- W obecnym Zakonie nie stosuje się nazwy padawan. Mistrz może mieć jednocześnie wielu uczniów. - odparł przyjaznym tonem Jae Tev, któremu ewidentnie poprawił się humor ze względu na efekt poszukiwań Wuufa - A co do turnieju, to rzeczywiście w niedalekiej przyszłości Rada zorganizuje takie przedsięwzięcie.
Rozmowa między Jedi trwała do samego rana. Głównie uczestniczyli w niej Sullustanin i Zabrak. Marill Verg`iss`tea w swoim zwyczaju dorzucał tylko pojedyncze zdania, bacznie obserwując de Bikę. Ten jednak siedział w rogu z opuszczoną głową i najprawdopodobniej drzemał. Od czasu do czasu gładził się po ranionej ręce.
- To wy chcecie dostać się do Anchorhead? - spytał tuż po godzinie 6 czasu miejscowego mężczyzna w średnim wieku.
- Tak i zależy nam na czasie. - odparł Chiss - Jaka jest twoja stawka?
- Jeżeli mielibyście coś do zjedzenia i parę bukłaków wody, byłbym wdzięczny. - rzekł facet - Kredyty niezbyt mnie interesują.
- Mamy jedynie trochę konserw, a wody tyle ile w manierkach. - powiedział stanowczym tonem Rycerz - Konserwy ci odstąpimy, jednak wode musimy mieć dla siebie. Dostaniesz jeszcze 50 kredytów.
- Umowa stoi...
***
Dwie godziny później grupa Jedi oraz Wuuf dotarli do Anchorhead. Niezwłocznie ruszyli ku lądowisku gdzie czekał na nich koreliański frachtowiec YT-2000. Jak zwykle w dokach kręciło się sporo Jawów oraz pilotów najróżniejszych ras. Weequay z obsługi lądowiska wręczył Sullustaninowi formalny druczek, po czym cała czwórka mogła wkroczyć na pokład statku.
- Beeep beeeep bop! - zaświergotał radośnie R7, jednak widząc Shistavanina dodał smętnie - Biiiiiiiiip
- Tak jesteśmy... Szykuj statek do podróży. - odpowiedział droidowi niezbyt entuzjastycznie Verg`iss`tea - Nhkiku, powinieneś odpocząć podczas podróży. Zmień opatrunek i połóż się spać. Możesz też spróbować Mocą ukoić ból. Pozwól jej swobodnie przepływać i wyobrażaj sobie coś w rodzaju niewidzialnych iskierek skaczących po ciele i gojących ranę...
Rozmowa między Jedi trwała do samego rana. Głównie uczestniczyli w niej Sullustanin i Zabrak. Marill Verg`iss`tea w swoim zwyczaju dorzucał tylko pojedyncze zdania, bacznie obserwując de Bikę. Ten jednak siedział w rogu z opuszczoną głową i najprawdopodobniej drzemał. Od czasu do czasu gładził się po ranionej ręce.
- To wy chcecie dostać się do Anchorhead? - spytał tuż po godzinie 6 czasu miejscowego mężczyzna w średnim wieku.
- Tak i zależy nam na czasie. - odparł Chiss - Jaka jest twoja stawka?
- Jeżeli mielibyście coś do zjedzenia i parę bukłaków wody, byłbym wdzięczny. - rzekł facet - Kredyty niezbyt mnie interesują.
- Mamy jedynie trochę konserw, a wody tyle ile w manierkach. - powiedział stanowczym tonem Rycerz - Konserwy ci odstąpimy, jednak wode musimy mieć dla siebie. Dostaniesz jeszcze 50 kredytów.
- Umowa stoi...
***
Dwie godziny później grupa Jedi oraz Wuuf dotarli do Anchorhead. Niezwłocznie ruszyli ku lądowisku gdzie czekał na nich koreliański frachtowiec YT-2000. Jak zwykle w dokach kręciło się sporo Jawów oraz pilotów najróżniejszych ras. Weequay z obsługi lądowiska wręczył Sullustaninowi formalny druczek, po czym cała czwórka mogła wkroczyć na pokład statku.
- Beeep beeeep bop! - zaświergotał radośnie R7, jednak widząc Shistavanina dodał smętnie - Biiiiiiiiip
- Tak jesteśmy... Szykuj statek do podróży. - odpowiedział droidowi niezbyt entuzjastycznie Verg`iss`tea - Nhkiku, powinieneś odpocząć podczas podróży. Zmień opatrunek i połóż się spać. Możesz też spróbować Mocą ukoić ból. Pozwól jej swobodnie przepływać i wyobrażaj sobie coś w rodzaju niewidzialnych iskierek skaczących po ciele i gojących ranę...