Podróż poprzez pustynne pustkowia trwała już ponad trzy dni, a Fortu, o którym członkowie klanu Khak wciąż mówili, nie było widać. Po drodze minęli jedynie w bardzo dużej odległości jakiś piaskoczołg poruszający się w przeciwnym kierunku oraz ślady bytności jeźdźców Tusken.
Nie był to jednak dla Kumariego całkowicie zmarnowany czas. Dowiedział się, że Starszy zasłużył sobie to imię ze względu na swój bardzo wysoki wiek - prawie 140 lat standardowe - i że był niegdyś potężnym wojownikiem, którego imię wzbudzało strach pośród tuskenów. Co najważniejsze jednak, fama głosi że jest prawdopodobnie jedynym Jawą, który opuścił swoją rodzimą planetę po czym powrócił na nią. Reszta karawany też była na swój sposób niezwykła. Bersenthor szybko zauważył, że część z nich nie zachowywała się jak większość znanych mu Jawów. Zachowywali się tak jakby jak... Żołnierze. Ich ubiór i wciąż noszona broń tylko potęgowała to wrażenie. Nie byli bowiem ubrani w klasyczne brunatne płaszcze, a raczej coś w rodzaju pancerzy. Jedynie kaptury ich nie odróżniały od swoich pobratymców, choć Kumariemu wydawało się, że mają pod nimi jakieś hełmy. Ich broń również nie była taką, jaką zazwyczaj widuje się u Jawów. Przede wszystkim wyglądała na całkiem nową, choć z całą pewnością była produkcji małych pustynnych ludzi. Ponadto dało się zauważyć, że najprawdopodobniej ich siła ognia dorównywała zwyczajnej broni.
- Twoja widzieć te wzgórza? - wyrwał Kumariego z zamyślenia Jawa, który zaprosił go do karawany. - Tam być nasz dom. Nasz Fort!
Bersenthor mógł się poczuć zawiedziony, gdyż jedyne co zauważył patrząc we wskazanym kierunku to jakieś skały, wystające z wszechobecnego piasku.
- Ha! Twoja nie widzieć! - stwierdził z zadowoleniem Jawa. - Ale twoja się nie przejmować bo zaraz zobaczyć.
Siedem godzin później, Bersenthor musiał przyznać swojemu rozmówcy rację. To co z daleka uchodziło za parę skalnych wzgórków, z bliska okazało się być dobrze ukrytą fortyfikacją. Z daleka nie było widać murów złożonych z przeróżnych kosmicznych wraków, dziesiątek przejść wykutych w skale oraz całego mnóstwa Jawów pełniących najwyraźniej wartę. Wewnątrz pierścienia umocnień znajdowały się cztery piaskoczołgi i szereg mniej lub bardziej rozmontowanych gwiazdolotów, przy których krzątali się Jawowie. Był to dziwny widok dla Kumariego, zwłaszcza iż wyglądało na to, że mali mieszkańcy fortu starali się jeden czy dwa z nich uruchomić.
- Zanieście Starszego do lecznicy - niechaj szamanki się nim zajmą - rzekł jakiś Jawa, który wyszedł na spotkanie karawanie. - Widzę, że przyprowadziliście ze sobą Obcego... - dodał spoglądając na Kumariego.
- To on pomógł Starszemu w potrzebie... - odrzekł jeden z karawaniarzy.
- I tak nie sądzę by to był dobry pomysł... Chodź - zaprowadzę ciebie do Matki - rzekł, kierując swoje słowa do Bersenthora.