Content

Archiwum

[Tatooine] Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

W tym miejscu znajdują się wszystkie zakończone questy, których akcja toczyła się na Tatooine.

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 29 Wrz 2008, o 18:12

-Jestem prze... pilotem, a nie mechanikiem... - mruknął Peter pod nosem
Droid był wysoki na jakieś 180 centymetrów, stał na dwóch cienkich nogach, które przechodziły w opancerzony korpus, w którym prawdopodobnie mieściły się najważniejsze elementy robota. Jego ręce były swobodnie opuszczone wzdłuż "ciała", a głowa pochylała się do przodu na giętkiej szyi. Do pleców miał przyczepiony karabin blasterowy E-5. Peter dokładnie obszedł go dookoła poszukując jakiegoś włącznika.
-Jakiś problem? - spytał Hadyyk
-No cóż... - zaczął niepewnie - Nie mogę znaleźć włącznika... Może trzeba zaklaskać? - uśmiechnął się szeroko na widok miny, jaką zrobił jego towarzysz. Może uda mu się nawet wyprowadzić Jedi z równowagi? To byłoby osiągnięcie... - Ten blaszak zaczyna mnie denerwować... - mówiąc to kopnął robota z całej siły.

Szczerze rzecz ujmując nie spodziewał się, że droid tuż przed upadkiem sam się włączy i odzyska równowagę sięgając jednocześnie po karabin na jego plecach. W chwili, gdy Peter wyciągnął pistolety z kabur usłyszał świergot włączanego miecza świetlnego.
-Zidentyfikować się. - zakomenderował robot
-Peter Covell oraz Mistrz Jedi Gyar-Than Hadyyk, byliśmy umówieni z doktorem Kyartem. - skłamał na poczekaniu
-Odmowa, brak informacji. Proszę czekać... Nie widniejecie w terminarzu doktora Kyarta, lecz mimo to znajdujecie się w jego posiadłości. - maszyna chwilę milczała przetrawiając te informacje - Rozwiązanie: zlikwidować intruzów.
Nim droid zdążył podnieść broń Peter do niego wystrzelił z biodra, jedna wiązka trafiła prosto w głowę robota, druga minęła ją o centymetry. Mistrz Jedi wyłączył swój miecz.
-Nie wydaje mi się, abym ja mógł zrobić to gorzej... - powiedział zgryźliwie.
-Najważniejsze elementy znajdują się w korpusie, a jakbyś nie zauważył, ten ciągle jest cały. Wciąż możemy mieć nadzieję, że dane da się odczytać. - wzbił wzrok w sufit, jak gdyby było tam coś ciekawego - Tyle, że potrzebujemy kogoś, kto się na tym zna, a nie wydaje mi się, żeby któryś z nas był mechanikiem...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 29 Wrz 2008, o 18:27

Gyar-Than Hadyyk pokręcił głową, jawnie okazując swoją dezaprobatę. Bez słowa podszedł do pozostałości droida, i gołymi rękami urwał metalowy pancerz. Peter przyglądał się temu ze zdumieniem, jednak Mistrz Jedi kontynuował swoją pracę. Kiedy metalowe części, przewody, akumulatory i reszta bebechów droida walała się już po całym pomieszczeniu, Jedi wreszcie znalazł to, czego szukał.

- Proszę bardzo. - powiedział, wtykając przemytnikowi do rąk niewielką kość pamięci droida. - Problemem nie jest to, gdzie znajdziemy informacje, ale to, jak je odczytamy... Te droidy nie należą do najnowszych, ich algorytmy i rejestry są poprzednich generacji, a z takimi zapisami nie miałem wiele do czynienia. Chodź.

Zaprowadził go do maleńkiego pokoiku, w którym znajdował się sporych rozmiarów komputer z konsolą starego typu. Maszyna uruchamiała się dłuższą chwilę, wreszcie jednak zdecydowała się współpracować. Hadyyk wskazał Peterowi slot na pamięci, w którym chwilę później znajdowała się kość świeżo zniszczonego robota. Komputer dość długo przetwarzał informacje, wreszcie jednak na konsoli zaczęły się pojawiać znaki.

"[Przetwarzanie: ukończono]
[Wybierz akcję]"

Jedi wybrał opcję [Dostęp do bazy danych], a komputer wyświetlił mu pokaźnych rozmiarów listę.

- Nie, nie mam zamiaru wiedzieć, z kim wychodziłeś tydzień temu... - mruknął Jedi, po czym uporządkował wpisy w rejestrze droida.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 29 Wrz 2008, o 18:48

-Nie wiedziałem, że tego uczą was w Zakonie... - mruknął Peter - Trzeba było od razu mówić, że tak można to bym go rozwalił, a nie wdzięczył się jak dziewica do kawalera...
Ku niezadowoleniu Petera, Hadyyk zachował kamienną twarz, jakby narzekania młodzieńca nie robiły na nim wrażenia. Chowając blastery do kabur spojrzał na wskaźnik i naładowania.
-Cholera! - zaklął - Prawie nie mam już energii... - spojrzał na ekran komputera - Skoro ty sobie tutaj tak dobrze radzisz to ja się ulotnię w poszukiwaniu jakiś zapasowych baterii, albo innej broni, bo niedługo będę bezbronny. - wzruszył ramionami, gdy zobaczył niezadowolenie na twarzy Jedi - Jak skończysz to mi powiedz czego się dowiedziałeś. - uśmiechnął się i wybiegł z pomieszczenia.

Błąkał się jakiś czas po korytarzach w poszukiwaniu czegoś, co możnaby uznać za zbrojownię, jednak nic takiego nie znalazł, więc udał sie do sypialni doktora. Wielu ludzi trzyma broń przy łóżku.
-Mam cię! - wykrzyknął, gdy znalazł pistolet blasterowy w szufladzie szafki.
-Nie. - usłyszał nieznajomy głos za swoimi plecami - To ja was mam. Wiedziałem, że tu przyjdziecie.
Peter odwrócił się i serce podeszło mu do gardła.
Właściciel głosu był duży, paskudny i przy pasku miał miecz świetlny...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 29 Wrz 2008, o 22:24

Peter szybkim, machinalnym, wyćwiczonym ruchem sięgnął po swoje blastery. Postać podniosła dłoń. Tajemnicza siła cisnęła przemytnikiem o ścianę. Tracąc przytomność, szmugler nieświadomie pociągnął za spust. Wiązka trafiła prosto w sufit.

***

- Hmm... Ciekawe... - mruknął Gyar-Than Hadyyk analizując zawartość rejestru droida. Nie było ani jednego wpisu stanowiącego dla niego jakąkolwiek wskazówkę. Nagle rozszerzył oczy ze zdumienia, a ogrom jego ślepoty o mało nie ściął go z nóg. Zrozumiał. Wybiegł z pomieszczenia, biegnąc w kierunku, w którym udał się Peter. Z każdym krokiem czuł nasilające się drgania Mocy. Wybiegł zza korytarza, i stanął w miejscu.

Czekał na niego. Ostrze jego miecza świetlnego oświetlało hol czerwonym blaskiem.

- Wy, Jedi, jesteście tacy przewidywalni... - usłyszał. - Tacy łatwowierni...
- Golan-Thek we własnej osobie. - powiedział Gyar-Than Hadyyk glośno, najbardziej lodowatym głosem, na jaki było go stać, który, zdawało się, z pewnością skułby powierzchnię Tatooine lodem. - Czymże zasłużyłem na taki zaszczyt?
- Jak zwykle arogancki... - ciągnął Golan-Thek. - Ale wiedz, Hadyyk, że tu i teraz skończy się Twój nędzny żywot. Masz jakieś ostatnie życzenie?
- Tak. - odparł mu Mistrz Jedi. - Walcz godnie.

Po tych słowach dobył miecza świetlnego, i przyjął najgroźniejszą postawę bojową, jaką kiedykolwiek udało się mu i jego poprzednikom zgłębiającym tajniki Soresu opanować. Ostrze miecza świetlnego biegło teraz równolegle z wyciągniętą lewą ręką, tworząc z podłożem idealny kąt prosty. Z tej pozycji mógł zaatakować na co najmniej osiemdziesiąt sposobów.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 29 Wrz 2008, o 22:44

"...zwykle arogancki", słowa te pojawiły się na skraju jego świadomości, którą teraz najchętniej odrzuciłby na rzecz błogiego oddania się w ramiona nieświadomości coraz szybciej oddalającej się od niego. Dosłownie czuł jak z tyłu głowy rośnie mu potworny guz powstały bo niespodziewanym kontakcie jego ciała ze ścianą. Powoli podniósł prawą rękę i delikatnie pomacał potylicę.
-Cholerni Je... - mruknął niezadowolony, gdy dotknął świeżego guza, ale nie skończył zdania, gdyż usłyszał głos Hadyyka dobiegający z holu.
-Walcz godnie.
Rozpoznał uciążliwe buczenie, które wwiercało się w jego czaszkę. Był to odgłos włączonego miecza świetlnego - teraz dołączył do niego drugi.
Z trudem wstał, podpierając się o ścianę, chwycił znaleziony blaster, sprawdził stan baterii, była pełna i ostrożnie podszedł do drzwi.
Niebiesko-czerwona poświata mieczy świetlnych wypełniała hol. Dwóch Jedi stało naprzeciw siebie w całkowitym bezruchu, niczym rzeźby przedstawiające gotowych do walki wojowników. Na razie Hadyyk zasłaniał mu Golan-Theka, więc Peter postanowił poczekać aż linia strzału będzie czysta. Zapomniał tylko, że Jedi potrafią się ruszać szybciej niż on celować...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 30 Wrz 2008, o 18:52

Mistrz Jedi wiedział, że Golan-Thek próbuje uśpić jego czujność, by potem zaatakować z prędkością żmii. Ale to nie Hadyyk okazał się zaskoczonym. W trzech susach znalazł się przy swoim przeciwniku, i ciął szybko niczym błyskawica, a koniec jego miecza opisał pełny okrąg i spiralę. Mroczny Jedi zręcznie unikał ciosów Gyar-Thana Hadyyka, jednak widać było, że nie należało to do jego najłatwiejszych zadań.

Zwijał się jak w ukropie, popełniał jednak błędy, które Jedi wykorzystywał bez litości. Gdyby nie tajemnicza siła, która kierowała ostrzem Golan-Theka, już dawno byłby trupem.

Ale walczył godnie.

Mistrz Jedi celowo odsłonił się po cięciu z przyklęku. Golan-Thek zaatakował z góry, Hadyyk jednak uchylił się przed czerwonym ostrzem, i zbił jego miecz, zakłócając rytm swojego przeciwnika. Zawirował w szybkim obrocie, i strzelił Mrocznego Jedi w twarz pięścią niby z kamienia, wspomagając cios Mocą. Siła uderzenia rzuciła nim o ścianę, tak potężnie, że aż posypał się z sufitu tynk.

Szybko jednak podniósł się z ziemi, zaatakował ze zdwojoną furią. Mistrz Jedi błyskawicznie przeszedł do defensywy. Jednak lata treningu zrobiły swoje. Zawirował w szybkim piruecie, natychmiast przechodząc do jeszcze szybszego młyńca. Błysk skrzyżowanych ostrzy rozświetlił na moment cały hol. Gyar-Than Hadyyk oszczędzał siły, przestawiając ciężar ciała na lewą nogę...

- Teraz zginiesz... psie! - wydyszał Golan-Thek, z trudem utrzymując równowagę.
- Zawróć z Ciemnej Strony, póki masz szansę! - powiedział Hadyyk, nie objawiając najmniejszych oznak zmęczenia, a jego głos był spokojny, i zimny. - Ta ścieżka prowadzi tylko do cierpienia!
Na te słowa Mroczny Jedi wybuchnął śmiechem.
- Nie znasz potęgi Ciemnej Strony Mocy...

Mistrz Jedi, widząc, że nie ma najmniejszych szans, by ocalić swego przeciwnika, wykręcił się jak fryga, blokując miecz świetlny Golan-Theka. Mógłby go zabić już teraz, ale tego nie zrobił. Podniósł lewą dłoń. Mroczny Jedi z niewyobrażalną siłą rąbnął o ścianę, a powstały huk echem przetoczył się przez korytarze budynku...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 30 Wrz 2008, o 19:29

-Uuu... musiało boleć. - Peter uśmiechnął się złośliwie, jednocześnie odruchowo pomacał ręką guza.
Golan-Thek z trudem podniósł się na nogi i przy użyciu Mocy przywołał, do swojej dłoni, miecz świetlny, który upuścił przy uderzeniu o ścianę. Chwycił rękojeść oburącz i w tym samym momencie dał się słyszeć dźwięk włączanej broni.
-To dopiero początek, Hadyyk. - warknął wściekle.
Petera zaskoczyła szybkość, z jaką Golan-Thek doskoczył do Mistrza Jedi, wyglądało to prawie jakby przeniósł się bezpośrednio w tamto miejsce. Natychmiast rozpoczął natarcie zasypując przeciwnika gradem ciosów tak szybkich, że wydawało się, że pomiędzy walczącymi powstał czerwony okrąg światła, w którym ostrze miecza było ledwie smugą. Hadyyk zmuszony do defensywy cofnął się, jednak nie sprawiał wrażenia jakoby obrona sprawiała mu jakąkolwiek trudność. Wykonywał ciasne, minimalne ruchy mieczem umiejętnie wykorzystując drobne błędy w szaleńczej ofensywie Mrocznego Jedi, prezentując tym samym mistrzostwo, godne słynnego Obi-Wana, w umiejętności walki stylem Soresu.
Hadyyk cofając się sięgnął głębiej w Moc i poczuł jej gwałtowny przypływ, którego nie mogła powstrzymać Ciemna Strona emanująca od jego przeciwnika. Przeczuwając jego kolejny ruch, Gyar-Than zrobił krok w lewo i obrócił całe ciało o dziewięćdziesiąt stopni w prawo, parując cięcie z góry, zgrabnie obrócił swoim mieczem, którego ostrze teraz znalazło się nad ostrzem Golan-Theka, i pchnął je w dół wybijając tym samym napastnika z rytmu walki. Tamten zrobił jeszcze trzy kroki przed siebie, obrócił się gwałtownie i ponownie natarł. Peter przyglądał się temu widowisku z niemym podziwem, ale i jednocześnie przerażeniem co się stanie, jeśli Hadyyk jednak polegnie.

Tym razem uderzył mocno z góry znów zmuszając Hadyyka do zrobienia kroku w tył, jednak nim zdążył wyprowadzić kolejny cios sam musiał uskoczyć przed cięciem na wysokości klatki piersiowej. Mistrz Jedi użył Mocy, by pchnąć przeciwnika do tyłu. Golan-Thek został odrzucony na kilka metrów, lecz w powietrzu wykonał zgrabne salto i spróbował tej samej sztuczki na Hadyyku.
-Nie wygrasz tego. - powiedział spokojnie tamten blokując falę Mocy - Nie masz szans.

Peter dokładnie przyglądał się ruchom Mrocznego Jedi. Podniósł on prawą rękę wysoko nad głowę. Rękojeść jego miecza była zdecydowanie dłuższa niż Hadyyka, wygrawerowano na niej jakieś symbole, których młodzieniec nie rozpoznawał. Powietrze przesycone było narastającym napięciem i Mocą.
-Jeszcze zobaczymy kto wygra. - powiedział ochrypniętym głosem
W tym momencie Peter miał okazję poznać powód długiej rękojeści miecza Mrocznego Jedi. Z jej drugiego końca wystrzeliło drugie czerwone ostrze, a Golan-Thek ruszył do ataku...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 30 Wrz 2008, o 20:44

Lecz i tym razem Gyar-Than Hadyyk nie dał się zaskoczyć. Grad ciosów, który posypał się na niego ze wszystkich stron, wymusił na nim szybką zmianę taktyki - Mistrz Jedi przeszedł do defensywy, trzymając miecz oburącz, pod niewielkim kątem względem podłogi. Dopiero teraz Peter zrozumiał w czym tkwi piękno i skuteczność Soresu - Mistrz Jedi z niezwykłą płynnością przechodził od wolnych, gładkich ruchów i uników do niesamowicie szybkich i precyzyjnych cięć, nie pozwalając Golan-Thekowi złapać rytmu, mimo iż świetnie posługiwał się swoim podwójnym mieczem.

Wykorzystując, jak mu się zdawało, błąd Mistrza Jedi, Golan-Thek rozpoczął jedną z najtrudniejszych sekwencji przy posługiwaniu się mieczem świetlnym o podwójnym ostrzu - motyla. Gdy wyskoczył w powietrze, próbując szerokim cięciem pozbawić Gyar-Thana Hadyyka głowy, ten wykonał obrót, i ciął z dołu, na ukos, z szybkością błyskawicy. Niebieskie ostrze przeszło przez rękojeść miecza Mrocznego Jedi, boleśnie rozcinając skórę na jego policzku. Golan-Thek upadł na ziemię, wyjąc z bólu i wściekłości. Szybko podniósł się jednak. Wciąż miał pół miecza świetlnego...

Zaatakował, zaślepiony furią. I to był jego błąd. Gyar-Than Hadyyk zawirował w zwinnym piruecie, zadając jednocześnie cztery cięcia, a koniec jego niebieskiego ostrza czterokrotnie opisał pełny okrąg. Miecz Golan-Theka został poszatkowany na kawałki, a on sam, pchnięty na ziemię Mocą, wył jak opętany, ściskając krwawiący kikut prawej dłoni. Mistrz Jedi opuścił broń, nie wyłączył jej jednak.

- Gdzie są Yves Cinn i medyk Kyart? - zapytał takim głosem, że Peter aż się wzdrygnął. Nie spodziewał się kiedykolwiek usłyszeć czegoś takiego z ust Jedi.
- Aaaargh... - stękał Golan-Thek. - Są... Na górze... W pomieszczeniu służby... Błagam, nie zabijaj mnie!
- Dla kogo pracujesz? - kontynuował Hadyyk.
- Dla... niejakiego Taerusa...

Po tych słowach Mistrz Jedi ruszył w kierunku schodów. Nagle blaster Petera wyrwał się przemytnikowi z rąk, przyginając go do ziemi. Golan-Thek złapał lecący w jego stronę pistolet, wymierzył, i dwukrotnie pociągnął za spust.

Peter usłyszał bzyczenie miecza świetlnego. Widział, jak dwie odbite wiązki trafiają Mrocznego Jedi prosto w głowę.

Przemytnik wychylił się zza ściany. Zauważył Gyar-Thana Hadyyka u stóp schodów, trzymającego zwrócony ku dołu miecz, stojąc plecami do świeżo usmażonego Golan-Theka. Dał się słyszeć charakterystyczny dźwięk wyłączanego miecza świetlnego.

W holu zapanował mrok. I cisza.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 30 Wrz 2008, o 22:44

-Jedno ci muszę przyznać. - powiedział Peter nachylając się nad zwłokami i podnosząc pistolet blasterowy - Masz jaja, chłopie. - uśmiechnął się przyjaźnie i ruszył w stronę schodów - A teraz idziemy po Yves.
Minął Jedi i zaczął wspinać się po stopniach. Czuł narastające w nim podniecenie, cała ta chora sytuacja wreszcie dobiegnie końca, Yves jest tuż obok, teraz już bezpieczna, a on będzie mógł się porządnie wyspać. Potem znajdą jakiś środek transportu i opuszczą tą galaktyczną dziurę.

****

-...i właściwie nic więcej nie pamiętam. - zakończyła swoją krótką opowieść Yves - Większość czasu byłam nieprzytomna, doktor Kyart - spojrzała w stronę mężczyzny siedzącego przy oknie - podawał mi środki nasenne, żebym szybciej wróciła do zdrowia, a dzisiejsze przedpołudnie byłam nieprzytomna po tym, jak ten gość rzucił mną o ścianę. - powiedziała przepraszającym tonem
-Coś o tym wiem... - mruknął Peter i pogładził swoją potylicę - Cieszę się, że jesteś cała... Czego nie możemy powiedzieć o "Beauty Helen". - dodał ze smutkiem - Będziemy musieli znaleźć jakiś inny sposób, żeby wydostać się z tej dziury...
W tej chwili Hadyyk już kolejny raz przestąpił z nogi na nogę.
-Dobra, dobra... - Peter uśmiechnął się - Możesz pytać doktorka o co tylko zechcesz, a my tym czasem udamy się na zasłużony odpoczynek. - podał ramię Yves - W kuchni widziałem owoce, łóżka na dole wyglądały na całkiem wygodne, a ja padam z nóg...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 1 Paź 2008, o 16:09

- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - zapytał Gyar-Than Hadyyk, uśmiechając się.
- Oczywiście, że nie! - odparł Kyart, kręcąc głową w dziwnym zwyczaju. - Czujcie się jak u siebie w domu... O ile można jeszcze go nazwać domem.
- Pozwólcie... - powiedział Peter, obejmując ramieniem Yves, po czym wyszedł z pokoju niezbyt pewnym krokiem.

- Obawiam się, że będziemy teraz musieli przejść do mniej przyjemnych spraw... - zaczął Mistrz Jedi, odprowadzając wzrokiem przemytnika i jego towarzyszkę. - Jak odnalazłeś Yves?
- No cóż... - odpowiedział medyk. - To ona sama do mnie przyszła. Wyglądała okropnie... Potrzebowała pomocy. Była mocno potłuczona, miejscami nawet lekko pokaleczona, poza tym, przeżyła potężny szok, to było widać od razu. Opatrzyłem jej rany i opiekowałem się nią...
- Dopóki nie pojawił się Golan-Thek. - dokończył za niego Hadyyk. - Był sam?
- Tak, nie licząc robotów, które ze sobą miał... Nie wiem też jakim cudem, ale moje droidy pozwoliły mu przejść.
- Co się stało później, już wiem. - przerwał mu Mistrz Jedi. - Nie zauważyłeś może, czy Golan-Thek się z kimś kontaktował?
- Nie, nie zauważyłem nic takiego.
- Hmm... - zamyślił się Gyar-Than Hadyyk. - Masz może jakiś transmiter? Mógłbym z niego skorzystać?
- Tak... Proszę, tędy. - odparł medyk Kyart, prowadząc go na dach swojego domu.

- Oto on. - powiedział Kyart, pokazując mu sporej wielkości transmiter. - Domyślam się, że wiesz, jak z niego korzystać.
- Oczywiście... - odpowiedział Mistrz Jedi. - Ale... Wybacz, ta wiadomość nie jest przeznaczona dla Twoich uszu.
- Rozumiem. Nie będę przeszkadzał. - po tych słowach medyk ukłonił się, po czym wrócił do środka, zostawiwszy go samego.

Ciemność nocy doskonale ukrywała Hadyyka przed niechcianymi oczyma. Jedi dostroił swój komunikator, szukając odpowiedniej częstotliwości, by jego wiadomość doszła na odległy Coruscant. Transmiter, mimo iż poprzedniej generacji, działał bez zarzutu - połączenie było silne i czyste jak łza.

- Tu Gyar-Than Hadyyk. - zaczął. - Mam niepokojące wiadomości.
- Mów więc. - usłyszał głos Luke'a Skywalkera.
- Ta sprawa jest o wiele większa, i sięga o wiele głębiej niż przypuszczaliśmy. Doszedłem do źródła naszych kłopotów, Golan-Theka, lecz nie wyjawił mi żadnych informacji. Mam jednak wrażenie, że nie był sam. Udało mi się jednak dojść, że jego ofiary nie były przypadkowe, co dodatkowo wskazuje na to, iż nie działał sam.
- Mówisz o tym mordercy w czasie przeszłym... - zauważył Kyle Katarn.
- Nie żyje. Zginął z moich rąk w pojedynku.
Zapadła nieprzyjemna cisza, którą ponownie przerwał Mistrz Katarn.
- Noooooo, więc...? Wyglądasz, jakbyś miał nam coś więcej do powiedzenia.
- Znał ścieżkę Jedi. Będziemy musieli to przedyskutować. Jak tylko będę mógł, wyruszę na Coruscant.
- Zgadzam się. - dał się słyszeć głos Mistrza Skywalkera.
- Jest jeszcze jedna rzecz... - zaczął niezbyt pewnie Gyar-Than Hadyyk. - Na Tatooine spotkałem Petera Covella, przemytnika, rozbitka. Spotkałem go w samym sercu pustyni. To nie mógł być zbieg okoliczności. Jest silny w Mocy. Opatrzyłem jego rany, pomogłem mu też odszukać jego zaginioną towarzyszkę. W walce jest niezwykle szybki, potrafi przewidywać wydarzenia.
- Sugerujesz szkolenie? - zapytał Luke Skywalker. - Hmm... Przyprowadź go do nas.
- Tak się stanie, Mistrzu. - odpowiedział Gyar-Than Hadyyk, po czym wyłączył komunikator.

Chwilę później, nie mogąc nigdzie znaleźć Kyarta, wszedł do niewielkiej izdebki na piętrze. Wślizgnął się do środka, zatrzaskując drzwi. Poddał się medytacji, próbując przewidzieć, co czeka Petera na Coruscant...

Tak minęła noc.
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 1 Paź 2008, o 21:44

Poranne promienie wlały się przez okno i w miarę wędrówki słońca po nieboskłonie przesuwały się w stronę łóżka Petera. Obudził się, gdy tylko wpełzły na jego twarz.
-Cholera... - mruknął pod nosem
Obrócił się na drugi bok, ale chwilę później usłyszał dobiegający z dołu łomot spadających na ziemię naczyń i głos Yves:
-Przepraszam, nie chciałam!
Zrezygnowany usiadł na krawędzi łóżka i rozejrzał się po pokoju, gdyż wczoraj od razu rzucił się na posłanie i zasnął. Pomieszczenie było niewielkie, ale wysoko sklepione, co było raczej dość niezwykłe jak na architekturę Tatooine. Pojedyncze, niewielkie okno umieszczono na ścianie naprzeciw drzwi, a wychodziło ono na północny-wschód, kawałek dalej stała jednoosobowa prycza. Może nie była ona spełnieniem sennych marzeń, ale Peterowi, po wczorajszym, pełnym wrażeń dniu, wydawało się wręcz królewskim łożem.

****
-Ooo! Kogo widzimy! - Yves uśmiechnęła się promiennie - Raczył pan wstać?
-Dajcie mi coś na ból głowy. - jęknął Peter obmacując guza, który przez noc osiągnął naprawdę imponujące rozmiary - A nasz Jedi gdzie się podziewa? - zapytał
-Poszedł do portu załatwić wam jakiś transport na Coruscant. - powiedział Kyart podając mu jakiś środek przeciwbólowy
-Nam? Na Coruscant? - zapytał zaskoczony Covell
W tym momencie do jadalni wkroczył Gyar-Than Hadyyk.
-O wilku mowa. Może powinieneś nam coś wyjaśnić? - zapytał spokojnie Peter
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Na każdą koncepcję jest aktykoncepcja ^^

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 2 Paź 2008, o 19:46

- Nie sądzę. - odparł Gyar-Than Hadyyk. - Poza tym, nie Wam załatwiałem lot na Coruscant, tylko sobie. A, że uważam, że nic Was tu już nie trzyma, wykupiłem trzy bilety. Czy polecicie ze mną, czy też nie, zależy to tylko i wyłącznie od Was.

Widać było po przemytniku, że zupełnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

Mistrz Jedi wiedział, że od tej właśnie decyzji zależeć będzie przyszłość Petera. Wiedział też, że Jawowie z pewnością odwiedzili już Beauty Helen... Oraz, że na Tatooine młodzieniec nie będzie mieć przyszłości.

Zdawał też sobie sprawę z tego, jak silna jest w nim Moc. Mógłby stać się wielkim Jedi, jednak więcej nie udało się przewidzieć Gyar-Thanowi Hadyykowi. Mimo wszystko, przyszłość chłopca była zamglona...

Wyglądało na to, że szmugler podjął decyzję...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 2 Paź 2008, o 20:02

Peter spojrzał pytająco na Yves.
-Znamy się trochę czasu, więc jeśli postanowić prowadzić interesy na Tatooine to z tobą zostanę. - odparła - Niemniej wydaje mi się, że znacznie większe szanse na zarobienie pieniędzy, wystarczających na kupno nowego statku, mamy na Coruscant niż tutaj.
Młodzieniec zamyślił się. Nie chodziło tu tylko o same interesy - Hadyyk wspominał coś o tym, że Moc w Peterze jest silna oraz, że mógłby poddać się szkoleniu Jedi. Tylko dlaczego nie poruszył tego wątku ponownie? Być może niepotrzebnie teraz tak na niego ruszył i uraził? A może wcześniej zrobił coś nie tak, albo Gyar-Than zorientował się, iż jednak wcześniej popełnił błąd w ocenie potencjału chłopaka? A może wystarczyło samemu zapytać...
-Mistrzu Hadyyk. - zaczął niepewnie spoglądając w ziemię - Kiedy się przebudziłem wczoraj rano powiedziałeś, że Moc jest we mnie silna. - zarumienił się, gdy zobaczył zdziwioną minę Yves - Chciałbym wrócić do tej rozmowy...
-Słucham cię. - powiedział z przyjaznym uśmiechem Hadyyk
-Chciałem wiedzieć czy nadal jesteś o tym przekonany...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Gyar-Than Hadyyk » 2 Paź 2008, o 20:53

- Całkowicie. - usłyszał głos Gyar-Thana Hadyyka. - Moc jest w Tobie niezwykle silna. Choć pewnie mi nie uwierzysz, obserwowałem Cię podczas naszej walki z droidami. Reagujesz o wiele szybciej od przeciętnego człowieka, poza tym, potrafisz przewidzieć wydarzenia, przygotować się na to, co przewidziałeś. To cecha Jedi.
- Jedi? - powtórzył Peter.
- Tak jest, Jedi. Miałem nadzieję, że w czasie naszego lotu uda mi się z Tobą o tym porozmawiać. Byłoby wielką głupotą i jeszcze większym niebezpieczeństwem zmarnować Twój potencjał. Nie możemy pozwolić, by Moc, która wokół Ciebie tętni, została wykorzystana w złej sprawie. To, czy zostaniesz Jedi, czy też nie, zależy tylko od Ciebie. Zastanów się nad tym.

Gyar-Than Hadyyk wyszedł z izdebki. Peter był kompletnie zdumiony jego odpowiedzią. Dopiero teraz też zauważył, że do rozmowy z nim Mistrz Jedi wcale nie używał ust. Aż go korciło, by pójść za nim...
Awatar użytkownika
Gyar-Than Hadyyk
Gracz
 
Posty: 549
Rejestracja: 11 Wrz 2008, o 19:04

Re: Peter Covell - Rozbitek, poszukiwania Yves Cinn

Postprzez Peter Covell » 2 Paź 2008, o 22:03

-On... on powiedział, że...
-Uważam, że powinieneś z nim lecieć, Peter. - powiedziała Yves patrząc mu w oczy - Sam.
-A ty?
-Znajdziesz mnie jak już podejmiesz ostateczną decyzję o swojej przyszłości.
-Yves, - podszedł do niej i chwycił ją za rękę - ale...
-Weź to. - kobieta zdjęła z szyi łańcuszek, na którym zawieszony był duży, błękitny kamień - Kiedyś znałam pewną Jedi, dała mi to, niech ci dobrze służy. - włożyła mu w rękę naszyjnik, a potem pocałowała w policzek - Powodzenia. - uśmiechnęła się przez łzy i wyszła z pokoju
Nie wiedział co powiedzieć, nie wiedział co myśleć, nie wiedział nawet co czuje. Yves była jego jedyną przyjaciółką od czasu... Nie, to dawna historia, nie ma czego wspominać... Otworzył dłoń, w której trzymał wisiorek i oczy zaszły mu łzami. Chciał nienawidzić tego Jedi za to, że wtargnął w jego życie i odebrał mu Yves - przecież tyle co mówiła, że zostanie na Tatooine jeśli zostać zdecyduje się Peter. Dlaczego więc nie leci z nim na Coruscant?
Odpowiedź była prosta.
Bo go kocha.
Tak jak ona kocha ją jak swoją siostrę, tak ona kocha go jak brata. Powiedziała, że gdy podejmie decyzję o swojej przyszłości to się spotkają - wiedział, że nieważne jaka to będzie decyzja ona dotrzyma słowa.
Więc dlaczego by chociaż nie sprawdzić, co ma się do wyboru?
-Peter? - usłyszał pytający głos Hadyyka, nawet nie wiedział, kiedy znów wszedł do kuchni
-Chyba czas na nas... - odpowiedział mu z uśmiechem, jednocześnie chowając łańcuszek do kieszeni swojej kamizelki...
Numer GG: 8933348
Nie pisz, jak nie masz po co. Nie pisz, żeby przypomnieć o odpisie Mistrza Gry. Nie pisz, jeśli chcesz pogadać o pogodzie.
I, na Boga, nie zawracaj dupy pytaniami "Co u Ciebie?"
Awatar użytkownika
Peter Covell
Administrator
 
Posty: 4247
Rejestracja: 27 Wrz 2008, o 15:56
Miejscowość: pod Poznaniem

Poprzednia

Wróć do Archiwum

cron