-Jestem prze... pilotem, a nie mechanikiem... - mruknął Peter pod nosem
Droid był wysoki na jakieś 180 centymetrów, stał na dwóch cienkich nogach, które przechodziły w opancerzony korpus, w którym prawdopodobnie mieściły się najważniejsze elementy robota. Jego ręce były swobodnie opuszczone wzdłuż "ciała", a głowa pochylała się do przodu na giętkiej szyi. Do pleców miał przyczepiony karabin blasterowy E-5. Peter dokładnie obszedł go dookoła poszukując jakiegoś włącznika.
-Jakiś problem? - spytał Hadyyk
-No cóż... - zaczął niepewnie - Nie mogę znaleźć włącznika... Może trzeba zaklaskać? - uśmiechnął się szeroko na widok miny, jaką zrobił jego towarzysz. Może uda mu się nawet wyprowadzić Jedi z równowagi? To byłoby osiągnięcie... - Ten blaszak zaczyna mnie denerwować... - mówiąc to kopnął robota z całej siły.
Szczerze rzecz ujmując nie spodziewał się, że droid tuż przed upadkiem sam się włączy i odzyska równowagę sięgając jednocześnie po karabin na jego plecach. W chwili, gdy Peter wyciągnął pistolety z kabur usłyszał świergot włączanego miecza świetlnego.
-Zidentyfikować się. - zakomenderował robot
-Peter Covell oraz Mistrz Jedi Gyar-Than Hadyyk, byliśmy umówieni z doktorem Kyartem. - skłamał na poczekaniu
-Odmowa, brak informacji. Proszę czekać... Nie widniejecie w terminarzu doktora Kyarta, lecz mimo to znajdujecie się w jego posiadłości. - maszyna chwilę milczała przetrawiając te informacje - Rozwiązanie: zlikwidować intruzów.
Nim droid zdążył podnieść broń Peter do niego wystrzelił z biodra, jedna wiązka trafiła prosto w głowę robota, druga minęła ją o centymetry. Mistrz Jedi wyłączył swój miecz.
-Nie wydaje mi się, abym ja mógł zrobić to gorzej... - powiedział zgryźliwie.
-Najważniejsze elementy znajdują się w korpusie, a jakbyś nie zauważył, ten ciągle jest cały. Wciąż możemy mieć nadzieję, że dane da się odczytać. - wzbił wzrok w sufit, jak gdyby było tam coś ciekawego - Tyle, że potrzebujemy kogoś, kto się na tym zna, a nie wydaje mi się, żeby któryś z nas był mechanikiem...