Content

Archiwum

[Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Księżycu Przemytników.

[Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 12 Kwi 2012, o 09:20

Damek Vekkis przybywa z: [Nar Shaddaa] "Błyskotka"

Zabrak spiesznie przemierzał boczne uliczki Nar Shaddaa. Z każdą chwilą zbliżał się do doków, gdzie jedno z prywatnych lądowisk należało do jego ojca. Co jakiś czas Damek obracał się, by sprawdzić jak daleko ma za sobą pogoń. Dziwił się, że ktoś go jeszcze nie doszedł. Z jednej strony była to komfortowa sytuacja, jednak z drugiej nie wiedział co planuje Kalmarianin i spółka.
Będąc już w sektorze kosmoportu niespodziewanie został zahaczony przez zaćpanego rodianina. Nie należał on do ścigającego go gangu, ale skutecznie opóźnił ucieczkę. Co więcej na samym "zderzeniu" się nie zakończyło.
- Ty ura.. ur... urazić Trina! Wysk.. wyskakuj z kredytów! - charczał ledwo zrozumiałym basickiem obcy - Ty nie ma pieniądz, Tris kończy twoja życie! Szybko wybieraj.
Rodianin nie stanowił żadnej przeszkody dla rosłego Zabraka. Mimo to Vekkis musiał jakoś pozbyć się Trina. Żaden postój nie wpływał korzystnie na jego sytuację. W każdej chwili zza rogu którejś z uliczek mogła pojawić się Omwatianka bądź Weequay współpracujący z Kalmarianinem.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 12 Kwi 2012, o 12:54

Vekkis wybrał. Wibrosztylet ukryty w prawym rękawie momentalnie wysunął się, Zabrak w sekundzie ciął Rodianina na wysokości szyi po czym z impetem kopnął go w splot słoneczny. Małe zielone truchło odleciało na kilka metrów.

Damek przyspieszył kroku, czas, który poświęcił na bezsensowną wymianę uprzejmości z Rodianinem mógł za chwilę odbić się blasterowym promieniem w jego plecach. Skręcił w wąską uliczkę prowadzącą bezpośrednio do doków. Schował sztylet w rękawie, a po chwili jego dłoń spoczęła na chwycie DC-15s.

Przez moment jego myśli szalały szukając odpowiedzi na różne pytania. Czy zdąży? Co z ojcem? Czy hangar jest otwarty? Czego chcą łowcy i jak wiele zaoferował im Hutt?
Starał się opanować, utrzymać zimną krew w żyłach. Po kilku chwilach wbiegł w sektor, w którym tłoczyło się od przemytników. Nie zwracał uwagi na to, co dokoła. Biegł wprost do drzwi ojcowskiego hangaru.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 01:07

Damek decydując się na zabójstwo Rodianina, nie domyślał się jeszcze, że zlikwidował jednego z cyngli hutta Trolba. Co gorsza cały czas gdzieś w pobliżu czyhała na niego grupa Kalamarianina Nehdera, która była pod rozkazami innego hutta - Lordwy. Przestrzeń należąca do tej rasy wydawała się co raz mniej przyjazna dla Vekkisa.
Ucieczka oraz bieg przez alejki Nar Shaddaa nieco zmęczyły Zabraka. Tuż przed hangarem ojca zwolnił, by nie wzbudzać podejrzeń osób, które również prowadziły nocny tryb życia i przebywały w dzielnicy kosmoportu. Światła w obiekcie jeszcze się paliły co musiało oznaczać, że ojciec musiał coś majsterkować przy Nu-Shuttle. Jeżeli statek był gotowy do drogi to Damek nie mógł do końca obrazić się na los, który w ostatnim czasie, delikatnie mówiąc, nie rozpieszczał 31-latka.
Będąc niecałe dziesięć metrów od docelowego miejsca mężczyzna jeszcze raz dokładnie się rozejrzał, jednak nigdzie nie wypatrzył ani Kalmarianina, ani Omwatianki, Weequaya czy pary przygłupkowatych braci Josha i Gosha. Chwila postoju pozwoliła mu na podjęcie decyzji.

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 14 Kwi 2012, o 11:18

Spośród branych pod uwagę Zabraka opcji ucieczki tylko dwie wydawały się sensowne. Spotkanie z ojcem wyjaśniło by więcej niż samotna ucieczka, z drugiej jednak strony brak w okolicy ścigających go szumowin wzbudzał niepewność.

Co mi tam, kto nie ryzykuje, ten nie gra.

Damek pamiętał, że każdy z hangarów posiada system wentylacji na wypadek pożaru. To mogła być jego szansa.

Generalnie plan nie był jakimś fenomenem strategicznym. Postanowił przejść do tyłu w poszukiwaniu drabinki prowadzącej na dach, którą miałby dostać się w pobliże szybów, o ile pamiętał, te uruchamiały mechanizmy dopiero w momencie wystąpienia dużej ilości dymu i podniesienia temperatury w hangarze. Szybami chciał dostać się do kraty wentylacyjnej, a później, w zależności od sytuacji w środku, albo spokojnie wejść, albo ustrzelić łby łowców nagród.

Zanim ruszył rozejrzał się jeszcze kilkukrotnie w poszukiwaniu tych, którzy swoją obecnością zepsuli mu tak wspaniały, spokojny wieczór. Nie miał w pełni pomysłu co robić dalej, mógł uciec z planety sam lub z ojcem, na pewno kontakty starego Vekkisa pozwoliłyby na chwilę spokoju na Dantooine. Z drugiej jednak strony obślizgła szajka Huttów jest w stanie znaleźć ich wszędzie. Problemem może okazać się też statek, który, bądź co bądź, lata świetności ma za sobą.

Po chwili Damek oczyścił umysł, chwycił za blaster i pewnym krokiem ruszył poszukując miejsca ulokowania drabinki.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 11:45

Wybór młodego Zabraka wydawał się całkiem rozsądny. Jeżeli wszedłby do hangaru głównym wejściem, a wewnątrz znajdowaliby się Łowcy Nagród, nie miałby praktycznie żadnej szansy na pozytywne rozstrzygnięcie sytuacji. Przechodząc na tyły obiektu odnalazł drabinkę, po czym zaczął się po niej wspinać. Po kilku minutach był już w odpowiednim szybie.
Vekkisowi, który był rosłym osobnikiem swej rasy nie było łatwo w wąskim, kwadratowym przejściu. Dotarcie do drugiego końca zajęło mu zdecydowanie dłużej niż banalna wspinaczka po szczeblach durastalowej drabiny. Mimo późnej pory, Damek dostrzegł swojego ojca przy stole ślusarskim. Tłoczeniem odpowiednich podkładek i innych elementów mógłby zająć się droidy, jednak właściciel Nu-Shuttle zapewne czuł się pewniej i spokojniej samemu nadzorując wykonanie pewnych elementów.
Po kilku może kilkunastu minutach obserwacji Zabrak był zdecydowany zejść do ojca, gdy w końcu w hangarze pojawił się ktoś jeszcze. Niepewność trwała tylko parę sekund, gdy okazało się że był to zwykły robot taszczący pudło z nakrętkami.
- Jest już pierwsza w nocy czasu lokalnego proszę pana. - rzekł mechanicznie droid, stawiając pudło - Może udałby się pan na spoczynek?
- Jeszcze chwilę... - mruknął starszy Zabrak, próbując dopasować odpowiednie części modułu. Czas dalej działał na niekorzyść Dameka i jego ojca. Nawet jeśli grupa Kalmarianina nie zjawiła się przed nim, to cały czas istniało prawdopodobieństwo, że Hutt Lordwa nasłał na nich inną szajkę...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 14 Kwi 2012, o 12:46

Damek mocno zaparł się rękami o metalowe ścianki szybu, by mocnym kopnięciem wybić kratę oddzielającą go od lądowiska. Krata upadła z hukiem, a znajdujący się nieopodal robot wydał z siebie mocno zniekształcony przez moduły komunikacyjne krzyk.
- Spokojnie, to tylko ja. Ale za chwilę możemy mieć kłopoty!

Zabrak wylądował na podłodze i od razu pobiegł w stronę mechanizmów. Upewnił się, że wrota hangaru zostały zamknięte. To dawało kilka chwil spokoju dla omówienia sytuacji.

- Byłem w Błyskotce, - rzucił lekko podenerwowany do ojca - Lordwa wynajął kilku oprychów aby zajęli się nami i prawdopodobnie ładunkiem. Nie mamy wiele czasu. Mogą tu być w każdej chwili!

Chwycił torbę na narzędzia i jednym ruchem zsunął porozrzucane na stole klucze prosto do niej. Otworzył szafki i wyciągnął kilka zastępczych części do hipernapędu, cyfronotes z najnowszymi koordynatami bezpiecznych lądowisk i kilka fałszywych pozwoleń.

- Nie stój tak! Nie mam zamiaru gnić w pałacu Hutta ani być pożywieniem dla Rankora!
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 13:59

Dopiero po kilkudziesięciu sekundach Damek zwolnił swoje ruchy i dokładnie przyjrzał się ojcu. Jego mina była niezwykle ponura, nie dało się też nie zauważyć drżenia obu rąk oraz potu spływającego po czole Vekkisa seniora. Coś było nie w porządku.
- Przepraszam... - rzekł słabym głosem starszy z Zabraków, a sekundę później otrzymał strzał na wysokości lewej łopatki. Następnie zdarzenia potoczyły się lawinowo.
Ze statku Nu Shuttle wyszedł Kalamarianin Nehder wraz z Joshem i Goshem. To ten pierwszy odpowiadał za wystrzał w kierunku ojca. Niespodziewanie z szybku, z którego przybył Damek wydobyła się gibka Omwatianka, natomiast tylnym wejściem zaopiekował się rosły Weequay. Ten ostatni już miał na celu wytatuowanego faceta, jednak w ostatniej chwili zmienił swój cel, gdy droid postanowił się ruszyć, ratując tym samym życie jednego ze swoich panów. Niestety tym heroicznym działaniem, przypłacił dezintegracją.
Te urwane sekundy pozwoliły Vekkisowi na podjęcie działań. Choć trzy blasterowe bolty śmignęły mu koło głowy, miał jeszcze szansę na obronę. Vekkis w duchu mógł podziękować, że strzelcami okazali się Josh i Gosh.
- Durnie! Przestawcie broń na pełną moc. Wielki Lordwa nie chce już widzieć tego ścierwa. Mamy go unicestwić, a nie dostarczyć żywego! - ryknął niezadowolony Nehder - Zabić go!

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 14 Kwi 2012, o 15:03

- Nieee!

Zabrak krzyknął, kiedy ojciec osunął się na ziemię, nie było jednak czasu by zająć się rodzicielem, kiedy blasterowe pociski minęły jego na wpół mechaniczne ciało. Nie pozostawał dłużny, dłoń szybko wylądowała na spuście DC15-S, a odgłos blasterów przepełnił pomieszczenie, pięć strzałów poleciało w kierunku rampy na której stała trójka łowców. Damek wykonał to na tyle zmyślnie, by nie stać w miejscu, a na lekko zgiętych nogach balansować ciałem w kierunku ustawionych przy ścianie szafek. Wiadomo wszak, że w cel ruchomy trafić trudniej. W kilku prostych ruchach znalazł się za wywróconą szafką, oddając kolejne dwa strzały. Liczenie pocisków było dla niego pierwszym ćwiczeniem, którego wymagali Mandalorianie. Ze względu na swoją budowę blaster Dameka nie potrzebował magazynka, ładował się stale, jednak to ograniczało jego siłę do zaledwie siedmiu strzałów na sekundę. Nie był pewien czy trafił, strzelał lekko na oślep, kolejne trzy razy. Przetrząsał torbę w poszukiwaniu czegoś, co pomogłoby mu widzieć przeciwników. Niestety w torbie nie było żadnej broni, bo tej nie zdążył zebrać, ale udało mu sie wyciagnać metalową pokrywę, która była na tyle błyszcząca, że działała jak lustro. Z jej pomocą strzelanie było łatwiejsze.Oddał kolejne dwa, a później cztery strzały. W głowie miał też mały fortel, którego nauczył go martwy już ojciec. Jeśli walczysz wiecej niż z jednym przeciwnikiem spraw, aby wpadli w osłupienie. Nie był pewny, czy Omwatianka i Kalamarianin się na to nabiorą, ale tych dwóch idiotów, o ile jeszcze żyją, zmylić trudno nie jest.
Na przeciwko jego pozycji znajdowała się skrzynia z dymnymi granatami, które zostały po jakiejś nieudanej wymianie. Musiał się do nich dostać. A jedyną opcją 'kamuflażu' było odrzucenie torby z narzedziami w przeciwnym kierunku, licząc, że ta skupi uwagę napastników.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 15:35

Choć dla postronnego obserwatora pierwsza wymiana ognia nie trwała dłużej niż trzy sekundy, to dla walczących czas wydawał się dłużyć. Szczególnie dla Vekkisa, który musiał stawać w szranki w pojedynkę przeciw pięciu łowcom, z czego trzech było naprawdę groźnych.
Na szczęście Zabraka albo dzięki jego umiejętnościom pozbył się już dwóch, przygłupich osiłków Josha i Gosha. Jednak niewiele brakowało a zostałby skarcony przez Weequaya. Damek mógł zdziwić się jeszcze bardziej, gdy zdał sobie sprawę, iż obcy używa konwencjonalnej broni palnej na pociski. Jeden z nich otarł się o jego lewe ramię, czyniąc płytką, niegroźną aczkolwiek dość bolesną ranę.
Gdy w końcu zdecydował się zastosować fortel, zasypał go grad strzałów ze strony Kalamarianina Nehdera. Szef grupy był ewidentnie zdenerwowany utratą swoich osobisty bodyguardów, mimo ich niewielkiej wartości intelektualnej. Torba z narzędziami przeleciała przez pół hangaru lądując po przeciwnej stronie w stosunku do szafy z granatami. Vekkis miał nie więcej niż półtorej sekundy by biegiem dostać się do niej i spowodować eksplozję. Nawet jeżeli wyjdzie z tego bez szwanku, nie będzie to oznaczało końca rywalizacji, z trójką pozostałych Łowców Nagród.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 14 Kwi 2012, o 16:35

Damek syknął, kiedy pocisk rozdarł jego skórę. Rana piekła, on jednak starał się nie myśleć o tym, nie miał czasu by ją zaleczyć, nie miał także medykamentów, które mogłyby w tym pomóc. Co więcej, bardziej było mu szkoda kurtki niż własnego i tak już mocno pokiereszowanego ciała.
Kiedy ruch z torba udał się ruszył w kierunku szafy osłaniając się blasterowym ogniem, skoczył przetaczając się przez bark, przylgnął do skrzyni ulokowanej po przeciwnej stronie, szybko wyciągnął dwa dymne granaty i rzucił je w kierunku środka hangaru. Nie wiedział ile czasu minęło i co może zrobić dalej. Kiedy granaty wybuchły skorzystał z tego, że widoczność jest nikła i strzelił cztery razy w kierunku Weequaya. Postanowił postawić wszystko na jedna kartę.
- Od kiedy to, Kirir, pracujesz dla Huttów i w tak doborowym towarzystwie?
Wiedział, że w metalowej skrzyni nie znajdzie nic więcej, jednak była ona nie gorszą kryjówką niż poprzednio wywrócona szafka.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 14 Kwi 2012, o 19:14

Damek nie usłyszał jednak żadnej odpowiedzi. Potężny huk i wstrząs wywołały o wiele większe zamieszanie, niż granaty dymne użyte przez Zabraka. Vekkisowi zrobiło się ciemno przed oczami, miał problem ze złapaniem oddechu. Przez moment wydawało mu się, że frunie w powietrzu, a chwilę potem stracił przytomność.
Fala kolejnych wybuchów szybko wybudziła mężczyznę. Czerwonoskóry mógł czuć się mocno zdezorientowany. Wszechobecny kurz, dym oraz wyrwane wrota hangaru. Dookoła słychać było blasterową wymianę. Dopiero po kilkunastu sekundach zdał sobie sprawę, że znajduje się nie dalej niż trzy metry od własnego ojca. O dziwo klatka piersiowa starca lekko unosiła się, mimo postrzału w plecy.
- Nehder wiemy że tu jesteś! Nie interesują mnie twoje brudne interesy, jednakże wielmożny hutt Redwes jest niepocieszony że zdezerterowałeś do Lordwy. Zapłacisz za to. - rzekł głos dochodzący z miejsca, w którym jeszcze pięć minut temu było główne wejście do lokacji. Widocznie Kalamarianin przeżył całe zamieszanie, gdyż odpowiedział rywalowi, nieco na oślep, serią z blastera.
Ciągle skonfundowany Damek rozejrzał się dookoła. Pył i gryzący dym zaczął opadać. W rogu pomieszczenia zauważył powykrzywiane pod nienaturalnym kątem ciało Weequaya. Nie to było jednak najgorsze, gdyż w jego stronę nadchodziła cała i zdrowa Omwatianka, która ciągle była nastawiona na wykonanie zadania, nie bacząc na nowe zagrożenie ze strony najemników Redwesa.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 16 Kwi 2012, o 13:29

Ciemność, pisk w uszach, brak tchu, pył gryzący drogi oddechowe i nienaturalnie szybki powrót do rzeczywistości. Zabrak kątem oka dostrzegł, że drzwi hangaru są wyrwane, a napastnicy pracujący dla Lordwy to nie jedyny problem dzisiejszej nocy. Sytuacja robiła się jeszcze bardziej nieciekawa.

Nie rozpoznał głosu kolejnego napastnika, nie widział też nic więcej poza jego konturem, który wciąż otaczał lekki dym. Podrażnione oczy nie ułatwiały zlokalizowania sprawców zamieszania, a ciało nie chciało współpracować.

Spojrzał na ojca, a następnie wykorzystując wszystkie siły uniósł się z zamiarem zabrania jego ciała na statek, by uniknąć większych niż obecne problemów, uciec jak najdalej i nigdy nie wracać w to przeklęte miejsce. Jego oczom ukazała się Omwatianka.

Kobieta szła lekko, z gracja godną najwspanialszych dam dworu, niby tylko muskając posadzkę stopami. Była zdecydowana, spokojna, a jej wzrok jasno wskazywał cel, który chciała osiągnąć. Damek nie znał jej w pełni od tej strony, pamiętał, że często była pośrednikiem w interesach, pracowała zwykle na swój rachunek, a tym, czym przyciągała do siebie ludzi, poza doskonałą figurą, była jej znajomość każdego miejsca w Nar Shaddaa, w każdym calu, włączając w to kody zabezpieczeń i rozmieszczenie systemów ochronnych. Nigdy jednak nie widział jej w walce.

Szybko rozejrzał się dokoła, nie miał przy sobie blastera, który zapewne musiał wypaść podczas wybuchu, jedyna opcją pozostawała walka wręcz, licząc, że kobieta również nie posiada swojej broni.

- To jak... Powiesz mi, o co w tym wszystkim chodzi? Omwatianka, której przyszło pracować dla Lordwy. - Otarł stróżkę krwi z ust i mocniej stanął na nogach. - No, no... Nie spodziewałem sie tego po Tobie, Kirir. Kiedyś mówiono, że jako jedyna masz jaja, żeby postawić się Huttom. Mylili się?

Obserwował każdy jej ruch, jednocześnie będąc przygotowanym na wyciągnięcie ukrytego w rękawie sztyletu. Wiedział, że dziewczyna uniknie jego prostych ciosów z łatwością, skontruje, bądź podetnie by upadł. Musiał być szybszy, lepszy, bardziej zdecydowany. Postanowił zastosować fintę od dołu, by następnie ciąć w bok. Kopnąć pod kolano, by straciła równowagę, a na koniec pozbyć się jej w taki sam sposób, co Rodianina kilka godzin wcześniej.

Najpierw jednak wyczekiwał odpowiedzi, nie znał jej prawdziwych pobudek. A może nie jest tu z powodu Hutta? Może coś jeszcze jest tu istotne? Może ktoś więcej maczał palce w tej sprawie?
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 20 Kwi 2012, o 11:57

Omwatianka wyciągnęła blaster i spojrzała w kierunku Dameka. Były to ostatnie sekundy życia Vekkisa. Zbyt długo zwlekał z podjęciem decyzji o opuszczeniu Nar Shaddaa i właśnie teraz przyszło za to płacić. Kto wie, może po całym zamieszaniu, nikt nie zwróci uwagi że jego ojciec jeszcze żyje i przynajmniej będzie miał go kto pochować.
Choć wszystko działo się w zawrotnym tempie, Zabrak widział wszystko jak na stop klatce czy nawet kamerze slow-motion. Każdą drobinkę pyłu opadającego na zniszczoną, durastalową podłogę hangaru, każdą kroplę potu ściekającą z czoła Omwatianki oraz jedną, czerwoną błyskawicę wychodzącą z blastera kobiety i mknącą na spotkanie z ciałem przemytnika. Ułamek sekundy wcześniej Damek pewnie dałby sobie uciąć rękę, że jego zabójczyni ogarnął wstrząs. Nim bolt niosący śmierć Vekkisowi spotkał opór w postaci ciała, mężczyzna spojrzał jak ciało Kirir osuwa się na ziemię. Twarz obcej wyrażała olbrzymie zdziwienie. Ostatni nerwowy uśmiech zagościł na jej ustach, by nagle żywe ogniki w oczach zgasły.
Ten spektakl w zwolnionym tempie przerwał rozrywający ból. Zemsta Lordwy dokonała się, mimo iż żaden z jego Łowców Nagród nie przeżył. Kurz opadł, a w hangarze zapanowała nieskończenie długa i głęboka cisza. Właśnie tak wyglądała śmierć...

***

Lekkość - pierwsze uczucie jakie odnotował Damek. Kolejnym był zupełny brak bólu, a także zero implantów oraz blizn na jego ciele. Znajdował się w białym, ogromnym pomieszczeniu. Nagle drzwi do niego się rozstąpiły... Osoba po osobie, w pokoju pojawiali się bliscy Vekkisa. Bliscy, których albo nigdy w swoim życiu nie widział, albo był zbyt młody by ich pamiętać. Przyjaciele, rodzina, znajomi...
- Chyba za nami tęskniłeś, choć nie spodziewaliśmy się ciebie tak szybko. - rzekł sędziwy Zabrak, którego oczy wyrażały dziwną młodość - Tak Dameku, jestem twoim dziadkiem. Przybyłem z babcią oraz twoimi przyjaciółmi Żuczku.
- Taki młody i taki dzielny. Jesteśmy z ciebie dumni! - dodała starsza kobieta, jednak na jej twarzy zamiast łez wzruszenia, pojawił się szczery uśmiech.
- Jeszcze nie czas, jeszcze nie czas, jeszcze nie czas, nie czas, nie czas, nie czas, czas, czas, czas, czaaaaaaasssss... - pojawił się jakiś nieznany głos, dochodzący jakby z głębi. Tylko jakiej głębi? Głębi otoczenia? Głębi młodego Vekkisa? Głębi świata? By poznać odpowiedź na to pytanie, Przemytnik nie był jeszcze gotowy.

***

Tępy ból głowy oraz pulsujące rwanie na wysokości lewego obojczyka. Pewna trudność z oddychaniem i lekki niedowład lewej ręki. Jak to się stało, że Vekkis przeszedł z jednej skrajności w drugą. Mężczyzna oddałby wszystko by powrócić, do białego pomieszczenia, w którym wszelki ból, troska i cierpienie zdawały się nie istnieć. Niestety musiał przyzwyczajać się z myślą, że jeszcze przyjdzie mu poczekać na taki "wypoczynek".
- Pani, fale mózgowe Zabraka wskazują, że się wybudza. Stan umiarkowany, ale stabilny. - zameldował droid medyczny - Najgorsze już za nim.
- Jeżeli chodzi o te rany tak, ale huttowie nie spoczną póki nie zobaczą dowodów. - odparł niezwykle miękki i przyjemny głos, należący do kobiety - Słyszysz mnie? Możesz otworzyć oczy? Tylko nie wykonuj gwałtownych ruchów. Czy mnie słyszysz?
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 21 Kwi 2012, o 11:34

Ciemność przed oczami rozpływała się powoli w niecodzienności. Obrazy docierały powoli, mącąc myśli Zabraka, nie dając odpowiedzi na żadne z postawionych pytań, a jedynie zadając nowe.

Gdzie jestem? Czy umarłem? Co widziałem? Czy...

- AAAAAAAAAAA!

Twarz Dameka wykrzywiła się w bólu, oczy spłynęły niekontrolowanymi łzami, mięśnie paliły w spazmach. Ciężki oddech sprawił, że krzyk po chwili przerodził się w suchy kaszel powodujący jeszcze większy ból promieniujący z obojczyka. Tępym wzrokiem patrzył w sufit unikając rozmazanych postaci, które krążyły dokoła niego.

Nie wiedział gdzie jest ani jak się tu znalazł. W ustach czuł jeszcze posmak dymu i pyłu, który pokrył jego ciało podczas wybuchu w hangarze ojca. Pamiętał powykrzywiane ciała napastników, ostatnie uderzenie blasterowego promienia, które doprowadziło go do tego stanu. Pamiętał lekko falującą pierś ojca.

Jego uszu dochodziły metaliczne ale i ciepłe, naturalne słowa. Ostatki świadomości podpowiadały mu, że nie należą one do jednej osoby, że już kiedyś słyszał ten głos. Zamknął oczy jakby chcąc powrócić do błogiego stanu ciszy, uciec od bólu, który ogarnął jego ciało.

Ponownie otworzył oczy. Spojrzał raz w jedną, raz w drugą stronę, ostatecznie jego wzrok spoczął na kobiecie.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 21 Kwi 2012, o 18:01

"Pacjent" najwidoczniej słyszał głos kobiety, jednak nic nie odpowiedział. Droid wykonał raz jeszcze odczyt z fal mózgowych Zabraka. Wszystko wskazywało na to, że niebawem powinien normalnie kontaktować, choć nie można było wykluczyć jakiegoś poważniejszego urazu.
- Słyszysz mnie? Jestem Nadia Lamey, zabrałam cię z twojego doku. Mój droid pomógł mi też przetransportować innego, starszego od ciebie Zabraka, na 99,9953% ustaliliśmy że to twój biologiczny ojciec. - zaczęła mówić ludzka kobieta - Prawdę mówiąc nie znajdujesz się daleko lądowisk, nie mniej obecnie radziłabym ci pozostać tutaj. Od trzech dni w miejscu tego zamieszania kręcą się typy z pod ciemnej gwiazdy. Dwa razy dochodziło nawet do wymiany ognia.
- Pani nie jestem pewien, czy ten Zabrak jest w stanie odnotować taką ilość informacji. - rzekł mechanicznie robot - Leczenie byłoby efektywniejsze gdybyśmy skorzystali ze zbiornika z bactą.
- Fert wiesz dobrze, że jesteśmy na Nar Shaddaa. Tutaj o dostępnie do najlepszych środków decydują kontakty z huttami bądź innymi bandziorami. - odparła Nadia - Nim całkiem się stamtąd oddaliliśmy, na lądowisku zarejestrowanym na nazwisko Vekkis znajdowało się kilku denatów...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 22 Kwi 2012, o 14:59

Jedynym punktem odniesienia dla całej sytuacji, w której się znalazł byli Huttowie. Znów usłyszał, że to ich obślizgłe macki decydują co i komu wolno na Nar Shaddaa. Powoli docierało do niego gdzie jest, ból, chociaż rwący i mocny, nie przeszkadzał mu już tak bardzo jak chwilę temu. Obrazy Omwatianki oraz kilku innych łowców pojawiły się i zniknęły w sekundzie przed jego oczami. Kolejne zamknięcie powiek przyniosło obraz ojca.

- Ojciec? - Szept wydobył się przez zaciśnięte zęby Zabraka leżącego na łóżku. - Co z nim?
Żyje? Huttowie...

Zacisnął zęby gdy kolejna fala bólu przeszła jego ciało prowadząc od obojczyka do skroni. Pięści zacisnęły się automatycznie. Próbował się uspokoić, rozluźnić ściśnięte mięśnie, a nawet podnieść. Nie przyszło mu to jednak łatwo.

- Gdzie jestem? Kim Ty jesteś?

Wpatrywał się jeszcze w lekko rozmazane oblicze kobiety, która najwidoczniej miała jakiś cel w tym, aby go wyleczyć. Zastanawiał się tylko jaki, skąd wiedziała o jego ojcu i o jakich dowodach mówiła wcześniej.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 23 Kwi 2012, o 00:11

Mimo wysiłków Zabrak opadł z powrotem na poduszki, choć zachował świadomość. Ważną informacją było to, że kontaktował i najprawdopodobniej pamiętał wydarzenia sprzed trzech dni. Chwilę później Damek poczuł na lewym ramieniu krótkie ukłucie. Okazało się, że droid wstrzyknął mu porcję środka wzmacniającego.
- Jak już wspomniałam nazywam się Nadia Lamey. Znajdujesz się w mojej przytulnej kryjówce, ulokowanej tuż pod moim lądowiskiem, choć prawdę mówiąc za dwa dni muszę albo uiścić kolejną transzę za użytkowanie albo zabrać stąd swoje manatki. - odparła ładna brunetka, o szarych oczach - Jesteś silny. Ferton, mój robot, dawał ci 50% szans na przeżycie. Szkoda, że się z nim nie założyłam, on miał dość pesymistyczną wizję...
- Gry hazardowe nie należą do moich zadań, pani. - wtrącił się droid.
- Co z moim ojcem..? - wyszeptał Vekkis.
- Cóż... Może się zdziwisz, ale był w zdecydowanie lepszym stanie od ciebie. Na dodatek należy pochwalić jego zapobiegliwość, pod wierzchnim ubraniem, miał podpinkę. Dzięki niej na barku miał jedynie sporego krwiaka. - odpowiedziała w końcu Nadia - Chwilę po tym jak was wyciągnęliśmy powiedział, że zagraża naszemu bezpieczeństwu. Pod skórą miał nadajnik wszczepiony przez grupę opłacaną przez hutta Lordwy. Choć Kalamarianin Nehder i jego kompani nie żyją, Lordwa na pewno ma innych ludzi do brudnej roboty. Twój rodziciel wspomniał o usunięciu tego ustrojstwa, jeśli mu się uda skontaktuje się z nami...
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 24 Kwi 2012, o 01:03

Damek wpatrywał się w sufit, kiedy kobieta opowiadała o całej sytuacji. Nie wiedział co ma robić, nie miał na tyle siły, aby podnieść się i zająć sobą. Czuł obrzydzenie do siebie, kolejny raz mógł zginąć, kolejny wplątał kogoś w tarapaty.

- Najwidoczniej beskar to takie samo gówno jak zwykła stal...

Nie wiedział jakiego typu blastera używała Omwatianka, skoro jednak pancerz zakupiony kilka lat temu okazał się bezużyteczny w sytuacji, do której został przeznaczony, musiało być z nim coś nie tak.

Niech tylko spotkam tego zasranego Jawę, który mi go sprzedał

Myśl jednak szybko uciekła, kiedy kobieta wspomniała o jego ojcu. Informacja na ten temat ucieszyła go w jakimś stopniu, nie była jednak ona w pełni pozytywna dla całej sytuacji. Bez ojca nie mógł opuścić Nar Shaddaa, nie mógł też narażać go swoim pojawieniem się w hangarze. Koszta mogłyby być zbyt wysokie.

- Mój blaster... Gdzie jest? Co ze statkiem? Ładunek...

Ból lekko ustępował wraz z każdą sekundą działania wzmacniających medykamentów, które zafundował mu medyczny droid kobiety. Myśli powoli skupiały się na jednym, konkretnym, celu, którym była ucieczka z Księżyca. Mimo niepewności z przed kilku chwil musiał przygotować plan, by móc szybko opuścić planetę, kiedy pojawi się ojciec. Nie wiedział jednak czy jest jakakolwiek szansa na to, aby dziewczyna mu pomogła.

- Mówiłaś coś o Huttach. - Przełknął ślinę nim nazwa obślizgłych stworzeń o małych rączkach przeszła mu przez usta. - Co z nimi?

Chciał dowiedzieć się jak najwięcej, zanim będzie w stanie podjąć jakiekolwiek trudy działania. Co gorsza, wyglądało na to, że pozostały mu tylko dwa dni.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Mistrz Gry » 24 Kwi 2012, o 23:37

Nadia z dezaprobatą pokiwała głową i przybrała złą minę. Kobieta uratowała życie Zabrakowi, a ten po paru zadanych pytaniach, zamiast jej podziękować, dalej brnął w coś, w rodzaju teleturnieju "pytanie-odpowiedź". Lamey miała już powiedzieć co o tym sądzi, ale zapobiegliwy droid jedynie pokręcił swą mechaniczną głową. Ostatecznie dziewczyna opuściła pomieszczenie, mrucząc pod nosem "faceci, niewdzięcznicy, świnie...".
- Cóż, jak na kogoś kto był prawie na tamtym świecie, całkiem nieźle radzi sobie Pan z denerwowaniem kobiet. Niestety nie jestem kompetentny do udzielania rad w tym kierunku, moje oprogramowanie obejmuje głównie działalność medyczną. - odparł mechanicznie droid, po czym dodał - Nie mnie, moja Pani udzieliła mi kilku informacji. Poddałem je analizie i mogę stwierdzić, że pański statek oraz wszystko to co znajdowało się w hangarze stało się własnością huttów, a konkretnie hutta Redwesa. Niezniszczone skrzynie, zapewne z ładunkiem, wyniesiono, natomiast podczas obserwacji nie stwierdziliśmy przeniesienia pańskiego statku.
Robot uznał, że może pominąć wykład o beskarze, traktując wspomnienie o nim jako majaki rannego Zabraka. Zamrugał delikatnie fotoreceptorami, po czym czekał na dalszy rozwój sytuacji.
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Mistrz Gry
 
Posty: 6994
Rejestracja: 3 Maj 2010, o 19:02

Re: [Nar Shaddaa] Ucieczka z potrzasku

Postprzez Damek Vekkis » 26 Kwi 2012, o 10:23

Nie doszedł jeszcze w pełni do siebie, nie był w stanie w pełni przyswoić informacji, wyłapywał tylko niektóre fakty. Zdziwił się, kiedy dziewczyna wyszła z pokoju, liczył, że powie mu coś jeszcze, nie była ona jednak osobą, która zwykła odpowiadać na setki pytań ledwo żyjącego faceta. Robot medyczny był jej przeciwieństwem. Niejednokrotnie Damek zastanawiał się, po co blaszaki wyposażane są w aparaty głosowe i dlaczego akurat ta część prawie wcale się psuje.

- Pomóż mi wstać. Muszę się stąd wydostać, nie możecie mnie tu trzymać, to niebezpieczne.

Liczył, ze robot nie zignoruje jego polecenia, że znajdzie sposób, aby wydostać się Nar Shaddaa. W tym celu jednak potrzebna była duża ilość kredytów, szybki statek i blaster, może dwa, najwyżej dziesięć.

Oparł się na rękach i siadł na boku łóżka. Mięśnie miał ciężkie, a jedyną częścią ciała, która była w stanie funkcjonować bez większych problemów była jego sztuczna noga.

- Muszę z nią pogadać. Zaprowadź mnie do Nadii. Jeśli mamy stąd uciec w ciągu dwóch dni, nie możemy czekać tylko na ojca.
POSTAĆ GŁÓWNA
Image
Awatar użytkownika
Damek Vekkis
New One
 
Posty: 46
Rejestracja: 7 Kwi 2012, o 09:51
Miejscowość: Kraków

Następna

Wróć do Archiwum

cron