Nar Shaddaa - [Infiltracja pałacu Hutta]

[Luk Seven]

Przylatują z [Nar Shaddaa] Hangary
Statek pilotowany przez Sevena przelatywał korytarzem powietrznym jak najbliżej pałacu Hutta.
- Przyjrzyjcie się dobrze budynkowi oraz jego obronie i zapamiętajcie jak najwięcej szczegółów - odrzekł kapitan sam skupiony na prowadzeniu tego złomu nazywanego frachtowcem...

[Moebius]

Luk.
Z tego co widziałem w lokalu przed którym się poznaliśmy zdążyłeś poznać Twi'lekanke która może okazać się niezwykle przydatna aby wydobyć dodatkowe informacje i od strażników i od samego Hutta, czy to na temat naszego więźnia czy na temat obrony. A jak można przypuszczać to w tym rodzaju budynku na pewno jest jakieś wyjście o którym albo zapomniano albo jest bardzo słabo strzeżone.

[Jack Welles]

- Pewnie i masz rację - zwrócił się Jack do najemnika - Ale mieszanie do naszej akcji dodatkowo jakiejś prostytutki nie jest dobrym pomysłem. Moim zdaniem powinniśmy po prostu porwać jakiegoś strażnika, a ja już wyciągnę z niego potrzebne informacje... Mam na to pewne sprawdzone sposoby...- stwierdził z diabolicznym uśmiechem, a następnie przelał zawartość butelki,którą zabrał z knajpy, do piersiówki.

[Luk Seven]

- Porwanie strażnika wydaje się mniej niebezpieczne. - odrzekł Seven rozglądając się za dogodnym miejscem do wylądowania. - Wylądujemy kawałek od pałacu, żeby nie wzbudzić podejrzeń, a później w trójkę pójdziemy uprowadzić strażnika.
Frachtowiec zmniejszył prędkość i wylądował na starej, dawno już nie używanej platformie lądowniczej, niedaleko pałacu Hutta. Luk jednym ruchem ręki otworzył właz wajchą znajdującą się na pulpicie po czym wstał i poszedł w stronę wyjścia.
- No, więc bierzcie broń i idziemy! - krzyknął. - Nasz cel znajduje się tam - kapitan wskazał ręką na wysoki wieżowiec zasłaniany kilkoma mniejszymi budynkami najprawdobodobniej mieszkalnymi...

[Moebius]

Nie chciał bym się za bardzo wtrącać w wasz plan, ale czy nie lepiej posłać najpierw jedna osobę która sprawdzi gdzie znajduje se najbliższy strażnik którego można " pożyczyć " bo mimo wszystko chyba nei chcemy włączać alarmu prawda ?

[Luk Seven]

- Oczywiście że nie, ale zawsze jest prawdobodobieństwo, że możesz zostać okrążony i zaatakowany od tyłu, a wtedy jako pojedyncza osoba która podejdzie za blisko pałacu nie masz za dużych szans na ucieczke... No, a jak cię dorwą to się to zawsze kończy uwięzieniem lub śmiercią - odparł chłodno Seven.

[Moebius]

Zawsze istnieje jakieś ryzyko. Rozważ czy niebezpieczniej jest wpaść w grupce dziesięcioosobowej po jednego strażnika czy wysłać jedna góra trzy osoby które potrafią się maskować i które sprawdzą co jest grane a dopiero potem, uderzyć.Im ciszej to zrobimy tym będzie lepiej. Poza tym oczywiście pospiech nei jest wskazany dlatego polecam jednak ta prostytutkę która pomoże w zdobyciu informacji.Patrzy na Luka Jednak to TY jesteś szefem wiec ostateczna decyzja pozostaje dla Ciebie rozważ jednak wszystko raz jeszcze.

[Luk Seven]

- Chyba nie słuchasz mnie uważnie, bo już wcześniej stwierdziłem, że mamy tam iść tylko w trójkę czyli Ja, Ty i Jack, a reszta pilnuje tego złomu. Po drugie możemy się wrócić po tą prostytutkę, ale skąd wiesz, że nie została porwana, zabita, sprzedana przez co zmarnujemy cenny czas, gdzie każda minuta zwłoki zmniejsza szanse na odbcie naszego celu żywego. - Odparł Seven stanowczym głosem.

[Jack Welles]

- Myślę, że ta rozmowa już jest zakończona - powiedział Jack by załagodzić przynajmniej choć trochę sytuację - Mam pomysł jak pożyczyć jednego strażnika - jeden z nas staje na czatach, drugi zagaduje gostka by odrwócić jego uwagę od trzeciego, który daje mu w łeb. Potem bierzemy nieprzytomnego delikwenta na pokład gdzie ja zajmę się pozyskiwaniem informacji...

[Moebius]

Trudny charakter jak jakiś oficer imperium który za nic ma ludzkie istnienie i tylko cel się dla nigo liczyO to mi właśnie chodzi JackChoć jeden próbuje . Tylko kto bardzie odwróci uwagę strażnika od zadania ? Jeden z nas czy kobieta która robi to zawodowo ?. A zresztą dobra. To Wy mi płacicie a nie Ja Wam wiec powinienem się przystosować do Was i taka zrobię./Moebius odwraca się i siada w kącie gdzie pogrążając się głęboko w myślach recytuje jakieś niezrozumiale słowa/

[Luk Seven]

Seven łapie Moebiusa za rękę, podnosząc go z ziemi, po czym staje przed nim - Ej, kolego my mamy pracować, a nie się opierdalać! - krzyknął coraz bardziej wkurzony. Odszedł od najemnika tak, żeby Jack też mógł go dokładnie wysłuchać - No więc tak, Ja zagaduje strażnika, ty Jack walisz mu w łeb, a Moebius stoi na czatach. Jakieś uwagi lub pytania czy możemy wreście iść? - W tym momencie kapitan krzyżuje na klatce piersiowej ręce, mając na twarzy wypisaną ochotę nakopać za zadanie jeszcze jednego pytania.

[Moebius]

Dobrze wiec.Co za pospiech... ewidentnie zależny mu.
Czas zacząć. W końcu, wojna - to życie, które nie może istnieć bez śmierci.
To gdzie to wejście awaryjne dla nas ??\dokończył w myślach Twoim zdaniem powinniśmy zacząć ?? /Powiedział wychodząc przed statek/ Jeszcze trochę a mnie wypatroszy za dociekliwość. Jak by się TU opanować to?

[Luk Seven]

- No więc chodźmy - odrzekł radośnie Seven. Cała trójka przechodziła pomiędzy wysokimi wieżowcami, mijąjąc po drodze przedstawicieli wielu ras którzy załatwiali tutaj szemrane interesy. Po około 5 minutach doszli w okolice pałacu Hutta. Stali około 100m od niego i wtedy Seven odwrócił się w stronę Moebiusa i odrzekł
- Ty stój tutaj, jak coś pójdzie nie tak, to wiesz co robić. - Luk popatrzył na jego karabin po czym odwrócił się spowrotem w stronę pałacu i idąc pomału w jego stronę z Jackiem zaczął do niego mówić- musisz się jakoś przyczaić np udawaj przypadkowego przechodnia, a jak zobaczysz że już zagaduje strażnika to podejdź. - Luk popatrzył w stronę głównego wejścia - Problem jest tylko taki, że jest ich dwóch przed wejściem. Więc sprzydałoby się obejść budynek, więc weź go obejdź, a ja przypatrze się strażnikom.

[Jack Welles]

Jack szybko obszedł budynek i już po chwili czaił się w cieniu czekając na to by Seven wykonał swój ruch.

[Luk Seven]

Luk podszedł do samotnie stojącego strażnika, stojącego w cieniu na tyłach budynku.
Uśmiechnął się krzywo po czym zaczął zagadywać strażnika.
- Siemanko, jak się dostane do środka? - zapytał radośnie
- Spierdalaj - odpowiedział bez emocji strażnik, ale kapitan nie dawał za wygraną.
- Mam cenne informację, dla Twojego pana. Jak mnie do niego zaprowadzisz to Cię dobrze wynagrodzi - Luk szedł dalej w zaparte starając się, żeby strażnik skupił się tylko na nim.
- Powiedz te informacje lepiej mi - strażnik zaczął skupiać uwagę na Luku.
- Nie wiem czy mogę, bo wielki Hutt może być niezadowolony, że ktoś niepowołany je usłyszy.
- Ależ oczywiście, że możesz. Odrzekł strażnik starając się przekonać Sevena do swojej racji, a podczas gdy on lekkim skiniem palca dał znak Jackowi żeby odwalił on swoją część roboty...

[Jack Welles]

Gdy tylko Jack zobaczył dany znak przez Seven'a, lekkim i cichym truchtem podbiegł do strażnika i założył mu dźwignię ublokując mu ręce i uciskając tętnice szyjną. Strażnik zdążył jedynie otworzyć oczy szerzej. Jack zaczął liczyć w myślach sekundy i już po siedmiu strażnik utracił przytomność.
- Pomóż mi go nieść - powiedział do Luk'a i złapał nieprzytomnego mężczyznę pod pachy...

[Luk Seven]

Luk wziął strażnika za nogi i zaneśli go w dwójkę z Jackiem do statku. Tam przywiązał go kapitan do fotelu za pomocą stalowej linki i wylewając zimną wode na twarz ocucił go. Kiedy strażnik otwrozył oczy Seven odsuwa się od niego po czym kopie go z całej siły w brzuch, uśmiechając się cynicznie.
- No Jack, czyń swoją powinność. - powiedział po czym zrobił krok do tyłu, patrząc w jaki sposób Jack wyciągnie informacje.

[Jack Welles]

- Witaj - powiedział Jack beznamiętnie - Potrzebuję paru informacji na temat systemu ochrony i mam nadzieję, że nie będziesz zbytnio oporny w udzielaniu mi ich...
- Pierdol się - odpowiedział krótko.
- Hmmm... Także myślałem - powiedział Jack i otworzył skrzynkę narzędziową, którą przyniósł ze sobą - Stawiasz mnie w naprawdę trudnej sytuacji - wyciągnął obcęgi - Dlatego ostrzegam cię - każda odmowa odpowiedzi lub kłamstwo będzie kosztowało cię jeden paznokieć... Więc jak będzie? Opowiesz mi jak wygląda wasz system informacji?
- Nie wiem czy wiesz dla kogo pracuję, ale masz już przesrane...
- Ostrzegałem - przerwał mu Jack, chwytając go za dłoń i szybkim ruchem wyrywając mu paznokieć z kciuka.
- Hej Luk - krzyknął - czy możesz przynieść mi solanki?... Może się przydać...
******************************************
Cztery godziny później Jack, Moebius i Luk siedzieli w mesie:
- Hmmm... Nieźle szkolą tutejszą straż - powiedział Foreman i wziął łyk z piersiówki - Nie sądziłem, że będe musiał zacząć ściągać mu skórę... No nic - w końcu jednak zmiękł - tu są notatki jakie zrobiliśmy z Luk'iem... Ten pałac to istna twierdza...

[Moebius]

Moebius spojrzał na notatki.
To ze ma w pizdu zabezpieczeń nie znaczy ze nie da rady go zdobyć. Czasami slaby punkt polega na tym ze cały system sam w sobie może być słabym punktem ponieważ opiera się na czymś wadliwym lub zawodnym.
W tym przypadku możliwe ze będzie to zasilanie. Które wystarczy uszkodzić aby na chwile odwrócić uwagę strażników.
Jednak jakby udało się zdobyć plan budynku aby precyzyjnie określić najszybsza drogę do bloku więziennego.
Luk nie wiesz gdzie można taki dostać? Bo jak można przypuszczać to jest on pilnie strzeżony ale jeden z piratów może posiadać tak owy.

[Luk Seven]

- Tak, tak niby skąd Ja mam wziąść dokładne plany tego pałacu?! - zapytał się Seven z irytacją w głosie. - Jakbym mógł dostać dokładne plany tego budynku to bym je już dawno posiadał i wziął tych wszystkich sztu... to znaczy piratów których mam na statku, uderzył frontalnie, po czym odbił więźnia i uciekł, a nie bawił się w głupie podchody.
Seven po skończeniu ostatniego zadania, odwraca się na pięcie i idzie w kierunku swojej kajuty mocno poddenerwowany.