Content

Archiwum

[Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Księżycu Przemytników.

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 3 Sty 2009, o 19:40

W tym samym czasie...

* * *

- Koleś zdrowy, choć nieprzytomny. I nie do końca cały. - powiedziała Celessa, otwierając drzwi. Była bardzo blada, ale było to całkiem zrozumiałe. Wysiłek musiał być spory, a Hadyykowi wydawało się nawet, że jej oddech stracił swą gładkość i miarowość...
- Dziękuję ci, Celesso. - odparł, uśmiechając się, Gyar-Than Hadyyk. - Zrobiłaś również to, o co cię prosiłem?
- Tak. Gość, którego szukasz, nazywa się Borg Thyrne. - odpowiedziała Twi'leczka, nieco ściszonym głosem.
- Po raz drugi dziękuję ci, Celesso. Wyświadczyłaś mi ogromną przysługę.
- Drobiazg, Mistrzu. - odpowiedziała, po czym opuściła niewielkie pomieszczenie w celu skontaktowania się z uczniami Mistrza Jedi...

* * *

Ich rozmowę przerwał dobrze im znany pisk komunikatora Hadyyka, który natychmiast pojawił się w dłoni Davida Turouga.
- Wszystko gotowe, a nasz gość gotowy do podróży. - "przywitała" się z nimi Celessa. - Do zobaczenia pod Isalamirem. I nie wpakujcie się w żadną kabałę!
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez David Turoug » 3 Sty 2009, o 20:32

- Przyjąłem. Bez odbioru. - powiedział Turoug i wyłączył komunikator.
Peter szedł już na lądowisko, natomiast David udał się do kantyny. Miał nadzieję, że spotka się z dziewczyną, którą poznał przed wyjściem Hadyyka. Davida spotkało niesamowite Angie właśnie opuszczała lokal, co więcej to ona pierwsza skierowała do niego kroki.
- Cześć... Miałam dziwne przeczucie, że jeszcze się spotkamy.. - rozpoczęła
- Witaj - odparł Alderaańczyk, który miał równie dziwne przeczucia, iż dziewczyna posiada jakieś większe umiejętności niż urok...
Czyżby była wrażliwa na moc...? Jej aura jest bardziej wyczuwalna od innych klientów kantyny... - pomyślał Turoug
- Hej, zapomniałeś że tu jestem? Zamyśliłeś się...
- Oj przepraszam... Mam dla Ciebie wiadomość, zaraz opuszczam Nar Shaddaa i tak się złożyło, że mam wolne miejsce na statku. Jedynym problemem jest to, że bardzo szybko musiałabyś się spakować i pożegnać ze znajomymi.
- Nie ma sprawy. Daj mi 20 minut, no może pół godziny.
David skinął tylko głową, a następnie wszedł do baru. Wewnątrz już nikt nie pamiętał o 'rozróbie' z udziałem Hadyyka. Młody Jedi usiadł przy ladzie i zamówił 'czerwonego karła'. Popijając rozmyślał o dziewczynie i konsekwencjach związanych z jej zabraniem.
Jest ładna, młoda, wydaje się inteligentna, a na dodatek jej aura jest silniejsza niż u zwykłych ludzi... Tylko co powie Rada? Spotykam jakąś dziewczynę i po parunastu minutach znajomości zabieram ją na Coruscant. Turoug chyba zaślepiło ci mózg
Uczeń Hadyyka zamówił jeszcze jednego drinka, szybko opróżnił szklaneczkę i wyszedł z lokalu. Tam nie musiał długo czekać na Angie.
- Zastanawia mnie Twoja ufność, znasz mnie ledwo... - jednak nie dane było mu dokończyć.
- Moja intuicja, mówi mi że nie jesteś typowym zbirem z Nar Shaddaa. Zresztą, bez urazy, nie wyglądasz na jakiegoś osiłka, a wiedz o tym, że porządne kobiety przebywające na Księżycu Przemytników potrafią o siebie zadbać. A tak w ogóle co Cię sprowadziło na Nar Shaddaa?
- Eee interesy, musiałem załatwić parę spraw ze znajomym Rodianinem. Myślę, że kiedyś Ci opowiem. A teraz przyspieszmy, bo na statku, czeka na nas dwoje moich przyjaciół.

Gdy doszli do lądowiska, na którym znajdował się Isalamir Dave krótko rzekł:
- Mam jedną wielką prośbę, nie zadawaj zbyt wielu pytań... Szczególnie tych kłopotliwych.
Angie miała już coś odpowiedzieć, ale napotkała dość surowy wzrok młodzieńca i kiwnęła tylko głową. Jedyną postacią, która czekała przed Isalamirem była mistrzyni Celessa Mesotha. Gdy Dave wraz ze znajomą doszli do niej, Turoug miał już wyjaśnić sytuację, ale tym razem to jego uciszył karcący wzrok. Mimo to, po chwili rzekł:
- Ona naprawdę nie sprawi problemów. Mówiła, że chce się wyrwać z tego księżyca, na którym nie ma już rodziny, a pozostały tylko kłopoty. Będę jej pilnował.
Gdy weszli na pokład Dave szybko wszedł do kokpitu, a tam na siedzeniu pierwszego pilota siedział Covell.
- O widzę, że dziś Ty pilotujesz. Przywitaj się z koleżanką. To Angie - rzekł uśmiechnięty Turoug.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Peter Covell » 3 Sty 2009, o 20:54

-Cześć, Angie!
Peter przywitał się nie odrywając wzroku od jakiś wskaźników, nie przestawał też drapać się po głowie. W końcu zaklął cicho, acz z uczuciem i spojrzał na gościa.
Dopiero teraz do niego dotarło, że David sprowadził na pokład jakąś dziewczynę, której być tu nie powinno. Barowe znajomości z kobietami zdecydowanie nie pasowały do niego. Na co ty liczysz, kolego? pomyślał oceniając jej kształty, Szkoda, że blondynka, bo nic byś nie dostał...
-Poczekaj tu, słodziutka. - powiedział uśmiechając się i unosząc palec wskazujący do góry - Dave, możesz na chwilę do maszynowni?

-Co ty, do cholery, robisz? - zapytał Peter, gdy tylko znaleźli się sami - Ja rozumiem postawić drinka, przelecieć, ale żeby na pokład statku należącego do Jedi zabierać? Stary, co to za jedna?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez David Turoug » 3 Sty 2009, o 20:59

- Widać, że różnimy się na tym gruncie. Ponadto, kto powiedział, że chcę się z nią wiązać? Zresztą co tak nagle zacząłeś przypominać sobie o Jedi? Jakoś z Mistrzem Hadyykiem nie rozmawiałeś za bardzo jak członek Zakonu. Jeżeli chcesz to przypomnę Ci, iż Jedi służą pomocą innym i stają w obronie słabszych. Ta dziewczyna, straciła niedawno wujka, który notabene zginął po ciosie z miecza świetlnego. Może zwróciłeś uwagę, że wykonujemy tutaj zadanie związane z tymi napaściami? - zakończył Turoug, który ani na moment nie podniósł głosu, jednak dało się wyczuć w tonie jego wypowiedzi niemałą irytację.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Peter Covell » 3 Sty 2009, o 21:20

-I może bierzesz ją jako świadka w sprawie? - zapytał ironicznie Peter - Poza tym, powiedziałeś jej w ogóle, że zabierasz ją do Świątyni Jedi? - uniósł brwi - No właśnie... - pokręcił głową, gdy nie było odpowiedzi - Nie chcę moralizować, ale mieliśmy się w nic nie pakować, a kobiety z reguły oznaczają kłopoty... - westchnął głośno - Zresztą... Rób jak chcesz, ale niech mi się ta blondi nie kręci przy sterach... Aha... - teraz przypomniała mu się ważniejsza sprawa - Komputer sygnalizuje, że mamy gdzieś przeciek chłodziwa w hipernapędzie. Mógłbyś rzucić na niego okiem?
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez David Turoug » 3 Sty 2009, o 21:36

Ciekaw kto powiedział, że zabieram ją do Świątyni Jedi... - pomyślał David, a następnie odparł:
- Zobaczę na ten pieprzony hipernapęd. - odparł swym neutralnym tonem Turoug i odszedł. Gdy zerknął na urządzenie, przypomniało mu się jak ostatnio naprawiał generator napędu w transportowcu 'Omnis'. Teraz śmiał się z tej sytuacji, ale wtedy ryzykował życiem ponad 100 ludzi, których o mało nie zabił, wraz ze sobą.
Na pierwszy rzut oka nic nie dało się sprawdzić, jednak po użyciu diagnozera wiedział już wszystko na temat awarii. W jednym z kanalików wytworzyła się dziura.
Nieszkodliwe... Ten statek ma około 12 pakietów chłodzących, na których składa się m.in. po 4 kanaliki. Nawet jak z jednego wycieknie płyn chłodzący pozostanie 11 sprawnych...
Mimo to, David zdjął tylną pokrywę i z pomocą jonowego palnika oraz łatek ze stali mandaloriańskiej rozprawił się z usterką. Po wykonanej robocie wrocił do kokpitu:
- Awarii już nie ma, możemy startować. A Ty Angie chodź ze mną, muszę coś niecoś Ci wyjaśnić.
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Peter Covell » 3 Sty 2009, o 21:55

-Jasne... - mruknął Peter pod nosem
Były przemytnik usiadł w fotelu pilota i jeszcze raz sprawdził wszystkie systemy, a kiedy przekonał się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, uruchomił silniki podświetlne i poprosił o zgodę na start. Ponieważ byli jednostką należącą do Zakonu Jedi, była to jedynie formalność i niedługo potem znaleźli się w przestrzeni kosmicznej. Peter włączył autopilota i poczekał aż statek znajdzie się poza studnią grawitacyjną planety Nal Hutta. W tym czasie sprawdził jak czuje się ranny Sith, którego uleczyła Celessa, a także wprowadził dane skoku w nadprzestrzeń.
Kiedy byli już odpowiednio daleko od planety, chwycił dźwignię hipernapędu i pociągnął ją do siebie.
Gwiazdy zmieniły się w rozmazane linie...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez David Turoug » 3 Sty 2009, o 23:02

Gdy znaleźli się w pokładowym kambuzie, Angie spytała:
- Czyżbyś posprzeczał się ze swoim kolegą?
- Nie, tylko mały problem z silnikiem. Kolega bardzo lubi statki i chyba zmartwiła go ta awaria, więc dość burkliwie odpowiedział - odparł dość nieszczerze David
- Wydaje mi się, ze nie mowisz mi całej prawdy. Ba! jestem wręcz pewna, a Twoja wymówka naprawdę nie zdała egzaminu - powiedziała chłodno Angie.
Turoug nie spodziewał się, iż dziewczyna przejmie się zachowaniem Petera.
- No dobra. Po prostu mamy inne poglądy na temat dziewczyn spotkanych w kantynie. Ale nie o tym mieliśmy rozmawiać. Muszę wyjawić Ci parę rzeczy. Może będzie dla Ciebie szokiem, ale lecisz właśnie na statku Jedi, razem z trzema przedstawicielami Zakonu, mistrzynią Cellessą oraz dwoma uczniami Peterem i mną. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale tak jest w rzeczywistości - rzekł prosto z mostu Turoug.
Dziewczyna początkowo chciała roześmiać się z żartu Davida, jednak jego ton wypowiedzi wcale nie wskazywał na to, iż młody Jedi robi jakiś kawał. Gdy miała już coś powiedzieć, uczeń Hadyyka odpiął od pasa miecz świetlny i na krótką chwilę włączył go.
- A wiec to prawda. Jesteś Jedi... To niesamowite. - odparła Angie, jednak po chwili spochmurniała.
- Czy coś się stało? Nie przepadasz za nami?
- Mój wujek zawsze pokładał wielkie nadzieje z Republiką i oczywiście Zakonem Jedi, jednak nigdy nikt nie przysłał tutaj oddziału Rycerzy by choć w jakimś stopniu zrobili porządek na Nar Shaddaa. Co więcej sam potem zginął od takiej broni.
- Przykro mi. Mimo wszystko postaram się zmienić Twój obraz Jedi. Jest jeszcze jedna sprawa. Czy kiedykolwiek zauważyłaś, że w okół Ciebie dzieją się jakieś dziwne rzeczy, albo że masz jakieś niesamowite zdolności?
- Jestem zwykłą, przeciętną dziewczyną... Nie wiem czego ode mnie wymagasz. Szczerze mówiąc, co raz mniej podoba mi się ta rozmowa.
- Może jednak masz coś w...
- Intuicja. Często zdarzało mi się i zdarza podjąć trafny wybór. Bywały takie sytuacje, że np. będąc w gronie niezbyt przestrzegających prawo osobników, wychodziłam z danego pomieszczenia na jakiś czas przed feralnymi wydarzeniami jak bójki, po których ginęli ludzie. Udaje mi się unikać kłopotów. Oczywiście brzmi to zabawnie, bo każdy gdy widzi gęstniejącą atmosferę podczas rozmowy chce wyjść, ale ja wychodziła w spokojnych sytuacjach, by nazajutrz dowiedzieć się o czyjejś śmierci. No i całkiem łatwo udaje mi się wykryc kłamstwo. Ciężko mnie okłamać - mówiąc to groźnie pokiwała palcem wskazującym prawej ręki w stronę Davida.
- Hmm, to by się zgadzało. - mruknął pod nosem Turoug i szybko wyszedł z kambuzu, by udać się do pomieszczenia medycznego. Tam przewertował szafki i w końcu znalazł to co szukał - Miernik midichlorianów. Wrócił do Angie.
- Angie, czy mogłabyś położyć tu rękę? To tylko lekko Cię skaleczy.
- Nie wiem co kombinujesz, ale niech Ci będzie.
Dziewczyna położyła rękę na wskazanym miejscu, a elektroniczna igiełka bezboleśnie pobrała kropelkę krwi. Wynik, który się wyświetlił dał odpowiedź Turougowi.
- Czasem też moje przeczucia są trafne. Nieco ponad 5000 midichlorianów. Angie, usiądź.
- Cholera jasna, David skończ już te tajemnicze gierki Jedi. O co Ci chodzi? - zapytała Angie podniesionym głosem
- Spokojnie. Według moich przypuszczeń i wskaźnika midichlorianów jesteś wrażliwa na moc. Być może mogłabyś zostać Jedi. Te Twoje przeczucia, to nie intuicja, to Moc.
Dalszą godzinę David starał się udowadniać swoją rację, co w końcu przyniosło efekt. Resztę podroży spędzili na rozmowie o życiu prywatnym. Gdy mlody Jedi poczul lekkie szarpnięcie statku, wiedział że wyszli z nadprzestrzeni.
- Angie zaraz będziemy na Coruscant. Jeżeli możesz, nie mów nikomu, podkreślam nikomu o naszej rozmowie, w sprawie Jedi. Postaram się znaleźć dla Ciebie kwaterę i być może chwilową pracę. Tylko proszę nie mów nikomu o tych midichlorianach i Mocy.
- Dobrze, nie będę nikomu o tym mówić. Mam nadzieję, że co do tego zakwaterowania mogę Ci zaufać. Zresztą Alderaanczycy powinni trzymać się razem - odpowiedziała dziewczyna.

Akcja przenosi się na: [Coruscant] - Miasto
Image
Awatar użytkownika
David Turoug
Administrator
 
Posty: 5312
Rejestracja: 28 Wrz 2008, o 01:25

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 10 Sty 2009, o 14:05

A więc Gyar-Than Hadyyk pozostał sam na tym zwariowanym księżycu. Po raz kolejny działał na własną rękę - tak, jak lubił najbardziej. Mimo wszystko, z chwilą gdy jego uczniowie wraz z Celessą opuścili to miejsce, poczuł dziwne zawirowanie w Mocy, lekką, acz subtelną zmianę w jego własnej aurze. Nie miał pojęcia, co to mogło oznaczać. Postanowił się tym nie martwić.

Siedząc na wygodnym, choć brudnym i nieco podniszczonym fotelu, wspominał swoją walkę przed karczmą. Styl walki niedoszłego zabójcy był tak bardzo podobny... To nie mógł być przypadek. Po prostu nie mógł. Z chwilą ostatniego piruetu, rozwiały się wszelkie jego wątpliwości. Znał ten błąd. I to dobrze.

Z chwilą, gdy Celessa wyjawiła mu imię, zapłonęło ono w jego głowie jaskrawym, rzucającym się w oczy płomieniem. Borg.

Mimo że minęło ładnych kilka lat od czasu jego szkolenia, nigdy nie zapomniał tego wysokiego, silnego młodzieńca, nieco tylko od niego starszego. Zawsze trzymali się razem. Razem trenowali, razem śmiali się, razem rozrabiali, razem popijali, razem walczyli, ramię w ramię dumnie stawiając czoła swoim przeciwnikom. Borg był o wiele silniejszy i bystrzejszy od Hadyyka, prawdziwie podążał ścieżką Jedi. Nawet jego nauczyciele mówili, że aż bije od niego jasność. A jednak zdradził. Z chwilą ich pierwszej misji nie wahał się nawet zaprowadzić Hadyyka prosto do pułapki, którą sam na niego zastawił.

Borg.

Myśli nie układały się w logiczną całość w głowie Hadyyka. To po prostu nie miało sensu.

A jednak, musiał działać. Czuł, że musi choć spróbować zawrócić swojego dawnego przyjaciela z Ciemnej Ścieżki. A zdawał sobie sprawę z tego, że to on jest odpowiedzialny za falę morderstw Jedi na Nar Shaddaa.

Musiał działać.

* * *

Przebrawszy się w najzwyklejsze na świecie ubranie, a miecz świetlny chowając w kieszeni skórzanej kurtki, Hadyyk ruszył uliczkami księżyca. Z blasterem u boku, szedł w kierunku karczmy, w której narobił ostatnio sporo rabanu. Miał nadzieję, że jego czyn zwrócił uwagę pozostałych zabójców. Mistrz Jedi potrzebował teraz jak najbardziej zwracać na siebie uwagę, ale w taki sposób, by wyglądało to jednocześnie naturalnie...

Gdy otworzył drzwi karczmy, okazało się, że ruch panuje w niej taki jak ostatnio - tyle, że teraz znalezienie wolnego stolika graniczyło z niemożliwością. Szybkim krokiem podszedł do baru, nierozpoznany. Zamówiwszy szklaneczkę nophixu, stał przed ladą, popijając go w milczeniu.

Jego aura była silna, i Mistrz Jedi zdawał sobie z tego sprawę. Wykrycie było tylko kwestią czasu.

Coraz bardziej zagłębiając się w Moc, starał się opracować jakiś plan działania. Domyślał się, że tym razem przyjdzie mu się zmierzyć z o wiele większą grupą napastników.

Albo i nie...

* * *

Po dłuższej chwili, wciąż popijając drinka...

Mimowolnie wstrząsnął nim niezauważalny dreszcz, gdy poczuł kolejne zawirowanie Mocy. Tym razem o wiele silniejsze niż poprzednio...

Nadchodzili.

Bez słowa opuścił karczmę, zostawiając niedopitego drinka na ladzie.

* * *
Chwilę później...

Jak się okazało, wszystko było idealnie zaplanowane. Gyar-Than Hadyyk zdziwił się, że nawet w tym parszywym miejscu można znaleźć szczątki gościnności i uprzejmości. Nie musiał nawet wytężać wzroku, by rozpoznać miejsce, z którego nadejdzie atak...

Było ich czterech.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 13 Sty 2009, o 16:29

Gyar-Than Hadyyk szybko ocenił sytuację. Tym razem nie miał większych szans na wyjście cało z tego starcia. Jego przeciwnicy nie wyglądali na pokojowo nastawionych. Wszyscy obserwowali go uważnie, niby posągi tkwiąc w jednej pozycji: w szerokim rozkroku, z lewą ręką odkrywającą poły czarnego płaszcza, demonstrując wyraźnie miecz świetlny, oraz z prawą, spoczywającą na jego rękojeści. Nie ulegało wątpliwości, że ci byli o wiele lepiej wyćwiczeni od ostatniego oponenta Mistrza Jedi. Ryzyko było ogromne, lecz gra była warta świeczki. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę...

Chwilowo tracąc kontakt ze światem, w bezgranicznym skupieniu skumulował całą Moc jaką udało mu się wyczuć w jego okolicy. Wyobraził sobie, że cała ta Moc została wykorzystana do zamroczenia jego przeciwników, i zapragnął z całego serca, by tak właśnie się stało. Jak się okazało, midichloriany spełniły jego prośbę, posłusznie ukierunkowując kumulującą się w Hadyyku Moc tam, gdzie powinna... Jego głowa eksplodowała potężnym bólem, a świat zaczął nieznośnie wirować, przybliżać się i oddalać... Mistrz Jedi dobrze wiedział, czym to się skończy, musiał więc działać szybko.

- Musicie rozbroić mnie i zabrać mnie do Borga. - powiedział słabnącym głosem, wciąż wyraźnie.
- Musimy rozbroić cię i zabrać cię do Borga. - powtórzyli chórem zabójcy. Lecz ostatnich ich słów Hadyyk już nie usłyszał. Pozbawiony przytomności runął ciężko na ziemię, a z nosa popłynęła mu cienka strużka krwi. Ostatkiem sił udało mu się zobaczyć zbliżające się w jego stronę buty jego przeciwników...

Potem była już tylko ciemność.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: [Nar Shaddaa] Na tropie Taerusa

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 18 Sty 2009, o 00:36

Jakiś czas później, gdzieś na Nar Shaddaa.

Po skąpanych w półmroku korytarzach opuszczonego budynku echem roznosił się dźwięk kroków. Czyjeś ciężkie buty pewnie, brutalnie i bezlitośnie tłukły o zniszczoną posadzkę. Gdzieniegdzie słychać było ciche rozmowy - poza tym, panowała tu dzwoniąca w uszach cisza. Niejeden z rozmawiających wolałby ominąć to miejsce szerokim łukiem - nawet wśród morderców kryjówka Borga budziła nieuzasadniony strach, lęk przed tym, co bezgłośnie czai się w cieniu... Chociaż wszyscy dobrze wiedzieli, że poza nimi nie było w budynku żywej duszy. Ciemna Strona Mocy była tu wyjątkowo silna. Tym razem jednak coś zaburzyło jej zwykle niewzruszoną strukturę. Delikatną, acz subtelną zmianę w panującej tu aurze poczuli wszyscy.

Tak było już od dwóch bez mała dni.

* * *

- Naprawdę dziwi mnie, że Borg wciąż trzyma to ścierwo przy życiu. - dał się słyszeć czyjś niski, parszywy głos.
- Mnie też. Co on sobie do cholery wyobraża? - odpowiedział mu drugi.
- Nie mam pojęcia, ale ten parszywy Jedi tylko nam przeszkadza. Nie można było po prostu go zabić, tak jak resztę? Byłoby jednego skurwiela mniej! Ale nie, mamy mieć na niego oko! Ha! Dobre, kurwa, sobie...
- Dokładnie. Gdyby nie jego fanaberie, już dawno by mnie tu nie było...!

Nagle jednak rozmowa przerodziła się w głośne krztuszenie i rzężenie. Po dłuższej chwili dał się słyszeć dźwięk upadającego na ziemię ciała. I znowu.
Wreszcie jednak rozległ się głos, który niejednemu zmroziłby krew w żyłach.
- Borg będzie trzymał parszywego Jedi przy życiu dopóki będzie to uznawał za słuszne. - po tych słowach zapanowała długa, nieznośna cisza. - Gekh! - zawołał głos w ciemność.
- Już idę, Mistrzu! - odpowiedział czyiś głos. Dał się również słyszeć dźwięk szybkich kroków. - Słucham cię, Mistrzu.
- Jedi zbudził się wreszcie?
- Nie, Mistrzu. Śpi jak zabity.
- Kurwa! - zaklął straszny. - Źle. Musimy opuścić Nar Shaddaa.
- Czemu, Mistrzu?
- Wytęż mózgownicę, Gekh! Jedi dostali posiłki. Ten koleś, który śpi teraz w celu, jest Mistrzem Jedi. Znam go. Nie możemy go zabić tutaj. Zbyt wiele tu Jedi, na pewno wyczują co się święci. O jego śmierci nikt nie może wiedzieć - powtarzam, nikt!
- Zrozumiałem, Mistrzu. Powinniśmy odwiedzić Wookiech. Kashyyyk będzie idealnym miejscem na egzekucję, Mistrzu.
- Wreszcie gadasz z sensem! Wybierz jeszcze dwóch najlepszych i niezawodnych, polecą z nami. Potem będziemy musieli spakować manatki i spadamy stąd. Reszta zostaje na miejscu i kończy powierzone im zadanie. Zrozumiałeś?
- Tak, Mistrzu.

Jednak prawdziwy powód niezaplanowanej podróży był inny...

Gyar-Than Hadyyk przenosi się do [Kashyyyk] Śmierć we mgle.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron