Content

Archiwum

[Tatooine] - Deru'Vish - Ostatni wyścig

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Tatooine.

Re: [Tatooine] - Deru'Vish - Ostatni wyścig

Postprzez Darth Slotharius » 6 Sty 2009, o 19:49

Uderzenie było na tyle mocne że Kylana przewróciła się zachaczając o leżący na ziemi stół. Rodianin wykorzystał to kopiąc leżącą w brodę. Kobieta poczuła w ustach smak krwi. Tego było już za wiele - Czas to zakończyć - Pomyślała wściekła sama na siebie. Przeturlała się w bok unikając kolejnego ciosu. Zwinnie odbiła się od podłogi stając z powrotem na nogach następnie doskoczyła do rodianina jeszcze w locie kopiąc go w mostek. Widząc że przeciwnik rzuca się do ucieczki odczepiła jeden z przypiętych do pasa sztyletów doskoczyła błyskawicznie do uciekiniera i cięła go w szyje. Rodianin padł martwy - ich walka była skończona ale za barem Derya wciąż nacierał na Shaile. Ta zmuszona do defensywy okazała się bardzo groźnym przeciwnikiem. Trzymanym w rękach karabinem kontrowała wszystkie cięcia zadawane przez korelianina i co jakiś czas oddawała strzał. Derya dzięki niespotykanemu refleksowi albo równie wielkiemu szczęściu raz za razem unikał trafienia ale nie mógł przez to zadać ostatecznego ciosu. Kylana kilka sekund przyglądała się walce po czym rzuciła się pomóc chłopakowi. Chwyciła drugi sztylet i w jednym skoku znalazła się na barze. Kopnięciem wytrąciła karabin z rąk niczego nie spodziewającej się Shaili. Wykorzystał to Derya tnąc rozbrojoną przeciwniczkę w ramię.
- Ani drgnij! - Warknął zatrzymując ostrze tuż przy szyi kobiety - Chyba mamy do pogadania!
- Goń tego małego zdrajce - Krzyknął do drugiej kobiety - Dug'a!... Na pewno pobiegł do kosmoportu!... Dorwij go!
- Spotkamy się przy platformie C - Odwróciła się by wybiec - Derya, proszę Cię nie zrób czegoś głupiego - Krzyknęła jeszcze po czym puściła się pędem w stronę kosmoportu licząc że dogoni jeszcze krótkonogiego dug'a.

Derya dopiero po chwili zorientował się że usłyszał z ust zamaskowanej kobiety swoje prawdziwe imię. Zerknął na Shaile zastanawiając się skąd nieznajoma znała jego imię, ręka mu drgnęła i stojąca przed nim kobieta zadrżała czując że ostrze rozcina jej skórę.
- No dobra powiedz mi kto was zatrudnił - Przerwał uśmiechając się z nienawiścią - To może pozwolę ci żyć...
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Re: [Tatooine] - Deru'Vish - Ostatni wyścig

Postprzez Peter Covell » 6 Sty 2009, o 21:18

Zimno...
Zimno rozchodziło od klatki piersiowej i zdawało się przemieszczać żyłami w każdą część ciała, a oddychanie sprawiało mu niewyobrażalny wręcz ból. W ustach czuł suchość taką, jak suche są, prażone promieniami bliźniaczych słońc, piaski Tatooine.
Gorąco...
Powietrze wydaje się tak gorące... Nie rozumiał dlaczego mu zimno jeśli powietrze zaczyna go parzyć. Spróbował zwilżyć usta językiem, ale i ten wydawał się suchy jak żwir, gorący jak piec i sztywny... sztywny jak...
Jak on sam za chwilę?
Umieram!
Ta myśl zadźwięczała mu w głowie niczym nagły gong, odbijała się echem i przytłaczała swoim ciężarem. Nie mógł w to uwierzyć... Przecież tyle co stał przed tym dzieciakiem z wyścigów, a Dug miał go sprzątnąć... Nie udało mu się... To dlatego... Ale nie... nie, nie, nie... byli tam jeszcze Rodianin i Sheila... i zamaskowana kobieta... Ona wszystko popsuła swoim wtargnięciem...
To ona do niego strzeliła!
Z trudem otworzył oczy i zobaczył jak dzieciak z wyścigów grozi zabrackiej kobiecie swoim wibroostrzem. Przewrócił głowę na drugą stronę i zobaczył pyszczek martwego Rodianina, a obok leżący na ziemi blaster. Musiał go upuścić... Gdybym go sięgnął...
Wyciągnął rękę w stronę broni. Na początku trafił dłonią kilka centymetrów obok, więc ponowił próbę. Tym razem poczuł, że jego zimne palce dotykają kolby. Powoli zaczął przesuwać blaster w swoją stronę, aż wreszcie mógł go chwycić całą dlonią. Przez kilka sekund nie ruszał się wcale, by odpocząć, ale po chwili zrozumiał, że ma coraz mniej czasu, że życie wycieka z niego jak krew z rany.
Z olbrzymim wysiłkiem uniósł głowę odrobinę nad ziemię i wyciągnął prawą rękę w stronę, stojącego do niego tyłem, chłopaka. Ciężko mu było zgrać muszkę ze szczerbinką na jego plecach, bo nie mógł spokojnie utrzymać ręki, ale wreszcie udało mu się wymierzyć między łopayki dzieciaka.
Giń skurwysynu!
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: [Tatooine] - Deru'Vish - Ostatni wyścig

Postprzez Darth Slotharius » 6 Sty 2009, o 22:51

Derya usłyszał nagle wystrzał i nim zdążył się odwrócić coś uderzyło go w plecy koło prawej łopatki rzucając go do przodu prosto na stojącą nieruchomo zabracką kobietę. Potworny ból wstrząsnął całym ciałem młodego korelianina ostrze wypadło mu z dłoni i dostrzegł na nim krew. Wpatrując się w zdziwione oczy Shaili runął na nią wyciągając ręce jakby próbując ją objąć. Kobieta powoli zsunęła się po ścianie. Derya puścił ją i czując że nagle opuszczają go siły upadł koło niej. Ledwo łapał oddech, zastanawiał się co się właściwie stało. Po chwili dotarło do niego że zabójczyni ma rozpłatane gardło i nie żyje - Musiałem zabić ją... przypadkiem... kiedy... kiedy oberwałem - Pomyślał czując ogarniające go powoli znużenie... i zimno.... Przypomniał sobie ostatnie godziny - wypadek, spotkanie dug'a, incydent w "piaskoczołgu"... zerknął na leżącą obok jego głowy szable...

"Przez pasję do siły"

Słowa wyryte na klindze zdawały się wwiercać chłopakowi w głowę zyskując jakiś nowy sens, nigdy się nad nimi nie zastanawiał ale teraz zyskały dla niego jakieś niezbadane znaczenie... Pasja, emocje... siła... siła by żyć...

- Nie dam się zabić na tej pustyni - Jęknął do siebie. Wiedział że musi opuścić kantynę. Powoli tracił zmysły - Jeżeli wydostanę się na zewnątrz może ktoś mi pomoże - Nienawidził teraz mieszkańców tej planety bardziej niż kiedykolwiek ale wiedział że mogą być jego ostatnią nadzieją... albo zgubą. Chwycił dłonią zimną stal szabli mając jakieś dziwną świadomość że nie może jej zostawić i powoli zaczął się czołgać w stronę drzwi. Mimo początkowego zrywu teraz siły znowu zaczęły go opuszczać. Kiedy zbliżył się do drzwi zaczęły go ogarniać ciemności. Bardziej wyczuł niż zauważył że znajduje się już na zewnątrz...

Piasek... piasek... piasek... Słońce. Słońce grzało niemiłosiernie - Słońce wysuszy mój szkielet... będzie leżał tu na wieki - Zdawało mu się że unosi się do góry. Leciał a w dole widział pustynię. Wśród piachu leżał zawinięty w płaszcz szkielet. Zbielałe od słońca palce trzymały krótką szablę... - To ja - Uświadomił sobie... Poczuł nagle że jakieś silne ale bardzo delikatne ręce podnoszą go z ziemi... stracił przytomność...

***

Gdy się ocknął zobaczył że znajduje się w pomieszczeniu przypominającym przedział medyczny na jakimś statku. Ktoś opatrzył mu rany. Na twarzy miał maskę tlenową a dookoła pracowała przeróżnego rodzaju aparatura podtrzymująca jego życie... Ogarnięty nagłą paniką spróbował się podnieść ale gwałtowny ból rozdzierający całe jego ciało rzucił go z powrotem na łóżko. Po chwili uświadomił sobie że musi znajdować się na jakimś statku. Lecieli ale nie był to spokojny lot - statkiem wstrząsały liczne uderzenia i eksplozje.
- To chyba jeszcze nie koniec - Pomyślał i poczuł że siły znowu go opuszczają... Stracił przytomność...

akcja przenosi się do Korelia Doki
Postać główna
Image
Postacie poboczne
Image
Image
Image

Image
gg:3263951
Awatar użytkownika
Darth Slotharius
New One
 
Posty: 518
Rejestracja: 7 Gru 2008, o 20:54

Poprzednia

Wróć do Archiwum