamowań. Jeśli Vultan coś wiedział, należało to z niego wyciągnąć. Była też świadoma tego, że każda informacja ma swoją cenę. Rzadko zdarzało się by ktoś, posiadający takie wieści dzielił się nimi tak po prostu, z potrzeby serca.
Image

Ester "Hawkeye" Harrison

"You know, sometimes I amaze even myself."
Awatar użytkownika
Ester
New One
 
Posty: 42
Rejestracja: 11 Sie 2009, o 19:19

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 17 Wrz 2010, o 14:29

Ross uśmiechnął się łobuzersko po czym zmierzył swymi ciemnobrązowymi oczami pannę Harrison od stóp do głów. Na jej pytanie nie odpowiedział od razu, przez chwilę zastanawiając się nad tym co powiedzieć. Lecz w końcu rzekł.
-Hawkeye? Ciekawe, zaprawdę! Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo o imieniu takim jak te! A uwierz mi, zapamiętałbym je.
Sev przyjrzał się dziewczynie dokładniej, a jego wzrok spoczął na naszyjniku.
-Jak masz naprawdę na imię?
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Ester » 19 Wrz 2010, o 21:26

Nie wzdrygnęła się, ani nawet nie zmieniła pozycji czując na sobie wzrok Vultana. Wciąż stała spokojnie. W końcu jego wzrok spoczął na naszyjniku. Mały srebrny smoczek z niebieskim oczkiem. Inne bestia, widniała z kolei na dziobie pobliskiego X-winga. Wężowe, poskręcane ciało ze skrzydłami przyciśniętymi do boku, groźnie szczerzące kły. Nietrudno domyślić się do kogo należała maszyna.
- Tak większość mnie tu woła, panie Sevie, nie wątpię, że oryginalnie. A na cóż ci me imię? Czemu jest tak istotne? - zapytała, krzyżując spojrzenie z nieznajomym. Przyglądała mu się badawczo. Intrygujący gość. Może faktycznie coś wiedział, choć może to był zgrabny blef?
Image

Ester "Hawkeye" Harrison

"You know, sometimes I amaze even myself."
Awatar użytkownika
Ester
New One
 
Posty: 42
Rejestracja: 11 Sie 2009, o 19:19

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Conrad Calius » 21 Wrz 2010, o 10:49

Młodszy z braci Caliusów stał oparty o swoją maszynę i od dłuższej chwili przysłuchiwał się rozmowy najpierw Kavisa a teraz tego piechociarza. Uśmiechnął się i kręcił cały czas głową, widząc jaką uwagę przyciąga pani pilot u płci przeciwnej.
-Cześć Ester kim jest twój hmm...- tu z lekkim politowaniem spojżał na piechociarza i jakby przeżuwając jakieś określenie dokończył - rozmówca?- NIe miał nic do piechoty Republiki nawet czuł szacunek do oddziału który ratował Jedi i jego brata na Zatruxi, tracąc przy tym bahaterów, ale sposób rozmawy i ukłucie zazdrości sprawiło że mimo woli wydawał się nieuprzejmy.
Image
Awatar użytkownika
Conrad Calius
New One
 
Posty: 60
Rejestracja: 14 Kwi 2009, o 20:09

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Republika » 21 Wrz 2010, o 18:38

-Właśnie, panie Sev - wypowiedzi koleżanek i kolegów z eskadry podchwycił Kavis. - Dowiemy się w końcu co to też za informacja, jaką pragniesz się z nami podzielić czy jedynie przyszedłeś powdzięczyć się do pięknych kobiet, których w piechocie brakuje?
Sega, nie przestając się szeroko uśmiechać, podszedł do Ester i objął ją ramieniem jakby chcąc "zaprezentować" wspomniane wcześniej przez siebie "piękne kobiety".

******

-Sir!
Clarkson, wyprężywszy się jak struna, stanął na baczność i zasalutował służbiście. Kiedy oficjalnych powitań i protokołu stało się zadość, łącznościowiec wszedł do kajuty pierwszego oficera.
-Sir, nie wiem do kogo powinienem się z tym zgłosić - zaczął niepewnym tonem. - Być może to nic poważnego, a jedynie mój błąd, więc nie chciałem z tym iść od razu do kapitana, ale... ale wydaje mi się, że ktoś nieustannie wysyła sygnał namierzający...
Image
Awatar użytkownika
Republika
New One
 
Posty: 104
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:07

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Andy Calius » 22 Wrz 2010, o 20:00

-Jesteś tego pewien?- zapytał zanim uświadomił sobie, że tak dobry radiooperator nie mógł się pomylić. Nie czekając na odpowiedź zarzucił na siebie płaszcz mundura i wyszedł ze swojego pokoju mówiąc
-Idziemy do kapitana. Musisz mu wszystko powtórzyć, nie ma tu mowy o jakiejkolwiek pomyłce, to bardzo poważna sprawa. - krótko wyjaśnił. Louis był pełen podziwu dla Clarksona, ale każda sekunda zagrażała pomyslności misji. Kapitana był na mostku tam więc się udali.

-Sir mamy niepokojące informacje- powiedział cicho do kapitana widząc kilka zaciekawionych spojżeń, dodał - Czy możemy o tym porozmawiać na osobności? -
Wyszli we trójke do najbliższej pustej kajuty
-Potuczniku Carbon proszę mi to zaraz wyjaśnić- powiedział surowo kapitan
-Bosmanmat Clarkson, wybitny łącznościowiec kilka minut temu doniósł mi o sygnale wysyłanym z naszego okrętu. Może to być zdaniem Clarksona sygnał naprowadzający. -zaczął od wyjaśnienia sytuacji Carbon.
- Uznałem że jakiekolwiek oznaki zarówno zakłócenia ciszy radiowej jak i ryzyko zagrożenia misji są realne więc zawiadamiam Pana, i prosze o zezwolenie na odpowiednie procedury na wypadek działalności wrogiego wywiadu. -tu zwrócił się do Clarkosona - Jak wyglądają te przekazy, opowiedzcie o tym Clarkson- zapytał
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 23 Wrz 2010, o 13:25

Vultan podniósł lekko brew słuchając tych pełnych niechęci do "piechociarza" słów. Spojrzał na mężczyznę który objął ramieniem Ester.
-Mógłbyś się chociaż przedstawić panie pilocie.
Powiedział swoim niezwykle uspokajającym, przyjaznym głosem.
-A co do kobiet w piechocie.. Znajdą się tam i piękne.
Uśmiechnął się tajemniczo, zmierzył jeszcze drugiego towarzysza Ester, Caliusa po czym jego badawczy wzrok znów spoczął na brązowych oczach dziewczyny.
-Wracając do naszej rozmowy. Chciałem znać twe imię gdybyśmy w jakimś dziwnym zbiegu okoliczności spotkali się na polu bitwy. W końcu życie żołnierza jest krótkie, a ja lubię wiedzieć, koło kogo umieram.
Wszystko to mogło zabrzmieć dość dziwnie, lub tajemniczo. Jednak łagodny głos i beztroska mina Vultana sprawiała że człowiek mógł czuć się bezpiecznie. Jedynie oczy mężczyzny były inne, cały czas czujne...
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Ester » 23 Wrz 2010, o 20:02

Ku zaskoczeniu Kavisa nie odsunęła się, nie odtrąciła, ani nie zdjęła stanowczym ruchem jego ręki jak miała w zwyczaju robić to dotychczas. Zaczynała przywykać do jego "zaczepek" w takim, jak i w słowym stylu. Zaskoczyła ją też nieco ostra reakcja Conrada, ale mogło to po prostu wynikać z samego faktu, że zaczepia ich gość, najpierw machając cukierkiem przed nosem, a potem chowając go do kieszeni.
- Panowie, spokojnie. Nie jesteśmy w koreliańskiej mordowni. - upomniała nieufnych kolegów i nieznajomego. Oparła się lekko o Kavisa i spojrzała na Seva. Przez chwilę miała straszną ochotę palnąć coś patetycznego w stylu "Umierasz za Republikę, głupi nerfie!" ale przegnała szybko tą myśl. W końcu, bądź co bądź, to oni byli Republiką, czyż nie? Zresztą od patetycznej mowy dymnej mieli Carbona.
- Panie Sevie, proponuję mały układ. Zwykle nie dzielę się chętnie swoim imieniem, ale ci je zdradzę, jeśli ty wyjawisz nam gdzie lecimy i jakie masz na to dowody. - szczerze mówiąc, to nie wierzyła specjalnie w to, że Vultan powie im coś konkretnego. Mógł rzucić nazwę jakiejś zapomnianej planetki na Odległych Rubieżach i dodać, że "jego informator wolałby zostać nieujawniony" co w sumie było równoznaczne z kolejnym "lecimy na Bandomeer!". Co do jej imienia to była akurat prawda. Gdy podróżowała z Roskiem, a potem sama, zdążyła narobić sobie już wrogów, zwłaszcza wśród osób nie aprobujących jej metod pracy. Przezwisko "Hawkeye" zyskała nie tylko przez celne oko. Była wybredna, nie brała pierwszej lepszej roboty z brzegu, stawiała twarde warunki i miała swoje własne zasady. Skąd mogła wiedzieć, kim tak naprawdę jest Vultan? Ester nie popadała w paranoję, ale wolała zachować ostrożność.
Image

Ester "Hawkeye" Harrison

"You know, sometimes I amaze even myself."
Awatar użytkownika
Ester
New One
 
Posty: 42
Rejestracja: 11 Sie 2009, o 19:19

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Republika » 30 Wrz 2010, o 12:37

-Przekazy w sumie nie wyróżniają się niczym nadzwyczajnym, sir - powiedział Clarkson nerwowo przyglądając się własnym butom. - Właściwie to na pierwszy rzut oka przypominają raczej zwykły biały szum, ale jeśli dokładniej przyjrzeć sygnałowi to można dostrzec pewien wzór.
-Wzór? - zaskoczony kapitan uniósł brwi w wyrazie zdziwienia. - Na pewno nie jest to jakaś awaria urządzenia nadawczego?
-Taka była moja pierwsza myśl, sir - odparł łącznościowiec. - Widzi pan, kapitanie, gdyby to była awaria, urządzenie najpewniej wysyłałoby zapętlony sygnał, ten zaś zmienia się w ramach jednego schematu. Nie jestem żadnym deszyfrantem, ale jestem pewien, że kod ten nie należy do zbyt skomplikowanych, a ten kto go wysyła opiera się raczej na założeniu, że...
-Chwila, chwila! - dowódca okrętu uniósł obie dłonie na wysokość twarzy. - Czy pan właśnie powiedział, że wysyła go ktoś, a nie coś?
-Właściwie to nawet wiem, z której konsoli na mostku jest on wysyła...
-Wie pan!?
-Oczywiście, wszystko wskazuje na to, że oficer uzbrojenia nieustannie wysyła prosty kod rejestrujący i przekazujący nasze aktualne położenie.
-Carbon, idziemy tam - kapitan był wściekły. - Zdrajca na okręcie... Weźmiemy po drodze dwóch marines na wypadek, gdyby tamten stawiał opór. A pan, panie Clarkson, poczeka tutaj...

******

Kavis był równie zaskoczony reakcją Ester, czy raczej jej brakiem, jak ona sama. Spodziewał się raczej tradycyjnego uderzenia łokciem w bok czy też próby przewrócenia go na ziemię, a już na pewno zaczepnej odzywki podsumowującej jego wypowiedź. Nic takiego się jednak nie stało i Sega musiał przyznać, że właściwie podoba mu się sytuacja, w jakiej się znalazł. Bliska obecność Ester pozwalała mu nawet przeżyć fakt, że jakiś zawszony piechociarz próbował rozmawiać z pilotami myśliwskimi.
-Mówię wam, że to na pewno będzie Bandomeer - po raz kolejny powtórzyła Aglaa nie zwracając uwagi na przebieg dyskusji.
-Za młoda jesteś, żeby coś wiedzieć... - mruknął Raymond uważnie przyglądając się piechociarzowi spod półprzymkniętych powiek. - Powiesz nam co wiesz czy mam cię kopnąć w rzyć na oczach własnego przełożonego?
-Ja nic nie widzę - natychmiast odparował Sega uśmiechając się szeroko. - Pewna młoda, piękna pani pilot obecnie przesłania mi cały świat i nie będę niczego widział!
Image
Awatar użytkownika
Republika
New One
 
Posty: 104
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:07

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Andy Calius » 30 Wrz 2010, o 13:41

Carbon nie był zdziwiony reakcją kapitana. Jedyne co go zaskoczyło to gniew. Dowódca powinien być opanowany. nie umkneło też Louisowi, że sam Clarkson też mógł byc podejżany i wrabiać oficera. Szczerze mówiąc dla łącznościowca mogło to byc o wiele prostsze niż dla oficera uzbrojenia.
Na razie postanowił zatrzymać to przemyślenie dla siebie i w trakcie przesłuchania powiedzieć o tym swojemu przełożonemu.
Mimo tego ostrożności nie mogło być nigdy za wiele i Carbon wszedł na mostek zaraz za kapitanem i dwoma marines. Cała załoga na widok kapitana zasalutowała, wielu zdziwiła przemiana nastroju dowódcy.
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 17 Paź 2010, o 23:04

Jednocześnie, w tej samej chwili do słuchawki przymocowanej na głowie medyka przyszła wiadomość. Piloci słyszeli tylko niewyraźne, lekko podniecone szepty wydobywające się z owej słuchawki. Chwilę później, gdy Sev w skupieniu wysłuchał wiadomości, odezwał się do reszty.
-Musicie mi wybaczyć, pilne sprawy czekają! Czas umierać za Republikę!
I z tajemniczym uśmieszkiem odpowiedział przez komunikator.
-Tak, już ruszam, sir!
Po czym dobiegł w stronę wyjścia z doków.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Republika » 21 Lis 2010, o 22:07

Piloci Eskadry Piorunów powiedli wzrokiem za odchodzącym piechociarzem, a na ich twarzach malowało się przede wszystkim zdziwienie, czasem politowanie dla tego dziwnego osobnika.
-To by było na tyle, jeśli chodzi o "wartościowe" informacje - podsumował Kavis Sega. - Dlatego właśnie nie ma sensu rozmawiać z lądowymi: wiedzą tylko który koniec karabinu skierować w stronę nieprzyjaciela i jak pociągnąć za spust, a są przy tym zarozumiali, aroganccy i beznadziejnie głupi. Cholerne trepy.
-A ja mówię wam, że lecimy na Bandomeer - po raz nie wiadomo który powtórzyła Aglaa.
-Nudna jesteś - mruknął Raymond machnąwszy przy tym ręką. - Jestem przekonany, że skierują nas do eskortowania jakiegoś "cholernie ważnego" konwoju powolnych statków transportowych.
-Właściwie, obawiam się, że Ray może mieć rację - powiedział Kavis z niechęcią odsuwając się od Ester, której sylwetkę obrzucił szybkim spojrzeniem. - A ty, Hawkeye, jak myślisz? Rutynowy lot w charakterze eskorty czy może jakieś poważne zadanie?
-Mówię ci, Hawkeye, na pewno chodzi o Bandomeer - szybko rzuciła młoda twi'lekanka narażając się na karcące spojrzenia kolegów.

*******

Porucznik Gaeta, gdy tylko dostrzegł kapitana okrętu w towarzystwie Carbona, Clarksona i dwóch marines, natychmiast zrozumiał, że jego zdrada została wykryta i za chwilę zostanie aresztowany. Wiedział, że jakiekolwiek wytłumaczenia w niczym mu nie pomogą, bowiem jego wina była oczywista, a jedynym losem, jaki go czeka jest wyrzucenie przez śluzę. Nieciekawa perspektywa.
-Kapitan na mostku!
Wszyscy oficerowie wstali ze swoich miejsc w oznace szacunku, lecz kapitan ruchem dłoni nakazał im spocząć i wracać do pracy. Gaeta doskonale wykorzystał moment, który pozwolił mu wyprostować się bez zwracania szczególnej uwagi na swoje zachowanie. Zamiast jednak usiąść, jak pozostali, sięgnął pod swoją konsolę, spod której wyciągnął pistolet blasterowy. Szybkim ruchem wymierzył go w stronę kapitana i nacisnął spust.
Marines zareagowali niemal natychmiast. "Niemal" nie było jednak wystarczająco szybko i blasterowa błyskawica pomknęła w kierunku klatki piersiowej kapitana. Oficerowie na mostku na moment zastygli w bezruchu, zbyt zszokowani, by ruszyć na pomoc rannemu dowódcy. Nim jednak ktokolwiek zdążył krzyknąć, dwaj żołnierze posłali w kierunku Gaety wiązki ogłuszające i zdradziecki porucznik runął na ziemię.
-Niech ktoś wezwie medyka! - krzyknął jeden z nich, jednak krótkie spojrzenie na ranę wystarczyło, by stwierdzić, że kapitan jest równie martwy, co asteroida.
Carbon właśnie otrzymał niespodziewany awans na dowódcę "Miecza Wolności".
Image
Awatar użytkownika
Republika
New One
 
Posty: 104
Rejestracja: 16 Mar 2010, o 17:07

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Tren Dinmaar » 21 Lis 2010, o 22:24

Vultanin przechodził właśnie w stronę mostku, zastanawiając się jakie to polecenie ma zamiar wykonać, oficer nie sprecyzował. Kazał tylko przyjść... Nagle usłyszał strzały!
Chwila ciszy i krzyk:
-"Niech ktoś wezwie medyka!"
Sev zerwał się na równe nogi biegnąc na mostek. W momencie gdy wbiegł do środka, zamarł w bezruchu spoglądając na stygnące ciało kapitana.
-Cholera!
Zaklnął, po czym podbiegł do ciała, zdjął z pleców jego nieodłączną torbę z medykamentami, lecz było już za późno... Nic nie mogło już pomóc, strzał był precyzyjny.
-To już koniec...
Powiedział cicho, a w jego głosie dało się czuć nutkę zawodu. Nie chciał przyjąć do wiadomości że nie uda mu się uratować kapitana. Lecz fakt leżał tuż przed nim. Z martwymi, otwartymi oczami.
Główna postać:
Image
Postacie poboczne:
Image
Image
Image
Awatar użytkownika
Tren Dinmaar
New One
 
Posty: 347
Rejestracja: 6 Maj 2010, o 00:08
Miejscowość: Bydgoszcz

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Andy Calius » 23 Lis 2010, o 15:06

Carbon przez chwilę stał jak zaklęty. Widział jakby w zwolnionym tempie jak Kapitan upada na ziemi, jego oczy były teraz zimne jak zawsze. Jedynie wyraz twarzy, determinacja z mieszaniną zdziwienia na twarzy dowódcy dała Louisowi czas na szybkie myślenie.
-Panowie -zwrócił się do oficera dyżurnego i innego niższej rangi - zanieście ciało Kapitana do jego kajuty. - dokończył i zwrócił się do Marines - tego zdrajce i zabójce zanieście do celi, przeszukajcie dokładnie, czy nie ma jakiejś ukrytej broni albo trucizny. - Carbon w oczach miał malujący się spokój. Zachował zimną krew. - Zaraz pójdę go przesłuchać. Chce żeby był przy tym Clarkson.- wydał komendę i odwrócił się do załogi mostka - Przejmuje dowodzenie nad okrętem. Zachować cisze radiową i kontynuować lot. - po czym wziął mikrofon i poprosił o łączność wewnętrzną na całym okręcie
-Mówi Louis Carbon tymczasowy dowódca Miecza Wolności. Na naszym okręcie znajduje się zdrajca- zakomunikował - został już schwytany i osadzony w celi. Chce żebyście wiedzieli, że nasz kapitan nie żyje. Zginął w obronie idei Republiki. Lecz mimo tego nie wycofamy się. Nie damy się zastraszyć i staniemy przed zadaniem jakie dała nam flota i Republika. Nie będzie litości dla zdrajców i zabójców. Proszę zachować spokój i wrócić do swoich obowiązków. - tu wyłączył mikrofon i rzucił na koniec. - To samo dotyczy załogę mostka Proszę poprosić drugiego oficera. Niech przejmie wachtę.- po tych słowach wyszedł z mostka i udał się w stronę przedziału więziennego.

Carbon wszedł do celi w towarzystwie Clarksona i dwóch marines.
-Zatajanie informacji nie przyniesie ci żadnej korzyści. Ostrzegam, że jeśli nie będziesz współpracować to zostaniesz przekazany Jedi - a oni na pewno wyciągną z ciebie prawdę i wszystkie nazwiska, twoją całą historię.- tymi słowami zaczął przesłuchanie
-Po pierwsze dlaczego? Dlaczego zdradziłeś i zabiłeś kapitana-
Postać główna
Image

Postacie poboczne

Nax Vardo MC 004
Louis Carbon
Etan Kovalsky

Postacie nieaktywne
Marcus Climek
Bal kote, darasuum kote, Jorso’ran kando a tome. Sa kyr'am nau tracyn kad, Vode an
Awatar użytkownika
Andy Calius
New One
 
Posty: 554
Rejestracja: 10 Lut 2009, o 20:54
Miejscowość: Warszawa

Re: [Nadprzestrzeń] Kontrofensywa Hydiańska

Postprzez Namredib » 2 Gru 2010, o 16:24

Kallbaca zaryczał głośno i przenikliwie, sam ryk był reakcją na dźwięki dochodzące z pomieszczenia. W wojsku służył naprawdę długo, toteż wiedział co tam może się dziać. Zerwał się i wyjąwszy kuszę zza pazuchy wbiegł na mostek. Po drodze pomrukiwał niewyraźnie i nieregularne odgłosy, rozumiane jedynie przez samego siebie. Wytężył wzrok i ujrzał leżącego na ziemi Kapitana. Już wiedział co się stało, a kątem oka widział też sprawcę.
Mruknął coś groźnego do ogłuszonego już napastnika i schował swą broń. Po usłyszeniu rozkazu Carbona chwycił delikwenta za ramię i razem z innym żołnierzem odnieśli go do celi. Wookiee nie mógł pojąć jak ktoś taki mógł znaleźć się obok Kapitana i zastrzelić go. Był zły i gdyby Gaeta się bronił, to niewątpliwe zastrzeliłby drania.
Image
Awatar użytkownika
Namredib
Gracz
 
Posty: 279
Rejestracja: 23 Maj 2010, o 11:10
Miejscowość: Gostyń

Następna

Wróć do Archiwum

cron