Paul, nie mógł już dłużej zachować spokoju. Był strasznie znerwicowany. Wiedział, że zawiódł dziewczynę, którą miał uratować. Z łzami w oczach wpatrywał się w omdlałą dziewczynę leżącą na piaskach pustyni Tatooine. Paul był ogarnięty gniewem i nienawiścią wobec napastników. Gdyby nie był poraniony z chęcią rzucił by się na napastników, którzy wywołali tyle szkód jemu i dziewczynie, na której mu tak zależy. Miał ochotę wydrzeć się na cały głos, ale nie chciał dawać napastnikom satysfakcji. Darkah wiedział, że nic nie jest w stanie zrobić. Pozostało mu czekać na cud. Wciąż wpatrywał się w tą bezbronną dziewczynę.
Nagle, ku zdziwieniu Paula, w oddali pokazały się cztery zakapturzone postacie. *Czyż by cud się spełnił?!?* pomyślał Shaffer. Nie miał już nic do stracenia, musi zaufać nadciągającej w ich stronę grupce. To była ich jedyna nadzieja, nadzieja na to, że ich uratują. Wiedział oczywiście, że pewnie będzie to dużo kosztowało, ale był w stanie się poświęcić, zrobić wszystko, by uratować nastolatkę.
Nagle, ku zdziwieniu Paula, w oddali pokazały się cztery zakapturzone postacie. *Czyż by cud się spełnił?!?* pomyślał Shaffer. Nie miał już nic do stracenia, musi zaufać nadciągającej w ich stronę grupce. To była ich jedyna nadzieja, nadzieja na to, że ich uratują. Wiedział oczywiście, że pewnie będzie to dużo kosztowało, ale był w stanie się poświęcić, zrobić wszystko, by uratować nastolatkę.